Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim

Zdrowie i Uroda - operacja przegrody nosowej

szaraczarownica - Sob Sty 17, 2009 9:20 pm
Temat postu: operacja przegrody nosowej
Przeszukałam forum i nie znalazłam podobnego tematu, więc zakładam własny :)

Czy któraś z Was (lub któryś, Panów też zachęcam do odpowiedzi) miała taki zabieg? Czy lepiej Wam się oddycha po zabiegu? Czy skończyły się ciągłe infekcje błony śluzowej oraz nieustanny katar? Dlaczego się zdecydowałyście i jakie miałyście objawy?

Ja mam wyznaczony termin zabiegu. Idę 29 stycznia do WAMu.
Ponieważ jestem z natury ciekawska chciałabym sie dokładnie dowiedzieć na czym taki zabieg polega. Nie przerażają mnie opisy lejącej się krwi. Wiem, że będzie przez parę dni potwornie bolało. Więc drastyczne opisy nie zrobią na mnie wielkiego wrażenia :)

Chciałabym natomiast wiedzieć ile mniej wiecej dostaje się zwolnienia po zabiegu i czy standardem jest zakładanie gipsu (który chciałabym mieć). Wiem, że znajomej nie założyli i może dlatego ma teraz troszkę krzywy nos.

Tak właściwie to wiem o skrzywieniu przegrody nosowej od 15 lat. Przechodziłam akurat bardzo ciężkie zapalenie zatok i wyszło to przy wykonywaniu punkcji. Ponieważ skrzywienie było lekkie, lekarz zadecydował, że nic nie będzie robił, bo można z tym spokojnie żyć. I tak sobie spokojnie żyłam, ale od paru lat zaczęłam mieć problemy z oddychaniem, nieustanny katar (od 2-3 lat krwisty) i zmienił mi się głos na bardziej nosowy (śmiałam się, że jak tak dalej pójdzie znajomi będą mi mówić "niania Frania"). W listopadzie wybrałam się w końcu do alergologa, łudząc sie, że mój katar to alergia. Poza tym martwiło mnie zapalenie spojówek, które "przyszwędało" się 3 lata temu i wygląda na alergiczne, bo działają na nie leki przeciwalergiczne. Lekarka zrobiła mi testy i nic. Zaleciła więc wizytę u laryngologa mówiąc, że mogę mieć przewlekłe zapalenie kanalików łzowych objawiające się katarem i zapaleniem spojówek. Trozkę to olałam, aż przyszedł piękny dzień w styczniu, w którym krwisty katar tak mi dopiekł, że uznałam, że co mi szkodzi wybrać się do laryngologa. I tak oto sposób dowiedziałam się, że moja przegroda nosowa wygląda fatalnie, w zatokach mam całkiem spory stan zapalny błony śluzowej spowodowany uciskiem chrząstki i całość nadaje się do jak najszybszej operacji. Oczywiście lekarze nie zmuszali, ale..... no właśnie, "ale". Uświadomili mi, że mogę mieć problemy w momentach, gdy do poprawnego funkcjonowania, czy wręcz ratowania mojego życia, będzie mi potrzebny drożny nos. Co mogłam innego zrobić, niż się zdecydować? :wink: Poza tym nie jestem osobą, która panicznie się boi szpitali, a tym bardziej zabiegów lub operacji :)

A jaka była Wasza historia? Kiedy się dowiedziałyście? Dlaczego sie zdecydowałyście na zabieg? Lub ewentualnie dlaczego się nie zdecydowałyście, chociaż lekarze Was namawiali?

klarysa - Nie Sty 18, 2009 9:02 pm

To ja czekam z niecierpliwością na Twój opis zabiegu (albo opinie innych), bo mój mąż będzie miał zabieg 16 lutego w Barlickim. Oprócz krzywej przegrody ma jakieś wystające kostki i przerośnięte błony. Na szczęście lekarz za dużo mu nie mówił o zabiegu, więc nie panikuje. Ogólnie nie jest wrażliwy na ból i krew, ale wczoraj jak obciął sobie kawałek palca i lała się wszędzie krew, to obojgu nam się słabo zrobiło ;)

Podobno po zabiegu ma się średnio 3 tygodnie zwolnienia. W szpitalu powinien być ok 4 dni. O gipsie nie mówili, tylko o jakiś tamponach w nosie przez jakiś czas.

A to, że będzie miał operację zawdzięcza mi :) Od lat ma nieustanny katar. Lekarze mówili, że to alergia na mąkę żytnią (mąż jest piekarzem), albo chore zatoki. Oczywiście testy alergiczne nic nie wykazywały, a antybiotyki pomagały na parę dni. Więc zaczęłam szukać jakiegoś porządnego lekarza i gdzieś wygrzebałam nazwisko super lekarza. Po pierwszej wizycie wiedział co jest nie tak. Powiedział, że to żadne przewlekłe zapalenie zatok tylko bardzo krzywa przegroda i dziwi się, że żaden laryngolog tego nie wykrył (może i wykrył ale olał i nawet nie wspomniał). Mam nadzieję, że zabieg się uda i poprawi mu komfort życia.

Powodzenia! trzymam za Was oboje kciuki :)

MalaJu - Nie Sty 18, 2009 9:39 pm

ja mialam i jestem zadowolona. Zabieg byl robiony w szpitalu MSW na oddziale otolaryngologicznym.
co mi robiono? przegrode i konchoplastyke czyli wygladzanie wnetrza otworow nosowych.
na operacje trafilam... od ginekologa ;P mialam problemy z hormonami, wysoka prolaktyne i istnialo ryzyko gruczolaka w przysadce mozgowej. wiec poslano mnie na rezonans glowy. wyszlo, ze przysadka zdrowa, ale mam zmiany w zatoce klinowej w glowie (tak, prosze panstwa! w glowie przy mozgu tez jest zatoka i zmiany w niej nie wychodza na rentgenie!), a zmiany te za kilka lat moga prowadzic do zapalenia mozgu etc. niefajna sprawa. oprocz tego przez zbyt male otwory nosowe i krzywa przegrode nie oczyszczaly mi sie zatoki i non stop kolor mialam katar.
poszlam do laryngologa do poradni na Polnocnej i z marszu dostalam skierowanie na operacje. pol roku pozniej bylo po wszystkim. sam zabieg pod narkoza, wiec fajnie sie spalo. Narkoze znioslam swietnie, bo operacja sama w sobie byla krotka. do szpitala poszlam w czw, operacja w pt a we wtorek do domu :)
gips? nie mialam. mialam takie plastikowe rurki wlozone (przyszyte...) do nosa przez tydzien po zabiegu i nie wolno mi bylo dmuchac nosa. bolesci niewiele, siniakow wcale. ALE! mi nie prostowano kosci nosowej tylko chrzesc w srodku! wiec nos nadal krzywy... co widac, gdy zaloze okulary.
pluzy? kataru nie ma, przeziebienia moze i nadal czeste (taka praca..), ale szybciej mijaja i sa przyjemniejsze (o ile moga byc przyjemne...)
polcam na tyle, ze wyslalam juz 4 osoby na zabieg do tego samego lekarza. w tym mojego meza - PRZESTAL chrapac!!

szaraczarownica - Nie Sty 18, 2009 10:14 pm

Ju przestraszyłaś mnie. Ja też idę w czwartek, ale lekarz mi powiedział, że w sobotę do domciu. I mam gorącą nadzieję, że tak będzie :kwasny:

A my z mamą planujemy teraz wysłać tatę, bo patrząc na objawy ewidentnie ma skrzywienie przegrody nosowej: wiecznie zasmarkany, chrapiący i ciężko oddychający.

