Strona korzysta z plikow cookie w celu realizacji uslug zgodnie z Polityka prywatnosci.

Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookie w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.

Forum Weselne miasta Łodzi Strona Główna Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  KalendarzKalendarz  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum
 Ogłoszenie 
Wasze albumy zdjęć ALBUM
Regulamin forum REGULAMIN
Reklama w serwisie REKLAMA

Poprzedni temat «» Następny temat
Pokolenie XXL
Autor Wiadomość
Kati 


Dołączyła: 23 Lut 2004
Posty: 3262
Skąd: :)
Wysłany: Czw Kwi 08, 2010 11:05 am   

=MiLi= napisał/a:
tym bardziej, że studiuję pedagogikę, 4 lata pracowałam z dziećmi w przedszkolu i jakieś tam pojęcie na ten temat mam.
z tego co piszesz wynika coś innego :roll: Studiujesz pedagogikę? A to co piszesz mało wspólnego ma z pedagogicznym podejściem. Dość butna postawa.


Co do tematu sportu, to uczy wielu rzeczy i nie tylko kształtuje sprawnośc fizyczną, wspomaga zdrowie, ale również wzmacnia charakter, uczy systematyczności, samodyscypliny, wytrwałości, podziału czasu, organizacji pracy i wielu wielu innych.

Bardzo bym chciała żeby Łukasz chciał trenować jakąś dyscyplinę sportu. Niekoniecznie wyczynowo, ale systematycznie. Jeśli nie będzie typem sportowca - trudno, ale przynajmniej minimum wiedzy ogólnej o sporcie i minimum umiejętności chciałabym żeby posiadał.
_________________

 
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Czw Kwi 08, 2010 11:58 am   

No dobra, mój czterolatek chodził kilka miesięcy na basen, nauczył się pływać, z czego, nie ukrywam :P , jestem dumna. Bo z pływaniem to jak z jazdą na rowerze - nie zapomina się tej umiejętności. I na pewno mu się to w życiu przyda.
Bakcyla nie złapał, za jakiś czas może mu się zmieni. Narazie ma wolną rękę, chciałabym (jak pójdzie do szkoły), żeby uprawiał jakiś sport - obojętnie czy to będzie piłka nożna, czy pływanie, judo, koszykówka, itd. Sam sobie wybierze co mu się spodoba. Nie zamierzam wciskać mu dodatkowych zajęć z gry na pianinie czy włoskiego, jak nie będzie czuł potrzeby, ale sport jako jedyny będę próbować. A dlaczego? A bo to jest chłopak! :twisted: I nie chcę, żeby wyrosła z niego bida, popychadło. Uważam, że facet powinien być sprawny ruchowo, żeby w razie czego obronić siebie i rodzinę, żeby miał po prostu łatwiej (coś dźwignąć, meble pownosić bez ataku serca), a także żeby nie być grubasem. Ale to już moje preferencje estetyczne :lol: , bo nie lubię miśkowatego typu urody u panów. Geny sprawnościowe powinien mieć ok, bo tatuś wysportowany, w mojej ani męża rodzinie nie ma osób otyłych.
I raczej nie wyobrażam sobie, że jak chłopiec od dziecka jest oswajany ze sprawnością fizyczną (piłka, rower, pływanie, czy nawet zwykłe zabawy na placu zabaw) to nagle później nabierze wstrętu do ruchu, który jest od małego dla niego naturalny. Z drugiej strony - nic na siłę. Jeśli będę widziała, że dziecko jest sprawne to nie będę go na siłę zmuszać do zajęć dodatkowych. Lepiej, żeby z przyjemności poszedł pograć z kolegami "w nogę" niż chodził "z musu" na karate.
_________________
Ostatnio zmieniony przez Asiek Czw Kwi 08, 2010 11:59 am, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Pusiak 
- Dyktator


Wiek: 43
Dołączyła: 15 Lut 2005
Posty: 3311
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Kwi 08, 2010 1:02 pm   

=MiLi= napisał/a:
Uważam, że wf nie jest potrzebny i jeśli będzie moje dziecko miało taki jak ja czyli ciągle siatka siatka siatka a TYLKO raz na jakiś czas gimnastyka czy zaliczenie dwutaktu, koperty czy palantówki to wybacz, ale nie widze sensu żeby obrzydzać Jej sport. Bo takie właśnie non stop nudne granie nic nie wnosi, a tylko nudzi i obrzydza.


