Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim

Przesądy - Przeciaganie na swoją stronę

Agatka_P - Pon Cze 12, 2006 6:12 pm
Temat postu: Przeciaganie na swoją stronę
Jak to jest tzn. czy sprawdza wam się ten przesąd dotyczący pociągniecia za sobą drugiej osoby oznaczający dominację tej osoby w małżństwie.
Alma_ - Pon Cze 12, 2006 7:18 pm

Uważam, że to jeden z głupszych przesądów. O ile inne jestem w stanie potraktować z przymrużeniem oka, o tyle szarpanie się przed ołtarzem i próba nakłonienia mnie do obchodzenia dookoła faceta to po prostu brak dobrego wychowania :evil:
julia - Pon Cze 12, 2006 7:40 pm

Przesad, przesadem ale moj K potraktowal go powaznie (albo bal sie drwin kolegow), choc wczesniej ustalalismy, ze nie bedziemy sie przed oltarzem szarpac. Jednak gdy poczulam lekkie pociagniecie w jego strone :kwasny: natychmiast go puscilam obrucilismy sie osobno a poźniej on zajal miejsce po wlasciwej stronie :wink:
Agatka_P - Pon Cze 12, 2006 7:42 pm

Mnie sie spodobało na ślubie to że każdy idzie w swoją strone i łącza się za krzesłami wychodząc z kościoła
fiona83 - Pon Cze 12, 2006 7:42 pm

My mamy ustalone - kazde obchodzi krzesło ze swojej strony i nikt nikogo nie przeciąga :)
Alma_ - Pon Cze 12, 2006 7:45 pm

fiona83 napisał/a:
My mamy ustalone

Już? :roll: ;)

fiona83 - Pon Cze 12, 2006 7:51 pm

Już, już --> od 2 lat (gdy zobaczyliśmy jak wygląda komedia pt "Przeciagąnie przy ołtarzu" live 8) )
A to źle , że ustalone ?

Alma_ - Pon Cze 12, 2006 7:58 pm

fiona83 napisał/a:
A to źle , że ustalone ?

Wręcz przeciwnie ;)

imbrulka - Pon Cze 12, 2006 10:13 pm

No wlasnie, ja poczatkowo tez myslalam o tym, aby kazde z nas obeszlo "swoje"krzeslo. Ale z drugiej strony chcialabym zebysmy trzymali sie za rece, badz pod reke (i nie "puscili"sie :D wychodzac z kosciola... Nie bardzo tez podoba mi sie "obchodzenie" faceta dookola.... jego mam obrocic?... tez kiepsko... i badz tu madra :)
jpuasz - Pon Cze 12, 2006 10:33 pm

Alew nikt nie mówi o wychodzeniu z kościoła osobno ;) Przynajmniej tak mi się zdaje :P Po prostu obejść krzesła i "spotkać sie" tuż za nimi :) Wydaje mi się, że to najrozsądniejsze wyjście :)
Pusiak - Pon Cze 12, 2006 10:54 pm

Nie przeciągalismy sie w ogóle :) Każde obeszło swoje krzesło i spotkalismy sie zaraz za nimi :) A przesąd też uważam za jeden z głupszych, zwłaszcza po obejrzeniu sobie czegos podobnego jak fionka :)
Linka - Pon Cze 19, 2006 1:28 pm

My rozwiązalićmy to w ten sposób:
- Gdy wstaliśmy po modlitwie, odwróciliśmy się do siebie złożyliśmy sobie życzenia i pocałowaliśmy się. Fajny efekt. :)
- W tym czasie świadkowie odstawili krzesełka za nami.
- Trzymając się cały czas za ręce (ja tylko musiałam przełożyć wiązankę z jednej do drugiej ręki) następnie odwróciliśmy sie w stronę wyjścia.
Nie było żadnego przeciągania i obchodzenia krzeseł. Jedynie można się przypiąć do tego, że wychodząc z kościoła panna młoda jest po lewej stronie pana młodego. Ale myślę, że leprze to niż scena z siłowaniem... :D

Pusiak - Pon Cze 19, 2006 1:38 pm

Ja tam byłam po lewej stronie Pana Mlodego i nikt sie nie czepiał :) Chyba nawet nikt uwagi nie zwrócił :)
jpuasz - Pon Cze 19, 2006 1:39 pm

Linka świetny pomysł :) i chyba skorzystam w odpowiednim czasie :D
miza4 - Czw Sie 03, 2006 3:15 pm

Linka napisał/a:
My rozwiązalićmy to w ten sposób:
- Gdy wstaliśmy po modlitwie, odwróciliśmy się do siebie złożyliśmy sobie życzenia i pocałowaliśmy się. Fajny efekt. :)
- W tym czasie świadkowie odstawili krzesełka za nami.
- Trzymając się cały czas za ręce (ja tylko musiałam przełożyć wiązankę z jednej do drugiej ręki) następnie odwróciliśmy sie w stronę wyjścia.
Nie było żadnego przeciągania i obchodzenia krzeseł. Jedynie można się przypiąć do tego, że wychodząc z kościoła panna młoda jest po lewej stronie pana młodego. Ale myślę, że leprze to niż scena z siłowaniem... :D


