Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim

Mężatki - Ciche dni

Nina - Pon Gru 08, 2003 7:22 pm
Temat postu: Ciche dni
Mam pytanie zdarzaja Wam sie takowe? A jesli tak to czy macie jakis sposob na nie, bo ja ich nie cierpie, naleze do tego typu ludzi ktorzy nie potrafia milczec nawet przez godzine, a mowa caly dzien
gosia - Pon Gru 08, 2003 9:24 pm

nam się jeszcze to nie zdażyło :D nie wyobrażam sobie takich cichych

dni bo bardzo tego nie lubie :x a najlepsza na wszystko jest rozmowa :)

Nina - Pon Gru 08, 2003 10:58 pm

Gosiu nam na szczescie tez jeszcze nie :)
Madlen_ - Wto Gru 09, 2003 11:05 am

No niestety u mnie zdażały się "ciche dni"....nie lubię tego :o
Ania - Wto Gru 09, 2003 2:32 pm

Muszę przyznać, że u nas też się to raczej nie zdaża, ale jak sie kłócimy to zazwyczaj już na całego, strasznie tego nie lubię ale niestety jestem dosyć wybuchowa i jak juz jest jakaś awantura to nie potrafię ugryźć się w język. Dlatego ciągle się uczymy, że czasami lepiej troszkę pomilczeć zamiast powiedzieć cos za dużo.
A ciche dni też mają swój urok, bo po nich następują zazwyczaj te lepsze chwile i każdy się bardziej stara. :lol:

Asiek - Nie Lut 01, 2004 12:19 pm

Nie wyobrażam sobie cichych dni, to by mnie chyba wykończyło nerwowo. :shakeU:
Nie jestem uparta, ani zawzięta. Nie pójdę spać jak nie wyjaśnię sprawy. Rozmowa, rozmowa, rozmowa. :przytul:

nei - Pon Lut 02, 2004 2:16 pm

ja tam mam raczej problem z tymi "cichymi dniam" - wcale ich nie ma :cryingtomato:

K. nie chce sie ze mna klocic, a ja czasami bym chciala - wiem dziwna jestem :hmm :

ice - Pon Lut 02, 2004 3:50 pm

Generalnie mloda woli od razy wszystko wyjasnic i w zasadzie mi to odpowiada ... nie przecze ze zdarzaja sie takie sytuacje ze nie chce mi sie o niczym rozmawiac i wtedy wole usiasc spokojnie i sam sobie nad tym pomyslec niz rozmawiac ... jak sam sobie uloze to wtedy moge o tym pogadac.
Asia - Pon Lut 02, 2004 4:13 pm

Nam dotychczas nie zdarzyło się do siebie nie odzywać i oby było tak dalej!
Aga - Pią Lut 20, 2004 12:54 pm

Cichy "dzień" to za dużo powiedziane w moim przypadku. Nie wytrzymuję minuty. On się woli wpatrzyć w telewizor lub iść spać żeby sobie poukładać w głowie, a ja stoję nad nim i marudzę. To jest okropne ale wynika z różnicy charakterów. Najważniejsze to przyzwyczaić się do tej różnicy. Ja juz wiem jak on reaguje i nawet mi nie przeszkadza że mnie nie słucha i nie reaguje na moje wywody
Kiwax - Sro Wrz 22, 2004 11:42 am

Asiek napisał/a:
Nie wyobrażam sobie cichych dni, to by mnie chyba wykończyło nerwowo. :shakeU:
Nie jestem uparta, ani zawzięta. Nie pójdę spać jak nie wyjaśnię sprawy. Rozmowa, rozmowa, rozmowa. :przytul:



Dokładnie Asiek, zawsze staram się wszystko wyjaśniać. Tylko staram się zawsze poczekać az mi pierwsza złość minie :) Jeśli mamy jakieś spięcia to trwa to najwyzej kilka godzin. Potem jakoś się tak składa, że się godzimy :)