Że sie przyczepię :) Każdy z Nas ma inny charakter i to co dla Ciebie było nudne jak flaki z olejem, dla Nelki może być super sprawą :) I niekoniecznie musi jej cokolwiek obrzydzać :)

Ale abstrahując od tego, czy dziecko chodzi na w-f, czy ćwiczy poza szkołą, to jeszcze raz podkreslam - załatwianie LEWEGO zwolnienia z w-f uczy dziecko od samego poczatku kombinowania i omijania zasad. I przez to jest złe z wychowawczego punktu widzenia. Podobnie jak kiedys pisanie LEWYCH usprawiedliwień nieobecności przez mamy, bo dziecko na klasówkę nie chciało iść.
_________________

 
 
 
Malena 
dziennikarzynka:)


Wiek: 38
Dołączyła: 12 Maj 2009
Posty: 4130
Skąd: Lódź
Wysłany: Czw Kwi 08, 2010 1:17 pm   

=MiLi= napisał/a:
Uważam, że wf nie jest potrzebny i jeśli będzie moje dziecko miało taki jak ja czyli ciągle siatka siatka siatka a TYLKO raz na jakiś czas gimnastyka czy zaliczenie dwutaktu, koperty czy palantówki to wybacz, ale nie widze sensu żeby obrzydzać Jej sport. Bo takie właśnie non stop nudne granie nic nie wnosi, a tylko nudzi i obrzydza. Pisałam tez, że sami zadbamy o Jej ruch, może równie dobrze ruszać się z rodzicami a nie muszę zrzucać tego na szkołę zwłaszcza, że w tej roli się nie sprawdza i zapiszę Ją na jakieś zajęcia, które sobie wybierze, chociażby na basen.


Mili, czemu z góry zakladasz, że basen poza szkołą jest dobry, a siatkówka nie spodoba się Twojej córce? A może będzie chciała być siatkarką?

Nie nastawiaj się źle, rodzice, z tego co widzę, dużo swoich lęków czy antypatii przelewają na dziecko i nic dziwnego, że może mieć zle podejście. Trochę dystansu, poczekaj do jej zajęć, bo może wróci ze szkoly i powie "mamo, ale na tej siatkówce jest super, gramy z dziewczynami itp". Siatkówka uczy odnalezienia sie w drużynie, współpracy, ja uwielbiałam w nią grać i do tej pory grywamy na wyjazdach.
 
 
 
suzarek 


Wiek: 41
Dołączyła: 26 Cze 2008
Posty: 248
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Kwi 08, 2010 1:47 pm   

Jako dziecko w podstawówce uwielbiałam w-f. Chodziłam do wiejskiej szkoły z dwoma boiskami przystosowanymi do różnych gier, bieżnią itp itd. Szkoła była blisko lasu więc często latem mieliśmy gimnastykę albo tylko rozgrzewkę przy drzewach, dużo graliśmy w kosza i piłkę ręczną. A zimą chodziliśmy do lasu na sanki albo na ślizgawkę na boisko- nawet dla 8-klasistów była to radocha ;) Były też oczywiście standardowe zaliczenia: skok w dal, przez kozła, wzwyż czy dwutakt.
W liceum jeden semestr miałam z wredną kobietą, która była w stanie współpracować tylko z osobami chodzącymi do niej na zajęcia SKS - resztę traktowała jak śmieci. Nie lubiłam jej ale szkoda by mi było mieć zwolnienie w-f bo zawsze to jakaś odskocznia miedzy fizyką a matematyką. Potem zmienili nam wuefistkę na pana, który fantastycznie prowadził zajęcia i dodatkowo nauczył moją grupę podstaw karate.
Ale rzeczywiście przeraża mnie to co obserwuję - ogólny spadek aktywności fizycznej dzieci i młodzieży również. Szlak mnie trafia jak słyszę moją koleżankę, że w lato nie wyjdzie z synkiem na rower bo jest za gorąco a zima nie pójdą na sanki bo jest za zimno :o Nie docierają do niej żadne rozsądne argumenty...
Osobiście nie zamierzam załatwiać żadnych lewych zwolnień z w-fu czy innych o dysortografii itp. Praca nad sobą to podstawa, jeśli dziecko nie trafia do kosza to będzie to rodzicami albo samo ćwiczyć po szkole. Jeśli pisze z błędami to dyktanda, no chyba że problem rzeczywiście będzie głębszy.
Niestety w większości niechęć do ruchu czy w-fu spowodowana jest lenistwem dzieci, a tego nie można pochwalać.
_________________

