Strona korzysta z plikow cookie w celu realizacji uslug zgodnie z Polityka prywatnosci.

Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookie w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.

Forum Weselne miasta Łodzi Strona Główna Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  KalendarzKalendarz  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum
 Ogłoszenie 
Wasze albumy zdjęć ALBUM
Regulamin forum REGULAMIN
Reklama w serwisie REKLAMA

Poprzedni temat «» Następny temat
dawcy narządów
Autor Wiadomość
justyncia83 

Wiek: 41
Dołączyła: 19 Wrz 2006
Posty: 55
Skąd: ŁÓDŹ
Wysłany: Wto Kwi 08, 2008 5:55 pm   

Ja również oddałabym swoje narządy.Chciałabym aby po mojej śmierci mogły jeszcze komuś posłużyć.
_________________
JUSTYNCIA83
 
 
marta_s3 

Wiek: 41
Dołączyła: 08 Gru 2007
Posty: 185
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Kwi 20, 2008 5:41 pm   

Ja także chciałabym aby moje organy zostały oddane do przesczepu. Moja rodzina oraz narzeczony o tym wiedzą więc mysle , ze później nie robiliby żadnych problemów i uszanowali moja decyzję.
 
 
 
mischelle22 


Wiek: 42
Dołączyła: 27 Gru 2003
Posty: 1211
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Kwi 20, 2008 6:14 pm   

Agiii napisał/a:
Lekarze alarmują, że sytuacja jest tragiczna.



A ja się właśnie najbardziej obawiam nieuczciwości lekarskiej i handlu organami.
Jaką mogę mieć pewność, że lekarze zrobili wszystko aby kogoś uratować?
Przecież poświęcając jedno - mogą uratować kilka innych istnień?I jeszcze na tym zarobić?

Nie uwierzyłabym zapewne, gdyby dotyczyło to kogoś z moich bliskich, że lekarze nie próbują właśnie uzyskać kilka organów do przeszczepów.
A jeżeli zobaczyliby, że osoba widnieje na liście dawców - to odpuściliby sobie ratowanie życia tej osobie i od razu byłoby "mamy dawcę".

W dzisiejszych czasach (po aferze łowców skór w Naszym pogotowiu) podchodzę do tego dość nieufnie, dlatego nie chcę podejmować takiej decyzji teraz i nie zamierzam umieszczać nigdzie tego typu informacji :roll:

A o mnie - niech zdecydują najbliżsi ...
_________________

Ostatnio zmieniony przez mischelle22 Nie Kwi 20, 2008 6:15 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
marta_s3 

Wiek: 41
Dołączyła: 08 Gru 2007
Posty: 185
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Kwi 20, 2008 6:29 pm   

Myślę, że MalaJu ma rację i nigdy nie mozna byc pewnym czy lekarze postapia tak jak powinni. Ja np nie widnieje na żadnej liscie dawców tylko bliskie poinformowałam bliskie mi osoby co zrobić jakby pytali się czy moga pobrac oragny do przeszczepu. Dlatego nie martwie się, że lekarze odpuściliby ratowanie mojego życia.

[ Dodano: Nie Kwi 20, 2008 7:41 pm ]
Przepraszam za pomyłke. zamiast MalaJu miało być mischelle 22. Coś rozkojarzona dzisiaj jestem.
 
 
 
Ambrozja 


Dołączyła: 06 Lis 2008
Posty: 1434
Skąd: Katowice
Wysłany: Nie Gru 28, 2008 1:29 pm   

Chciałabym, żeby po śmierci moje organy pobrano do przeszczepu. Też sobie włożę kartkę ze zgodą do dokumentów. Tylko zastanawia mnie jedna rzecz: mój narzeczony powiedział, że nie zgodziłby się na pobranie moich narządów. Więc gdyby coś mi się stało jak będziemy już małżeństwem to co zrobią lekarze? Uszanują moją pisemną wolę czy będą kierować się zdaniem męża??
_________________
Kobiety są niewolnicami tylko tych, którzy potrafią je mocno trzymać i dogadzać ich kaprysom - Bolesław Prus
 
 
 
EwaM 


Wiek: 41
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 2535
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Gru 28, 2008 3:37 pm   

Będą się kierować zdaniem męża. To trochę niehumanitarne kroić na kawałki zmarłego 5 minut po jego śmierci bez wyraźnej zgody najbliższego krewnego, nie?
Ok, zabrzmiało trochę drastycznie, ale pomyśl. Umierasz, dla męża będzie to straszna tragedia i w zasadzie od razu musiałby stanąć twarzą w twarz z następną traumą.
Z tego co wiem, to w Polsce pomimo tych kartek czekają na zgodę rodziny.
 
