Strona korzysta z plikow cookie w celu realizacji uslug zgodnie z Polityka prywatnosci.

Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookie w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.

Forum Weselne miasta Łodzi Strona Główna Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  KalendarzKalendarz  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum
 Ogłoszenie 
Wasze albumy zdjęć ALBUM
Regulamin forum REGULAMIN
Reklama w serwisie REKLAMA

Poprzedni temat «» Następny temat
Prowadzenie do ołtarza
Autor Wiadomość
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Wto Mar 30, 2004 7:31 pm   Prowadzenie do ołtarza

Czy poprowadził Was do ołtarza tata?

Czy szliście do ołtarza razem - Wy i Wasz narzeczony?

A przyszłe panny młode myślicie już, jak to będzie na Waszym ślubie?


Mnie prowadził Tata. :D Był to pomysł mojego Ukochanego, bo tu w Niemczech jest to tradycja i chciał, żeby ten zwyczaj był na naszym ślubie (jedyna rzecz odnośnie ceremonii przy której się "uparł"). Ja trochę się wzbraniałam (w moim otoczeniu nie był to popularny zwyczaj), mój Tata, o dziwo, od razu się zgodził.
Nie żałuję! :happygirl: Przyszłego Męża zobaczyłam pierwszy raz w dniu ślubu właśnie w kościele jak prowadził mnie do niego mój kochany Tata!
To było piękne przeżycie i takie symboliczne przekazanie opieki nade mną z ojca na męża. Nawet jak teraz sobie przypominam ten moment to jestem bardzo wzruszona.

Asiek z łezką w oku.
_________________
 
 
kryszka 
z doskoku ;)


Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 4836
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Mar 30, 2004 7:57 pm   

Mnie będzie prowadził tata. :D Od zawsze wiedziałam że tak będzie, tata nawet się nie zdziwił jak mu to oznajmiłam. I tak jak napisała Asiek - jest to fajna symbolika przekazania córki mężowi.


Tyle że jedni się zżymają że to nie polska tradycja, ale mało mnie to obchodzi, bo z kolei inni mówią że też tak kiedyś w Polsce było. :roll:
_________________

"Gdyby nie internet nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów." Stanisław Lem
 
 
gosia 

Wiek: 46
Dołączyła: 11 Paź 2003
Posty: 1008
Skąd: własnego M.
Wysłany: Wto Mar 30, 2004 8:12 pm   

A my szliśmy oboje ja i mój narzeczony :D
_________________
31 sierpnia 2002
9 stycznia 2006 - Mati
 
 
Kati 


Dołączyła: 23 Lut 2004
Posty: 3262
Skąd: :)
Wysłany: Wto Mar 30, 2004 8:16 pm   

ja chcę tak jak Gosia - wg. polskiej tradycji
 
 
 
Asia 

Wiek: 41
Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 551
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Mar 30, 2004 9:40 pm   

Ja równiez chcę iśc do ołtarza z narzeczonym.
_________________
Mój najpiekniejszy dzień - 25 września 2004 r.
 
 
olenka 


Wiek: 46
Dołączyła: 13 Gru 2003
Posty: 457
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Mar 30, 2004 10:02 pm   

Ja juz od dawna razem pokonuję drogę z Łosiem. I chce do ołtarza "po pasie startowym" iść tylko z nimi. To on poprowadzi mnie i nikt mnie nie bedzie nikomu oddawał:)
W pełni świadomie sama sie oddam:)


Ale jak ktoś sobie życzy inaczej to czemu nie :happygirl:

Chętnie zobacze
_________________
--------------------------------------------------
--##@@ ślubuję 18 września 2004 @@##--
 
 
Ania 


Wiek: 43
Dołączyła: 18 Lis 2003
Posty: 416
Wysłany: Sro Mar 31, 2004 4:21 pm   

A mi się też podoba ten zwyczaj z prowadzeniem panny młodej przez ojca, jeszcze o tym tak szczegółowo nie myślałam ale chyba najwyższy czas zakomunikować tacie że to on mnie będzie prowadzić, żeby miał czas troszkę schudnąć, hihihihii :lol:
 
 
olenka 


Wiek: 46
Dołączyła: 13 Gru 2003
Posty: 457
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Mar 31, 2004 7:03 pm   

ja do Aska mam pytanie "techniczne"

Jak to jest, Tata prowadzi panne młoda a narzyczony stoi przed ołtarzem, wchodzi pierwszy do kościoła czy juz tam jest przed goścmi i księdzem?