Tylko jedno jest u nas inne. Zamiast Rozmowy jest Monolog :roll:

marchefka - Sro Wrz 29, 2004 8:22 pm

Jak na razie na ponad 4 lata bycia razem nie zdarzylo sie nam miec cichych dni. Jak jest jakis problem, to gadamy z soba dotad, az wiemy, o co chodzi tej drugiej stronie. Fajne jest to, ze nawet jak mamy jakies inne zdanie na ten sam temat, to nie krzyczymy, nie staramy sie dokopac tej drugiej stronie, tylko jakos tak samo sie nam wyjasnia...
Ostatnio bylam zla na Marcina, ze jeszcze nie jest gotowy na slub kuzyna (bylismy juz i tak spoznieni 30 minut) i wlasciwie zaczynala sie awantura, ale popatrzylismy sie na siebie, zaczelismy sie smiac i znowu nam nie wyszlo :)
Ale zaczynalo sie calkiem niezle :)
W cichych dniach poczucie humoru baaardzo przeszkadza, serio.
marchefka

scorpionka - Czw Wrz 30, 2004 9:21 am

My cichych dni nie mamy. Po prostu sie klocimy, ale nie ma tak, zebysmy ze soba nie rozmawiali.
Agata - Czw Paź 07, 2004 1:34 pm

Ciche dni?
Z moim charakterem to jest mało możliwe. Kłocimy się czasem. ?rednia jakaś dwa czy trzy razy do roku. Ale wtedy jest najpierw rozmowa, a potem krzyki... Bo ja nie dam mojemu A. spokoju jeśli nie wyjaśnię wszystkiego, co jego doprowadza do furii (bo chodzę za nim krok w krok i nawijam, a on pewnie wolałby wszystko przemyśleć w samotności). Kłótnia trwa jeden dzień, potem jestem jeszcze trochę obrażona (tak ze dwa, trzy dni), a obrażenie polega na nierobieniu kanapek do pracy czy kolacji. Potem A. organizuje "program naprawczy" w postaci kina czy kolacji i już się odbrażam. Myślę, że ogólnie nie jest źle, bo kłótnie zdarzają się bardzo rzadko. Na szczęście :)

Kati - Czw Paź 07, 2004 5:34 pm

Agata napisał/a:
Ciche dni?
Z moim charakterem to jest mało możliwe. Kłocimy się czasem. ?rednia jakaś dwa czy trzy razy do roku. Ale wtedy jest najpierw rozmowa, a potem krzyki... Bo ja nie dam mojemu A. spokoju jeśli nie wyjaśnię wszystkiego, co jego doprowadza do furii (bo chodzę za nim krok w krok i nawijam, a on pewnie wolałby wszystko przemyśleć w samotności). Kłótnia trwa jeden dzień, potem jestem jeszcze trochę obrażona (tak ze dwa, trzy dni), a obrażenie polega na nierobieniu kanapek do pracy czy kolacji.



Agatko wypisz - wymaluj u mnie tak samo :graba:

aggna - Czw Mar 24, 2005 10:31 pm

Ania napisał/a:
Muszę przyznać, że u nas też się to raczej nie zdaża, ale jak sie kłócimy to zazwyczaj już na całego, strasznie tego nie lubię ale niestety jestem dosyć wybuchowa i jak juz jest jakaś awantura to nie potrafię ugryźć się w język. Dlatego ciągle się uczymy, że czasami lepiej troszkę pomilczeć zamiast powiedzieć cos za dużo.
A ciche dni też mają swój urok, bo po nich następują zazwyczaj te lepsze chwile i każdy się bardziej stara. :lol:


Umnie jest to samo.

megi - Czw Mar 24, 2005 10:34 pm

jeszcze nie mielismy, wyjasniamy sobie porozumienia na biezaco , tak jest lepiejj i jaśniej
gambi - Czw Mar 24, 2005 10:40 pm

Asiek napisał/a:
Nie wyobrażam sobie cichych dni, to by mnie chyba wykończyło nerwowo. :shakeU:
Nie jestem uparta, ani zawzięta. Nie pójdę spać jak nie wyjaśnię sprawy. Rozmowa, rozmowa, rozmowa. :przytul:


Ja tez niecierpie klasc sie spac gdy cos jest nie wyjasnione.dlatego zawsze daze do wyjasnienia sprawy.
zdarza sie ze on woli to przemyslec, poukladac w glowie, wtedy czekam jakis czas i sama sie wtedy uspokajam i dalej rozmawiamy. choc na poczatku, tak jak to ktos napisal, jest to monolog a potem juz rozmowa :lol:

megi - Czw Mar 24, 2005 10:41 pm

to tak właśnie jak my hihihi, lepsze porozumienie co nie????? :graba:
Pusiak - Czw Wrz 22, 2005 11:40 am

Kiwax napisał/a:

Dokładnie Asiek, zawsze staram się wszystko wyjaśniać. Tylko staram się zawsze poczekać az mi pierwsza złość minie :) Jeśli mamy jakieś spięcia to trwa to najwyzej kilka godzin. Potem jakoś się tak składa, że się godzimy :)


Tylko jedno jest u nas inne. Zamiast Rozmowy jest Monolog :roll:


hihi... jakbym siebie sprzed roku widziała :) Ale teraz mamy już dialog :)

Żaneta - Czw Wrz 22, 2005 1:30 pm

To znaczy,że są postępy Pusiaku i Mefiu!
Gratulacje!


U nas też czasami są ciche dni,ale staram się naprawdę to omijać po ostatnik kryzysie!

Kasiawka - Sro Lis 02, 2005 10:33 am

Asiek napisał/a:
Nie wyobrażam sobie cichych dni, to by mnie chyba wykończyło nerwowo. :shakeU:
Nie jestem uparta, ani zawzięta. Nie pójdę spać jak nie wyjaśnię sprawy. Rozmowa, rozmowa, rozmowa. :przytul:


dokładnie tak samo

gambi napisał/a:
Ja tez niecierpie klasc sie spac gdy cos jest nie wyjasnione.dlatego zawsze daze do wyjasnienia sprawy.zdarza sie ze on woli to przemyslec, poukladac w glowie, wtedy czekam jakis czas isama sie wtedy uspokajam i dalej rozmawiamy. choc na poczatku, tak jak to ktos napisal, jest to monolog a potem juz rozmowa :lol:


własnie, czasem i mi dobrze zrobi jak emocje opadną , żeby ta rozmowa potem mogłą przebiegac spokojnie i doprowadziła do rozwiązania sprawy-probelmu

Pusiak - Sro Lis 02, 2005 11:07 am

A ja myslałam, że ciche dni to domena kobiet.... :dead:
Chwilowo przeżyłam już etap monologu i uspokajania się.... Dziwnie jest, gdy własny mąż mówi do mnie: proszę pani.... oczywiście pod warunkiem, że już sie do mnie odzywa....

Alma_ - Sro Lis 02, 2005 11:26 am

U nas nie ma cichych dni. Raczej głośne noce (zdarzają sie awanturki do wczesnych godzin rannych :oops: ), ale choćbym miała paść, to nie pójdę spać, zanim się nie pogodzimy. Inaczej po prostu nie umiem :|
Pusiak - Sro Lis 02, 2005 12:02 pm

Też nie umiem i dlatego mam noc w plecy... co wcale nie wpływa na poprawe humoru i nie ułatwia uspokojnia się oraz robienia dobrej miny do złej gry...
Alma_ - Sro Lis 02, 2005 12:09 pm

Pusiak, ja po prostu dyskutuję do skutku - jak nie dociera, to podnoszę coraz bardziej głos... Wiem, że nie jest to najzdrowszy sposób, ale wszystko się we mnie aż gotuje, milczenie w takich chwilach jest dla mnie po prostu awykonalne.

Ł. nie znosi tych awantur, więc staram się trochę nad sobą panować. I trochę mi to wychodzi :|

Ale im dłużej milczę, tym większy żal się we mnei gromadzi, tym trudniej mi wybaczyć i zapomnieć o tym, co się stało. Dlatego zazwyczaj dążę jednak do konfrontacji.

