czy rodzice ingerowali w organizację ślubu / wesela? |
Autor |
Wiadomość |
magda26
Żona i mama :)
Wiek: 43 Dołączyła: 26 Lut 2007 Posty: 338 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Czw Sie 02, 2007 1:38 pm
|
|
|
My byliśmy w naprawdę w super sytuacji, ani moi rodzice ani rodzice M. nie mówili co mamy robić ani nie narzucali swojej woli,mimo iż ponieśli połowę kosztów.To bardziej my pytaliśmy o radę i chcieliśmy by nam pomogli.Sama np nie wybrałabym sukni, menu też trudno by nam było samemu wybrać, mama M jest szefową kuchni i doradziła jakie potrawy na ciepłe dni.
Sami wybraliśmy salę, zaproszenia, kościół, listę gości...rodzice uznali,że to nasz dzień i niech wygląda tak jak my tego chcemy, oni już mieli swoje wesela.
I cieszę się,że tak było.Wiem,że moja mama i ja mamy różne gusta, więc jakbym musiała robić to co ona chce i jak chce to pewnie zostawiłabym to wszystko i zabrała M do Las Vegas i tam wzięlibyśmy cichy ślub.
Trzymam kciuki za wszystkie panny młode, szczególnie takie, które mają niezbyt udane PT, nie dajcie się!!To jest Wasz dzień i przygotowania powinny cieszyć a nie złościć i sprawiać przykrość. Popieram cosole i jej radę :wpuszczać jednym uchem i wypuszczać drugim chociaż z drugiej strony domyślam się,że to nie takie proste... |
_________________
|
|
|
|
|
sistermonn
:)
Wiek: 42 Dołączyła: 17 Lip 2007 Posty: 905 Skąd: Łódź - Górna
|
Wysłany: Pią Sie 03, 2007 2:50 pm
|
|
|
dziewczyny! Ja Was bardzo przepraszam za to moje marudzenie i użalanie się na PT, ale dobiła mnie jej kolejna wizja. Ty razem mieliśmy do czynienia z tzw "listą gości". Kobita wymyśliła sobie, że nie będzie na weselu części rodziny od strony jej męża ( czyli ojca PM). Powodem są oczywiście rodzinne spory majątkowo - mieszkaniowo - ogólne. Nie wnikałam w to nigdy i nie będę. Stwierdziła, że skoro ona za to płaci to ONA nie będzie zapraszać "tamtej rodziny". Krew mnie zalała w 0,00000001 sekundy a ręce opadły mi do samej ziemi, albo jeszcze niżej. Jak tak można? Gdzie tu uwzględnienie w jej szaleńczym planie Nas, Naszych wizji, Naszej aprobaty dla tego co ona zaczyna wyprawiać????
Oczywiście PM stanowczo ( jeżeli po 12 h pracy można jeszcze wysilić się na stanowczość) zakwestionował jej wizję, ale chyba za bardzo się tym nie przejęła.
Co na to teściu przyszły ( TP)? On dowie się o tym ostatni. Jego zdania też nie bierze się pod uwagę.
I ja naprawde staram się wszystko i wszystkich rozumieć. Wiadomo, że jak się wydaje pieniądze, to trzeba wiedzieć na co i na kogo, ale jak można być tak..... (brak mi słów jakim), żeby postępowac w ten sposób.
I w tym przypadku raczej nie bede jednym uchem wpuszczac, a drugim wypuszczać, bo inaczej to ona jeszcze wybierze mi sukienkę, fryzjera, makijażystkę i nawet stringi na noc poślubną!!!!! |
|
|
|
|
EJ-ET
Żona i Mama :))
Wiek: 43 Dołączyła: 01 Lut 2007 Posty: 841 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią Sie 03, 2007 3:08 pm
|
|
|
Sistermonn wspolczuje jak nei wiem co! Tez bym się oburzyła na Twoim miejscu, takiego postępowania nie można przemilczeć. Musisz poważnie porozmawiać ze swoim narzeczonym, bo to głównie mimo wszystko ON powinien jej uświadomić egoizm (czy nawet podłość) w postępowaniu.
I mała sugestia...- mieszkajcie jak najdalej od PT...i teraz i przysżłości |
_________________
|
|
|
|
|
sistermonn
:)
Wiek: 42 Dołączyła: 17 Lip 2007 Posty: 905 Skąd: Łódź - Górna
|
Wysłany: Pią Sie 03, 2007 4:20 pm
|
|
|
Z tym mieszkaniem to już wiadomo od dawna. Obecnie mieszkamy jeszcze z rodzicami, ale czekamy na moją obronę i czas zacząć życie tylko we dwoje ( a potem we troje ).