MalaJu - Nie Sty 18, 2009 10:51 pm

watpie, zeby puscil Cie w sobote, czyli dzien po operacji. najwczesniej niedziela... to jednak zabieg ood narkoza i krew sie leje ;) bedziesz miala przez dobe tampony w nosie (przynamniej tak to wyglada na Polnocnej, nie wiem, jak w innych szpitalach)
Yoanna - Pon Sty 19, 2009 2:30 pm

Hej dziewczyny, mój M ma "wieczny katar" spowodowany właśnie krzywą przegroda nosową... Nie chce iść na zabieg bo: 1) przyzwyczaił się już do tego i mu nie przeszkadza, 2) będzie go bolało :?

Poradźcie mi jak mam go delikatnie przekonać :?: Może przestałby wreszcie chrapać :wink:

Szaraczarownica, trzymam za Ciebie kciuki :D Lepiej poleżeć 4 dni w szpitalu i mieć problem z głowy :!: Trzymaj się ciepło :razz:

szaraczarownica - Pon Sty 19, 2009 5:55 pm

MalaJu napisał/a:
to jednak zabieg ood narkoza


No właśnie niekoniecznie. Mój stan zdrowia wskazuje bardziej na znieczulenie miejscowe. A ja sie jeszcze zastanawiam, czy się przy nim upierać (przy migdałkach przeforsowałam, chociaż próbowali mnie głupimi zagrywkami zmusić do narkozy).

Ale widzę, że co szpital to inna praktyka.
Znajomej z aerobiku znajoma jest dwa tygodnie po zabiegu. Miała znieczulenie miejscowe i założony gips. Ty Ju piszesz, że miałaś narkozę i nie miałaś gipsu. Ciekawe co mnie czeka? :)

MalaJu - Pon Sty 19, 2009 5:58 pm

szczerze? wolalabym narkoze niz miejscowe - jakos nie bardzo widzi mi sie ogladanie wszystkiego z az takiego bliska :lol:
szaraczarownica - Pon Sty 19, 2009 6:21 pm

Właśnie dlatego się zastanawiam. Tyle, że mnie troszkę przeraża to kucie, które jest czasami. Albo jakby mi mieli po prostu tę chrząstkę wyjąć (co ponoć też czasami robią, jak nie mają za dużo miejsca w nosie).

W sumie przypomniało mi się, że mnie po narkozie wypuścili następnego dnia. Usuwali mi dolne ósemki pod narkozą i o 9 rano dzień później byłam już w domu (obchód o 7.30, krótkie pytanie ordynatora "chce pani do domu". Na moje tak powiedział tylko "no to zmykamy"). Potem musiałam przyjść dwa razy - raz na włożenie opatrunku z antybiotyku w rany i drugi raz na zdjęcie szwów.

Mnie naprawdę mogą dużo rzeczy robić. Nie przerażają mnie zabiegi robione w znieczuleniu miejscowym. Ale nienawidzę siedzenia w szpitalu :lol:

Yoanna - Pon Sty 19, 2009 9:52 pm

Rozmawiałam dziś z M... Uświadomił mi że zanim pójdzie na zabieg musi mieć wyleczone wszystkie zęby. Kiedyś oglądałam jakiś program o znieczuleniach i warunkiem do zastosowania były właśnie zdrowe zęby.. heh czy Wasi lekarze tez na to uczulali :?:
MalaJu - Pon Sty 19, 2009 9:56 pm

Yoanno, podobno to prawda, jednak mnie nikt w zeby nie zagladal niestety...
szaraczarownica - Sro Sty 28, 2009 5:41 pm

[ Dodano: Pon Sty 19, 2009 ]
Mnie nikt nigdy nic takiego nie mówił. Co więcej, nie mówił nikt mojej mamie, która przeszła stosunkowo dużo operacji.

Ja nie mam z tym problemów. Muszę mieć zdrowe zęby ze względu na serce. Więc mam. I tyle. W mojej sytuacji taka informacja nic nie zmienia.

A dzisiaj skompletowałam cały zestaw wyników badań. Jestem gotowa Muszę się tylko pokazać w tym tygodniu z wynikami w szpitalu. Mam taką malutką, taką tycią, tycią, nadzieję, że kazali mi zrobić te badania na własną rękę, bo tak naprawdę to chcą mnie wziąć z biegu w czwartek. A ja nie mam nic przeciwko. Co więcej jestem wszystkimi odnóżami i dostępnymi mi wypustkami za

[ Dodano: Sro Sty 28, 2009 5:40 pm ]
Trzymajcie za mnie kciuki. Jutro idę do szpitala

mietka - Sro Sty 28, 2009 7:05 pm

szaraczarownica, dzisiaj sluchalam wywiadu z jakims specjalista nosologiem ;) i mowil, ze krzywa przegrode nosowa maja wszyscy ludzie.. ci, ktorzy twierdza, ze maja prosta sa po prostu niezdiagnozowani :) przegroda krzywi sie na przyklad dzieciom przy porodzie i tak jak nos wraca "do formy", tak przegroda niekoniecznie. poza tym chlopcy maja wieksze szanse na skrzywienia, bo sa mniej uwazni jako dzieci i pozniej jako naladowani testosteronem chlopcy :) :)
niestety wiecej nie uslyszalam bo musialam wysiasc z samochodu :)
ale nie mam watpliwosci, ze tez mam skrzywiona :)

szaraczarownica - Sro Sty 28, 2009 7:14 pm

Tak, wiem. Mój narzeczony twierdzi, że nie ma osób zdrowych psychicznie, są tylko źle zdiagnozowane :lol:

Jest to niewątpliwie niezwykle pocieszające, ale rodzi się tu pytanie dlaczego niektórzy mają bardziej skrzywioną przegrodę od innych.

A ja się w sumie cieszę, bo ostatnio taka wymęczona wracałam z pracy, że jak sobie trochę odpocznę, to dobrze mi to zrobi :)

Pusiak - Sro Sty 28, 2009 8:23 pm

no to trzymam kciuki za odpoczynek i za to, żeby obyło sie bez nerwów i jak najlepiej skończyło :)
szaraczarownica - Nie Lut 01, 2009 11:51 am

Dzięku Pusiaczku

Mam nadzieję, że szybko do Was wrócę.

[ Dodano: Nie Lut 01, 2009 11:50 am ]
Dzisiaj około 10.30 wróciłam do domu.

Nie mam siły na wklepywanie opisu - może za parę dni.

Wiem tylko jedno: gdybym wiedziała jak to będzie potwornie bolało, to bym się nigdy nie zdecydowała. Dobrze, że nie wiedziałam, ale pewnie i tak bym nie uwierzyła, gdyby ktoś mi to powiedział.

MalaJu - Nie Lut 01, 2009 3:11 pm

dobrze, ze juz jestes :) czekamy na opis :)
a bol? u Ciebie to pewnie w wyniku bardziej rozleglego zabiegu. mnie bolało jedynie 2 dni...

