|
Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim
|
Jak zrezygnować z pracy? |
Autor |
Wiadomość |
gosiaczek
Dołączyła: 27 Sie 2004 Posty: 645 Skąd: stąd i z owąd
|
Wysłany: Czw Mar 10, 2005 8:12 am Jak zrezygnować z pracy?
|
|
|
Szukam kogoś biegłego w prawie pracy.
Czy istnieje jakiś przepis regulujący, na ile wsześniej powinnam poinformować pracodawce o rozwiązaniu umowy (umowa na czas nieokreślony). Chcę zrezygnować z jednego etatu po ślubie i wolałabym się z tym zamiarem nie wychylać przedwcześnie. Wiem, że taka informacja powinna być w umowie, ale do diaska! nie mogę tego papieru znaleźć
Może ktoś z Was potrafiłby mi pomóc?? |
|
|
|
|
joa
Dołączyła: 02 Wrz 2004 Posty: 161 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Czw Mar 10, 2005 8:48 am
|
|
|
Gosiaczku, w Twojej umowie nie ma napisane jaki jest okres wypowiedzenia? Bo to dotyczy zarówno pracodawcy jaki i pracownika.
Ale jezeli zrezygnujesz z tej pracy, /abstrachuje od tego, ze masz 2 prace/, to nie nalezą sie zadne zasiłki, etc, bo wypowiedzenie nastepuje z woli pracownika.
Musisz znaleść umowę. |
|
|
|
|
gosiaczek
Dołączyła: 27 Sie 2004 Posty: 645 Skąd: stąd i z owąd
|
Wysłany: Czw Mar 10, 2005 8:53 am
|
|
|
Być może w mojej umowie jest napisane, tylko jej nie mam!!! ( Lub nie wiem, gdzie mam. Mam wcześniejszą trzymiesięczną, i tam nie ma nic na ten temat, co może jednakowoż nic nie oznaczać.
Dzięki za pomoc, póki co ) |
|
|
|
|
joa
Dołączyła: 02 Wrz 2004 Posty: 161 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Czw Mar 10, 2005 9:37 am
|
|
|
Nie mozesz nie mieć umowy /w swietle prawa oczywiscie, bo rozumiem, ze ja masz, ale gdzies w tzw. bardzo dobrym miejscu )/
Musiałabyś pójść do kadr i może nabajeruj, ze swoja zapodziałaś i czy mogliby Ci skserować, bo np. bank potrzebuje zobaczyć, bo sie starsz o kredyt...Nie wiem |
|
|
|
|
bajeczka
Wiek: 43 Dołączyła: 04 Mar 2005 Posty: 940 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Czw Mar 10, 2005 8:52 pm
|
|
|
Jak masz niedługi staż to chyba 2 tygodnie. Ja tak mam. |
|
|
|
|
just_Kate
Wiek: 47 Dołączyła: 26 Mar 2004 Posty: 719 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Czw Mar 10, 2005 8:58 pm
|
|
|
gosiaczku, to zależy od stażu pracy. I wydaje mi się że przy umowie na czas nieokreślony to jest jeden miesiąc. Na początku. Po jakimś czasie są to 3 miesiące. O 2 tyg. nie słyszałam - tzn. tak jest w przypadku kontraktu, czyli pracy na czas określony. |
_________________ Życzę miłego dnia Gość |
|
|
|
|
juttah
Wiek: 42 Dołączyła: 17 Paź 2004 Posty: 49 Skąd: Pabianice
|
Wysłany: Czw Mar 10, 2005 10:13 pm
|
|
|
A z jakiej pracy rezygnujesz? I czemu? Może mi się uda dostać na twoje miejsce, bo właśnie pracy poszukuje |
|
|
|
|
SaraLee
Wiek: 46 Dołączyła: 16 Cze 2004 Posty: 117 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią Mar 11, 2005 12:21 am
|
|
|
Okres wypowiedzenia :
2 tygodnie - przy okresie zatrudnienia krótszym niż 6 miesięcy,
1 miesiąc - przy okresie zatrudnienia co najmniej 6 miesięcy,
3 miesiące - przy okresie zatrudnienia co najmniej 3 lat
dane oczywiście przy umowie na czas nieokreślony
Mam nadzieję, że pomogłam. Pozdrawiam |
|
|
|
|
gosiaczek
