Strona korzysta z plikow cookie w celu realizacji uslug zgodnie z Polityka prywatnosci.

Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookie w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.

Forum Weselne miasta Łodzi Strona Główna Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  KalendarzKalendarz  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum
 Ogłoszenie 
Wasze albumy zdjęć ALBUM
Regulamin forum REGULAMIN
Reklama w serwisie REKLAMA

Poprzedni temat «» Następny temat
Mieszkać z teściami/rodzicami (po ślubie).
Autor Wiadomość
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Sro Wrz 22, 2004 3:10 pm   Mieszkać z teściami/rodzicami (po ślubie).

Do mężatek mieszkających z teściami/rodzicami.
Jak to jest?
Plusy, minusy takiego układu.
Zapraszam do dzielenia się doświadczeniami. :)


P.S. Można też się pożalić. :wink:
_________________
 
 
Kiwax 


Wiek: 48
Dołączyła: 02 Mar 2004
Posty: 324
Skąd: Łódź/Zgierz
Wysłany: Sro Wrz 22, 2004 3:45 pm   

Buuuuuuuuuuuuuuuuuu, napisałam cały elaborat i w międzyczasie mnie wylogowało i wszystko mi wcięło bo oczywiście nie zrobiłam profilaktycznie Ctr+C


Ale jestem zła. Chwilowo nic nie napiszę w tym wątku :evil: :evil: :evil: :evil:
_________________
Kiwax zamężny :)
---------------------
 
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Sro Wrz 22, 2004 4:00 pm   

Kiwax napisał/a:
Ale jestem zła. Chwilowo nic nie napiszę w tym wątku :evil: :evil: :evil: :evil:

Kiwax, jestem rozczarowana Twoją postawą. 8)
Czekam na Twój dłuuugi pościk. :mrgreen:
_________________
 
 
Kasia21 


Wiek: 41
Dołączyła: 29 Sie 2004
Posty: 233
Skąd: Łódzkie
Wysłany: Sro Wrz 22, 2004 7:01 pm   

My narazie mieszkamy z teściową, bo remontujemy mieszkanko. Ja nie mam z nia, żadnych scysji. Jest swietna...jak narazie. Nie wtrąca się. Nie mówi jak to niektóre "bo mój syn to jest doby tylko źle trafił" :evil: Jak synuś zrobi coś źle to też się na nim przejedzie, nieraz mnie poprze..... I wyręcza mnie nieraz w tym czego nienawidzę-prasowaniu :hm:
Dzisiaj np. malowałysmy okna i "kłóciłyśmy" sie kto ma to robic. Ona chciała, żebym ja usiadła i posiedziała, bo wróciłam z kursu, a ona bedzie robić. Tak, tak na tydzień przed szpitalem to dla niej najlepsze zajęcie. Oczywiście kto malował? Oczywiście ja :!: Na chwilę obena nie moge powiedzieć o niej złego zdania.
_________________
Nigdy ne jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej....
 
 
 
just_Kate 

Wiek: 47
Dołączyła: 26 Mar 2004
Posty: 719
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Wrz 26, 2004 1:30 pm   

My co prawda mieszkamy sami, i nie potrafimy sobie wyobrazić, żeby mogło być inaczej, tzn. kochamy oczywiście swoich rodziców :D , ale zdajemy sobie sprawę z tego, że mieszkać z nimi byłoby trudno.
Wiem, że moi rodzice chcieliby mieszkać najlepiej z dwoma, ale chociaż z jedną córką, w domku jednorodzinnym, gdzie jedno piętro byłoby dla nas, i ja może nawet bym się skusiła, ale wiem, że dla P. byłoby to nie do przebrnięcia. On lubi przestrzeń, spokój, nie lubi sumitować się tym, że ktoś jest obok, za ścianą. W sumie, rozumiem go...
_________________
Życzę miłego dnia Gość ;)
 
 
Olcia.W 


Wiek: 45
Dołączyła: 26 Kwi 2004
Posty: 118
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Wrz 28, 2004 9:30 pm   

A my wiemy, że od dziś nie będziemy mieszkać na razie z żadnymi rodzicami, bo kupiliśmy mieszkanko. Rodziców mamy wspaniałych i zrozumieli, że młode małżeństwo potrzebuje swobody w docieraniu się( co prawda jeszcze nie jesteśmy małżeństwem, ale już niedługo :) )

Wiemy też, że za kilka, kilkanaście lat zamieszamy w razie potrzeby z rodzicami mojego (jeszcze) narzeczonego, ponieważ w razie choroby lub problemów któregokolwiek z rodziców, będziemy im pomagać, ponieważ mieszkają w duzym domu jednorodzinnym. A nasze mieszkanko odziedziczą dzieci :wink:
_________________
* *Ślubujemy 3-go września 2005* *
 
 
 
olenka 


Wiek: 46
Dołączyła: 13 Gru 2003
Posty: 457
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Wrz 29, 2004 12:08 pm   

Olecia Gratulacje!!!

ja sobienie wyobrazam mieszkac z Rodzicami moimi lub Łosia. na szczescie mieszkamy sami. Nie wyobrazam sobie ze mogłabym czuc sie swobodnie. Nie mogłabym chodzic cały dzien w piżamce (czasmi tak mam) a juz produkcji małych Łosiów nie wyobrazam sobie:)
To takie przyziemne ale.... jakby trzeba było to trudno ale na szczescie nie trzeba:)
_________________
--------------------------------------------------
--##@@ ślubuję 18 września 2004 @@##--
 
 
edmunda 

Wiek: 48
Dołączyła: 26 Lip 2004
Posty: 18
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Wrz 29, 2004 1:40 pm   