PT ostatnio ma same wizje i plany. Apropos mieszkania także. Wymyśliła np. ze sprzeda mieszkanie w blokach kupi dom i zamieszkamy wszyscy razem <hahaha>. Pomysł został obalony odrazu, ale ta nie przestaje szukać. Może za dwa miesiące, jak przyjdzie czas na wyprowadzkę zrozumie.
PM oczywiscie co do listy gosci bedzie z nią rozmawiał. Generalnie wpadł na pomysł, że jeżeli ona nie chce "tamtej rodziny" na weselu, to on sam zapłaci za nich. Na tyle jeszcze nas stać.
Poza tym chyba trzeba z nią także porozmawiać ogólnie o jej zachowaniu, bo coraz bardziej staje sie ono niedopuszczalne i niszczy całą radość z najważniejszego dnia w zyciu.
Ew. zostaje granie w totolotka ile problemów by sie rozwiązało |
|
|
|
|
gosc [Usunięty]
|
Wysłany: Pią Sie 03, 2007 10:44 pm
|
|
|
sistermonn powiem tylko jedno- NIE DAJCIE SIę
Najważniejsze to zachować ten dzień jako swój a nie teściowej, mamy, babci czy kogokolwiek innego. Ma być tak jak wy chcecie, nawet jeśli ktoś inny pomaga Wam finansowo.
Ja mam wŁaśnie taki ukŁad z moimi rodzicami i teściami. Pytamy ich o rady, prosimy o pomoc ale ZAWSZE ostatnie zdanie należy do nas.
Twój narzeczony musi porozmawiać ze swoją mamusią i ją przekonać żeby przestaŁa się wtrącać. |
|
|
|
|
słonko
projektant - amator
Wiek: 41 Dołączyła: 19 Kwi 2007 Posty: 2226 Skąd: Łódź/Warszawa
|
Wysłany: Sob Sie 04, 2007 9:58 pm
|
|
|
sistermonn napisał/a: | Słonko, to ja już nie wiem co gorsze...nadmierne zainteresowanie czy jego brak. Jedynym plusem jest to, ze sama możesz podejmować decyzje i organizować wesele wg. Waszego planu i marzeń. |
Sistermonn, oczywiście, że narzucanie własnego zdania narzeczonym, przez kogokolwiek, jest bardzo nieuprzejme i wkurzające. Ja się bardzo cieszę ze swojej sytuacji, właśnie dlatego, że sama decyduję o wszystkim (no, informując oczywiście mojego K. i otrzymując jego aprobatę ). Moi rodzice są wspaniali i bardzo pomocni. Natomiast kompletny brak zainteresowania moich przyszłych teściów tym, jak będzie wyglądał ślub i wesele ich jedynego syna dziwi mnie i sprawia przykrość. To tyle gwoli wyjaśnienia. |
_________________
|
|
|
|
|
sistermonn
:)
Wiek: 42 Dołączyła: 17 Lip 2007 Posty: 905 Skąd: Łódź - Górna
|
Wysłany: Sob Sie 04, 2007 11:02 pm
|
|
|
słonko - nie trzeba wyjaśniać. To oczywiste, ze brak zainteresowania jest krzywdzące.
Widocznie we wszystkim trzeba zachować umiar i równowagę. W organizowaniu wesela dzieciom także:) |
|
|
|
|
MałaMi1
Dołączyła: 08 Paź 2007 Posty: 5375 Skąd: łódzkie
|
Wysłany: Nie Lis 04, 2007 12:31 pm
|
|
|
u nas jest tak, że rodzice przekazują nam wiekszość środków finansowych na wesele i na tym kończy się ich ingerowanie tzn sami powiedzieli, że jest to nasze wesele i musimy sobie je zorganizować według własnych marzeń. Oczywiście co juz ustalimy (wybierzemy zespół, limuzyne itp) to ich informujemy o tym , pokazujemy zdjęcia itp. owszem słuchamy ich opinii na ten temat, bo w końcu są starsi i mogą nam coś doradzić, ale nie narzucają nam w żadnej kwestii swojego zdania. |
|
|
|
|
asia84
żonka
Dołączyła: 10 Lut 2007 Posty: 819 Skąd: Łodź
|
Wysłany: Nie Lis 04, 2007 1:00 pm
|
|
|
my też organizujemy wszystko sami i podejmujemy decyzje. podobnie jak olciap6 informujemy co wybraliśmy i pokazujemy |
_________________
19 lipiec 2008 nasz dzień
Magia, która nas otacza sięga gwiazd... |
|
|
|
|
sistermonn
:)
Wiek: 42 Dołączyła: 17 Lip 2007 Posty: 905 Skąd: Łódź - Górna
|
Wysłany: Sro Lis 07, 2007 9:53 am
|
|
|
Pamiętacie, jak ostatnio pisałam , ze PT we wszystko się wtrąca i ma swoje wizje? Przeszło jej... Popadła teraz w drugą skrajność, a mianowicie totalny brak zainteresowania naszym weselem, a to już tylko 11 miesięcy. Niby to dużo, ale wszyscy wiedzą jak czas szybko leci.
