Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim

Mężatki - czy wkurzają was wasi mężowie?

kasia3203 - Czw Wrz 18, 2008 1:33 pm
Temat postu: czy wkurzają was wasi mężowie?
mój mnie ostatnio strasznie. kurcze, dopiero 5 lat po ślubie a ja mam czasami dość. a co będzie dalej...
Pusiak - Czw Wrz 18, 2008 1:37 pm

Zdarza się w najlepszych małżeństwach :) A co dalej :?: Pogadać trzeba :)
mietka - Czw Wrz 18, 2008 1:54 pm

tak juz jest z mezami, ze czasem wkurzaja, ale jak juz sie zdecydowalysmy sie powiedziec "tak", to trzeba teraz probowac wszystkiego, zeby bylo dobrze :)
kryszka - Czw Wrz 18, 2008 2:48 pm
Temat postu: Re: czy wkurzają was wasi mężowie?
kasia3203 napisał/a:
a co będzie dalej...

1. będzie jak jest
2. w końcu się dotrzecie i będzie lepiej
3. pozabijacie się

:wink:

Asiek - Czw Wrz 18, 2008 2:56 pm
Temat postu: Re: czy wkurzają was wasi mężowie?
kasia3203 napisał/a:
kurcze, dopiero 5 lat po ślubie a ja mam czasami dość.

Ja też ponad 5 lat po ślubie. :)
Zależy jak bardzo masz dość. Za mało danych, żeby coś doradzać. Może napisałaś to w nerwach po kłótni, a może na spokojnie i naprawdę masz dość i właśnie podejmujesz decyzję.
Jakbyś chciała pogadać, niekoniecznie na forum, to napisz do mnie priv.
Pozdrawiam. :)
Asiek

555 - Czw Wrz 18, 2008 9:04 pm

u nas nawet rok nie minal, a ja mam czasem ochote go zabic (i wiem, ze vice versa.. ;)) )
ale chyba tak z mezami jest, ze czasem nas strasznie wkurzaja, a czasem sa tak cudowni, ze nie wyobrazamy sobie zycia bez nich.. ja humory mojego staram sie przeczekiwac w oddaleniu (np. umawiam sie z kolezanka na kawke albo ide na samotne zakupy), zwykle jak zateskni to mu przechodzi :))

EwaM - Czw Wrz 18, 2008 9:32 pm

Czasem mnie wkurza, ale generalnie nie jest źle. Mój mąż jak go coś boli to robi się straszny - ma muchy w nosie i jest zły na cały świat. A z racji wykonywanego zawodu i wrodzonego talentu do uszkadzania swojego ciała zdarza mu się to często.
kasia3203 - Pią Wrz 19, 2008 10:17 am

ogólnie rzecz biorąc, to nie mam dość tak całkiem, tylko mnie po prostu wkurza. czasami mam wrażenie, że to nie ta sama cudowna i ukochana osoba której mówiłam "TAK"
i sama wiem, że czasami mam nerwy tak po prostu bez powodu, bo niby wszystko jest oki, bo jest, bo pracuje, bo pomaga, bo stara się, bo mogę na niego liczyć.
Czasami jest tak, ze mam nerwy dlatego, ze po prostu jest. ale jak go nie ma to jest mi strasznie, strasznie źle, i dzwonię czasami co pięć minut, kiedy wróci.
ehhh... chyba już sama nie wiem czego chcę i chyba sama się zamotałam w tym wszystkim.

EwaM - Pią Wrz 19, 2008 10:42 am

Może w ciąży jesteś i ci hormony buzują :wink:
gosc - Pią Wrz 19, 2008 11:46 am

Witaj kasiu :)
ja jestem dopiero rok po ślubie i może nie powinnam się wypowiadać ale tak sobie myślę, że zawsze, nawet w najlepszym związku przychodzi moment zmęczenia sobą nawzajem i przymykania oko na rozrzucone skarpetki, niedomknięte drzwi szafy i pozostawiane wszędzie szklanki i kubki (powyższe przykŁady z mojego wŁasnego domu :zly: ). Może wtedy warto porozmawiać albo zrobić sobie przerwę, nawet na weekend, żeby odpocząć i dać sobie czas do przemyśleń - zwŁaszcza tej drugiej poŁówce.

kasia3203 - Pią Wrz 19, 2008 12:47 pm

napisałam ten post i tak siedzę sobie i myślę na ten temat. i może faktycznie czas od siebie odpocząć trochę, chociaż kilka dni. w sumie oboje jesteśmy zmęczeni, oboje pracujemy na 2 etaty, do tego dom, małe dziecko, wieczne fochy rodziców, powiem wam szczerze, ze ostatni wolny dzień (wolny bez pracy - nie od obowiązków) maiałam na początku lipca. mój mąż też. sama sobie zdaję sprawę z tego, że pora zwolnić, bo co mi po tym wszystkim, jak już się nie potrafimy cieszyć z niczego?
fiona83 - Pią Wrz 26, 2008 9:13 pm

Mój mnie absolutnie nie wkurza. Jeżeli to rozśmiesza.
Na ten przykład dzis kupił papier toaletowy z Looney Tunes i muszę podcierać tyłek królikiem Bugsem :vis A miał kupić zwykłą Reginę czy Velvet. No ale to przecież duży dzieciak jest :lol:

Maja_Kris - Sro Paź 01, 2008 9:26 am

chcialabym czytac takie opowiesci o papierze toaletowym zawsze czytac!!!!

Kazdy mezus ma w sobie dziecko, moze i cale szczescie.
Mnie moj mezus nie denerwuje ale wczoraj dostał chyba "okres" ... wykrzyczal sie na maxa a ja sobie siedzialam z ksiazka w sypialni i udawalam ze go nie slucham... a niech krzyczy tylko niech mnie tym nie zarazi...czasem kazdy tak ma

fiona83 - Sro Paź 01, 2008 9:58 am

Maja_Kris napisał/a:
Kazdy mezus ma w sobie dziecko, moze i cale szczescie.


Mój dodatkowo został obdarzony potrójnym pakietem spokoju (tak sobie myślę, że mój zgarnął też) :lol: Uzupełniamy się doskonale i póki co wspólne zamieszkanie po ślubie niczym nas nie zaskoczyło. Jest zwyczajnie - jest wspaniale :buja w oblokach:

Ela_i_Adam - Sro Paź 01, 2008 11:21 am

Sajonara6 napisał/a:

ja jestem dopiero rok po ślubie i może nie powinnam się wypowiadać ale tak sobie myślę, że zawsze, nawet w najlepszym związku przychodzi moment zmęczenia sobą nawzajem i przymykania oko na rozrzucone skarpetki, niedomknięte drzwi szafy i pozostawiane wszędzie szklanki i kubki (powyższe przykŁady z mojego wŁasnego domu :zly: ).

Sajonara mogłabym się pod tym podpisać jeśli chodzi o szklanki i kubki zostawione w całym domu i skarpetki a dokładniej ciuchy tylko że ja jak już mi bokiem to wychodzi i zaczynam kipieć biorę głęboki wdech i spokojnym głosem mówię zeby był tak miły i chował po sobie rzeczy i raczył trafiać brudnymi do kosza w łazience ;) na jakiś czas działa po czym sytuacja sie powtarza i muszę zaczynać wszystko od początku ale mam nadzieję ze w końcu zapamięta na zawsze :lol:
oczywiście czasem mam ochotę go udusić ale on wtedy patrzy na mnie wzrokiem jak małe dziecko i już nie potrafię się gniewać :kwasny:

EwaM - Czw Paź 02, 2008 9:13 am

A ja chyba wyszłam z założenia, że nie ma najmniejszego sensu awanturować się i wściekać o takie rzeczy jak zostawione na podłodzie skarpetki. Najwyraźniej większość mężczyzn tak robi i nasze wściekanie się, zaklinanie itd nic nie zmieni. O ile łatwiej po prostu je podnieść i wrzucić do kosza. I cóż znaczą te porzucone skarpetki w porównaniu ze wszystkimi zaletami mojego męża? ?e mi herbatę zrobi jak jestem zmęczona i jajecznicę na śniadanie jak jestem po imprezie i przyniesie soki z garażu jak wyjeżdża na kilka dni, żebym nie musiała sama nosić, i samochód mi umyje i posprząta, i kran naprawi, i odkurzy itd.
Kati - Czw Paź 02, 2008 5:28 pm

EwaM napisał/a:
I cóż znaczą te porzucone skarpetki w porównaniu ze wszystkimi zaletami mojego męża?


To, że jak mama nie wychowała - to muszę niestety ja :-? Chyba jestem bardziej wymagająca - bo mój mąż takich przyzwyczajeń został przeze mnie oduczony :-?

jpuasz - Czw Paź 02, 2008 7:57 pm

Kati a już myślałam, że tylko ja taka zołza jestem :P Również próbuję oduczyć mojego męża od zostawiania bielizny gdzie popadnie :] Póki co różnie z tym bywa, no ale my dopiero pół roku po ślubie i niecały miesiąc w nowym mieszkaniu :)

A co do szklanek i robienia "maślanych" oczu, to już niestety częściej mi się zdarza :] Tzn np zjem kanapkę i wypiję herbatę rano, potem się spieszę i nie wyniosę talerzyka i kubka do kuchni. A wieczorem moje Kochanie pyta czemu nie sprzątnęłam. Ja robię oczy niewiniątka i mówię zgodnie z prawdą że nie zdążyłam :P A jak chcę sprzątnąć, to się okazuje, że już wwyniósł :P Kochany jest :)

gosc - Czw Paź 02, 2008 8:03 pm

Kati napisał/a:
EwaM napisał/a:
I cóż znaczą te porzucone skarpetki w porównaniu ze wszystkimi zaletami mojego męża?

To, że jak mama nie wychowała - to muszę niestety ja :-? Chyba jestem bardziej wymagająca - bo mój mąż takich przyzwyczajeń został przeze mnie oduczony :-?

Przyjmuję wszystkie zalety mojego męża z wielkim szczęściem na twarzy ale to nie znaczy, że jak mnie coś irytuje to muszę to znosić (i vice versa). Więc uczę. Wielu rzeczy już nauczyŁam.

EwaM - Czw Paź 02, 2008 8:19 pm

Rozumiem was i podziwiam pojętność waszych uczniów :wink:
Każdy ma trochę inny model rodziny i inny podział obowiązków, choćby ze względu na pracę męża i żony. U nas sytuacja jest specyficzna, bo mój mąż pracuje wybitnie nieregularnie i zazwyczaj długo i ciężko. To jest pierwszy powód, dla którego przyjmuję na siebie większość domowych obowiązków pomimo tego, że też pracuję. Drugi powód to nauki wyniesione z domu. U nas wszystkim zajmowała się mama (chociaż tata pomagał jak trzeba było) więc ja nie czuję się pokrzywdzona z tego powodu. A ostatnia kwestia to to, że bardzo dobrze znam mojego męża, jest dużo takich drobnych spraw, które od niego wymagam i zdaję sobie sprawę z tego, że niektórych rzeczy nie przeskoczę więc skupiam się na tym co jest realne do osiągnięcia. Na razie z dobrym skutkiem.

jpuasz - Pon Paź 06, 2008 3:34 pm

EwaM napisał/a:
Drugi powód to nauki wyniesione z domu. U nas wszystkim zajmowała się mama (chociaż tata pomagał jak trzeba było) więc ja nie czuję się pokrzywdzona z tego powodu.


No cóż, wydaje mi się, że gdyby każdy tak do tego podchodził, to nie byłoby tego forum, bo wszystkie siedziałyby w domu, gotowały, sprzątały i wychowywały dzieci. I do tego jeszcze nie miałybysmy żadnego wpływu na ślub, bo to rodzice decydowaliby za kogo wyjdziemy za mąż. Także nie wszystko to co miało miejsce w naszych domach przed ślubem było dobre :) U mnie też było jak u Ciebie, tzn mama się wsszystkim zajmowała i teraz widzę jakie sa tego skutki. I powiedziałam, ze nigdy nie dopuszczę do takiej sytuacji. Nie zgadzam się po prostu z tym, ze miejsce kobiety jest w kuchni i jej zadaniem jest to co wyżej. Uważam, że małżonkowie powinni sie podzielić obowiązkami w miarę mozliwości i zdolności oczywiście. Jeśli ja gotuję, to mąż zmywa, jak ja piorę, to mąż rozwiesza i prasuje co umie, jak mąż odkurza, to ja myję podłogi, itd. itp. Na szczęście mój małżonek zgadza się ze mną w tej kwestii i pozostaje tylko kwestią czasu jak sie nauczy pewne rzeczy robić na tyle dobrze, ze ja nie będę musiała tego w ogóle robić :)

EwaM - Pon Paź 06, 2008 10:45 pm

Jpuasz, podział obowiązków, który zaproponowałaś jest sprawiedliwy w sytuacji gdy kobieta i mężczyzna pracują po 8 godzin i mieszkają w blokach. Mój mąż pracuje zdecydowanie więcej niż ja. To jedno. A druga sprawa to taka, że wolę wypełniać "kobiece" obowiązki, po to, żeby od "męskich" trzymać się z daleka. Bo idąc twoim tropem to np skoro mąż kosi trawę latem, to kobieta powinna odśnieżać zimą, tak?
Owszem, uważam za karygodne, jeżeli jedyne co facet robi po pracy to siedzenie na kanapie i oglądanie telewizji, ale nie zawsze przyjęcie na siebie domowych obowiązków jest równoznaczne z byciem kurą domową.
Mam również wrażenie, że kobiety często przeginają z "podziałem obowiązków". Znam np żonę, która prasuje wyłącznie swoje rzeczy, męża odkładając na bok, bo: "a niech se sam prasuje". :kwasny:
Nie można wszystkich małżeństw wkładać do jednego wora. I nie zawsze da się podzielić obowiązki pół na pół.

truskawka_ja - Pon Paź 06, 2008 10:51 pm

Tak, tylko ze podzial obowiazkow typu ja gotuje bo to "kobiece" zajecie a maz naprawia cieknacy kran i zepsute gniazdko bo to "meskie" zajecie, sprowadza sie do tego, ze ja pracuje w domu codziennie a maz kilka razy w roku... :lol:
EwaM - Pon Paź 06, 2008 11:07 pm

To znaczy, że w naszym małżeństwie męskich zajęć jest znacznie więcej niż u ciebie :wink: Mój mąż naprawdę ma co robić i nigdy nie woła mnie do spółki w swoich zajęciach. Poza tym, jak już pisałam on pracuje ciężko i dużo. Zdarza się na przykład, że dwa tygodnie wisi po 10-12 godzin dziennie na linach, remontując jakieś tam bloki czy maszty, deszcz nie deszcz z przerwami na 24-godzinne służby w straży i co, jak wróci do domu na obiad to mam mu powiedzieć, żeby pozmywał, bo ja gotowałam :?: A czasem pracuje tak non stop przez kilka tygodni, a jak skończy to dwa popołudnia leży na kanapie i ogląda telewizję. Dosłownie. Ale byłabym chyba nienormalna, żeby mieć do niego o to pretensje.
Ja gotuję i sprzątam, piorę i prasuję. Ale i tak mój mąż robi dużo więcej ode mnie i pracuje dużo ciężej niż ja. Mimo wszystko ktoś z boku mógłby powiedzieć, że on się dobrze ustawił, a ja jestem kurą domową.

