Strona korzysta z plikow cookie w celu realizacji uslug zgodnie z Polityka prywatnosci.

Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookie w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.

Forum Weselne miasta Łodzi Strona Główna Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  KalendarzKalendarz  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum
 Ogłoszenie 
Wasze albumy zdjęć ALBUM
Regulamin forum REGULAMIN
Reklama w serwisie REKLAMA

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Asiek
Czw Wrz 25, 2014 6:27 pm
Zdradziłam
Autor Wiadomość
monika_zyga 


Wiek: 37
Dołączyła: 23 Paź 2006
Posty: 401
Skąd: Łódź
  Wysłany: Pon Lip 15, 2013 12:36 pm   Zdradziłam

Opowiem wam moja historię, szukam pomocy wszędzie. Zaczęło się niecały rok temu, kiedy się do kogoś zbliżyłam. W tej chwili jestem z mężem od 9 lat, 3 lata po ślubie. Był okres że mi czegoś brakowało w związku, mój mąż nie jest wylewny w uczuciach, ma problemy z okazywaniem tego, że mu zależy, tego że byłam najważniejsza. Jego kolega okazał mi zainteresowanie, spotkaliśmy się parę razy przez dwa miesiące i było mi dobrze że ktoś mnie w końcu zauważył do momentu aż wylądowaliśmy w łóżku, wtedy się ocknęłam co zrobiłam. Nie powiedziałam mężowi, ale zmieniłam się, chciałam zrobić wszystko jak najlepiej dla związku, zaczął coś podejrzewać. Zaczął pytać i kilka razy okłamałam go prosto w oczy bo bałam się go stracić, ale widział to. W końcu nie wytrzymałam, przyznałam się. Mąż wcześniej mówił, że widzi że coś się dzieje, żebym powiedziała mu całą prawdę, że wszystko wybaczy ale szczerość jest najważniejsza. No i co… nie wybaczył.
Nie szukam tutaj krytyki, bo usłyszałam już jej wiele, wiem co zrobiłam, ale bardzo tego żałuje, bardzo go kocham i zrobiłabym wszystko żeby mi wybaczył. Nic nie jest usprawiedliwieniem dla mojego zachowania, ale to było tylko raz, nic nie znaczyło i nie chcę stracić męża. Próbowaliśmy przez chwile, powiedział że nie może na mnie patrzeć, że chce rozwodu. Czy jest jakakolwiek szansa że mi wybaczy, że jeszcze można to odbudować po zdradzie?
_________________
Zapraszam na mojego bloga o rozszerzaniu diety, BLW i nie tylko!
GuGuGa
 
 
 
Selene 


Wiek: 33
Dołączyła: 20 Sie 2012
Posty: 993
Skąd: ok. Bełchatowa
Wysłany: Pon Lip 15, 2013 1:01 pm   

monika_zyga, nie mam powodów żeby Cię krytykować czy potępiać, bo sama wiesz co się stało najlepiej. I własne wyrzuty sumienia są dla Ciebie wystarczającą karą.
Czy jest dla was szansa? Jakaś zawsze jest, ale to zależy tylko od niego, musisz się uzbroić w bardzo dużo cierpliwości, samokrytyki i jeżeli naprawdę chcesz walczyć o ten związek to mu to pokaż. Ale musisz się liczyć z tym, że ma prawo powiedzieć, że nie chce z Tobą żadnego kontaktu i będziesz musiała się poddać.
Tutaj nie ma dobrych rad, pozostaje mi życzyć żeby się wszystko jakoś ułożyło. Szczególnie dla dziecka, bo po suwaczku widzę że jest, niestety ono zawsze najbardziej cierpi.
_________________

 
 
monika_zyga 


Wiek: 37
Dołączyła: 23 Paź 2006
Posty: 401
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lip 15, 2013 1:16 pm   

Masz rację to co teraz przeżywam jest ogromną karą. Dziecka nie ma, suwaczek jest apropo aparatu na zębach. Dziecko miało być, jakiś czas temu o tym rozmawialiśmy, nawet się już kiedyś wypowiedziałam w temacie dla starających się.
Cały czas pokazuję jak mi zależy, że zrobię wszystko, mówię mu to, że może nie było idealnie ale to jest 9 lat wspólnego życia, kochaliśmy się i ja to przekreśliłam. I mówię że jeżeli ta miłość jeszcze istnieje to jest o co walczyć. Ale on nie chcę spróbować, nie chcę dać mi szansy, nie wiem co mam zrobić bo nie wyobrażam sobie życia bez niego.
_________________
Zapraszam na mojego bloga o rozszerzaniu diety, BLW i nie tylko!
GuGuGa
 
 
 
Karola5 


Wiek: 43
Dołączyła: 11 Maj 2010
Posty: 980
Skąd: Łódź/Wawa
Wysłany: Pon Lip 15, 2013 1:28 pm   

monika_zyga, a myśleliście o terapii dla par? nie wiem jak u was, ale często zdrada jest objawem tego, że w związku się źle dzieje, że potrzeby jednej z osób nie są zaspokajane. Nie chcę pisać że wina leży po obu stronach, ale gdyby w waszym związku było wszystko dobrze, to nie szukałabyś bliskości u kogoś innego. Mam nadzieję, że uda się wam pozbierać.
_________________

dzienniczek Basi
 
 
monika_zyga 


Wiek: 37
Dołączyła: 23 Paź 2006
Posty: 401
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lip 15, 2013 1:38 pm   

zaproponowałam terapie, ale powiedział że nie chcę o tym rozmawiać z obcą osobą, że nie lubi mówić o uczuciach i nie zamierza tego od nowa przeżywać. Ja bym bardzo chciała spróbował i mówie że może chociaż jedno spotkanie, ale...
O tym czego mi brakowało też mówiłam, ale do niego nie dociera że też może być temu winny. Nie chce zwalić winy na niego, bo wiem że odwaliłam strasznie,
Karola5 napisał/a:
ale gdyby w waszym związku było wszystko dobrze, to nie szukałabyś bliskości u kogoś innego.
no właśnie....
Ale mimo że nie było dobrze zawsze, to chciałabym do tego wrócić, może za mało go doceniałam i wybrałam najłatwiejsze rozwiązanie, skok w bok, myślałam że się nie dowiedzie i wszystko będzie dobrze...
_________________
Zapraszam na mojego bloga o rozszerzaniu diety, BLW i nie tylko!
GuGuGa
 
 
 
Debussy 
pedagog specjalny


Dołączyła: 16 Lut 2008
Posty: 1712
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lip 15, 2013 2:25 pm   

monika_zyga, niestety ale zrobiłaś coś, czego niektórzy wybaczyć i zapomnieć nie potrafią. Możliwe, że Twój mąż też nie będzie umiał. Daj mu czas i zrób tak, jak postanowi. Jeśli jednak nie da Ci tej szansy, nie będzie umiał z Tobą po tym żyć - to daj mu odejść. Nie bierz na litość, nie zmuszaj, bo nic dobrego z tego nie będzie.

monika_zyga napisał/a:
Karola5 napisał/a: ale gdyby w waszym związku było wszystko dobrze, to nie szukałabyś bliskości u kogoś innego. no właśnie....