Jedyne czego zazdroszczę mojemu mężowi to żona...
 
 
katrina 


Wiek: 41
Dołączyła: 15 Gru 2009
Posty: 759
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Kwi 08, 2010 2:21 pm   

ja miło wspominam w-f, może też dlatego że byłam w klasie o profilu siatkarskim, jednakże to chłopcy mieli trenować,a my dziewczynki miałyśmy na wf się gimnastykować, traf chciał że byłyśmy zacięte dziewczynki i stwierdziłyśmy że jak klasa siatkowa to klasa cała ! i zaczęłyśmy same trenować na wf siatkówke, przychodziłyśmy czasami godzinę wcześniej do szkoły, rezerwowałyśmy salę żeby tylko dłuzej pograć ...czasami grałyśmy w ręczną, 2 ogrnie, nogę ...gimnastykowałyśmy się, robiłyśmy jakieś taneczne układy i co się tylko dało :) miałyśmy też basen, ja pływać nie umiałam , wiec 2 godziny moczyłam sie jak kurczak w wodzie a inni pływali, ale ile można, wkońcu moja mama poszła do nauczyciela i udało się mnie nauczyć pływać...fakt że teraz mam uszkodzoną chrząstkę stawową i kolano okropnie potrafi boleć ale powiem wam że uwielbiałam tą adrenalinę podczas rywalizacji i współpracy grupowej jak były jakieś zawody czy mecze :) jedynie czego nie lubiłam to zapachu kurzu na sali gimnastycznej i czarnej koszulki po wf jak się plecami powycierało podłogę :)
_________________
 
 
caixa 

Dołączyła: 06 Sty 2008
Posty: 1076
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Kwi 08, 2010 5:22 pm   

Ja chciałam się wypowiedzieć w temacie. Zgadzam się, że rośnie pokolenie XXL. Przenosimy to niejako ze Stanów. Zauważcie, że tam się to zaczęło wiele lat temu i teraz dzieci, które wychowały się na fast foodach, coca-coli itp jeżdzą w wieku 20 kilku lat na wózkach bo nie mają siły się poruszać. Obserwuję to teraz u nas. Przeraża mnie widok grupy 2-klasistów stojących w kolejce do Mc Donalda :roll: I to są całe wycieczki z wychowawcami ze szkół. Co to za wycieczka do Manufaktury do Mc Donalda???? Ręce opadają. A już doszczętnie mi opadły jak w Warszawie zobaczyłam wycieczkę przedszkolaków. I to wyglądało na młodszą grupę. Panie musiały im zamawiać posiłki bo bidulki same tego by nie potrafiły zrobić. :o
Do tego słodycze na wyciągnięcie ręki, słodkie napoje bo przecież lepiej napić się Coca- Coli niż wody :roll: oczywisty brak ruchu i jak już wcześniej pisałyście zwolnienia z WF-u. Rodzice sami robią krzywdę swoim dzieciom.
 
 
ola88 
Żona ;)