555 - Pon Paź 06, 2008 11:11 pm

EwaM napisał/a:
Ja gotuję i sprzątam, piorę i prasuję.

Ewa, a Ty do tego pracujesz zawodowo..?

EwaM - Pon Paź 06, 2008 11:13 pm

Tak, oczywiście.
mietka - Wto Paź 07, 2008 10:43 am

555 napisał/a:
EwaM napisał/a:
Ja gotuję i sprzątam, piorę i prasuję.

Ewa, a Ty do tego pracujesz zawodowo..?


ja do tego jeszcze zajmuje sie dzieckiem i pracuje...

ale nie czuje sie jakos dramatycznie "sponiewierana kura domowa" - grunt to dobra organizacja, bo ja mam jeszcze czas, zeby sie spotkac z kolezankami na plotki.
moj maz na pewno nie pracuje tak ciezko jak maz Ewy (umowmy sie, ze malo ktory moglby to przebic) ale faktem jest, ze nie ma go w domu od 10 rano przynajmniej do 21 codziennie oprocz poniedzialkow. to co? mam czekac ze zlewem pelnym naczyn do wieczora, bo ja gotowalam, to on pozmywa? a moze pranie ma lezec w pralce 8 godzin, zeby mogl wyjac co ja wlozylam? a moze mam mu zostawic prasowanie na noc? zeby stal kolo lozeczka ze spiacym Frankiem i prasowal do polnocy? rownouprawnienie, rownouprawnieniem, ale bez przesady!! to dla mnie by bylo niewygodne czekac na niego ze wszystkim, zeby bylo po rowno.
teraz jeszcze mieszkamy w bloku, ale mam nadzieje, ze juz na wiosne bedziemy mieszkac w domu pod lodzia.... i jezeli myslicie, ze ja bede kosic te 4 tys metrow trawnika, to jestescie w bledzie... ja tez nie poloze desek na podlodze w naszym domu... nie podlacze gniazdek i nie zrobie wielu innych rzeczy, ktore zrobi on.. no chyba, ze bedzie musial w tym czasie pozmywac, bo ja mu ugotuje obiad....

taki model wzorcowy model partnerski - "ja piore, ty prasujesz" sprawdza sie chyba tylko w rodzinach, w ktorych malzonkowie pracuja mniej wiecej tyle samo (i nie maja wielkiego trawnika do skoszenia) :)

[ Dodano: Wto Paź 07, 2008 10:45 am ]
EwaM napisał/a:
?e mi herbatę zrobi jak jestem zmęczona i jajecznicę na śniadanie jak jestem po imprezie i przyniesie soki z garażu jak wyjeżdża na kilka dni, żebym nie musiała sama nosić, i samochód mi umyje i posprząta, i kran naprawi, i odkurzy itd.


i dla mnie tez te drobiazgi, sa wazniejsze od przyslowiowych rozrzuconych skarpetek i tego, ze ja pozmywam i wyprasuje mu koszule...

Ela_i_Adam - Wto Paź 07, 2008 12:25 pm

Tak czytam wasze posty i zastanawiam się ze gdybym u nas miała wprowadzić dokładny podział obowiązków to dużo rzeczy leżałoby odłogiem przez długi czas bo mój mąż bardzo dużo pracuje a ja dużo czasu jestem w domu. Musze powiedzieć ze nigdy nie zastanawialiśmy się nad kobiecymi i męskimi zajęciami. Mój mąż wiedząc że mam odruch wymiotny jak patrzę na brudne naczynia i nie jestem wstanie ich umyć zmywał bez słowa przez kilka tygodni mimo ze ja byłam więcej w domu. poza tym wyszliśmy z założenia ze jeśli z czymś nie mogę sobie poradzić to zostawiam to na dzień w którym on będzie np. nie wkładam prania (np kocy czy pościeli) którego wiem ze sama nie powieszę ;)
mietka - Wto Paź 07, 2008 12:53 pm

oczywiscie.. jak bylam w ciazy moj maz robil w domu duzo wiecej, bo ja nie rzucalam sie na wieszanie prania, zdejmowanie i wieszanie firanek i inne niebezpieczne w ciazy zajecia.
podlogi tez on myl, a jak chcialam sama posprzatac, to wyciagal mi z szafy odkurzacz, zebym nie musiala sie z tym szarpac...
potem jak urodzil sie Franek moj maz wzial tydzien wolnego zeby sie z nim zaprzyjaznic i mi pomoc, poza tym codziennie rano zanim wyszedl do pracy schodzil po pieczywo i robil mi kanapki. czesto tez robil mi obiad, jezeli akurat nie bylo mojej mamy. ja po prostu nie mialam wtedy na to czasu i sily...

EwaM - Wto Paź 07, 2008 7:04 pm

O! Mietka, nareszcie jakieś słowa wsparcia, bo już się zaczęłam czuć jak jakiś dinozaur czy inny wymarły gatunek z moimi obowiązkami domowymi :lol:

A tak na poważnie, to ja i tak uważam, że na razie mam mało obwiązków. Bo co to jest pranie i prasowanie dla dwóch osób? Nie mamy jeszcze dzieci i muszę się przyznać, że nie zawsze gotuję. Jak męża nie ma w domu to jem obiad u moich rodziców, a jego często nie ma. :razz:

Kati, zastanowiłam się nad twoimi słowami:
Cytat:
To, że jak mama nie wychowała - to muszę niestety ja

A ciebie mama wychowała na ideał? Czy twój mąż czegoś by w tobie nie zmienił, nie wychował cię? Może jesteś zbyt surowa dla męża? Czy od siebie wymagasz tyle samo?

Dziewczyny, mąż też człowiek, ma prawo do słabości i złych przyzwyczajeń. Może gdybyście czasem przymknęły oko na ich niedociągnięcia to byście nie musiały się na nich wkurzać. I warto pamiętać, że kiedyś możecie potrzebować tego samego od nich.

jpuasz - Wto Paź 07, 2008 7:45 pm

No dobra, mój błąd że nie wziełam pod uwage tego, że mąż pracuje 10 czy 12h dziennie a żona powiedzmy 6 czy 8. Bo faktycznie w niektórych sytuacjach cięzko byłoby wymagac pewnych rzeczy od człowieka, który jest kilkanaście godzin na nogach.

Chodziło mi ogólnie o sytuacje w których kobieta wykonuje wszystkie "kobiece" prace a mężczyzna męskie, czyli kobieta ma prać, gotowac, zmywać, myć podłogi, prasować,itd. itp. czyli czynności w większości wykonywane codziennie. Mężczyzna natomiast sprząta (raz w tygodniu zazwyczaj wystarczy - pomijam sytuację gdy są dzieci), jak to powiedziała truskawka naprawia cieknący kran czy zepsute gniazdko (raz na kilka lat pewnie), wynosi smieci (1 lub 2 razy w tygodniu pewnie starczy - zalezy od pojemności kosza :P )no własnie i co jeszcze?? Bo z takich bardziej codziennych obowiązków nic mi nie przychodzi do głowy. I chodziło mi tylko o to, że nie rozumiem kobiet które godzą się na taki podział obowiązków przy założeniu, że małzonkowie pracują powiedzmy mniej więcej po równo.

Jeśli żona chce siedzieć w domu i być "kurą domową" to jest to jej wybór. Tylko ja tego po prostu nie rozumiem.

Kati - Wto Paź 07, 2008 7:54 pm

EwaM napisał/a:

Kati, zastanowiłam się nad twoimi słowami:
Cytat:
To, że jak mama nie wychowała - to muszę niestety ja

A ciebie mama wychowała na ideał?



A czy ja powiedziałam że na ideał :-?
Ale szczerze mówiąc niedociągnięć w czynnościach domowych - bo o tym tu mowa- nie mam żadnych. Nauczono mnie zmywać po sobie (męża uczyłam ja), nauczono mnie odkurzać kilka razy w tygodniu (mąż nie widział takiej potzeby), nauczono mnie układać swetry na półce (u męża mogły być na baczność), nauczono mnie wkładac brudne rzeczy do pralki/kosza na bieliznę (mąż skarpetki zostawiał na fotelu)... mogłabym wymieniać długo

Nie, ideałem nie jestem - ideałów nie ma. Ale w mojego męża musiałam włożyć sporo pracy, na szczęście z dobrym skutkiem - a nie robić za niego. Tyle ode mnie :]

mischelle22 - Wto Paź 07, 2008 8:28 pm

Tak sobie czytam te Wasze wypowiedzi i jedno co mi się nasuwa na myśl:

Tolerancja - tolerancją.
Ale niech nikt nie próbuje tłumaczyć bałaganiarstwa - zmęczeniem czy nadmiarem pracy.
Na pewno Nasi mężowie nie są aż tak przepracowani aby nie mogli po sobie odłożyć brudnych skarpetek w odpowiednie miejsce (kosz/pralka itp..).

Z tego co piszecie (przepraszam, że akurat wymienię Ewo Ciebie) - nie masz nic przeciwko sprzątnięciu za niego tych wspomnianych skarpetek, bo on ciężko pracuje... :roll:

No u mnie w domu nigdy to nie przejdzie....
Ja nie zostawiam brudnej bielizny gdzie popadnie to sama oczekuję identycznego zachowania :wink:

Co do podziału obowiązków - nie wydzielam na męskie i damskie.
Mąż potrafi czasami coś ugotować, zrobi zakupy a ja nie potrzebuję pomocy przy drobnych naprawach domowych :wink:

mietka - Wto Paź 07, 2008 10:05 pm

moj maz na szczescie zawsze trafia skarpetkami do kosza na bielizne, co wiecej! skarpetki sa przewrocone na prawa strone! :)
555 - Wto Paź 07, 2008 10:12 pm

no tak, ja pisze z perspektywy osoby, ktorej mąż jest w domu godzine-poltorej wczesniej.. poza tym nie ma ciezkiej fizycznej pracy.. dlatego oczekuje pomocy w wielu pracach..
megi - Wto Paź 07, 2008 10:55 pm

A u Nas tez nie ma podziału:) maz pracuje duzo ( dwie prace) ja pracuje i wychowuje krystianka, no i dom na glowie:) Ale daje rade, jak już mi rece opadaja biore gosposie:) a jak moj maz jest w domu zawsze mi pomaga: pranie, kwiatki, i zmywanie jego ulubione czynnosci domowe..................ale mam gdzies jak czasem mam nie posprzzatane czy ugotowane, szkoda mi zycia i zdrowia aby sie pierdołami zamartwiac,a napewno z głodu w brudzie nie umrzemy:) Myśle ze rozsądek musi być!
EwaM - Sro Paź 08, 2008 12:02 am

mischelle22 napisał/a:


Z tego co piszecie (przepraszam, że akurat wymienię Ewo Ciebie) - nie masz nic przeciwko sprzątnięciu za niego tych wspomnianych skarpetek, bo on ciężko pracuje... :roll:


No, jest to bardzo duże uproszczenie tego co napisałam. :) Nie do końca o to chodzi. Ze względu na pracę męża ja wykonuję większość obowiązków domowych, a skarpetki to całkiem inna historia. Po prostu jest to drobiazg, o który nie robię awantur. Nie napisałam, że pozwalam mężowi na bałaganiarstwo, o nie.
Chodzi o drobne ustępstwa z obu stron. Na przykład mój mąż ścieli po nas łóżko jak wstaje później niż ja :o chociaż przez wiele lat zarzekał się, że nie będzie tego robił, bo tego nie znosi i błagał mnie, żebym w naszym wspólnym domu nie zmuszała go to tego. No i co? Okazuje się, że ścieli łóżko, bo wie, że mi na tym zależy. A nawet słówka na ten temat nie powiedziałam na wiele miesięcy przed wspólnym zamieszkaniem. A skarpetki? Czasem wrzuci do kosza zanim ja je zauważę, a czasem jestem szybsza. :wink: Więc nie robię o to awantur, bo jest wiele innych spraw, w których bardzo się stara i wolę od razu te skarpetki podnieść i wrzucić do kosza niż wołać go to tego (zwłaszcza, że nie zawsze jest wtedy w domu). I tyle.