Bo ja się spotkałam (u nas w kościele) że ksiadz wychodzi po młodych. I co wtedy?
_________________
--------------------------------------------------
--##@@ ślubuję 18 września 2004 @@##--
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Sro Mar 31, 2004 7:11 pm   

Zacznę może od końca, czyli od wychodzenia księdza po młodych.
Tydzień przed moim ślubem poszłam zobaczyć jak wygląda ślub w moim kościele.
I właśnie ojciec prowadził młodą a wyszedł po nich (młodą z ... ojcem!) ksiądz! Wyglądało to beznadziejnie.
Przy najbliższym spotkaniu ksiądz mi wyznał, że to był największy cyrk w jakim brał udział, żeby wychodził po młodą z ojcem!




A teraz jak to było u nas.
Mój narzeczony był w kościele pierwszy wraz z dwoma świadkami (którzy i tak muszą być wcześniej - podpisywanie dokumentów). Ja przyjechałam z Tatą tuż przed ceremonią i Tata wprowadził mnie do kościoła.
_________________
 
 
olenka 


Wiek: 46
Dołączyła: 13 Gru 2003
Posty: 457
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Mar 31, 2004 7:27 pm   

Tak tez sobie pomyślałam.

Ja bym nie chciała aby po nas wychodził ksiądz. Bo ksiądz leci do ołtarza a młodzi wolniutko sobie ida i to mi sie kojarzy jakby im sie "niespieszyło":)


a bez ksiedza to moga sobie iśc wolniutko i nie ma odniesienia co do szybkości

ps.
ale wymysliłam:)
_________________
--------------------------------------------------
--##@@ ślubuję 18 września 2004 @@##--
 
 
laurena 


Wiek: 45
Dołączyła: 08 Paź 2003
Posty: 60
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Kwi 01, 2004 12:43 am   

Mnie tez prowadzil do oltarza tata. byla jedna zabawna historia z tym zwiazana. swiadkowie i ice stali przy oltarzu a moja mama zbierala jeszczez gosci i wchodzila za nami - na koncu. My z tata tego nie slyszelismy ale do mamy dotarla czesc rozmowy dwoch pan siedzadzych w ostatnich lawkach - takie stale bywalczynie kosciola a nie goscie. Jedna do drugiej powiedziała:
- zobacz, jaki stary ten mlody
natomiast druga chyba sie zorientowala bo odpowiedziala jesj:
- no cos ty, to nie mlody, to ojciec mlodej.
Mama sie zasmiewala do lez a tata jak sie dowiedzial byl dumny ze w tym wieku na tyle dobrze wyglada ze moglby brac slub i nie za bardzo by to kogos zdziwilo.
_________________
 
 
 
Akla 


Wiek: 44
Dołączyła: 23 Mar 2004
Posty: 115
Skąd: Włocławek
Wysłany: Czw Kwi 01, 2004 10:53 am   

Ja też kiedyś chciałam, żeby wprowadził mnie Tata, ale tak w sumie, to jest to święto moje i mojego G. Dlaczego on ma wchodzić pokryjomu jakimś bocznym wejściem, albo trochę wcześniej - ale sam i czekać tam na mnie... Jakoś tak dziwnie :roll:
Jesteśmy razem 9 lat i razem do kościółka wejdziemy :lol:
 
 
olenka 


Wiek: 46
Dołączyła: 13 Gru 2003
Posty: 457
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Kwi 01, 2004 11:46 am   

Siedze w domu sama. Na cały regulator leci Milowicz tancuje w slubnych butach, z przypietym welonem (oszalałam?:) i walśnie wpadło mi do głowy.

Ok, tata prowadzi córkę do ołtarza, młodzi sie widza dopiero tam poraz pierwsza
a co z błogasławienstwem od Rodziców?
_________________
--------------------------------------------------
--##@@ ślubuję 18 września 2004 @@##--
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Czw Kwi 01, 2004 11:55 am   

olenka napisał/a:
a co z błogasławienstwem od Rodziców?

