Strona korzysta z plikow cookie w celu realizacji uslug zgodnie z Polityka prywatnosci.

Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookie w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.

Forum Weselne miasta Łodzi Strona Główna Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  KalendarzKalendarz  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum
 Ogłoszenie 
Wasze albumy zdjęć ALBUM
Regulamin forum REGULAMIN
Reklama w serwisie REKLAMA

Poprzedni temat «» Następny temat
dobre kolezanki Waszych panów
Autor Wiadomość
Malgoosia 


Wiek: 43
Dołączyła: 14 Kwi 2005
Posty: 145
Skąd: Łódź
  Wysłany: Pon Wrz 19, 2005 1:02 pm   dobre kolezanki Waszych panów

Mam pytanko do Was wszystkich. Czy Wasi panowie (obojetnie czy narzeczeni, mezowie) maja jakies dobre kolezanki, z ktorymi spotykaja sie za Wasza wiedza oczywiscie, ale bez Was? Np dobra kolezanka z pracy, z ktora dobrze sie gada przy kawie czy piwku? Jaki jest Wasz stosunek do takich pan i spotkan? szlejecie z zazdrosci czy ufacie swoim panom? :roll: :roll: :roll: pytanie odnosi sie tez do meskiej czesci forum
 
 
Kasiawka 
Żonomama


Wiek: 45
Dołączyła: 17 Lut 2005
Posty: 1150
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Wrz 19, 2005 1:10 pm   

w pracy nie ma koleżanki żadnej :mrgreen: i wiem na 100000000% , ze jakby taką miał nie spotykałby się sam na sam, ale na pewno w 3. ten typ tak ma :wink: :mrgreen:

A biorąc w ogóle takie cos pod uwage czułabym się głupio w sytuacji gdyby spotykał się z nią sam na sam, pewnie w rewanżu spotykałavbym się z jakims kolegą, ale to chyba nie o to chodzi... bo takie coś do niczego dobrgo nie prowadzi.
_________________

Kasiawka szczęśliwa żona swojego męża
 
 
 
Malgoosia 


Wiek: 43
Dołączyła: 14 Kwi 2005
Posty: 145
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Wrz 19, 2005 1:23 pm   

KasiaK napisał/a:
ale na pewno w 3. ten typ tak ma

nie rozumiem
 
 
Żaneta 
Jestem mamusią

Wiek: 39
Dołączyła: 17 Lip 2005
Posty: 925
Skąd: ŁÓDŹ
Wysłany: Pon Wrz 19, 2005 1:26 pm   

Nie ma takich dobrych koleżanek!
Jeżeli by mial to podobnie jak u Kasi spotykalby się z nią i ja też bylabym tam!
Nie chcialabym takiej sytuacji!
Nie chcialabym,żeby się z jakąś kobietą spotykal! Mam do niego zaufanie,ale nie podobaloby mi się to!
_________________
 
 
Calinka 


Wiek: 43
Dołączyła: 21 Lip 2005
Posty: 190
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Wrz 19, 2005 1:49 pm   

Mój misiek to miał los! 5 lat technikum typowo męskiego, 5 lat na Polibudzie na kierunku tez typowo męskim. Obecnie pracuje również w gronie mężczyzn. Taki zawód. A więc koleżanek za wiele sie nie przewinęło, a przynajmniej takich, które teraz wyciągałyby mojego Robaczka na pogaduchy.
Na początku naszej znajomości byla taka jedna dziewucha (sąsiadka z którą znał się dłuzej niż ze mną) której za bardzo nie mogłam znieść bo podkochiwała sie w moim Miśku a jeszcze do tego on udzielal jej korepetycji z matmy. Nie ukrywam byłam cholernie zazdrosna, chociaż oczywiście nie przyznawałam się na początku. Ale już kontaktu z nią nie ma bo wyjechała za granice i tam wzięła ślub. Jak ona mnie wkurzała. Brrrrr.
_________________
 
 
Kot 


Wiek: 45
Dołączyła: 27 Kwi 2005
Posty: 1423
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Wrz 19, 2005 1:51 pm   

Obecnie nie ma nikogo takiego. Nie wiem co by było gdyby miał... Znaczy chyba byłby problem. To znaczy ja miałabym problem.

Bo to jest tak mój rozum mówi mi, ze jesteśmy oboje dwoma suwerennymi jednostkami, które ponieważ się kochają zdecydowały się założyć rodzinę. Ale nie oznacza to, że wolno nam się spotykać z innymi ludźmi tylko w trójkę bądź wcale. Jesteśmy różni, różnych mamy znajomych, różne pasje i zainteresowania. Po co mialibysmy sobie na wzajem stawiać ograniczenia?

Tyle rozum.

A głupie serce - co ? z kobietą? no nie! po co mu inna kobieta!

:30:
_________________
... pamiętasz była jesień....