Dołączyła: 27 Sie 2004 Posty: 645 Skąd: stąd i z owąd
|
Wysłany: Pią Mar 11, 2005 8:18 am
|
|
|
Wiekie dzięki, dziewczyny!! Bardzo mi pomogłyście. Pracuję tam od roku, czyli mam jeszcze chyba czas, żeby poinformować o moich planach. Umowę jeszcze wydobędę i w niej sprawdzę, ale chodziło mi głównie o to, co napisała SaraLee :iconpray:
Rezygnuję z jednej z pracy, bo w tej chwili nie ma mnie w domu cały dzień i jestem właściwie gościem w domu. A kiedy będę już samodzielną gospodynią po prostu nie wyrobię No i przymierzam się do rozkręcenia własnego interesu, na to też muszę mieć czas. |
|
|
|
|
SaraLee
Wiek: 46 Dołączyła: 16 Cze 2004 Posty: 117 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob Mar 12, 2005 5:58 pm
|
|
|
Gosiaczku, jak już załóżysz własną firmę, napisz koniecznie jak CI poszło - sama myslę o czymś podobnym i potrzebuję kogoś, kto mnie zmotywuje abym wreszcie się za to zabrała
[ Dodano: Sro Maj 04, 2005 8:56 pm ]
A propos odchodzenia z pracy-opiszę Wam swój przypadek. Wszystko jest całkiem świeże, bo działo się jakiś tydzień temu.
Po 2 latach pracy postanowiłam zmienić pracodawcę. Kiedy powiedziałam o tym swojemu dyrektorowi, u którego podobno byłam oczkiem w głowie, ten zasypał mnie pretensjami - jak to, on przeciez wysyła mnie na szkolenia, itp. Zapytał, czy jest to moja ostateczna decyzja. To pytanie zadał mi przez telefon, bo jam iałam akurat tego dnia wolne. (o odejściu powiedziałam mu poprzedniego dnia tuż przed końcem zmiany, bo to jest dyrektor, który bywa u nas dwa razy w tygodniu). Powiedział też, że możemy porozmawiać o moim awansie i podwyżce. Umówiliśmy się, że przyjdę nastepnego dnia i z nim porozmawiam. Ja wchodzę, a on na to: To kiedy odchodzisz?
Zdziwiło mnie to odrobinę, bo troche inną gadkę miał poprzedniego dnia... NIe było już mowy ani o awansie, ani o podwyżce, zresztą - ja za bardzo też nie chciałam negocjować...
Ostatniego dnia mojej pracy tak się stało, że wypłacono nam premie...Ku mojemu zdziwieniu, moja premia wyniosła...215 zł, podczas, gdy średnia oscylowała w granicach 1300 zł. Zrobiło mi się bardzo, bardzo smutno, bo pośwuięciłam wiele swego wolnego czasu i zapału dla tej firmy...Poczułam się, jakby ktoś uderzył mnie w twarz, ale postanowiłam pokazać więcej klasy, niż mój przęłożony.
Moi koledzy i koleżanki kupilimi kwiatki na koniec, postanowili wręczyć mi je na zapleczu po pracy. Przez pół godziny prosili dyr żeby przyszedł na zaplecze, on akurat miał wtedy milion ważnych spraw do załatwienia... Ale ostatecznie przyszedł. W imieniu wszystkich (w co śmiem wątpić...) złożył mi życzenia sukcesu w nowej firmie...nie mogłam się oprzeć, że by na koniec jego wypowiedzi nie dodać: i większych premii...Wszyscy wybuchnęli smiechem, a on zrobił głupią minę i powiedział, że chce o tym ze mną porozmawiać. Wziął mnie do siebie i tam prbował mi wytłumaczyć, że przecież premia to nagroda, a ona mi się nie nalezy, bo skoro rezygnuję z firmy, to rezygnuję także z wszystkich przywilejów...Fakt, że premia dotyczyła zakończonego miesiąc temu kwartału zupełnie pominął...Ja spokojnie wysłuchałam jego tyrady i na koniec skwitowałam to jednym zdaniem:że tym potwierdził jedynie mój wybór...I wyszłam.