EwaM - Nie Lut 01, 2009 5:14 pm

Czekam na bardziej szczegółową relację Szaraczarownico. Ja też mam skrzywioną przegrodę, ale nie tak jak każdy tylko chyba dość mocno, bo wyraźnie odczuwam problemy w oddychaniu. Jedną dziurkę mam zawsze mniej drożną. I zawsze jak jestem nieco przeziębiona to zastanawiam się czy nie pora zrobić z tym porządku. Co prawda przy ostatnich badaniach nurkowych lekarka powiedziała, że nie jest tragicznie, ale widać było po niej, że nie jest tak do końca przekonana. :razz: Ja nawet zasypiam na plecach bo jak mam głowę odchyloną do tyłu to łatwiej mi oddychać.
A poza tym mam krzywy nos. Poważnie! Teraz tak bardzo tego nie widać, ale jeszcze kilka lat temu jak przyłożyłam nitkę do środka czoła i środka brody, to czubek nosa wystawał z boku nitki :hah

Lepiej ci się teraz oddycha, Szaraczarownico? Czy to za szybko na takie pytanie?

szaraczarownica - Nie Lut 01, 2009 6:33 pm

MalaJu napisał/a:
a bol? u Ciebie to pewnie w wyniku bardziej rozleglego zabiegu. mnie bolało jedynie 2 dni...


Nie, w zasadzie ból trwał też dwa dni, ale był bardzo cieżki do zniesienia. Więcej w relacji.

Cytat:
Lepiej ci się teraz oddycha, Szaraczarownico? Czy to za szybko na takie pytanie?


Troszkę za szybko. Jeszcze mam opuchnięte wszystko i co chwilę mi się zapycha. Teraz moje głowne zadanie to dmuchać. Tylko delikatnie :)

Przespałam się 1,5 godzinki i trochę nabrałam sił, więc relacja powstanie wcześniej niż zakładałam.

Uwaga, będzie drastycznie.