I JA TE? TAK ZROBI?, TA WERSJA CHYBA NAJLEPIEJ BEDZIE WYGL?DAŁA :D
DZIEKUJE :)

Agati - Czw Sie 03, 2006 3:48 pm

Mój M. cały czas żartuje, że muszę pozwolić mu przeciągnąć mnie na jego stronę, bo inaczej jego koledzy będą się z niego śmiali [smilie=12_new.gif]


PS. ...bo jeszcze nie zna sposobu Linki :D

kamui - Pią Sie 11, 2006 4:45 pm

my tez planowalismy zajecie dla swiadkow :) niech biora udzial w ceremonii, a co :mrgreen:
FifthAvenue - Sob Sie 12, 2006 1:07 pm

U nas zadnego przeciagania nie bedzie. jakos to sie da rozwiazac na pewno. Musze tylko zrobic sobie notatke w glowie, zeby o tym nie zapomniec. A moze jakos naturalnie samo wszystko wyjdzie. Ale o "przeciaganiu" nie ma mowy.
strawberrytea - Sob Sie 12, 2006 1:37 pm

u nas też żadnego przeciągania nie było. Nawet wcześniej poinstruowała nas nasza przyjaciółka zebyśmy się oboje odwrócili "do siebie" i wtedy żadne nie bedzie drugiego ciągnęło :)
bajeczka - Pon Sie 14, 2006 8:25 pm

U nas rozeszliśmy sie na boki i tez nie było przeciągania:)
Mika - Pon Sie 14, 2006 8:49 pm

Ja ze względu na tren odwróciłam się sama, mój małżonek zrobił to samo a następnie się połączyliśmy i razem już grzecznie wyszliśmy z kościółka :)
Dotka - Wto Sie 15, 2006 5:50 pm

U nas nie było przeciągania, zresztą nie myślałam o takich rzeczach bo i po co. Po modlitwie złapałam się męża bo nie mogłam wstać (na suknię sobie nadepnęłam) i oboje przeszliśmy na lewą stroną aby podpisać jeszcze akta. Potem "coś" sobie szepnęlismy do uszek, daliśmy całuska i tak wyszlismy uśmiechnięci.
imbrulka - Pią Sie 18, 2006 10:58 pm

?adnego przeciagania u nas nie było. Ustalilismy wcześniej, że obrócimy się w lewo, czyli w stronę męża i wyjdziemy z kościoła. Było ładnie, sprawnie i bez "siłowania" :)
evcia84 - Nie Wrz 03, 2006 9:03 pm

Przeciaganie to głupota. Jak sie tak szarpią przed ołtarzem to strasznie to wygląda.
Misiamo - Pon Wrz 04, 2006 10:02 am

U nas też nie było przeciagania. Nie podoba mi się taka gimnastyka przy ołtarzu. To mężczyzna prowadzi kobietę do ołtarza i od ołtarza. Zresztą, ja z moim M. poszłabym wszędzie :)
misia-misia - Pon Wrz 04, 2006 10:08 am

U nas tez nie było "siłowania się" pod ołtarzem :wink:
Owszem spytałam się S. kto kogo "przeciąga" ale wspólnie doszliśmy szybciutko do wniosku ze to S. mnie...i poszłam na jego stronę.
Ale takie siłowania jak nieraz się widzie, sa dla mnie smieszne . To robienie cyrku z ceremonii.

adriannaaa - Pon Wrz 04, 2006 11:57 am

żadnego przeciagania nie było, po prostu wyjście z sali było tak ustawione, że żadną miarą nie szło zrobic atk - by wyglądało naturalnie, aby to Łukasz przeszedł na moją stronę:) Więc ja poszłam za nim. Ale bez przeciągań siłowań i innych takich zabobonów wiem, że oboje pójdziemy za sobą na koniec świata.
kamui - Pon Wrz 04, 2006 2:40 pm

u nas swiadek mial odstawic krzesla ale sie zagapil wiec odwrocilismy sie i przeszlismy kazdy ze swojej strony krzesel
karmelcia - Pon Wrz 04, 2006 3:55 pm

przeciaganiu mowie zdecydowanie NIE :) a tak przy okazji moja tesciowa zapytała jak sie wlasnie po odejsciu od oltarza zachowamy, wiec ja jej powiedzialam ze kazdy odwoci sie w swoja strone i zejdziemy sie za krzesłami. Na to ona , zę tak byc nie moze bo to oznacząło by , że sie rozchodzimy. Wiec ja zaproponowałam ze swiadkowie moge odstawic krzesła i nas wypuscic . A dodam ze rozmowa miała miejsce przed kosciolem miedzy jednym a drugim slubem . Wiec tesciowa poleciala do kosciola, po chwili wrocila i powiedziala ze nikt nie da rady tych krzesel ruszyc :) hihihi- :) :) :)
Agatka_P - Pon Wrz 04, 2006 4:00 pm

I na czym w końcu stanęło, jak odeszliście?
karmelcia - Pon Wrz 04, 2006 4:01 pm

Agatka_P napisał/a:
I na czym w końcu stanęło, jak odeszliście?