Oli - Sro Lis 02, 2005 3:39 pm

ja tez uwazam,ze lepiej rozmawiac-glosno,cicho,ale rozmawiac...niz milczec i dusic to wszystko w sobie..
Ilona83 - Pon Mar 19, 2007 11:12 pm

na razie jeszcze cichych dni nie było wole rozmowę niż obrażanie sie na siebie i ciszę która mnie dobija :(
asia84 - Pon Mar 19, 2007 11:20 pm

na szczęście takiego problemu nie mamy. milczeniem można załatwić tylko tyle, że problemy narastają :/
maratha - Czw Wrz 27, 2007 11:32 am
Temat postu: Ciche dni-na "wesoło"
Miałam taką śmieszną sytuację. Byłam przeziębiona, no ale jestem obowiązkowa i nie umiałabym wystawić młodej pary do wiatru, więc przeziębiona pojechałam na wesele, na którym śpiewałam i w pewnym momencie, po prostu przestałam z siebie wydawać jakiekolwiek dźwięki. Ból gardła okrutny! Pojechałam do szpitala Barlickiego (jest tam ostry dyżur foniatryczny) no i okazało się, że mam zapalenie krtani! Tak więc prawie 2 tygodnie leczyłam gardło, no i wtedy właśnie mieliśmy z mężem "ciche dni"
gosc - Pon Paź 01, 2007 9:59 pm

Maratha to nie tylko Tobie i mężowi wspóŁczuję ale i tej parze, która zostaŁa bez wokalistki

my miewamy ciche dni a wŁaściwie godziny, bo dŁużej niż parę godzin nie potrafimy się na siebie gniewać. No i mamy taką zasadę, że do snu się nie gniewamy bo nie wolno przenosić problemów i gniewów do Łóżka

magda26 - Sro Paź 03, 2007 11:18 am

A my jeszcze nie mieliśmy cichych dni...o wszystkim ze sobą rozmawiamy, nawet jeśli mamy różne zdanie na jakiś temat, to staramy się iść na kompromis a jak się nie da to jedno ustępuje drugiemu, poza tym M jest z natury bardzo spokojny i nie potrafi wybuchać czy gniewać się, nie było zresztą ku temu powodów z mojej strony...czasem znajomi mówią, że u nas jest tak słodko, że aż do przesady, ale my się uważamy inaczej :)
Zgadzam się, że nie ma nic gorszego jak cisza....

cosola - Sro Paź 03, 2007 12:49 pm

Sajonara6 napisał/a:
No i mamy taką zasadę, że do snu się nie gniewamy bo nie wolno przenosić problemów i gniewów do Łóżka

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: bardzo mądra zasada :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

My jak na razie nie miewamy cichych dni tylko ciche minuty albo godziny. Raczej się nie kłócimy tylko ja się ciskam a K. nic nie mówi (co mnie jeszcze bardziej denerwuje) i czeka aż sie uspokoję. Potem jakiś czas na przemyślenie sprawy i powrót do tematu, jeśli uznajemy, że jest taka potrzeba. Na szczęście nie umiemy się na siebie długo gniewać i mam nadzieję, że tak zostanie :)

Martysia - Nie Paź 07, 2007 11:09 pm

Sajonara6 muszę rownież ja wykorzystać to co napisałaś, dzięki przyda się (hihi) :) jestem awanturnicza i obrażalska i dobrze, że P. wypuszcza to drugim uchem...
Mac-erson - Pon Paź 08, 2007 1:06 pm

To ja mam taką receptę dla Was drogie Forumowiczki.
Po prostu trzeba podejść do swojego lubego ucałować, grzecznie przeprosić, zrobić dobrą kolację i na pewno ciche godziny czy też dni ustąpią.
Sprawdzone. Swoją Justynkę tego już nauczyłem. :mrgreen:

Gabro - Pon Paź 08, 2007 1:27 pm

Tylko tak Ci się wydaje :) Ona się tylko przyczaiła 8)
Asiek - Pon Paź 08, 2007 4:03 pm

Mac-erson napisał/a:
To ja mam taką receptę dla Was drogie Forumowiczki.
Po prostu trzeba podejść do swojego lubego ucałować, grzecznie przeprosić, zrobić dobrą kolację i na pewno ciche godziny czy też dni ustąpią.