Do szpitala zgłosiłam się zgodnie z planem w czwartek. Horroru na izbie przyjęć nie będę opisywać :wink: Na oddział trafiłam chyba koło 8.30 i pielęgniarka powiedziała, że ponieważ przyszłam z badaniami to może dzisiaj jeszcze będzie zabieg. Ale ponieważ tego samego dnia tylko troszkę wcześniej zgłosił się jeszcze chłopak też do przegrody i był on 3 osobą do zabiegu, to lekarze się nie zgodzili, bo nie było miejsc na sali pooperacyjnej (3 łóżka). Dostałam zatem łóżko w sali dwuosobowej z balkonem i ładnym widokiem na skrzyżowanie Mickiewicza - Żeromskiego (na 4 piętrze u szczytu WAMu jest balkonik - tam leżałam). Sala okazała się salą dla vipów, ale z braku miejsc oddaną do użytku śmiertelników i jak na szpitalne warunki miała super wygodne, niepozapadane!! łóżka. Moją towarzyszką była bardzo miła pani, więc nie narzekałam.
Tego samego dnia o mały włos nie spadłam z grafiku, jak się przyznałam, że mam niedomykalność zastawek. Na szczęście wezwany na konsultację anestezjolog podsumował to mówiąc "jakbyśmy mieli nie operować z powodu takiej wady serca, to nie byłoby operacji na kardiologii".
W piątek byłam pierwsza do zabiegu. Były jeszcze dwie osoby z chirurgii twarzowo-szczękowej (na WAMie te dwa oddziały są połączone w jeden), ale świeżo przyjęte. Zabrali mnie około 9, natrajkotałam personelowi na sali operacyjnej, dzięki czemu jedna z pielęgniarek (a może lekarka) powiedziała, że takiej gaduły to dawno nie operowali, ustaliłam z anestezjologiem, że po zabiegu będę się czuła jakby mnie czołg przejechał i "odleciałam".
Tak na marginesie: Wiem, że operował mnie profesor Konopka, który jest uważany za jednego z najlepszych chirurgów laryngologów w Łodzi. Idąc do szpitala miałam takie marzenie, żeby on mnie kroił, ale nie myślałam, że się spełni, bo wiem, że jest rozchwytywany i ma dużo obowiązków. Jak go zobaczyłam na sali operacyjnej bardzo się ucieszyłam :)
Śniło mi się coś strasznie przyjemnego, ale nie pamiętam co. Wybudzenia nie wspominam jak koszmaru, bo nie zmuszali mnie do otwarcia oczu (poprzednio mi kazali i to było bardzo traumatyczne przeżycie ze względu na oświetlenie na sali operacyjnej). Usłyszałam tylko, że mam się przenieść na łóżko i pamiętam, że próbowałam pomacać (z dobrej strony, to też pamiętam) gdzie to łóżko jest dokładnie. To chyba im wystarczyło, bo samego przeczołgiwania nie pamiętam, więc pewnie mnie przeniesli. Potem to samo polecenie na sali pooperacyjnej i również w dobrym kierunku macałam (ogólnie dosyć dobrą orientację miałam po wybudzeniu). Następnie świadomość odzyskałam już leżąc na łóżku, ładnie przykryta z podłączoną kroplóweczką. Otworzyłam chyba po raz pierwszy oczy (sala pooperacyjna jest na szczęście zazwyczaj w miarę ciemna) i zobaczyłam, że na łóżku obok siedzi dziewczyna. Poprosiłam ją, żeby mi telefon przyniosła z mojej sali (zostawałam u "siebie", bo i tak nie było dużo przyjęć w piątek, więc nikt nie wynosił moich rzeczy) i nawet jej wytłumaczylam gdzie leży. Jak dostałam go do łapki była 10.15, co oznacza, że zabieg trwał maksymalnie godzinę. Wysłałam do paru osób smsa o treści "już po" i mój zasób sił się wyczerpał, więc sobie poodpoczywałam. Odwiedził mnie anestezjolog i zapytał jak się czuję, a ja zgodnie z ustaleniami odpowiedziałam, że jakby mnie czołg przejechał. Po 15 minutach przyszedł ponownie, a ja tym razem odpowiedziałam, że jakby mnie dwa czołgi przejechały. Troszkę się zdziwił i powiedział, że miał być jeden. A ja na to "bo jeden przejechał mi po nosie, a drugi ogólnie". I to niestety była prawda. Takiego bólu to ja nigdy w życiu nie czułam. Nie chodzi zupełnie o nos, ale o całą twarz. Miałam w nosie tamponadę, która miała utrzymac przez 24 godziny wszystko na miejscu. Tylko, że operowane ciało puchnie w okolicach rany. I z braku miejsca zaczęło mi rozpierać czaszkę. Czułam się jakby mi mózg uszami miał wypłynąć. To był najgorszy ból jaki do tej pory musiałam znosić. Jeszcze dzisiaj boli mnie cała twarz i skóra w dotyku. Dostałam (oprócz leku przeciwbólowego podanego na sali) ketonal do kroplówki, ale nie zlikwidował bólu do końca.
Później troszkę się ocknęłam jak przywieźli tę dziewczynę z łóżka obok. Anestezjolog jak mnie mijał rzucił tylko "ja już pani nie pytam jak się pani czuje, bo za każdym razem więcej tych czołgów". Oczywiście ze śmiechem, jako żart (ja już od paru lat głoszę pogląd, że na anestezjologię mają chyba jakieś testy psychologiczne, bo jeszcze nie spotkałam niemiłego "usypiacza").
Chyba jakoś w tym momencie (około 13) postanowiłam zadzwonić do mamy. Pogadałam z nią, potem zadzwoniłam do Jacka.
Od tego momentu byłam w zasadzie już ładnie wybudzona. Niestety ja jestem takim opornym organizmem, który po narkozie nie śpi (w sensie po wybudzeniu). W zwiazku z tym męczyłam sie strasznie z tym bólem aż do następnego dnia.
Ponieważ zżerała mnie ciekawość jak wygląda mój nos, to wzięłam telefon i zrobiłam sobie 3 fotki. Nos miałam jak bania (tamponada). Podkrążone oczy, które na dodatek zababrali mi czymś tłustym, ale nie chcieli powiedzieć czym, a zmyć nie bardzo się chciało (jeszcze mam trochę zatłuszczone szkła kontaktowe). Oczywiście opatrunek do tego. Mała masakra, ale na mnie na szczęście nie zrobiło to wrażenia. Stosunek do mojego wyglądu miałam raczej w stylu "o rety, aż tyle można wepchać do nosa?" :lol:
Gdzies koło 15-16 dziewczynie obok i mnie też skończyły się kroplówki. Stwierdziłyśmy, że chcemy iść do ubikacji. U tej dziewczyny była akurat jej matka chrzestna, która pracuje w szpitalu, więc jej pozwolili wejść. Poszła zapytać się czy mozemy isć do ubikacji i dostałyśmy pozwolenie. Przeszłyśmy się na "moją" salę i wtedy spojrzałam do lustra. Wyglądałam rewelacyjnie :wink: i wyszłam z ubikacji z komentarzem "ale jestem miss świata". Zresztą po powrocie na salę wysłałam moje zdjęcie do paru osób właśnie z tytułem "miss świata" :lol:
Eh, wypadałoby się streścić: lezałam tak sobie do wieczora, dziewczyne obok wypisali do domu (szybki zabieg: rano przyszła, wieczorem wyszła), dostawałam kroplóweczki i leki. Aż tu nagle o 22 wpada lekarka i mówi mi, żebym nie wychodziła z sali a jak do ubikacji to tylko na swoją starą salę, bo u jednego pacjenta właśnie rozwinęło się zapalenie płuc. Ponieważ zostawiła uchylone drzwi, a sala pooperacyjna zazwyczaj znajduje się w niewielkiej odległości od dyżurki pielęgniarek, to słyszałam wszystkie rozmowy telefoniczne, które były prowadzone, więc wiem, że pana wypchęli w nocy na neurologię (chodziło o przeniesienie go na oddział niezabiegowy, żeby ludzi po operacjach nie pozarażał). Ale i tak rozmiar szkód jeszcze nie jest wiadomy i może się ujawnić dopiero za parę dni, ponieważ ten pacjent leżał na sali z dwoma chłopakami po przegrodach z czwartku. Chociaż może nic się nie stanie, bo wszyscy dostajemy antybiotyk od momentu operacji.
Dotrwałam jakoś do rana. Po 6 pielęgniarka powiedziała, że mogę przenieść się na swoją salę. Grzecznie sobie poszłam, bo na pooperacyjnej miałam zarwane łóżko.
Po 9 miałam zdjętą tamponadę. A chłopaki mnie okłamali, że najgorsze za mną. Najgorsze było przede mną: opatrunki. Ten po wyjęciu tamponady przetrzymałam, bo dominowała ulga uwolnionej czaszki od tego straszliwego korka. Następny opatrunek był bez ssaka, więc też jakoś zniosłam, chociaż każda taka przyjemność musiała sie dla mnie skończyć kroplówką ze środkiem przeciwbólowym i przeciwgorączkowym (stan podgorączkowy) oraz conajmniej godzinnym dochodzeniem do siebie - ból głowy był tak mocny, że nie mogłam funkcjonować . Ale wieczorem przeszłam samą siebie. Przy ssaku dostałam histerycznego napadu płaczu, którego nie byłam w stanie opanować. Aż mi głupio było. Na szczęscie pani doktor obiecała mi, że następnego dnia rano opatrunek założy ze znieczuleniem, więc ssak nie będzie bolał (dotrzymała słowa, chociaż niepotrzebnie, bo ssak okazał się zbędny). Przy okazji ustaliłyśmy, że moje fatalne samopoczucie po opatrunku to efekt atropiny, którą nasączone były gaziki. Dostawałam takiego kołatania serca, że leciałam przez ręce i zaczynała wariować mi głowa. Ale wyjścia niestety nie było :(
Przy okazji usłyszałam komplement, że z calej naszej trójki ja miałam operację ostatnia, a goję się najlepiej i już wyglądam lepiej od chłopaków.
Za to po tym wieczornym opatrunku od razu dostałam kroplówkę z ketonalem i tak mnie rozluźniła, że zapadłam w sen zanim cała zleciała. Nie przespałam całej nocy, ale pospałam sobie troszkę.
A dzisiaj rano zmienił się lekarz i chciał wypchnąć całą naszą przegrodową trójkę do domu. W efekcie jeden chłopak został, bo jest spoza Łodzi, a ma jutro jeszcze konsultacje na ortopedii i pozwolili mu zostać. A ja zadzwoniłam po rodziców i jestem w domciu :D

Jedno wiem na pewno. Gdybym wiedziała jak bardzo będzie bolało, nigdy bym nie poszła na tę operaję. To nie tylko moje zdanie. Jeden z chłopaków chciał najpierw zoperowac przegrodę, a potem zrobić operację palstyczną garbatego nosa. Wczoraj uznał, ze niech będzie garbaty, bo on się więcej na to nie pisze.

Ale ostatecznie ponoć mam bardzo łade dziury w nosie :D

EwaM - Nie Lut 01, 2009 6:41 pm

No to może ta moja przegroda nie jest taka zła.....

Fajny opis, chociaż przeżycia mało fajne. ;) Dobrze, że już po.

MalaJu - Nie Lut 01, 2009 6:43 pm

szaraczarownico, podpisuje sie pod opisem jedną reka ;P bylo prawie identycznie.tylko mnie żadnych ssaków nie zakladano i po 24h od operacji bylo miodzio - tylko nos zapchany i zakaz dmuchania przez tydzien (az do wyjecia szyn) ;P . ale co do bolu rozsadzanej czaszki - ZGODA!!! nie ma to jak ketonal :cwaniak: :winko:
szaraczarownica - Nie Lut 01, 2009 7:12 pm

Cytat:
No to może ta moja przegroda nie jest taka zła.....


:lol:
To samo pewnie powie mój szef, który też powinien wybrać się na operację.