Agatko jak wyjdzie to nie wiem bo to sie okaze dopiero 16 wrzesnia :)

Agatka_P - Pon Wrz 04, 2006 4:02 pm

Aha :lol: Ja byłam teraz na ślubie w sobote. Każde z nich poszło w swoją stronę, złączyli się za krzesłami, dali sobie buziaka i wyszli
karmelcia - Pon Wrz 04, 2006 4:19 pm

Agatka_P napisał/a:
Aha :lol: Ja byłam teraz na ślubie w sobote. Każde z nich poszło w swoją stronę, złączyli się za krzesłami, dali sobie buziaka i wyszli


wlasnie tak sobie wyobrazam ze bedzie u nas :)

Edi - Pon Wrz 04, 2006 7:09 pm

Ja to bym chciała przeciągnąć męża na swoją stronę ale moja siostra uważa, że i tak on jest taki uległy, że jest to niepotrzebne :lol:
evcia84 - Pon Wrz 04, 2006 7:54 pm

Edi napisał/a:
Ja to bym chciała przeciągnąć męża na swoją stronę ale moja siostra uważa, że i tak on jest taki uległy, że jest to niepotrzebne :lol:


U mnie też tak jest :)

miza4 - Wto Wrz 05, 2006 8:55 am

nam tez swiadkowie odsuna krzeselka, a my odwrocimy sie do siebie, zlozymy zyczenia i damy buuuzi :) ). Pojdziemy razem bez ciagniecia na ktorakalwiek ze stron.
Moja tesciowa uwaza ze powinnam pojsc za nim, a ja ze nie bede biegala z tym trenem dookola krzeselek. i koniec! :lol:

sylwanika - Pią Lut 16, 2007 10:27 pm

Ja poszłam za Mężem, ale nie z takiej służalczości :mrgreen: tylko po co mi teatr na ślubie... W rzeczywistości raz jedno podejmuje decyzję, raz drugie, a innym razem jest to decyzja wspólna, więc nie ma co nad tym debatować... ;)
Ale powiem szczerze, że Seba był zadowolony, ze poszłam za nim :D a tak to wyglądało ma nadzieję, że można tu wklejać fotki, bo tak jakoś poczułam natchnienie, żeby ją tu wstawić :wink:

asia84 - Czw Mar 15, 2007 5:41 pm

ja uważam, że to głupi przesąd. w ogóle można od nich zwariować :/
hawwa - Pią Mar 16, 2007 3:00 pm

Faktycznie, glupi przesad. Widzialam ostatnio film ze slubu, gdzie panna mloda szarpnela malzonka :zabawa: Ale rozwiazanie Linki bardzo mi sie podoba, na pewno my tez z niego skorzystamy.
Agnieszka19 - Pią Mar 16, 2007 3:08 pm

Ja byłam na ślubie gdzie na końcu mszy świadkowie po prostu odstawili krzesła na bok i młodzi odwrócili się do środka. pomijając już przesądy bardzo ładnie to wyglądało :smile:
Balbina - Pią Mar 16, 2007 3:16 pm

Słusznie,dziewczyny.Nie dajcie się zwariować :smile: Eh,żeby to od takich przesądów zależało czy będziemy szczęśliwi .
sauvignon_blanc - Pon Kwi 02, 2007 9:39 pm

Wg mnie to jeden z głupszych przesądów. Takie przeciąganie się na siłe :?
My zapewne ominiemy swoje krzesła i spotkamy się przed nimi.

MonikaZgierz - Sro Kwi 04, 2007 3:09 pm

A ja świadomie dam się obrócić. Na pewno nie będę się szarpać. Mam kuzynkę, która na każdym ślubie obserwuje kto kogo obróci. Ma wesele 2 tygodnie po moim, to zobaczymy jak to u niej będzie skoro tak wierzy w ten przesąd. Może być zabawnie.
kochecka - Sro Kwi 04, 2007 7:29 pm

A ja pierwszy raz słysze o takim przesądzie
cosola - Czw Kwi 05, 2007 8:47 pm

sauvignon_blanc napisał/a:
My zapewne ominiemy swoje krzesła i spotkamy się przed nimi.