Nie. To nie tak działa. Jak jest w związku coś źle - to się to naprawia, a nie ląduje w ramionach innego. (bo to często przekreśla wszystko...)
_________________
Są tajemnice, które tylko niebo może ostatecznie odkryć...
 
 
martka 


Wiek: 40
Dołączyła: 13 Sty 2009
Posty: 170
Skąd: Konstantynów Łódzki
Wysłany: Pon Lip 15, 2013 2:35 pm   

monika_zyga napisał/a:
myślałam że się nie dowiedzie i wszystko będzie dobrze...

myślę, że jeszcze może być dobrze, ale nie dziś, za tydzień czy za miesiąc..to długi proces, o ile w ogóle możliwy..
Debussy napisał/a:
Jak jest w związku coś źle - to się to naprawia, a nie ląduje w ramionach innego.

owszem próbuje się naprawić, ale jak nie widać poprawy to bardzo łatwo zrobić krok w ramiona innego..zwłaszcza że ma od niego to czego mąż nie daje..
_________________
Nasz magiczny dzień: 17.04.2010r.
 
 
Debussy 
pedagog specjalny


Dołączyła: 16 Lut 2008
Posty: 1712
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lip 15, 2013 3:19 pm   

przecież monika napisała:

monika_zyga napisał/a:
mój mąż nie jest wylewny w uczuciach, ma problemy z okazywaniem tego, że mu zależy

a zatem "widziały gały co brały", i to nie był powód do zdrady...
Cytat:
owszem próbuje się naprawić, ale jak nie widać poprawy to bardzo łatwo zrobić krok w ramiona innego..zwłaszcza że ma od niego to czego mąż nie daje..

Ale co Ty gadasz, skrzywdziła najbliższą osobę, bo co? Bo mąż nie był wylewny (bo taki ma charakter), usprawiedliwiasz to?

Monika wie, że źle zrobiła. Najpierw powinno się zakończyć jeden związek, zanim się będzie przyprawiać rogi...

Pytanie co dalej. Ja bym podziękowała małżonkowi po zdradzie, nie miałabym już zaufania.
Ale może Twój mąż jednak będzie umiał z tym żyć i Ci wybaczy, a jeśli tak się stanie, to obyś to doceniła i już nigdy tak nie zrobiła :roll:
_________________
Są tajemnice, które tylko niebo może ostatecznie odkryć...
 
 
Misiak87 
Misiakomamusia:)


Wiek: 36
Dołączyła: 13 Lis 2007
Posty: 1983
Skąd: okolice Łodzi
Wysłany: Pon Lip 15, 2013 3:31 pm   

Debussy napisał/a:
monika_zyga, niestety ale zrobiłaś coś, czego niektórzy wybaczyć i zapomnieć nie potrafią

Np ja- dla mnie zdrada to koniec i nigdy bym nie wybaczyła, nieważne że dom, dziecko- nie i tyle. Więc zależy od osoby. Jeśli Twój mąż będzie potrafił z tym żyć- podziwiam.
_________________
 
 
paulinkaaMU 


Wiek: 37
Dołączyła: 15 Sie 2009
Posty: 1509
Skąd: Pabianice/Wrocław
Wysłany: Pon Lip 15, 2013 3:36 pm   

Debussy napisał/a:
Ale może Twój mąż jednak będzie umiał z tym żyć i Ci wybaczy, a jeśli tak się stanie, to obyś to doceniła i już nigdy tak nie zrobiła :roll:


Debussy, to, że monika_zyga się tutaj otworzyła (i poniekąd "wystawiła" na krytykę - bo przecież teraz każdy może powiedzieć, co myśli), to chyba nie znaczy od razu, że trzeba udzielać jej lekcji takim moralizatorskim tonem :?

monika_zyga, pewnie jak większość z nas, która zdrady nie doświadczyła (i zapewne jak Ty, zanim to się wydarzyło) mam takie zdanie, że jest to dla mnie niewybaczalne, sama sobie tego nie wyobrażam (ani jako zdradzająca, ani też nie biorę w ogóle pod uwagę, że mąż mógłby mnie zdradzić), a jednak, jest coś na rzeczy, że coraz częściej dochodzi do zdrad i wtedy teoria idzie na bok, a życie weryfikuje, ile tak naprawdę jesteśmy w stanie wybaczyć osobie, którą kochamy, a co nie jest w żadnym wypadku do zaakceptowania. Ja też moge jedynie powiedzieć, że jedynym doradca jest cierpliwość i czas - bo to, że teraz mąż nie chce dalej z Tobą być, raczej nie jest dla mnie zaskakujące - emocje sięgają zenitu, zapewne toczy wewnętrzną walkę pomiędzy miłością do Ciebie, a wielkim bólem, pewnie tez urażoną dumą, a przy tak skrajnych uczuciach trudno tez o chłodne, racjonalne myślenie. Moim zdaniem, warto walczyć o jego wybaczenie, ale bardziej licząc na to, że z czasem będziecie mogli porozmawiać o Was, niż ze z dnia na dzień będzie jak wcześniej.
_________________


 
 
 
Karola5 


Wiek: 43
Dołączyła: 11 Maj 2010
Posty: 980
Skąd: Łódź/Wawa
Wysłany: Pon Lip 15, 2013 3:50 pm   

Dziewczyny, chyba nie o to chodzi, że oceniać postępowanie dziewczyny, tym bardziej że:
monika_zyga napisał/a:
Nie szukam tutaj krytyki, bo usłyszałam już jej wiele, wiem co zrobiłam, ale bardzo tego żałuje, bardzo go kocham i zrobiłabym wszystko żeby mi wybaczył.

Podtrzymuję to co napisałam - jeśli ktoś nie jest nałogowym "zdradzaczem", to zdrada dla mnie oznacza że w związku nie działo się najlepiej. Jeśli można łatwo zaradzić problemom, to nie skacze się w bok, o tak dla zabawy.
Ja sama nie wiem czy potrafiłabym wybaczyć mężowi zdradę. Kiedyś twierdziłam stanowczo, że nie. Ale kocham mojego męża i jak się zastanawiam nad tym dłużej, to zdrada musiałaby wynikać z jakichś ważnych powodów, że np nie poświęcałam mu czasu, oddaliłam się, bagatelizowałam jego chęci rozmowy, rozleciały nam się sprawy łóżkowe itp.
_________________

dzienniczek Basi
 
 
paulinkaaMU 


Wiek: 37
Dołączyła: 15 Sie 2009
Posty: 1509
Skąd: Pabianice/Wrocław
Wysłany: Pon Lip 15, 2013 3:52 pm   

Karola5 napisał/a:
Podtrzymuję to co napisałam - jeśli ktoś nie jest nałogowym "zdradzaczem", to zdrada dla mnie oznacza że w związku nie działo się najlepiej. Jeśli można łatwo zaradzić problemom, to nie skacze się w bok, o tak dla zabawy.
Ja sama nie wiem czy potrafiłabym wybaczyć mężowi zdradę. Kiedyś twierdziłam stanowczo, że nie. Ale kocham mojego męża i jak się zastanawiam nad tym dłużej, to zdrada musiałaby wynikać z jakichś ważnych powodów, że np nie poświęcałam mu czasu, oddaliłam się, bagatelizowałam jego chęci rozmowy, rozleciały nam się sprawy łóżkowe itp.