a ja sobie ponarzekam:)
raczej krótko bo jak się rozpisałam to mi wątek zniknął...
mieszkamy z mama Adaśka. sa plusy i minusy. plusow można się domyślec bo mama jest na rencie i nie pracuje. minusy w skrócie:
- ma awersję do sprzątania. nie robi nic nie poproszona o pomoc. zawsze tak było więc przez x lat mieli gosposie. teraz nas na to nie stać.
- jest zajęcia domowe to głównie malowanie się, ubieranie, czesanie i takie tam. całe dnie spędza na ploteczkach i kawkach z sąsiadkami. poten gotuję zupe w 5 minut.
- rachunki płacimy my, zakupy robimy my. jej kasa na jej potrzeby. ona kupuje glównie pieczywo. zawsze po zakupach jest gadanie, że domestos jest za drogi bo taki sam jest w liderszajsie za pół ceny. moim zdaniem nie taki sam ale siedze cicho,
- nie dajemy jej kasy do reki, bo jak dostanie np. 10 zł na drobne zakupy to kupi chleb i staniczek badziewnie za 5 zł (5 w danym miesiacu). Adaś to zaproponował bo zna mamuśkę:)
reasumując:
1. sprzatam sama bo przynajmniej mam pewność, że jest posprzatane a nie tylko omiecione,
2. siedze cicho i tylko słucham - kazdy ma prawo robić takie zakupy jakie lubi. więc kupuje co mi się podoba a nie co jej (to apropos liderszajsa:))
3. mamy impas bo nie mamy możliwości wyprowadzenia się. mieszkamy w domu a mama zostawiona sama nie da sobie rady.
pozstaje się tylko tolerowac i liczyć że się ma anielską cierpliwość.

ps. moja mama jest taką "prawdziwą mamą" z gotowaniem, prasowaniem, obiadkami i chyba taki wzór przekazała nam do nasladowania. i z sąsiadkami nie przesiaduje bo mówi, że nie czasu ciskac pierdół:)
 
 
Kati 


Dołączyła: 23 Lut 2004
Posty: 3262
Skąd: :)
Wysłany: Sro Wrz 29, 2004 6:52 pm   

Ja mam na to określenie - PASO?YTNICTWO :evil: :mrgreen:
_________________

 
 
 
marchefka 


Wiek: 47
Dołączyła: 10 Lut 2004
Posty: 152
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Wrz 29, 2004 7:09 pm   

Troche sie wkurzylam: napisalam dlugiego maila, po czym okazalo sie, ze sytem mnie automatycznie wylogowal!!!
Zla jestem! Tyle madrych rzeczy przepadlo ;) !
jak troche ochlone, to napisze jeszcze raz, tylko tym razem chyba w czesciach :)
marchefka
_________________
Pomarańczowa alternatywa :) a od 1 maja już całkiem mężatka
 
 
Kasia21 


Wiek: 41
Dołączyła: 29 Sie 2004
Posty: 233
Skąd: Łódzkie
Wysłany: Sro Wrz 29, 2004 7:52 pm   

edmunda współczuję :(
_________________
Nigdy ne jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej....
 
 
 
Magdzia 


Wiek: 44
Dołączyła: 06 Maj 2004
Posty: 347
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Wrz 29, 2004 11:14 pm   

Kati napisał/a:
Ja mam na to określenie - PASO?YTNICTWO :evil: :mrgreen:



Ja bym tak tego nie okreslala, mama to zawsze mama, jaka by niebyla (wykluczajac ekstremalne sytuacje) i zawsze nalezy jej sie szacunek.
 
 
 
scorpionka 

Wiek: 46
Dołączyła: 04 Sie 2004
Posty: 54
Skąd: stolica
Wysłany: Czw Wrz 30, 2004 8:10 am   

My mieszkami sami, ale my juz danwo mieskzalismy sami. A ja to juz wogole baardzo dlugo mieszkam bez rodzicow.
Ale zbliza sie perspektywa, ze trzeba bedzie sie zaopiekowac tesciowa z powodu jej choroby.
Mysle, ze jeszcze nie w tym i nie w przyszlym roku, bo najpierw trzeba mase spraw zalatwic i chcielibysmy kupic wieksze mieszkanie, ale ten czas sie zbliza.
Nie wiem jak to bedzie.
Zwlaszcza, ze u ans w domu nie je sie miesa, a ona jest osoba starej daty jesli idzie o sposob zywienia.
Jednak bedzie musiala sie do ans dostosowac, gdyz to ona ebdzie u ans a nie my u niej.
Martwi mnie jednak najbardziej to, ze moze miec ona zgubny wplyw na dziecko, ktore planujemy.
 
 
marchefka 


Wiek: 47
Dołączyła: 10 Lut 2004
Posty: 152
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Wrz 30, 2004 9:04 am   

Scorpionko, a nie bierzesz pod uwage mozliwosci, zeby dla was nadal przygotowywac potrawy bezmiesne, a dla tesciowej jednak robic jakies mieso? Dla niewegetarianina jedzenie samych warzyw to skazywanie go na ciagly glod (przynajmniej ja to tak czulam)... Nie wiem, czy to wplynie na poprawe atmosfery w waszym domu...
W kazdym razie trzymam kciuki, ze jakos uda sie wam przezyc.
marchefka
_________________
Pomarańczowa alternatywa :) a od 1 maja już całkiem mężatka
 
 
Magdzia 


Wiek: 44
Dołączyła: 06 Maj 2004
Posty: 347
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Wrz 30, 2004 10:09 am   

scorpionka napisał/a:
Zwlaszcza, ze u ans w domu nie je sie miesa, a ona jest osoba starej daty jesli idzie o sposob zywienia.
Jednak bedzie musiala sie do ans dostosowac, gdyz to ona ebdzie u ans a nie my u niej.
Martwi mnie jednak najbardziej to, ze moze miec ona zgubny wplyw na dziecko, ktore planujemy.