Dołączyła: 20 Lip 2009
Posty: 2026
Skąd: Tu i tam ;)
Wysłany: Czw Kwi 08, 2010 5:34 pm   

caixa napisał/a:
Co to za wycieczka do Manufaktury do Mc Donalda???? Ręce opadają. A już doszczętnie mi opadły jak w Warszawie zobaczyłam wycieczkę przedszkolaków.
też się z tym zgadzam, a mnie jeszcze denerwuje to że jak się pojedzie do Manufaktury w sobotę, a tam większość rodzin z dziećmi i później siedzą i jedzą frytki itp.... rozumiem nie każdy ma w tygodniu zrobić obiad dla rodziny, bo późno wraca z pracy itp., ale żeby w weekend, co raczej wolniejszy dzień, to już nie można zrobić jakiegoś dobrego obiadu tylko na łatwiznę iść i kupić sobie w Mc Donaldsie w Manufakturze...

swoje zajęcia z wf lubiłam w podstawówce, bardzo mi się podobały bo były różnorodne :) , w gimnazjum też w miarę ok, tylko że jak na zawody chodziły dziewczyny np. w piłce siatkowej, to już też te same chodziły w piłkę ręczną, siatkówkę i nożną... co to bardzo mnie bolało, bo lubiłam grać w nożną i było widać że więcej ją umiem, ale co poradzić inne dziewczyny miały że tak powiem lepiej, umiały się zakręcić... trudno... poszłam do liceum ( klasa sportowa :D :D:D ) podobało mi się też, chociaż denerwowało mnie to że był tylko kosz w ostatniej klasie, a nożna hmmm nie wiem zapomniana jakoś, ale co ja mam poradzić jak właśnie nożną najbardziej lubie :P
na studiach też miałam wf, wybrałam łyżwy, bardzo było przyjemnie :) :) i tu co udało mi się wyjechać na zawody w piłce nożnej :) cóż dopiero na studiach pojechałam na zawody w piłce nożnej, ale dobrze że chociaż udało mi się pojechać :P ktoś docenił :P

moje dziecko na pewno będzie chodzić na lekcje wf :) :) ( a co do zwolnień lewych, to właśnie na studiach doznałam szoku, jak to facet od łyżew stwierdził że mam lewe zwolnienie.... bez komentarza, tak zalała się we mnie krew, że przez takiego gościa straciłam jakoś chęć na łyżwy, a miałam po operacji na oczy miałam zwolnienie... ,a w liceum te dziewczyny które miały lewe zwolnienie, to hmmm więcej wagarowały, tak inne przedmioty olewały... więc to też jest wina rodziców pozwolą na jeden taki niby nic nie znaczący wf, a później się odbić może na dalszym uczeniu itp. bo dzieci stwierdzą że rodzice pójdą na ręke...
_________________
 
 
Malena 
dziennikarzynka:)


Wiek: 38
Dołączyła: 12 Maj 2009
Posty: 4130
Skąd: Lódź
Wysłany: Czw Kwi 08, 2010 5:53 pm   

ola88 napisał/a:
jak się pojedzie do Manufaktury w sobotę, a tam większość rodzin z dziećmi i później siedzą i jedzą frytki itp.... rozumiem nie każdy ma w tygodniu zrobić obiad dla rodziny, bo późno wraca z pracy itp., ale żeby w weekend, co raczej wolniejszy dzień, to już nie można zrobić jakiegoś dobrego obiadu tylko na łatwiznę iść i kupić sobie w Mc Donaldsie w Manufakturze...


mnie to akurat nie dziwi - zapracowani rodzice chcą w weekend wynagrodzić dzieciom i zabierają je na obiad na mieście. Dla mnie to normalne, żadne dziecko nie zamówi wtedy brokułów, tylko frytki i lody. Nie ma w tym nic zlego, dzieckiem jest się raz, też jak byłam dzieckiem mama brała mnie na lody i do Maca. Nie przesadzałabym...Tu chodzi o kontrolę i wpojenie dziecku dobrych zasad zywieniowych. Jak się nie zakazuje fast foodów, tylko kazjonalnie kupuje, to dziecka tak nie kuszą. A zmuszanie do warzyw nic nie da, tak jak i niechodzenie do fast foodów i udawanie, ze ich nie ma, bo dzieci są teraz obrotne i same sobie pójdą.