 
Kati 


Dołączyła: 23 Lut 2004
Posty: 3262
Skąd: :)
Wysłany: Nie Gru 28, 2008 3:41 pm   

EwaM napisał/a:
To trochę niehumanitarne kroić na kawałki zmarłego 5 minut po jego śmierci bez wyraźnej zgody najbliższego krewnego

Nie

a za pół godziny, godzinę będzie to znosił łatwiej? Tylko że nawet jeśli tak, to narządy już nikomu nie pomogą :-?
_________________

 
 
 
EwaM 


Wiek: 41
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 2535
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Gru 28, 2008 3:55 pm   

No ja to wiem, ale chyba ciężko to wytłumaczyć osobom dotkniętym tragedią. :(

Wiesz, ja wychodzę na razie z założenia, że ja bym pozwoliła na pobranie narządów od bliskich, ale tak naprawdę zdaję sobie sprawę z tego, że nie wiemy jak się zachowamy w trudnych sytuacjach dopóki się w nich naprawdę nie znajdziemy. Dlatego nie będę się zarzekać. Łatwo się mówi siedząc wygodnie na fotelu z mężem przy boku. :]
 
 
Kati 


Dołączyła: 23 Lut 2004
Posty: 3262
Skąd: :)
Wysłany: Nie Gru 28, 2008 4:23 pm   

Mój nosi w potrfelu zalaminowaną kartkę ze zgodą i podpisem.
Nie mam prawa tego negować :|
_________________

 
 
 
Ambrozja 


Dołączyła: 06 Lis 2008
Posty: 1434
Skąd: Katowice
Wysłany: Nie Gru 28, 2008 8:26 pm   

Ja też zgodziłabym się na pobranie narządów od moich bliskich. I tu znów moj narzeczony twierdzi, że nie chce żeby jego organy byly pobrane. Nie wiem czym on się kieruje, przecież gdyby coś się stało to nie będą mu już potrzebne. Ależ to bezdusznie brzmi. Mam jednak nadzieję, że nigdy nie będę stała przed taką decyzją.
_________________
Kobiety są niewolnicami tylko tych, którzy potrafią je mocno trzymać i dogadzać ich kaprysom - Bolesław Prus
 
 
 
mietka 
double trouble


Wiek: 46
Dołączyła: 28 Cze 2007
Posty: 1749
Skąd: Łódź/Żabiczki
Wysłany: Nie Gru 28, 2008 8:44 pm   

wiecie co... to nie jest takie latwe i oczywiste.. latwo jest powiedziec "chce, zeby moje organy poszly do przeszczepow", ale tak naprawde to nie my podejmujemy te decyzje.. zostawiamy ja tym, ktorzy najbardziej nas kochaja, ktorym najtrudniej jest pogodzic sie z utrata osoby, ktora nierzadko jest ich calym swiatem... latwo powiedziec - jak umre - bierzcie co chcecie i rozdajcie tym, ktorym to sie przyda.... ale powiedzenie - odlaczcie mojego meza i wytnijcie wszystko co sie da do przeszczepow, przerasta wiekszosc ludzi...
moj maz wlasnie mi powiedzial, ze nie moze sobie wyobrazic nawet takiej sytuacji, ze oczywiscie rozumie, ze smierc mozgu i w ogole, ale dla niego nawet bez czynnego mozgu, bylabym ta sama kobieta, ktora kocha i dlatego podjecie decyzji o odlaczeniu mi zasilania moglaby okazac sie dla niego zbyt trudna.
a i ja nie wiem czy potrafilabym tak po prostu podjac taka decyzje....
_________________
 
 
kryszka 
z doskoku ;)


Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 4836
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Gru 28, 2008 10:22 pm   

Kati napisał/a:
Mój nosi w potrfelu zalaminowaną kartkę ze zgodą i podpisem.
Nie mam prawa tego negować :|

Uważam dokładnie tak samo.