Zgadzam się całkowicie z Karola5...
_________________


 
 
 
mimeczka 


Wiek: 38
Dołączyła: 19 Wrz 2010
Posty: 817
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lip 15, 2013 4:24 pm   

monika_zyga podziwiam Cię, że postanowiłaś napisać o zdradzie na forum publicznym, ale z drugiej strony wygląda to trochę jakbyś chciała się sama ukarać. Wiadomo, że znajdą się osoby, które Cię jednoznacznie potępią, ale oceniać jest nałatwiej. Gorzej jak się samemu stanie w obliczu problemów i nagle pojawi się ktoś kto wydaje się wybawieniem. Ja oceniać nie zamierzam i powiem tylko, że w tej sytuacji według mnie potrzebny jest czas. Pomyśl, czy gdyby sytuacja była odwrotna to powiedziałabyś mężowi "no tak kochanie, trudno się mówi, co było to było, żyjmy dalej"? Nie sądze. Niestety teraz piłka jest po stronie Twojego męża i w tej sytuacji raczej ciężko będzie sytuację załagodzić. On musi sprawę przemyśleć, ale szansa, że zauważy jakąkolwiek winę po swojej stronie jest jak dla mnei mizerna.
_________________

 
 
 
Kociadło 


Wiek: 39
Dołączyła: 17 Lut 2008
Posty: 2269
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lip 15, 2013 4:49 pm   

Ja nie wiem co bym zrobiła gdyby..., i gdybać nie będę bo to bez sensu. Każdy jest inny, każdy zachowuje się inaczej. Co się stało to się nie odstanie, mąż ma prawo nie chcieć Cię więcej widzieć, ale myślę że mimo wszystkopowinnać jeszcze porozmawiać z mężem. Powinnaś poprosić męża o to żaby Cię wysłuchał tak do końca. I nie bać się że dowalisz mu bardziej tym że powiesz że to po części jego wina bo się oddaliliście. (oczywiście trzeba to ująć w odpowiednie słowa bo powiedzenie że wpadłam w ramiona innego bo ty byłeś chłodny raczej nie pomoże). Jednak myślę że jeśli powiesz mu jak się w tamtym okresie czułaś, czego Ci brakowało,co drażniło i trapiło, co dostałaś on innego, a co było ci tak potrzebne w tamtym okresie, że widzisz swój błąd - nie tylko zdradę ale i to że nie próbowałaś komunikować mężowi o rozterkach i potrzebach tudzież komunikowałaś ale ni było reakcji, powiedzieć jak się teraz czujesz i że zdajesz sobie sprawę z tego co się stało. Powinniście gdzieś wyjechać razem, z dala od miejsca w którym mieszkacie. Jeśli ten drugi jest gdzieś w pobliżu należałoby zrobić wszytko żeby się od niego odseparować - i męża i ciebie. I pozostaje też czas- czasem leczy on rany, czasem nie. Może ( jeśli jeszcze nie mieszkacie oddzielnie) powinniście pobyć oddzielnie. Może to pozwoli mężowi nabrać dystansu, ochłonąć.
Musisz się też naszykować na to że pomimo tego że zrobisz wszystko żeby mąż Ci wybaczył - on nie będzie umiał.
Trzymam za Ciebie kciuki i mam nadzieję że ta lekcja którą teraz dostajesz od życia jednak mimo wszystko zakończy się happy endem.
_________________
Ostatnio zmieniony przez Kociadło Pon Lip 15, 2013 4:51 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
kinix21 


Wiek: 34
Dołączyła: 07 Sty 2011
Posty: 474
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lip 15, 2013 5:57 pm   

monika_zyga, również podziwiam, że odważyłaś się tym z nami podzielić. myślę, że wszystko zależy od tego kiedy do tego doszło i kiedy mąż się dowiedział, bo po czymś takim każdy potrzebuje czasu na dojście do siebie, jedni więcej, inni mniej. Karola5, napisała bardzo sensowne słowa, nie ma co się zarzekać, że jak facet mnie zdradzi to:
Misiak87 napisał/a:
zdrada to koniec i nigdy bym nie wybaczyła, nieważne że dom, dziecko- nie i tyle.

życie nie jest czarne lub białe, jesteśmy tylko ludźmi, mamy swoje potrzeby i jeśli nie są zaspokajane, to możemy "zbłądzić". rozumiem, że poczułaś się niedoceniana przez męża i skoro nie chciał tego zauważyć, poszukałaś zrozumienia u kogoś innego, dlatego cię nie potępiam. daj mężowi czas, nie naciskaj, niech ochłonie, przemyśli, przeboleje. nie narzucaj się, ale bądź w pobliżu okazując, że chcesz to naprawić, może się uda. trzymam kciuki!
_________________
 
 
monika_zyga 


Wiek: 37
Dołączyła: 23 Paź 2006
Posty: 401
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lip 15, 2013 6:17 pm   

Próbuje, powiedziałam mu wszystko co mi leżało na sercu.
Dowiedział się dokładnie 10 czerwca po czym powiedział od razu żebym się wyprowadziła, że potrzebuje czasu. Więc tak zrobiłam. Zadzwonił po dwoch tygodniach, pogadaliśmy, postawił warunki i że mogę wrócić, tydzień było w miarę ok, zaproponowałam wyjazd, pojechaliśmy na 3 dni. Będąc tam stwierdził że nie potrafi na mnie normalnie spojrzeć. Może więcej czasu, a ja powiedziałam że nie będę się co chwile wyprowadzać i wracać i znowu słyszeć to samo, bo to nie ma sensu. Skoro chciał żebym wróciła to musi coś jeszcze czuć. Że teraz powinniśmy stawić czoła temu razem. Bo takto przy każdym moim powrocie będzie to samo. To on stwierdził że nie i że powinniśmy się rozejść. Że skoro mi było źle to tak będzie lepiej. Ale nie będzie lepiej, bo go kocham i widziałam naszą przyszłość, rodzinę i byłam strasznie głupia że to zaprzepaściłam :(
_________________
Zapraszam na mojego bloga o rozszerzaniu diety, BLW i nie tylko!
GuGuGa
 
 
 
misiao1983 
To sem ja


Wiek: 41
Dołączyła: 12 Lut 2009
Posty: 1365
Skąd: To tu, to tam...
Wysłany: Pon Lip 15, 2013 7:22 pm   

Pewnie ja zostanę teraz potępiona, ale wiesz co było Twoim błędem po tym jak zdradziłaś? to że się przyznałaś...trzeba było zamilknąć na wieki, skoro to jeden jedyny raz.
A teraz juz po ptokach i tak czy siak Twój mąż potrzebuje czasu, chociaż skoro
monika_zyga napisał/a:
Zadzwonił po dwoch tygodniach, pogadaliśmy, postawił warunki i że mogę wrócić, tydzień było w miarę ok, zaproponowałam wyjazd, pojechaliśmy na 3 dni.
to widać że chciałby wybaczyć, ale Ty musisz włożyć 100 % starań, nawet jakbys miała się wprowadzać i wyprowadzać.
_________________


 
 
misia-misia 
Working Mom :)


Wiek: 42
Dołączyła: 04 Sty 2006
Posty: 1643
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lip 15, 2013 7:28 pm   

monika_zyga, widać potrzebuje czasu...

Ja cię nie potępiam. Sama wiesz co zrobiłaś. Sama musisz z tym żyć.
Sama kiedyś mówiłam, że zdrada oznacza koniec i kropka.
Ale powiem szczerze, tyle wspólnych lat i tak do końca nie wiem, co bym zrobiła. Szansa na to, żebym wybaczyła jest na chwilę obecną duża. Bo jak się kocha to nie za coś ale pomimo wszystko. I pewnie ciężko by mi było, ale starałabym się wybaczyć w imię tych wszystkich lat i tego, że kocham męża.
Łatwo się mówi - przekreślić tyle wspólnych lat małżeństwa. Ale to wcale takie łatwe nie jest.
Wiem jedno, ciężko po czymś takim zaufać osobie, która zdradziła. Dlatego daj mężowi czas. To jedyne co możesz teraz zrobić.
Trzymam za was kciuki.
_________________
 
 
 
Aliana 


Dołączyła: 05 Lis 2010
Posty: 97
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lip 15, 2013 7:45 pm   

monika_zyga napisał/a:
PTo on stwierdził że nie i że powinniśmy się rozejść. Że skoro mi było źle to tak będzie lepiej. Ale nie będzie lepiej, bo go kocham i widziałam naszą przyszłość, rodzinę i byłam strasznie głupia że to zaprzepaściłam :(