A tak wogóle to jeszcze się docieramy i jeszcze mnóstwo spraw do ustalenia przed nami. Czasem ręce mi opadają, owszem. A czasem jestem bardzo pozytywnie zaskoczona (jak z tym łóżkiem) :) I o dziwo! wszystkie drobiazgi, o które go poprosiłam zaraz na początku, należycie wypełnia, nawet jeśli nie robił tego w domu. Np, wyciera po sobie podłogę po wyjściu spod prysznica, czego nigdy nie udało mi się nauczyć mojego brata i wiecznie robiły się zacieki na płytkach. Nawet deska klozetowa zjeżdża w dół, chociaż na razie zachodzę w głowę jak to się dzieje i zaczynam mieć podejrzenie, że ta deska sama spada :?: :lol:
A co do obowiązków domowych to też nie jest tak, że on nic nie robi. Ja się na niego nie oglądam, ale on się włącza do tych prac sam. Jak goście przychodzą, a ja gotuję to on odkurza i myje podłogi, po posiłkach generalnie on sprząta ze stołu itd.

magdasid - Sro Paź 08, 2008 10:22 am

Ewo, bardzo mi się podoba Twoje podejście do podziału obowiązków domowych. Ja też wychodzę z założenia, że jeśli mąż pracuje ciężej niż ja to właśnie ja wkładam więcej pracy w dom i w to co się w nim dzieje. Wiem, że nie jestem jeszcze mężatką, ale mieszkam z Arturem już 4 lata, więc co nieco mogę powiedzieć na temat bałaganiarstwa i mokrej podłogi w łazience :D Mój Artur jest listonoszem, jeździ do pracy na 6. Czasem wraca wcześniej, a czasem o 18. I uwierzcie mi-nie mam sumienia prosić go o cokolwiek, bo widzę, jaki jest zmęczony, ledwo powłóczy nogami. Jego jedynym obowiązkiem jest ostatnio wieczorne wychodzenie z psem. I chociaż NIENAWIDZ? zmywania robię to bez mrugnięcia okiem (no, może przymierzam się do tego ze 3 godz), bo przecież nie zapędzę go do zlewu, bo ja gotowałam. Wystarczy, że nalata się z ciężką torbą po piętrach i z ludźmi naużera, stać przy zlewie już nie musi. Za to wyrównuje się w weekendy, bo ja mam pracujące i wtedy on zajmuje się domem.
MalaJu - Sro Paź 08, 2008 11:10 am

nie mam za duzego doswiadczenia (mezatka od soboty, a mieszkamy razem od polowy lipca), jednka moge powiedziec tak. po kilku powaznych rozmowach ustalilismy, ze wykonywanie tzw. kobiecych prac w domu nie ujmuje nikomu meskosci. teraz Irek wykonuje rzeczy, ktore tradycyjnie naleza do obowiazkow kobiety i jakos zyje. skoro wychodze do pracy przed nim a wracam duzo po nim, to chyba oczywistym jest, ze to On ma zajac sie domem... ja robie tylko tyle, na ile sil mi starcza.
555 - Sro Paź 08, 2008 12:16 pm

widze, ze zrobil sie z tego tematu watek o obowiazkach domowych, a przeciez wkurzanie to zupelnie inna sprawa, chociaz swoje przyczyny czesciowo w obowiazkach moze miec..
magdasid - Sro Paź 08, 2008 12:21 pm

Ok, żeby nie było,że skrzywiam wątek. Wkurzam się na tego mojego łobuza np.kiedy obieca mi, że obejrzymy coś wspólnie, a później o tym zapomina. Albo gdy ma wolne a wymiguje się od wyjścia z psem.W końcu on chciał psa, nie ja, więc niech do cholery poświęci mu trochę czasu. Albo jak słucham o tuningowaniu auta przez dwie godziny. Jakby mnie to coś obchodziło :-? Albo jak pyta co dwie minuty jak jedziemy autem, czy bas dobrze gra. Grrr, nie znam się na tym,to po co mnie pyta??
mietka - Sro Paź 08, 2008 12:26 pm

a mnie wkurza, ze tyle pracuje... bo nie musi az tyle... czasem mam wrazenie, ze specjalnie nawiewa z domu do pracy.... a potem przechodzi mi pms i juz jest ok
Martysia - Sro Paź 08, 2008 5:25 pm

a mnie mój na razie nie wkurza (no oprócz gorszych dni kiedy to wkurza mnie wszystko i wszyscy) :o ciekawe kiedy zacznie, mam wrażenie, że nigdy, jest tak niesamowitym człowiekiem ze wspaniałym charakterem i manierami :D ale czasem to chyba ja jego wkurzam
EwaM - Pon Paź 27, 2008 4:09 pm

Wczoraj mnie wkurzył. Na maksa :evil:
Rano spytałam czy jego spodnie muszą lądować (po przyjściu do domu, bo po mieszkaniu chodzi w bokserkach) na środku dywanu. Czy zamiast tego nie mogłyby lądować w garderobie, choćby i na środku, ale w garderobie?
Odpowiedź - Nie.
A dlaczego? - Bo tak mi wygodniej.
Aż się zagotowałam. Ale ugryzłam się w język i nic nie powiedziałam. Pyta się po chwili czy jestem obrażona o te spodnie. Odpowiedziałam, że nie o spodnie tylko o podejście. A potem wyszłam na zajęcia.
Wróciłam o piątej i czekał na mnie gorący, pyszny obiadek, a spodnie wisiały w bardziej odpowiednim miejscu. Co prawda jeszcze nie idealnym, ale zdecydowanie lepszym niż środek dywanu.
I przeszło mi :-?

juta79 - Pon Paź 27, 2008 4:50 pm

Moj moz zostawia ciuchy w sypialni w miejscu w ktorym sie rozbiera wiec poprosilam go kiedys aby przesuna troche bardziej w lewo to dopiero bedzie dokladnie na srodku. Myslalam ze sie zreflektuje i posprzata :kwasny: naiwna bylam :zalamany:
szaraczarownica - Pon Paź 27, 2008 6:15 pm

EwaM napisał/a:
Rano spytałam czy jego spodnie muszą lądować (po przyjściu do domu, bo po mieszkaniu chodzi w bokserkach) na środku dywanu.
juta79 napisał/a:
Moj moz zostawia ciuchy w sypialni w miejscu w ktorym sie rozbiera


Zabiłabym!!

Dużo jestem w stanie znieść (mieszkałam kiedyś "na swoim" z moim ex prawie 3 miesiące w USA), ale jeżeli ubrania nie zostaną schowane "z widoku" (może być porozwalane w garderobie albo skołtunione i upchnęte w szafie - nie ja w tym będę chodziła), to dostaję szału i dochodzi do rękoczynów.

słonko - Pon Paź 27, 2008 7:46 pm

szaraczarownica napisał/a:
Dużo jestem w stanie znieść (mieszkałam kiedyś "na swoim" z moim ex prawie 3 miesiące w USA), ale jeżeli ubrania nie zostaną schowane "z widoku" (może być porozwalane w garderobie albo skołtunione i upchnięte w szafie - nie ja w tym będę chodziła), to dostaję szału i dochodzi do rękoczynów.


Dokładnie tak samo uważam.

Co do wkurzania - generalnie drażni mnie, gdy przeklina (robi to rzadko, ale jednak),

- gdy zostawia coś nie na "swoim" miejscu (również męska przypadłość - weźmie, ale nie odłoży tam, gdzie leżało, choćby był tuż obok tego miejsca, dotyczy to m. in. ciuchów)

To chyba najczęstsze - trudno mi w tej chwili wymyślić coś więcej. Oczywiście zdarza się, że wkurza mnie bez powodu, ale to moja wina, nie jego przecież - czasem chyba każdy ma taki dzień, gdy wszystko go drażni.

juta79 - Sob Lis 01, 2008 1:39 pm

szaraczarownica napisał/a:
Zabiłabym!!


ja też bym zabiła :x tylko gdzie ja drugiego męża znajdę :?

szaraczarownica - Sob Lis 01, 2008 2:20 pm

juta79 napisał/a:
ja też bym zabiła :x tylko gdzie ja drugiego męża znajdę :?


Rozbroiłaś mnie tym tekstem :x_rot

klarysa - Pią Lis 07, 2008 11:05 pm

A mnie mój teraz wkurza swoją nieobecnością. Po co mi on w ogóle, jak nie możemy razem porozmawiać, wyjść na zakupy czy do kina, wyjechać gdzieś razem?! Owszem, mogę wyjść z przyjaciółką, tylko ten mąż to wtedy naprawdę mi niepotrzebny :evil:
Audiolka - Sob Lis 08, 2008 10:21 am

Wkurzał-porozrzucanymi skarpetkami.
Ale pewnego pięknego dnia, skarpetki wylądowały za oknem.Już teraz wie,gdzie jest kosz na brudne ubrania.

EwaM - Sob Lis 08, 2008 11:32 am

Niezły sposób Audiolka. Moja bratowa próbowała podobnej metody (choć nieco mniej drastycznej :wink: ), ale niestety nie podziałało.
Ona po prostu omijała skarpetki przy praniu, no a przecież z kilku par skarpet prania nie zrobisz skoro wszystko inne jest już wyprane... Trzeba ręcznie. Więc co zrobił mój brat? Pojechał do Ptaka i kupił sobie 100 par jednakowych skarpet. Jak mu się kończyły to prał wszystkie w jednym wsadzie. :mrgreen:

Audiolka - Sob Lis 08, 2008 11:42 am

:x_rot no nie mogę :) Pomysł jakiś jest :) W końcu 100 par to już coś i jest co prać:) A jak się zużyły to znowu kupił?:)
Tak jak czasem w filmach pokazują-żona jedzie w delegację,mąż zostaje w domu z dziećmi i wszystkie posiłki, spożywają na jednorazówkach:)
Bo po co marnować płyn do mycia naczyń:)

EwaM - Sob Lis 08, 2008 11:56 am

A mój mąż ostatnio to nawet pralkę oswoił. Wstawia pranie. Dzięki Bogu tylko swoje strażackie, albo to co mu naszykuję. :razz:
Audiolka - Sob Lis 08, 2008 12:16 pm

Mój z pralka też za pan brat:)
Ale jak kiedyś poprosiłam go, żeby ugotował jajko :? gotował chyba 30 minut.
Obrał od dołu i jajko było zielone...No wiem:liczą się chęci :razz:

MałaMi1 - Nie Lis 09, 2008 11:13 pm

moj czasami mnie wkurza to fakt, ale nie jakos szczegolnie bardzo-poki co ;) tak jak przed tak i po slubie drazni mnie jego milosc do spania.... :smile: ale i tak go kocham ;)
izunia_82 - Wto Gru 23, 2008 9:02 am

Mój też mi czasami działa na nerwy, zwłaszcza gdy o coś proszę(a bardzo mi na tym zależy w danym momencie) a słyszę "zaraz" i jego notoryczne siedzenie przy komputerze, za to chwilami mam ochotę go zabić. :twisted:
EwaM - Wto Gru 23, 2008 11:41 am

Wczoraj byłam na przedświątecznych zakupach i kupiłam dwa opakowania po 20 jaj. Między innymi. Mój mąż zabrał się za rozpakowanie zakupów do lodówki i co zrobił? Rozpakował 20 jaj do pojemnika na jaja nie wyciągając na wierzch tych, które mi zostały z poprzednich zakupów :evil: I jeszcze się dziwił, że nie pozwoliłam mu wypakować drugiej dwudziestki. Dlaczego faceci bywają tacy bezmyślni :]

To stuprocentowa prawda, że kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa. Na pewno są z innej planety. Muszą być. Niemożliwe, żebyśmy mieli tych samych przodków :wink:

Audiolka - Wto Gru 23, 2008 12:05 pm

Absolutnie się z Toba zgadzam :) W mity o żebrze też nie wierzę.

JA NP. WCZORAJ WZI?ŁAM SI? ZA PORZ?DKI,A MÓJ M??-W CAŁYM TYM BAŁAGANIE ROZKR?CA MONITORY I NAPRAWIA :evil:

justinaa - Wto Gru 23, 2008 8:18 pm

mój mnie chyba zaraz zacznie wkurzać, bo ma ponad 2 tygodnie wolnego i ten brak zajęć na pewno będzie go wkurzał :D
Audiolka - Nie Kwi 26, 2009 1:32 am

Znowu mnie wkurza!Delikatnie mówiąc/pisząc....teraz jego dzień wygląda tak:
praca
naprawa monitorów
sen

a dzień wolny tak:
naprawa monitorów

Nawet nie może wyjść z dzieckiem na spacer bo monitory, bawi się z nim minute bo monitory, naprawia je w pokoju i jest normalnie wszędzie sajgon (odkurzam 4 razy dziennie czasem) i mam tego qur... dość!! ale moje sprzeciwy spotykają się z jego " dobrze nie będę naprawiał tych monitorów, nie będzie pieniędzy"
szantażysta! ale jak powiedziałam ze che iść do pracy, to nie bo on chce otworzyć firmę... zajmującą się monitorami oczywiście.
Sam pracuje, wiec chce mnie przyuczyć do zawodu :? marnie to widzę

EwaM - Nie Kwi 26, 2009 11:39 am

Daj mu trochę czasu, może mu przejdzie. :smile: Faceci tak śmiesznie rzucają się na wszystko od razu całym sobą.
A może poszukajcie pomieszczenia, w którym moglibyście urządzić "warsztat", żeby to całe naprawianie nie odbywało się w domu?