Rodzice prawdziwie i tak bez planowania pobłogosławili nas po zaręczynach - mieliśmy wtedy szczególną sytuację (nie chcę o tym pisać na forum).
Zawsze czuliśmy ich miłość, poparcie i wiele razy mówili jak bardzo się cieszą i że życzą nam wszystkiego najlepszego.
Rodzice ucałowali mnie przed wyjazdem do kościoła i powiedzieli słowa, które noszę w sercu. :D
To błogosławieństwo z klęczącą parą młodą skrzętnie filmowane i fotografowane wygląda bardzo nienaturalnie , choćby było jak najbardziej szczere. Nie brakuje nam tego.
Jeśli kogoś uraziłam tym tekstem to nie miałam takiego zamiaru.
_________________
 
 
laurena 


Wiek: 45
Dołączyła: 08 Paź 2003
Posty: 60
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Kwi 01, 2004 12:08 pm   

No u nas nie bylo tak bardzo przestrzegany zakaz widzenia sie przed slubem. Ice przyjechal po mnie do domu z rodzicami, bylo blogoslawienstwo, pozniej pojechalismy robic zdjecia w plenerze, pozniej w studiu, i pozniej podjechalismy pod kosciól - razem jednym, samochodem. Pod kosciolem przywitalismy sie z goscmi, a pozniej swiadkowie i ice weszli do kosciola, a mnie poprowadzil tata.
_________________
 
 
 
olenka 


Wiek: 46
Dołączyła: 13 Gru 2003
Posty: 457
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Kwi 01, 2004 12:10 pm   

dziś ma dziwny dzien
wciaz mi sie łzy do oczu cisna ale nie smutku tylko radości

Asiek" nosze je w sercu"

nie nie, wzruszyłam sie :)
_________________
--------------------------------------------------
--##@@ ślubuję 18 września 2004 @@##--
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Czw Kwi 01, 2004 12:11 pm   

laurena napisał/a:
No u nas nie bylo tak bardzo przestrzegany zakaz widzenia sie przed slubem.

:zdziwko:
Laureno, jaki zakaz?
To była czysta przyjemność! :mrgreen: Połączona z piękną niespodzianką. :wink:
_________________
 
 
laurena 


Wiek: 45
Dołączyła: 08 Paź 2003
Posty: 60
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Kwi 01, 2004 12:15 pm   

no niby tak ale my mielismy slub o 19.00 wiec zdjecia w plenerze nalezalo zrobic wczesniej, a oczywistym jest ze do tych zdjec musielismy byc razem.
_________________
 
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Czw Kwi 01, 2004 12:17 pm   

laurena napisał/a:
a oczywistym jest ze do tych zdjec musielismy byc razem.

No, RACZEJ razem. :wink:
_________________
 
 
Edyta 


Wiek: 42
Dołączyła: 11 Paź 2003
Posty: 1008
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Kwi 04, 2004 11:15 pm   

Ja byłam na ślubie, gdzie ojciec prowadził córkę do ołtarza..... i powiem naprawdę szczerze, że wyglądało, to tandetnie!!!

po 1-tak jak pisała Asiek - ksiądz wydszedł do córki i ojca
po 2 - przekazanie Panny Młodej było żałosne (moim zdaniem niedopracowane i na "odwal się")
_________________

 
 
gosia 

Wiek: 46
Dołączyła: 11 Paź 2003
Posty: 1008
Skąd: własnego M.
Wysłany: Pon Kwi 05, 2004 8:34 pm   

Asiek napisał/a:
olenka napisał/a:
a co z błogasławienstwem od Rodziców?

Rodzice prawdziwie i tak bez planowania pobłogosławili nas po zaręczynach - mieliśmy wtedy szczególną sytuację (nie chcę o tym pisać na forum).
Zawsze czuliśmy ich miłość, poparcie i wiele razy mówili jak bardzo się cieszą i że życzą nam wszystkiego najlepszego.
Rodzice ucałowali mnie przed wyjazdem do kościoła i powiedzieli słowa, które noszę w sercu. :D
To błogosławieństwo z klęczącą parą młodą skrzętnie filmowane i fotografowane wygląda bardzo nienaturalnie , choćby było jak najbardziej szczere. Nie brakuje nam tego.
Jeśli kogoś uraziłam tym tekstem to nie miałam takiego zamiaru.


