Stres podczas ceremonii ślubnej |
Autor |
Wiadomość |
Linka
Wiek: 45 Dołączyła: 29 Mar 2005 Posty: 334 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon Maj 09, 2005 8:48 pm Stres podczas ceremonii ślubnej
|
|
|
Wielki dzień coraz bliżej. Wiem, że oboje będziemy się pioruńsko denerwować podczas ślubu. Napiszcie kochane mężatki jak Wy przeżyłyście tą chwilę. A może macie jakieś dobre rady i godne polecenia sposoby czy środki na złagodzenie stresu. :shakeU: Ja mam oczy w mokrym miejscu, więc pewnie się rozkleję... |
_________________
|
|
|
|
|
kryszka
z doskoku ;)
Dołączyła: 09 Paź 2003 Posty: 4836 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon Maj 09, 2005 9:06 pm
|
|
|
W ogóle się nie stresowałam, bo czym? Zero myśli o tym co robię, że to koniec pewnej epoki, jak wypadnę itp.
Co najwyżej lekkie podniecenie w całym dniu i wielkie emocje jak tata mnie prowadził do ołtarza i wymawiałam przysięgę. Wtedy musiałam powstrzymywać łezki, ale dałam radę, nic nie poleciało. :30:
Dziewczyny pisały o lekkich ziołowych tabletkach na uspokojenie, a na łezki myślenie o tym żeby makijaż się nie rozmazał. |
_________________
"Gdyby nie internet nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów." Stanisław Lem |
|
|
|
|
tusia_queen
Wiek: 42 Dołączyła: 21 Gru 2004 Posty: 288 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon Maj 09, 2005 11:17 pm
|
|
|
a mnie stresuje to, że albo mnie zatka i słowa z siebie nie wydobędę
albo to, że powiem, biorę Ciebie za żonę a nie męża.........
to by było straszne........ |
_________________
|
|
|
|
|
Kasiawka
Żonomama
Wiek: 45 Dołączyła: 17 Lut 2005 Posty: 1150 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Wto Maj 10, 2005 8:05 am
|
|
|
Ja tez sie stresuje, że "palnę" coś nie tak i przysięge trzeba będzie powtarzać ( bo podobno jak się powie coś nie tak, trzeba od nowa, aby przysięga była wypowiedziana bez błednie, bo inaczej jest nie ważna). Mam nadzieję, ze się nie chociaz jestem skora do płaczu.
Nawet nie chcę myśleć o innych nieszczęściach typu: potknięcie w drodze do ołtarza, nie wiem, świadek mi stanie na suknii i się podrze, ...przesadzam? hm, no ale to już najgorsze warianty |
_________________
Kasiawka szczęśliwa żona swojego męża |
|
|
|
|
lvi
Wiek: 41 Dołączyła: 30 Wrz 2004 Posty: 50 Skąd: Bełchatów
|
Wysłany: Czw Maj 12, 2005 11:21 pm
|
|
|
A ja biedna plakalam w czasie skladania przysiegi :doubletear: nie mogłam wymówić słowa.ksiadz mnie uspokajał,nawet wyłaczył na chwile mikrofon zeby nie było slychac mojego placzu-tak mnie emocje poniosly no ale moj maz uwaza ze ta moja przysiega byla naprawde cudowna-taka wzruszajaca i pelna milosci wogle to placzek jestem |
|
|
|
|
Akacja
Wiek: 42 Dołączyła: 29 Lut 2004 Posty: 199 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Czw Lip 07, 2005 12:30 pm
|
|
|