Audiolka - Nie Kwi 26, 2009 9:18 pm

Niestety narazik nie, w czerwcu się wszystko wyklaruje.Musze zacisnąć zęby i czekać na decyzję "sądu najwyższego"....
EwaM - Sob Maj 23, 2009 1:29 pm

No i znowu mnie ostatnio wkurzył. :evil:
Wiedziałam, że od dawna chodzi mu po głowie nowy samochód, więc wcale się nie zdziwiłam jak skorzystał z okazji i oznajmił, że skoro urodzi nam się dziecko to przyda nam się większe rodzinne auto. No ok. Niech będzie. Powiedziałam, że możemy za jakiś czas pomyśleć. Ale już następnego dnia chciał mnie wyciągnąć do salonu samochodowego. Akurat nie miałam czasu więc pokazał mi swój wymarzony model na zdjęciach w internecie. No i co się okazało? Pierwsze zdjęcie ok, drugie też nie wzbudziło moich podejrzeń, ale trzecie to było zdjęcia wnętrza bagażnika i ja patrzę :o a to jest 7-osobowy van! :zly: Czy cię kompletnie pogięło? pytam go. Po co nam takie wielkie auto? To będzie nasze pierwsze dziecko, a nie piąte :zly: Wrrrrrrr

A potem mu uświadomiłam, że kupujemy mieszkanie i po pierwsze tak dużego kredytu, żeby zarówno kupić mieszkanie jak i samochód raczej nie dostaniemy, a jeśli nawet dostaniemy to powiedziałam jaka mniej więcej będzie rata i spytałam czy da radę to płacić. Bo może się okazać, że będziemy musieli baaaardzo przycisnąć pasa, na co chyba nie jest gotowy. Oczy mu się zrobiły wielkie jak spodki, odkrył chyba, że pieniądze same się nie pomnożą i na razie skończyliśmy dyskusje o nowych samochodach.

Czasem mam wrażenie, że kobieta została zesłana na ziemię, po to żeby mężczyźni nie wyginęli. :(

lmyszka - Sob Maj 23, 2009 1:46 pm

oj to fakt faceci w ogóle nie mają wyobraźni, im się wyadje że skoro dostają wypłątę to jest super ale nie zdają sobie sprawy ze wszystkich wydatków a zwłaszcza jak szykuje się dziecko. Żyjąc we dwójkę jest super i kasy jest dużo, ale przy dzidzi wydatki wzrastająo 100% zwłąszcza przed porodem jak trzeba wszystko przygotować na przyjście maluszka. Mój np. ostatnio częściej robi zakupy bo ja już nie mam siły i jest w głębokim szoku że kupi pare rzeczy i wyda 50 zł :) a myślała że jak ja kupowałam to było groszę i co ja z tą kasą robiłam :)
izunia_82 - Sob Maj 23, 2009 7:08 pm

Oj Imyszka[b] podpisuję się pod Twoim postem na temat zakupów. Z moim mężem było tak samo, ciągle się dziwił, że tyle wydaję na zakupy, a nic konkretnego nie kupiłam. W końcu za którymś razem wkurzyłam się i dałam mu listę zakupów i wysłałam do sklepów. Od tamtej pory mam święty spokój i siedzi cicho na tyłku. :mrgreen:
justinaa - Czw Cze 04, 2009 8:19 pm

dzisiaj mnie mój Małż wkurzył, rzucił niepotrzebnie jakiś głupi tekst, który mnie wkurzył i mimo, że naprawdę prawie nigdy się nie obrażam, tak się do niego nie odzywam od 3 godzin! a on oczywiście nie widzi problemu i twierdzi, że strzelam focha :(
EwaM - Nie Sie 09, 2009 2:08 pm

lmyszka, izunia, odkąd jestem w ciąży to ciągam męża na zakupy. Przynajmniej ma kto wózek pchać. Ostatnio przy kasie popatrzył w koszyk, popatrzył na rachunek, zrobił wielkie oczy i powiedział: TYLE to kosztowało? No tyle.

A dzisiaj naszła mnie taka refleksja. Z góry przepraszam za długie wynurzenia.

Mąż mój ukochany wraca za jakiś tydzień. Nie to, żebym się nie cieszyła, ale zaczynam się trochę martwić. Bo on przywiezie ze sobą 5 godzin filmu i 10 000 zdjęć. Na filmie, obraz będzie skakał tak, że po kilkunastu minutach dostanę zawrotów głowy (bo mój mąż jeszcze się nie dowiedział, że kamerę należy przesuwać wolno i równie wolno korzystać z zooma), najbardziej dramatyczną akcją będzie półgodzinne wchodzenie po linie – na przyrządach oczywiście (i tego nie można, no absolutnie nie można przesunąć na szybkim podglądzie, bo jest to niezmiernie zajmujące), a z ciekawszych momentów będzie godzinny przegląd sprzęty ratowniczego. O matko kochana! A mnie ostatnio nawet filmy sensacyjne rodem z Ameryki nudzą przeokropnie i w trakcie oglądania jednocześnie muszę wykonywać co najmniej dwie dodatkowe czynności.
A potem przyjdzie czas na te 10 000 zdjęć, z których większość będzie obrazowała jakże ekscytujący sprzęt, co go zdążę już dogłębnie poznać na pięciogodzinnym filmie. Ach, no i oczywiście jedno zdjęcie jednej sceny to zdecydowanie za mało. W wykonaniu mojego męża zdjęcia robi się pstrykając spust migawki tak szybko i często jak się da i każde ze zdjęć jest absolutnie udane, rewelacyjne i do pokazywania wszystkim. No bo przecież na jednym zdjęciu model ma zamknięte usta i otwarte oczy, a już na drugim zamknięte oczy i otwarte usta. Różne są, prawda? Nic to, że na niektórych zdjęciach główny plan będzie zajmować bliżej niezidentyfikowana wielka du.pa skoro tam gdzieś, w samym rogu widać jedno ucho i kawałek policzka mojego męża. Że nieostre? Ale to przecież on jest, no czy ja nie poznaję jego kasku? Zostawiamy. Będziemy oglądać jeszcze tysiąc razy.
Po pierwszej setce zdjęć będę miała już dosyć, po pierwszym tysiącu będę na skraju załamania nerwowego, po dwóch tysiącach ukatrupię fotografa gołymi rękoma, albo zaduszę poduszką. A najgorsze jest to, że jak nie obejrzę tych pięciu godzin filmu i 10 000 zdjęć to ślubny będzie śmiertelnie obrażony, że nie interesuję się jego pracą.

Wkurzy mnie, wkurzy mnie jak nic :zly:

justinaa - Nie Sie 09, 2009 2:34 pm

uuu Ewa, no to rzeczywiście jest czego współczuć, już nawet 1000 zdjęć i to z najbardziej ciekawego zakątka świata może znudzić a co dopiero 10 000 :)
a może zrzuć na ciążę to, że nie możesz tak długo oglądać ani filmu ani fotek? :smile:

MalaJu - Nie Sie 09, 2009 2:59 pm

EwaM, powiedz, ze Cie mdli, jak za dlugo patrzysz na ekran. i fale elektromagnetyczne sa niezdrowe dal dziecka.
truskawka_ja - Nie Sie 09, 2009 3:00 pm

EwaM napisał/a:
No bo przecież na jednym zdjęciu model ma zamknięte usta i otwarte oczy, a już na drugim zamknięte oczy i otwarte usta. Różne są, prawda? Nic to, że na niektórych zdjęciach główny plan będzie zajmować bliżej niezidentyfikowana wielka du.pa skoro tam gdzieś, w samym rogu widać jedno ucho i kawałek policzka mojego męża.

Ewo przepraszam, wiem ze to sa powazne problemy ale dostalam takiego ataku smiechu ze maz przybiegl z drugiego pokoju zobaczyc co sie stalo. [smilie=122_new.gif]
Generalnie wspolczuje. Ale mozesz po pierwszych pieciu no dziesieciu muniutach filmu zasynulowac mdlosci i zwalic wine na Zygmunta. :lol: Zygmuntowi chyba wybaczy, co? :wink:

EwaM - Nie Sie 09, 2009 3:05 pm

truskawka_ja napisał/a:

Ewo przepraszam, wiem ze to sa powazne problemy


Nie no. Nie aż takie poważne. Napisałam to trochę humorystycznie, ale niestety jest w tym baaaaaardzo dużo prawdy i zawsze w takich chwilach muszę się uzbroić w niespotykane pokłady cierpliwości. No nic, będę musiała coś wymyślić. Przecież w zdrowiu psychicznym przez to nie przebrnę. Poinformuję za tydzień mniej więcej jak mi poszło. :wink:

temidaaa - Nie Sie 09, 2009 11:29 pm

łooo matko! Ewa bardzo Ci współczuję, jak będziesz miała dość, to w razie czego podrzuć trochę zdjęć nam na forum, to pooglądamy, pozachwycamy się, powtórzysz małżowi i będzie zadowolony :wink: A tak poza tym, to przeczytałam Twojego posta Mojemu S i zaczął się zastanawiać czy czasem on też mnie tak nie zamęcza :D
jonka - Pon Sie 10, 2009 10:30 am

Niestety przeżyłam to samo. Uparł się na samochód - wyobraźcie sobie pickupa. Teraz spłacamy samochód i mieszkanie.
słonko - Pon Sie 10, 2009 9:06 pm

Mój mnie ostatnio do wkurza jak ch.....a milionem rzeczy, więc nawet nie będę zaczynać rozpisywać się! Po prostu się wyżyję :idiota: :kijemgo: :krzeslem: :boks: :poglowie: :gun Faceci to czasem tak głupie stworzenia, że ech.....
EwaM - Pon Sie 10, 2009 9:10 pm

Eee, Słonko.... :? chyba ci hormony buzują :wink:

Ale tak poza tym to się z tobą zgadzam. Faceci to głupie stworzenia. :razz:

Audiolka - Wto Sie 11, 2009 10:26 pm

słonko napisał/a:
Po prostu się wyżyję :idiota: :kijemgo: :krzeslem: :boks: :poglowie: :gun

Ola popłakałam się ze śmiechu ...a co by w temacie zostać...o jak mnie mój dziś wkurzył...nie wróć...on mnie wqur...ł !! ! :evil: :evil: :evil:

MalaJu - Sro Sie 12, 2009 8:02 am


justinaa - Sro Sie 12, 2009 8:24 am

hehehe dobre!
:smile: :smile: :smile:

sistermonn - Sro Sie 12, 2009 8:26 am

Dobra, przyznaje się, ciekawość mnie zzera jak Irek Cię wystraszył :smile: :razz:
temidaaa - Sro Sie 12, 2009 9:32 am

Ju, po prostu leżę :hahaha: :hahaha: :hahaha: :hahaha:
Pusiak - Sro Sie 12, 2009 9:41 am

Ju, leżę, kwiczę i nie moge przestać..... :hahaha: :hahaha: :hahaha:

[ Dodano: Sro Sie 12, 2009 9:46 am ]
A w temacie - ostatnio wrzuciłam na luz, bo mam wyjątkowo dobry humor, ale wczoraj sie lekko wściekłam, bo od soboty planowalismy wczorajszy wypad na basen, i w końcu poszłam sama z Julką, bo mój mąz "nie miał humoru"... dzis podobno mam mieć (jesli tylko pogoda będzie nędzna, bo jak nie, to ja ide na konie), a w ogóle to sie wstręciuch ogolił na łyso.... kiepskie miał maszynki, to sie pozacinał - dobrze mu tak....
I wczoraj mnie wnerwił jeszcze, bo tak "namawiał" dziecko do jedzenia, a własciwie do siedzenia w trakcie jedzenia, że skończyło sie rykiem i histerią i dobre 5 minut dziecko sie bało własnego taty..... Dobrze, że sie nie porzygała ze stresu, bo ona tak porafi, jak jest zdenerwowana....

ppola - Sro Sie 12, 2009 10:01 am

Moj mnie wkurza co najmniej raz dziennie, najczesciej o balagan, pootwierane szafki i tego typu rzeczy. No i niestety ostatnio mi zalazl za skore nieco ostrzej, jako powiedzial ze zona go ogranicza a potem to o czym pisalam w starajacych sie iw zlych wiesciach. (obecnie nie poruszamy tego tematu ani werbalnie ani fizycznie, nie chce to nie :P )
A poza tym to ja tez sie przyznaje ze jestem ciekawa na co Ju ma focha ;P

evelinka - Sro Sie 12, 2009 10:05 am

Wow Pusiak! Ale przyznaj, że lepiej się żyje, jak się tak nie zwraca uwagi na to, że inni cię wkurzają.
magda26 - Sro Sie 12, 2009 10:13 am

Nigdy nie wypowiadałam się w tym wątku jako że mój M nigdy mnie nie wkurza, ale kurcze tak mnie korci by podejrzeć Ju...;)

Ju jesteś rewelacyjna!!! :) Ale się uśmiałam :)

MalaJu - Sro Sie 12, 2009 10:13 am

jak widac, moj mnie wkurza jedynie w nocy ;) :smile: :smile: :smile:
EwaM - Sro Sie 12, 2009 10:47 am

Irek przebił wszystkich. :lol:
Pusiak - Sro Sie 12, 2009 11:09 am

evelinka napisał/a:
Wow Pusiak! Ale przyznaj, że lepiej się żyje, jak się tak nie zwraca uwagi na to, że inni cię wkurzają.