A może jednak będzie lepiej dla niego? Dla ciebie nie musi i nawet nie powinno być lepiej bo sama wiesz, że to ty zawiniłaś. Pisząc te słowa myślisz bardziej o sobie czy o mężu? Bo mi się wydaje że bardziej o sobie. Pozwól mu robić to co postanowi, nie narzucaj się, będzie chciał odejść to pozwól mu na to i nie utrudniaj - to najlepsze co możesz dla niego w tej sytuacji zrobić jeśli naprawdę go kochasz.
Nie powiem jak reszta że życzę ci żeby było tak jak ty chcesz bo w obliczu pierwszych problemów w związku zrobiłaś jedno z najgorszych świństw jakie można zrobić bliskiej osobie. Jeszcze mało problemów małżeńskich doświadczyłaś - jazda zaczyna się jak pojawiają się dzieci, choroby, brak środków do życia.. Nie chcę cię krytykować ale przestań przede wszystkim kierować się własnym "ja" i egoizmem. Bo ty go kochasz, bo ty chcesz, bo ty się boisz rozstania, bo ty tamto bo ty siamto... Dla faceta będzie zdrowiej jak znikniesz. Życie z osobą która zdradziła jest koszmarem. Owszem można wybaczyć ale nie zapomni się nigdy, nie wiem czy kogokolwiek stać na ponowne zaufanie, na to żeby nie stać się chorobliwie zazdrosnym, nie zastanawiać się co robi druga strona gdy jej nie ma, z kim czatuje, pisze maile itp. itd. i czy znów nie zdradzi.. Jeśli twój mąż kocha cię na tyle że będzie w stanie z tym żyć, wyzbyć się podejrzeń i ponownie zaufać, to naprawdę będzie wielkim człowiekiem. Ale to jest długi proces i zajmie LATA. Ja bym tak niestety nie potrafiła.
Pozwól mu postępować tak jak sam zadecyduje, nie zadręczaj, nie kontaktuj się gdy tego nie chce... Jeśli wróci to pracuj nad odbudową zaufania i bądź wyrozumiała gdy otoczy się murem. Jeśli jednak powie że nie potrafi z tobą dłużej żyć, to daj mu odejść najkrótszą drogą - jeśli naprawdę zależy ci na nim a nie na własnej osobie.
_________________

Ostatnio zmieniony przez Aliana Pon Lip 15, 2013 7:48 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
szaraczarownica 
zgryźliwy tetryk


Wiek: 39
Dołączyła: 15 Mar 2008
Posty: 1429
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lip 15, 2013 7:49 pm   

misia-misia napisał/a:
Ja cię nie potępiam. Sama wiesz co zrobiłaś. Sama musisz z tym żyć.
Sama kiedyś mówiłam, że zdrada oznacza koniec i kropka.
Ale powiem szczerze, tyle wspólnych lat i tak do końca nie wiem, co bym zrobiła. Szansa na to, żebym wybaczyła jest na chwilę obecną duża. Bo jak się kocha to nie za coś ale pomimo wszystko. I pewnie ciężko by mi było, ale starałabym się wybaczyć w imię tych wszystkich lat i tego, że kocham męża.
Łatwo się mówi - przekreślić tyle wspólnych lat małżeństwa. Ale to wcale takie łatwe nie jest.
Wiem jedno, ciężko po czymś takim zaufać osobie, która zdradziła. Dlatego daj mężowi czas. To jedyne co możesz teraz zrobić.
Trzymam za was kciuki.

Mogę się tylko pod tym wszystkim podpisać.
_________________

 
 
ava 


Wiek: 39
Dołączyła: 12 Lut 2008
Posty: 3728
Skąd: Bełchatów/Łódź
Wysłany: Pon Lip 15, 2013 7:50 pm   

misiao1983 napisał/a:
Pewnie ja zostanę teraz potępiona, ale wiesz co było Twoim błędem po tym jak zdradziłaś? to że się przyznałaś...trzeba było zamilknąć na wieki, skoro to jeden jedyny raz.
Szczerze mówiąc też tak myślę. Stało się, zdradziłaś, Twoja wina, to Ty powinnaś z tym żyć. Chciałaś być szczera, ale tak naprawdę przyznając się przerzuciłaś ciężar tego co zrobiłaś na męża. Nawet jeśli Ci wybaczy to już zawsze będzie między Wami. Tak czy siak życzę Wam jak najlepiej.

[ Dodano: Pon Lip 15, 2013 8:55 pm ]
misia-misia napisał/a:
powiem szczerze, tyle wspólnych lat i tak do końca nie wiem, co bym zrobiła. Szansa na to, żebym wybaczyła jest na chwilę obecną duża. Bo jak się kocha to nie za coś ale pomimo wszystko. I pewnie ciężko by mi było, ale starałabym się wybaczyć w imię tych wszystkich lat i tego, że kocham męża.

Łatwo się mówi - przekreślić tyle wspólnych lat małżeństwa. Ale to wcale takie łatwe nie jest.
szaraczarownica napisał/a:
Mogę się tylko pod tym wszystkim podpisać.
Ja chyba też mogę się pod tym podpisać - rozumiem, że mamy na myśli jednorazowy skok w bok - nie powiem, że na 100 % oznaczałby dla mnie rozwód z powodów, które wymieniła misia-misia. Mam nadzieję, że mojemu Mężowi nigdy to się nie zdarzy, ale tak szczerze? Jeśli byłby to jednorazowy incydent to wolałabym po prostu żyć w niewiedzy.
_________________
Nasz ślub - 05.09.2009r.

 
 
Misiak87 
Misiakomamusia:)


Wiek: 36
Dołączyła: 13 Lis 2007
Posty: 1983
Skąd: okolice Łodzi
Wysłany: Pon Lip 15, 2013 8:20 pm   

No nie wiem dziewczyny, jakby Was facet zdradził i zarzekał się, że "to tylko raz", uwierzyłybyście że nigdy tego więcej nie zrobi? Serio serio?
Aliana napisał/a:
Życie z osobą która zdradziła jest koszmarem. Owszem można wybaczyć ale nie zapomni się nigdy, nie wiem czy kogokolwiek stać na ponowne zaufanie, na to żeby nie stać się chorobliwie zazdrosnym, nie zastanawiać się co robi druga strona gdy jej nie ma, z kim czatuje, pisze maile itp. itd. i czy znów nie zdradzi..

Tak właśnie to sobie wyobrażam i szkoda by mi było mojego życia (i mojego dziecka, które by miało na to patrzeć) na życie bez zaufania, bo zaufanie nie odbuduje się do końca raczej nigdy. Dlatego się zarzekam że koniec, że nigdy nie wybaczyłabym itp... Życie jest za krótkie by ciągle się martwić, czy mój mąż nie leży właśnie z inną laską w łóżku.
_________________
 
 
ava 


Wiek: 39
Dołączyła: 12 Lut 2008
Posty: 3728
Skąd: Bełchatów/Łódź
Wysłany: Pon Lip 15, 2013 8:38 pm   

Misiak87 napisał/a:
No nie wiem dziewczyny, jakby Was facet zdradził i zarzekał się, że "to tylko raz", uwierzyłybyście że nigdy tego więcej nie zrobi?
Nie wiem na pewno czy uwierzyłabym i czy wybaczyłabym, bo nie byłam w takiej sytuacji i mam nadzieję, że nie będę w niej nigdy postawiona. Ale nie zarzekam się, że to byłby ostateczny koniec związku. Bardzo możliwe, że tak, że to byłby koniec, ale nie mogę tego stwierdzić na 100%, tak jak Ty Misiak87, .
_________________
Nasz ślub - 05.09.2009r.

