Strona korzysta z plikow cookie w celu realizacji uslug zgodnie z Polityka prywatnosci.

Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookie w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.

Forum Weselne miasta Łodzi Strona Główna Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  KalendarzKalendarz  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum
 Ogłoszenie 
Wasze albumy zdjęć ALBUM
Regulamin forum REGULAMIN
Reklama w serwisie REKLAMA

Poprzedni temat «» Następny temat
Mieszkać z teściami/rodzicami (po ślubie).
Autor Wiadomość
doni_iza 

Wiek: 42
Dołączyła: 29 Paź 2007
Posty: 1974
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Cze 26, 2008 9:26 am   

Tylko Wam pozazdrościć dziewczyny, my jeszcze nie wiemy gdzie będziemy mieszkać, ale na pewno czeka nas wzięcie mega dużego kredytu :(
_________________
 
 
agunia84 


Wiek: 39
Dołączyła: 12 Lip 2007
Posty: 3627
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Cze 26, 2008 9:31 am   

Wzięcie kredytu tez ma swoje plusy, mój brat z bratową wzieli kredyt na zakup większego mieszkania (mniejsze kupili im moja mama i troszkę dołożyli się teście) są bardzo zadowoleni, bo mają teraz piękne mieszkanie, które urządzają, a kredyt powoli spłacą :)
 
 
słonko 
projektant - amator


Wiek: 41
Dołączyła: 19 Kwi 2007
Posty: 2226
Skąd: Łódź/Warszawa
Wysłany: Czw Cze 26, 2008 10:04 am   

Zdecydowanie uważam, że młodzi powinni mieszkać sami. ?eby nie wiem jak wspaniale dogadywali się z rodzicami powinni odciąć pępowinę (jeżeli tylko jest to możliwe). Pomijając wszelkie niesnaski, jakie mogą się pojawić na tle wspólnego mieszkania, to przecież mieszkanie z rodzicami w jednym mieszkaniu, czy domu nie daje 100% prywatności i intymności.

W Twojej sytuacji Niesiu nie zastanawiałabym się nawet chwili - skoro i tak musicie wziąć kredyt, to przeznaczyłabym go na budowę własnego domu.

My jesteśmy obecnie na tzw. dorobku w Irlandii :smile: Zamierzamy wrócić w przyszłym roku, wziąć kredyt i postawić sobie dom (mamy działkę), ale do czasu, gdy to się stanie będziemy mieszkać z moimi rodzicami. Dogadujemy się fantastycznie, ale wiem, że będzie ciężko - w jednym małym pokoju, oprócz nas w mieszkaniu 4 osoby i duuuży pies, zero intymności :-? Ale jakoś trzeba dotrzeć do wyznaczonego celu :D
_________________
Ostatnio zmieniony przez słonko Czw Cze 26, 2008 10:04 am, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
mala_mk 

Wiek: 44
Dołączyła: 26 Cze 2008
Posty: 153
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Cze 26, 2008 10:18 am   

Popieram słonko w 100%
Nas też czeka wzięcie kredytu, który przeznaczymy na budowę swojego domu. Mam cudownych rodziców, mój narzeczony świetnie się z nimi dogaduje i moglibyśmy wyremontować piętro i mieszkać w jednym domu. Ale nawet przy cudnych kontaktach, oddzielnych kuchniach, łazienkach itp. nie czulibyśmy do końca, że to nasz własny dom. Z rodzicami pomieszkamy jednak dopóki nie skończymy budowy, ale mamy nadzieję że potrwa to nie dłużej niż rok.
Także nawet po sąsiedzku, ale oddzielnie. A kredyt... pracy się nie boimy, więc jakoś tam się spłaci. Kto nie ryzykuje ten nie ma :)
_________________
 
 
niesia2708 
Kociara :)


Wiek: 38
Dołączyła: 10 Cze 2008
Posty: 2700
Skąd: Piotrków/Tomaszów
Wysłany: Czw Cze 26, 2008 10:18 am   