 
 
Agatka_P 


Wiek: 41
Dołączyła: 07 Wrz 2005
Posty: 1093
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Wrz 19, 2005 1:54 pm   

Kotku ja mam to samo rozum co innego serce co innego
 
 
Kasiawka 
Żonomama


Wiek: 45
Dołączyła: 17 Lut 2005
Posty: 1150
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Wrz 19, 2005 1:56 pm   

Malgoosia napisał/a:
KasiaK napisał/a:
ale na pewno w 3. ten typ tak ma

nie rozumiem


spotykalibyśmy sie na pewno w trójke - ja mój R. i ta koleżanka, ten typ tak ma
_________________

Kasiawka szczęśliwa żona swojego męża
 
 
 
Basia 


Wiek: 45
Dołączyła: 05 Kwi 2005
Posty: 73
Skąd: Wola Pszczolecka
Wysłany: Pon Wrz 19, 2005 5:51 pm   

To ja w druga strone. Moj M. nie spotyka sie z dziewczynami, ale ja sie spotykam z facetami :-) Moje studia - budownictwo - to kierunek raczej meski, szczegolnie na specjalnosci konstrukcje. Przez piec lat mialam samych kumpli - kumpli od chodzenia w gory, kumpli od gry w tenisa, kumpli od kina, kumpli od wspolnego robienia projektow, kumpli od picia wina w parku... Mnostwo, mnostwo facetow:-) A dobra kolezanke, przyznac sie trudno, tylko jedna. Na dodatek w Finlandii :-) I z duza czescia tych facetow ciagle utrzymuje kontakt, jak tylko moge spotykamy sie, czasem tez z moim mezem, czasem sami. M. nudzi sie w ich towarzystwie, bo nie ma za wiele wspolnych tematow z moimi znajomymi, to byla inna era. Ja naprawde ich lubie, stanowili wazna czesc mojego zycia swego czasu i na szczescie Misiek to rozumie. Ale nie wiem, czy bylabym rownie wyrozumiala...
_________________
 
 
Żaneta 
Jestem mamusią

Wiek: 39
Dołączyła: 17 Lip 2005
Posty: 925
Skąd: ŁÓDŹ
Wysłany: Pon Wrz 19, 2005 6:27 pm   

Basia napisał/a:
Ja naprawde ich lubie, stanowili wazna czesc mojego zycia swego czasu i na szczescie Misiek to rozumie. Ale nie wiem, czy bylabym rownie wyrozumiala...


no wlaśnie o to chodzi,że gdyby oni mieli koleżanki to byloby wsztstko w porządku.ale gdybyśmy my mialy kolegów to już problem bylby! Tak jak jest u Basi!
Ona ma kolegów,ale nie wiadomo czy zaakceptowalaby koleżanki!

[ Dodano: Pon Wrz 19, 2005 6:29 pm ]
Dodam jeszcze,że mój mąż udziela korepetycji i niedawno przychodzila taka ladna dzoiewczyna! Nie bylam zazdrosna bo ufam mężowi,poza tym mlodsza i w ogóle!
Natomiast zapytalam się czy ja moglabym chodzić do faceta na korki to się zastanowil chwilkę! Mimio,że powiedzial,że tak to jednak się zastanawial!
_________________
 
 
Edi 

Wiek: 40
Dołączyła: 24 Cze 2005
Posty: 430
Skąd: sprzed komputera
Wysłany: Pon Wrz 19, 2005 6:39 pm   

Na pewno nie zgodziłabym sie na taki układ że mój P. spotykałby sie beze mnie z jakąś inną dziewczyną. Nieważne kim by była, albo byśmy spotykali sie z nią w trójkę albo wcale.
Po prostu ja jestem taka straszna zazdrośnica, nie zdzierżyłabym takich spotkań chociaż mam do niego zaufanie.
W związku z tematem Małgosi nasuwa mi sie takie skojarzenie odnośnie ostatnich wydarzeń w serialu "M jak miłość". Czy tam nie było podobnie? Od pracy, przez przyjaźń z Olą aż po zdradę Kingi przez Piotrka. Ja na przykład nie chciałabym skończyć jak Piotrek i Kinga. :|
_________________
Ja chce powtórki z 23 września 2006 !! !

 
 
Malgoosia 


Wiek: 43
Dołączyła: 14 Kwi 2005
Posty: 145
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Wrz 19, 2005 9:41 pm   

wysłuchałam Was i musze powiedziec, ze ja mam inne zdanie na ten temat. moj D. ma dobrą kumpele z pracy (jedyna zyczliwa osobe w robocie). i chodzi z nia na piwko, na kawe, ja traktuje ja jak kolejnego kumpla. ufam mojemu narzeczonemu i tyle :mrgreen:
tak sobie mysle, ze gdybym ja miala kolege z pracy, z ktorym by mnie nic nie laczylo to tez bym nie chciala scen zazdrosci i wybierania mi znajomych.
 
 
ewig 


Dołączyła: 10 Cze 2005
Posty: 244
Skąd: łódzkie
Wysłany: Wto Wrz 20, 2005 8:48 am   