Asiek u nas było tak samo, rodzice nas ucałowali przed wyjsciem bez żadnego kropidła i klękania, myslałam że tylko My tak mielismy, ale jednak nie :graba:
_________________
31 sierpnia 2002
9 stycznia 2006 - Mati
 
 
Asia 

Wiek: 41
Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 551
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Kwi 07, 2004 3:23 pm   

Asiek napisał/a:
To błogosławieństwo z klęczącą parą młodą skrzętnie filmowane i fotografowane wygląda bardzo nienaturalnie , choćby było jak najbardziej szczere.


Asiek, chyba troszkę przesadziłaś - przecież podniosłe chwile w kościele (przysięga, modlitwa) równiez sa skrzętnie filmowane. Czy wygląda to sztucznie?
_________________
Mój najpiekniejszy dzień - 25 września 2004 r.
Ostatnio zmieniony przez Asia Sob Maj 22, 2004 3:39 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Kati 


Dołączyła: 23 Lut 2004
Posty: 3262
Skąd: :)
Wysłany: Sro Kwi 07, 2004 6:21 pm   

Zgadzam się. Tradycję trzeba kultywować - a to właśnie jest tradycja. Dla moich rodziców ten ceremoniał wyjścia z domu i błogosławieństwo z kropidłem wiele znaczy.
Jeśli ktoś to utrwala na taśmie to widać chce zapamiętać. Myślę że to że coś jest nagrane nie oznacza zarazem że jest na pokaz...
 
 
 
olenka 


Wiek: 46
Dołączyła: 13 Gru 2003
Posty: 457
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Kwi 08, 2004 9:42 am   

Asia ja tego nie napisałam:( (chyba cos sie porobiło nie tak) ja jestem za błogosławienstwem i mam nawet przygotowany fajny teks na ta okazje:)
_________________
--------------------------------------------------
--##@@ ślubuję 18 września 2004 @@##--
 
 
Kati 


Dołączyła: 23 Lut 2004
Posty: 3262
Skąd: :)
Wysłany: Czw Kwi 08, 2004 10:51 am   

O ile się dobrze orientuję to rzeczywiście był cytat z wypowiedzi Asiek a ne Oleńki...Oleńka zadała pytanie: a co z błogosławieństwem....?
 
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Pią Kwi 09, 2004 1:48 pm   

Szkoda Asiu, że nie zacytowałaś o dwa zdania więcej z mojej wypowiedzi.
Brzmiało to mianowicie tak : "To błogosławieństwo z klęczącą parą młodą skrzętnie filmowane i fotografowane wygląda bardzo nienaturalnie , choćby było jak najbardziej szczere. Nie brakuje nam tego.
Jeśli kogoś uraziłam tym tekstem to nie miałam takiego zamiaru."
_________________
 
 
Kinga 


Wiek: 42
Dołączyła: 28 Kwi 2004
Posty: 27
Skąd: Sieradz
Wysłany: Nie Maj 09, 2004 7:50 pm   

olenka napisał/a:
Ja juz od dawna razem pokonuję drogę z Łosiem. I chce do ołtarza "po pasie startowym" iść tylko z nim. To on poprowadzi mnie i nikt mnie nie bedzie nikomu oddawał:)
W pełni świadomie sama sie oddam:)


Ale jak ktoś sobie życzy inaczej to czemu nie :happygirl:


ja też sama się oddam :wink: - tylko Misiowi :P
_________________
ślubik 16.10.2004 :)
 
 
 
Kati 


Dołączyła: 23 Lut 2004
Posty: 3262
Skąd: :)
Wysłany: Nie Maj 09, 2004 8:28 pm   

Asiek napisał/a:
Szkoda Asiu, że nie zacytowałaś o dwa zdania więcej z mojej wypowiedzi.
Brzmiało to mianowicie tak : "To błogosławieństwo z klęczącą parą młodą skrzętnie filmowane i fotografowane wygląda bardzo nienaturalnie , choćby było jak najbardziej szczere. Nie brakuje nam tego.
Jeśli kogoś uraziłam tym tekstem to nie miałam takiego zamiaru."