Taaa, i może jeszcze kapcie w zębach mam swojemu Panu Mężowi przynieść? :twisted: :twisted: :twisted:
W życiu! ]:)
Niech mężuś też się stara, a nie tylko żona ma się kajać. :cool:

izunia_82 - Pią Lut 13, 2009 10:05 pm

U nas "ciche dni" na szczęście się nie zdarzają. Najczęściej cisza trwa maksymalnie 15 minut po ostrej wymianie zdań. Wtedy każde z nas przemyśli wszystko "po swojemu" i dochodzimy do porozumienia.
dominiqsz - Sob Lut 14, 2009 10:55 am

Przed ślubem zdarzało nam się miewać jakiś cichy dzień, teraz po ślubie to się nie zdarza, od razu wyjaśniamy wszystkie nieporozumienia. To ja jestem zdecydowanie bardziej wybuchowa, gdy potrzebuje po prostu chowam się w sypialni na małą godzinkę i się wyciszam, Dominik wie że musi jakiś czas odczekać zanim będę gotowa na rozmowe, daje nam obojgu czas na przemyślenia.
kiri - Sob Kwi 04, 2009 10:49 pm

tak poważnie to było ze 2 razy po ślubie tuż przed świętami na Boże Narodzenie,nawet skończyło się osobnym spaniem w oddzielnych pokojach,fatalne to było,ale się stało,rozmowa-kłótnia-rozmowa-wyjście z pokoju a nawet z domu przez mojego meża-płacz-znów rozmowa po powrocie męża z krótkiego spaceru-aż wreszcie osobny nocleg.Następnego dnia wyjaśnienie tej całej niefajnej sytuacji,dłuuuga rozmowa już na spokojnie,przepraszające smsy od męża przez cału dzień
Martysia - Wto Kwi 07, 2009 11:36 am

zdecydowanie częściej kłóciliśmy się przed ślubem niż po... teraz jest naprawdę super, cichych dni nie mamy, ewentualnie ciche pół godziny, a potem już ok :)
MalaJu - Wto Kwi 07, 2009 1:04 pm

w weekend minęło pół roku od Naszego ślubu i... cichych dni zero, klótnia jedna... Coz, chyba jak u Martysi, po slubie sie poprawiło. ;)
mietka - Wto Kwi 07, 2009 1:07 pm

MalaJu napisał/a:
cichych dni zero, klótnia jedna


ale Wy sie prawie nie widujecie.. to sie nie liczy ;p :smile:

MalaJu - Wto Kwi 07, 2009 1:24 pm

a Wy sie widujecie tyle samo i co?? :> :wink:
mietka - Sro Kwi 08, 2009 5:22 pm

no i co? jak mi hormony nie buzuja, to sie lubimy i nawet nie klocimy ;d ;d ;d a wiesz, ze nie umiem nie mowic, takze ciche dni nie wchodza w gre :)
EwaM - Pią Kwi 10, 2009 11:08 am

mietka napisał/a:
no i co? jak mi hormony nie buzuja, to sie lubimy i nawet nie klocimy


No to macie przerąbane na najbliższe kilka miesięcy :lol:

Pepsi - Nie Kwi 12, 2009 11:56 am

Kati napisał/a:
Agata napisał/a:
Ciche dni?
Z moim charakterem to jest mało możliwe. Kłocimy się czasem. ?rednia jakaś dwa czy trzy razy do roku. Ale wtedy jest najpierw rozmowa, a potem krzyki... Bo ja nie dam mojemu A. spokoju jeśli nie wyjaśnię wszystkiego, co jego doprowadza do furii (bo chodzę za nim krok w krok i nawijam, a on pewnie wolałby wszystko przemyśleć w samotności). Kłótnia trwa jeden dzień, potem jestem jeszcze trochę obrażona (tak ze dwa, trzy dni), a obrażenie polega na nierobieniu kanapek do pracy czy kolacji.