MalaJu napisał/a:
zakaz dmuchania przez tydzien (az do wyjecia szyn)


A ja odwrotnie - mam dmuchać ile wlezie. Co kraj to obyczaj :)

Ju, bardzo byłaś opuchnięta dzień po? Bo ja w zasadzie po wyjęciu tamponady wchłaniałam się w oczach. Nos jest lekko podpuchnięty do tej pory, ale na przykład wczoraj jak przyszedł Jacek, to odchodząc stwierdził, że wcześniej nie było mi widać takiego zgrubienia na płatkach nosa, a teraz już widać. Ja sama mam wrażenie, że nos mi się wysmuklił.

Na szczęście nie ruszali mi nic ze strony zewnętrznej (wyrażenie lekarki), czyli kształt nosa nie powinien się zmienić. Nie wycięli mi też przegrody, tylko zmienili jej kształt. Mamy z mamą wrażenie, że jak mnie zobaczy znajoma, która miała robioną przegrodę w czerwcu, to się załamie. Jej wycięli przegrodę całkowicie i według lekarki z oddziału to jest właśnie przyczyna, dla której zapadł jej się nos. Dziewczyna od tej pory nie może siebie zaakceptować. A ja prawdopodobnie nie zauważę u siebie większych zmian. Aż się boję spotkania, bo ją lubię i nie chcę jej przykrości robić :(

MalaJu - Nie Lut 01, 2009 7:15 pm

niczego w calosci mi nie wycinano!a co do opuchlizny - zeszlo od razu! jak tylko tampony wyjeli :) zreszta, dwa tyg po operacji juz lekcje prowadzilam i brzmialam jak lekko zakatarzona ;)
szaraczarownica - Nie Lut 01, 2009 7:20 pm

Widać na nas obu goi się jak na psie :lol:
Aż z ciekawości sprawdziłam, czy przypadkiem nie urodziłam się w roku psa, ale nie - szczur :lol:

EwaM - Nie Lut 01, 2009 8:03 pm

szaraczarownica napisał/a:
Jej wycięli przegrodę całkowicie i według lekarki z oddziału to jest właśnie przyczyna, dla której zapadł jej się nos. :(


Ojej! :? Ale ja mam garbaty nos więc może by mi to na plus wyszło :razz:

szaraczarownica - Nie Lut 01, 2009 8:19 pm

EwaM napisał/a:
Ojej! :? Ale ja mam garbaty nos więc może by mi to na plus wyszło :razz:


Nie próbuj w ten sposób, bo możesz nie być zadowolona z efektu :razz:
Lekarka nam wczoraj powiedziała, że w takiej sytuacji lepiej iść na operację plastyczną nosa i przy okazji poprosić o poprawienie przegrody.

EwaM - Nie Lut 01, 2009 8:42 pm

Eee, na szczęście jakiś czas temu pozbawiłam się kompleksów. Kit z garbatym nosem. Mam w zamian ładną szyję :twisted:
MalaJu - Nie Lut 01, 2009 8:45 pm

Ewa, ale Ty masz bardzo ladny nos!! Ok, nie jest prosty, ale ma swoj urok. nie wyobrazam sobie Ciebie z innym. daje Ci... hmmm, klasy, elegancji i powagi ;) a przy twojej "tuszy" chudzielcze, cos musi dodawać Ci powagi, zeby Cie w pracy sluchali :> naprawde tu nie ma czego zmieniac.
za to, jesli chodzi o komfort spania i funkcjonowania, to dla tego samego poszlabym na operacje jeszcze raz. uwierz mi - JEST ROZNICA.

EwaM - Nie Lut 01, 2009 8:50 pm

Dzięki Ju :oops:
Bracia się ze mnie zawsze nabijali, że mam nos jak zjeżdżalnia. :lol: Nie mogę nie przyznać im racji. Na szczęście uodporniłam się na ich docinki.
A tak na poważnie: Naprawdę nie mam kompleksów, udało mi się zaakceptować siebie taką jaka jestem. W liceum. Chętnym zdradzę na to sposób. :wink:

szaraczarownica - Nie Lut 01, 2009 8:59 pm

Zgadzam się z Ju.
Jeżeli chcesz zlikwidować "garb", to chyba musimy Ci to z głowy wybić :razz: :krzeslem:
Masz bardzo charakterystyczny nos, który nadaje Twojej twarzy niepowtarzalnego uroku.

Ale jeżeli źle Ci się oddycha, to decyzja należy do Ciebie.

... taaaaaa... wiem, że najpier zniechęciłam opisem, a teraz namawiam :lol:

A sposób na zaakceptowanie siebie chętnie bym poznała :oops:

EwaM - Nie Lut 01, 2009 9:10 pm

"Charakterystyczny" to bardzo dobre określenie :wink:

Co do kompleksów. Kiedyś z przyjaciółką usiadłyśmy, wzięłyśmy kartkę i wypisałyśmy wszystko to co się nam w sobie podoba. Od samej góry do samego dołu. Wszystko, nawet jeśli to był tylko pieprzyk w fajnym miejscu. Jak któraś z nas miała problem to druga jej pomagała. Masz piękne palce. No tak, całkiem ładne, rzeczywiście i na kartkę. Masz ładny kolor oczu, itd. Włosy - nie podobają się w całości? Trudno. Ale może chociaż kolor jest ładny? Albo choćby linia włosów nad czołem ładnie się układa. Jak potem spojrzy się na taką kartkę i zobaczy tyle pozycji to nagle dochodzisz to wniosku, że te kilka rzeczy, które ci się nie podobają są nieistotne w porównaniu z tymi, które są ładne, fajnie lub wręcz piękne ;)

No dobra, przy tej metodzie trzeba mieć trochę poczucia własnej wartości i trochę narcyzmu w sobie. Ale mnie to chyba naprawdę pomogło. ;)

szaraczarownica - Pon Lut 02, 2009 12:05 pm

Może kiedyś wypróbuję.
Muszę tylko znaleźć kogoś, kto znajdzie u mnie jakieś ładne fragmenty :lol:

mietka - Pon Lut 02, 2009 12:34 pm

szaraczarownica, zacznij od tego, ze masz piekna przegrode :)

moj nos tez nie jest jakims super arcydzielem :wink: a wrecz przeciwnie.. no nie jest to moja ulubiona czesc ciala ;d ale tez sie do niego przyzwyczailam, ale rzeczywiscie przegroda to masakra. jak spie, to tylko na prawym boku, bo na lewym juz nie moge, bo moj nos sie zatyka ;/

szaraczarownica - Pon Lut 02, 2009 12:42 pm

Cytat:
szaraczarownica, zacznij od tego, ze masz piekna przegrode


:lol:
Fakt. I nie tylko, bo jak się pogapię trochę w lustro to dochodzę do wniosku, że mi się nos wyszczuplił, więc może już nie będę miała "kluchy". Zobaczymy za parę tygodni, ale do listy pewnie dopiszę też nos :lol:

EwaM - Pon Lut 02, 2009 3:22 pm

mietka napisał/a:
ale rzeczywiscie przegroda to masakra. jak spie, to tylko na prawym boku, bo na lewym juz nie moge, bo moj nos sie zatyka ;/


Mietka! A mnie się właśnie przez ciebie przypomniało, że jak się z mężem całuję to też zawsze z jednej strony, bo jak się nosami dotykamy ze złej strony to ja oddychać nie mogę i z całowania nic nie wychodzi. :smile:

szaraczarownica - Pon Lut 02, 2009 6:47 pm

Dzisiaj zaczęła mnie martwić jedna sprawa: straciłam wybiórczo węch. Czuję na przykład zapach szamponu, zapach żelu pod prysznic lub dezodorantu, ale z drugiej strony nie czuję zapachu kremu, szczypiorku, niektórych śmierdzących maści, bardzo ostrego olejku eukaliptusowego. Chociaż nie jest to utrata węchu taka jak przy katarze, że wszystko smakuje jak trawa, bo nie czuć zapachu. Właśnie wszystko mi smakuje tak jak powinno, czyli w jakiś sposób muszę te zapachy rozpoznawać.