Ale wtedy wylądujesz po lewej stronie swojego męża i i tak ktoś będzie musiał przejść na drugą stronę, bo dziewczyna przecież zgodnie z zasadami savoir vivre powinna iść po prawej :) może to nie będzie przeciąganie tylko ustawianie :wink:

jpuasz - Czw Kwi 05, 2007 9:08 pm

wystarczy że żona zrobi krok w prawo a mąż krok w lewo ;) Wtedy każdy będzie na swoim miejscu, nie będzie przeciągania i wszyscy będą szczęśliwi :D
cosola - Czw Kwi 05, 2007 11:12 pm

Dobry pomysł! nie wpadłam na to! :mrgreen:
sauvignon_blanc - Pon Kwi 09, 2007 11:10 pm

cosola napisał/a:
Ale wtedy wylądujesz po lewej stronie swojego męża i i tak ktoś będzie musiał przejść na drugą stronę, bo dziewczyna przecież zgodnie z zasadami savoir vivre powinna iść po prawej :) może to nie będzie przeciąganie tylko ustawianie :wink:


Tylko ja i tak będę szła po lewej stronie J bo tak zawsze chodzimy. Nie umiem chodzić z jego prawej strony. Poza tym J kiedyś stwierdził, że jakby nas ktoś zaatakował to on ma wtedy wolną prawą rękę i może mnie szybciej obronić :D My hero...... :wink:

kiciucha - Wto Kwi 10, 2007 12:53 pm

ja tez znam ten przesąd i świadomie obejdę mojego męza....bo jakby nie patrzec to naprawdę smiesznie wyglada jak młodzi sie tak przeciągaja pod ołtarzem....
karszym - Nie Kwi 22, 2007 11:19 pm

Przyznam,że od tych wszystkich przesądów można zacząć wariować. To nie ma żadnego znaczenia we wspólnym życiu dwojga kochającyhc się ludzi :D

U nas przeciągania nie bylo, ja obróciam męża. Doszliśmy do wniosku, że tak będzie bezpieczniej dla mnie, że względu na suknie śubną i tren.

Uważam iż szarpanie sie przed oltarzem do niczego dobrego nie prowadzi, a może wprowadzić zamęt. :razz:
Zawsze można znaleść komkromis.

klarysa - Pon Kwi 23, 2007 1:11 am

bylam na slubach gdzie to przeciaganie wygladalo tragicznie, jak walka, z taka zawiscia:( glupie popisywanie sie, ktore zepsulo caly mily nastroj
Gabro - Pon Kwi 23, 2007 1:46 pm

Wydaje mi się, że coraz częściej młodzi zwyczajnie się obracają, każde wokół własnej osi i wspólnie odchodzą od ołtarza.
Maverick - Pon Kwi 23, 2007 5:56 pm

Ja o przeciąganiu nie słyszałam, tylko że panna młoda podczas klęczenia zarzuca suknię na stopy pana młodego, co ma oznaczać, że mężczyzna będzie "pod pantoflem", więc coś podobnego do tej dominacji w związku.
No i przeglądałam kiedyś zdjęcia ślubne rodziców i śmiać mi się bardzo chciało, bo mama nawet nie miała zamiaru suknią zamiatać, ale tata miał stopy lekko w bok odchylone. Nie wiem czy przypadkiem, czy zrobił to z premedytacją :D :D

Szpilka - Wto Kwi 24, 2007 1:04 pm

nie zamierzam sie przeciagac pod oltarzem, bo po pierwsze Ł jest za silny po drugie poewnie i tak o tym zapomne z nadmiaru emocji
dalenka - Wto Sty 08, 2008 3:01 pm

Ponieważ znajomi i tak uważają, że trzymam mojego Ukochanego pod pantoflem, to dam sie obrócić, tak dla równowagi i dla podreperowania opinii wśród jego kolegów :D
pauluska - Sob Sty 12, 2008 2:39 am

mój luby o tym przesądzie nie wie.. więc ja jako ta uświadomiona:P go obkręcę..trochę podły plan..:P no ale znając moją rodzinę każdy bedzie tylko patrzył kto tu kogo weżmie w obroty:P
no ale jak się nie uda i się jakimś cudem dowie to chyba sie obkręcimy każde wokół siebie:)

EwaM - Wto Sty 15, 2008 12:16 pm

Ja się nie zamierzam szarpać z mężem przed ołtarzem. Jak mnie obkręci to trudno. Ale i tak najlepsza była moja koleżanka. Dała się obkręcić, a potem powiedziała: No i bardzo dobrze, niech rządzi, niech zobaczy jak to trudno jest rządzić! A i tak każdy wie, że to ona będzie rządzić w związku. :)
Petitka - Sob Sty 19, 2008 4:40 pm

Mysle, ze o tym przesadzie bardzo latwo apomniec w ferworze wydarzen. Pragmatycznie patrzac, latwiej obrocic sie mezczyznie (nie ma sukni :) ), ale dobrym wyjsciem jest wlasnie obrocic sie jednoczesnie - wprawdzie kobieta bedzie wtedy szla po lewej, ale co to komu przeszkadza
EwaM - Sob Sty 19, 2008 10:30 pm