Dziewczynki ja tez jestem placzek jakich malo , ale w dzień ślubu byłam bardzo podekscytowana i bardzo szczęśliwa . Balam sie tak jak i wy czy sie poplacze w tym dniu albo w kosciele, miłą niespodzianka bylo to, ze mialam uśmiech przyklejony do twarzy taka bylam szczesliwa :smilegirl: . Składając przysiege patrzylam na mojego meza porosto w oczy i usmiechalam sie do niego bo to przeciez najpiekniesza chwila w zyciu. Owszem zaczelam sie denerwowac jak juz jechalismy do kosciola, ale tylko dlatego, ze wszyscy dookola byli bardziej przejeci np. rodzice i wzbudzali panikę, najwazniejsze- :blackglassesgirl: nie słuchac,nie przejmowac się, myslec tylko o sobie i mezu i ze to najwspanialszy dzien i nikt i nic go nie zepsuje. Wydaje mi sie, ze nasze podejscie sie sprawdzilo, nie przejmowac sie niczym nawet jak cos pojdzie nie po waszej mysli, ten dzien trwa tak krotko, ze szkoda czasu radosci trwonic na stres i zamartwianie lepiej cieszyc sie dniem slubu po mimo wszytsko!!! Bylo u nas kilka wpadek, ale coz dopiero po slubie jakis miesiac po martwilam sie ze jakos wyszlo cos nie tak, a to juz nikt nie pamietal :tonguegirl:
Dziewczynki radze sie cieszyc wasza miloscia
Pozdrawiam i caluje : |
_________________ Caluje i ściskam gorąco Gość |
|
|
|
|
megi
Firma
Wiek: 42 Dołączyła: 16 Lut 2005 Posty: 739 Skąd: łódź
|
Wysłany: Czw Lip 07, 2005 1:28 pm
|
|
|
ZEROOOOOOOO STRESU< CZUŁAM TYLKO SZCZ??CIE!!!!!!!! |
_________________
|
|
|
|
|
Kati
Dołączyła: 23 Lut 2004 Posty: 3262 Skąd: :)
|
Wysłany: Czw Lip 07, 2005 1:38 pm
|
|
|
A to dokładnie tak jak JA |
_________________
|
|
|
|
|
Linka
Wiek: 45 Dołączyła: 29 Mar 2005 Posty: 334 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sro Lip 27, 2005 7:03 pm
|
|
|
Już mogę sobie sama odpowiedzieć na to pytanie. To było fantastyczne uczucie szczęścia i o dziwo! spokoju. ?adnych stresów tylko podekscytowanie i, jak nam potem mówiono, nie zchodzący z twarzy uśmiech. |
_________________
|
|
|
|
|
joanna_25
Wiek: 43 Dołączyła: 02 Lut 2005 Posty: 357 Skąd: łódź
|
Wysłany: Czw Lip 28, 2005 10:29 am
|
|
|
A ja się potwornie stresuję :smut: Bo to jest ogromne publiczne wystąpienie,każdy się będzie na mnie gapił,cały ślub i wesele.Nie cierpię być w centrum uwagi.Przeraża mnie to.A jeszcze od czasu jak usłyszałam swój głos przez mikrofon to mam kolejnego stresa:że koszmarnie będzie brzmiał mój głos podczas przysięgi.
Znając mnie to się zatnę w kościele.
Nie wspomnę już nawet o pierwszym tańcu czy tym że goście będą wołać;" gorzko,gorzko" i ja będę się musiała przed nimi całować.
Cóż taka już jestem...czasami rozmyślam że może źle zrobiłam i trzeba było wziąć malutki ślub w kościele z udziałem tylko najbliższych i bez całego tego wesela.
Mam nadzieję że jednak nie będzie tak źle i zdołam opanować ten swój stres. |
_________________ Pozdrawiam Cię Gość!
|
|
|
|
|
tusia_queen
Wiek: 42 Dołączyła: 21 Gru 2004 Posty: 288 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią Lip 29, 2005 9:31 am
|
|
|
Joanno, ja też mam okropny głos i sama nie mogę się słuchać
ale przecież wszyscy bliscy znają Cię już tak długo
i dla nich Twój głos jest normalny!!
tym się wcale nie przejmuj |
_________________
|
|
|
|
|
gosiael
Wiek: 45 Dołączyła: 15 Lip 2005 Posty: 20 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią Lip 29, 2005 10:14 am
|
|
|
Jeśli chodzi o "gorzko, gorzko" to mogę sie podzielić pewną radą.