Boze, jak czytam tego typu teksty to opadaja mi rece. Czy wy ludzie nie macie wogole szcunku dla starszych :?: Scorpionko, nie pomyslalas, ze to mama twojego meza :?: Przeciez tez kiedys bedziesz stara, moze chora, moze potrzebujaca pomocy, i co wtedy :?:
 
 
 
marchefka 


Wiek: 47
Dołączyła: 10 Lut 2004
Posty: 152
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Wrz 30, 2004 10:18 am   

Scorpionko, na czym moze polegac "zgubny wplyw" c=horej tesciowej na dziecko, ktore planujecie? Bo kombinuje, kombinuje i jakos nie udalo mi sie tego wykombinowac. mam nadzieje, ze nie jest to pytanie zbyt daleko ingerujace w twoja prywatnosc.
marchefka
_________________
Pomarańczowa alternatywa :) a od 1 maja już całkiem mężatka
 
 
just_Kate 

Wiek: 47
Dołączyła: 26 Mar 2004
Posty: 719
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Wrz 30, 2004 4:03 pm   

olenka napisał/a:

a juz produkcji małych Łosiów nie wyobrazam sobie:)
To takie przyziemne ale.... jakby trzeba było to trudno ale na szczescie nie trzeba:)


Tu się nie mogę nie zgodzić z tobą :mrgreen:

I do Scorpionki - też myślę, że nie powinniście mamy zmuszać do swoich zasad żywieniowych, także ze względu na wiek - to, co młody jeszcze 'przełknie', starszy nie jest w stanie zaakceptować.

Poza tym w 100% popieram Magdzię - przede wszystkim szacunek dla ludzi starszych! (aż się we mnie gotuje jak czasem słyszę, co młodzi opowiadają o dziadkach czy nawet rodzicach).
_________________
Życzę miłego dnia Gość ;)
 
 
Kati 


Dołączyła: 23 Lut 2004
Posty: 3262
Skąd: :)
Wysłany: Czw Wrz 30, 2004 4:53 pm   

Chyba niedoczytałaś Magdziu calości posta - ja odpisałam na fragment o podziale obowiązków i finansach. Zresztą nie musisz się zgadzać ze mną ani ja z tobą :?
_________________

 
 
 
edmunda 

Wiek: 48
Dołączyła: 26 Lip 2004
Posty: 18
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Paź 01, 2004 11:59 am   

ja się zgodzę z Kati:) pasożytnictwo to uproszczone określenie na postępowanie mojej teściowej:) i wcale nie wyklucza braku szacunku. moja teściowa ma 52 lat i "ludź starszy" to ona nie jest:) biorąc pod uwagę nie tylko wiek ale przede wszystkim sposób na życie.
a wracając do mojego posta to mysle, że moje problemy wynikają z tego, że to ja weszłam do ich domu. i niestety nie specjalnie czuję, abym miała prawo do ustalania jakiś zasad czy reguł współżycia. i dlatego wole siedzieć cicho niż być obtancowana jako ta zła synowa na kolejnym spędzie sąsiadek
 
 
pipi 


Wiek: 47
Dołączyła: 11 Lut 2004
Posty: 902
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Paź 12, 2004 12:17 pm   

Ja tylko chciałam dodać taką refleksję, że w naszych czasach mieszkanie z rodzicami może mieć zgubny wpływ na "wychowanie" własnego męża.
Jak jest więcej kobiet w domu to panowie mniej chętnie garną się do tzw. "babskich prac", a później ciężko jest ich z powrotem przyzwyczaić.
 
 
Akacja 

Wiek: 42
Dołączyła: 29 Lut 2004
Posty: 199
Skąd: Trójmiasto
Wysłany: Sro Paź 20, 2004 12:04 am   

mam duzo szczescia bo nie dotyczy mnie ten watek, chodz jak by nie bylo inaczej dalo by rade mam fajnych tesciów, tak tak wiem dopoki sie z nimi nie zamieszka.
Zycze cierpliwosci
_________________
Caluje i ściskam gorąco Gość ;)
 
 
suhotnikowa 


Wiek: 43
Dołączyła: 08 Cze 2004
Posty: 97
Skąd: Lubin
Wysłany: Sro Paź 20, 2004 7:11 pm   

Do naszego ślubu jeszcze ok.9 miesięcy, ale już teraz ostro dyskutujemy nad tym, gdzie zamieszkamy po ślubie :roll: :roll:
W grę wchodzą tylko (albo aż) trzy opcje-albo z Moim Rodzicami, albo z Mamą K., albo weźmiemy kredyt na mieszkanie i od razu na swoje. Zdecydowanie odrzuciliśmy możliwość wynajmowania mieszkania, gdyż to co płacilibyśmy komuś, to rata w banku,a jesteśmy już "na swoim".
Coraz bardziej skłaniamy się ku opcji 1-2 lat zamieszkać z Rodzicami, troszku zaoszczędzić, i potem iść na swoje. I tu jest lekki problem, gdyż mój K. jakoś nie widzi się mieszkającego z Moimi Rodzicami,zwłaszcza z Mamą :roll: :roll: Mamcia jest cudowna,ale ma "swoje zagrania", które nawet i mnie doprowadzają do pasji :oops: :roll: Ja u K. czułabym się dobrze, swobodnie, Moja Teściowa jest naprawdę wspaniałą kobieta, ale po naszej przeprowadzce, zrobiłoby sie tam troszku ciasno :roll: :roll: Sama nie wiem :roll: :roll:
Wiem, ze najlepiej byłoby gdybysmy poszli od razu na swoje, ale chyba trzeba będzie uzbroić sie w cierpliwość i jakoś wytrzymać ten roczek czy dwa :smut:
Na szczęście na dzień dzisiejszy ani Moi Rodzice, ani Teściowa nie wymagają naszej opieki.

pipi napisał/a:
Ja tylko chciałam dodać taką refleksję, że w naszych czasach mieszkanie z rodzicami może mieć zgubny wpływ na "wychowanie" własnego męża.
Jak jest więcej kobiet w domu to panowie mniej chętnie garną się do tzw. "babskich prac", a później ciężko jest ich z powrotem przyzwyczaić.