Hm, wspominając ślub mojej koleżanki dochodzę do wniosku, że jednak łatwiej obrócić się kobiecie. Jak facet stoi w miejscu to przynajmniej nie podepcze jej trenu i welonu :) Dość zabawnie młodzi poruszali się po kościele. Jak się mieli wyminąć to ona chodziła, a on skakał przez tren i welon jak przez kałużę. :D
wiedzmapat - Pon Sty 21, 2008 12:18 pm

Znowu wymyślony przesad, który ma utrudnić nam życie, a przynajmniej zaprzątać głowę przed ślubem. Nie zamierzam podczas ślubu myśleć, co zrobić, żeby obrócić Mojego....
anita-gb - Wto Kwi 08, 2008 8:37 am
Temat postu: :)
Ustaliliśmy że to na pójdę za A. i nie widzę w tym nic złego. Takie nawet "podporządkowanie" czy jakkolwiek jest to nazywane wydaje mi się kobiece w tym momencie. A sumasumarum i tak potem wiadomo kto domem rządzi ;) kobietka :)
jpuasz - Wto Kwi 08, 2008 10:20 am

A my podeszliśmy najpierw do obrazu Jezusa Miłosiernego, który znajdował się z boku kościoła, tam przyklękneliśmy i pomodlilismy się i potem dopiero poszliśmy do wyjścia kościoła :D Także nikt nikogo nie obrócił ;)
izunia_82 - Pon Cze 02, 2008 1:27 am

Ja do końca w przesądy nie wierzę i raczej podchodzę do nich sceptycznie. Ale sądzę, że na naszym ślubie bez przeciągania się nie obędzie. :wink:
niesia2708 - Sro Cze 18, 2008 5:48 pm

U mnie moja mama "przeciągła" tatę i rządzi....ale to już chyba taka cecha charakteru :)
truskawka_ja - Sro Cze 18, 2008 5:56 pm

niesia2708 napisał/a:
U mnie moja mama "przeciągła" tatę i rządzi....ale to już chyba taka cecha charakteru :)


U mnie też. :mrgreen:

=MiLi= - Sro Cze 18, 2008 8:56 pm

S. poszedł za mną ;) nie ciągnęliśmy się tylko ja szybciej wstałam i ruszyłam, więc nie miał wyjścia ;) ale i tak nikt z nas nie dominuje :)
gosiaczek1 - Czw Cze 19, 2008 7:47 pm
Temat postu: Re: :)
anita-gb napisał/a:
Ustaliliśmy że to na pójdę za A. i nie widzę w tym nic złego. Takie nawet "podporządkowanie" czy jakkolwiek jest to nazywane wydaje mi się kobiece w tym momencie. A sumasumarum i tak potem wiadomo kto domem rządzi ;) kobietka :)


Ja się zgadzam z tym całkowicie, my również ustaliliśmy, ze to ja będę stroną obkręcaną a nie obkręcającą.
Proste nie mam zamiaru sie szarpać to jest poważna ceremonia a nie cyrk
I nie uważam, żeby coś w tym było złego bo kiedyś to była norma, a kkobiety jakoś sobie radzą :)

evelinka - Czw Cze 19, 2008 8:00 pm

gosiaczek ma rację. nie ma co kombinować. wydaje mi się, że nawet na to nie zwrócę uwagi z powodu tych wszystkich emocji, ale na 100% później wszystkie ciocie i babcie będą roztrząsały kto kogo okręcił :]
truskawka_ja - Czw Cze 19, 2008 10:54 pm

Said nie ma pojecia o tych naszych zwyczajach. Ja go poprowadze... :hyhy:
MalaJu - Czw Cze 19, 2008 10:57 pm

a ja z przyjemnościa dam sie przeciągnąć :buja w oblokach: :buja w oblokach: juz mi wystarczy ze w pracy rządzę... :mrgreen: :mrgreen:
Audiolka - Wto Lip 01, 2008 6:31 pm

nawet nie myślałam o tym :mrgreen: i szczerze, na ślubach nie zwracam na to uwagi-pewnie pójdziemy więc razem środkiem(jeśli będzie miejsce) jeśli o tym całkiem nie zapomnę!!!
ania_i_slawko - Sro Lip 02, 2008 3:29 pm

W kwestii przeciągania ja mój Mąż doszliśmy do kompromisu:)
On mnie "przeciągnął" na swoją stronę, ale za to ja wcześniej zakładając jemu obrączkę dosunęłam ją do końca palca.
To też jest jakiś przesąd, że jak ktoś partnerowi założy właśnie w taki sosób obrączkę, będzie rządził w małżeństwie.
Więc się wyrównało. Ja jemu obrączkę na maxa a on mnie przeciągnął.
I wilk syty i owca cała.
Każdy z nas ma poczucie rządzenia w związku...
ale w większości przydpadków częściej odpuszczmy niż satjemy na swoim.
Pozdrawiam!