 
 
misia-misia 
Working Mom :)


Wiek: 42
Dołączyła: 04 Sty 2006
Posty: 1643
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lip 15, 2013 8:46 pm   

Misiak87, wszystko zależy od osoby, jak było kiedyś. Ja piszę konkretnie o sobie. Za dużo razem przeszliśmy, jesteśmy z trochę dłuższym stażem i na małżeństwo i życie patrzymy z innej perspektywy.
A człowiek jest tylko człowiekiem. I bynajmniej zdrady nie usprawiedliwiam. A to co piszę sa tylko moimi przemyśleniami.
A druga sprawa, przecież my nie mówimy o czymś takim: jest ok, partner zdradza, wybaczamy, żyjemy jak gdyby nic się nie stało.
Co innego wybaczenie a co innego zapomnienie. Podejrzewam, że gdyby mój mąż coś takiego odwalił, nie zapomnielibyśmy oboje.
Wiadomo, że żylibyśmy z podejrzeniami, bo nie da się przejść po czymś takim do porządku dziennego. Ale czy warto przekreślać tyle wspólnych chwil, przez jeden wyskok?
I myślę, że gdyby mąż monika_zyga wybaczył, na pewno by nie zapomniał.
I pewnie oboje zmagaliby się z tym piętnem.
_________________
 
 
 
Sisska 


Wiek: 36
Dołączyła: 06 Kwi 2013
Posty: 1153
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lip 15, 2013 10:47 pm   

ile z was zostało zdradzonych??? ile was zdradziło????

mnie zdradzil facet, ale dowiedzialam sie o tym, jakies 3-4 mc jak juz nie bylismy razem (zostawil mnie, bo chcial wrocic do swojej ex i to z nia mnie zdradzil i to ona mi o tym powiedziala). bylam wsciekla, bo w tamtym okresie czulam, ze cos jest nie halo. to, ze dowiedzialam sie jak juz nie bylismy razem nie mialo znaczenia.
zarzekalam sie, ze zdrady nie wybacze. mielismy wspolnych znajomych w srodowisku bardzo zamknietym, w ktorym wszyscy sie znaja. widywalismy sie na imprezach, na festiwalach... przez dlugi okres czasu nie moglam na niego patrzec. udawalismy, ze sie nie znamy albo wrzucalismy na siebie.. nie pamietam jak dlugo to wszystko trwalo |(chyba ok 1 roku) do momentu, do ktorego oboje dojrzelismy.... usiedlismy we 2 na polu namiotowym, o wschodzie slonca gdy wszyscy spali ( :D ) i pogadalismy jak dwojka doroslych ludzi i wylalismy wszystkie zale z tamtego okresu, bo stwierdzilismy ze chcemy zakopac topor wojeny... bylo to pewnego rodzaju wybaczenie mu.... nawet znajomi byli w szoku, ze wkoncu sie dogadalismy.... gruba kreska odcielismy to co bylo i zaczelismy sie od nowa kumplowac.
jakby mi ktos powiedzial kiedys, ze bede wstanie cos takiego zrobic to bym w zyciu nie uwierzyla. (nadal siebie za to podziwiam :cool: )

tak wiec, uwazam, ze wybaczyc mozna, zapomniec nigdy. ale wszystko jest mozliwe, gdy kazda strona tego chce. no i nic na sile. maz na pewno potrzebuje teraz duzo czasu w samotnosci i spokoju. jest takie powiedzenie, ze jak kogos kochasz to pozwol odejsc. jak kocha to wroci sam.

jednak... sytuacja ta ( i jeszcze inna bardzo podobno z innym facetem) sprawila, ze obecnemu facetowi lubie przegladac telefon, choc i tak nigdy tam nic nie znajduje ;) (tak tak, on o tym wie ;) )


ktora pisala, ze bledem bylo, ze mu powiedzialas. ja uwazam, ze nie. bo sama chcialabym wiedziec o takiej sytuacji, nawet jakby zdarzylo sie tylko raz, bo nie lubie jak ktos cos przede mna ukrywa i robi ze mnie idiotke.


poza tym, przeciez kazda z nas lubi byc adorowana, doceniana, slyszec komplementy. jestem wstanie Cie zrozumiec, bo sama mialam kiedys podobna sytuacje (nie zdradzilam, ale zaczelam sie zastanawiam jakby to bylo gdyby....)
_________________
Ostatnio zmieniony przez Sisska Pon Lip 15, 2013 10:56 pm, w całości zmieniany 4 razy  
 
 
monika_zyga 


Wiek: 37
Dołączyła: 23 Paź 2006
Posty: 401
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Lip 16, 2013 6:47 am   

Aliana napisał/a:
A może jednak będzie lepiej dla niego? Dla ciebie nie musi i nawet nie powinno być lepiej bo sama wiesz, że to ty zawiniłaś. Pisząc te słowa myślisz bardziej o sobie czy o mężu? Bo mi się wydaje że bardziej o sobie. Pozwól mu robić to co postanowi, nie narzucaj się, będzie chciał odejść to pozwól mu na to i nie utrudniaj - to najlepsze co możesz dla niego w tej sytuacji zrobić jeśli naprawdę go kochasz.

Cały czas myśle o nim, ale i o sobie, ale oboje widzieliśmy naszą przyszłość, dlatego chciałąbym do tego wrócić, bo wiem że on był ze mną szcześliwy, ale tak się nie da. I chyba masz rację, teraz muszę się usunąć i żyć nadzieją że zmieni zdanie. Dopóki nie dostanę papierów rozwodowych nie dotrze do mnie że to koniec. I mam tylko nadzieję że nie mówi poważnie o rozwodzie, że jak się wyprowadze to da sobie czas na przemyślenia. A ja na razie będę czekać.
Ale tak jak mówisz skoro kocham to teraz nie ważne ile ja się nacierpię, bo mi się to należy, ważne żeby jemu było lepiej. Powiedziałam tylko żeby dał mi kilka dni na wyprowadzke, ale mimo wszystko jestem załamana, że przez taką głupotę zaprzepaściłam nam życie.
_________________
Zapraszam na mojego bloga o rozszerzaniu diety, BLW i nie tylko!
GuGuGa
 
 
 
marthussia 


Dołączyła: 21 Cze 2012
Posty: 445
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Lip 16, 2013 7:55 am   

Czeka Was teraz bardzo trudny i ciężkim okres w życiu. Każde z Was musi zmierzyć się, z tym co los Wam zgotował, po swojemu. Jeśli mąż będzie potrzebował czasu to mu go daj, jeśli postanowi odejść to mu na to pozwól. Na siłę już niczego nie poprawisz.
_________________
 
 
monika_zyga 


Wiek: 37
Dołączyła: 23 Paź 2006
Posty: 401
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Lip 16, 2013 8:26 am   

Chciałabym jeszcze spróbować wspólnej terapii, ale nie chcę się zgodzić. Czytałam dużo że to bardzo pomaga, no ale na siłę go nie zmuszę. Szkoda że nie chcę chociaż raz spróbować. Ale i tak się zastanawiam czy nie pójść samej, bo nie wiem czy sobie z tym poradzę. Ktoś z Was ma jakieś doświadczenia z psychologiem?
_________________
Zapraszam na mojego bloga o rozszerzaniu diety, BLW i nie tylko!
GuGuGa
 
 
 
Juska 


Dołączyła: 10 Mar 2013
Posty: 3084
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Lip 16, 2013 9:02 am   

monika_zyga napisał/a:
oboje widzieliśmy naszą przyszłość, dlatego chciałąbym do tego wrócić, bo wiem że on był ze mną szcześliwy,


Hmm... tak poczytuję ten temat i czegoś nie rozumiem. Skoro wiązałaś z nim swoją przyszłość, dążyliście razem w jednym kierunku i byliście szczęśliwi to dlaczego te wspólne plany nie stanęły Ci przed oczami kiedy decydowałaś się na "jeden raz" z innym facetem. W dodatku jego znajomym... Sorry, ale dla mnie to niewybaczalne i rozumiem, że są różne powody i zbiegi okoliczności - ale trochę się Twojemu mężowi nie dziwię, że nie umie (lub nie chce) tego zaakceptować i ogarnąć. Ja też chyba należę do tego gatunku, u którego raz zawiedzione zaufanie trudno odbudować.