W połowie października mama do niej dzwoniła z życzeniami imieninowymi i rozmowa zeszła na temat spotkania, "aby wszystko ustalić". Do dnia dzisiejszego PT się nie odezwała, nie rozmawia z PM na ten temat. Totalnie nic. A nie wyobrażam sobie, aby pomoc finansowa spoczęła jedynie na barkach moich rodziców. |
|
|
|
|
klarysa
Dołączyła: 01 Lut 2007 Posty: 895 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sob Lis 17, 2007 5:46 pm
|
|
|
nasi pomagaja nam duzo rzeczy zalatwic, woza wszedzie, podpowiadaja, finansuja czesciowo. ale my o wszytskim decydujemy! |
|
|
|
|
aka
Dołączyła: 14 Maj 2007 Posty: 179 Skąd: Pabianice / Szkocja
|
Wysłany: Pon Gru 03, 2007 9:32 pm
|
|
|
O wszystkim decydujemy my (ze względu na fakt, ze przebywamy zagranicą to nawet nie ma się kiedy i jak z rodzicami naradzać) |
_________________
|
|
|
|
|
zabeczka
Dołączyła: 06 Paź 2007 Posty: 143 Skąd: obywatelka swiata
|
Wysłany: Nie Gru 09, 2007 1:32 pm sami organizujemy slub
|
|
|
organizujemy i finansujemy swoj slub sami, lecz oczywista sprawa jest pytanie sie mamy o zdanie, ktoz pomoze mi lepiej jak nie ona? zreszta dla rodzicow to wielkie przezycie i czuliby sie urazeni, gdybym ich nieintegrowala do naszych przygotowan, wisimy na telefonie wieczorami, kraza pliki ze zdjeciami, i w ogole glowny temat to wlasnie slub jestem ostatnio monotematyczna |
_________________
|
|
|
|
|
MałaMi1
Dołączyła: 08 Paź 2007 Posty: 5375 Skąd: łódzkie
|
Wysłany: Nie Gru 09, 2007 1:42 pm
|
|
|
przepraszam ze odbiegne na minutke od tematu-zabeczko, kiedy Wy planujecie swoj slub? bo z suwaczka widze, ze rpawie za 4 lata, a Wy juz sie zajmujecie przygotowaniami tak na powaznie? to jak juz rozmowy sa monotematyczne, to co będzie bliżej wesela ?
[ Dodano: Nie Gru 09, 2007 1:44 pm ]
weszlam na Twoj dzienniczek,a tak widnieje ze slub bierzecie 30 sierpnia 2008 to czemu zabeczko Twoj suwaczek pokazuje ze za 1360 dni powiecie sobie "tak" ? |
Ostatnio zmieniony przez MałaMi1 Nie Gru 09, 2007 1:44 pm, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
zabeczka
Dołączyła: 06 Paź 2007 Posty: 143 Skąd: obywatelka swiata
|
Wysłany: Nie Gru 09, 2007 1:53 pm
|
|
|
kochana to zwykle przeoczenie, dobrze ze mi o tym powiedzialas, juz poprawiam, dziekuje |
_________________
|
|
|
|
|
magdasid
kocia mama ;)
Wiek: 44 Dołączyła: 08 Lis 2007 Posty: 369 Skąd: Uć ;)
|
Wysłany: Pon Gru 10, 2007 12:17 pm
|
|
|
Aaaaaaaaaa! Ratunku moja kochana Mamunia już ustaliła mi listę gości, i w ogóle strasznie ingeruje w moje działania, choć tak naprawdę to dopiero zaczynam załatwianie. To co będzie później? Powiedziałą mi,że skoro dokłada do tego wesela to chciałaby mieć wpływ na to,co robię smutno mi |
|
|
|
|
MałaMi1
Dołączyła: 08 Paź 2007 Posty: 5375 Skąd: łódzkie
|
Wysłany: Pon Gru 10, 2007 12:44 pm
|
|
|
to faktycznie przykre...u nas rodzice nam finansują całą imprezke, ale pwoiedzieli, ze nie wtrącają sie w przygotowania-mogą co najwyzej doradzić coś nam jesli bedziemy chcieli. I owszem korzystamy z ich rad-na szczescie oni nie pwychaja nam nic na sile ufff |
