Strona korzysta z plikow cookie w celu realizacji uslug zgodnie z Polityka prywatnosci.

Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookie w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.

Forum Weselne miasta Łodzi Strona Główna Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  KalendarzKalendarz  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum
 Ogłoszenie 
Wasze albumy zdjęć ALBUM
Regulamin forum REGULAMIN
Reklama w serwisie REKLAMA

Poprzedni temat «» Następny temat
PIĘKNE FUTRA
Autor Wiadomość
Kejti 


Wiek: 43
Dołączyła: 24 Lut 2008
Posty: 86
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: Czw Lut 28, 2008 12:58 pm   PI?KNE FUTRA

Nie znalazłam nigdzie takiego tematu, a przydałby się. Jesteśmy (w większości) kobietami, a stereotyp pani domu z nowym futrem jest wciąż w naszym kraju żywy. Chciałabym poznać Wasz stosunek do procederu hodowania i zabijania zwierząt tylko w celu pogłębienia ludzkiej próżności. Czy nosicie futra? Jeśli tak, lub jeśli nie, to dlaczego?

I jeszcze jedno. Wkleję tutaj jeden tekścik, troszeczkę przydługi, ale napisałam go pod wpływem okropnego snu, którego wrażenie dręczyło mnie przez dobry tydzień... :(
Cytat:
“Jestem jeszcze dzieckiem…

Urodziłem się niedawno, zaledwie cztery tygodnie temu, jednak jestem jak na swój wiek duży i wyrośnięty, jak mówi mama. Nazywam się „Szczenię”, a przynajmniej tak wołali na mój widok ci dziwni, kosmaci dwunożni myśliwi, potężniejsi nawet od niedźwiedzia polarnego. Zresztą wołali tak też na widok kilku moich kolegów, więc do końca nie wiem czy to moje imię. W końcu jestem tylko zwierzątkiem.

Mama mówi, że moim tatą jest najsilniejszy samiec, jakiego kiedykolwiek spotkała. Trzeba przyznać, że mamusia też nie jest chucherkiem, więc kiedyś na pewno będę ogromnym i silnym samcem. Wiem, że im mama bardziej obrasta w tłuszczyk, tym dla mnie lepiej, bo moje mleczko również jest wtedy smaczniejsze i bardziej tłuste, dzięki niemu rosnę jak na drożdżach. Jeśli będę dodatkowo sprytny, zwinny i szybki na polowaniach, to bez wątpienia zostanę kiedyś przywódcą stada, tak mówi mama. A ona wie, co mówi. ?wiczę więc już teraz groźne miny, wzbudzając niekłamany podziw i zachwyt wśród moich kolegów. Jednak na razie wszystko jest zabawą, bo jesteśmy tylko dziećmi. Jak dorosnę, to z pewnością będę miał też połyskliwe, ciemne futro, bo póki co mam na sobie białą puchową szatkę. Mama mówi, że to futerko przypomina jej śnieg. To podobno taki puszek, który leci z nieba. Nie wiem, jeszcze go nie widziałem, ale wierzę mamie, bo jest mądra.

Lubię wodę. Woda otacza naszą plażę, na której wygrzewamy się na słońcu. W wodzie żyją ryby i małże, którymi się żywimy. To znaczy ja na razie nie, ale wiem, że kiedyś będę. Mama mówi, że trzeba się dużo uczyć, żeby móc złapać zwinną rybę, ale każdemu w końcu się udaje. Mnie też się udało niedawno złapać rybę, wszyscy patrzyli na mnie z podziwem, więc postanowiłem nie wspominać, że znalazłem ją przy brzegu i nawet się za bardzo nie ruszała. A może to ja jestem już taki zwinny i szybki, że nie sprawiło mi to problemu? Nie wiem, jestem tylko zwierzątkiem…

Od strony wody przychodzą też niestety największe niebezpieczeństwa. Ogromne orki, niedźwiedzie polarne, czy ludzcy myśliwi. Tego trzeba się wystrzegać. Choć ci dwaj ostatni potrafią też zaskoczyć nas na lądzie. Naprawdę musimy być czujni, wysysamy to z mlekiem matki. „Natura” – mówi mama i to wszechobecne słowo napawa mnie dziwnym respektem. Mnie się jednak zawsze udawało unikać niebezpieczeństwa.