Całkowicie się z Toba zgadzam :D Na szczęście i Moja Mama i Teściowa cały czas powtarzają mi, żebym kazała K. we wszystkim sobie pomagać :D i nawet Mama K. nie chce Go w tym wyręczać :wink: :lol: :lol:
_________________
13.08.2005 :) :):)
 
 
Kasia21 


Wiek: 41
Dołączyła: 29 Sie 2004
Posty: 233
Skąd: Łódzkie
Wysłany: Czw Paź 21, 2004 12:17 pm   

A ja zmieniłam zdanie na temat mieszkania z teściami. Wprawdzie mieszkanie jest w połowie mojego męża a w połowie szwagra to jednak wole iśc na swoje. Zamierzam przyspieszyc remoncik i spadac stąd jak najszybciej. Teściowa czasami mnie dobija. Jest fajna ale nieraz to ma takie zagrania, że nie wiem czy sie śmiać czy płakać. Ostatnio była mała wymiana zdań między mną moją mamą teściową i moim mężem. Cała sprawa rozeszła się o to czy powinniśmy dawać jakieś pieniadze na dom. Moja mam twierdzi, że nie bo skoro mieszkamay z rodzicami i remontujemy to przeciez każdy grosz jest nam potrzebny. Moja mama cały czas wspomina, że ona też mieszkała z teściową (też to pamietam) i oni nic nie dawali bo całe pieniadze przeznaczali na budowę domu. Co myślicie. Powinno się dokładać czy nie?
Teściowa niestety jeśli chodzi o kasę to.... a szkoda gadać. Dostaje od nas 500 zł, bo tyle na poczatku chciała. Ale cały czas przychodzi i tylko gada P. dołuż do telefonu, P. dołuz do Neostrady, P. zapłac za światło. Rany!!! Po to wyliczyła sobie, że chce tyle od nas kasy, żeby nie chodzic i nie żrzędzić.
Kolejna osoba która doprowadza mnie do szału jest szwagier! Na poczatku było O.K. ale teraz zaczął przekraczac pewna granicę, którą ja sobię bardzo cenię - prywatność. Np. potrafi przyjśc i grzebac w szafce gdzie są moje rzeczy podczas gdy ja siedze przy komputerze. Albo przychodzi bierze sobie mój telefon i dzwoni :doublefuck: jak mu zwróce uwagę to jest spokój przez kilka dni.
obiad. On jadł nie będzie, bo mu nie smakuje, tego nie lubi to nie takie. Kiedyś juz ie wytrzymałam i powiedziałam mu że jak niepasi to niech mu jego "i love you" (pisałam o niej kiedyś, to ta co się u nas stołuje) gotuje. Co usłyszałam? Lepiej nie powiem, bo mnie ice jeszcze wywali, ale byłam bliska tego żeby spakować się i wyjść.
Zrobiliśmy z mężem autko. Przeznaczyliśmy na to niezłą sumkę z prezentu ślubnego. Spokojnie za to mogliśmy kupić sobie parę potrzebnych rzeczy do domu. Ale nie. W dododzie rejestracyjnym jak wół jest napisane imie i nazwisko mojego męża. Nie! Szwagier cały czas gada, że to jego samochód.Najbardziej rozśmiesza mnie to, że kiedy ja zaleję za 50 zł i przejade może za 10 i chce nastepnym razem gdzieś jechać to każe mni znowu zalac :hahaha: Cały czas chce żebyśmy cos tam kupowali. Sa to rzeczy zbędne, tylko dla picu. Kiedy powiem ,że nie bo mamy remont i mamy na co wydawać pieniadze zawsze słysze " kup sobie rolki, bo nie będziesz jeździć tym autem" Mój P. jak mu zwróci uwage to tamten idzie do pokoju i trzeaska dzwiami. A teściowa na to Kasia tak nie wolno. Nie wolno? On może mi ubliżać, on może mnie obrażać a ja mam się nie odzywać. A jak któregos dnai mnie uderzy to co mam iśc go przeprosić? Tesciowa go strasznie rozpieszcza.
A mnie ta cała sytuacja uszami wychodzi i chce mi się :sick:
Suhotnikowa lepiej weźcie kredyt i d\od razu idzcie na swoje, mieszkanie z kimś, nawet żeby był najsłodszy, nie wyjdzie na dobre żadnemu małżeństwu.
_________________
Nigdy ne jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej....
 
 
 
Kiwax 


Wiek: 48
Dołączyła: 02 Mar 2004
Posty: 324
Skąd: Łódź/Zgierz
Wysłany: Czw Paź 21, 2004 12:47 pm   

Dzisiaj robię drugie podejście do tego tematu. Może tym razem się uda :)

Otóż moi teściowie są bardzo dobrymi ludźmi. Wychowali 2 wspaniałych synów i chwała im za to. Ale pochodzimy totalnie z 2 róznych światów i na tym polu jest najwięcej starć. Moi teściowie widzą świat zupełnie inaczej niż ja. I chociaż strasznie ich lubię to zaczynam się coraz bardziej męczyć mieszkając w ich domu. Oto kilka przykładów:
Są to ludzie wychowani na wsi, gdzie trzeba o świcie wstać, wydoić krowy potem zrobić obiad, koniecznie wielki i z kopą ziemniaków dla męża, itp itd. W związku z powyższym każdego dnia zrywają się o świcie, nawet w sobotę i w niedzielę, i robią przy tym tyle zamieszania, że trudno się nie obudzić. Obiad koniecznie musi być na godzinę 13-14 (sobota niedziela) bo inaczej to zawali się świat. Ja widzę te kwestie troszeczkę inaczje i jesli zjem obiad wieczorem to przecież nic się nie stanie.
Poza tym drazni mnie sposób gospodarowania, układania garów w suszarce, w szafkach, rodzaj kupowanych produktów spożyczych. Sprzatanie na pokaz, bo ktoś przyjeżdża, zaro poczucia elegancji i tysiące różnych takich drobiazgów. Jak mówiłam pochodzimy z dwóch różnych światów i te róznice czasami przyprawiają mnie o wściekliznę. Na szczęście potrafię się przystosować i dzięki temu układy sa cały czas przyjazne.