mietka napisał/a:
ale tak naprawde to nie my podejmujemy te decyzje.. zostawiamy ja tym, ktorzy najbardziej nas kochaja

Skoro kochają to niech nie sprzeciwiają się mojej woli. ?wiadomie podejmuję decyzję o oddaniu organów, wszyscy wiedzą, a tu łup NIE, BO NIE, BO ONA JEST MOJA. Jakby mi ktoś wykręcił taki numer straszyłabym po śmierci. :razz:

I nie piszę o odłączeniu od respiratora, bo to i oddanie organów w przypadku pewnej śmierci to dla mnie dwie różne decyzje.
_________________

"Gdyby nie internet nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów." Stanisław Lem
 
 
izunia_82 

Wiek: 41
Dołączyła: 07 Lis 2007
Posty: 1376
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Gru 28, 2008 11:18 pm   

Szczerze, może uznacie mnie za samolubną, ale samej siebie nie oddałabym dla przeszczepów. Ale jeśli chodzi o moich najbliższych jeśli wyraziliby za życia taką prośbę słownie lub na piśmie spełniłabym ich wolę, fakt, że z ciężkim sercem, ale nie sprzeciwiłabym się ich wyborom.
_________________


 
 
EwaM 


Wiek: 41
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 2535
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Gru 29, 2008 9:10 am   

kryszka napisał/a:


I nie piszę o odłączeniu od respiratora, bo to i oddanie organów w przypadku pewnej śmierci to dla mnie dwie różne decyzje.


Kryszka, wydaje mi się, że to wielokrotnie jest to samo, ponieważ często potencjalni dawcy narządów są podłączani do urządzeń, które przedłużają, hm, jakby to określić - śmierć narządów. I takie osoby, pomimo tego, że np ich mózg już nie funkcjonuje fizycznie są podtrzymywani i bliskim może się wydawać, że jeszcze oddychają, że żyją. Zrozum, to jest dramat osób, które nagle w tragiczny sposób straciły najbliższe osoby wszystko jedno kogo - męża, dziecko, żonę. Nie można mieć do nich żalu, że mają wątpliwości.
 
 
kryszka 
z doskoku ;)


Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 4836
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Gru 29, 2008 9:39 am   

Miałam na myśli sytuację, gdy leży się pod respiratorem od kilku miesięcy/lat i w pewnej chwili lekarz mówi "mózg nie żyje, musicie podjąć decyzję czy odłączamy od respiratora", a podtrzymywanie funkcji życia po stwierdzeniu pewnej śmierci np. w wypadku. W pierwszym przypadku można liczyć na cud, w końcu medycyna zna przypadki szokujących wybudzeń, w drugim na cud miejsca nie ma.

EwaM napisał/a:
Nie można mieć do nich żalu, że mają wątpliwości.

Wątpliwości proszę bardzo, ale sprzeciwianie się woli tej bliskiej osoby to świństwo.

Mamy prawo w tej kwestii - narządy można pobrać od każdego zmarłego (jeśli nie ma jego zastrzeżenia w rejestrze sprzeciwów), ale że to delikatna sytuacja na wszelki wypadek pyta się najbliższych. I nawet jeśli zmarły ma przy sobie karteczkę ze zgodą, rodzina może wyrazić sprzeciw - bez sensu. Jakoś w innych przypadkach lekarze nie mają tyle serca (np. oddanie rodzicom ciała przedwcześnie urodzonego płodu - ich dziecka), bo prawo.


http://www.poltransplant.org.pl/

http://oswiadczeniewoli.com.pl/mlodziez/ulotka.doc
http://oswiadczeniewoli.c..._edukacyjna.pdf
_________________

"Gdyby nie internet nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów." Stanisław Lem
 
 
Ambrozja 


Dołączyła: 06 Lis 2008
Posty: 1434
Skąd: Katowice
Wysłany: Pon Gru 29, 2008 11:17 am   

kryszka napisał/a:
I nawet jeśli zmarły ma przy sobie karteczkę ze zgodą, rodzina może wyrazić sprzeciw - bez sensu.