Zgadzam się, że jak tak dalej pojdzie, będzie u nas tak jak w USA. Nigdzie nie widziałam tak grubych ludzi jak tam, chorobliwa otyłość. Z tym, ze tam fast foody są śmieszne tanie, dużo bardzij niż u nas, bardziej dostępne, a warzywa bardzo drogie.

Żeby dziecku przemycać zdrowe jedzenie, nawet jak nie lubi, trzeba kombinować - wmiksować szpinak do sosu pomidorowego, usmazyc placki z zielonego groszku itp, postarać się. Także otyłość dzieci to ich lenistwo, owszem, ale i lenistwo rodziców...
Bo jesli nawet pójdą do Mcdonalda, ale pójdą też z dzieckiem na rower, to wszystko byłoby ok.
Ostatnio zmieniony przez Malena Czw Kwi 08, 2010 5:54 pm, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
 
=MiLi= 


Wiek: 37
Dołączyła: 23 Sty 2007
Posty: 897
Skąd: Rtk, ale z Bałut
Wysłany: Czw Kwi 08, 2010 9:51 pm   

Widzę, że nie ma sensu moja dyskusja z Wami, bo ja pisze swoje a Wy swoje czytacie nawet jak piszę wprost. Szkoda moich palców czasu i prób wyjaśniania.

Wy macie swoje zdanie, ja mam swoje i go nie zmienię chociażby próbowało mnie moralizować i przekonywać pół świata :lol: ja się nikomu w wychowanie nie wtrącam, bo to nieelegancko, ale widać nie wszyscy maja takie podejście :roll:

Jeszcze tylko na koniec tak jak już pisałam nie raz
=MiLi= napisał/a:
Poza tym pisałam już dziesiątki razy o tym, że to tylko rozważania, teoria i zakładam, że nie będę musiała tego zwolnienia załatwiać, bo może Nelka trafi na fajną nauczycielkę i zajęcia, które będą się Jej podobały.
_________________
Ostatnio zmieniony przez =MiLi= Czw Kwi 08, 2010 9:52 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
oaza 


Wiek: 43
Dołączyła: 09 Lis 2008
Posty: 8
Skąd: Łódź/UK
Wysłany: Czw Kwi 08, 2010 11:25 pm   

Mili nikt nie chcę wtrącać się w Twoje wychowanie Nelki... a, że się z nim nie zgadzam to już mój problem :lol: Ty zrobisz jak uważasz. Ja mam inne podejscie i takie argumenty do mnie nie przemawiają. Czytam dokładnie to co piszesz, chyba, że źle rozumiem...
=MiLi= napisał/a:
i zakładam, że nie będę musiała tego zwolnienia załatwiać, bo może Nelka trafi na fajną nauczycielkę i zajęcia, które będą się Jej podobały.

ja to rozumiem w ten sposób, że jeżeli Twoja córka będzie miała kiepską nauczycielkę, nudne zajęcia i jej się nie będzie podobał wf, to załatwisz jej zwonienie? dzis nie podoba się wf a jutro inny przedmiot. Przepraszam, ale nie potrafię pojąć takiego podejscia...a jesli dziecko ma fatalnego matematyka i zajęcia sa do d...y to co wtedy załatwić? bo z wfu jest taka możliwosc a z innych przedmiotów nie? zwolnienie z wfu powinno być tylko ze względów zdrowotnych i po to ono jest, a nie kiedy my uznamy, że możemy je zastosować.

Ja też załatwie swojemu dziecku zwolnienie lekarskie, ale tylko wtedy gdy będzie chore. Nie ma innej opcji, bo mu się np. zajęcia nie podobają? :roll: wiele rzeczy mu się nie będzie podobać i nie wszystko da się załatwić. Jestem za tym, by dziecku pomagać w życiu a nie ułatwiać usuwając wszystkie przeszkody, bo i tak nie damy rady.