Maksymalnie wkurza mnie również to, że nauczyli się że mój mąż jest na każde ich zawołanie. Planują, umawiają, dysponują nim nie konsultując tego zupełnie ze mną. I wynikają takie sytuacje, że np planujemy z Marcinem coś tam ale nic z tego nie wychodzi, bo rodzice zaplanowali coś tam a mój dobrze wychowany mąż nie potrafi rodzicom zupełnie odmówić. Nawet w najprostszych i najbardziej banalnych kwestiach. I na tym polu bardzo często się ścieramy. Bo ja nie mówię, żeby olewał rodziców, ale to od niego zależy czy oni będą potrafili dostrzec w końcu to, że Marcin nie jest już ich małym syneczkiem, ma swoją rodzinę i ta rodzina powinna być u niego na pierwszym planie.

Wkurza mnie też to, że jesteśmy cały czas porównywani do szwagra i szwagierki. Bo oni mająnp takie meble w kuchni od takiego faceta to my powinnismy mieć takie same. A gucio - zamówiliśmy meble w studio mebli (na szczęście u mojej cioci, więc nie zadrze z nas), totalnie w innym stylu. I nie zamierzam się wzorowac na mieszkaniu mojej szwagierki. Nasze mieszkanie będzie urządzone ze smakiem. Będzie miało swoją duszę. A nie będzie tylko pokazówkę comy to nie mamy. I tak jest ze wszystkimi innymi sprawami. Jak słyszę że T i A mają to, a wy to coś tam to mnie krew zalewa! A w dodatku ona chodzi dumna jak paw. A do pięt mi nie dorasta. Uroda i wykształcenie to nie wszystko. :twisted:

No i wkurza mnie podejście do zwierząt. Dla mnie normalne jest, że pies nie powinien jeść kości kurczaka, sama sucha karma też mu nie wystarczy, nie powinno się tez go kąpać co tydzień, i przynajmniej raz w roku powinno się go odrobaczyć i zaszczepić. Teściowa jak rzucam tego typu hasła patrzy na mnie jak na UFO. O kotach juz nie mówię, bo to oddzielny temat. Wiecie, coś w stylu, że koty powinny łapac myszy i nic więcej. Nie mogą zrozumieć, że kot może np. być szczepiony, odrobaczany, braj jakieś tabletki, jeść kocia smakołyki itp itd.

Więcej nie będę pisać. Nie da się opisać całego życia. Mam tylko nadzieję, że niedługo będziemy już na swoim. I że teściowie mieszkający jakieś 200 m od nas nie będą nam się wtykac w nasze zycie.

Ale tak jak pisałam - to są bardzo dobrzy ludzie. Ale też bardzo prości. Nieważne pochodzenie, to nikomu nie uwłacza ale czasami może przeszkadzać we wspólnym funkcjonowaniu.
_________________
Kiwax zamężny :)
---------------------
 
 
 
Kiwax 


Wiek: 48
Dołączyła: 02 Mar 2004
Posty: 324
Skąd: Łódź/Zgierz
Wysłany: Czw Paź 21, 2004 1:02 pm   

Kasiu, u nas ta kwestia jest postawiona jasno. Póki mieszkamy z tesciami nie dajemu ani grosza. tak sobie zażyczyła teściowa i nie powiem, że nam to nie pasuje. Oczywiście, jesli coś kupuję do domu to nie wołam za to pieniędzy. Bo uważam, że chociaż tak moge się dołożyć do życia a przecież tam jem, korzystam ze wszystkiego. Za to dawałam kasę moim rodzicom, na zyczenie mojego ojca bo mama by ode mnie złotówki nie wzięła. Na szczęście się wyprowadziłam na swoje i byłam panią samej siebie :)
_________________
Kiwax zamężny :)
---------------------
 
 
 
pipi 


Wiek: 47
Dołączyła: 11 Lut 2004
Posty: 902
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Paź 21, 2004 2:06 pm   

Kasia21 z tego co piszesz, to masz teraz w domu jak na wojnie:
- cały czas strategia, kombinowanie, monipulowanie
wrrr :|
 
 
Kasia21 


Wiek: 41
Dołączyła: 29 Sie 2004
Posty: 233
Skąd: Łódzkie
Wysłany: Czw Paź 21, 2004 2:50 pm   

Kiwax ja tez tak chce :!: Moja mama tez uważa, że nie powinniśmy nic dawać. Wkurza mnie to, że chciała 500 dostała 500, a chodzi i gada żeby jeszcze dokładać. Kupcie węgiel, zapłaćcie za telefon za wode za śwatło. A najlepiej by było gdybyśmy dawali jej pieniadze, płacili rachunki i kupowali jedzenie.
Nie moge sie doczekac kiedy się wyprowadzę. :hm: Wszystko było fajnie i pieknie, ale teraz niestety. Moja teściowa, jest O.K ale jeśli chodzi o finanse :dno: Moja mam zaproponowała, żebyśmy zamieszkali u niej ale mój P. nie bardzo ma na to ochotę. Twierdzi, że nie będzie umiał sie dogadać z moimi rodzicami. Gadanie. Moja mam jest w domu o 17 a tata o 21 wraca z pracy. Praktycznie minimalny kontakt.
Najlepiej bo mój P. wymyślił, że mamy zrobią małą składkę - każda 250 zł zeby dać tesciowej :hahaha: Podobało mi sie to co moja matula wczoraj powiedział. "Kasiu ja was utrzymam bez żadnych doatcji"
_________________
Nigdy ne jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej....
Ostatnio zmieniony przez Kasia21 Pią Paź 22, 2004 2:03 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
just_Kate 

Wiek: 47
Dołączyła: 26 Mar 2004
Posty: 719
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Paź 21, 2004 10:37 pm   

Kasiu - nie ważne jak fajnym człowiekiem jest twoja teściowa (jeśli jest :wink: ) - wiej stamtąd!!! Bo jak będziecie tam dłużej siedzieć, to nie wyjdzie na dobre wam wszystkim. Pogorszą się wasze kontakty z teściami, a przecież lepiej jest żyć w zgodzie.