Dziś zdarzyło się coś strasznie dziwnego. Już od ranka od strony lądu dobiegał nas dziwny, nieokreślony zapach. Obcy zapach. Większość dorosłych udała się na polowanie, więc my – dzieciaki skupiliśmy się w swoich własnych grupkach. Nagle zza wzniesień wyłoniły się dziwne stworzenia. Bardzo podobni do znanych nam dwunożnych ludzkich myśliwych, jednak ich skóra miała inny odcień, taki sino-różowy. To pewnie jakiś inny rodzaj ludzi. Nie mieli na sobie skór z naszych ziomków, nie mieli też dziwnych, ostro zakończonych kijów, na których widok od razu spinałem się do ucieczki, mimo że nie krzywdzili dzieci, jak mówiła mi mama. Te stworzenia zachowywały się też inaczej, pokazywały nas sobie palcami, wydawały jakieś dziwne dźwięki, wyglądało na to, że cieszą się na nasz widok. W rękach trzymały dość krótkie przedmioty. Wiem, co to. To drewno. Kiedyś, podczas naszych baraszkowań na płyciźnie fale wyrzuciły kawałek drewna. Bardzo nas on zaniepokoił, ale mama powiedziała nam, co to jest i że nie jest to niebezpieczne. To w rękach dziwnych ludzkich stworzeń też nie wyglądało niebezpiecznie. Tak mi się wydawało, ale jestem przecież tylko zwierzątkiem…

W niepewnych sytuacjach koledzy zawsze oglądają się na mnie. Teraz też zadecydowałem. Nie widziałem w tym nic groźnego, a że z natury jestem ciekawy, zacząłem nawet podchodzić do tego nowego. Stworzenia były coraz bliżej i bliżej, stanowczo za blisko. Coś tu nie grało. Usłyszałem rozdzierający kwik kolegi gdzieś przede mną. Dlaczego? Instynkt ostrzegał. Chciałem zawrócić, uciekać co sił na swoim grubiutkim brzuszku, jednak na lądzie jestem straszną niezdarą. Kątem oka zobaczyłem uniesiony nad sobą kawałek drewna, zanim zdążyłem zrobić cokolwiek, niespodziewany, ogłuszający cios spadł na moją głowę, gruchocząc mi mordkę. Człowiek nade mną warknął coś gniewnie i za chwilę cios się powtórzył, tym razem w tył głowy. Zamroczyło mnie na chwilę, upadłem na ziemię, nie pojmując o co chodzi, nie do końca ogłuszony. Czy to dobrze – nie wiem, w końcu jestem tylko zwierzątkiem…

Człowiek z drewnianym narzędziem odszedł, pojawił się jednak drugi. Pozostałem nieruchomy, instynktownie wyczuwając niebezpieczeństwo, w nadziei, że odejdzie. Stało się jednak coś innego, tak niepojętego… Poczułem chwytające mnie palce i lodowaty przedmiot tnący jak pazury polarnego niedźwiedzia. Obłędny ból…Chwila wytchnienia, ciemne plamy przed oczami, po czym te same palce chwytają za brzegi mojej rany i zaczynają szarpać. Nerwowymi ruchami ściągają ze mnie kawałek po kawałku moje piękne, podobne do puchu śniegowego futerko. „Co ja powiem mamie?” – mimo wszechogarniającego bólu przemknęła mi przez potrzaskaną główkę dziwna myśl… Człowiek kończy, porzuca mnie. Nie rozszarpał mnie zębami, nie zaniósł swoim młodym… Po prostu mnie zostawił. Czuję jakbym cały płonął. Moje ciało nie chce mnie słuchać, porusza się dziwnie, konwulsyjnie, przy każdym ruchu czuję odejmujący zmysły ból… Przestaję się ruszać, robię się senny. Coś ciepłego i słonego wdziera mi się do oczu, mam tego pełną mordkę. Zbyt gęste jak na wodę, zbyt czerwone. Krew, wszędzie jej pełno. Na ziemi, na mnie… Zaraz… na mnie nie ma krwi, to ja sam jestem jedną krwawą miazgą. Powoli wdziera się w moje chaotyczne myśli świadomość, że stało się coś strasznego, coś nienaturalnego i złego. Tak, teraz wiem, że to koniec. Resztkami sił poprzez krwawą mgłę rozglądam się wokół. Widzę więcej czerwonych kształtów, nieregularne, obszarpane ciałka moich kolegów. Teraz mam jedynie nadzieję, że ciosy ogłuszyły ich do końca… Oglądam się jeszcze za siebie… Tam! Tam jest mama. Pędzi do mnie tak szybko, jak jej pozwalają na to krótkie płetwy i nadwaga. Pędzi do nieruchomego ochłapu, który jest jej dzieckiem. Krzyczy rozdzierająco. Chcę ją zawołać, jednak nie mam sił. Nie mogę ruszyć swoimi pogruchotanymi szczękami i tylko z głębi myśli i serca wydobywa się mój niemy krzyk z pytaniem „Dlaczego?”