Mój M. uznał ten zwyczej za głupi i powiedział, a ja zaakceptowałam, ze zrobimy to tak iż zaraz po wejsciu jak rodzice wygłoszą przemówienia powitalne, to on wystąpi, powita gości, podziekuje itd. A na zakonczenie powie, że zwyczaj picia do pierwszego pocałunku pochodzi z czasów kiedy małżeństwa były kojarzone przez krewnych, a Młodzi widzieli się dopiero na ślubie. Wówczas niejednokrotnie przed pierwszym pocałunkiem trzeba siębyło napić. My wybraliśmy siebie sami i chcemy ten pocałunek zrobić absolutnie na trzeźwo, a nie w oparach alkoholu. I w tym momencie się dłuuuuugo pocałujemy )
Sprzedaję ten scenariusz tym, którzy mogą mieć problem z "gorzko , gorzko" i podobnymi obrzędami.
Oczywiście każdy zrobi to, co mu się podoba, ale ja uważam, ze tradycyjny scenariusz wesela można modyfikować do swoich potrzeb.
Naturalnie jeśli macie orkiestrę czy wodzireja trzeba ich uprzedzić o modyfikacjach, a goscie.... niech będą zaskoczeni. Wówczas dłużej zapamietają.
Pozdrawiam
Gosia |
|
|
|
|
Kati
Dołączyła: 23 Lut 2004 Posty: 3262 Skąd: :)
|
Wysłany: Pią Lip 29, 2005 10:24 am
|
|
|
Hmmm powiem tak: moja rodzina to by dopiero oczy wybałuszyłą ze zdziwienia
hiihihi
Dla mnie jednak jest to sympatyczny zwyczaj Pocałowaliśmy się, orkiestra przestała liczyć, a my dalej... ale był ubaw |
_________________
|
|
|
|
|
Kasiawka
Żonomama
Wiek: 45 Dołączyła: 17 Lut 2005 Posty: 1150 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią Lip 29, 2005 10:25 am
|
|
|
Kati napisał/a: | Hmmm powiem tak: moja rodzina to by dopiero oczy wybałuszyłą ze zdziwienia
hiihihi |
u mnie chyba by było podobnie, wszyscy by sie bardzo |
_________________
Kasiawka szczęśliwa żona swojego męża |
|
|
|
|
Żaneta
Jestem mamusią
Wiek: 39 Dołączyła: 17 Lip 2005 Posty: 925 Skąd: ŁÓDŹ
|
Wysłany: Nie Lip 31, 2005 5:40 pm
|
|
|
A ja się strasznie denerwowalam!!!!!!!! Bylam klębkiem nerwów!!!!
Calą mszę w kościele trzęslam się!!!!! |
_________________
|
|
|
|
|
Dotka
Wiek: 43 Dołączyła: 12 Mar 2005 Posty: 562 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Czw Sie 18, 2005 8:43 pm
|
|
|
Wielki stres dopadł mnie na błogosławieństwie (oczy mokre i lekko płakałam) a potem jeszcze podczas ceremoni ślubnej w kosciele. Ja to jeszcze jakoś to wytrzymałam raczej cały czas ukrywałam stres usmiechem natomiast mój Misio to był tak bardzo zestresowany że myslałam że zaraz się rozryczy na całego taki spięty był (z tego wszystkiego to przed ołtarzem zapomniał mi z twarzy podnieść do góry welon , teraz dopiero to na luzie wspominam i smiejemy sie z tego. |
_________________
|
|
|
|
|
joanna_25
Wiek: 43 Dołączyła: 02 Lut 2005 Posty: 357 Skąd: łódź
|
Wysłany: Pią Sie 19, 2005 8:55 pm
|
|
|
Dzisiaj byliśmy załatwiać formalności w USC.?ebyście zobaczyli jaki zestresowany był mój M. jak tam szliśmy.... aż strach pomyśleć co będzie na ślubie chyba mi zemdleje chłopina |