Pewnie. Samo błogosławieństwo to tradycja - trzeba ją zachować. Ale recytowanie wyuczonych ról :?: Co to to nie
_________________

 
 
 
Asia 

Wiek: 41
Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 551
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Maj 09, 2004 10:05 pm   

olenka napisał/a:
Asia ja tego nie napisałam:( (chyba cos sie porobiło nie tak) ja jestem za błogosławienstwem i mam nawet przygotowany fajny teks na ta okazje:)



Oleńko, przepraszam Cię bardzo - rzeczywiście coś się "porobiło" przy cytowaniu wypowiedzi Asiek. Postaram się poprawić - ale nie wiem czy przy edycji istniejącego postu mozna cytować?
_________________
Mój najpiekniejszy dzień - 25 września 2004 r.
 
 
Asia 

Wiek: 41
Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 551
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Maj 09, 2004 10:13 pm   

Asiek napisał/a:
Szkoda Asiu, że nie zacytowałaś o dwa zdania więcej z mojej wypowiedzi.
Brzmiało to mianowicie tak : "To błogosławieństwo z klęczącą parą młodą skrzętnie filmowane i fotografowane wygląda bardzo nienaturalnie , choćby było jak najbardziej szczere. Nie brakuje nam tego.
Jeśli kogoś uraziłam tym tekstem to nie miałam takiego zamiaru."


Asiek, wybrałam tylko jedno zdanie z Twojej wypowiedzi, bo własnie z nim się nie zgadzałam i do niego chciałam odnieść. Nie cytowałam, że nie miałaś zamiaru nikogo urazić - to dla mnie oczywiste. Nawet gdybyś tego nie dodała, to ani przez moment nie podejrzewałabym, że napisaś coś by którejś z nas zrobić przykrość. Jeśli tak zrozumiałaś fakt, że wybrałam to jedno zdanie z Twojej wypowiedzi, to bardzo Cię PRZEPRASZAM :przytul:

Cytowałam część Towjej wypowiedzi, bo uważam, że fakt fotografowania błogosławieństwa nie odbiera mu naturalności, tak samo jak fakt fotografowania ślubu. :przytul:
_________________
Mój najpiekniejszy dzień - 25 września 2004 r.
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Nie Maj 09, 2004 10:17 pm   

Oj, dawne dzieje (sprzed miesiąca) :wink:
Ale fajnie Asiu, bo nie jestem taka
:przytul:
_________________
 
 
Asia 

Wiek: 41
Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 551
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Maj 09, 2004 10:28 pm   

Asiek napisał/a:
Oj, dawne dzieje (sprzed miesiąca) :wink:
Ale fajnie Asiu, bo nie jestem taka Obrazek
:przytul:


Sorki, że dopiero teraz wyjaśniłam - gapa ze mnie - dopiero dziś zauaważyłam...

Mój cytat absolutnie nie miał wskazywać, że jesteś be!!!

:iconpray: :iconpray: :iconpray:
_________________
Mój najpiekniejszy dzień - 25 września 2004 r.
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Nie Maj 09, 2004 10:37 pm   

Asiu, wszystko OK. :girl :
_________________
 
 
Kati 


Dołączyła: 23 Lut 2004
Posty: 3262
Skąd: :)
Wysłany: Nie Maj 09, 2004 10:48 pm   

kryszka napisał/a:
Mnie będzie prowadził tata. :D Od zawsze wiedziałam że tak będzie, tata nawet się nie zdziwił jak mu to oznajmiłam. I tak jak napisała Asiek - jest to fajna symbolika przekazania córki mężowi.


Tyle że jedni się zżymają że to nie polska tradycja, ale mało mnie to obchodzi, bo z kolei inni mówią że też tak kiedyś w Polsce było. :roll:


No i tu mam klops... też myślałam że to nie polska tradycja, ale już nie pamiętam gdzie :roll: ostatnio czytałam że jest na odwrót... za dawien dawna młodzi spotykali się dopiero w kościele.... :D
_________________

 
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Nie Maj 09, 2004 10:51 pm   

Kati napisał/a:
za dawien dawna młodzi spotykali się dopiero w kościele.... :D

Wychodzi więc na to, że my byliśmy najwięksi tradycjonaliści. :wink:
A Mąż mówił, że to u nich stary zwyczaj...
_________________
 