I żeby nie było, że trzeba być pedagogiem.... jestem z wykształcenia pedagogiem :smile: ale według mnie nie trzeba nim wcale być :lol:

A co do Maca...mieszkam w UK ponad 4lata i to co obserwuje tu, nie miesci mi sie w glowie :( tu nikt nie dba o zdrowe odżywianie... Rodzice zajadający się smażonym bekonem, sadzonymi jajkami a wszystko to ociekające tłuszczem, czy to na sniadanie czy na obiad. Dzieci żyjące na frytkach, hamburgerach, do Mc Donalda nie da się wejsc! Najgorsze, że oni nic złego w tym nie widzią, taki styl zycia, szkoda czasu na gotowanie. Oby nam tego czasu nigdy nie zabrakło...

Malena napisał/a:
Także otyłość dzieci to ich lenistwo, owszem, ale i lenistwo rodziców...
Bo jesli nawet pójdą do Mcdonalda, ale pójdą też z dzieckiem na rower, to wszystko byłoby ok.

Z tym się zgadzam.
_________________
 
 
Malwina_łódź 


Wiek: 37
Dołączyła: 30 Gru 2007
Posty: 1291
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Kwi 09, 2010 8:06 am   

=MiLi= napisał/a:
Widzę, że nie ma sensu moja dyskusja z Wami, bo ja pisze swoje a Wy swoje czytacie nawet jak piszę wprost. Szkoda moich palców czasu i prób wyjaśniania.

Wy macie swoje zdanie, ja mam swoje i go nie zmienię chociażby próbowało mnie moralizować i przekonywać pół świata :lol: ja się nikomu w wychowanie nie wtrącam, bo to nieelegancko, ale widać nie wszyscy maja takie podejście :roll:

Jeszcze tylko na koniec tak jak już pisałam nie raz
=MiLi= napisał/a:
Poza tym pisałam już dziesiątki razy o tym, że to tylko rozważania, teoria i zakładam, że nie będę musiała tego zwolnienia załatwiać, bo może Nelka trafi na fajną nauczycielkę i zajęcia, które będą się Jej podobały.


Po prostu nie masz Mili kontrargumentów i stąd niechęć do rozmowy dalszej.
Nikt Ci się w wychowanie nie wtrąca, bo nikt nie mówi MASZ ZROBIĆ TAK I TAK. Z tego co czytałam, to każdy opisuje ze swojej perspektywy.
Poza tym nie chce mi się wierzyć po Twoich wypowiedziach, że studiujesz pedagogikę (przynajmniej nie tą co ja), ponieważ pedagogika nie mówi o: uczeniu dzieci olewania obowiązków szkolnych z lenistwa, o wychowaniu bezstresowym (co to by bidulka się niepotrzebnie nie stresowała), o przedmiotach ważnych i mniej ważnych itd.
Ja mam wrażenie, że jesteś strasznie przewrażliwiona na swoim punkcie, bo wszystko odbierasz jako atak na swoją osobę. Może dlatego właśnie nie podobał Ci się WF, bo tam w grach zespołowych każdy wytknąć może błąd i brak zaangażowania. Mnie osobiście też irytowały koleżanki, które grały na 50% możliwości, bo po co przyspieszyć do piłki :roll:
_________________

 
 
kryszka 
z doskoku ;)


Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 4836
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Kwi 09, 2010 9:36 am   

oaza napisał/a:
A co do Maca...mieszkam w UK ponad 4lata i to co obserwuje tu, nie miesci mi sie w glowie :( tu nikt nie dba o zdrowe odżywianie...

Nikt to może nie, ale mnie osobiście przeraził widok dzieci w wózkach z torbami z BurgerKinga czy McDonaldsa. Do tego wózkami jeżdżą nawet 5-, 6-latki. Zgroza :?

Do tego chyba wszyscy, którzy nie pracują czy nie chodzą do szkoły siedzą cały dzień w tzw. centrum miasteczka w restauracjach i sklepach. A w parkach i na placach zabaw pustki.


=MiLi= napisał/a:
Widzę, że nie ma sensu moja dyskusja z Wami, bo ja pisze swoje a Wy swoje czytacie nawet jak piszę wprost. Szkoda moich palców czasu i prób wyjaśniania.