_________________ Pozdrawiam Cię Gość!
|
|
|
|
|
Pusiak
- Dyktator
Wiek: 43 Dołączyła: 15 Lut 2005 Posty: 3311 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon Sie 22, 2005 2:34 pm
|
|
|
Na pewno nie będzie tak źle |
_________________
|
|
|
|
|
Basia
Wiek: 45 Dołączyła: 05 Kwi 2005 Posty: 73 Skąd: Wola Pszczolecka
|
Wysłany: Wto Sie 30, 2005 6:32 pm
|
|
|
Wydawalo mi sie, ze nie jestem zestresowana, i ze wszystko jest pod kontrola, ale okolo drugiej w nocy po prostu padlam. Wyciagnelam mojego meza na spacer i oswiadczylam we lzach, ze juz mam dosc tego wszystkiego i chce spac. Moj maz nie byl zbyt zadowolony, bo spedzal milo czas, ale coz... jakis czas potem zniknelismy, czego naprawde nikt nie zauwazyl (zawsze moglismy byc w jednym z licznych miejsc w ogrodzie gdzie bawili sie goscie). Impreza zreszta wkrotce sie zakonczyla sama z siebie - nie bylo pozegnan, wszyscy spotkali sie na sniadanku. Teraz juz wiem, ze to byl po prostu okropny stres, ktory ze mnie w ten sposob wyszedl. Ohyda |
_________________
|
|
|
|
|
Kasiawka
Żonomama
Wiek: 45 Dołączyła: 17 Lut 2005 Posty: 1150 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sro Sie 31, 2005 8:03 am
|
|
|
byłam wczoraj na przymiarce, byłam tak zestresowana, że nawet na zdjęciach widać. Więc aż boje sie pomysleć co będzie na uroczystości slubnej |
_________________
Kasiawka szczęśliwa żona swojego męża |
|
|
|
|
maliga
Wiek: 42 Dołączyła: 26 Gru 2004 Posty: 25 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią Wrz 09, 2005 2:33 pm
|
|
|
U nas było dość śmiesznie- ja, zawsze panikująca i trzęsąca się ze strachu, byłam przeszczęśliwa, radosna, uśmiechnięta i zrelaksowana, a mój M., który zawsze podchodzi do wszystkiego na luzie i się nie przejmuje był zestresowany na maxa (co nie znaczy, że nie był przeszczęśliwy Ja nie miałam czasu myśleć o nerwach, powiedziałam sobie, że co ma być to będzie i może dlatego po prostu cieszyłam się tym szczególnym dniem. A inna sprawa może to też dlatego, że cały czas czułam się trochę jak za szybą, jakby to wcale nie mnie dotyczyło..... |
_________________ Serdecznie Cię pozdrawiam Gość |
|
|
|
|
Mika
Wiek: 44 Dołączyła: 19 Mar 2005 Posty: 1034 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon Wrz 12, 2005 12:33 pm
|
|
|
Ja czułam tylko spokój i szczęście, zero stresu :D:D Najfajniejsze jest też to, że prawie wszystko pamiętam |
_________________ http://www.biurotassa.pl
|
|
|
|
|
szoko
Wiek: 46 Dołączyła: 04 Sie 2004 Posty: 99 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon Wrz 12, 2005 6:22 pm
|
|
|
Ja też nie denerwoawałam sie w ogóle- mozna rzec iż prawie skakałam ze szczęścia ze idę do ołtarza- barrrdzo mi się to podobałao.Oj chciałabym przeżyć to jeszcze raz |
|
|
|
|
Pusiak
- Dyktator
Wiek: 43 Dołączyła: 15 Lut 2005 Posty: 3311 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sro Wrz 21, 2005 10:12 am
|
|
|
Ja się denerwowałam do momentu w którym zaczęliśmy iść do ołtarza, a potem jeszcze mała chwilka stresu, gdy podchodziliśmy przed ołtarz, by wypowiedzieć słowa przysięgi No a potem jeszcze przez chwilkę trzesły mi sie nogi Mefiu też był zestresowany, co zresztą było słychać w jego głosie podczas przysięgi, ale jakoś sobie poradziliśmy Ale oczywiście najbardziej ze wszystkiego byliśmy szczęśliwi |
_________________
|
|
|
|
|
monique
Wiek: 45 Dołączyła: 26 Lut 2005 Posty: 102 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sob Paź 01, 2005 9:17 am
|
|
|
maliga napisał/a: | U nas było dość śmiesznie- ja, zawsze panikująca i trzęsąca się ze strachu, byłam przeszczęśliwa, radosna, uśmiechnięta i zrelaksowana, a mój M., który zawsze podchodzi do wszystkiego na luzie i się nie przejmuje był zestresowany na maxa (co nie znaczy, że nie był przeszczęśliwy Ja nie miałam czasu myśleć o nerwach, powiedziałam sobie, że co ma być to będzie i może dlatego po prostu cieszyłam się tym szczególnym dniem. A inna sprawa może to też dlatego, że cały czas czułam się trochę jak za szybą, jakby to wcale nie mnie dotyczyło..... |
chyba ten dzień (czytaj 20 sierpień) tak na nas wpłynął.