|
|
|
|
magdasid
kocia mama ;)
Wiek: 44 Dołączyła: 08 Lis 2007 Posty: 369 Skąd: Uć ;)
|
Wysłany: Pon Gru 10, 2007 12:55 pm
|
|
|
Ja oszaleję, jak tak dalej pójdzie. A w dodatku mój A. i moja Mamunia różnią się w wielu poglądach, więc coś czuję, że awantur nam nie zabraknie. |
|
|
|
|
MałaMi1
Dołączyła: 08 Paź 2007 Posty: 5375 Skąd: łódzkie
|
Wysłany: Pon Gru 10, 2007 1:04 pm
|
|
|
może grzecznie i na osobności porozmawiaj z mamą i powiedz jej co Ci się nie podoba, że Wy macie inne zdanie, że to bedzie Wasz dzien-a nie jej... |
|
|
|
|
magdasid
kocia mama ;)
Wiek: 44 Dołączyła: 08 Lis 2007 Posty: 369 Skąd: Uć ;)
|
Wysłany: Pon Gru 10, 2007 1:08 pm
|
|
|
No w jakiś sposób muszę to załatwić, i tyle. i to zanim dojdzie do morderstwa, które niechybnie popełnię, jak oni zaczną się spierać |
|
|
|
|
MałaMi1
Dołączyła: 08 Paź 2007 Posty: 5375 Skąd: łódzkie
|
Wysłany: Pon Gru 10, 2007 1:40 pm
|
|
|
no-im szybciej tym lepiej tzn im szybciej zalatwisz ta sprawe i wyjasnisz co trzeba tym lepiej a nie im szybciej kogos zamordujesz |
|
|
|
|
magdasid
kocia mama ;)
Wiek: 44 Dołączyła: 08 Lis 2007 Posty: 369 Skąd: Uć ;)
|
Wysłany: Pon Gru 10, 2007 1:50 pm
|
|
|
i tak uważam,że morderstwo to najlepsze rozwiązanie |
|
|
|
|
zabeczka
Dołączyła: 06 Paź 2007 Posty: 143 Skąd: obywatelka swiata
|
Wysłany: Pon Gru 10, 2007 8:49 pm
|
|
|
hmmm morderstwo powiadasz? |
_________________
|
|
|
|
|
magdasid
kocia mama ;)
Wiek: 44 Dołączyła: 08 Lis 2007 Posty: 369 Skąd: Uć ;)
|
Wysłany: Pon Gru 10, 2007 9:11 pm
|
|
|
tak, chociaż jednej z wyżej wymienionych osób. Zabiję Mamę to zrobię takie wesele jak chcę. Zabiję mojego A. to nie będę musiała słuchać ich kłótni |
|
|
|
|
aka
Dołączyła: 14 Maj 2007 Posty: 179 Skąd: Pabianice / Szkocja
|
Wysłany: Pon Gru 10, 2007 9:38 pm
|
|
|
magdasid napisał/a: | Zabiję Mamę to zrobię takie wesele jak chcę. Zabiję mojego A. to nie będę musiała słuchać ich kłótni |
Widzę świetne masz metody na rozwiązywanie problemów
Zauważ tylko, że slub bez Pana Młodego lub bez "sponsora" się nie odbędzie
|
_________________
|
|
|
|
|
magdasid
kocia mama ;)
Wiek: 44 Dołączyła: 08 Lis 2007 Posty: 369 Skąd: Uć ;)
|
Wysłany: Pon Gru 10, 2007 9:42 pm
|
|
|
spoko spoko, jakoś dam radę
a tak poważnie to wiem,że między moją rodzicielką a moim skarbem będą straszne spięcia i tego najbardziej się obawiam. ech........... |
|
|
|
|
Martysia
mammolina
Wiek: 37 Dołączyła: 23 Sie 2007 Posty: 538 Skąd: Milano
|
Wysłany: Czw Sty 03, 2008 7:22 pm
|
|
|
U nas na szczęście nie ma żadnych spięć z Rodzicami. Ewentualnie między mną a moim skarbem i wynika to ze stresu i z tego, że wszystko bym chciała na szybko, już, teraz. czasem wybucham po prostu płaczem, wydaje mi się, że nie zdążymy itd.:) ale Rodzice są spoko, my wszystko wybieramy i robimy jak chcemy, Rodzice wspomagają oczywiście finansowo. Jego to już w ogóle, są we Włoszech i przylecą dopiero na ślub, jak już wszystko będzie gotowe. Wspomagają tylko finansowo.