Ufff... dziewczyny tak nagadałyście, że ja już nie będę tego mojego biednego męża próbowała przekonywać, żeby z moimi rodzicami zamieszkać. Kocham ich straaasznie, ale zdecydowanie różni nas te parę lat, nawyki, doświadczenie, podejście do życia itd....
:lol:
_________________
Życzę miłego dnia Gość ;)
 
 
Magdzia 


Wiek: 44
Dołączyła: 06 Maj 2004
Posty: 347
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Paź 21, 2004 11:15 pm   

A ja mysle, ze w dokladaniu sie do oplat za mieszkanie (pradu, telefonu, gazu, czynszu) nie ma nic nadzwyczajnego, chyba ze osoba z ktora sie mieszka (wlasciciel mieszkania) wyraznie bedzie przeciwny. Uwazam za naturalne dokladanie, skoro mieszkam i korzystam. Trudno utrzymac jednej czy dwom osobom mieszkanie, w ktorym mieszka kilka osob. Jedzenie tez mozna czasami kupic, a napewno bedzie to mile widziane.
 
 
 
Kati 


Dołączyła: 23 Lut 2004
Posty: 3262
Skąd: :)
Wysłany: Pią Paź 22, 2004 9:02 am   

Magdzia napisał/a:
A ja mysle, ze w dokladaniu sie do oplat za mieszkanie (pradu, telefonu, gazu, czynszu) nie ma nic nadzwyczajnego, chyba ze osoba z ktora sie mieszka (wlasciciel mieszkania) wyraznie bedzie przeciwny. Uwazam za naturalne dokladanie, skoro mieszkam i korzystam. Trudno utrzymac jednej czy dwom osobom mieszkanie, w ktorym mieszka kilka osob. Jedzenie tez mozna czasami kupic, a napewno bedzie to mile widziane.



Chyba żartujesz... :?
Skoro bierze od nich 500 zł - to chyba właśnie w tym celu. Jeśli zaś nie to hmmm ja bym trzasnęła drzwiami bo tyle to płaci się za wynajęcie malutkiego mieszkanka w Łodzi. A co do samochodu - schować kluczyki :!:
_________________

 
 
 
Agata 


Wiek: 45
Dołączyła: 14 Sty 2004
Posty: 139
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Paź 22, 2004 10:38 am   

Na szczęście, jak do tej pory, nie musiałam mieszkać z naszymi rodzicami. Jak czytam Wasze posty, to aż mi się włos na głowie jeży :shock:
Kocham i jednych i drugich rodziców, ale nie wyobrażam sobie mieszkania z nimi. Wolę w wynajmowanym. Ze spokojem, moimi porządkami. Jestem przewrażliwona na punkcie moich rzeczy i dostawałabym cholery, jeśli ktoś by je brał i odkładał gdzie indziej. Nie ma możliwości mieszkania z rodzicami. Cenie sobie swój święty spokój jak wracam do domciu i nie chcę tego stracić.
Przynajmniej tak mówię na dzień dzisiejszy. Może kiedyś się to zmieni. Nie wiem. Ale dziś nie wyobrażam sobie innego rozwiązania.
A zaciskać zęby i milczeć i być grzeczną można przez miesiąc czy dwa, na dłużej nie straczyłoby mi mojej "grzeczności" chyba :roll:
_________________
jestem żoną. I bardzo mi się to podoba :)
 
 
 
Kasia21 


Wiek: 41
Dołączyła: 29 Sie 2004
Posty: 233
Skąd: Łódzkie
Wysłany: Pią Paź 22, 2004 11:02 am   

Magdziu najgłupsze jest to, że dajemy tyle ile chciała, a ona jeszcze ma pretensje. Wyliczyła sobie, że takie są nasze koszty, a cały czas ma jakies wąty że do tego i tamtego trzeba dołożyć. W takim razie po co dawac 500 zł jaki i tak mamy dokładać do kazdej opłaty? Ja po prostu tego nie pojmuję :how: Teściowa jest naprawdę świetną osobą, ale ja chyba nie potrafie mieszkac z kimś innym. Jak najszybciej remontuje i zwiewam, bo mnie w kaftanie wywiozą :roll:
Kati co do kluczyków to nie jest akie proste jak by sie wydawało. Co z tego, że ja je schowam skoro on sobie szuka czego chce po całym pokoju. Ostatnio nawet otworzył paczkę która do mnie przyszła. To wszystko jest po prostu ponad moje siły. :glupek:
_________________
Nigdy ne jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej....
 
 
 
Magdzia 


Wiek: 44
Dołączyła: 06 Maj 2004
Posty: 347
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Paź 22, 2004 1:31 pm   

Nie zartuje Kati :mrgreen:
Moze nie zauwazylas, ale ta wypowiedz nie byla odnosnikiem do zadnej innej, tylko refleksja po przeczytaniu kilku postow roznych osob. :mrgreen:
Skoro odnosisz ja do sytuacji Kasi21, to uwazam ze 500 zl w zupelnosci wystarczy i jest wlasnie pokryciem tych rzeczy o ktorych pisalam :mrgreen: .
 