U mnie było podobnie. Jetsem strasznym ryczkiem i płaczkiem, a mój J. podchodził do wszystkiego na luzie. Do dnia ślubu....
Bo tego pięknego dnia od rana co prawda byłam nieco zdenerwowana, ale miałam dokładnie zaplanowany dzień i uważałam, że ze wszystkim sie wyrobię. Najbardziej obawiałam się błogosławieństwa bo nasze mamy to straszne płaczki więc jak zobaczyłabym je płaczące to też by było . Ale jak się okazało moje obawy sie nie potwierdziły, co prawda mojej mamie zaszkliły się oczy ale dumnie wytrzymała. A później był totalny luz - az się wierzyć nie chce. Wszyscy mówili że byłam tak radosna i szczęśliwa. I tak było - zero stresu, natomiast mój J. na początku ze stresu to nawet swojego wymarzonego długiego welonu nie zauważył!! Tak koniecznie chciał żebym miała długi welon i nawet go nie zauważył ( ja chciałam krótki o czym wiedział a ten długi to była niespodzianka).
A tak szczerze mówiąc to chciałabym jeszcze raz to powtórzyć, tak sie bałam a taki to cuuuuudowny dzień był.... |
_________________ serdecznie pozdrawiam Gość i życzę miłego dnia
|
|
|
|
|
Edi
Wiek: 40 Dołączyła: 24 Cze 2005 Posty: 430 Skąd: sprzed komputera
|
Wysłany: Sro Paź 05, 2005 5:52 pm
|
|
|
Ja jestem straszna płaczka, czasami nawet smutna muzyka na jakimś filmie (patrz "Zabić księdza" itp.) poruszy mnie tak że bede płakać i płakać..
Dlatego bardzo obawiam sie że sie w kościele rozpłacze albo ze nie będe wstanie słowa wymówić.
Kurcze zostało jeszcze 10 miesięcy do ślubu a ja już sie martwie. To chyba jakieś "skrzywienie ślubne"
:smut: |
_________________ Ja chce powtórki z 23 września 2006 !
|
|
|
|
|
Żaneta
Jestem mamusią
Wiek: 39 Dołączyła: 17 Lip 2005 Posty: 925 Skąd: ŁÓDŹ
|
Wysłany: Sro Paź 05, 2005 10:43 pm
|
|
|
Edi! Nie jest to żadne skrzywienie ślubne!
Tak już jest!
?lub to naprawdę cudowne przeżycie i dziwne byloby gdyby nikt się nie denerwowal! |
_________________
|
|
|
|
|
Edi
Wiek: 40 Dołączyła: 24 Cze 2005 Posty: 430 Skąd: sprzed komputera
|
Wysłany: Sro Paź 05, 2005 10:48 pm
|
|
|
Ale ja w pewnych sytuacjach po prostu nie umie przestać płakać. A jeśli zaczne płakać na początku i tak będe chlipać całą msze?? To będzie chyba żałośnie wyglądać.. i makijaz sie rozmarze.... nie wspomne o moim samopoczuciu.