Audiolka - Wto Lip 08, 2008 8:22 am

ania_i_slawko napisał/a:
W kwestii przeciągania ja mój Mąż doszliśmy do kompromisu:)
On mnie "przeciągnął" na swoją stronę, ale za to ja wcześniej zakładając jemu obrączkę dosunęłam ją do końca palca.
To też jest jakiś przesąd, że jak ktoś partnerowi założy właśnie w taki sosób obrączkę, będzie rządził w małżeństwie.
!


i tak wiadomo,ze mężczyzna jest głową rodziny...a kobieta szyją która kręci głową :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

smerfetk@ - Wto Paź 14, 2008 11:52 pm

Hmm.. a moze by tak obrocic sie do srodka :)
jpuasz - Sro Paź 15, 2008 1:14 pm

Jeżeli krzesła sa złączone, to nie bardzo jest jak ;)
aglucia - Pon Paź 20, 2008 8:22 am

To jest ulubiony przesąd mojej mamy! tak więc jeśli nie obrócimy się razem trzymając się za ręce, tylko każde pójdzie w swoją stronę, to jestem pewna że moja mama wstanie i krzyknie na cały kościół : NO OBRÓ? NI?!!!! :) )))
Wolimy więc to zrobić sami "dobrowolnie"

EwaM - Pon Paź 20, 2008 12:10 pm

Czegoś nie rozumiem. Z tego co wiem, to przesąd mówi, że ten kto obróci wokół siebie małżonka będzie rządził w związku. Czy to znaczy, że twoja mama koniecznie chce, żeby twój przyszły mąż rządził? Czy może ma inne wytłumaczenie przesądu?

Najlepiej skomentowała to moja koleżanka, która z przepięknym, filmowym wręcz uśmiechem dała się obrócić : A niech rządzi, niech zobaczy jak to trudno rządzić!
Mimo przesądu nikt nie ma wątpliwości kto w tym związku rządzi :wink: Sprawdzone, udowodnione - przesąd nie działa. :D

MalaJu - Pon Paź 20, 2008 2:20 pm

Final byl taki, ze u mnie On poszedl za mną... dobrowolnie ;)
i tu akurat przesad sie sprawdza, EwoM :rotfl:

EwaM - Pon Paź 20, 2008 2:50 pm

No i masz przerąbane. Jak źle zarządzisz to będzie na ciebie :wink:
MalaJu - Pon Paź 20, 2008 3:04 pm

spoko, mam doświadczenie :)
Najlepsze jest to, że Moj Maz sam z siebie powiedzial, ze widac tak ma byc, bo nei wyobraza sobie isc pierwszy, wiec chcąc nie chcac, musial isc za mna ;) dżentelmen do konca :wink:

mietka - Pon Paź 20, 2008 10:11 pm

moj tez poszedl za mna.... niby, zeby mi trenu nie podeptac, czy tez ja sie mialam w niego nie zaplatac.. i dlatego mnie obszedl, zebym ja nie musiala.... nie pamietam jak tlumaczyl, wazne, ze poszedl :)
juta79 - Sro Paź 22, 2008 2:22 pm

My odchodzenie od oltarza omawialismy wczesniej i zorietowalam sie ze tego przesadu
nie zna wiec to troszeczke wykorzystalam :mrgreen:

anuleczkam - Czw Paź 23, 2008 11:09 am

A my zrobiliśmy X. Czyli nikt nikogo nie ciągnął, nikogo nie obszedł. Nawet obrączek do końca nie założyliśmy :D Czyli nie rządzi nikt z przesądów :D
Dorotka847 - Pią Paź 24, 2008 8:19 am

hihi ja tez swojego obróciłam :smile: to że on o tym nigdy nie słyszał (wiec juz go nie uświadamiałam) znacznie ułatwiło sprawę :razz:
ewcia29 - Pią Paź 24, 2008 10:35 am

HMMMMM wię mój luby nieznał tego przesądu dopuki jakiś dobry kolega mu nie powiedział :evil:
Najgorsze jest to że u mnie w rodzinie to Tradycja babci i mamy!
I już słyszę że mam go przeciągnąć!!

Więc Mojemu A powiedziała idziesz za ną albo sam wychodzisz z kościoła!!! 8) oczywiście żartuję!!!

i stwierdzam że najlepszę rozwiązanie będzie że każdy obejdzie w swoją stronę i obydwoję będziemy rządzić :D Tak jak powinno być w małrzeństwie!!! ;) :wink:

izunia_82 - Pią Paź 24, 2008 6:26 pm

W naszym przypadku każdy poszedł w swoją stronę. spotkaliśmy się za krzesłami dla świadków i dalej poszliśmy już razem. I jak narazie jest nam super. :)
justinaa - Sro Paź 29, 2008 10:54 am

a my już wcześniej się umawialiśmy, że tym razem to ja ulegnę i pozwolę się przeciągnać na stronę męża :)
JacekSz - Czw Paź 30, 2008 11:50 am

A dla mnie takie przeciąganie na jedną bądź drugą stronę to dziecinada.