Właśnie o to chodzi. Bo co z tego, że ja będę chciała, żeby pobrali moje narządy i będę miała przy sobie kartkę ze zgodą jak lekarze posłuchają męża, który powie żeby nie pobierać?
Uważam, że moja deklaracja powinna być w tym momencie najważniejsza i jeśli mam takową ze sobą to nawet lekarze nie powinni pytać rodziny.
_________________
Kobiety są niewolnicami tylko tych, którzy potrafią je mocno trzymać i dogadzać ich kaprysom - Bolesław Prus
 
 
 
EwaM 


Wiek: 41
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 2535
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Gru 29, 2008 12:18 pm   

I właśnie dlatego ja żadnych kartek nosić nie będę. Wielokrotnie rozmawialiśmy na ten temat w rodzinie i wszyscy stoimy na stanowisku, że powinno się oddać narządy do przeszczepu jeśli będzie taka możliwość. Więc w razie, odpukać, czego, decyzję pozostawiam bliskim. Wiem, że podejmą słuszną decyzję jakakolwiek by nie była.
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Pon Gru 29, 2008 1:57 pm   

A jak zapatrujecie się na przeszczep twarzy? Oddałybyście? Swoją? Bliskich?
Ja jakaś dualna jestem :roll: - jeśli chodzi o organy wewnętrzne to niech biorą, ale co do np. rogówek oczu czy twarzy (są coraz częściej) to mam jakiś wewnętrzny sprzeciw...Może twarz utożsamiam bardzo z daną osobą, nie wiem....
_________________
Ostatnio zmieniony przez Asiek Pon Gru 29, 2008 1:58 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Ambrozja 


Dołączyła: 06 Lis 2008
Posty: 1434
Skąd: Katowice
Wysłany: Pon Gru 29, 2008 6:29 pm   

Hmm, nad przeszczepem twarzy się nie zastanawiałam :-? z jednej strony zmarłemu nie jest potrzebna, a z drugiej co by bylo gdyby np mój mąż po mojej śmierci przypadkiem gdzieś spotkał kogoś o mojej twarzy? Nie wiem co o tym myślę.
_________________
Kobiety są niewolnicami tylko tych, którzy potrafią je mocno trzymać i dogadzać ich kaprysom - Bolesław Prus
 
 
 
Pusiak 
- Dyktator


Wiek: 42
Dołączyła: 15 Lut 2005
Posty: 3311
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Gru 29, 2008 6:53 pm   

Twarzy raczej bym nie oddała.... ze względów czysto estetycznych, cięcia po narządach raczej w trumnie nie widać, w przeciwieństwie do braku częsci twarzoczaszki.... ale np rogówkę bym oddała.
_________________

 
 
 
EwaM 


Wiek: 41
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 2535
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Gru 29, 2008 10:45 pm   

Ale chyba wygląd twarzy zależy od kształtu czaszki i ułożenia mięśni pod skórą, a nie od samej skóry. :kwasny:
 
 
Pusiak 
- Dyktator


Wiek: 42
Dołączyła: 15 Lut 2005
Posty: 3311
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Gru 30, 2008 10:47 am   

No masz rację, tak, ale co to ma do rzeczy :?:
_________________

 
 
 
EwaM 


Wiek: 41
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 2535
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Gru 30, 2008 12:17 pm   

Pusiak napisał/a:
No masz rację, tak, ale co to ma do rzeczy


Odniosłam to do tej wypowiedzi:

Ambrozja napisał/a:
a z drugiej co by bylo gdyby np mój mąż po mojej śmierci przypadkiem gdzieś spotkał kogoś o mojej twarzy? .
 
 
kryszka 
z doskoku ;)


Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 4836
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Gru 31, 2008 8:50 pm   

Twarzy nie, zbyt to osobiste, jedyne w swoim rodzaju. Oglądałam kiedyś dokument o takim przeszczepie i z tego co pamiętam to sam obdarowany nie był po pewnym czasie zbyt zadowolony.
Rogówkę tak.

A zresztą przeszczep serca itp. to operacje ratujące życie, a przeszczep twarzy to chyba raczej operacja estetyczna, tak z grubsza, bez zagłębiania się w psychologiczne aspekty np. deformacji.
_________________

"Gdyby nie internet nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów." Stanisław Lem
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Czw Sty 01, 2009 12:36 pm   

kryszka napisał/a:
a przeszczep twarzy to chyba raczej operacja estetyczna, tak z grubsza, bez zagłębiania się w psychologiczne aspekty np. deformacji.