Już aż posprawdzałam, czy atropina i epinefryna nie mają takich skutków ubocznych (obie substancje były składnikami moich opatrunków), ale niestety nigdzie nie spotkałam się nawet z ich zastosowaniem w laryngologii.

Mam nadzieję, że to minie :(

EwaM - Pon Lut 02, 2009 10:47 pm

Na pewno minie, bo przecież to nie była jakaś poważna operacja. Nic ci nie wycięli tylko trochę przestawili. Będzie dobrze ;)
szaraczarownica - Wto Lut 03, 2009 3:27 pm

Na szczęście dzisiaj mogę Was poinformować, że cudownie pachniał gotowany obiadek, a maść, którą smaruję miejsce po wenflonie (mama już dwa razy nabawiła się dzięki temu ustrojstwu zapalenia żył, więc u mnie w rodzinie jest to miejsce szczególnej uwagi po wyjściu ze szpitala) potwornie śmierdzi. Eukaliptus już też czuję. Nawet delikatny zapach kremu :hurra:
Mam jeszcze problem z niektórymi zapachami, ale teraz już wiem, że przemijający :D

Całe szczęście, bo chyba bym musiała całkowicie odstawić mleko bo jego stan rozpoznaję tylko po zapachu. Chyba sobie węchem rekompensuję to, że jestem ślepa jak kret :lol:


Z innych informacji: chyba zaczynają mi się szwy rozpuszczać, bo niektóre przestaję już czuć. Za to zaczyna delikatnie boleć sam nos, który, ku mojemu zdziwieniu, do tej pory był sam w sobie miejscem praktycznie bezbolesnym. Ale może jest to wynik tego, że coraz więcej chodzę, więc poddaję go działaniu siły grawitacji, a on tego nie lubi - tymczasowo preferuje raczej pozycję horyzontalną :lol:

klarysa - Sro Lut 04, 2009 9:47 pm

Ojej, brzmi strasznie. Dobrze, że szybko się goi i czujesz się lepiej!

To ja mężowi nic nie mówię i biorę urlop po jego zabiegu :(

szaraczarownica - Czw Lut 05, 2009 11:01 am

klarysa, nie przejmuj się i wyślij męża na operację (oho, chyba jednak nie było tak źle skoro zaczynam namawiać :wink: )
Akurat najgorsze dni spędzi jeszcze w szpitalu, ale potem szybko dojdzie do siebie. Ja juz wczoraj pojechałam z mamą na opatrunek samochodem (w sensie: ja prowadziłam).
Parę dni rzeczywiście możesz wziąć, bo mogą się pojawić stany podgorączkowe (tak jak u mnie), a poza tym mąż pewnie będzie jeszcze troszkę słaby po wyjściu ze szpitala.
Wszystko i tak zależy od reakcji organizmu na narkozę, leki i ból.

Może się wogóle okazać, że nie będzie miał robionej operacji, tylko zabieg w znieczuleniu miejscowym. Niestety informacji o tym jak robią w Barlickim nie posiadam. Z chęcią przeczytam Twoją relację po zabiegu męża :)

No i nareszcie mogę odpowiedzieć na pytanie EwyM: oddycha mi się lepiej. Błona śluzowa nie wróciła jeszcze do pełnej sprawności, ale już teraz odczuwam znaczną poprawę :)

Z krótkiego podsumowania:
- Ju była w szpitalu MSW i go poleca, więc warto się wybrać
- ja polecam WAM zwłaszcza, że są (jeszcze) krótkie terminy oczekiwania
- nie polecam Pirogowa, bo znajoma miała tam robiony zabieg i schrzanili jej nos - nie dość, że robili w dosyć "brudny" sposób (kucie w nosie), dzięki czemu oprócz normalnego "syfu", który schodzi po zabiegu (obfity, częściowo krwisty katar), dochodzą jeszcze pozostałości chrząstki, które, według mnie, niepotrzebnie dodatkowo podrażniają zmaltretowaną błonę śluzową, to jeszcze wycięli jej zdecydowanie za dużo i zapadł jej się nos. Lekarka, która była na dyżurze w sobotę stwierdziła, że dobrze przeprowadzony zabieg nie ma prawa aż tak znacznie wpłynąć na wygląd nosa (a przynajmniej bez wyraźnej chęci pacjenta do zmiany tego kształtu - ale to już typowa chirurgia plastyczna).

EwaM - Czw Lut 05, 2009 11:57 am

szaraczarownica napisał/a:
klarysa, nie przejmuj się i wyślij męża na operację (oho, chyba jednak nie było tak źle skoro zaczynam namawiać :wink: )


Po prostu masz kiepską pamięć i już zapomniałaś jak to było :wink:

szaraczarownica napisał/a:

Parę dni rzeczywiście możesz wziąć, bo mogą się pojawić stany podgorączkowe (tak jak u mnie), a poza tym mąż pewnie będzie jeszcze troszkę słaby po wyjściu ze szpitala.


W żadnym wypadku nie bierz urlopu. Uciekaj gdzie pieprsz rośnie. Nie ma nic gorszego niż chory mężczyzna w domu! :smile:

mietka - Czw Lut 05, 2009 3:47 pm

EwaM,
to co z tym Twoim calowaniem i z moim spaniem? za 20 lat Ty bedziesz miala skrzywiona glowe a ja calkiem plaski prawy bok...... idziemy sie zoperowac?

EwaM - Czw Lut 05, 2009 5:01 pm

Spadaj! Ja nigdzie nie idę :evil: :razz:


No dobra, może uda ci się mnie zmobilizować. Ale najpierw to musiałabym się wybrać do jakiegoś rozsądnego lekarza, który by pomógł podjąć decyzję. Jak będziesz robiła jakieś kroki w tym kierunku to możesz dać mi znać. Jestem w tym zakresie jak mój tatuś - pójdę, jak mnie ktoś zaprowadzi za rączkę, bo sama to w życiu się nie zmobilizuję. :oops:

MalaJu - Czw Lut 05, 2009 11:21 pm

Ewa, to ja Cie zaprowadze do mojej pani doktor na Polnocnej. od reki Ci da skierowanie na operacje (skutecznosc potwierdzona - 5 na 5 osob, ktore wyslalam juz jest po zabiegu :lol: )
klarysa - Pią Lut 06, 2009 10:17 pm

ja, jak na razie, polecam lekarza mojego męża. ale zobaczymy jak będzie po operacji. na pewno nie będzie to prosty zabieg - oprócz przegrody trzeba uciąć jakieś kostki wystające i błony. no ale lekarz w szpitalu najlepszy, w łodzi jeden z the best ;)

niestety być przy mężu muszę i zajmować się nim jak dzieckiem - ja od dłuższego czasu cierpię na bóle brzucha, od początku roku mam je prawie non stop. wykorzystywałam to jak się dało - czas się zrewanżować mężowi za herbatki ziołowe w środku nocy :( (może ktoś zna dobrego gastrologa?)