W sumie postawienie się nie byłoby najgorszą opcją ponieważ działka w sumie już jest,ale jest wiele ale-dom stawialibyśmy na wsi,co niezbyt mi się podoba ze względu na odległość do ewentualnej pracy plus dodatkowe problemy zimą z dojazdem.Oprócz tego za blisko do teściowej :/ ,która chociaż jest fajną kobietką to boje się,że ciągle chciałaby,żeby mój narzeczony coś zrobił,bo miałaby coś pod ręką.A tak może udałoby się ją odwieźć od prowadzenia gospodarki (chodzi o to,że jest chora,problemy z ciśnieniem a nie da sobie wytłumaczyć,żeby przestała hodować zwierzęta i żyła na spokojnie) a do pomocy i tak zostanie jej najmłodszy syn.No i kwestia czasu-domek się jednak tak szybko nie postawi a u mojego przyszłego męża nie ma warunków,żebyśmy na dłuższy czas zamieszkali w trakcie budowy...nie mówiąc już o chęci posiadania dzidziusia :(
Moi rodzice nie są tacy najgorsi.Da sie z nimi dogadać.Ale też nie wiem jak to będzie na dłuższy okres.A na kupno osobnej działki gdzieś z dala od wszystkich nas nie stać :(
_________________

 
 
 
Tajgete 
żona swojego męża :)


Wiek: 40
Dołączyła: 24 Mar 2008
Posty: 833
Skąd: Kolumna
Wysłany: Czw Cze 26, 2008 10:25 am   

Wiesz Słonko, ja też uważam, że jeśli tylko jest to możliwe, młodzi powinni mieszkać sami, ale...

Powiem Wam przykład mojego taty. Przez całe życie, odkąd pamiętam budowali z mamą swój ukochany, wymarzony dom. Pierwsze 10 lat mojego życia mieszkaliśmy w maleńkim mieszkanku, marząc o tym jak wspaniale będzie, jak już wreszcie tam zamieszkamy. To były inne czasy, nie brało się aż takich kredytów, rodzice niewiele zarabiali. Przeprowadzliśmy się do tego domu w 1995 roku, był w stanie prawie surowym. Przez kolejne lata powolutku urządzane były pokoje, co pociągało za sobą oszczędzanie (nigdy nie wyjechali na wakacje, nawet nad polskie morze, kupno każdej rzeczy było dokładnie omawiane i dyskutowane). W 2004 roku dom był już właściwie urządzony - dwa piętra (jedno z myślą o mnie lub moim bracie), duża działka, działka na wsi będąca spadkiem po dziadku. Został właściwie jeden pokój do dokończenia. W 2004 roku u taty wykryli raka. W 2005 już nie żył. 20 lat odmawiania sobie wszystkiego, by mieć wymarzony dom... I tak naprawdę nie miał czasu się nim nacieszyć... :(

My mieliśmy w perspektywie wzięcie 400 tys. kredytu, który nawet przy naszych nienajgorszych zarobkach spłacalibyśmy, przy naszej niestabilnej gospodarce, około 20-30 lat. Dlatego postanowiłam, że wolę czasami zacisnąć zęby i poświęcić troszeczkę intymności, ale mieć 20 lat we względnym spokoju, nie martwiąc się o taki ogromny kredyt. Nawet jeśli miałoby się to skończyć tym, że czasami będę się czuła nie do końca u siebie. Niesia.. kredyt na remont na pewno będzie dużo mniejszy niż kredyt na budowę domu. Tym bardziej, że macie warunki o jakich ja mogę tylko pomarzyć :)

Poza tym, jeśli będziecie pracować do poźna, jak np. my, obecność babci pod ręką może się bardzo przydać :cool:
 
 
mischelle22 


Wiek: 42
Dołączyła: 27 Gru 2003
Posty: 1211
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Cze 26, 2008 10:25 am   

Jest już identyczny temat do którego scalam obecny.
TUTAJ
Na przyszłość proszę korzystać z wyszukiwarki.
_________________

 
 
 
słonko 
projektant - amator


Wiek: 41
Dołączyła: 19 Kwi 2007
Posty: 2226
Skąd: Łódź/Warszawa
Wysłany: Czw Cze 26, 2008 10:42 am   