A co do terapii... Znam bardzo dobrze kilka par, którym terapia zdecydowanie nie pomogła uratować związku. Nie piszę, że w ogóle nie pomogła, ale małżeństwa i tak się po niej posypały - kilka nawet chyba szybciej niż bez terapii. Dobra terapia wyciąga takie rzeczy, z którymi bardzo trudno jest pogodzić się nam i naszym bliskim i trzeba bardzo dużo zaufania i wiary w siebie wzajemnie, żeby taką kołomyję przetrwać i wyjść z niej zwycięsko. Jeśli Twój mąż już Ci nie ufa (a myślę, że właśnie tak jest) to terapia - na tym etapie - może być bardzo śliską sprawą. Zgadzam się jak najbardziej z marthussia, że powinnaś dać mi tyle czasu ile potrzebuje - w tej sytuacji to chyba najlepsze rozwiązanie. Facet to facet - musi sobie sam poukładać, po swojemu, przetrawić w sobie, dowalić kumplowi, wypić kilka szklanek czystej - nie lubią wałkowania tematów, szczególnie tych, które są dla nich bolesne, lub stanowią ujmę na honorze - a zdrada żony taką właśnie jest...
_________________
 
 
Hatifnatka 


Wiek: 40
Dołączyła: 10 Mar 2007
Posty: 948
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Lip 16, 2013 9:18 am   

monika_zyga, przeczytałam cały wątek i strasznie mi przykro, że wplątałaś się w taką aferę. :(
nie będę Cię potępiać, bo sama już dość napisałaś.
trochę zgadzam się z Juska, tzn skoro widziałaś wspólną przyszłość - czemu zdradziłaś?
rzeczywiście powinniście gdzieś razem wyjechać i porządnie porozmawiać. a jeśli już to robiliście (w sensie wyjazd) to zróbcie to jeszcze raz.
bez szczerych rozmów to się nie uda, a wyprowadzka czy rozłąka nie rozwiąże sprawy. to tylko moje zdanie oczywiście.
_________________
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Wto Lip 16, 2013 9:35 am   

Monika_zyga, może być tak, że naprawdę przysłowiowo "złamałaś mu serce" - i mogę uwierzyć, że mąż mimo, że wciąż coś do Ciebie czuje to nie będzie już chciał z Tobą żyć. Po prostu ilekroć spojrzy na Ciebie będzie mu się przypominać zdrada. Owszem, może się "przymusić" i będziecie razem tak na pół gwizdka, ale co to za życie...?
Nie naciskaj go, jeśli naprawdę będzie chciał odejść - pozwól mu...
_________________
 
 
monika_zyga 


Wiek: 37
Dołączyła: 23 Paź 2006
Posty: 401
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Lip 16, 2013 9:36 am   

Hatifnatka napisał/a:
trochę zgadzam się z Juska, tzn skoro widziałaś wspólną przyszłość - czemu zdradziłaś?

na to nie potrafię odpowiedzieć i chyba nie ma żadnego wytłumaczenie, głupota ludzka, zbłądziłam gdzieś po drodze i gdybym tylko mogła cofnąć czas....
Hatifnatka napisał/a:
rzeczywiście powinniście gdzieś razem wyjechać i porządnie porozmawiać. a jeśli już to robiliście (w sensie wyjazd) to zróbcie to jeszcze raz.
bez szczerych rozmów to się nie uda, a wyprowadzka czy rozłąka nie rozwiąże sprawy. to tylko moje zdanie oczywiście.

to wszystko już było, wyjazd, rozmowy, próby pod każdym względem, ale powiedział że próbuje, ale nie może. I tak jak mówią inni teraz jedyne co mogę zrobić to zgodzić się na rozłąke, choć też uważam że powinniśmy razem z tym walczyć i to nie pomoże, ale będę wierzyć do końca że może jednak tak. Teraz już innego pomysłu nie mam, odsuwam się i żyje nadzieją że kiedyś wybaczy i spróbujemy może za kilka miesięcy jeszcze raz. Będę czekać...
_________________
Zapraszam na mojego bloga o rozszerzaniu diety, BLW i nie tylko!
GuGuGa
 
 
 
Juska 


Dołączyła: 10 Mar 2013
Posty: 3084
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Lip 16, 2013 10:54 am   

monika_zyga napisał/a:
Będę czekać...


To chyba najlepsze rozwiązanie. Daj mu odetchnąć i pozbierać się... Trzymam kciuki mimo wszystko.
_________________
 
 
Malena 
dziennikarzynka:)


Wiek: 38
Dołączyła: 12 Maj 2009
Posty: 4130
Skąd: Lódź
Wysłany: Wto Lip 16, 2013 12:15 pm   

szaraczarownica napisał/a:
misia-misia napisał/a:
Ja cię nie potępiam. Sama wiesz co zrobiłaś. Sama musisz z tym żyć.
Sama kiedyś mówiłam, że zdrada oznacza koniec i kropka.
Ale powiem szczerze, tyle wspólnych lat i tak do końca nie wiem, co bym zrobiła. Szansa na to, żebym wybaczyła jest na chwilę obecną duża. Bo jak się kocha to nie za coś ale pomimo wszystko. I pewnie ciężko by mi było, ale starałabym się wybaczyć w imię tych wszystkich lat i tego, że kocham męża.
Łatwo się mówi - przekreślić tyle wspólnych lat małżeństwa. Ale to wcale takie łatwe nie jest.
Wiem jedno, ciężko po czymś takim zaufać osobie, która zdradziła. Dlatego daj mężowi czas. To jedyne co możesz teraz zrobić.
Trzymam za was kciuki.

Mogę się tylko pod tym wszystkim podpisać.

podpisuję się.

Na ten moment wcale nie uważam, że zdrady nie można wybaczyć. Bo nic nie jest czarne ani białe i nie wiemy do końca, jak byśmy się zachowali w danej sytuacji.
Gdyby to było takie proste, kobieta, którą uderzy mąż od razu by odeszła - bo przecież zawsze mówiła, że nie pozwoli sobie na to. A jednak prawdziwe życie weryfikuje takie sądy.
Na pewno łątwiej wybaczyć 1 skok w bok niż romans - taką jednorazową zdradę pewnie szybciej byłabym w stanie wybaczyć, dochodzić do powodu, starać się cos zmienić. A romans to już zupełnie co innego.

Najgorsze, że to jest jego kolega - to może się okazać dla niego nie do przejścia, bo kodeks męski nie wybacza takich spraw niejednokrotnie. Tzn mój mąż mnie kocha, ale gdybym go zdradziła z jego przyjacielem, nie wybaczyłby mi w życiu...


Czas chyba jest tu kluczowy - na ten moment mąż jest zraniony i jest to dla niego zbyt świeże. Ale jeśli to Was oboje uszczęśliwi, mam nadzieję, że się dogadacie, życzę wszystkiego dobrego i budowania na nowo Waszej relacji. Nie naciskaj, daj mu odetchnąć - sam musi dojść do wniosku, że chce próbować, ale nie odpuszczaj na 100%, tzn trzymaj rękę na pulsie, powoli odzyskuj zaufanie. Czy się uda w 100% - to już są indywidualne sprawy..