To co powiecie na to...?Moj N. jakis czas przede mna spotykal sie z dziewczyna, z ktora byl w jednej "paczce". Gdy odzyskalismy kontakt(o tym pislalam w innym watku) nie byl z nia juz z pol roku. On twierdzil,ze decyzje o rozstaniu podjeli wspolnie. Rozstali sie,mimo wszystko nadal sie spotykali-on zostawal u niej na noc itp. Mowil,ze sa przyjaciolmi.W okresie. gdy byli razem, ona byla o mnie bardzo zazdrosna,choc nie znala mnie osobiscie.I gdy tylko N.powiedzial jej,ze jestesmy razem, postawila mu warunek:"albo ona albo ja"-chore,co?I juz wtedy tlumaczylam N.ze gdyby byla naprawde jego przyjaciolka, to cieszylaby sie,ze jest szczesliwy-bo przeciez wiedziala,ile ja dla niego znacze.A tak,przemowila jakby nadal chciala z nim byc,albo uwazala,ze sa razem. N.dlugo nie mogl tego zrozumiec, spotykal sie z nia, z ich znajomymi(ja zwykle wolalam wtedy isc ze swoimi znajomymi,lub zostac w domu,zeby nie bylo scen z jej strony-draznila mnie tym),szedl wiec sam.Ja zracji tego,ze mam 2 bardzo dobrych przyjaciol(meskich) i tylko 2 przyjaciolki(z czego jedna jest 500 km stad),spotykalam sie z nimi(rowniez ze wspolnymi nocnymi wypadami,zostawaniem na noc).Nie twierdze,ze nie chodzilismy tez wspolnie na takie spotkania z moimi,czy jego znajomymi.Ale wracajac do NIEJ...moj N.jest takim czlowiekiem,na ktorego zawsze mozna liczyc i ona to skrupulatnie wykorzystywala.Dzwonila pod byle pretekstem,a on jechal.I to zaczelo dopiero byc wkurzajace-nie zazdrosc,a zlosc,ze musimy zrezygnowac ze swoich planow itp.Powiedzialam o tym N.ale domyslacie sie pewnie,co on na to.Zmienil zdanie dopiero, gyd zadzwonila,zeby do niej przyjechal,a kiedy on jej powiedzial,ze wyjechalismy na weekend i nie ma go w miescie,rzucila sluchawka...Od tego czasu ich kontakt zaczal sie urywac.A koniec znajomosci nastapil,gdy dowiedziala sie,ze sie zareczylismy...Spotkal znajomych(ona tez tam byla).podszedl przywitac sie,a ona na niego z morda...Nie pamietam,co dokladnie powiedziala,ale N.powiedzial mi wtedy:"Mialas racje,ona nie byla nigdy moja przyjaciolka,zwyczajnie sie we mnie kochala"...I co Wy na to? Nie zawsze te kolezanki z pracy maja czyste zamiary...Moj N. na szczescie, jest jaki jest i otwarcie sobie mowimy co i jak,analizujemy jakies ewentualne zachowania-bez zazdrosci,zamiast niej,szczerosc.
_________________

 
 
pinia_pinia 

Dołączyła: 19 Lip 2005
Posty: 331
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Wrz 20, 2005 11:04 am   

Ja powiem tak :

Nie ma miłości bez zazdrosci

Oczywiście ta zazdrość musi być "zdrowa" i niehisteryczna. Mam szczęscie że mój Misiek nie ma żadej dobrej koleżanki. Co prawda w pracy wiele dzieczyn z nim pracuje ale wszystkie mnie znają i wiedzą że zadzirać ze mną nie można :twisted: Jedna była taka która się ważyła. Wysyłała Miśkowi anonimowo miłosne sms-y ale on mi je od razu poazał i śmailiśmy sie z nich. A ja się później okazało kto to, to jeszcze większy śmiech nas ogarnął. Potem przuciła się na inny obiekt.
Ostatnio zmieniony przez pinia_pinia Wto Wrz 20, 2005 2:22 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Pusiak 
- Dyktator


Wiek: 43
Dołączyła: 15 Lut 2005
Posty: 3311
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Wrz 20, 2005 2:18 pm   

pinia_pinia napisał/a:
Ja powiem tak :

Nie ma miłości bez zazdrosci

Oczywiście ta zazdrość musi być "zdrowa" i nie histeryczna.