Może jednak piszesz mało zrozumiale skoro większość cię źle rozumie albo musisz ciągle coś poprawiać?

=MiLi= napisał/a:
Wy macie swoje zdanie, ja mam swoje i go nie zmienię chociażby próbowało mnie moralizować i przekonywać pół świata :lol:

Jak to mówi przysłowie - tylko krowy nie zmieniają poglądów. :wink:
_________________

"Gdyby nie internet nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów." Stanisław Lem
 
 
justinaa 


Wiek: 40
Dołączyła: 10 Mar 2008
Posty: 1601
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Kwi 09, 2010 10:22 am   

a w ogóle to w tym tygodniu bodajże będzie można obejrzeć na TVN Style program o pokoleniu XXL właśnie
_________________

www.boatmummy.blogspot.com
www.lodzkiemamy.pl
 
 
EwaM 


Wiek: 41
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 2535
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Kwi 09, 2010 10:37 am   

Malwina_łódź napisał/a:
Mnie osobiście też irytowały koleżanki, które grały na 50% możliwości, bo po co przyspieszyć do piłki :roll:


O, właśnie sobie przypomniałam (albo uśiwadomiłam) dlaczego niegdy nie lubiłam w-f'u chociaż sport uwielbiałam. Własnie przez takie koleżanki jak ty Mili. Nigdy nie trafiłam na fajną grupę, której by się chciało. Wiecznie ktoś marudził (albo większość), olewał ćwiczenia, robił tak, żeby się za bardzo nie przemęczyć, klasa kombinowała jak uniknąć zajęć itd. A co to za przyjemność grać w siatkówkę jak wszyscy zachowują się na boisku jak święte krowy?? Co to za przyjemność pobiegać jeśli wszyscy wokół drepczą i udają, że się starają. Jak można grać w tenisa jak partnerowi nie chce się podbiec, żeby odbić piłkę tylko stoi na środku kortu i głupio się śmieje?
I m.in przez to zawsze bardziej lubiłam sporty indywidualne, bo przynajmniej nie musiałam się za nikim oglądać. I najfajniejszy w-f to były konie, bo każdy kto tam poszedł rzeczywiście chciał jeździć, a nie się opierd :zly:
_________________
Ostatnio zmieniony przez EwaM Pią Kwi 09, 2010 12:36 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Weira 


Wiek: 38
Dołączyła: 07 Lis 2008
Posty: 649
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Kwi 09, 2010 10:41 am   

"Generation XXL" TVN Style. 11.04. (niedziela) o 20.40
_________________
 
 
yennefer 

Dołączyła: 14 Wrz 2008
Posty: 641
Skąd: nowhere
Wysłany: Pią Kwi 09, 2010 12:13 pm   

Malena napisał/a:
ola88 napisał/a:
jak się pojedzie do Manufaktury w sobotę, a tam większość rodzin z dziećmi i później siedzą i jedzą frytki itp.... rozumiem nie każdy ma w tygodniu zrobić obiad dla rodziny, bo późno wraca z pracy itp., ale żeby w weekend, co raczej wolniejszy dzień, to już nie można zrobić jakiegoś dobrego obiadu tylko na łatwiznę iść i kupić sobie w Mc Donaldsie w Manufakturze...


mnie to akurat nie dziwi - zapracowani rodzice chcą w weekend wynagrodzić dzieciom i zabierają je na obiad na mieście.

Zabranie dziecka do MacDonalda jako forma wynagrodzenia??? Cóż, nigdy by mi to nie przyszło do głowy. Zrobienie obiadu razem z dzieckiem to nauka i zabawa w jednym a do tego bliskość i swoboda kontaktu. A lody można zjeść w trakcie spaceru, a nie w centrum ciągle z tyłkiem na krześle.
Co do w-fu. Nienawidziłam grubych, leniwych koleżanek, z którymi nie można było w nic pograć ani nic zrobić i to właśnie przez nie często w-f był katorgą (nie tylko nauczyciel winny). Lewe zwolnienia były też formą ochrony przed zbyt niską oceną, coby nie popsuć sobie średniej, podobnie jak ściąganie na innych przedmiotach...
W-f jest normalnym przedmiotem szkolnym i jak KAŻDY jest ważny i się przydaje w życiu.
 