To czy powiedzieć o zdradzie czy nie to już zupełnie osobny temat - budowanie życia na kłamstwie też nie jest chyba dobre..czy jest dobry moment, żeby powiedzieć o zdradzie? Czy powiedzenie po 5 latach mniej by bolało? Relacje powinno się budować na szczerości, bo nie przeiwdzimy jakie będą skutki.
 
 
 
anett.k 


Wiek: 44
Dołączyła: 04 Maj 2010
Posty: 328
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Lip 17, 2013 2:59 pm   

Ja też Cie nie potępiam, ale widzę, że wiele osób rzuca kamieniami. Przykre to.

W życiu jest tak, że zawsze kij ma dwa końce. Trzeba chodzić na kompromisy i uczyć się drugiego człowieka. Czasem trzeba się nagiąć i zrobić coś dla kogoś. Mąż nie słuchał potrzeb i tez jest trochę winny. To oczywiście zdrady nie tłumaczy, ale kto z nas nie błądzi. Ja bym wybaczyła, dała drugą szansę, bo każdy zasługuje na drugą szansę. Szczególnie jak się kocha.

Niestety jakby Twój mąż nie zdecydował - nic na siłę ....zmusić go nie możesz, ale jeśli na prawdę go kochasz to życzę Wam jak najlepiej...a nauczkę już dostałaś. Oliwa sprawiedliwa.

I Malena ma rację, życie ma wiele barw, jest wiele odcieni szarości i wiele kolorów. Nic nie jest tylko czarne i białe i tylko dobre i złe.
_________________

 
 
M_and_M 
Michałowa :)


Wiek: 43
Dołączyła: 03 Sie 2010
Posty: 563
Skąd: teo, widzew
Wysłany: Sro Lip 17, 2013 4:07 pm   

dziewczyny napisały już chyba wszystko, co można w tej sprawie powiedzieć. Ja będę z całej siły ściskać kciuki, żeby ułożyło się najlepiej jak to tylko możliwe. Życzę Ci duzo siły i cierpliwości! Pewnie jeszcze niejedna łza przed Tobą i niejedna trudna chwila, ale mam nadzieję, że wszystko się wyprostuje
_________________
 
 
Ambrozja 


Dołączyła: 06 Lis 2008
Posty: 1434
Skąd: Katowice
Wysłany: Sro Lip 17, 2013 4:54 pm   

anett.k napisał/a:
Ja też Cie nie potępiam, ale widzę, że wiele osób rzuca kamieniami. Przykre to.


A kto rzucił tym kamieniem, bo ja nie zauważyłam... Wręcz wydaje mi się, że dziewczyny wykazały się dużym zrozumieniem dla sytuacji Moniki.

Monika, znalazłaś się w mega ciężkiej sytuacji. Tak jak już padło tutaj, moim zdaniem nie powinnaś się przyznawać, a skoro już to zrobiłaś to musisz teraz wziąć na klatę reakcję męża. Jeśli Ci zależy - nie odpuszczaj. Bądź gdzieś w pobliżu i staraj się, żeby wiedział co czujesz, że nadal chcesz z nim być. Najważniejsze to nie stracić kontaktu.

A jeśli on kategorycznie powie nie, to trzymam kciuki, żebyś dała radę to udźwignąć.
_________________
Kobiety są niewolnicami tylko tych, którzy potrafią je mocno trzymać i dogadzać ich kaprysom - Bolesław Prus
 
 
 
Sisska 


Wiek: 36
Dołączyła: 06 Kwi 2013
Posty: 1153
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Lip 17, 2013 7:52 pm   

Ambrozja napisał/a:
anett.k napisał/a:
Ja też Cie nie potępiam, ale widzę, że wiele osób rzuca kamieniami. Przykre to.


A kto rzucił tym kamieniem, bo ja nie zauważyłam...
prawie wszystkie i to takie, ktore nigdy nie zdradzily i nie byly zdradzone
_________________
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Sro Lip 17, 2013 8:01 pm   

Sisska napisał/a:
Ambrozja napisał/a:

A kto rzucił tym kamieniem, bo ja nie zauważyłam...
prawie wszystkie i to takie, ktore nigdy nie zdradzily i nie byly zdradzone

Nie przesadzasz, Sisska? :roll:
_________________
 
 
Sisska 


Wiek: 36
Dołączyła: 06 Kwi 2013
Posty: 1153
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Lip 17, 2013 8:14 pm   

Jak przesadzam to usun mojego posta :roll:
_________________
 
 
misia-misia 
Working Mom :)


Wiek: 42
Dołączyła: 04 Sty 2006
Posty: 1643
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Lip 17, 2013 8:24 pm   

Sisska, większość dziewczyn własnie ujęła się za Moniką i wykazała daleko idąca wyrozumiałość. A ty wyskakujesz, że większość dziewczyn ją potępiło i "rzuciło kamieniem"... bez przesady, naprawdę...
_________________
 
 
 
monika_zyga 


Wiek: 37
Dołączyła: 23 Paź 2006
Posty: 401
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Lip 17, 2013 9:00 pm   

Naprawdę dziewczyny dziękuje za wsparcie i większość są to słowa, które dają mi nadzieję na dalsze życie. Wiem że zrobiłam źle i tak jak mówicie to co teraz przeżywam, to jak patrze jak on cierpi, wszystko co się dzieję jest dla mnie karą.
Nie potrafię przekreślić tych 9 lat i wierzę że on też, a czas wyleczy rany...
_________________
Zapraszam na mojego bloga o rozszerzaniu diety, BLW i nie tylko!
GuGuGa
 
 
 
koniczynka84 


Wiek: 40
Dołączyła: 29 Wrz 2011
Posty: 1649
Skąd: Łódź
Wysłany: Sob Lip 20, 2013 12:17 pm   

monika_zyga, popieram słowa Ambrozja, ja rozumiem szczerość itd. ale mówienie o tym było niepotrzebne. Ja na przykład nigdy nie chciałabym o tym wiedzieć, bo po co, szczególnie gdyby to był jednorazowy wyskok?

Malena, napisała że "nic nie jest czarne ani białe". Szczególnie w przypadku zdrady... Ty czułaś się zaniedbana, on zaniedbywał Cię też z jakiegoś powodu... a teraz po prostu potrzeba czasu... Twój mąż czuje się zraniony i najbardziej ucierpiało jego męskie ego... a to potwornie trudno zrekonstruować... zastanów się co by było gdyby było odwrotnie. Potrafiłabyś mu wybaczyć mimo jego starań i "wrócić do tego co było" bez strachu na każdym kroku? Gdyby mój mąż mnie zdradził i się do tego przyznał NIGDY nie potrafiłabym mu zaufać i na każdym kroku widziałabym kłamstwo i zdradę... co z moim charakterem doprowadziłoby do istnej psychozy i rozpadu wszystkiego co z takim trudem budowaliśmy.