Nie do końca. Te o których słyszałam to takie gdy np. ktoś stracił połowę twarzy (nos, usta, policzki, brodę) w wyniku wypadku. Dla mnie taki przeszczep to prawie jak operacja ratująca życia - trudno wyobrazić sobie życie, gdy straci się większość twarzy, nie skóry, ale twarzy z mięśniami... Pomijam prawidłowe funkcjonowanie (oddychanie, przyjmowanie posiłków) - wielu ludzi pewnie odebrałoby sobie życie, więc to nie kwestia jedynie estetyczna.




Ale pewnie z czasem potoczy się to trochę jak z silikonowymi piersiami - początkowo były w celach rekonstrukcyjnych (po amputacjach), teraz - wiadomo.
_________________
 
 
kryszka 
z doskoku ;)


Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 4836
Skąd: Łódź
Wysłany: Sob Sty 03, 2009 10:23 pm   

Masz rację, Asiek, jakoś miałam przed oczami tylko jeden film o takiej operacji.

Nie, to chyba zbyt psychiczne obciążenie dla znajomych i samego siebie żeby sobie zafundować taką operację. Brrrr....
_________________

"Gdyby nie internet nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów." Stanisław Lem
 
 
izunia_82 

Wiek: 41
Dołączyła: 07 Lis 2007
Posty: 1376
Skąd: Łódź
Wysłany: Sob Sty 03, 2009 11:11 pm   

Też jestem tego zdania co Asiek, tylko że w dzisiejszych czasach chyba nie ma jeszcze możliwości przeszczepu samej twarzy innej osobie czy nawet dla samego siebie. Podobno biorą skórę z innych części ciała danej osoby, a zwłaszcza z pośladków bo jest to miejsce, którego raczej nie pokazujemy innym na co dzień.
_________________


 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Nie Sty 04, 2009 10:48 am   

kryszka napisał/a:
Nie, to chyba zbyt psychiczne obciążenie dla znajomych i samego siebie żeby sobie zafundować taką operację. Brrrr....

Tzn.? Dla biorcy czy dla dawcy (temu to już wsio rawno)?

izunia_82 napisał/a:
tylko że w dzisiejszych czasach chyba nie ma jeszcze możliwości przeszczepu samej twarzy innej osobie czy nawet dla samego siebie.

Oczywiście, że są już takie operacje! Pierwszy udany przeszczep twarzy, z tego co pamiętam, miała pewna Francuzka, która była potwornie oszpecona (chyba pies ją tak okaleczył). Większość twarzy pobrano od zmarłej osoby.
Znam też przypadki, gdy komuś przeszczepiono rękę innej osoby i ten biorca zupełnie sobie nie radził psychicznie - widzieć cały czas dłoń, palce, które nie są jego...
Ostatnio przeprowadzono też (w Polsce) przeszczep ręki mężczyźnie, a dawcą była kobieta : lekarze mówili, że nie ma to znaczenia, bo z czasem ręka nabierze cech męskich.
_________________
Ostatnio zmieniony przez Asiek Nie Sty 04, 2009 10:51 am, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
izunia_82 

Wiek: 41
Dołączyła: 07 Lis 2007
Posty: 1376
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Sty 04, 2009 11:01 am   

To nieźle jestem zacofana :oops: A ja cały czas myślałam, że takie operacje twarzy są jeszcze nie robione.
_________________


 
 
kryszka 
z doskoku ;)


Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 4836
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Sty 04, 2009 11:08 am   

Asiek napisał/a:
Tzn.? Dla biorcy czy dla dawcy (temu to już wsio rawno)?

Nie wiem co lepsze dla biorcy - widzieć codziennie w lustrze obcą twarz czy oszpeconą twarz.
Dla dawcy pewnie, że bez różnicy, ale dla znajomych dawcy już nie. Wyobraźmy sobie sytuację, że po 10 latach spotyka się na ulicy biorcę z twarzą naszego znajomego - szok murowany, przecież można zapomnieć o przeszczepie albo o nim nie wiedzieć.
_________________

"Gdyby nie internet nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów." Stanisław Lem
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Nie Sty 04, 2009 12:22 pm   

kryszka napisał/a:
Asiek napisał/a:
Tzn.? Dla biorcy czy dla dawcy (temu to już wsio rawno)?

Nie wiem co lepsze dla biorcy - widzieć codziennie w lustrze obcą twarz czy oszpeconą twarz.