Jasne, że lepiej, bo stresów mniej :)

ppola - Sro Sie 12, 2009 11:13 am

MalaJu, dobree ale rozumiem Cie ze sie moglas wystraszyc ;) Moj maz wczoraj po raz pierwszy od dluzszego czasu poszedl spac pozniej niz ja, jak w koncu wlazl do lozka to tak sie go wystraszylam ze usialdlam oczy na szeroko otworzylam i zaczelam sie wypytywac kto jak gdzie i ktora godzina ;)
Ja z tego wszystkiego pamietam ze sie wytraszylam a reszte dowiedzialam sie rano, podobno mialam takie wielkie i wystraszone oczy jakbym ducha zobaczyla :)

julietta - Sro Sie 12, 2009 2:13 pm

Dla mnie najgorsze w facetach jest to, że jak mówią, że zrobią coś "zaraz", to jest to moment bardzo odległy w czasie... Mój ma niestety tak samo :(
Pusiak - Sro Sie 12, 2009 2:15 pm

julietta, z kobietami też tak bywa, np. ze mną :wstyd:
owieczka_foto - Sro Sie 12, 2009 2:16 pm

julietta napisał/a:
Dla mnie najgorsze w facetach jest to, że jak mówią, że zrobią coś "zaraz", to jest to moment bardzo odległy w czasie... Mój ma niestety tak samo :(

ech... zupełnie inne pojęcie czasoprzestrzeni...

ppola - Sro Sie 12, 2009 2:25 pm

Moj maz przedwczoraj byl u dentysty prosilam go zeby mnie zapisal bo ostatnim razem zapomnial, prosilam zeby zapisal mnie na wrzesien no i... jutro mam wizyte :/ ja juz nie wiem czy mowie niewyraznie czy moj maz niedoslyszy :cool:
mala_mk - Sro Sie 12, 2009 2:44 pm

Mój mąż wkurza mnie tym, że muszę Mu o wszystkim przypominać. Jest pracowity, zrobi wszystko o co go poproszę.. ale właśnie.. muszę prosić, przypominać. Brakuje mi czasem takiego poczucia, że mąż coś tam załatwi i ja nie muszę się tym zamartwiać.
Tak naprawdę wszystko jest na mojej głowie... począwszy od zakupów, poprzez zrobienie przeglądu auta czy zamówienie koparki na budowę. Jak przypomnę, że trzeba zrobić to czy tamto, to zrobi... ale czy pojęcie "inicjatywa" mężczyznom jest obce, czy tylko mój K. jest taki?
I to magiczne słowo "zaraz"... brrrr :?

podrozniczka - Sro Sie 12, 2009 2:48 pm

ppola napisał/a:
Moj mnie wkurza najczesciej o balagan, pootwierane szafki i tego typu rzeczy.


Ppola zapisuje sie do klubu. Najgorsze ze powoli zdaje sobie sprawe ze zamkniecie szafki po jej otwarciu jest po prostu nie do nauczenia.

Audiolka - Sro Sie 12, 2009 2:49 pm

a mój ostatnio mnie denerwuje tym, ze muszę mieć zawsze uśmiech na twarzy...jak mnie złapie skurcz, jak mnie boli coś, jak jestem zła!!! bo jak mam minę taka :/ to od razu się dopytuje co się stało!! a ja nie będę się gadowi ze wszystkiego tłumaczyć....
Cytat:
Dla mnie najgorsze w facetach jest to, że jak mówią, że zrobią coś "zaraz", to jest to moment bardzo odległy w czasie

mój ma tak:
Sławek zrób coś
"zaraz"
Sławek
"no już"
Sławek
"idę"
Sławek
"no chwili spokoju nie ma"
Sławek
"zaraz "
boshe!!

Pusiak - Sro Sie 12, 2009 2:50 pm

ja tez sie zapisuję.... Maciek też jakoś nie pamięta, żeby zamknąć jakąkolwiek szufladę czy szafkę :) a Nasze akurat nowe, dośc lekko chodzą, wystaczy delikatnie pchnąć i same sie zamykają....
podrozniczka - Sro Sie 12, 2009 2:57 pm

Pusiak, ppola tak sie ciesze ze nie jestem sama. Boze myslalam ze tylko moj tak ma.
ppola - Sro Sie 12, 2009 3:01 pm

my jestesmy na etapie kupowania szafek, moj maz oczywiscie sprawdza czy szuflady sie ładnie suwaja, ehe to chyba taki zarcik z jego strony, podobaly mu sie jedne szafki z przesuwanymi drzwiami, postawilam stanowcze weto bo jestem pewna ze by ich nie zasuwal a probujac otworzyc szuflade klal by na przesuniete drzwiczki. Ja juz na prawde nie wiem jak mam znim rozmawiac jesli chodzi o zamykanie drzwiczek i szuflad.
Audiolka - Sro Sie 12, 2009 3:03 pm

mój się nauczył zamykać...kiedyś wieczorem wyjął koszulkę....zostawił szafke otwartą...usaidł przed kompem.ja poszłam spać-i nagle w nocy słyszę jak bluźni...poszedł do łazienki(po ciemkiemu :D wrócił i przywalił głowa w drzwiczki... oczywiście było pytanie "kto zostawia otwarte szafki??"
Pusiak - Sro Sie 12, 2009 3:05 pm

no niestety, u Nas to JA zawsze walę głowa lub kolanem w szafki i szuflady które zostawia otwarte mój mąż :smile: no zdolna ze nie bestia :)
podrozniczka - Sro Sie 12, 2009 3:36 pm

U nas tez Ja wiec to nie bedzie dla niego lekcja.
Metode kija i marchewki tez juz probowalam :zly:

Ambrozja - Sro Sie 12, 2009 9:47 pm

A mnie denerwuje zostawianie rzeczy brudnych nie w koszu na pranie tylko w różnych dziwnych miejscach i wieszanie ciuchów na krześle. Ponad 2,5 roku razem mieszkamy no i nie da się tego zmienić, no po prostu się nie da.
misiao1983 - Sro Sie 12, 2009 10:07 pm

ppola napisał/a:
Moj mnie wkurza co najmniej raz dziennie, najczesciej o balagan, pootwierane szafki
u mnie dokładnie to samo, dołączę jeszcze rzucanie mokrego ręcznika po wyjściu z lazienki na dywan w pokoju!!! wrrr.... (tylko nie wiem czy mogę się wypowiadać bo to jeszcze nie mąż a narzeczony )
gosc - Sro Sie 12, 2009 10:20 pm


truskawka_ja - Czw Sie 13, 2009 12:18 am


sistermonn - Czw Sie 13, 2009 7:18 am


evelinka - Czw Sie 13, 2009 8:09 am


MalaJu - Czw Sie 13, 2009 8:17 am


słonko - Czw Sie 13, 2009 8:21 am

Sajonara6 napisał/a:
czy pojęcie "inicjatywa" mężczyznom jest obce, czy tylko mój K. jest taki?


Widocznie ten gatunek już tak ma :roll: I w życiu codziennym, domowym i w romansach. Mój też sam na nic nie wpadnie choćbym już milion razy podczas naszej znajomości wspominała, że lubię to czy, tamto, oczekuję czegoś, że w domu mógłby robić to, czy tamto... Amnezja całkowita. Jak powiem zrób coś, to zrobi, ale żeby sam na to wpadł, to już za wielkie wymagania. To samo w kwestii romantyzmu - kiedyś się zdarzał kwiatek, czy coś, dziś bardzo ciężko o to.


edit: poprawiłam cytat
kryszka

sistermonn - Czw Sie 13, 2009 8:24 am


MalaJu - Czw Sie 13, 2009 8:26 am

sister, to pora, by faceci zrozumieli, ze zaniedbana kobieta = mniejsza ochota na sex. moj to swietnie rozumie. jak dlugo niczego fajnego nie zaproponuje lub pozwala mi gnusnieć w domu, to przytulam się i mówie, ze juz kompletnie nie mamy dla siebie czasu, ze powoli zapominam, jak to jest sie przytulac i W OGÓLE. to W OGÓLE działa rewelacyjnie.
gosc - Czw Sie 13, 2009 9:35 am

MalaJu napisał/a:
mówie, ze juz kompletnie nie mamy dla siebie czasu, ze powoli zapominam, jak to jest sie przytulac i W OGÓLE. to W OGÓLE działa rewelacyjnie.

u mnie niestety nie. Przytakuje i już... wraca do swojego kompa albo mówi że jest zmęczony i idzie spać.
Mam w domu kapcia i chyba go nie zmienię.

Wczoraj byŁam przygnębiona więc on na to żebyśmy w piątek poszli...

(no zgadnijcie gdzie mąż zabiera swoją ukochaną żonę na pierwsze wyjście od prawie roku i bez dziecka???)

... NA BASEN :twisted: &^%*$&$^

EwaM - Czw Sie 13, 2009 9:49 am

Sajonara6 napisał/a:


... NA BASEN :twisted: &^%*$&$^


Dla mnie super! :D

Julia - miałam już prawie nasmarowanego długiego posta na ten temat, ale w końcu go nie wysłałam.
Romantyczne gesty? Nawet nie wiem co to znaczy :lol: No, ok. Trochę przesadzam. Ale do romantyczność to mojemu mężowi daleko. A mnie nawet na tym specjalnie nie zależy. Bardziej cenię czułość w jego oczach kiedy na mnie patrzy i troskę w głosie kiedy potrzebuję jego pomocy. Po tym rozpoznaję, że jestem dla niego ważna i kochana. A kwiatki? To sprawa drugorzędna.

Pusiak - Czw Sie 13, 2009 9:49 am

Sajonara6, zabiłas mnie :) Wiem, że dla Ciebie to nie jest śmieszne, więc przepraszam za niestosowne zachowanie, ale prawie umarłam ze śmiechu :)

A tak na poważnie, to trzymaj sie kochana, jesli jeszcze tego nie zrobiłas, to może pogadaj z Crissem, że wolałabys spacer/kino/restaurację/albo cos innego :?:

ppola - Czw Sie 13, 2009 9:54 am

Ehh to faktycznie chvba wszyscy tacy sa ;)
Moj twierdzi ze jest romantyczny jak deska sedesowa i jest w tym kwintesencja prawdy. Kwiaty ostatnio dostalam na imieniny zeszloroczne - a to i tak tylko dlatego ze klient z biura tez mi przyniosl. Na romantyczna kolacje zabral mnie do KFC, fakt poswiecil sie bo nie je miesa no ale... O zareczynach tez traczej nie bede wnukom opowiadac. Wkurza mnie jak idziemy do sklepu a on "Kupić Ci cos, no chodz to ci kupie, no moze jednak cos chcesz?" Super ze chce mi kupowac co tylko chce (prawie nigdy nie skorzystalam) ale ja bym wolala zeby kupil mi moja ulubiona czekolade czy cistka jak wraca do domu. Nie to ze mu ne mowilam o ty :/
A no i jeszcze nie pisalam o prezentach od mojego meza, wczesniej narzeczonego - sa do bolu praktyczne, np. na urodziny kilka lat temu dostalam baterie do telefonu albo na gwiazdke szczoteczke elektryczna do zebów. Na szczescie z tym sie powoli wyrabia bo juz w tym roku bylo lepiej ;)
Ale wiem ze zawsze moge na niego liczyc, ze jak jestesmy sami to nawet odrobina czulosci moze sie pojawic i wiem że nie zrobi mi krzywdy.

marysia - Czw Sie 13, 2009 10:14 am

Widzę że nie jestem sama :| Ze strony mojego jeszcze narzeczonego jest zero romantyzmu i inwencji twórczej. Od ponad roku nie byliśmy w kinie, kolacja w restauracji się zdarzyła a ostatni z jego pomysłów to weźmy na wynos i zjedzmy w domu przed telewizorem :orany: Najlepsze jest to że jak jest juz ustalone że gdzieś wychodzimy to od niego padają pytania gdzie, na co i tak dalej a ja sie denerwuje bo chciała bym żeby on choć raz zrobił mi niespodziankę ale tylko słysze tekst "przecież to ty chcesz gdzieś wyjść to decyduj" :zly:
truskawka_ja - Czw Sie 13, 2009 10:15 am

A propos romantycznosci to kiedys siostra Saida z niego zartowala, ze on taki nieromnatyczny i praktyczny do bolu ze swojej zonie to bedzie mowil komplementy w stylu "kocham cie jak elektrycznosc". Duzo sie nie pomylila... :mrgreen:

A tak czytajac Wasze posty sobie pomyslalam (wiem, ze to nic odkrywczego) ze kurcze faceci sa prosci jak konstrukcja cepa i po prostu trzeba im powiedziec czego sie chce czyli np. Kochanie w sobote idziemy do restauracji, zadzwon i zarezerwuj stolik na 19, zamiast czekac jak sam na to wpadnie. Ja sie z tym pogodzilam. W zyciu sa wazniejsze rzeczy niz kwiatki, czekoladki i szal zmyslow. :)

ppola - Czw Sie 13, 2009 10:20 am

truskawka_ja napisał/a:
W zyciu sa wazniejsze rzeczy niz kwiatki, czekoladki i szal zmyslow.
oczywiscie ale czy raz na ruski rok nie byloby Ci przyjemnie jakby bez okazji pamietal o tych kwiatach i czekoladkach, a wtedy szal zmyslow gotowy ;)
sistermonn - Czw Sie 13, 2009 10:27 am

ppola napisał/a:
oczywiscie ale czy raz na ruski rok nie byloby Ci przyjemnie jakby bez okazji pamietal o tych kwiatach i czekoladkach, a wtedy szal zmyslow gotowy ;)

taaaaak, ja się pod tym podpiszę i prawą i lewą ręką

Mariola - Czw Sie 13, 2009 10:39 am

mnie najbardziej wkurza jak mówię do mojego męża żeby mi w czymś pomógł, albo coś podał czy wyniósł. zawsze odpowiada "za chwilę, sekunda" po czym mija kilkanaście, albo kilkadziesiąt minut i robię to sama. wcześniej potrafiłam prosić go o jedną i tą samą rzecz klika razy, teraz natomiast mówię raz bo więcej mi się nie chce.
truskawka_ja - Czw Sie 13, 2009 10:42 am

ppola napisał/a:
oczywiscie ale czy raz na ruski rok nie byloby Ci przyjemnie jakby bez okazji pamietal o tych kwiatach i czekoladkach, a wtedy szal zmyslow gotowy

Oczywiscie ze byloby mi przyjemnie ale wychodzac za niego wiedzialam na co moge liczyc a na co nie. I wiekszosc wypowiadajacych sie tutaj mezatek chyba tez 8)
Nie wiem jak inne ale ja nie liczylam na to ze moj maz po slubie sie zmieni. Pod tym wzgledem mnie nie zawiodl. :razz:
I patrzac z drugiej strony niefajnie bym sie poczula gdyby moj maz po slubie zaczal ode mnie wymagac zebym : a) schudla te 5 kilo ktore ciagle mam za duzo, b) zaczela zalawiac samodzielnie sprawy urzedowe (wie ze nienawidze tego robic i sam sie wszystkim zajmuje) c) przestala bac sie jezdzic po ulicy na rowerze :razz: d)wywalila mojego bialego kota z domu bo toniemy w klakach.
Widzaly galy co braly. :lol:

Emi - Czw Sie 13, 2009 10:49 am

To i ja się do was dołączam dziewczyny :( Mój mąż nie jest romantykiem. Jeszcze za czasów chodzenia ze sobą, jak nie mieszkaliśmy razem, dostawałam co jakiś czas kwiatka, a teraz??? Ostatnio dostałam kwiatka (nie licząc dnia kobiet bo wtedy dostaję kwiatka zawsze) jakiś temu i tylko dlatego, bo akurat musiał rozmienić pieniądze!!! A mi do szczęścia nie jest dużo potrzebne, wystarczy odrobina romantyzmu - ODROBINA.
Dodatkowo oczywiście wkurza mnie to, że rozrzuca swoje ciuchy gdzie popadnie a ja chodzę i za nim sprzątam, nie pomaga mi w domu ani przy dziecku (tylko jak go poproszę). Chociaż ostatnio po tym jak wygarnęłam mu co myślę to pozmywał naczynia :) Szkoda, że tak rzadko to się zdarza.
Aha, na romantycznej kolacji nie byliśmy nigdy, a jesteśmy razem już 10 lat.
No to się napisałam. Mimo wszystko jednak bardzo go kocham, bo mnie wspiera i kocha. Zawsze mam w nim oparcie i pocieszenie jeśli jest mi źle.

