Forum Weselne miasta Łodzi

[gosc]

jeśli kogoś oczywiście stać na pobyt wypoczynkowy (domyślam się że z wyżywieniem bo jak ktoś jedzie na "sanki" to nie będzie przy garach stał) dla siebie z mężem (plus osprzęt snowbordowy oczywiście), rodziców + ew. teściów (co by nie poczuli się pominięci), opiekunki dla malucha, no i oczywiście samego dzieciaka

jeśli kogoś oczywiście stać na pobyt wypoczynkowy (domyślam się że z wyżywieniem bo jak ktoś jedzie na "sanki" to nie będzie przy garach stał) dla siebie z mężem (plus osprzęt snowbordowy oczywiście), rodziców + ew. teściów (co by nie poczuli się pominięci), opiekunki dla malucha, no i oczywiście samego dzieciaka

[EwaM]

Sajonara, trochę przesadzasz. Nie traktuj ludzi jak nadętych bogaczy tylko dlatego, że jeżdżą na snowboard.
Po pierwsze to, że ktoś ma pieniądze, nie znaczy, że należy go wylkuczyć z dyskusji i uznać jego argumenty i sposób rozwiązywania problemów za do kitu.
Po drugie chcę ci powiedzieć, że taki kwietniowy wyjazd na deskę całą rodziną może się okazać dużo tańszy niż tygodniowe wakacje nad polskim morzem. We Włoszech, tydzień przed rozpoczęciem i tydzień po zakończeniu sezonu skipassy są darmowe. Płacisz tylko za wynajęty apartament. Nigdy jeszcze nie pojechałam na narty w Alpy z wyżywieniem. To są właśnie takie wyjazdy gdzie wsiada się w autko, zabiera ze sobą próżniowo paczkowaną wędlinę i 6 obiadów w słoiczkach i się gotuje samemu. Wyjazd ze skipassem i z dojazdem zamyka się w kilkuset zł od osoby. A można jeszcze przyoszczędzić wybierając apartament mniej komfortowy. O sprzęcie nawet nie wspomnę, bo to jest inwestycja długoletnia tj samochód więc skoro zamierzasz wliczać sprzęt sportowy w koszt wyjazdu, to równie dobrze możesz też wliczyć koszt zakupu samochodu, bo przecież czymś trzeba dojechać.

Michelle próbowała rozładować atmosferę żartem, a ty dyskredytujesz sposób na życie Josephine tylko dlatego, że jest bardziej kosztowny. Przynajmniej ja tak to odebrałam. Jeśli źle, to przepraszam

[Kati]

[mietka]

chyba troszke przesadzilas Sajonara... zeby miec dziecko i nie usrac sie z nim w domu, a jeszcze troszke pouzywac zycia nie trzeba zarabiac 20 tys miesiecznie!

myslisz ze ja juz nigdy z mezem nie wyjade na wakacje albo na narty? jezeli tak bym myslala, to pewnie nigdy bym sie na dziecko nie zdecydowala!

Josephine - to cudownie, ze Twoi rodzice z Wami jada, przeciez wiadomo, ze nie beda siedziec z Waszym synkiem 24 godziny na dobe. to pewnie kwestia kilku godzin, ktore spedzicie na stoku nie rozumiem oburzenia Sajonary...

moi rodzice bardzo sie ciesza, ze zostana dziadkami niestety oboje pracuja wiecej od nas i ciezko byloby ich wyciagnac na wakacje, ale bardzo bym chciala.. mama ma tak malo czasu na odpoczynek w roku, ze za wlosy ja wyciagne latem zeby ze mna gdzies pojechala i z Franiem. (maz pewnie tylko 2 tyg urlopu dostanie) i nie tylko po to, zebym ja gdzies balowala, a ona, zeby siedziala z mlodym. to ja bede jego matka, moja juz wychowala swoje dzieci i niezle jej to wyszlo (mam nadzieje ) a gdy tylko bedzie chciala mi pomoc, bede jej bardzo wdzieczna.. przeciez babcia tez jej pomagala..

Sajonara... to jest naturalne, to nie jest nic zlego.. gorsze jest chyba odsuwanie rodzicow od opieki nad dzieckiem.

[EwaM]

Sajonara, wczoraj zastanawiałam się jeszcze nad tym co napisałaś i co ja najmilej pamiętam z dzieciństwa. I wiesz, nie pamiętam kolejnych prezentów, nowej pary spodni, mojego wymarzonego aparatu fotograficznego, komputera itd. Owszem pamiętam, że to dostałam, ale nie pamiętam moich uczuć wtedy, co mówili rodzice, jaki był nastrój i okoliczności. Natomiast świetnie pamiętam to jak śpiewaliśmy z mamą przy ognisku, jak tata przychodził do mnie rano co niedziela i pytał: Malutka, idziesz na basen?, jak uczył nas mnożenia i dodawania w pamięcia kiedy odwoził nas do szkoły, jak piłam z nim piwo na jachcie przemarznięta do szpiku kości, jak z mamą paliłam pierwszego papierosa stojąc kolejną godzinę na granicy, jak czytali z nami podręczniki do historii i geografii i do każdego tematu dodawali coś od siebie.

Dzieci od rodziców nie potrzebują pieniędzy. Potrzebują czasu, uwagi i miłości. Najbiedniejszy człowiek może być najlepszym rodzicem.

Dla mnie argument finansowy w planowaniu dzieci jest nieco naciągany. To nie powinno być podstawą naszego wyboru w tym przypadku. ?ebyśmy nie stali się rodzicami, którzy pragnąc dać dziecku to co najlepsze dajemy mu pieniądze zamiast siebie.

[asia84]

zgadzam się, ale wydaje mi się, że strach przezwycięża....

[Agnieszka19]

Moim zdaniem pieniędzy nigdy sie nie ma dość i zawsze bedzie malo, dlatego zgdazam się z tym że ten argu,ment jest lekko naciągany.
A co do opieki nad naszymi dziecmi przez naszych rodziców to nie widze problemu. moja mama kocha dzieci i jak tylko wpadła jej tam mysl do głowy że może urodzę dziecko tutaj w Anglii to wręcz błagala mnie żebym pczekała do powrotu. bo ona nie wyobraża sobie nie odwiedzać wnuczki przynajmn ije raz w tygodniu:)
Fakt że ja z moja mamą mam super kontakt i wiem że bedę mogła liczyc na jej pomoc i wsparcie.
nie uważam tez żeby posiedania dziecka miało aż tak wiele zmieniać. Wydaje mi się że sposób patrzenia na ten problem wynosimy poniekąd z domu. np. moi rodzce nigdy nie zmakneli się w cztrech ścianach, maja mase znajomych, chodza i chodzili na imprezy, sami je organizuja i organizowali. jak bylismy młodsi po prstu zawozili nas do dzienków. Dla dziedków przyjemnościa było pobyć z nami a dla rodziców pobawaić się.
Dlatego bez przesady z dziecimi tez da się życ, bawić itd.

[Kati]

A ja mam obawy i tak

i piszcie sobie że nie mam racji, bo to, bo tamto...

ja uważam, że finanse są bardzo istotne, sytuacja finansowa wraz z przyjściem dziecka na pewno się zmienia i to nie na lepsze

[asia84]

zgadzam się z Kati, dziecko to duża odpowiedzialność nie tylko w kwestii wychowania, ale także w sprawach finansowych...

aczkolwiek i tak uważam, że najważniejsza jest miłość rodziców...