[ Dodano: Wto Lut 24, 2009 7:23 pm ]
mąż jest już tydzień po operacji. nic nie bolało, nawet podczas wyciągania tamponów. poleca szpital Barlickiego i dr Kozłowskiego :)

misia-misia - Pon Maj 04, 2009 11:00 pm

ja jutro jadę do szpitala Pirogowa umawiać się na zabieg. Też mam skrzywioną przegrodę. I miałam do wyboru: albo nieustannie na kroplach steroidowych do nosa, albo zabieg.
Wybrałam zabieg. Skierowanie mam do Pirogowa.
Zobaczymy na kiedy mi wyznaczą termin...

szaraczarownica - Nie Maj 10, 2009 10:52 am

misia, no i jak? Na kiedy termin?
misia-misia - Nie Maj 10, 2009 10:56 am

na razie baruję się z kroplami, bo jak jeden czy dwa ni nie zakroplę to mam katar.
Byłam w Pirogowie. Termin wybrałam sobie na 22 czerwca. Specjalnie bo nie chcę dziewczyn w pracy zostawiać gdy teraz sezon komunijny itd.
22.06 idę do szpitala. Do tego czasu muszę wyzdrowieć i wziąć trzecią szczepionkę przeciw WZW i załatwić od neurologa zgodę na znieczulenie dożylne.

szaraczarownica - Nie Maj 10, 2009 11:03 am

Z jednej strony fajnie, że szybko, a z drugiej masz przynajmniej trochę czasu na przygotowania :)
Będę trzymała kciuki :)

misia-misia - Nie Maj 10, 2009 11:08 am

masz rację szaraczarownico :) z jednej strony trochę czasu jeszcze jest a z drugiej wolałabym być już po. Już nie mogę doczekać się normalnego oddychania.

szaraczarownica napisał/a:
Będę trzymała kciuki :)


przydadzą się :)

EwaM - Nie Maj 10, 2009 7:48 pm

Misia-misia, trzymam kciuki i czekam na efekty zabiegu.
Ja wczoraj w nocy podjęłam męską decyzję, że jak tylko urodzę i odkarmię dziecię to idę na operację. Mam chroniczny katar :evil: Cały czas smarkam i ciężko mi się oddycha. Najbardziej mnie wkurza to, że do każdego prawie posiłku muszę siadać z chusteczką higieniczną, bo zaraz mi z nosa cieknie :zly:

pszczoła - Pon Maj 11, 2009 1:30 pm

Misia-misia, ja również przyłączam się do trzymania kciuków i życzeń szybkiego powrotu do formy.
ja również mam ten problem, walczę z notorycznie zapchanymi zatokami i zatokowym bólem głowy. 2 lata temu miałam regularne zabiegi płukania zatok. W tym roku na wiosnę się uczuliłam, co poskutkowało znów zapchanymi zatokami i wszystkimi konsekwencjami, które się z tym wiążą. Póki co mam skierowanie do alergologa- to ostatnia próba polepszenia i ułatwienia funkcjonowania, być może odpowiednie lekarstwa odblokują zatoki. Sądzę jednak, że stanę przed tą samą decyzją o usunięciu przegrody nosowej, która wg lekarza już zawsze będzie stanowiła dla mnie problem.

misia-misia - Pon Maj 11, 2009 2:12 pm

a ja się dzisiaj dowiedziałam - spotkałam w przychodni panią laryngolog - że w Pirogowie robią ten zabieg ... bez narkozy tylko w znieczuleniu dożylnym i miejscowym...
no i mam już pełne portki :? :? :?

A do zabiegu miesiąc z hakiem... a myślałam że mnie uśpią i po krzyku... :roll: czemy akurat w tym szpitalu tak nie robią? :cry: ja nie zniosę widoku jakichkolwiek narzędzi zbliżających się do nosa...

MalaJu - Pon Maj 11, 2009 2:39 pm

misia-misia, tak Cie ogłupią, że będzie Ci wszystko jedno i do tego masakrycznie wesoło :)
misia-misia - Pon Maj 11, 2009 3:08 pm

serio? :(
jakoś nie mam przekonania...
najwyżej im zacznę panikować, że nie będą mieli wyjścia i sami mnie uśpią :lol:

ale poważnie.... zaczynam już teraz łapać stresa...
O ile do dzisiaj cieszyłam się, że po zabiegu zacznę żyć bez kataru, tak teraz...
ach "trza być twardym nie miętkim..."

MalaJu - Pon Maj 11, 2009 3:16 pm

misia, uwierz mi, ze glupi jas sie naprawdę oglupi (moja mama miala operacje nosa na znieczuleniu m-cowym i dala radę). A poza tym, warto sie przemęczyć. Kataru nie miałam.... od stycznia???? dasz wiarę?? ja, czlowiek z odwieczną paczką chusteczek pod ręka...
misia-misia - Pon Maj 11, 2009 3:29 pm

Ju, wierzę ci, dlatego właśnie decyduję się na zabieg. Ja panikara jestem, ale wiem, że mi to pomoże.
Mac-erson - Pon Maj 11, 2009 4:34 pm

misia - przechodziłem podobny zabieg 2 lata temu. Z tym, że ja byłem uśpiony narkozą i z operacji nic nie pamiętam. Obudziłem się po za biegu - myślę, że chyba tak lepiej.
Ja miałem w Szpitalu Barlickiego i jeśli możesz się zastanowić to polecam tam. Mnie operował najlepszy specjalista od nosa dr Kozłowski - ma wprawdzie terminy 3-6 miesięcy ale jest niezawodny, mój przyjaciel też u niego robił zabieg z mojego polecenia.

Co do samego zabiegu to najgorsze są dwa dni po zabiegu. Masz wypchany cały nos jakimiś watami i możesz oddychać tylko przez usta - co dla mnie było okropnym przeżyciem. Nie mogłem zasnąć. Inni znosili to lepiej.

Ale... po tych dwóch dniach jak wyjmą te waty z nosa - to po prostu bajka :)

U mnie jest zdecydowana poprawa chociaż idealnie nie jest.

PS. tez jestem panikarzem i przed zabiegiem cisnienie skoczyło mi do niespotykanych wartości, ale przeżyłem. Trzymam kciuki

misia-misia - Pon Maj 11, 2009 7:18 pm

dzięki Mac :)

Ja generalnie samego zabiegu i bólu po nim czy coś w tym stylu się nie boję, bo wiem, ze po" będzie po prostu lepiej. Tym bardziej że przez ostatnie miesiące oddychałam tylko przez usta bo nos miałam tak zapchany. Dopiero teraz po kroplach steroidowych mi puściło.
Generalnie wolałabym w narkozie,ale jak robią pod "głupim Jasiem"... trudno...