Mariola - Czw Sie 13, 2009 10:57 am


EwaM - Czw Sie 13, 2009 11:04 am

Kwiatek na Dzień Kobiet? Zawsze dostanę - od taty, od brata, od miłego klienta w firmie, od wujka. :smile: A mój mąż? - też ostatnio dostałam, ale chyba tylko dlatego, że akurat jechał do mamy i mu przypomniałam, że jest Dzień Kobiet i żeby nie zapomniał mamie kupić.
Pusiak - Czw Sie 13, 2009 11:17 am

No ja kwiatki niekiedy dostaję :) Głównie wtedy jak jest za co przepraszać :) No i na urodziny, imieniny i rocznicę tez pamięta, a i o moich ukochanych konwaliach też pamięta z raz w roku :) Wychodzic gdzies wychodzimy, ale raczej nie z porywów serc, tylko po to żeby odpocząc od codzienności, i w takich razach wkurza mnie zwykle jak mój mąz prosi, żebym sobie wybrała miejsce, a on wtedy marudzi i kreci nosem i w końcu idziemy i ak tam gdzie on chce :) Ja zgodny człowiek jestem :) Ważne jest dla mnie wyjście gdzieś, niz miejsce do którego trafimy :) Podobnie jest z kinem, ostatnio dopiero za czwartym razem poszliśmy na to co chciałam zobaczyć juz za pierwszym razem, bo poprzednie trzy on miał ochote na cos innego :)
Emi - Czw Sie 13, 2009 11:21 am

Pusiak napisał/a:
pamięta, a i o moich ukochanych konwaliach

Ja swojemu już milion razy mówiłam, że konwalie to moje ulubione kwiatki, a dostawałam zawsze róże. Konwalii nigdy od niego nie dostałam - za to po powrocie ze szpitala dostałam je od teściowej :razz:

julietta - Czw Sie 13, 2009 1:45 pm

Mój K. jest raczej romantyczny (jak na faceta oczywiście :) ) Kwiatków nie dostaję często, bo nie przepadam. Poza tym u nas to raczej mi zwykle nie chce się nigdzie wychodzić - no ale jak bym została postawiona przed faktem dokonanym, to nie byłoby źle...

Na pomoc w domu też nie mogę narzekać - głównie przy sprzątaniu i przede wszystkim przy zmywaniu, którego nie znoszę. Muszę jednak kilka razy powtórzyć czasem, co ma zrobić. Najgorzej jest z przysłowiowym "powieszeniem półki" - na takie rzeczy musi mieć "natchnienie"...

temidaaa - Czw Sie 13, 2009 1:54 pm

EwaM napisał/a:
Kwiatek na Dzień Kobiet?

no cóż, ta kwestia u mnie wygląda mniej więcej tak: jak na uczelni, albo na kursie dostałam kwiatka i wróciłam z nim do domu, to było: po co Ci następny? Przecież już dostałaś...
A jeśli chodzi o kwiaty od Taty, to zazwyczaj jest tłumaczenie, że Tata go wyprzedził i jak On mi teraz kupi kwiatka na imieniny czy dzień kobiet, to nie będzie oryginalny...

andzelika255 - Czw Sie 13, 2009 4:02 pm

za jakiś czas będziecie się z tego śmiały :)
Hatifnatka - Czw Sie 13, 2009 5:06 pm

oj czasem mnie wkurzaaaa :evil: np dzisiaj. sto razy mu mówiłam, co ma załatwić, a on jak zwykle zapomniał i z 3 rzeczy zrobił 2 a tej jednej na której najbardziej mi zależało - nie. sklerotyk jeden... :roll:
Agguniaa - Czw Sie 13, 2009 5:22 pm

A mnie doprowadzając do szarej rozpaczy skarpetki w różnych dziwnych miejscach w domu :roll:
Malwina_łódź - Pią Sie 14, 2009 8:03 pm

A mnie wkurza to, że ja o coś proszę i pozostaje to bez echa. Zwykle muszę się z nim o to pokłócić 2 godziny później, żeby to wykonał :smile:
niesia2708 - Pią Sie 14, 2009 8:48 pm

A mnie wkurza to,że mnie nie słucha :x I na ogół koniec końców wychodzi na to,że ja miałam rację :cool:
A poza tym najlepiej jakbym ja wszystko załatwiła,pojechała...normalnie daj facetowi palca a rękę weźmie :? Jak się mu pokaże,że się coś potrafi zrobic to można już być pewną,że nie zrobi tego za ciebie, skoro sama to potrafisz :x
Kwiatek....hmmmm... czasem od wielkiego dzwonu
Wyjścia-zjeść coś a i owszem,ale kino czy spacer już niechętnie

ola88 - Pią Sie 14, 2009 11:27 pm

a ja jestem pod wrażeniem, mojego jeszcze nie męża :P bo dzisiaj Misiak zaproponował oglądanie gwiazdek spadających :) :smile: :smile: radocha :) wzieliśmy kocyk, piwko, aparacik i poszliśmy sobie u mnie nad stawik i leżakowaliśmy wypatrując gwiazdy :) mmm było dość sporo :) posiedzieliśmy z godzinke, ale ciut zmarzliśmy brrrr :D ale opłacało się, fajnie było :) a teraz uciekam do łóżeczka bo jakiś filmik mamy oglądać i się ugrzać, bo jeszcze zimno
marysia - Nie Sie 16, 2009 9:53 am

Ale wczoraj mój mnie wkurzył. W piatek pojechałam do pracowni odebrałam swój welon i powiesiłam w naszej sypialni a wczoraj w środku dnia wchodzę do sypialki a tam siedzi K i pali papierosa :zly: normalnie cały pokój był szary od dymu i smierdział. Myslałam ze mu coś zrobie i zaczełam krzyczeć że nawet okna nie otworzył i ma sie wynosić z tego pokoju bo tu jest welon. Na szczeście jest szczelnie spakowany w folie i nic nie śmierdzi ale normalnie tego mojego to bym :krzeslem: :zabawa: :cenzura: :poglowie: :lanie: :bacik:
EwaM - Czw Sie 20, 2009 8:19 am

Dziewczyny, z oglądaniem zdjęć i filmów zostałam szczęśliwie uratowana. Wczoraj mąż zmontował na potrzeby sponsorów i Urzędu Miasta półgodzinny film, który razem obejrzeliśmy. Jest nawet dość ciekawy. Zdjęć też zobaczyłam tylko część. ;)

PS. Film ma wrzucić na youtuba więc jeśli będziecie zainteresowane obejrzeniem to podam linka.

Audiolka - Czw Sie 20, 2009 8:54 am

ja poproszę link ;)
Mariola - Czw Sie 20, 2009 8:55 am

ja też chętnie zobaczę :)
Emi - Czw Sie 20, 2009 9:02 am

ja też :-)
Debussy - Czw Sie 20, 2009 9:07 am

i ja koniecznie!!
Pusiak - Czw Sie 20, 2009 9:08 am

Wczoraj mój mąz sprzątał strych u swojej mamy. Oczywiście wrócił strasznie zmęczony... co jest dla mnie zrozumiałe. Po wykapaniu Julki dowiedziałam się, że mam iśc z psem, bo on nie ma siły. A ja chciałam sie wykąpać korzystając z tego, że pełna wanna wody jest. Więc mu powiedziałam, że nie mogę, bo mi woda wystygnie a dziecko jeszcze musze uspić. I poszłam usypiać. Skończyłam, wlazłam do wanny, wpada Maciek i sie pyta, czemu z psem nie poszłam. No więc tłumaczę czemu :) i mówię, że skoro on tak bardzo nie chce, to jak sie wykapie to wyjdę z tym psem. Na co usłuszałam, że jestem niemądra, bo sie zaziębie i takie tam, po czym co?? Maciek zaległ na kanapie przed telewizorem a z psem i tak musiałam pójśc ja :) Jak się zaziębie to będe wiedział na kogo zwalić :)

Ja tez prosze linka :)

temidaaa - Czw Sie 20, 2009 9:13 am

ja też proszę o link :)
EwaM - Czw Sie 20, 2009 9:54 am

W takim razie jak będę miała linka to wrzucę tutaj. ;)
rene244 - Czw Sie 20, 2009 9:08 pm

może to dziwne, ale mnie mój pierwszy mąż wkurzał strasznie swoją spolegliwością. było tylko tak kochanie dobrze kochanie, ZERO swojego zdania. traktował mnie jak duże dziecko. wierzcie mi, że fajnie jest czasem się powkurzać na siebie bo potem można się pogodzić :razz: :wink: :oops:
gebka - Czw Sie 20, 2009 9:16 pm

moj mnie dzisiaj bradzo :twisted: :twisted: :twisted: :twisted:
niesia2708 - Pią Sie 21, 2009 8:40 am

gebka, co zrobił??

[ Dodano: Pią Sie 21, 2009 8:20 pm ]
Mówicie romantyczność.... mój mąż mówi tak-wymysliłaś już coś na urodziny?Mówie,że chce piżamkę a na to mój mąż-to wybierz sobie, ja Ci kupię :lol:

Kalina81 - Pią Sie 21, 2009 9:18 pm

a mój znowu śpi!!! :zly:
temidaaa - Pią Sie 21, 2009 9:31 pm

mój zapomniał o moich imieninach, a przypomniało mu się dopiero jak moi rodzice zaczęli składać mi życzenia... :roll:
truskawka_ja - Pią Sie 21, 2009 9:35 pm

temidaaa napisał/a:
mój zapomniał o moich imieninach, a przypomniało mu się dopiero jak moi rodzice zaczęli składać mi życzenia...

Moj to nawet nie wie co to sa "imieniny" bo w Maroku takowych nie obchodza :lol:

sistermonn - Pon Sie 24, 2009 9:49 am


Pusiak - Wto Sie 25, 2009 1:12 pm


EwaM - Wto Sie 25, 2009 1:28 pm

Chłop ci się zestarzał :hahaha: Ale się uśmiałam. Wybacz, wiem, że to nie było śmieszne dla ciebie.
Mariola - Wto Sie 25, 2009 1:46 pm

ehh, ja też się uśmiałam i też przepraszam. faceci to mają pomysły.
Pusiak - Wto Sie 25, 2009 2:17 pm

Ależ śmiejcie się :) Ja dzisiaj jak sobie o tym pomyślę, to też mi sie śmiać chce :)
MalaJu - Wto Sie 25, 2009 2:21 pm

kochana, no coz, starosc nie radosc ;) :smile: :smile:
tez bym sie wkurzyla, bo u nas w zwiazku to ja cwicze asertywnosc ciagle odmawiajac ;)

szaraczarownica - Czw Gru 17, 2009 11:09 am


Ambrozja - Czw Gru 17, 2009 12:10 pm


szaraczarownica - Czw Gru 17, 2009 12:14 pm


ppola - Czw Gru 17, 2009 12:24 pm


darling - Czw Gru 17, 2009 2:33 pm

Tak sobie przeglądam ten wątek i stwierdzam, że każda z nas doszuka się jakiejś cechy, która mocno drażni.
Mogę podpisać się pod tym co powiedziała niesia2708,
niesia2708 napisał/a:
A mnie wkurza to,że mnie nie słucha I na ogół koniec końców wychodzi na to,że ja miałam rację
A poza tym najlepiej jakbym ja wszystko załatwiła,pojechała...normalnie daj facetowi palca a rękę weźmie Jak się mu pokaże,że się coś potrafi zrobic to można już być pewną,że nie zrobi tego za ciebie, skoro sama to potrafisz


Dodam jeszcze to, że jak mu się czegoś nie powie, żeby zrobił, to sam z reguły na to nie wpadnie. Standardowe jest też proszenie o coś po kilka razy, gdzie za każdym słyszę zaraz, za momencik, za chwilkę. I tak się czasem guzdra, że mam ochotę sama to zrobić i mieć z głowy. A może on w ten sposób sprawdza moją cierpliwość, której (przyznaje bez bicia) mi brakuje? :)
A taki się idealny wydawał na początku ;P

ava - Sro Gru 23, 2009 8:50 am

Skopiuję swoją wypowiedź z innego wątku na temat tego co mnie wkurza w moim mężu:

julietta napisał/a:
U mojego małża denerwuje mnie to tradycyjne "zaraz"

Skąd ja to znam Pod kanapą od ponad 2 miesięcy leży półka do kuchni, bo ciągle nie kupił kołków potrzebnych do jej zawieszenia Choć jeszcze wczoraj twierdził, że do świąt to zrobi.... Zobaczymy

klara76 napisał/a:
jak zje coś co jest w paczce i już jest pusta to nie wyrzuci tego do śmieci tylko zostawi na wierzchu i mówi, że zaraz sprzątnie i to tak leży aż ja wyrzucę

Tak, mój mąż też tak ma

Poza tym za dużo czasu spędza przy komputerze...