 
Kati 


Dołączyła: 23 Lut 2004
Posty: 3262
Skąd: :)
Wysłany: Nie Maj 09, 2004 10:52 pm   

No no... właśnie gdzieś to wyczytałam. :oops:

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
_________________

 
 
 
marchefka 


Wiek: 47
Dołączyła: 10 Lut 2004
Posty: 152
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Maj 16, 2004 11:17 pm   

Mnie do ołtarza prowadzil Chmurek. Nie zastanawialiśmy się, dlaczego, bo to było dla nas oczywiste. Teraz, jak zaczęliśmy się zastanawiać, Chmurek stwierdził, że on wie, czemu tak było: " Bo w trudnych momentach życia powinniśmy się wspierać " :) ))
marchefka
_________________
Pomarańczowa alternatywa :) a od 1 maja już całkiem mężatka
 
 
kawas 


Wiek: 46
Dołączyła: 12 Maj 2004
Posty: 37
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Maj 19, 2004 2:59 pm   

My także pójdziemy do ołtarza razem, ramię w ramię. Przecież od dawna wszystko robimy razem, dlaczego tym razem ma być inaczej...
_________________
kawas
nasza wielka chwila odbyła się 26 czerwca 2004 roku
 
 
gosia 

Wiek: 46
Dołączyła: 11 Paź 2003
Posty: 1008
Skąd: własnego M.
Wysłany: Sro Maj 19, 2004 6:20 pm   

kawas napisał/a:
My także pójdziemy do ołtarza razem, ramię w ramię. Przecież od dawna wszystko robimy razem, dlaczego tym razem ma być inaczej...


Kawas, masz racje :graba:
_________________
31 sierpnia 2002
9 stycznia 2006 - Mati
 
 
Kiwax 


Wiek: 48
Dołączyła: 02 Mar 2004
Posty: 324
Skąd: Łódź/Zgierz
Wysłany: Sro Maj 19, 2004 8:14 pm   

A mnie będzie prowadził tata, to będzie bardzo symboliczne i dla niego bardzo ważne. Tak de facto nie jestem jego córką i sam fakt, że właśnie jego o to poprosiłam jest dla niego bardzo ważny. W końcu to on był mi ojcem przez ostatnie 25 lat.....


No i podoba mi się ten zwyczaj i już:)
_________________
Kiwax zamężny :)
---------------------
 
 
 
myszkapl 


Wiek: 43
Dołączyła: 14 Maj 2004
Posty: 68
Skąd: Zgierz
Wysłany: Pią Maj 21, 2004 1:51 pm   

olenka napisał/a:
ja do Aska mam pytanie "techniczne"

Jak to jest, Tata prowadzi panne młoda a narzyczony stoi przed ołtarzem, wchodzi pierwszy do kościoła czy juz tam jest przed goścmi i księdzem?

Bo ja się spotkałam (u nas w kościele) że ksiadz wychodzi po młodych. I co wtedy?


Mnie też prowadził do ołtarza tata, a narzeczony ze świadkami czekał przy ołtarzu. Jeżeli chodzi o kwestię księdza my wcześniej poinformowaliśmy, że będzie taka sytuacja on sobie to odnotował i czekał przy ołtarzu. Nie było z tym żadnych problemów.
_________________


http://martyna.w8w.pl

 
 
 
slonkoplock 


Wiek: 42
Dołączyła: 15 Lut 2004
Posty: 59
Skąd: Plock
Wysłany: Sob Maj 22, 2004 3:24 pm   

My będziemy szli do ołtarza razem, może nawet podoba mi sie pomysł z prowadzeniem przez ojca ale u mnie jest to nie możliwe poniewaz rodzice rozwiedli się bardzo bardzo temu i mój ojciec nie utrzymuje ze mna kontaktów, choc mieszkamy w tym samym miescie.
_________________
Najszczęśliwszy Dzień W Moim Życiu To 30.10.2004
 
 
filmowiec 
Firma

Wiek: 43
Dołączył: 15 Mar 2004
Posty: 334
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Cze 16, 2004 7:44 pm   

wlasciwie powiem ze ani mnie to ziebi ani parzy,ale chyba jakbym juz mial slubowac to wedrowke to oltarza raczej razem bysmy pokonywali...czasmi jak filmowalem to mlodzi przyjezdzali razem a pozniej mlody czeka na mloda przy oltarzu...refleksje zostawiam wam
_________________
Marcin vel filmowiec:)
 