Później się dowiedziałam, że urządził współpracownikom awanturę, że kupili mi kwiaty!!!!!! Czujecie, co z niego za prostak????
Jednym słowem - jeśli chcecie rezygnowac z pracy, zróbcie to dopiero po wypłacie premii... Nigdy nie wiadomo, kim tak naprawdę jest Wasz szef - ja swojego miałam za managera z prawdziwego zdarzenia. Okaząło się, że łaska na pstrym koniu jeździ. |
_________________
|
|
|
|
|
gosiaczek
Dołączyła: 27 Sie 2004 Posty: 645 Skąd: stąd i z owąd
|
Wysłany: Sob Maj 14, 2005 3:09 pm
|
|
|
A u mnie robi się dym Ignorantia legis nocet, niestety i może się okazać, że będę kombinować jak koń pod górę, żeby odejść w zaplanowanym czasie.
Kucze! ?eby mnie legalnie zatrudnić zwlekali aż postraszyłam, że mam propozycję drugiej pracy |
|
|
|
|
Basia
Wiek: 45 Dołączyła: 05 Kwi 2005 Posty: 73 Skąd: Wola Pszczolecka
|
Wysłany: Wto Maj 17, 2005 6:55 pm
|
|
|
Moje drogie, mnie to sie chyba najlepiej udaje zmieniac prace - za kazdym razem mam mniejsze zarobki. Serio! Najwiecej dostawalam jako "praktykantka", kusili mnie, zeby zostac. Zostalam. Wlasciwa umowa o prace - podpisana na rok - i tu niespodzianka. Zarobki brutto takie same, ale a to skladka emerytalna, a to zwiazki zawodowe, itp, itd. jednym slowem mniej. Teraz znalazlam nowa prace, ciekawsza. Wszelkie znaki wskazywaly, ze bede zarabiac przynajmniej tyle samo. A tu guzik, bo mam zarabiac mniej. I co? Zgodzilam sie!
A to najfajniejsza sytuacja z jednym z nowych pracodawcow: przyszlam ustalac zarobki, glowny inzynier, ktory mnie na te rozmowy zaprosil, wzial mnie do gabinetu i pyta w czym moze mi pomoc. Rozbroil mnie, bo cel mojej wizyty byl jedyny i oczywisty. Powiedzialam wiec, ze przyszlam kupic kilo ziemniakow i 2 kilo pomidorow Posiedzial chwile powazny, a potem sie rozesmial. A juz myslalam, ze po rozmowie... |
_________________
|
|
|
|
|
gosc [Usunięty]
|
Wysłany: Wto Lut 12, 2008 10:58 pm
|
|
|
ja od ponad roku staram się o zmianę pracy - nie tak stricte, bo o zmianę wydziaŁu w ramach tej samej firmy. Po wielu rozmowach i próbach przejścia okazaŁo się, że nie ma dla mnie miejsca w pionie, do którego staraŁam się dostać (księgowość) tak więc zaczęŁam sprawę zaŁatwiać od drugiej strony i przejść do zupeŁnie innego dziaŁu w innym pionie. W bólach decyzja wreszcie zapadŁa i wyrażono zgodę na moje przejście ale pod warunkiem - poczekam z przejściem do czasu rozstrzygnięcia konkursu na moje stanowisko, przyjęcia nowego pracownika i jeszcze przez 2 tygodnie mam go przeszkolić. Decyzja byŁa podjęta 1,5 tyg. temu. Do dziś nie ma ogŁoszenia o naborze. Biorą mnie na przetrzymanie. Najlepsze, że wszyscy wiedzieli, że chcę przejść i nawet na nowy rok przeŁożony życzyŁ mi powodzenia. A tu taka niespodzianka. I jak się powinnam zachować |
|
|
|
|
kryszka
z doskoku ;)
Dołączyła: 09 Paź 2003 Posty: 4836 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sro Lut 13, 2008 3:50 pm
|
|
|
Zapytaj się co z tym naborem, bo np. koleżanka szuka pracy i mogłabyś ją polecić. |
_________________
"Gdyby nie internet nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów." Stanisław Lem |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Publikowanie w całości lub fragmentach treści zawartych na Łódzkim Forum Weselnym bez zgody administratorów forum jest zabronione.
| |
|
|