Życzę Ci, abyś znowu zaznała spokoju i szczęścia - cokolwiek się wydarzy i jakiekolwiek decyzje zostaną podjęte. Bądź silna!
_________________
Ostatnio zmieniony przez koniczynka84 Sob Lip 20, 2013 12:17 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
martinka 

Dołączyła: 15 Mar 2012
Posty: 21
Skąd: Modlna
Wysłany: Pią Sie 23, 2013 9:13 am   

monika_zyga - Nie ma mądrych odpowiedzi i rad żeby w pełni zrozumieć nawet gdyby było wszystko opowiedziane jak wyglądało wasze życie to nigdy nie będziemy czuć tych prawdziwych emocji i uczuć które Wam towarzyszyły w życiu czy to dobrych czy złych...więc rozważania mogą być tylko teoretyczne...zagubić się??? jesteśmy tylko ludźmi...gdybyś zdradziła i i buńczucznie twierdziła "tak to on sam pchnął mnie w ręce innego" to przekreślałoby wszystko. Nigdy nie wiemy kiedy i w jaki sposób życie uswiadamia nam wartość związków, osób które kochamy, przyjaźni, czasami jest to w najmniej oczekiwanym momencie w bardzo brutalnych i złych okolicznosciach ale najwazniejsze to zrozumieć co się stało, starać się dojść dlaczego, jesli wiesz że to co się stalo jest złem tzn ze sumienie pracuje normalnie i teraz zawalczyć o powrót...jeśli to prawdziwe uczucie to najważniejszą wartością dla męża nie będzie duma, miłosc to zrozumienie, kompromis, wielokrotnie przebaczenie...
Zyczę Ci cierpliwości, bądź dzielna nawet jeśli finał sprawy nie będzie po Twojej mysli
_________________
Marti
 
 
tomcia 


Wiek: 39
Dołączyła: 04 Wrz 2010
Posty: 320
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Wrz 13, 2013 10:02 pm   

monika_zyga, a czy oprócz stwierdzenia, że żałujesz i nie rozumiesz do końca czemu tak zrobiłaś zastanawiałaś się czy na pewno Twój mąż jest osobą z którą jesteś szczęśliwa? Może czas zmienił coś w Waszych relacjach, że tak postąpiłaś? Czy możesz w 100% twierdząco odpowiedzieć, że mąż jest osobą, która daje Ci szczęście? Czy wcześniej "mało wylewny" charakter męża nie przeszkadzał Ci? Czy on wiedział, że Ci to przeszkadza? Jeśli tak, to czy próbował nad sobą pracować? Wiem, że to co zaraz przeczytasz jest baardzo prozaiczne, ale takie niestety bywa życie: pamiętaj proszę, że jesteś jeszcze młoda, a życie masz jedno.
_________________
 
 
dominik38 

Dołączył: 09 Paź 2013
Posty: 4
Skąd: Poznań
Wysłany: Czw Paź 31, 2013 5:06 pm   

Narzeczona kiedyś wsiadła do auta byłego chłopaka, wracała ze szkoły a on zaoferował podwózkę. Niby nic ale wiem jak była ubrana, spódniczka, obcasy te sprawy. I potem wyszło na jaw że się z nim kilka razy jeszcze widziała, ale nic nie było między nimi bo on miał i ma tez dziewczynę. Ale we mnie coś pękło. Okłamała mnie. Ale mówiła, że nie chciała mówić bo wiedziała jak zareaguje a to tylko znajomy. Starała i wszystko. A ja zrozumiałem, że nie mogę jej stracić mimo wszystko. Teraz jesteśmy ze sobą szczerzy we wszystkich sprawach.

usunięta reklama z podpisu. Dorotka_
Ostatnio zmieniony przez Dorotka_ Wto Lut 16, 2016 2:15 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
dzastab 


Dołączyła: 08 Lip 2013
Posty: 848
Skąd: lodz
Wysłany: Pon Gru 23, 2013 7:05 pm   

Monika_zyga, przede wszystkim, nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo!

Po 1. podpisze sie pod wypowiedzia tomci, moze to jednak nie ten? albo juz nie ten? ja osobiscie nie wierze w 2 polowki pomaranczy i moze po prostu oboje jakis etap zakonczyliscie i juz sie nieuszczesliwiacie jak kiedys..

Po 2. podtrzymam stwierdzenie z poczatku : nic sie nie dzieje bez przyczyny!!! skoro dalas sie poniesc tym emocjom ktore zaporwadzily Cie do lozka innego to jest ku temu jakis powod!! (tylko wybor kochanka dosc niefortunny...nieznajmych trzeba brac :p )

po 3. ludzka rzecza jest bladzic! Mnie tez zdradzono, ale chyba nigdy do mnie to jakos realnie nie dotarlo!! w kazdym razie dalam sie udobruchac ale krotko potem z nim zerwalam i nigdy wiecej nie zobaczylam. Ja tez zdradzilam!! i choc zdaje sobie sprawe ze byl to czyn absolutnie okropny to poniekad nie zaluje!! Dalam sie poniesc euforii wyjazdu erazmusowego. poniewaz moj uwczesny chlopak byl moim pierwszym chyba chcialam sie wyszalec! i sie wyszalalam. Uswiadomilo mi to jak bardzo kochalam go i jak bardzo sie przywiazalam i mimo ze mial byc ojcem moich dzieci to zdalam sobie sprawe ze te wszystkie uczucia dominuje czas przeszly. Nigdy mu nie powiedzialam ze go zdradzilam ale domyslil sie. Odeszlam sama bo nie widzialam przyszlosci dla tego zwiazku po tym co zrobilam. Zakazany owoc byl slodki ale dosc ciezkostrawny :?

To zaprowadzilo mnie do mojego przyszlego meza :D od tamtej pory pokus najzwyczajniej w swiecie unikam...

[ Dodano: Pon Gru 23, 2013 7:07 pm ]
swoja droga jestem ciekawa jak sie sytuacja do dzis rozwinela??? trzymac jeszcze kciuki czy juz nie ? :)
 
 
monika_zyga 


Wiek: 37
Dołączyła: 23 Paź 2006
Posty: 401
Skąd: Łódź
Wysłany: Sob Gru 28, 2013 12:17 pm   

Dawno mnie tu nie było, dużo się działo...
Od wakacji mój mąż też nieźle narozrabiał (bo przecież nie byliśmy razem) później mimo wszystko pozwolił mi wrócic do domu i zaczeliśmy od nowa.
Dlaczego piszę akurat dzisiaj? Bo wczoraj się rozstaliśmy, to już nie miało prawa się udać, brak zaufania, wypaliło się wszystko coś nas łączyło, on otwarcie powiedział że chciał spróbować jeszcze raz, ale nie kocha i nie wybaczył.
Ja też dużo myślałam o tym czy warto i wczoraj pękło, zastanawiałam się czy kocham, a ktoś mi powiedział że jak się nad tym zastanawiam to znaczy że już dawno przestałam.
Więc przed nami jeszcze okres proby dogadania się, podziału i rozwodu...
Czas zacząć nowe życie...
_________________
Zapraszam na mojego bloga o rozszerzaniu diety, BLW i nie tylko!
GuGuGa
 
 
 
dzastab 


Dołączyła: 08 Lip 2013
Posty: 848
Skąd: lodz
Wysłany: Sob Gru 28, 2013 12:47 pm   

monika_zyga, no to trzymam kciuki za Ciebie!!! moze to wszystkim na dobre jednak wyjdzie!!?? tak jak mowilam.. nie ma tego zlego.... :)
Zycze Ci zebyscie sie na spokojnie po ludzku i jak dorosli dogadali!!
_________________
 
 
agulka1989 


Wiek: 34
Dołączyła: 06 Paź 2009
Posty: 2973
Skąd: Łódź
Wysłany: Sob Gru 28, 2013 1:27 pm   

monika_zyga napisał/a:
Czas zacząć nowe życie...

Trzymam kciuki za Ciebie.

monika_zyga napisał/a:
przed nami jeszcze okres proby dogadania się, podziału i rozwodu...

I życzę Wam tego, żeby mimo wszystko przebiegło to w spokojnej atmosferze.
_________________
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
statystyki odwiedzin z innych stron


Publikowanie w całości lub fragmentach treści zawartych na Łódzkim Forum Weselnym bez zgody administratorów forum jest zabronione.
Reklamy
www.foto-sobieraj.com.pl