 
 
Kati 


Dołączyła: 23 Lut 2004
Posty: 3262
Skąd: :)
Wysłany: Sro Cze 16, 2004 10:36 pm   

Właśnie wczoraj oglądałm taki film...
Młodzi podjeżdżają razem, na stępnie młody przekazuje młodą ojcu :? , sam leci do ołtarza, aby tam oczekiwać narzeczonej prowadzonej przez ojca :roll: ..... następnie biedna panna młoda po raz kolejny jest oddawana, tym razem narzeczonemu przez ojca...


Powiem tak : ?MIECHU WARTE - wyglądało to beznadziejnie
_________________

 
 
 
gosia 

Wiek: 46
Dołączyła: 11 Paź 2003
Posty: 1008
Skąd: własnego M.
Wysłany: Czw Cze 17, 2004 6:52 am   

:frajer: :frajer:
_________________
31 sierpnia 2002
9 stycznia 2006 - Mati
 
 
Kati 


Dołączyła: 23 Lut 2004
Posty: 3262
Skąd: :)
Wysłany: Czw Cze 17, 2004 8:03 am   

Jak dla mnie - czeski film :smilegirl:
_________________

 
 
 
suhotnikowa 


Wiek: 43
Dołączyła: 08 Cze 2004
Posty: 97
Skąd: Lubin
Wysłany: Czw Cze 17, 2004 5:15 pm   

ja bardzo chciałam, żeby Tatuś prowadził mnie do ołtarza :) i mój Tato i K. się zgodzili :) kiedy poszliśmy do Księdza ustalać termin, godzinę napomknęłam Mu o moim pomyśle, i Ksiądz (który ma tytuł doktora i przez wiele wiele lat wykładał w seminarium) powiedział, że On tego nie praktykuje, ponieważ jest to powtórzenie ceremonii - symboliczne przekazanie ma miejsce z chwilą błogosławieństwa...
Troszku mi się zrobiło smutno, bo to było jakieś marzenie z dzieciństwa, ale jak sobie wszystko na spokojnie przemyślałam, przyznałam swojemu Księdzu rację...I chcę do Kościółka wkroczyć z Moim K. w końcu to z Nim będę kroczyła przez życie :D :)
 
 
Kati 


Dołączyła: 23 Lut 2004
Posty: 3262
Skąd: :)
Wysłany: Czw Cze 17, 2004 11:21 pm   

Wow :shock:
NIEZŁY AVATAR :mrgreen: Pani uziemiona
_________________

 
 
 
nei 


Wiek: 47
Dołączyła: 15 Paź 2003
Posty: 83
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Cze 18, 2004 9:22 am   

a nas bylo tak:
-K. wszedl do polowy kosciola (jeszcze przed muzyka)
-ja z tata czekalismy na rozpoczecie marszu Wagnera
-tata poprowadzil mnie do K.
- grabucha :graba: , przekazanie
-dalej szlismy razem....

chcialam isc z K. i byc prowadzona przez tate, wiec mialam co chcialam - dobrze, ze kosciol byl dosc dlugi :) :):)
_________________
pozdrawiam
oluś
 
 
Anion 

Wiek: 40
Dołączyła: 27 Sie 2004
Posty: 240
Skąd: śląsk
Wysłany: Wto Sie 31, 2004 1:52 pm   

Ja pójdę do ołtarza razem z narzeczonym. Pójdziemy do ołtarza razem od początku do końca. Znając mojego tatę, czułby sie bardzo niezręcznie, byłby stremowany. Zreszta on jest wielkim tradycjonalistą, a u nas nie ma zwyczaju by ojciec prowadził córkę do ołtarza. Poza tym chciałabym iść razem z moim narzeczonym do ołtarza: uśmiechnięci, szczęśliwi, dumni... Podobno jaka droga do ołtarza, takie całe życie...
_________________
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
statystyki odwiedzin z innych stron


Publikowanie w całości lub fragmentach treści zawartych na Łódzkim Forum Weselnym bez zgody administratorów forum jest zabronione.
Reklamy
www.foto-sobieraj.com.pl