Powoli zapadam w ciemność, świdrujący ból zaczyna ustępować. Jednak był prawdziwy, czułem go każdym nerwem mojego młodego ciałka. Czułem go i przeżywałem… Chociaż jestem tylko zwierzątkiem… Byłem.”
_________________


 
 
 
kryszka 
z doskoku ;)


Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 4836
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Sie 08, 2008 1:46 pm   

Nie posiadam i nie noszę. Nie z przekonań moralnych, ale z powodu kasy i innego stylu ubierania.

Nie ruszają mnie hasła zabijania zwierząt dla próżności etc. Jeśli ktoś ma ochotę na futro proszę bardzo. Po to jest hodowla. Tak samo jak hodowla żebyśmy mieli co jeść.

Skórzane buty też z czegoś się robi, ale jakoś nikt w tej kwestii nie protestuje. I jeszcze wszyscy namawiają do skórzanych, bo najzdrowsze. :roll:
_________________

"Gdyby nie internet nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów." Stanisław Lem
 
 
Tajgete 
żona swojego męża :)


Wiek: 40
Dołączyła: 24 Mar 2008
Posty: 833
Skąd: Kolumna
Wysłany: Pią Sie 08, 2008 1:58 pm   

Podobnie jak Kryszka - nie stać mnie. Ale myślę, że gdyby mnie było stać, też bym nie nosiła. Nie mogę powiedzieć, że z miłości do zwierząt, bo to by była hipokryzja - mam skórzane buty, skórzana torebke, skórzaną kurtkę itp. Może z czystej estetyki - szkoda mi miluśkich zwierzątek futerkowych, nie szkoda mi krowy czy świni. Tłumaczę sobie, że te zwierzęta i tak by zginęły, a tych futerkowych na mięso nikt nie zabija. Ale tak naprawdę sprawa wygląda tak, że te futerkowe są słodkie, a krowy nie. Nic w tym niestety szczytnego... :roll:
_________________
 
 
555 


Dołączyła: 02 Lis 2006
Posty: 1486
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Sie 08, 2008 7:55 pm   

Tajgete napisał/a:
Ale tak naprawdę sprawa wygląda tak, że te futerkowe są słodkie, a krowy nie.

chyba nigdy nie widzialas hodowli zwierzat futerkowych.. a stwierdzenie, ze krowy nie sa slodkie tez uwazam za bluznierstwo..
_________________
 
 
Debussy 
pedagog specjalny


Dołączyła: 16 Lut 2008
Posty: 1712
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Sie 11, 2008 8:14 am   

Nie noszę futer, bo mi się nie podobają. Tzn. są jakoś nie w moim stylu, bardziej kojarzą mi się ze starszymi paniami.
_________________
Są tajemnice, które tylko niebo może ostatecznie odkryć...
 
 
klarysa 

Dołączyła: 01 Lut 2007
Posty: 895
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Sty 27, 2009 1:36 pm   

Mam w domu fretkę, cudowne zwierzątko, jest jak pies albo kot (dokladnie to ich połączenie ;) ). Ostatnio widziałam w tramwaju panią w futrzanej czapie, na czubku której widać było małe łapki - takie jak mojej freci. Przykro mi się zrobiło, odsunęłam się stamtąd. Są zwierzęta hodowlane i domowe. Fretki należą niestety do obu grup.

Kiedyś zwierzęta, których futro czy skórę wykorzystywali ludzi, żyły na wolności. Teraz hoduje się je w okropnych warunkach, zabija w okrutny sposób. To nie jest normalne.