 
Kati 


Dołączyła: 23 Lut 2004
Posty: 3262
Skąd: :)
Wysłany: Pią Kwi 09, 2010 1:12 pm   

=MiLi= napisał/a:
ja się nikomu w wychowanie nie wtrącam, bo to nieelegancko, ale widać nie wszyscy maja takie podejście
A tobie ktoś się wtrąca? to współczuję...
Ja tam krytykuję twoje podejście do pewnych spraw, które uważam za niewłaściwe i tyle. Prawdziwa cnota krytyk się nie boi. Rób ze swoim dzieckiem co chcesz, ale nie wmawiaj, że istnieje wytłumaczenie dla lewych papierów...

Rzeczywiście, ciężko dyskutować z kimś, kto nie rozumie o co chodzi :lol:
_________________

 
 
 
podrozniczka 


Wiek: 47
Dołączyła: 17 Lis 2006
Posty: 393
Skąd: UK
Wysłany: Pią Kwi 09, 2010 8:08 pm   

Kati napisał/a:
nie wmawiaj, że istnieje wytłumaczenie dla lewych papierów


Amen. Nic dodac nic ujac.
_________________
 
 
 
truskawka_ja 

Dołączyła: 26 Lut 2008
Posty: 781
Skąd: ...
Wysłany: Pią Kwi 09, 2010 8:18 pm   

=MiLi= napisał/a:
Ja nie lubiłam wf-u, bo był nieciekawie prowadzony - kilka klas razem, bieganie wokół sali ewentualnie durna siatkówka czy kosz... no mega interesujące

A tu sie akurat z Mili zgodze. Nigdy nie polubilam tych gier zespolowych i byly dla mnie mega nudne ale to dlatego ze nikt nigdy - przez cala podstawowke plus liceum nie wytlumaczyl i nie uczyl mnie JAK w nie grac. Dostawalismy pilke no i "gralismy" :roll: Nigdy nie wiedzalam co robie dobrze a co zle i dlaczego. Po prostu wszyscy kolejni nauczyciele wychodzili chyba z zalozenia ze kazdy rodzi sie z umiejetnoscia gry w te gry - nie wiem, moze tak jest a ja jestem pod tym wzgledem ulomna?
Sportu w szkole nie unikalam - uwielbiam plywac, od 6 roku zycia nalezalam do zespolu tanecznego - zajecia trzy razy w tygodniu zapewnialy mi odpowiednia dawke ruchu. Pozniej jak bylam starsza - chodzilam na aerobik.
Na wf chodzilam ale na pewno nie z przyjemnoscia. Pewnie mialam pecha co do nauczycieli - co tylko potwierdza, ze do wykonywania tego zawodu trzeba miec powolanie, niezaleznie od tego czego sie uczy.
 
 
Pusiak 
- Dyktator


Wiek: 43
Dołączyła: 15 Lut 2005
Posty: 3311
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Kwi 09, 2010 9:08 pm   

Nie no, jasne, że nieciekawe prowadzenie zajęć z jakiegokolwiek przedmiotu może go kompletnie obrzydzić. I odwrotnie - dobry nauczyciel zachęci. Tego, myślę, nikt nie neguje. Natomiast nadal uważam, że skoro jedni mogą chodzić na wf, nawet go nie lubiąc, to inni też mogą, zwłaszcza, że to jednak faktycznie jest jakaś tam dawka ruchu. I nadal uważam, że można spróbować porozmawiać z innymi rodzicami, a potem z nauczycielem.
_________________

 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
statystyki odwiedzin z innych stron


Publikowanie w całości lub fragmentach treści zawartych na Łódzkim Forum Weselnym bez zgody administratorów forum jest zabronione.
Reklamy
www.foto-sobieraj.com.pl