Maciek ma kilka znajomych, pracuje równiez z kilkoma dziewczynami, ale nigdy nie byłam o nie zazdrosna z jednym jedynym wyjątkiem. Ma on taką koleżankę, z którą znają sie baaardzo długo i na tyle dobrze, że mamusie po cichu liczyły na ich wspólną przyszłość. Spotykali sie dosyć często wcześniej. Potem pojawiłam się ja i Mefiu przestasł sie widywac z nią tak często, aczkolwiek przez pewnien czas byłam o nią okropnie zazdrosna, bo spotykał sie z nią sam już w okresie trwania Naszego związku. Wynikało to jednak bardziej z faktu, że mieszkalismy daleko, i po prostu nie mogłam Mu na tych spotkaniach towarzyszyć. Teraz już w zasadzie ie jestem zazdrosna, choć czasami jednak coś tam w serduszku pika, ale staram sie za bardzo tego nie okazywać i szybko sie uspokajam, bo przeciez mam do Mefiu zaufanie, i wiem, że nie wywinąłby mi żadnego numeru :)
_________________

 
 
 
Linka 


Wiek: 46
Dołączyła: 29 Mar 2005
Posty: 334
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Wrz 20, 2005 10:35 pm   

Oczywiście...jest taka jedna. Przyjaciółka, :roll: , jeszcze z liceum. Jest ważna dla mojego męża, myślę, że zrobiły dla niej wiele, ja uważam, że zbyt wiele. Do niedawna spotykali się sporadycznie, teraz ona jest daleko. Nigdy nie byli parą. Czy jestem zazdrosna?... na pewno nie z obawy przed zdradą fizyczną, ale złości mnie to, że często o niej mówi, z dumą, że poświęca jej czas. No i nie lubię u kobiet postawy "jaka jestem przy tobie taka mala, tylko wziąc mnie na ręce i nieść...". Do tego jeszcze jest szczerze ubawiony kiedy widzi, że ja jestem zazdrosna....

Teraz dziewczyna jest z najlepszym przyjacielem męża.:allinone: No i bardzo dobrze, wszyscy na tym skorzystaliśmy :lol:
_________________


:)
 
 
aggna 

Dołączył: 04 Sty 2005
Posty: 319
Skąd: Bełchatów
Wysłany: Wto Wrz 20, 2005 11:42 pm   

Moj Misiek nie ma dobrej kolezanki (wszelkie kontakty z kolezankami zerwal gdy zaczelismy byc ze soba na stale). Jedynymi kobietami z ktorymi utrzymuje kontakt to siostra i mama :D
 
 
ewig 


Dołączyła: 10 Cze 2005
Posty: 244
Skąd: łódzkie
Wysłany: Sro Wrz 21, 2005 7:26 am   

aggna napisał/a:
(wszelkie kontakty z kolezankami zerwal gdy zaczelismy byc ze soba na stale). Jedynymi kobietami z ktorymi utrzymuje kontakt to siostra i mama :D


Nie, no bez przesady, zeby az tak sie izolowac... :shock:
_________________

 
 
Alma_ 


Dołączyła: 03 Paź 2005
Posty: 3531
Skąd: z całkiem bliska
Ostrzeżeń:
 1/3/7
Wysłany: Pon Paź 31, 2005 1:24 am   

KasiaK napisał/a:
w pracy nie ma koleżanki żadnej :mrgreen: i wiem na 100000000% , ze jakby taką miał nie spotykałby się sam na sam, ale na pewno w 3. ten typ tak ma :wink: :mrgreen:


Kasia, u mnie podobnie, Ł. ciągnie mnie ze sobą wszędzie, nawet na piwo z kumplami... Twierdzi, że ze mną jest fajniej być niż beze mnie - to po co on ma łazić gdzieś sam? :smilegirl:

Czasem ja gdzieś nie moge lub nie chcę iść i zdarza się, że chodzi sam - nie mam absolutnie NIC przeciwko.

A co do koleżanek - ma takie jeszcze od przedszkola i wcześniej, czasem jego dawne miłości... jedna z nich pewnie będzie moją druhną :lol:

Zazdrość w naszym związku = ZERO ;)

A musze przyznać, ze wcześniej, z innymi byłam koszmarnie zazdrosna. Dopiero z NIM znalazłam ten cudowany spokój i pewność, że cokolwiek by się nie działo - skoro się kochamy to nie mam się o co martwić. Naprawdę fantastyczne uczucie :blackglassesgirl:
_________________
chez alma |
 
 
gosiaczek 

Dołączyła: 27 Sie 2004
Posty: 645
Skąd: stąd i z owąd
Wysłany: Czw Lis 03, 2005 8:44 am   

Mój mąż nie ma ani bliskich koleżanek, ani kolegów. A przyznam, że to by mi trochę ułatwiło, teraz to ja jestem na cenzurowanym, kiedy chcę z jakąś wyskoczyc na kawę. JAK??, podkreślam, bo o facetach to nie ma mowy nawet :/ I o ile jego znajome ze studiów znam i bardzo lubię, o tyle mojego kumpla z liceum troche obawiam się zaprosic do domu, bo gospodarz mógłby nie strawić niewierzącego 'filozofa'
 
 
Alma_ 


Dołączyła: 03 Paź 2005
Posty: 3531
Skąd: z całkiem bliska
Ostrzeżeń:
 1/3/7
Wysłany: Czw Lis 03, 2005 10:40 am   

gosiaczek napisał/a:
Mój mąż nie ma ani bliskich koleżanek, ani kolegów.