magdasid, dasz radę;)! |
_________________
|
|
|
|
|
ava
Wiek: 39 Dołączyła: 12 Lut 2008 Posty: 3728 Skąd: Bełchatów/Łódź
|
Wysłany: Wto Mar 04, 2008 6:14 pm
|
|
|
U nas też nie powinno być źle, choć większą część kosztów pokryją nasi rodzice. Do tej pory mamy salę, kucharkę i dekoratorkę. O sali i dekoratorce zdecydowałam ja, ale w porozumieniu z rodzicami, no i oczywiście z moim S.- razem oglądaliśmy różne sale, rodzice byli też ze mną, gdy spotkałam się z dekoratorką. Jedyne co rodzice zadecydowali za mnie to zamówienie kucharki, która jest ich znajomą, mimo że ja chciałam chociaż rozejrzeć się za jakimiś innymi- ale jakoś szczególnie mnie to nie obeszło, w końcu to oni bedą jej płacić.
O dacie i godzinie ślubu zadecydowałam ja i S.
Obecnie jesteśmy w trakcie poszukiwania zespołu- nasi rodzice oglądają z nami płyty z różnymi zespołami, doradzają, ale decyzja należy do nas. Myślę, ze właśnie tak powinno być- obojetnie czy całą imprezę finansujemy sami czy robią to za nas rodzice, to jeśli wykazują oni chęć uczestniczenia w przygotowaniach, powinniśmy im to umożliwić- w końcu to wydarzenie jest dla nich prawie tak samo ważne jak dla nas. Oczywiście nie dajmy sobie wejść na głowę- niech doradzają, ale ostateczna decyzja powinna należeć do nas, bo to w koncu jest nasz dzień. |
_________________ Nasz ślub - 05.09.2009r.
|
Ostatnio zmieniony przez ava Wto Mar 04, 2008 6:17 pm, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
MalaJu
Dołączyła: 26 Lut 2008 Posty: 2628 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Nie Mar 09, 2008 2:06 pm
|
|
|
a u mnie spokój. Teściowie mieszkają daleko, więc nie mają wpływu na nasze decyzję, mój ojciec za granicą czyli j.w. a Mama to wspaniałe ciało doradcze więc pomaga, jak może. A jeśli chodzi o finanse, to wszystko sponsorujemy sobie sami stąd, skromny budżet ale i dużo radości, bo "sami i po naszemu" :) |
|
|
|
|
EwaM
Wiek: 41 Dołączyła: 30 Lip 2007 Posty: 2535 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon Mar 10, 2008 10:27 pm
|
|
|
Ja się bardzo cieszę z sugestii i pomocy rodziców, ale ostatnio stwierdziłam, że mogą się włączać, szukać różnych rzeczy itd, byle nie szykowali mi żadnych niespodzianek. Już wolę zrezygnować z zaskoczenia, ale mieć pewność, że nie odwalą mi niczego co by mi się nie podobało. |
|
|
|
|
sistermonn
:)
Wiek: 42 Dołączyła: 17 Lip 2007 Posty: 905 Skąd: Łódź - Górna
|
Wysłany: Wto Mar 18, 2008 10:21 am
|
|
|
moi rodzice wciąż nie ingerują w nasze przygotowania. Pytają od czasu do czasu czy coś ruszyło do przodu w przygotowaniach, jeżeli tak to opowiadamy co i jak i za ile. Podpytują czy nie potrzebujemy pomocy finansowej czy jakiejkolwiek z ich strony.