Obstawiam, że jednak lepiej żyć z jakąkolwiek twarzą niż z żadną. :-? Zmasakrowane twarze nie pozwalają ludziom egzystować, nie tylko w kwestii estetyki, że skazani są na siedzenie w domu lub klinice, ale także zdrowotnych - takie rany często się nie goją, bo uszkodzenia są zbyt duże. Wyobrażasz sobie żyć kilka lat z otwartymi, niegojącymi się ranami i np. bez połowy szczęki? Sorry za opis, ale tak to często wygląda. :(
kryszka napisał/a:
Dla dawcy pewnie, że bez różnicy, ale dla znajomych dawcy już nie. Wyobraźmy sobie sytuację, że po 10 latach spotyka się na ulicy biorcę z twarzą naszego znajomego - szok murowany, przecież można zapomnieć o przeszczepie albo o nim nie wiedzieć.

Ale przecież przeszczep twarzy (czy jej części) to nie klonowanie. :? Osoba z przeszczepem twarzy nie wygląda identycznie jak dawca, więc o szoku nie ma mowy.
Poza tym - twarz po przeszczepie nie wygląda jak normalna twarz - blizny pozostają mimo operacji plastycznych wykonanych jakiś czas po przeszczepie.
_________________
 
 
Klaudynka 


Wiek: 38
Dołączyła: 20 Kwi 2008
Posty: 1321
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Sty 04, 2009 12:39 pm   

Asiek napisał/a:
Oczywiście, że są już takie operacje! Pierwszy udany przeszczep twarzy, z tego co pamiętam, miała pewna Francuzka, która była potwornie oszpecona (chyba pies ją tak okaleczył). Większość twarzy pobrano od zmarłej osoby.
tak, to prawda.

Asiek napisał/a:
Obstawiam, że jednak lepiej żyć z jakąkolwiek twarzą niż z żadną.

Francuzka, u której przed 18 miesiącami dokonano transplantacji twarzy, czuje się jak nowonarodzona. "Powróciłam do świata ludzi, mając normalną twarz, która uśmiecha się, wyraża uczucia i emocje. ?ycie zaczęło się dla mnie od nowa,” powiedziała w wywiadzie dla sobotniego wydania Le Monde, 40-letnia Isabelle Dinoire
"Jestem pełna energii, chcę wrócić do pracy.. Chcę żeby ludzie uszanowali moją prywatność i zostawili mnie w spokoju. Mam prawo do budowania w spokoju nowego życia,” powiedziała Dinoire.

źródło: http://images.google.pl/i...ficial%26sa%3DN
_________________
 
 
 
Kociadło 


Wiek: 39
Dołączyła: 17 Lut 2008
Posty: 2269
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Sty 09, 2009 11:49 pm   

ja mam problem rozwiązany - nie mogę być dawcom - ale bardzo bym chciała i wszystko jedno jakie to narządy by były czy skóra mnie to i tak już by się nie przydało a komuś może uratować życie - :( ale cóż zrobić,
myślę że na pobranie organów osób bliskich wyraziłabym zgodę.
_________________
 
 
 
kryszka 
z doskoku ;)


Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 4836
Skąd: Łódź
Wysłany: Sob Sty 10, 2009 11:28 pm   

Asiek napisał/a:

Ale przecież przeszczep twarzy (czy jej części) to nie klonowanie. :?

Już doczytałam artykuł na ten temat i faktycznie to tylko przeszczep elementów twarzy.

Jako biorca chyba lepiej żyć właśnie jak piszesz z cudzą twarzą niż z żadną, ale jako dawca jednak bym twarzy chyba nie oddała. Choć jeśli chcę kremacji to i tak nie ma znaczenia przecież, temat do głębszych przemyśleń zapewne wraz z postępem medycyny.
_________________

"Gdyby nie internet nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów." Stanisław Lem
 
 
janosik83 

Dołączył: 29 Sty 2015
Posty: 3
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Sty 29, 2015 2:21 pm   

Uważam, że wszyscy powinni podpisywać zgodę na wykorzystanie swoich organów po śmierci. Po co karmić czerwia lepiej uratować choćby jedno życie.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
statystyki odwiedzin z innych stron


Publikowanie w całości lub fragmentach treści zawartych na Łódzkim Forum Weselnym bez zgody administratorów forum jest zabronione.
Reklamy
www.foto-sobieraj.com.pl