 
 
Kiwax 


Wiek: 48
Dołączyła: 02 Mar 2004
Posty: 324
Skąd: Łódź/Zgierz
Wysłany: Pią Paź 22, 2004 1:59 pm   

Agata napisał/a:
A zaciskać zęby i milczeć i być grzeczną można przez miesiąc czy dwa, na dłużej nie straczyłoby mi mojej "grzeczności" chyba :roll:



No własnie mnie ta grzecznośc zaczyna się wyczerpywać po trochu....

Ale żeby nie wiem co, pokaże klasę i nie zrobię niczego co mogłoby popsuć nasze układy
_________________
Kiwax zamężny :)
---------------------
 
 
 
Agata 


Wiek: 45
Dołączyła: 14 Sty 2004
Posty: 139
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Paź 22, 2004 2:16 pm   

Kiwax napisał/a:
Agata napisał/a:
A zaciskać zęby i milczeć i być grzeczną można przez miesiąc czy dwa, na dłużej nie straczyłoby mi mojej "grzeczności" chyba :roll:



No własnie mnie ta grzecznośc zaczyna się wyczerpywać po trochu....

Ale żeby nie wiem co, pokaże klasę i nie zrobię niczego co mogłoby popsuć nasze układy


Taaaak... rodzice to nie znajomi, z którymi można zerwać kontakt, a potem co najwyżej przeprosić i z głowy. Tu wszystkie żale i pretensje potrafią urosnąć do monstrualnych wielkości i lepiej temu zapobiegać. Zaciskać zęby ile się da i myśleć jak niedługo, po przeprowadzce, będzie cudownie. Choć to pewnie nie jest proste...
_________________
jestem żoną. I bardzo mi się to podoba :)
 
 
 
Kiwax 


Wiek: 48
Dołączyła: 02 Mar 2004
Posty: 324
Skąd: Łódź/Zgierz
Wysłany: Pią Paź 22, 2004 3:47 pm   

No na szczęście jesteśmy na etapie stricte wykończeniowym. O mam nadzieję, że jużna ?więta będziemy u siebie. Masz rację, pokłócić to się mogę z kumpelką a za 2 dni przeprosić. I nawet z własną mamą. Ale nie z teściami. Tak więc zaciskam zębiska i do przodu!
_________________
Kiwax zamężny :)
---------------------
 
 
 
Kati 


Dołączyła: 23 Lut 2004
Posty: 3262
Skąd: :)
Wysłany: Pią Paź 22, 2004 5:39 pm   

Magdzia napisał/a:
Nie zartuje Kati :mrgreen:
Moze nie zauwazylas, ale ta wypowiedz nie byla odnosnikiem do zadnej innej, tylko refleksja po przeczytaniu kilku postow roznych osob. :mrgreen:
Skoro odnosisz ja do sytuacji Kasi21, to uwazam ze 500 zl w zupelnosci wystarczy i jest wlasnie pokryciem tych rzeczy o ktorych pisalam :mrgreen: .



A ja głupia myślałam że cały czas mówimy o tej sytuacji :mrgreen:
_________________

 
 
 
mama michałłka 


Wiek: 46
Dołączyła: 23 Gru 2004
Posty: 25
Skąd: poznań
Wysłany: Wto Gru 28, 2004 2:16 pm   

Ja z męzem odrazu po slubie,zamieszkaliśmy razem,u siebie.Nigdy nie chciałabym mieszkac u teściów,ponieważ znam swoją teściową.Bardzo Ją lubię,ale wiem,że wtracałaby sie w wychowywanie mojego synka.Tak robiła z dziecmi swojej córki,która mieszka z rodzinką u Nich.Ale była rozmowa,przeprowadzona przez jej córkę i jest spokój.Ale widzę,jak rozpieszcza mojego synka(wiem dziadkowie sa po to,żeby rozpieszczać),ale z moim zdaniem się już nie liczy. Dlatego,żadko bywamy u Nich.Natomiast jezeli chodzi o moich rodziców,to już bardziej u nich bym zamieszkała,gdybyśmy nie mieli swojego domku. 8)
 
 
Mery5 


Dołączyła: 22 Gru 2004
Posty: 10
Skąd: P-ków
Wysłany: Wto Gru 28, 2004 9:30 pm   

My z mężem po ślubie 2 miesiace mieszkalismy u teściow. Było bardzo przyjemnie ale brakowało nam swobody. Myślę, że gdyby trwało to dlużej na pewno znaleźlibyśmy z rodzicami powody do klotni. Tym bardziej, że całe studia mieszkaliśmy sami i przyzwyczailiśmy sie, ze nikt nas nie kontroluje i nie wtraca się w nasze sprawy. Ale już od listopada mieszkamy sami i jest suuuper. Ubralismy razem pierwszą choinkę i podzieliliśmy się oplatkiem w naszym wspólnym gniazdku. :D
 
 
mama michałłka 


Wiek: 46
Dołączyła: 23 Gru 2004
Posty: 25
Skąd: poznań
Wysłany: Sro Gru 29, 2004 2:42 pm   

Mery5 napisał/a:
Ale już od listopada mieszkamy sami i jest suuuper. Ubralismy razem pierwszą choinkę i podzieliliśmy się oplatkiem w naszym wspólnym gniazdku. :D


Mery5 gratuluję nowego mieszkanka.Oby Tobie i twojemu mężowi,dobrze się w nim mieszkało. :spoko:

Pozdrawiam!!! :graba:
 
 
gosiaczek 

Dołączyła: 27 Sie 2004
Posty: 645
Skąd: stąd i z owąd
Wysłany: Czw Gru 30, 2004 10:51 pm   

uojejku! Włos się na głowie jeży... Dobrze, że od początku będziemy mieli własne gniazdko, bez pomieszkiwnia u rodziców. Jedni i drudzy są kochani, ale przyzwyczajenie się do jednego nowego domownika będzie dla nas trudnym doświadczeniem, a co gdyby tych nowych domowników było trzech lub pięciu?
 