Agatko wypisz - wymaluj u mnie tak samo :graba:


Ja się przyłącze

Pusiak - Czw Kwi 23, 2009 9:37 am

Artykul może nie do końca na temat cichych dni, ale raczej o tym jak sie spierac, żeby ich uniknąć :) Z gazeta.pl

http://www.edziecko.pl/ro...alzenstwie.html

Audiolka - Nie Kwi 26, 2009 1:21 am

Kłóciliśmy się owszem ( nie ma domu bez gromu), ale od czasu kiedy dowiedzieliśmy się że tata mojego męża ma raka w poważnym stadium, atmosfera jest jakby siekierę powiesiło się w pokoju!
Mój mąż wszystko wziął na siebie, on sam pracuje, do tego dorabia, mieliśmy dobudowywać dom, ale na 90% będziemy budować osobny dom(z dala od teściowej :twisted: ) i niestety codziennie od dwóch miesiecy przynajmniej 3 razy dziennie są takie ciche dni, a jak mnie się zbliża @ to z bez kija nie podchodź.
Ja staram się czasem nie odzywać , ale tak mnie wqurw....że szok! I oczywiście zawsze jest moja wina, tak owszem jestem uparta i to strasznie, ale jak go proszę "bądź ciszej" to on jest głośniej! Potem mu mówię już dosadniej "zamknij się" i się zaczyna.
Ile razy wychodziłam z domu i szłam do lasu(już wiadomo czemu w łagiewnickim lesie tak mało dzików) żeby się wykrzyczeć....

Uważam ze kłócimy się dlatego, ze mieszkamy z jego rodzicami, teściowa usilnie stara się "umilać" mi życie. Ale dla własnego domu-oddalonego o dużo km. jestem w stanie tam jeszcze mieszkać.
Sumując-ciche dni mam 7 dni w tygodniu!

koniczynka84 - Sro Gru 07, 2011 12:54 pm

Audiolka - mam nadzieję że u Was lepiej niż w ostatnim poście który tutaj umieściłaś

nasze "ciche dni" trwają max. 10min :) póki co - zobaczymy jak będzie po ślubie

ppola - Sro Gru 07, 2011 12:59 pm

koniczynka84, patrząc na to że post jest sprzed 2,5 roku a oni nadal małżeństwem to chyba rozumie sie samo przez się :roll:
koniczynka84 - Sro Gru 07, 2011 1:06 pm

ppola niekoniecznie - w rodzinie mam małżeństwo które jest ze sobą od 5 lat a od 3 ze sobą nie rozmawiają taki "współlokatorski układ ze względu na dziecko"
ppola - Sro Gru 07, 2011 1:11 pm

koniczynka84, z tym ze Audiolka jest stałą bywalczynią forum i można się domyśleć z jej postów jaka jest sytuacja. :roll:
koniczynka84 - Sro Gru 07, 2011 1:32 pm

:) wiem, zareagowałam po prostu na post który mnie poruszył. Nie mam w zwyczaju sprawdzania historii osób które piszą
olivka_ja - Pon Paź 01, 2012 4:30 pm

dawno tu nikt nie zaglądał więc trochę odświeżę wątek..... nam przez przez 8 lat się praktycznie nie zdarzało mieć 'cichych dni', czasem któreś się obraziło ale trwało to krótko. Natomiast teraz coś się odmieniło mojemu mężowi, od dwóch traktuje mnie jak powietrze, nie odzywa się do mnie, często ignoruje to co do niego mówię, przestał do mnie dzwonić (chyba że po to aby zapytać czy ugotowałam obiad), kładzie się spać albo jak ja już się albo tak wcześnie, żeby zdążył zasnąć jak ja się kładę (albo udaje, że śpi), a wczoraj wydarł się na mnie za taką pierdołę że szok, a jak spotkaliśmy się ze znajomymi to strasznie mi dogryzał. Najgorsze jest to, że nie mam pojęcia o co mu chodzi a on w ogóle nie ma ochoty ze mną rozmawiać......
Czuje się z tym okropnie i nie mam pojęcia jak się zachować/ co zrobić????
MASAKRA.....
Miałyście może podobną sytuację? jest mi strasznie przykro i czuję się bezradna, myślałam żeby może zejść mu z drogi i zostać kilka dni od rodziców- ale nie chce uciekać od problemu :(