Aż dziwne że niektórzy z Was piszą o "weselu na poziomie" a bawią się w takie bzdury....

jakby Wasze życie, czy też szczęście w małżeństwie miało zależeć od takich szczegułów- przecież to nonsens

Debussy - Czw Paź 30, 2008 11:53 am

JacekSz napisał/a:
A dla mnie takie przeciąganie na jedną bądź drugą stronę to dziecinada.

Aż dziwne że niektórzy z Was piszą o "weselu na poziomie" a bawią się w takie bzdury....

jakby Wasze życie, czy też szczęście w małżeństwie miało zależeć od takich szczegułów- przecież to nonsens

Nie od szczegółów, ale przecież to tylko taki żart. Myślę, że większość osób bierze to z przymrużeniem oka.

juta79 - Czw Paź 30, 2008 12:47 pm

Nikt nie napisal ze sie szarpal przed oltarzem, to by byla dziecinada :?
MalaJu - Czw Paź 30, 2008 12:49 pm

JacekSz napisał/a:
A dla mnie takie przeciąganie na jedną bądź drugą stronę to dziecinada.

Aż dziwne że niektórzy z Was piszą o "weselu na poziomie" a bawią się w takie bzdury....

jakby Wasze życie, czy też szczęście w małżeństwie miało zależeć od takich szczegułów- przecież to nonsens


a kolega z tych "przeciągnietych", rozumiem? :lol:

EwaM - Czw Paź 30, 2008 9:14 pm

W dniu mojego ślubu odbywały się trzy ceremonie w tym samym kośiele. Nasz był w samym środku. Ponieważ kuzynka brała ślub kilka tygodni później również w tym samym kościele, to przyszła z mamą nie tylko na nasz ślub, ale także na ślub godzinę wcześniej, żeby popatrzeć jak to wygląda. I tam była właśnie taka sytuacja, że młodzi się strasznie szarpali pod ołtarzem. Tzn, właściwie się nie szarpali, ale bardzo długo nie odchodzili spod ołatrza ponieważ siłowali się kto kogo przeciągnie. W końcu chłopak nieco odpuścił i dziewczyna straciła równowagę i się przewróciła. Podobno było po niej widać, że jest jej bardzo głupio i bardzo przykro.
:kwasny:
Nie chciałabym, mieć zepsutego humoru z takiego powodu. Dopóki traktuje się tą sprawę z przymrużeniem oka i na zasadzie zabawy to ok, ale jeśli dochodzi do tego, że młodzi się szarpią pod ołtarzem, to rzeczywiście jest to żenujące.
Jeśli chodzi o nas to nie pamiętam jak to było. Już po mszy byłam tak szczęśliwa, że zupełnie nic już mnie nie obchodziło i nie w głowie mi było zastanawiać się jak odejść spod ołtarza. Mąż też nie pamięta. I o dziwo nawet rodzice tego nie zauważyli. :D

ava - Nie Paź 18, 2009 9:23 pm

U nas nikt nikogo nie przeciągał, po podpisaniu dokumentów poszliśmy pomodlić się za ołtarzem, kiedy wstaliśmy z klęczników poszliśmy prosto do wyjścia :)
Tissaia - Sob Paź 24, 2009 5:47 pm

A my się podczas mszy umówiliśmy, że obrócimy się na stronę męża, żeby uniknąć tego głupiego szarpania.
Niech ma ten jeden raz, że to on rządzi... a poza tym to był mój pomysł, więc jego przewaga była tylko wizualna... :PPP

kasia.p - Pon Cze 07, 2010 8:34 pm

a ja na wszelki wypadek przeciagnelam swojego na moja strone, zeby pozniej nie bylo niedomowien:)
sloneczkoo - Wto Sie 31, 2010 12:15 pm

My aby się nie szarpać ustaliliśmy, że razem na jego stronę. Bo teraz byliśmy na ślubie i obeszli krzesła ona miała tren i zamienili się miejscami żeby ona była z prawej i wszyscy zaczęli się śmiać bo się w kółko kręcili, później poprawiali jej tren i wszystko trwało całą melodię... trochę nie na miejscu.
bambolea - Czw Lut 23, 2012 1:48 pm

Byłam na takim jednym ślubie, pary ze wsi, więc bardzo przesądnej i właśnie się siłowali. Komicznie to wyglądało, bo trwało to z dobre 30 sekund, w końcu odeszli osobno i złączyli się po obejściu krzeseł. Tragikomedia
Kariatyda - Czw Lut 23, 2012 2:46 pm

bambolea napisał/a:
Byłam na takim jednym ślubie, pary ze wsi, więc bardzo przesądnej i właśnie się siłowali. Komicznie to wyglądało, bo trwało to z dobre 30 sekund, w końcu odeszli osobno i złączyli się po obejściu krzeseł. Tragikomedia


heh musiało to faktycznie wyglądać komicznie :P

AgaNika - Nie Wrz 16, 2012 5:12 pm

U nas pod koniec mszy mąż mnie zapytał: - "W którą stronę idziemy?" więc odpowiedziałam: "Każde w swoją stronę". Sądziłam, że wszystko zostało ustalone... W chwili gdy odchodziliśmy od ołtarza ujął mnie delikatnie pod łokieć, więc mu go równie delikatnie "wyrwałam" i w tym momencie usłyszałam za nami salwę śmiechu :D :D :D Jak się później okazało mąż usłyszał, że powiedziałam: "Idziemy w Twoją stronę..." :wink:
dorotka0603 - Pon Sty 19, 2015 6:52 pm