Natomiast PT jest niesamowita - na spotkaniu organizacyjnym ustaliła już jaka wódka ma być na stole (a koszty dzielone są po połowie), oczywiście musi być z górnej półki, żeby "rodzina nie obgadała", strzeliła mega focha, że jak to ja ide tylko z mamą i przyjaciółką wybierać sukienkę? a co z nią? potem jeszcze zaczęła ze mną oglądać wiązanki ślubne i znacząco wskazywać które jej sie podobają. Generalnie kobieta jest do odstrzału |
|
|
|
|
jpuasz
Dołączyła: 17 Maj 2006 Posty: 1210 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Wto Kwi 08, 2008 2:50 pm
|
|
|
Hmmm no nie mogę powiedzieć, zeby rodzice jakos znacząco ingerowali w organizację. Byli informowani o wszystkim co związane z weselem, bo w koncy za to płacili. razem była wybierana sala, na orkiestre sie nie zgadzali, bo uważali że za droga więc oni ustalili jaką kwotę mogą dac a my dopłacilismy resztę i mimo, ze czasem próbowali cos nam narzucić, to ogólnie zawsze udało się znaleźć kompromis - albo oni nas przekonali do swoich racji albo my ich. A jak nikt nikogo nie mówgł przekonac to i tak stawało na naszym |
_________________ Pozdrawiam
Paulina
|
|
|
|
|
fewka
Wiek: 39 Dołączyła: 12 Mar 2008 Posty: 196 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon Kwi 14, 2008 9:18 am
|
|
|
A u nas cisza...Rodzice sie w ogole nie wtrącają...Pytają tylko ile potrzebujemy na kolejne zaliczki...:) W niedzielne obiady opowiadamy im co wybraliśmy, na czym musimy sie skupić. Oni potakują i zawsze wszystko im sie podoba
Raczej spieramy sie z M o nasze czasami zupełnie rozbierzne wizje:) czasami mi sie wydaje ze w ogole sie nie interesują...Ale rozumiem że praca, budowa domu i wesele to za dużo na ich glowy...I szczerze nie chce im zawracać glowy tym co sami możemy zalatwic.
Czasami oczywiście potrzebujemy ich rady i wtedy czuja sie bardziej dowartosciowani, ze mogą nam pomóc i ze w ogole ich pytamy o zdanie...:) Wychodzą z założenia, że to nam ma sie wszystko podobać a nie im.. |
_________________
|
|
|
|
|
Agha [Usunięty]
|
Wysłany: Pon Kwi 14, 2008 1:12 pm
|
|
|
Boże mój Boże
Teoretycznie wszystko robimy sami, ale cały czas jesteśmy kontrolowani. Naprawdę szanuję moją przyszła teściową, ale kiedy mam do wysłuchania po kilka zdań na każdy temat, nie ważne czy załatwiony czy do załatwienia.
Mój K powiedział wczoraj piękne zdanie: Próba wyperswadowania czegoś mojej mamie jest porównywalna z próbą zatrzymania pędzącego na Ciebie pociągu poprzez stanięcie na torach i powiedzenie stop.
Moja mama, dużo pomaga, ale też potrafi po fakcie coś dopowiedzieć, np po wydrukowaniu ponad połowy zaproszeń, stwierdziła, że papier jej się nie podoba.
Powiem tak, przygotowania do wesela, to najwspanialsze przeżycie, ale prawdziwą szkołą życia jest postawienie na swoim i przekonanie do tego kochanych mam.
Dobrze, że ojcowie się nie wtrącają |
|
|
|
|
kwilk
Wiek: 37 Dołączyła: 07 Maj 2008 Posty: 6 Skąd: Pabianice
|
Wysłany: Czw Sie 07, 2008 10:25 pm Jak to jest u Nas...
|
|
|
Przykro mi jak słyszę, że rodzice (jednego lub drugiego) zbytnio ingerują w organizację ślubu.
U Nas jakoś tak naturalnie wyszło, że szukaniem zajmuję się ja, mój Kuba wstępnie wybiera potencjalnych (salę, kamerzystę, fotografa, orkiestrę) a potem ja z rodzicami - najczęściej z mamą oglądamy to na miejscu i podejmujemy decyzję.
Przyszli teściowie mieszkają daleko więc nie mam pretensji o to, że nie mieszają się w organizację a tylko chcą mieć informacje o postępach w przygotowaniach.
Więc generalnie decyzja należy do mnie i do mojego Kuby, ale bardzo poważnie liczę się ze zdaniem mojej mamy i taty.
?yczę Wam wszystkim jak najmniej problemów z organizacją ślubu. Szkoda tracić nerwy na nawet niewielkie spięcia o rzeczy, które mają nam wszystkim sprawiać radość. |
|
|
|
|
izunia_82
Wiek: 41 Dołączyła: 07 Lis 2007 Posty: 1376 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią Sie 08, 2008 12:28 am
|
|
|
U nas na samym początku pozostawili nam wolną rękę. Po około 3 miesiącach rodzice M chcieli wprowadzać swoje pomysły, ale szybko wybiliśmy im to z głowy. I od tamtej pory mamy spokój. |
_________________
|
|
|
|
|
Ola.P
Wiek: 42 Dołączyła: 19 Sie 2008 Posty: 61 Skąd: Łódź/UK
|
Wysłany: Sro Wrz 03, 2008 10:53 pm
|
|
|
A u nas ,ze względu na to ze jesteśmy za granicą, rodzice będą mieli duży wkład w organizację.