Gosiu, jak to możliwe??
_________________
chez alma |
 
 
gosiaczek 

Dołączyła: 27 Sie 2004
Posty: 645
Skąd: stąd i z owąd
Wysłany: Czw Lis 03, 2005 11:02 am   

Hmmmm.... ma mamę :roll:
 
 
Alma_ 


Dołączyła: 03 Paź 2005
Posty: 3531
Skąd: z całkiem bliska
Ostrzeżeń:
 1/3/7
Wysłany: Czw Lis 03, 2005 11:06 am   

?adnych znajomych ze szkoły, z pracy, żadnych przyjaciół?

Nie smutno mu tak samemu? ;)
_________________
chez alma |
 
 
gosiaczek 

Dołączyła: 27 Sie 2004
Posty: 645
Skąd: stąd i z owąd
Wysłany: Czw Lis 03, 2005 11:14 am   

Nie nie, to nie tak, że zupełnie nikogo. Ma jakies 3 kolezanki ze studiów, ale to nie są stosunki bazujące na przyjaźni. I nigdy nie spotykałby się z nimi beze mnie, bo po co?
 
 
Żaneta 
Jestem mamusią

Wiek: 39
Dołączyła: 17 Lip 2005
Posty: 925
Skąd: ŁÓDŹ
Wysłany: Czw Lis 03, 2005 11:17 am   

gosiaczku! O to wlaśnie chodzi! Mój mąż ma tak samo! Ma oczywiście znajomych,ale z koleżankimi to idziemy razem na spotkania!
Z kolegami ta ja jeszcze namawiam go,żeby chodzil na piwko! :beerbeer: :beerbeer:
_________________
 
 
Alma_ 


Dołączyła: 03 Paź 2005
Posty: 3531
Skąd: z całkiem bliska
Ostrzeżeń:
 1/3/7
Wysłany: Czw Lis 03, 2005 11:28 am   

Wiecie dziewczyny, kiedyś miałam podobny sposób myślenia: "po co on miałby gdzies chodzić beze mnie?"

Ale trochę mi się pozmieniało ;)

No niby po nic, ale mnie osobiście wkurzałoby zwyczjnie to, że nie mogę. A jak mogę - to też okazuje się, że nie ma po co, bo wiadomo, zakazany owoc smakuje lepiej ;)

Dlatego nie przyszłoby mi nawet do głowy, żeby mieć żal, pretensje czy w ogóle ograniczać jakkolwiek spotkania mojego Ł. z innymi ludźmi (niezaleznie od ich płci ;) ), bo, no właśnie, po co?? :?
_________________
chez alma |
 
 
Kot 


Wiek: 45
Dołączyła: 27 Kwi 2005
Posty: 1423
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Lis 03, 2005 11:39 am   

Wczoraj odwiedzili nas koledzy mojego K. przyszli oglądać meczyk 8)
zrobiłam im jakieś kanapki i zostawiłam samych :30: bo mnie meczyki i rozmowy o siatkówce za bardzo nie kręcą :wink: Znaczy nie wyszłam z domu tylko przebywaam w innej jego części i zajmowałam się swoimi sprawami. A na przyszłość w takich sytuacjach rozważać będę chyba wypad na babskie ploty 8)
A jak to jest u Was?
_________________
... pamiętasz była jesień....

 
 
Alma_ 


Dołączyła: 03 Paź 2005
Posty: 3531
Skąd: z całkiem bliska
Ostrzeżeń:
 1/3/7
Wysłany: Czw Lis 03, 2005 11:45 am   

Kotku, czasem podobnie, tyle, że kanapek nie robię :jezyk2:

Ale częsciej siedzimy wszyscy razem, nie lubię segregacji towarzystwa na damskie i męskie, a za to bardzo lubię kumpli Ł. ;)

My w ogóle jesteśmy takie towarzyskie bestie :lol:
_________________
chez alma |
 
 
Żaneta 
Jestem mamusią

Wiek: 39
Dołączyła: 17 Lip 2005
Posty: 925
Skąd: ŁÓDŹ
Wysłany: Czw Lis 03, 2005 12:23 pm   

Alma_ napisał/a:
Dlatego nie przyszłoby mi nawet do głowy, żeby mieć żal, pretensje czy w ogóle ograniczać jakkolwiek spotkania mojego Ł. z innymi ludźmi (niezaleznie od ich płci ;) ), bo, no właśnie, po co?? :?


Alma! Ja nie mam pretensji! Nigdy bym nie pomyślala o tym!
Po prostu mój mąż uważa,że jego koleżanki są moimi i ja też tak uważam! PO CO? chodzić na spotkania do koleżanek i siedzieć z nimi i gadać..........tylko o czym?
o plotkach?
o samochodach?
o meczach?