Pisze tak bo w kościele w którym bierzemy ślub organista tak pięknie gra różne pieśni i melodie że czasem jak jestem na zwykłej mszy niedzielnej to łezka mi już staje w oku, takie to wzruszające. A co będzie na ślubie?? |
_________________ Ja chce powtórki z 23 września 2006 !
|
|
|
|
|
gosiaczek
Dołączyła: 27 Sie 2004 Posty: 645 Skąd: stąd i z owąd
|
Wysłany: Czw Paź 06, 2005 8:33 am
|
|
|
Strasznie sie denerwowałam do południa, potem ze mnie to zeszło. I nawet, kiedy (jeszcze) narzeczony puścił "strzałkę", że jedzie, byłam spokojna. Emocje opanowały mnie na krótko w czasie błogosławieństwa. W drodze do ołtarza byłam spokojna i szczęśliwa jak nigdy, mój Kochany uspokoił się dopiero, kiedy skończyli grać pierwszy utwór. W czasie mszy denerwowałam się tylko, czy mój proboszcz nie wyskoczy z czymś w stronę organisty, bo od tego zaczął. Jak się później okazało, dzieliłam ten niepokój z mamą i bratem |
|
|
|
|
Kasiawka
Żonomama
Wiek: 45 Dołączyła: 17 Lut 2005 Posty: 1150 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sro Paź 19, 2005 1:03 pm
|
|
|
Stresu nie było wcale, cały dzień byłam usmiechnieta, zadowolona, trochę zasmarkana, ale stresu nie czułam, ani mąż.
Dopiero przez chwilkę w Kościele poczułam co się dzieje, ale zdenerwowanie szybko minęło.
Jestem płaczka a tu nic nawet kropelki, straszne jakaś znieczulica się zrobiłam czy jak?? |
_________________
Kasiawka szczęśliwa żona swojego męża |
|
|
|
|
gambi
Wiek: 44 Dołączyła: 05 Sty 2005 Posty: 509 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Wto Lis 08, 2005 3:43 pm
|
|
|
stresowalam sie i to sporo w ciagu calego dnia. najpierw o to czy ze wszystkim zdazymy, potem okazalo sie, ze po blogoslawienstwie, mielismy jeszcze duzo czasu wolnego.
przed kosciolem witajac sie z goscmi zupelnie zapomnialam o czekajacej nas ceremoni i dopiero w przedsionku kosciola uswiadomilam sobie co ma sie za chwile wydarzyc.
po przysiedze opuscilo mnie zdenerwowanie, bo dopiero wtedy poczulam jak zimno bylo w kosciele i cala sie trzeslam.
choc tez naleze do placzek, mialam lzy w oczy ale nie plakalam ani razu. |
_________________
Miłego dnia Gość |
|
|
|
|
magda81
Wiek: 42 Dołączyła: 09 Paź 2005 Posty: 221 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Wto Lis 29, 2005 2:51 pm
|
|
|
Stresuje sie strasznie...
nie naleze do osob bojazliwych , i zadko sie stresuje..ale wesele ...jestem przerazona skladaniem przysiegi..strasznie sie boje ze moj glos nie da rady ze bedzie sie trzasl..etc...
na samam mysl serce zaczyna mi mocniej bic |
_________________ jeszcze tylko..
just married
Pozdrawiam Cię cieplutko Gość |
|
|
|
|
Alma_
Dołączyła: 03 Paź 2005 Posty: 3531 Skąd: z całkiem bliska
|
Wysłany: Wto Lis 29, 2005 2:57 pm
|
|
|
Ja jak narazie się nie stresuję, ale zobaczymy co bedzie
Boję się tylko, że się rozpłaczę ze wzruszenia i nie będę w stanie wypowiedzieć słowa, nie wspominając już o makijażu… |
_________________ chez alma | |
|
|
|
|
Linka
Wiek: 45 Dołączyła: 29 Mar 2005 Posty: 334 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Wto Lis 29, 2005 3:00 pm
|
|
|
Zupełnie nie potrzebnie sie stresujesz magdo. Wiesz, ja miałam takie wrażenie jakbyśmy byli sami w kościele - tzn z księdzem. W ogóle zapomniałam o tłumach gości za nami, i uświadomiłam to sobie dopiero oglądając film. W ogóle nie czułam się jak osoba, na którą patrzą wszyscy. Mój spokój zdumiewa mnie do dziś - ja się szybko denerwuję i trzęsę z wrażenia w wielu sytuacjach, a tu nic.... Zobaczysz nie taki diabeł straszny... |