[ Dodano: Sro Gru 23, 2009 9:14 am ]
Aaa przypomniało mi się jeszcze - strasznie mnie wkurza, gdy coś robi i nie skończy tego od razu, tylko robi sobie "przerwy" np.:
- ubieramy choinkę - ustawiliśmy ją, założyliśmy lampki, a on idzie sobie zrobić kanapki, bo nagle strasznie zgłodniał :]
- sprzątał łazienkę - zajęło mu to prawie trzy godziny, ale w tym czaie zrobił sobie 3 półgodzinne przerwy na zagranie w Fifę :twisted:

szaraczarownica - Sro Sty 06, 2010 8:55 pm

Mój mąż znowu mnie zdenerwował. W sobotę. Jechaliśmy do moich rodziców, a od środy nie ruszaliśmy samochodu. W związku z tym był nieźle zasypany. Podchodzimy do samochodu, otwieram go, wyciągam skrobaczkę i zabieram się za odśnieżanie. Co zrobił mój mąż? Wsiadł do samochodu i radośnie sobie siedział. Po około 2 minutach zorientował się, że chyba wypadałoby mi pomóc, więc się ruszył. Ale przez te 2 minuty się we mnie zagotowało :evil:
motylica - Czw Sty 07, 2010 11:02 am

Cytat:
U mojego małża denerwuje mnie to tradycyjne "zaraz"


heheheh! tez uwielbiam "zaraz" w rozumieniu mojego męża :smile: zresztą sam dobrze wie, że doprowadza mnie to do szału, gdy mówi, że zaraz coś zrobi, posprząta, etc...

chyba ta płeć tak juz ma :wink:

mietka - Czw Sty 07, 2010 2:28 pm

to jakas zaraza z tym "zaraz" ja mam czasem ochote mojego za to zabic. jak ja chce zeby cos bylo zrobione to nie zaraz tylko teraz...
ola88 - Czw Sty 07, 2010 4:09 pm

Heh ja jeszcze męża nie mam, ale problemy już są :D a wczoraj jak czytałam Wasze wpisy i akurat był ava, mój się przyssał i czyta i stwierdził " to tak jak ja, widać też lubi sobie odpocząć i przerwe zrobić " heh Ci faceci... :D
tulipan87 - Czw Sty 07, 2010 6:08 pm

A mnie się jeszcze przypomniało...mój narzeczony siedząc przy stole uwielbia bębnić palcami w stół np. czytając gazetę. A ja się wtedy gotuję :evil: I najchętniej to bym :krzeslem: i :idiota:
Ela_i_Adam - Wto Sty 12, 2010 4:35 pm

Mój Kochany Mąż wyprowadza mnie coraz bardziej z równowagi :evil: marudzi że jest nie wyspany i ciągle zmęczony bo tyle pracuje ale jak przyjeżdża z pracy po 23 to zamiast się szybciutko ogarnąć i położyć to siedzi przy komputerze do 1:00 :zly: a jak ma wolne to przed 24:00 się nie położy :zly: a na każde moje uwagi że już późno i że trzeba się położyć bo rano będzie marudził że go budzę jak dziecko wstanie odpowiada "zaraz" "już idę" "jeszcze tylko chwilka" no kur...... po prostu mnie strzela i bym go :killer: a do tego jak włoży nos w kompa to nie widzi i nie słyszy nic poza tym więc mogę sobie gadać a on nawet nie odpowie po prostu jakby mnie nie było :evil: i żeby jeszcze coś twórczego robił nie czyta sobie jakieś niusy i plotki ze świata show biznesu i gra w grę nic tylko :zly: :idiota: :krzeslem: :ban?:
czy on kiedyś dorośnie? :evil: :evil: :evil: :evil:

Audiolka - Sro Sty 27, 2010 10:32 am

Odkurzam sobie dziś z rana, gwiżdże przy tym (żarcik nie umim gwizdać) i co..i odkurzacz zaczyna wciągać mi bokserki Bobka..bo leżały gdzie? Pod ławą!!!
qur..a ma farta, że jest zima...wiosna/latem już by na oknem leżały.
:twisted:

niesia2708 - Wto Mar 23, 2010 9:24 pm


martitka - Wto Mar 23, 2010 9:42 pm

Ale fajny temat - że też dopiero teraz tu dotarłam :smile:
Jednak wszyscy faceci są do siebie tak podobni. Pozwolę sobie zacytować :) :
Audiolka napisał/a:
Odkurzam sobie dziś z rana, gwiżdże przy tym (żarcik nie umim gwizdać) i co..i odkurzacz zaczyna wciągać mi bokserki Bobka..bo leżały gdzie? Pod ławą!!!

Mojemu mężowi bokserki zjada pies, jak zostawi - nie zamierzam kupować następnych :twisted:
ava napisał/a:
strasznie mnie wkurza, gdy coś robi i nie skończy tego od razu, tylko robi sobie "przerwy" np.:
- ubieramy choinkę - ustawiliśmy ją, założyliśmy lampki, a on idzie sobie zrobić kanapki, bo nagle strasznie zgłodniał

Wiecznie i przy wszystkim, zwłaszcza jak powinno być zrobione teraz zaraz, bo np przychodzą goście i by wypadało posprzątać - zawsze jest coś co może przerwać mojemu panu obowiązki.
motylica napisał/a:
Cytat:
U mojego małża denerwuje mnie to tradycyjne "zaraz"
heheheh! tez uwielbiam "zaraz" w rozumieniu mojego męża

To chyba mają WSZYSCY faceci - mój ojciec, brat, teść i mąż...
ava napisał/a:
jak zje coś co jest w paczce i już jest pusta to nie wyrzuci tego do śmieci tylko zostawi na wierzchu i mówi, że zaraz sprzątnie i to tak leży aż ja wyrzucę

Tak, mój mąż też tak ma

A mój kufelków po piwku nie sprzątnie, paczki po czipsach i puszki/butelki szklane i plastikowe czekają, aż ja je spakuję do śmieci. A jak się wprowadzaliśmy do wieżowca to mi obiecywał, że będzie wynosił śmieci, bo ma tak blisko do wsypu :-)

No i ponad wszystko irytuje i dobija mnie u niego mówienie, że zrobi coś np. w poniedziałek, a jest czwartek a on nawet nie zaczyna i wydaje się nie pamiętać co obiecał... To mnie doprowadza do pasji, bo ja zawsze dotrzymuję ustalonego terminu - w każdej sprawie:)

promyczek_mm - Sro Mar 24, 2010 7:33 am


MalaJu - Sro Mar 24, 2010 7:55 am

moj ma ostatnio chorobę krótkich rąk. Prawie zawsze brakuje mu jakiś 20cm, żeby talerz/kubek/szklanka trafiły do zlewu. Biedactwo... :twisted:
Malwina_łódź - Sro Mar 24, 2010 8:12 am

Mnie wkurza z tym, że jak odkurza, to odkurzy pół mieszkania i robi 20 min przerwy, bo musi odpocząć. :twisted:
Audiolka - Sro Mar 24, 2010 9:29 pm

Mój mnie wkurza od 2 tyg! Co kilka dni mu przypominam, że w sobotę jedzie mnie zawieść na ploty do motylicy, a on na to, ze nie!
Potem mówi ze żartuje i za chwile to samo, tylko tak dla zasady bo wie jak łatwo może mnie wyprowadzić z równowagi.
...qur...a głodny chyba jeszcze nie był!!! :twisted:

A jego "zaraz" i "za chwile" to czasem trwa 3 dni :!:

ppola - Sro Mar 24, 2010 10:42 pm


Malwina_łódź - Czw Mar 25, 2010 7:29 am

On to z miłości Ppola robi. :twisted:
Pusiak - Czw Mar 25, 2010 10:43 am

Wrrr... mój się zbierał od soboty, żeby naprawić orbitreka naszego, wreszcie sie wczoraj zabrał, stwierdził, że brakuje mu klucza, a w ogóle to mu niewygodnie bo osłony zdjąć nie może (a mógł, tylko żony trzeba było, żeby powiedziała JAK :P )
EwaM - Czw Mar 25, 2010 10:55 am

Mój ostatnio wyskoczył z tekstem jaki to jest zmęczony, bo poszedł spać o 3 w nocy (miał służbę). No to mu mówię - Kochanie, ja od trzech miesięcy nie przespałam ani jednej nocy. Strzelił karpia i już się więcej nie odezwał.
truskawka_ja - Czw Mar 25, 2010 11:08 am

My ostatnio zrobilismy eksperyment porownawczy pt. "Ile to ja robie w domu :roll: " Eksperyment polegal na tym ze zamienilismy sie obowiazkami domowymi. Efekt byl taki ze w domu bylo tylko pozmywane, na obiad mielismy mrozona pizze a w lodowce chlodzilo sie powierze :roll: . Eksperyment mial trwac tydzien, wytrzymalam 3 dni.
Efekt jest taki, ze przynajmniej S. zobaczyl, ze dom funkcjonuje nie dzieki jakims tajemniczym krasnoludkom ktore przychodza do nas i voila ani sie czlowiek obejrzy a tu wszystko jest zrobione. Dobre i tyle. :lol:

Pusiak - Czw Mar 25, 2010 11:11 am

truskawka_ja, no widzisz, mojemu nawet takie eksperymenty pomagaja na 2 tygodnie :)
truskawka_ja - Czw Mar 25, 2010 11:12 am

Pusiak napisał/a:
truskawka_ja, no widzisz, mojemu nawet takie eksperymenty pomagaja na 2 tygodnie :)

Pusiak ty mnie nie strasz. Myslalam, ze to juz tak na zawsze :razz:

Yoanna - Sro Mar 31, 2010 7:33 pm


szaraczarownica - Sro Mar 31, 2010 7:43 pm


agulka1989 - Sro Mar 31, 2010 7:53 pm

jejku jak tak czytam niektóre Wasze posty to jakbym widziała Z... a już zostawianie ubrań w każdym możliwym miejscu w domu to standard... kiedyś jak je zgarnę to wszystkie wrzucę do pieca i spalę :twisted:
Yoanna - Nie Maj 09, 2010 5:57 pm


kasia_m85 - Nie Maj 09, 2010 6:00 pm

U mojego wkurza mnie notoryczne nie zamykanie szafek,szuflad jak cos z nich wyjmuje. Wszystko jestem w stanie przełknąć ale to doprowadza mnie do szału...
Malwina_łódź - Nie Maj 09, 2010 6:35 pm


Yoanna - Nie Maj 09, 2010 6:54 pm


Malwina_łódź - Nie Maj 09, 2010 6:59 pm

Może się po prostu wstydzi, że nie wytrzymał i zapalił :)
niesia2708 - Sro Cze 02, 2010 1:51 pm

Mój mąż bardzo wkurza mnie ostatnio jedną rzeczą- NIGDY nie zapisuje numerów telefonów. I później jest szukanie kiedy dzwoniliśmy, czy to ten numer, normalnie cholera mnie bierze. Właśnie się okazało,że nie ma numeru do kierowcy :twisted: :twisted: :twisted:
ava - Czw Paź 07, 2010 10:33 am

Zawsze wiedziałam, że mój Mąż jest zapominalski i trochę roztrzepany, ale ostatnio przechodzi samego siebie:
- w piątek zostawił w pracy zaświadczenie, które było mi potrzebne,
- w poniedziałek zostawił w pracy zakupy, w związku z czym nie miałam z czego zrobić obiadu,
- we wtorek zapomniał wziąć z domu kanapek do pracy,
- wczoraj postanowił zrobić mi niespodziankę i kupił dla mnie delicje (bo dzień wcześniej mówiłam mu, że mam wielką ochotę na delicje), ale... zapomniał o nich i zostawił je w pracy :]

Na dodatek kiedy wczoraj wracał z pracy zatrzymała go policja – miał dostać 12 punktów i 500 zł mandatu, bo jechał w terenie zabudowanym 82km/h i rozmawiał w tym czasie przez komórkę. Na szczęście udało się to jakoś załawić. Potem tłumaczył mi, że nie spodziewał się policji w tamtym miejscu, a kiedy zapytałam ironicznie, dlaczego w takim razie nie jechał 100km/h, zaśmiał się i powiedział, że "nie zdążył się rozpędzić" 8) Dodam, że nasza rozmowa to była rozmowa przez komórkę w czasie jego dalszej podróży samochodem do domu. Nie ma to jak uczyć się na błędach :kwasny:

misiao1983 - Czw Paź 07, 2010 3:19 pm

Ava wybacz ale pękam ze śmiechu :)
ava - Czw Paź 07, 2010 3:45 pm

misiao1983, wybaczam, bo sama pisałam to z uśmiechem na ustach :wink:
kakonka - Pią Paź 08, 2010 10:22 am

Audiolka napisał/a:


A jego "zaraz" i "za chwile" to czasem trwa 3 dni :!:


a w końcu robię to sama :/ tak jak z wyniesieniem do piwnicy wódki która stała po weselu u nas w pokoju...
no i naczynia poukładane na blatach w kuchni- no wystawkę robi :/

i te jego ubrania wszędzie, na każdym krześle :/ a w sypialni nawet na stoliku :kwasny:

Asieńka84 - Pią Paź 08, 2010 4:58 pm

Mój mnie wkurza tym że przed zrobieniem rzeczy o którą go poproszę robi tysiąc innych rzeczy. np. proszę go o śniadanie to przed zrobieniem śniadania najpierw musi pozmywać, zrobić porządek na szafce i wytrzeć blaty. Przy dobrych wiatrach śniadanie mam za godzinę :-? !! !
ola88 - Pon Paź 11, 2010 4:05 pm

ava napisał/a:
we wtorek zapomniał wziąć z domu kanapek do pracy,
może akurat specjalnie zapomniał ( po aferze ze Szczercowa, o kanapkach żony z nawozem ;) ) -

mój po tej aferze tylko powiedział " Dobrze, że nie biorę kanapek do pracy"

Mój denerwuje mnie tym, że trzeba parę razy przypominać co miał zrobić, co miał odnieść itp.