Ja jak widuję się z kolegami to najczęściej żartujemy i przyznam,że raz bez mojego męża,ale nie sam na sam 3 baby/2 chlopów!
Bylo wesolo,ale jakoś nie widzę w tej roli mojego męża! Jest zwariowany,ale nie aż tak jak ja! W towarzystwie raczej obserwuje,a ja glupawkę mam! Taka już jestem!
_________________
 
 
Alma_ 


Dołączyła: 03 Paź 2005
Posty: 3531
Skąd: z całkiem bliska
Ostrzeżeń:
 1/3/7
Wysłany: Czw Lis 03, 2005 12:26 pm   

Ja po prostu nie traktuję spotkania sam na sam jako innej kategorii spotkania.

Bywa różnie (tak, jak napisałam powyżej), zazwyczaj chodzimy razem, bo tak po prostu oboje wolimy i w żadnej sytuacji towarzystwo tego drugiego nam nie przeszkadza.

Ale zdarza się, że ktoś spotyka się z ludźmi (czy tez z pojedynczym ludziem ;) ) bez tej drugiej strony. I chyba nic w tym zdrożnego? ;)
_________________
chez alma |
 
 
Żaneta 
Jestem mamusią

Wiek: 39
Dołączyła: 17 Lip 2005
Posty: 925
Skąd: ŁÓDŹ
Wysłany: Czw Lis 03, 2005 12:32 pm   

Pewnie,że nie ma w tym nic zdrożnego!
Ja też nie obrazilabym się na męża,ale po prostu spotkanie się z jego kumpelą która ma męża,córkę sam na sam uważam i mąż mąż za bezsens! Razem z chęcią się wybierzemy,bo wtedy jest milo i dwa malżeństwa spotykają się i gadają o pierdolach :wink: ! Takie czasem sztywne,ale czasem lubię i jest O.K! :graba:
_________________
 
 
Alma_ 


Dołączyła: 03 Paź 2005
Posty: 3531
Skąd: z całkiem bliska
Ostrzeżeń:
 1/3/7
Wysłany: Czw Lis 03, 2005 1:10 pm   

Chyba nie do końca się rozumiemy :|

Pytanie "po co?" jest trochę bez sensu, bo równie dobrze można je odwrócić i zapytać "a dlaczego nie?" :roll:
_________________
chez alma |
 
 
Oli 

Wiek: 44
Dołączyła: 12 Paź 2005
Posty: 143
Skąd: Lodz
Wysłany: Czw Lis 03, 2005 2:35 pm   

J.ma koleznaki i Dobre kolezanki, ale wszystkie znam(i ze slyszenia i z widzenia) i nie musze o nikogo byc zazdrosna-ufam i On mi ufa..
Jak sie kocha to sie ufa a zaufanie to podstawa w zwiazku-to moja opinia..
_________________
[url=http://www.pour-bientot.com][img]http://www.pour-bientot.com/3785696-1
 
 
Alma_ 


Dołączyła: 03 Paź 2005
Posty: 3531
Skąd: z całkiem bliska
Ostrzeżeń:
 1/3/7
Wysłany: Czw Lis 03, 2005 2:43 pm   

Dokładnie tak, Oli :D
_________________
chez alma |
 
 
Nepfilim 


Wiek: 46
Dołączyła: 08 Maj 2004
Posty: 13
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lis 07, 2005 11:00 am   

Ja mam to szczęście (dla mnie przynajmniej) że mój mąż nie ma żadnej koleżanki z która by utrzymywał kontakty :) Moja czasem zbyt wybujała wyobraźnia by tego nie wytrzymała :D Oboje jesteśmy domatorami, więc jeśli już to ktoś odwiedza nas. A i to zdarza się bardzo rzadko. Mój R. nie chodzi też na imprezki "integracyjne" w pracy bo uważa że byłoby to w stosunku do mnie nie fair, że ja zostaje w domu z dziećmi a On się w tym czasie bawi :) Mnie to odpowiada. Ja też nigdzie nie łażę i jest mi z tym dobrze, a to najwazniejsze :)
_________________
 
 
 
magda81 


Wiek: 43
Dołączyła: 09 Paź 2005
Posty: 221
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lis 21, 2005 5:29 pm   

nie mam takiego problemu, jednakze jesi by sie pojawil...no coz przypuszczam ze na tych spotkaniach bylabym rowniez ja :)
po prostu wiem jakie przebiegle potrafia byc nawet te najlepsze kolezanki ;)
_________________
jeszcze tylko..

just married
Pozdrawiam Cię cieplutko Gość
 
 
 
Natalia 

Dołączyła: 16 Wrz 2005
Posty: 46
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lis 21, 2005 7:30 pm   

A ja mam to szczęście że o koleżanki z pracy nie muszę być zazdrosna, bo mój przyszły mąż pracuje prawie z samymi chłopakami :-) A co do znajomych to tak się poukładało że nasi wspólni znajomi to małżeństwa, narzeczeni albo długodystansowe pary, więc w swoim towarzystwie każdy czuje się "bezpiecznie" :-)
 
 
strawberrytea 


Wiek: 42
Dołączyła: 19 Lip 2005
Posty: 667
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Gru 14, 2005 4:55 pm   