_________________
|
Ostatnio zmieniony przez Linka Wto Lis 29, 2005 3:01 pm, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Alma_
Dołączyła: 03 Paź 2005 Posty: 3531 Skąd: z całkiem bliska
|
Wysłany: Wto Lis 29, 2005 3:01 pm
|
|
|
Linka, i nie płakałaś? |
_________________ chez alma | |
|
|
|
|
Mika
Wiek: 44 Dołączyła: 19 Mar 2005 Posty: 1034 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Wto Lis 29, 2005 3:03 pm
|
|
|
Dziewczyny strach ma wielkie oczy naprawdę nie ma się czym stresować w tym dniu zapomina się o stresie. Co do płaczu to nawet łza w oku mi się nie zakręciła wszystko działo się tak szybko i było tak pięknie... |
_________________ http://www.biurotassa.pl
|
|
|
|
|
Linka
Wiek: 45 Dołączyła: 29 Mar 2005 Posty: 334 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Wto Lis 29, 2005 3:03 pm
|
|
|
Ani trochę Almo. Nawet na błogosławieństwie...nic... a potrafię się upłakać na głupim romansidle |
_________________
|
|
|
|
|
magda81
Wiek: 42 Dołączyła: 09 Paź 2005 Posty: 221 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Wto Lis 29, 2005 3:09 pm
|
|
|
Wszytsko sie okaze w tym dniu...wiem tlumacze sobie, ale zawsze gdy bylo duzo ludzi i mialam cos powiedziec to moj glos drzal...dlatego tak sie tego obawiam, z jednej strony nie moge sie juz doczekac, a z drugiej boje sie strasznie... |
_________________ jeszcze tylko..
just married
Pozdrawiam Cię cieplutko Gość |
|
|
|
|
karmelcia
Wiek: 44 Dołączyła: 07 Lis 2005 Posty: 177 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sro Lis 30, 2005 9:26 am
|
|
|
Zaczelam sie zastanawiac nad ytm dniem i powiem Wam ze chyba bede miala problem juz przy wyjsciu z domu - a co dopiero w kosciele- wesele to juz chyba po pierwszym tancu pestka |
|
|
|
|
Martita
Mamunia Jasiunia:)
Wiek: 42 Dołączyła: 16 Lis 2005 Posty: 294 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sro Lis 30, 2005 7:05 pm
|
|
|
Jak sobie pomyslę o tym stresie to też chyba najbardziej przeraż mnie myśl wyprowadzki z domu bo wtedy to dopiero poczuje że coś sie w moim zyciu naprawde zmienia... |
_________________ |
|
|
|
|
magda81
Wiek: 42 Dołączyła: 09 Paź 2005 Posty: 221 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Czw Gru 01, 2005 7:03 pm
|
|
|
Wiecie co najlepiej nie myslmy o tym stresie..(jak to mozliwe nie myslec )
Zacznijmy sie stresowac dzien przed albo w dniu slubu albo wogole
ale bylo by fajnie... eh |
_________________ jeszcze tylko..
just married
Pozdrawiam Cię cieplutko Gość |
|
|
|
|
joanna_25
Wiek: 43 Dołączyła: 02 Lut 2005 Posty: 357 Skąd: łódź
|
Wysłany: Wto Gru 06, 2005 9:36 am
|
|
|
magda81 napisał/a: | Wszytsko sie okaze w tym dniu...wiem tlumacze sobie, ale zawsze gdy bylo duzo ludzi i mialam cos powiedziec to moj glos drzal...dlatego tak sie tego obawiam, z jednej strony nie moge sie juz doczekac, a z drugiej boje sie strasznie... |
Magda81 ja mam tak samo.Stresuję się przy każdym wystąpieniu,ogólnie jestem bardzo nieśmiała.I bałam się ślubu koszmarnie
Ale jakoś przeżyłam swój ślub Ze strachu byłam półprzytomna,to znaczy od błogosławieństwa czułam się jakby mi się wszystko to śniło i jakby to nie był mój ślub.Wiesz...pewnie miałaś kiedyś takie uczucie że jesteś gdzieś indziej?