Ja zamierzam oczywiście co jakiś czas przylatywać do Lodzi i nadzorować pracę. I właćzać sie tyle ile bede mogła. |
|
|
|
|
Kociadło
Wiek: 39 Dołączyła: 17 Lut 2008 Posty: 2269 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sro Wrz 03, 2008 11:26 pm
|
|
|
Moja mama ciągle tylko powtarza że to nasz slub i nasze wesel i my o wszytkim decydujemy, a tata chciał tylko dwóch rzeczy -mozliwoci ogladania sal z nami i wypowiedzenia sie co do nich oraz jeżeli bedzie taka możliwość oganizacji stołu wiejskiego. |
_________________
|
|
|
|
|
Debussy
pedagog specjalny
Dołączyła: 16 Lut 2008 Posty: 1712 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Wto Wrz 09, 2008 10:09 pm
|
|
|
My mamy pełną swobodę organizacyjną. Nikt z rodziców nie ingeruje.
Jednie co zrobiliśmy, to zabraliśmy nasze mamy na oglądanie sali. Pomyśleliśmy, że to jest taka rzecz, że powinny zobaczyć. Jechały w sumie zdziwione, że to już. A w jeszcze większym szoku się znalazły kiedy spojrzeliśmy na siebie i powiedzieliśmy "zamawiamy".
I to ich zdziwienie : już? teraz?
A resztę rzeczy to już zupełnie sami załatwialiśmy, oglądaliśmy.
Chociaż suknię też kupię z mamą |
_________________ Są tajemnice, które tylko niebo może ostatecznie odkryć... |
|
|
|
|
555
Dołączyła: 02 Lis 2006 Posty: 1486 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Wto Wrz 09, 2008 10:25 pm
|
|
|
dla mnie sprawa jest prosta: jesli Rodzice placa, to maja prawo ingerowac, jesli placimy my, to tylko od nas zalezy, na jaka ingerencje im pozwolimy.. |
_________________
|
|
|
|
|
Ida i Maciej
Dołączyła: 19 Sie 2008 Posty: 72 Skąd: Lodz/Londyn
|
Wysłany: Sro Wrz 10, 2008 11:43 am
|
|
|
U nas podobnie jak u Debussy. Rodzice nie ingeruja w nasze plany, jak znalezlismy sale to ich zawiezlismy zeby zobaczyli gdzie sie beda bawic:) ale chetnie pomagaja jak sie ich o cos poprosi. Mysle ze tak jest OK bo w sumei to nasze wesele i chcemy zeby bylo tak jak my sobie wymyslilismy ale rodzice sa super!
[ Dodano: Sro Wrz 10, 2008 10:46 am ]
Ola.P napisał/a: | A u nas ,ze względu na to ze jesteśmy za granicą, rodzice będą mieli duży wkład w organizację.
Ja zamierzam oczywiście co jakiś czas przylatywać do Lodzi i nadzorować pracę. I właćzać sie tyle ile bede mogła. |
Ola.P. my tez jestesmy za granica co nie przeszkadza nam zalatwic wiekszosc spraw samemu:) |
|
|
|
|
justinaa
Wiek: 40 Dołączyła: 10 Mar 2008 Posty: 1601 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sro Paź 29, 2008 6:43 pm
|
|
|
teściowie praktycznie w ogóle nie ingerowali w nasze przygotowania, moja mama trochę bardziej, ale ostatecznie i wilk był syty i owca cała - moja mam zajęła się oprawą muzyczną ceremonii, więc chociaż to nam odeszło a ona była zadowolona, że mogła dorzucić swoje 5 groszy |
_________________
www.boatmummy.blogspot.com
www.lodzkiemamy.pl |
|
|
|
|
Ambrozja
Dołączyła: 06 Lis 2008 Posty: 1434 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Pon Lis 17, 2008 6:31 pm
|
|
|
Moim przyszli teściowie też mają do nas różne pretensje od kiedy powiedzieliśmy, że się zaręczyliśmy i że ustaliliśmy datę.
Problem mieli z tym:
- dlaczego data 08.08.2009 a nie 09.09.2009 (nie przyjęli do wiadomości, że 09.09.2009 to środa i że wolimy sierpień),
- dlaczego jednym ze świadków nie będzie siostra mojego narzeczonego (nie utrzymuje z nią żadnych kontaktów, naszymi świadkami będą nasi przyjaciele),
- dlaczego wesele jednodniowe,
- dlaczego nie będzie orkiestry pod domem i kościołem,
- dlaczego koło nas mają siedzieć świadkowie, a nie oni (wyobrażacie to sobie????)