Mój mąż ma obecnie sporo koleżanek w pracy. Ja mam wielu kumpli na studiach. On spotyka się z koleżankami, ja z kolegami... Na ogół w większej grupie ale nie mamy też nic przeciwko spotkaniom we dwoje bo... To chyba fajnie mieć znajomych, wyjść z nimi na kawę czy piwo... Jakoś płeć nam nie przeszkadza... Oczywiście narmalna sytuacja jest taka, jeśli choć czasem spotkamy się też wszyscy razem - bo to chyba naturalne, że swojej połówce chce się przedstawić przyjaciół a przyjaciołom - swoją połówkę ;)
Nie popadajmy w paranoję! Jeśli nasze połówki wybrały właśnie nas jako osoby, z którymi chcą spędzić życie to się cieszmy z tego, dajmy im też szansę przekonywać się wciąż na nowo, że dokonali właściwego wyboru ;)
Nie ograniczajmy ich wolności bo oni nie są naszą własnością...
_________________
W naszej zielonej kuchni
 
 
magda81 


Wiek: 43
Dołączyła: 09 Paź 2005
Posty: 221
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Gru 15, 2005 5:31 pm   

Masz racje, ale... moze zbyt wiele osob znalam ktore mialy takie znajomosci..zbyt wiele widzialam zbyt wiele slyszalam, a to wspaniale zaufanie ktore bylo miedzy jedna a druga osoba..no wlasnie tylko bylo, dlatego mam takie a nie inne podejscie, nie mowie tez o wyjsciach z kumplem czy kumpela, chodzi mi o blizsze znajmosci np spotykanie sie kilka razy w tygodniu z ow przyjacielem czy przyjaciolka, to moje zdnaie bo jak mowie widzialam i znalam wspaniale malzenstwo obdarzone wielkim zaufaniem...coz kochanek jednak byl..
_________________
jeszcze tylko..

just married
Pozdrawiam Cię cieplutko Gość
 
 
 
strawberrytea 


Wiek: 42
Dołączyła: 19 Lip 2005
Posty: 667
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Gru 15, 2005 7:46 pm   

magda81 napisał/a:
chodzi mi o blizsze znajmosci np spotykanie sie kilka razy w tygodniu z ow przyjacielem czy przyjaciolka, to moje zdnaie bo jak mowie widzialam i znalam wspaniale malzenstwo obdarzone wielkim zaufaniem...coz kochanek jednak byl..

wiesz, spotykanie się kilka razy w tygodniu byłoby dla mnie dziwne i nie wierzyłabym w zwykłą "przyjaźń" bo raczej nikt z nas nie ma czasu spotykac się z jedna konkretna osobą co np 3 czy 4 dni... Ja pisze o spotkaniach normalnych, raz na jakis czas. Tak normalnie, bez przesadzania. Widze po prostu jak u wielu ludzi pojawia się reakcja alergiczna na każdą osobe płci przeciwnej, jak ludzie maja pretensje o spotkania, wyjścia czy imprezy... I że uważaja że zawsze wszystko trzeba wspólnie robić... Nie trzeba i nie mozna bo sie zwariuje...
_________________
W naszej zielonej kuchni
 
 
magda81 


Wiek: 43
Dołączyła: 09 Paź 2005
Posty: 221
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Gru 16, 2005 1:11 pm   

strawberrytea napisał/a:
Widze po prostu jak u wielu ludzi pojawia się reakcja alergiczna na każdą osobe płci przeciwnej, jak ludzie maja pretensje o spotkania, wyjścia czy imprezy... I że uważaja że zawsze wszystko trzeba wspólnie robić... Nie trzeba i nie mozna bo sie zwariuje...

nie mozna robic wszystkiego razem to fakt :) jutro np wychodzimy osobno sie "bawic" ;)
po prostu jak slysze jak nieraz dziewczyna mowi .."nie mi nigdy nc sie nie przytrafi...moj m jest och i ah, i ja nic nie zrobie..." to az plakac mi sie chce :)
kiedys myslalam ze nigdy tzn nigdy, jednak zycie zmienia, i teraz wiem ze nigdy wcale dokladnie tego nie oznacza ..ale zakrecilam :oops: :D
_________________
jeszcze tylko..

just married
Pozdrawiam Cię cieplutko Gość
 
 
 
strawberrytea 


Wiek: 42
Dołączyła: 19 Lip 2005
Posty: 667
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Gru 16, 2005 4:45 pm   

magda81 napisał/a:
kiedys myslalam ze nigdy tzn nigdy, jednak zycie zmienia, i teraz wiem ze nigdy wcale dokladnie tego nie oznacza

zgadzam się z tym. Dlatego właśnie trzeba każdego dnia pielęgnować związek, rozwijać go, dbać o siebie na wzajem, pamiętać że nic nie jest dane nam raz na zawsze...
_________________
W naszej zielonej kuchni
 