Teraz namawiam mamę i brata na zabieg bo oni też mają problemy :)

Mika - Pon Maj 11, 2009 9:03 pm

misia-misia głupi jaś naprawdę ogłupia ja miałam podany przed cesarką i jedyne co pamiętam to jak się obudziłam na sam koniec operacji widziałam swojego lekarza, który mówił coś o szyciu a potem pokazali mi synka i nic więcej, chyba nawet nie wiedziałam wtedy jak się nazywam :roll: Powodzenia :)
szaraczarownica - Wto Cze 23, 2009 4:48 pm

Misia już pewnie po. Mam nadzieję, że wszystko jest ok :)
misia-misia - Pią Cze 26, 2009 4:43 pm

no to jestem już po :)

opiszę w skrócie moje odczucia:

- w poniedziałek zostałam przyjęta na oddział szpitala im Pirogowa.
- standardowo pobrano krew, zmierzono ciśnienie
- na drugi dzień (wtorek) dostałam przykaz bycia na czczo i dostałam gustowną koszulkę - bardzo sexi :)
- koło 10.00 pojechałam na blok. Były problemy z wkłuciem wenflonu.Dostałam głupiego jaśka, przeciwbólowe i coś jeszcze - ze względu na moje schorzenie. No czułam się rewelacyjnie. Co jakiś czas się ocknęłam i otworzyłam oczy, ale nic nie czułam - większość czasu spałam. Potem zawieźli mnie na salę - chciałam sama iść ale bym nie wstała z wózka 8)
- przez 48 godzin nosiłam w nosie gigantyczne tamponady. Na początku był luz blues ale na drugi dzień już przeszkadzało.
- wczoraj wyjęto mi tamponady i czułam się "jak młody Bóg"
- jak mnie coś bolało to prosiłam o zastrzyk przeciwbólowy - nie było problemu

Polecam szpital im.Pirogowa. Oddział jest super. Lekarze też. Ja byłam pod opieką dr Filipowicz.
Dostałam kilka nakazów, co robić a co nie by nie dostać krwotoku. No i dostała 2 tyg zwolnienia i leki.
Z perspektywy czasu zabieg szczerze polecam! Szpital również.

MalaJu - Pią Cze 26, 2009 7:22 pm

a widzisz, mowilam, ze bedzie dobrze ;) witam w klubie "po drugiej strony mocy" - teraz SAMA bedziesz zachęcac ;P
EwaM - Pią Cze 26, 2009 7:28 pm

No to gratuluję dobrego samopoczucia. Czekałam na twoją relację.

Co do szpitala - ostatnio mam o nim jak najgorsze zdanie :zly: Ale nie dotyczy to operacji przegrody.

mietka - Pią Cze 26, 2009 7:29 pm

to co, Ewa, idziemy jak urodzimy??
MalaJu - Pią Cze 26, 2009 7:31 pm

idzcie, idzcie :) fajnie jest... PO :) mozna oddychac! I katar szybko przechodzi! i nawet alergia jest mniejsza :)
EwaM - Pią Cze 26, 2009 7:50 pm

Jasne Mietka, że idziemy. Ja już męską decyzję podjęłam. Urodzę, odkarmię i ziuuu do szpitala :D Mój tata śmieje się ze mnie, że łatwo taką decyzję podjąć jak wykonanie trzeba odłożyć co najmniej o rok. :smile:
misia-misia - Pią Cze 26, 2009 7:51 pm

ja się jeszcze nie mogę wypowiedzieć o zaletach zabiegu, bo za wcześnie jeszcze, ale myślę, że naprawdę warto! Myślałam, że gorzej to wszystko wygląda, że bardziej boli itd.
A to tak naprawdę bułka z masłem :)

szaraczarownica - Pią Cze 26, 2009 8:35 pm

Musi być bułka z masłem skoro ja po niecałych 6 miesiącach po z entuzjazmem zdecydowałam się ponownie oddać w ręce lekarzy. Nie, nie idę na operację plastyczną nosa - idę się pozbywać woreczka żółciowego i to tuż po podróży poślubnej. Nawet nie zdążę do pracy wrócić :lol:

misia, cieszę się, że wszystko ok. Zobaczysz, że jak błona śluzowa dojdzie do siebie, to oddychanie uzyska nowy, nieziemski wymiar :)

misia-misia - Czw Lip 16, 2009 11:23 pm

jestem już jakiś czas po zabiegu i wszystko jest ok. Lepiej się oddycha.
Tylko podobno nos mam krzywy... :o 8)

Ale jakoś mi to nie przeszkadza :wink:

Klaudynka - Sob Paź 10, 2009 6:43 pm

Podobnie jak Misia spędziłam 5 dni w szpitalu w celu zabiegu przegrody nosowej w szpitalu Pirogowa. Powoli wracam do formy po zabiegu. Jest jeszcze za wcześniej aby mówić cokolwiek o poprawie w oddychaniu ze względu na dużą bolesność po zabiegu, ale myślę że w najbliższych dniach będę mogła odczuć większy komfort.
Parę wskazówek które nasunęły mi się po zabiegu:
- Sam zabieg jest bezbolesny i nie ma się czego bać, chociaż sama mocno się stresowałam
- Bardzo miły personel, pomocny w każdej sytuacji
- Na czas zabiegu koniecznie trzeba mieć czyste, nie pomalowane paznokcie ponieważ lekarz anestezjolog patrzy na paznokcie sprawdzając ich zasinienie (w przypadku niedotlenienia). Więc nie planujcie kolorowych żeli, akryli i pięknego manicuru.
- Polecam planować zabieg po przebytym okresie, ja miałam mieć tydzień po zabiegu a w wyniku stresu dostałam dzień po... i zemdlałam.

Podobnie jak Misia byłam byłam pod opieką dr Filipowicz i naprawdę polecam-przemiła pani doktor.

Basia.83 - Wto Paź 13, 2009 8:14 pm

Mojego brata tez czeka ten zabieg, tylko strasznie go odwleka bo sie boi :)
misia-misia - Wto Paź 13, 2009 9:08 pm

Basia.83 napisał/a:
Mojego brata tez czeka ten zabieg, tylko strasznie go odwleka bo sie boi :)


nie ma się czego bać :)

Klaudynka napisał/a:
Na czas zabiegu koniecznie trzeba mieć czyste, nie pomalowane paznokcie ponieważ lekarz anestezjolog patrzy na paznokcie sprawdzając ich zasinienie (w przypadku niedotlenienia). Więc nie planujcie kolorowych żeli, akryli i pięknego manicuru.


:lol:

ja sobie strzeliłam przed zabiegiem piękny frenchowy manicure i czerwony pedicure :lol:
j tego samego dnia co mnie przyjęli leciałam do szpitalnego sklepiku po zmywacz :)
Ale zmyłam tylko dłonie. U stóp już nie trzeba było :)
Nawet na sali zabiegowej pielęgniarki i lekarki podziwiały czerwień na moich stopach 8)

szaorma - Pią Wrz 19, 2014 9:04 am

Odświeżam temat, bo obecnie na operację przegrody nosowej zdecydował się mój narzeczony, nie wiemy jednak jaką klinikę wybrać i na jakiego lekarza postawić. Zdaję sobie sprawę z tego, że chirurgia plastyczna jest dziś bardzo rozwinięta, ale nie jestem pewna, czy rzeczywiście zaufać można każdemu chirurgowi. Macie w tym względzie jakieś doświadczenia? Możecie polecić kogoś kompetentnego?

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group