Jej, to ja nie jestem taką współczesną kobietą, co to każde w swoją stronę... Świadoma jestem tego, że mężczyzna jest głową rodziny i to on rządzi. Jestem strasznie staroświecka, ale nie chciałabym rządzić w związku i być osobą dominującą... Facet to ma być facet, a nie pantofel ;p Ja wolę, jak mój W. podejmuje decyzje ;) ))
jpuasz - Pon Sty 19, 2015 7:42 pm

Sam przesąd jak wszystkie starałam się traktować z przymrużeniem oka i nam się akurat udało rozwiązać to tak, że odeszliśmy razem i nikt nikogo nie okręcił :P

No ale z tym, to już nie mogłabym się zgodzić:
dorotka0603 napisał/a:
Świadoma jestem tego, że mężczyzna jest głową rodziny i to on rządzi.

Wolę myśleć, że mamy z mężem związek partnerski i nikt nie "rządzi". Że wszystkie decyzje staramy się podejmować razem. Faktem jest, że zazwyczaj mąż ustępuje, tylko wygląda to na zasadzie "ja chyba bym zrobił inaczej, czyli tak i tak, choć w sumie mnie to wszystko jedno, więc zrób jak chcesz" :P Ale jak są kwestie w których każdy ma swoje (odmienne) zdanie, to staramy się wypracować jakiś kompromis. Wspólnie decydujemy i wspólnie potem ponosimy ewentualne "konsekwencje" tych decyzji. Nie ma tak, że "to była Twoja (w domyśle błędna) decyzja, więc teraz sobie radź i załatw to jakoś"

dorotka0603 - Pon Sty 19, 2015 8:02 pm

jpuasz, Ja Narzeczonego tez nie obwiniam, jak podejmie zła decyzję. Bo ja wiem, że np on podejmuje decyzję i ja się zgadzam na to, mówię, że zrobimy jak On uważa najlepiej, a wiem ze każdy człowiek się myli i w życiu bym go nie obwinila ze wyszło źle:) chociaż ja też wyrażam swoje zdanie, bierze to pod uwagę ale nigdy niczego nie wymagalam i nie chciałam za wszelką cenę postawić na swoim...
jpuasz - Pon Sty 19, 2015 8:32 pm

dorotka zupełnie nie o to mi chodziło, że Ty obwiniasz narzeczonego albo że później będziesz obwiniała męża. Tylko niestety często tak się zdarza i dlatego napisałam ogólnie, że razem ponosimy "konsekwencje" (czy to dobre czy złe) wspólnych decyzji. A ten ostatni cytat z mojego poprzedniego postu, to sama słyszałam jak jedno z małżonków powiedziało do drugiego, więc to naprawdę nie chodziło o Ciebie :)
dorotka0603 - Pon Sty 19, 2015 8:35 pm

jpuasz, ok rozumiem;) Każdy ma inne podejście do życia, najważniejsze żeby dobierać się w pary tak żeby każdemu odpowiadały poglądy i żeby się dogadywać! :*
herbatnik - Pon Sty 19, 2015 8:53 pm

ja chyba ustalę z narzeczonym, że nie będziemy się ciągnąć w swoje strony, tylko każde zgrabnie opuści krzesełko, obróci się, weźmiemy się za łapki i do wyjścia :)
podrozniczkaa - Pon Sty 19, 2015 10:01 pm

Szczerze pierwsze słyszę o tym przesądzie :roll:
herbatnik - Wto Sie 18, 2015 3:15 pm

Okazało się, że narzeczonemu nie podoba sie pomysł, że każde z nas wyjdzie swoją stroną i złączymy się dopiero za krzesłami :D Kojarzy mu się to z rozstaniem i stanowczo musimy inaczej to rozwiązać :) Ale przesądu nie uznaje, nie będzie mnie ciągnął na swoją stronę ;)
michalina33 - Wto Wrz 29, 2015 7:19 pm

przeciez i tak wiadomo, ze mezczyzna jest silniejszy. Ja nie wierze w przesądy. Lubie piatki trzynastego i czarne koty.
kamylka - Nie Lis 22, 2015 12:39 pm

śmieszny ten przesąd, moim zdaniem jeśli się w nie wierzy to się spełnią, bo będziemy podświadomie robili wszystko aby się spełniły, a w życiu nie o to chodzi, tu ma być miłość, zrozumienie, szacunek i wzajemne wsparcie, a nie przeciąganie jedno drugiego aby wyjść na swoim:D

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group