 
Agatka_P 


Wiek: 41
Dołączyła: 07 Wrz 2005
Posty: 1093
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Maj 29, 2006 4:10 pm   

A co jeżeli paniusia robi się nachalna??
 
 
hanusia 

Wiek: 41
Dołączyła: 12 Maj 2006
Posty: 271
Skąd: Wrocław
Wysłany: Pon Maj 29, 2006 4:32 pm   

ja uważam że jak się dba o związek i na prawdę dużo się w niego wkłada to facet po prostu nie bedzie miał potrzeby na skok w bok bo myśle że bedzie swiadomy co mógłby stracić, więc wcale mi by nie przeszkadzało gdyby moj P. spotykał się od czasu do czasu z jakąś koleżanka na "normlanych" spotkaniach. Co nie onacza że nie jestem o niego zazdrosna :roll:
_________________
Hanusia



 
 
fiona83 

Dołączyła: 19 Kwi 2006
Posty: 2952
Skąd: skądinąd
Wysłany: Pon Maj 29, 2006 4:57 pm   

Mój miły nie ma żadnych koleżanek :oops:
O przepraszam - w liceum miał - i teraz tyle przypadkiem je spotka ;) a na studiach to raz na jakis czas jakas dziewczyna sie przyplacze (na przyklad ja ;) )
Ostatnio zmieniony przez fiona83 Pon Maj 29, 2006 4:58 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
kryszka 
z doskoku ;)


Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 4836
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Maj 29, 2006 5:40 pm   

Agatka_P napisał/a:
A co jeżeli paniusia robi się nachalna??

Facet musi ją brutalnie odstawić. Delikatne perswazje nie działają na takie typy. No chyba, że facet wcale nie chce tego odstawiania... :roll:
_________________

"Gdyby nie internet nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów." Stanisław Lem
 
 
misia-misia 
Working Mom :)


Wiek: 43
Dołączyła: 04 Sty 2006
Posty: 1643
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Maj 29, 2006 5:48 pm   

Mój S. ma przyjaciółkę o którą jestem bardzo zazdrosna. Znają się ho ho czasu. Na szczęście ona teraz mieszka i pracuje w Anglii.
S. wie że ja jestem o nią bardzo zazdrosna... i nie raz się z tego śmieje choćby dlatego że nie mam powodów aby być zazdrosną :lol: No ale co ja zrobię... nic nie poradzę na to :oops:
_________________
 
 
 
jpuasz 


Dołączyła: 17 Maj 2006
Posty: 1210
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Maj 29, 2006 8:57 pm   

Ehhh no ja powiem tyle, że dokłądnie wiem o czym mówicie... :? Mimo że również nie mam powodów do zazdrości, to nie potrafię nad nią zapanować :? Wiem, że to nieuczciwe z mojej strony, bo ja mam np duzo lepsze kontakty z facetami i mam bardzo wielu znajomych płci męskiej na studiach... No ale co poradzić?? :?
_________________
Pozdrawiam :)
Paulina



 
 
Olusia 


Wiek: 41
Dołączyła: 18 Kwi 2006
Posty: 264
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Maj 29, 2006 9:04 pm   

Mój T. tez miał koleżankę, to znaczy nadel ją ma, ale spędza z nią mniej czasu (mam taką nadzieje). Ale musze powiedzieć, że strasznie mnie to wkurzało, jak ciągle o niej gadał.
_________________
 
 
Lucky 

Wiek: 41
Dołączyła: 07 Lis 2005
Posty: 748
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Maj 29, 2006 11:23 pm   

A ja długo walczyłam ze sobą zanim się przyzwyczaiłam do obecnej sytuacji :?

D ma taką profesje i kończy taki profil studiów że na dobra sprawe przebywa w damskim towarzystwie 3/4 dnia, więc co ja mam powiedzieć :shock:
Wszedzie dookoła niego są kobiety i na początku nie mogłam dać sobie z tym rady, ale po jakimś czasie coś mna wstrząsnęło i pojawiło sie pytanie :
"Jak mam dalej z tym żyć, przecież mu ufam i jak się nie bede tego trzymac to predzej czy poźniej i tak ten związek sie rozpadnie"

Więc przestałm się przejmować, co nie znaczy że nie jestem czujna :wink:

Oprócz tego D ma 2 przyjaciółki jeszcze z czasów przedszkola, znają sie kupe lat i należą do zgranej grupy najlepszych przyjaciół D; na poczatku tez nie miałm do nich zaufania ale teraz nie ma już tego problemu.
Aczkolwiek nie ma takich sytuacji że wychodzi z nimi sam na piwko czy kawe jak sie spotykamy to zazwyczaj wszyscy ( i dobrze :wink: )
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
statystyki odwiedzin z innych stron


Publikowanie w całości lub fragmentach treści zawartych na Łódzkim Forum Weselnym bez zgody administratorów forum jest zabronione.
Reklamy
www.foto-sobieraj.com.pl