Nigdy nie założę prawdziwego futra, nie kupuję wyrobów z prawdziwej skóry i nie zjem mięsa z psa.
 
 
doni_iza 

Wiek: 42
Dołączyła: 29 Paź 2007
Posty: 1974
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Sty 27, 2009 1:46 pm   

Kejti aż mnie ścisnęło w środku :cry:

Niestety ludzie to najgorsze potwory jakie chodzą po ziemi....
_________________
 
 
truskawka_ja 

Dołączyła: 26 Lut 2008
Posty: 781
Skąd: ...
Wysłany: Sob Paź 10, 2009 11:47 pm   

http://www.wysokieobcasy...._w_sprawie.html

Czy nie ma hipokryzji w tym ze zjemy mieso bez wyrzutow sumienia ale nie zalozymy futra bo zabijanie zwierzat futerkowych to potworna zbrodnia?
 
 
Ambrozja 


Dołączyła: 06 Lis 2008
Posty: 1434
Skąd: Katowice
Wysłany: Sob Paź 10, 2009 11:58 pm   

Dla mnie zabijanie zwierząt dla futra jest czymś innym niż zabijanie dla pożywienia.


Co do futer to nie noszę. Tak samo jak ubrań czy torebek skórzanych. Buty jedynie kozaki i zabudowane czółenka mam skórzane, reszta skóra ekologiczna.
_________________
Kobiety są niewolnicami tylko tych, którzy potrafią je mocno trzymać i dogadzać ich kaprysom - Bolesław Prus
 
 
 
Pusiak 
- Dyktator


Wiek: 43
Dołączyła: 15 Lut 2005
Posty: 3311
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Paź 11, 2009 12:58 pm   

truskawka_ja, zwierzęta futerkowe zabija sie TYLKO dla futra, bo zwykle ich mięso jest niejadalne. Więc to trochę co innego.
_________________

 
 
 
mietka 
double trouble


Wiek: 46
Dołączyła: 28 Cze 2007
Posty: 1749
Skąd: Łódź/Żabiczki
Wysłany: Nie Paź 11, 2009 5:44 pm   

ja nie mam z tym problemu, bo akurat futra bardzo lubie. i to tylko naturalne...
wiem, ze to niezbyt poprawne politycznie, ale co zrobie, tak juz mam...

a poledwice najbardziej lubie krwistą :)
_________________
 
 
słonko 
projektant - amator


Wiek: 41
Dołączyła: 19 Kwi 2007
Posty: 2226
Skąd: Łódź/Warszawa
Wysłany: Nie Paź 11, 2009 5:56 pm   

Tajgete napisał/a:
Może z czystej estetyki - szkoda mi miluśkich zwierzątek futerkowych, nie szkoda mi krowy czy świni. Tłumaczę sobie, że te zwierzęta i tak by zginęły, a tych futerkowych na mięso nikt nie zabija. Ale tak naprawdę sprawa wygląda tak, że te futerkowe są słodkie, a krowy nie. Nic w tym niestety szczytnego... :roll:


Ja mam podobnie. Futer nie noszę i nosić nie będę, bo to zupełnie nie mój styl i za drogie. A co się tyczy kwestii zabijania zwierząt - dokładnie j.w. Jem świnie, krowy, kury, bo nie są dla mnie słodkimi, pięknymi zwierzętami, poza tym od zawsze ich hodowla miała na celu wyżywienie ludzi - taki już ich los. Ale w życiu nie zjadłabym psa, kota, czy konia na przykład, bo to piękne zwierzątka, z którymi ludzie się przyjaźnią. Tak już wyszło to naturalnie z biegiem lat. Co nie oznacza, że są ludzie, którzy koninę zajadają, a psa przejadą na ulicy i nawet się nie obejrzą, a z drugiej strony są tacy, którzy krówki, czy świnki uważają za słodkie zwierzątka.
_________________
 
 
 
Magdzik
[Usunięty]

Wysłany: Pon Wrz 27, 2010 5:04 pm   

słonko napisał/a:
Futer nie noszę i nosić nie będę, bo to zupełnie nie mój styl i za drogie.
U mnie jest tak samo nie stać mnie na jakieś futra,a nawet jak by było stać to bym itak tego nie nosiła bo to zupełnie nie mój styl :roll:
 
 
citizenfish 

Wiek: 39
Dołączyła: 26 Gru 2010
Posty: 11
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Sty 04, 2011 11:24 am   

Futro to mega obciach!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
statystyki odwiedzin z innych stron


Publikowanie w całości lub fragmentach treści zawartych na Łódzkim Forum Weselnym bez zgody administratorów forum jest zabronione.
Reklamy
www.foto-sobieraj.com.pl