Ale chwała Bogu, już nie zostawia skarpetek gdzie popadnie :smile: ponad rok z tym walczyłam :lol:

caixa - Wto Paź 12, 2010 2:14 pm

Mój mąż mnie wkurza najbardziej tym, że zostawia na blacie puste:butelki, puszki. Specjalnie kupiłam 2 kosze do segregacji i czy tak trudno jest wrzucić te butelki do jednego z nich? :twisted: Trudno... Można zrobić wszystko...Posprzątać całą kuchnię ale butelki będą tam kwitły... I mało tego z dnia na dzień będzie ich przybywać aż któregoś dnia nie można będzie nic pokroić to może się zlituje i je wyrzuci (a kosz ma straasznie daleko- trzeba tylko wyjść na klatkę :roll: ).
Już mi lepiej musiałam to z siebie wyrzucić. :lol:

Karola5 - Wto Paź 12, 2010 2:46 pm


ola88 - Wto Paź 12, 2010 11:08 pm

Jeszcze dodam jedno:

- wielka powódź w łazience....

paulinkaaMU - Sro Paź 13, 2010 12:27 am

ola88 napisał/a:
może akurat specjalnie zapomniał ( po aferze ze Szczercowa, o kanapkach żony z nawozem ;) ) -

mój po tej aferze tylko powiedział " Dobrze, że nie biorę kanapek do pracy"


ola88, my akurat byliśmy ostatnio u mojego T. w weekend, w okolicach Szczercowa właśnie - i temat przewodni u każdej cioci/wujka, mamy T., itd. to właśnie, że teraz już panowie sobie sami będą robić kanapki, a panie mają wolne 8)

Yoanna - Sro Paź 13, 2010 1:29 pm

Karola5 napisał/a:
Moja przyjaciółka powiesiła brudne skarpetki męża na żyrandolu na czas odwiedzin jego mamusi i powiedziała jej że nie ma już siły po nim sprzątać i że do żyrandola nie dosięga. Od tej pory nie ma problemu z porozrzucanymi skarpetami :smile:


hahah :smile: chciałabym zobaczyć jego minę :twisted:

ola88 - Sob Lis 06, 2010 11:11 pm

Mój jak dzisiaj przeczytał niektóre wpisy, cieszy się i skwitował to tekstem: " Nie odstaję od reszty :D "
misia-misia - Sob Lis 06, 2010 11:46 pm

tak czytam i czytam... można się momentami uśmiać 8)
M_and_M - Pon Lis 08, 2010 3:03 pm

jeny, dziewczyny... ci nasi panowie to normalnie jakis inny gatunek :) czytam i czytam i mysle: moj jest jak najbardziej w tej dziwnej męskiej normie :smile:
aniajaz - Wto Sty 25, 2011 11:26 pm

Po prostu inaczej patrzą na świat, tak bardziej ogólnie, mniej się skupiają na szczegółach. M. na biurku ma wszystko, a kiedy go pytam, czy to mu nie przeszkadza mówi, że wręcz przeciwnie... Ale to przecież jego biurko. Co poradzić? ;)
M4rcysi4 - Pią Sty 28, 2011 3:56 pm

Póki co jeszcze razem nie mieszkamy, aleeee...już mnie irytuje ze względu na : dłubanie przy mnie w nosie (największy minus jaki mnie u niego wkurza) nie wiem może inni też tak robią, ale ja nie moge na to patrzec :evil: ,a także namiętnie zostawia papierki po cukierkach (trudno wynieść jak się wychodzi nie? :P ).

ola88 napisał/a:
Mój jak dzisiaj przeczytał niektóre wpisy, cieszy się i skwitował to tekstem: " Nie odstaję od reszty :D "

Oooo nie to ja mojemu nie pokazuję tego wątku, bo jeszcze się bardziej rozleniwi:D.

poison_moon - Pią Sty 28, 2011 5:15 pm

Mój mąż ma jakieś inne pojęcie czasu... Za pięć minut mają przyjść goście, a on zaczyna skręcać półkę i jeszcze twierdzi, że zdąży wziąć prysznic zanim przyjdą . Albo za 10 minut wychodzimy, a on wyciąga odkurzacz... Czasem mnie to bawi, a czasem doprowadza do szewskiej furii. A poza tym uwielbia zakupy i łażenie po sklepach - dla mnie zakupy mają trwać jak najkrócej, a nie przeciągać się w jakieś niekończące się maratony:wink:
Saraa - Sob Sty 29, 2011 2:04 pm

u mojego tylko jedno tępie. 10 razy wołam na obiad/kolację. Nie idzie. Minęło 30 minut, wszystko ostygło. Nie wytrzymałam i wyrzuciłam jedzenie do kosza. No ile razy można wołać i podgrzewać, żeby miał ciepłe ? Przyszedł po godzinie i pyta gdzie ten obiad !! Od tamtej pory, gdy zobaczył gdzie znajduje sie jego obiad, a nastepnie sam musiał sobie cos robić - nauczył sie. Teraz przychodzi - najwyżej po dwukrotnym "zaproszeniu".
Tępcie subordynację kobietki 8)

caixa - Sob Lut 05, 2011 3:12 pm

Jak mnie denerwuje takie wołanie na obiad... Nigdy tego nie lubiłam w swoim domu. Ja powiem raz i tyle. Jak ostygnie nie moja sprawa-nie mój obiad. Jesteśmy dorośli.
artisticzoom - Sob Lut 05, 2011 11:15 pm

M4rcysi4 napisał/a:
Póki co jeszcze razem nie mieszkamy, aleeee...już mnie irytuje ze względu na : dłubanie przy mnie w nosie (największy minus jaki mnie u niego wkurza) nie wiem może inni też tak robią

nie robią ;)

Ale spokojnie, nie ma ideałów :D każdy sobie swojego wkurzacza znajdzie :P

Dosia_Zosia - Pią Lut 25, 2011 12:02 pm

Ela_i_Adam napisał/a:
a do tego jak włoży nos w kompa to nie widzi i nie słyszy nic poza tym więc mogę sobie gadać a on nawet nie odpowie po prostu jakby mnie nie było


o to to to, mój ma dokładnie to samo, siedzi i gra ledwo jak przyjdzie z pracy i zje obiad

a do tego dochodzi jeszcze: trzaskanie drzwiami od szafek(ale przynajmniej je zamyka) i puszczanie muzyki dużo za głośno jak dla mnie.Ostatnio sobie kupił wielkie kolumny i już parę spięć było z tego powodu bo jak dla mnie to wyje okropnie. :zly:

[ Dodano: Pią Lut 25, 2011 12:05 pm ]
jeszcze mi się jedno przypomniało: niedokładnie myje talerze po obiedzie, jeszcze środek to wymyje dobrze ale brzegi to już gorzej i zawsze takie obrączki zostają, później muszę po nim poprawiać :roll:

niesia2708 - Pią Lut 25, 2011 12:08 pm

Dosia_Zosia napisał/a:
jeszcze mi się jedno przypomniało: niedokładnie myje talerze po obiedzie, jeszcze środek to wymyje dobrze ale brzegi to już gorzej i zawsze takie obrączki zostają, później muszę po nim poprawiać

Dosia_Zosia, nie myj wszystkich i obiad podawaj mu na tak umytym talerzu..... Ciekawe czy zauważy...

Dosia_Zosia - Pią Lut 25, 2011 12:31 pm

niesia2708 napisał/a:
Ciekawe czy zauważy...


raczej wątpię ale spróbować zawsze można...

niesia2708 - Pią Lut 25, 2011 12:41 pm

Swoją drogą zastanawiam się jak można tak umyć talerze :wink: Bo już wiem,że moja teściowa myje szklanki, talerze tylko wewnątrz a na zewnątrz zostawia uklejone, czyli tak się da, ale żeby jednej strony całej nie umyć :wink: :wink:
Saraa - Pią Lut 25, 2011 4:39 pm

niesia2708 napisał/a:
moja teściowa myje szklanki, talerze tylko wewnątrz a na zewnątrz zostawia uklejone

oj moja też :/ bardzo mi to u niej przeszkadza... w ogóle za mało płynu używa i tak np. szklanki po obiedzie, kolacji są bardzo tłuste... :/ fe

555 - Pią Lut 25, 2011 11:13 pm

Saraa, to nie kwestia ilości płynu, tylko kolejności mycia, najpierw powinno się myć szklanki i kieliszki, a potem talerze, niektórym nie robi to różnicy :)
Saraa - Sob Lut 26, 2011 2:58 pm

Cytat:
555
ale właśnie teściówka myje pod bierzącą wodą, więc łatwo ocenić "CO ONA TAM WYPRAWIA" :D
mietka - Sob Lut 26, 2011 8:14 pm

eeee... czy mnie wkurza??

niee , to za mało powiedziane... kazałam mu wrócić za miesiąc żeby go nie zabić.

niesia2708 - Nie Lut 27, 2011 11:32 am

mietka, źle....wrócić za tydzień jak PMS minie i zniknąć za miesiąc przed kolejnym PMS-em....
gosiaczek316 - Nie Lut 27, 2011 12:54 pm

Ja swojemu kazałam się właśnie pakować i co mi odpowiedział?Że dzisiaj nie zrobi tego bo jest niedziela... :? Widocznie w niedzielę się nie wyprowadzają!!
Mnie wkurza wiele rzeczy ale najbardziej to,że po oczyszczeniu atmosferki (awanturce) długo mu przechodzi..A Ja mogłabym jak już powiem co mi nie pasuje zachowywać sie normalnie..Echhh

niesia2708 - Nie Lis 13, 2011 10:19 am


Ewelina caterin - Wto Lis 15, 2011 10:43 am

To zaraz u Panów to jest chyba genetycznie w genach męskich.
Marcka - Sro Lis 16, 2011 8:50 pm

gosiaczek316 napisał/a:
Mnie wkurza wiele rzeczy ale najbardziej to,że po oczyszczeniu atmosferki (awanturce) długo mu przechodzi..A Ja mogłabym jak już powiem co mi nie pasuje zachowywać sie normalnie..Echhh

oj tak u mnie jest dokładnie to samo... i też doprowadza mnie to do szefskiej pasji :evil:

Pepsi - Sro Lis 16, 2011 8:58 pm

czym mnie wkurza mój mąż?
- zostawia puste talerze w lodówce,
- kiedy je np. chipsy zawsze zostawia kilka byle by tylko paczki nie wyrzucić do kosza,
- w popielniczce hoduje jeża z petów :twisted:
- rano zawsze, ale zawsze wstawia kubek po kawie do zlewu, choć codziennie proszę żeby go chował do zmywarki

Juska - Sro Cze 18, 2014 7:31 pm

Mój mąż jest bardzo dokładny i precyzyjny w tym co robi. Uważa, że na wszystko ma czas. Ja - ponieważ mam kupę rzeczy na głowie, lubię działać szybko, co nie oznacza, że niedokładnie :) No ale wkurza mnie, że przez mojego chłopa zaczęłam się spóźniać, choć bardzo lubię być punktualnie, a nawet przed czasem.
ithanielle - Pon Paź 20, 2014 4:08 pm

Juska napisał/a:
Mój mąż jest bardzo dokładny i precyzyjny w tym co robi. Uważa, że na wszystko ma czas. Ja - ponieważ mam kupę rzeczy na głowie, lubię działać szybko, co nie oznacza, że niedokładnie :) No ale wkurza mnie, że przez mojego chłopa zaczęłam się spóźniać, choć bardzo lubię być punktualnie, a nawet przed czasem.



Taak, skąd ja to znam! :D
U nas jest dokładnie tak samo.

Catylyn89 - Pon Paź 20, 2014 6:54 pm

Mój mąż jest zbyt systematyczny, tzn. jak coś ma zrobić, zrobi już teraz, zaraz i tym samym mnie goni :P Nawet jak jestem zajęta, to trzeba rzucić wszystko i mu pomóc lub zrobić coś innego... Czasem mu się odgrażam lub żartuję z niego, że jest taki przykładny... ;)
kamisucha - Pon Lut 23, 2015 2:53 pm

Yoanna napisał/a:
Karola5 napisał/a:
Moja przyjaciółka powiesiła brudne skarpetki męża na żyrandolu na czas odwiedzin jego mamusi i powiedziała jej że nie ma już siły po nim sprzątać i że do żyrandola nie dosięga. Od tej pory nie ma problemu z porozrzucanymi skarpetami :smile:


hahah :smile: chciałabym zobaczyć jego minę :twisted:


Moja mama robiła podobnie mojemu dziadkowi. Gdy nie sprzątał skarpet, pakowała mu je do teczki do pracy. Dziadek miał później radochę, że córcia mu skarpety do pracy zapakowała :D

Ja na szczęście nie mam takich problemów. Czasem mam wrażenie, że to On sprząta po mnie :)

Usunęłam reklamę u podpisu. Moderatorka Asiek

dora11 - Wto Mar 17, 2015 10:05 am

Ej, to masz fajnie :) Mi długo zajęła tresura męża. Ale jest lepiej niż było.
kamila12345 - Czw Lip 23, 2015 11:38 am

Ze swoim R jestem 10 lat po slubie :) czasem mnie denerwuje jak to bywa w ziązku małżęńskim ale staramy sie isc na kompromisy :) :* i jest nawet okej :) nie mamy jakis większych kłótni :)

Usunęłam reklamę u podpisu. Moderatorka Asiek


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group