Na tą chwilę pamiętam tylko to:)
W żadnej kwestii się nie ugielismy:)
natomiast moja mama jest najkochańsza na świecie i robi wszystko, żeby było tak jak ja chcę;) |
_________________ Kobiety są niewolnicami tylko tych, którzy potrafią je mocno trzymać i dogadzać ich kaprysom - Bolesław Prus |
|
|
|
|
juta79
Wiek: 44 Dołączyła: 05 Paź 2007 Posty: 394 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon Lis 17, 2008 7:23 pm
|
|
|
Rodzice nie ingerowali a za to bardzo duzo pomogli, mama zalatwiala prawie wszystko i doradzala. Raz sie z nia zgadalam a raz nie i nie bylo rzadnego problemu.
A tesciowie hm.. nie ingerowali bo sie chyba zbytnio nie interesowali |
_________________
|
|
|
|
|
MałaMi1
Dołączyła: 08 Paź 2007 Posty: 5375 Skąd: łódzkie
|
Wysłany: Pon Lis 17, 2008 7:31 pm
|
|
|
Amborzja-współczuję.... ja bym chyba wariowała mając takich teściow |
|
|
|
|
Ambrozja
Dołączyła: 06 Lis 2008 Posty: 1434 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Wto Lis 18, 2008 9:03 am
|
|
|
Olcia, wierz mi, że czasem jestem bliska zwariowania... W tej całej sytuacji na duchu podtrzymuje mnie to, że narzeczony zawsze trzyma mja stronę:) Nie damy się naciskom! |
_________________ Kobiety są niewolnicami tylko tych, którzy potrafią je mocno trzymać i dogadzać ich kaprysom - Bolesław Prus |
|
|
|
|
MałaMi1
Dołączyła: 08 Paź 2007 Posty: 5375 Skąd: łódzkie
|
Wysłany: Wto Lis 18, 2008 10:50 am
|
|
|
to fajnie, ze przynajmniej narzeczony nie jest synkiem mamusi i ma swoje własne zdanie ale glowa do gory-jestescie razem i to jest najwazniejsze,nie dajcie aby ktos Wam zaklocil ten szczegolny dzien....w koncu to Wasz Dzien... |
|
|
|
|
alexaw
Wiek: 38 Dołączyła: 18 Gru 2008 Posty: 25 Skąd: ...
|
Wysłany: Pon Sty 12, 2009 11:35 am
|
|
|
Rodzice moi jak i rodzice M. wiedzieli że jesteśmy na tyle osobami niezależnymi i mającymi własne zdanie że nie wtrącali się praktycznie do niczego. Fakt faktem że M. sam finansował swoją stronę, ja w pewnym stopniu swoją też więc rodzice tym bardziej nie mogli nam niczego narzucić. |
_________________ alexaw |
|
|
|
|
meam
Wiek: 38 Dołączyła: 06 Gru 2008 Posty: 45 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Wto Sty 13, 2009 4:04 am
|
|
|
Nasi rodzice, chociaż finansują prawie całe wesele, zostawili nam wolną rękę. No, może poza tym, że mój tata nie zgodził się na ślub w lutym, bo nie ma literki ,,r", więc padło na marzec. Ale w sumie go rozumiem, bo sam brał ślub właśnie w lutym i chyba ma awersję do tego miesiąca |
_________________
|
|
|
|
|
EwaM
Wiek: 41 Dołączyła: 30 Lip 2007 Posty: 2535 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Wto Sty 13, 2009 8:30 am
|
|
|
Nam rodzice finansowali całe wesele. Generalnie prawie wszystko szykowałam ja z mamą, oczywiście w konsultacjach z bratem i tatą przede wszsytkim. Część spraw załatwiłam sama z Dominikiem. Rodzice nie ingerowali. Zostali poinformowani. Niestety (a może na szczęście) w czasie najbardziej nasilonych przygotowań Dominika nie było więc siłą rzeczy nie mógł się włączyć w prace i decyzje. Teściów starałam się na bieżąco informować o wszystkim. Słuchałam ich uwag, niektóre decyzje podejmowaliśmy wspólnie, ale oni nie wtrącali się za bardzo. Generalnie motorem działania byłam ja z mamą. Bardzo się kłóciłyśmy ale i tak wolałam to robić z mamą niż z kimkolwiek innym. |
|
|
|
|
|