Karola5 - Pon Paź 01, 2012 8:10 pm

olivka_ja, a może ma problemy w pracy?
olivka_ja - Pon Paź 01, 2012 8:35 pm

Karola5 napisał/a:
olivka_ja, a może ma problemy w pracy?

a tego co wiem to nie ma, myślałam jeszcze, że może coś w domu tzn znowu coś teściowa wymyśliła, ale byliśmy u nich w niedziele i było oki.... nie mam pojęcia o co może chodzić a najgorzej, że nie wiem co zrobić, żeby zaczął zachowywać się normalnie tzn tak jak dawniej.... :(

Karola5 - Pon Paź 01, 2012 10:07 pm

olivka_ja, a długo to trwa? Bo napisałaś że 2 ale tygodnie, miesiące, dni?
Trudno mi podpowiedzieć bo za młodym malżeństwem jesteśmy i nie byłam w podobnej sytuacji.
Wiem że mężczyźni często zamykają sie gdy mają problem, który dotyczy ich ego. Czyli problemy finansowe, problemy w pracy, wizja zwolnienia z pracy, podejrzenie o zdradę itp.
Może spróbuj go podejść i zapytaj czy cię zdradza. Powinien się wtedy zdziwić i zaskoczyć i może jak mu powiesz że zmieniło sie jego zachowanie a ty go kochasz i nie chcesz stracić to sie jakos otworzy? Nie wiem czy to dobry pomysł, ale może zadziała...

paulinkaaMU - Pon Paź 01, 2012 10:54 pm

ja mogę tylko powiedzieć, że zgadzam się z Karola5, meżczyźni zachowują się często w ten sposób jak mają problemy, z którymi sami chcą sobie poradzić, a że się męczą, to są nie do zniesienia (ja po moim T. od razu widzę jak coś go dręczy). Ja mimo tej ciężkiej atmosfery naciskałabym na rozmowę...
turecik - Wto Paź 02, 2012 8:41 am

my przed ślubem mieliśmy baaardzo często ciche dni, mieszkaliśmy razem sami, a przez tydzień potrafiliśmy nie odezwać się do siebie ani słowem :) teraz trochę się zmieniło, jeśli się obrażamy to on zawsze pierwszy się odzywa na następny dzień (pewnie wie, że jestem uparta).

olivka_ja powinnaś zmusić go do szczerej rozmowy, powiedzieć, że strasznie boli Cię jego zachowanie i niech wytłumaczy Ci czym to jest spowodowane.

olivka_ja - Wto Paź 02, 2012 5:22 pm

Karola5 napisał/a:
olivka_ja, a długo to trwa? Bo napisałaś że 2 ale tygodnie, miesiące, dni?

dwa tygodnie, dlatego mnie to tak męczy....
jesteśmy razem od 8 lat i pierwszy raz zdarza się taka sytuacja
chyba zrobię tak jak mówicie zmuszę go do rozmowy (albo monologu) i nie wypuszczę dopóki mi wszystkiego nie wytłumaczy........mam nadzieję, że to jakoś oczyści atmosferę

turecik - Wto Paź 02, 2012 6:24 pm

Trzymamy kciuki - na pewno wszystko będzie ok :)
Suelen - Wto Paź 02, 2012 6:28 pm

olivka_ja napisał/a:
zmuszę go do rozmowy (albo monologu) i nie wypuszczę dopóki mi wszystkiego nie wytłumaczy.......

wydaje mi się, że to dobry pomysł. Chociaż wiesz, może wychodzi wszystko, Tobie było dobrze, a może Twojemu Ł. nie do końca było i stąd te problemy, po prostu za dużo było. Związek to dwie osoby, potrzeby dwojga, a nie tylko ''moje''. W przypadku Twojego męża do ściany go i niech mówi ;)

I trzymam kciuki, bo obu (K i Ł) coś się w główkach przestawia ;)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group