 
aggna 

Dołączył: 04 Sty 2005
Posty: 319
Skąd: Bełchatów
Wysłany: Sro Lut 09, 2005 8:54 pm   

Ja bede mieszkac z tesciami w czerwcu w tym roku sie przeprowadzam do nich (1,5 roku przed slubem) zobacze jak bedzie. Jak bedzie zle to mieszkac bede u siebie ja tez mam wielki dom :D
 
 
tusia_queen 

Wiek: 42
Dołączyła: 21 Gru 2004
Posty: 288
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Lut 11, 2005 9:46 pm   

My będziemy mieszkać z moim tatą
i tak szczerze mówiąc to bardzo się tego obawiam!!

zarówno jak i P. mamy super kontakt z tatusiem
a nawet wydaje mi się, że P. ma z nim za dobry kontakt
o ile można tak powiedzieć..

oni się po prostu uwielbiają i ja się boję, że oni o mnie zapomną...
_________________
 
 
 
joanna_25 


Wiek: 43
Dołączyła: 02 Lut 2005
Posty: 357
Skąd: łódź
Wysłany: Wto Kwi 19, 2005 3:53 pm   

Nie!!!
Tylko nie z teściami.Znam kilka par, które o mało się nie rozpadły po takim pomieszkiwaniu razem.A już chyba najgorzej mieszkać z rodzicami męża(bo teściowa z synową rzadko się dogada,tym bardziej jak będą sobie wchodziły w paradę przy gotowaniu,praniu itp).Poza tym matki przewaznie rozpieszczają swoich synków. ja osobiście chyba zawsze czułabym się nieswojo w mieszkaniu teściów.
Uwazam że najlepiej chociaz skromne ale wlasne mieszkanie.
Ja z moim facetem planujemy zamieszkac sami.Najpierw w jakims starym budownictwie bedziemy wynajmowac,a potem jak się dorobimy to coś lepszego może.
Najważniejszy jest spokój w domu a nie doskonałe warunki mieszkaniowe:)
_________________
Pozdrawiam Cię Gość!


 
 
Gniesia 


Wiek: 43
Dołączyła: 28 Wrz 2004
Posty: 123
Skąd: Pilawa
Wysłany: Sro Kwi 20, 2005 12:00 pm   

My narazie mieszkamy z moimi rodzicami. I podejrzewam, że pozostanie tak jeszcze ze 2 lata. :roll: Dopiero wtedy jak dobrze wszystko pójdzie będziemy mogli sobie pozwolić na kredyt i "ciasny ale własny kąt".
Co do mieszkania z moimi rodzicami to wiem, że powoli mój P. zaczyna się męczyć a przy tym i ja. W sumie to chodzi tylko o prywatność której nie mamy.
Coraz bardziej zaczynam się obawiać, że nie dotrwamy do tego czasu kiedy pójdziemy na swoje. :(
_________________
::: 23 lipca 2005r. :::
 
 
 
joanna_25 


Wiek: 43
Dołączyła: 02 Lut 2005
Posty: 357
Skąd: łódź
Wysłany: Sro Kwi 20, 2005 7:53 pm   

Gniesia
nie martw się,jakoś się ułoży. to jeszcze tylko 2 lata,szybko minie. :glaszcze:
_________________
Pozdrawiam Cię Gość!


 
 
Kasiawka 
Żonomama


Wiek: 44
Dołączyła: 17 Lut 2005
Posty: 1150
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Maj 11, 2005 9:44 am   

Mi sie wydaje że nawet z najlepszymi rodzicami jest cięzko razem mieszkać. Bo nowe życie zaczyna dwoje ludzi, dwa różne charaktery, które musza się dotrzec, a tak rodzice zawsze coś tam wtrącają , troszkę bez sensu,a le jak nie ma wyjścia trzeba tak robić by było dobrze. My mieszkamy sami i ja sobie to bardzo cenie, mamy swoje mieszkanko i my tam jesteśmy u siebie i nikt nam nic nie mówi, jestesmy sami sobie panami, super, zycze tego wszystkim :wink:
_________________

Kasiawka szczęśliwa żona swojego męża
 
 
 
megi 
Firma


Wiek: 42
Dołączyła: 16 Lut 2005
Posty: 739
Skąd: łódź
Wysłany: Sro Maj 11, 2005 11:14 am   

Ja wole odwiedzic rodziców w niedziele na obiadku, ogólnie,miałabym jak paczek w masle i mój maz przyszłay tez, rodzice sa dla nas na wszystkie strony wspaniali. nie obawiałabym sie problemow, ale wieksza swobode czujemy w swoim tylko naszym domku. z jego rodzicami raczej bym nie chciała! on też! :wink: :?










przyjemnego dzionka Gość
_________________

 
 
Kot 


Wiek: 44
Dołączyła: 27 Kwi 2005
Posty: 1423
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Maj 11, 2005 12:13 pm   

:)
_________________
... pamiętasz była jesień....

Ostatnio zmieniony przez Kot Wto Gru 05, 2006 2:12 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Ewela 

Wiek: 43
Dołączyła: 17 Sie 2004
Posty: 159
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Maj 11, 2005 12:32 pm   

Co sądziecie o mieszkaniu z teściami we wspólnym domu?Każda z rodzin miałaby osobne wejście, nawet osobny taras itp.
Nie mówie o przeprowadzce zaraz po ślubie, tylko za jakieś 3-4 lata kiedy pomoc babci może być przydatna.
Sama stoję przed takim wyborem i nie wiem czy się zdecydować.....
_________________
``1.10.2005.``
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
statystyki odwiedzin z innych stron


Publikowanie w całości lub fragmentach treści zawartych na Łódzkim Forum Weselnym bez zgody administratorów forum jest zabronione.
Reklamy
www.foto-sobieraj.com.pl