I dlatego że tak się czułam to nie czułam stresu.No może tylko jak wchodziłam do kościoła i wszyscy patrzyli na nas.Ale poza tym wspominam ślub i wesele dobrze,nawet na pierwszym tańcu się nie stresowałam |
_________________ Pozdrawiam Cię Gość!
|
|
|
|
|
magda81
Wiek: 42 Dołączyła: 09 Paź 2005 Posty: 221 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Wto Gru 06, 2005 8:52 pm
|
|
|
Skoro tak mowisz to moze nie bedzie tak zle, no ale jak mowilam zawsze mi drzy glos podczas jakis przemowien i tego najbardziej sie boje a przez mikrofon to bedzie slychac strasznie... eh |
_________________ jeszcze tylko..
just married
Pozdrawiam Cię cieplutko Gość |
|
|
|
|
Edi
Wiek: 40 Dołączyła: 24 Cze 2005 Posty: 430 Skąd: sprzed komputera
|
Wysłany: Wto Gru 06, 2005 11:09 pm
|
|
|
U nas też przysięgę mówi się przez mikrofon ale ostatnio dowiedziałam się, że można sobie wybrać czy chce się mówić przez mikrofon czy bez. :30:
Troche mnie to uspokoiło bo też nienawidze publicznych wystąpień. |
_________________ Ja chce powtórki z 23 września 2006 !
|
|
|
|
|
Alma_
Dołączyła: 03 Paź 2005 Posty: 3531 Skąd: z całkiem bliska
|
Wysłany: Wto Gru 06, 2005 11:11 pm
|
|
|
No tak - ale czy będzie Cię słychać w całym kościele bez użycia mikrofonu? |
_________________ chez alma | |
|
|
|
|
karmelcia
Wiek: 44 Dołączyła: 07 Lis 2005 Posty: 177 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sro Gru 07, 2005 9:30 am
|
|
|
Alma_ napisał/a: | No tak - ale czy będzie Cię słychać w całym kościele bez użycia mikrofonu? |
zalezy jaki kosciol- tzn. jak duzy.
My wybralismy sobie maly kosciol i mysle ze zrezygnujemy z mikrofonu i bedzie nas slychac |
|
|
|
|
gosiaczek
Dołączyła: 27 Sie 2004 Posty: 645 Skąd: stąd i z owąd
|
Wysłany: Sro Gru 07, 2005 1:22 pm
|
|
|
Nawet jesli będziecie mieli we Florianie (zgadłam?), będziecie musieli głosno krzyczec, jeśli, poza księdzem i świadkami, miałby Was ktoś usłyszeć |
|
|
|
|
Kati
Dołączyła: 23 Lut 2004 Posty: 3262 Skąd: :)
|
Wysłany: Sro Gru 07, 2005 6:11 pm
|
|
|
Mnie tam było wszystko jedno czy przez mikrofon czy bez. Ale kościół był baardzo duży i i tak ludzie na końcu niewiele słyszeli (nawet bez mikrofonu) |
_________________
|
|
|
|
|
Edi
Wiek: 40 Dołączyła: 24 Cze 2005 Posty: 430 Skąd: sprzed komputera
|
Wysłany: Sro Gru 07, 2005 8:01 pm
|
|
|
Alma_ napisał/a: | No tak - ale czy będzie Cię słychać w całym kościele bez użycia mikrofonu? |
Bierzemy ślub w ogromnym kościele i na pewno słabo będzie nas słychać.
Ale ja właśnie tego chciałam. Nie lubię przemawiać do mikrofonu. |
_________________ Ja chce powtórki z 23 września 2006 !
|
|
|
|
|
karmelcia
Wiek: 44 Dołączyła: 07 Lis 2005 Posty: 177 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sro Gru 28, 2005 4:37 pm
|
|
|
gosiaczek napisał/a: | Nawet jesli będziecie mieli we Florianie (zgadłam?), będziecie musieli głosno krzyczec, jeśli, poza księdzem i świadkami, miałby Was ktoś usłyszeć |
NIe wybralismy sobie Mateusza:(
Musze isc w sobote na jakis slub i posluchac i zastanowic sie i zapytac czy istnieje mozliwosc mowienia bez mikrofonu |
|
|
|
|
|