Nie chcę skrzywiać wątku, ale a`propos postu Tajgete - dziś są nowe technologie budowlane właśnie dla osób, które chcą szybko zamieszkać w nowym domu - domy prefabrykowane, które na fundamentach stają w okresie od miesiąca do trzech. Największe obawy z nimi związane to ich krótsza trwałość niż murowanych (50 lat się podaje wytrzymują bez konieczności przeprowadzania generalnego remontu) - cóż mnie to w zupełności wystarczy, zwłaszcza jako alternatywa mieszkania z rodzicami (swoje to swoje :razz: ) albo tak, jak powiedziałaś Tajgete czekania latami na własny murowany dom.
_________________
 
 
 
niesia2708 
Kociara :)


Wiek: 38
Dołączyła: 10 Cze 2008
Posty: 2700
Skąd: Piotrków/Tomaszów
Wysłany: Czw Cze 26, 2008 10:58 am   

"słonko" wiem,ze teraz są zupełnie inne warunki budowania,nowe technologie.Ale trzeba też wziąć pod uwagę to,że nowe technologie są droższe.A wiadomo,że nam jako młodemu małżeństwu będzie zależało na jak najtańszym koszcie budowy :-?
"*mischelle22" dziękuję,za przeniesienie wątku we właściwe miejsce.Nie "szperałam" jeszcze po całym forum i po prostu nie zauważyłam,że jest taki temat.
_________________

Ostatnio zmieniony przez niesia2708 Czw Cze 26, 2008 11:01 am, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Tajgete 
żona swojego męża :)


Wiek: 40
Dołączyła: 24 Mar 2008
Posty: 833
Skąd: Kolumna
Wysłany: Czw Cze 26, 2008 11:13 am   

Wiesz Słonko, tu już nie chodzi o kwestię budowania, ale o kwestię spłacania kredytu. Nawet jeśli wprowadzisz się do domu po 2 latach, kredyt i tak musisz spłacać np. 30 lat. Przy kredycie 400 tys. koszt kredytu, nawet we frankach to w najlepszym przypadku około 60 tys. Więc spłacasz 460 tyś. Spłacając po 1,2 tys. miesięcznie, dom byłby Twój już po 30 latach. A dla większości ludzi zobowiązanie 1,2 tys. miesięcznie może zablokować np. wspólne wakacje. To jest główny powód, dla którego wolałabym raczej mieszkać na osobnym piętrze. Tym bardziej, że mówiąc dośc brutalnie... za 30 lat prawdopodobne jest, że będziesz już jedynym właścicielem domu w którym mieszkasz. Równie prawdopodobne jest, że np. za 10 lat w przypadku rodziców troszkę starszych (np. jak w naszym przypadku zbliżających się już teraz do 60-tki) i tak będziesz musiała się tymi rodzicami zaopiekować, czyli np. zaproponować im wpólne mieszkanie, co wyjdzie właściwie na jedno. Tyle, że to oni będą mieszkać u Was. :roll:

To jest trudny temat, bardzo dla nas aktualny, który załatwił mi już kilka bezsennych nocy. Ale przy jego rozważaniu trzeba brać pod uwagę to, co będzie za 10, 20, 30 lat i zrobić dokładny bilans zysków i strat.
Ostatnio zmieniony przez Tajgete Czw Cze 26, 2008 11:13 am, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
niesia2708 
Kociara :)


Wiek: 38
Dołączyła: 10 Cze 2008
Posty: 2700
Skąd: Piotrków/Tomaszów
Wysłany: Czw Cze 26, 2008 11:38 am   

Z moimi rodzicami jest 1 plus-nie są bardzo starzy,czyli nie będzie aż takiej różnicy pokoleń-moja mama jest 18 lat starsza ode mnie,tata 20 :)
A osobnego wejścia nie da sie zbudować :/
A np. opcja żeby zamieszkać u moich rodziców na jakiś czas i powoli się budować też odpada.Bo na piętrze trzeba zrobić wszystko-woda,prąd,ogrzewanie,wymiana okien,podłogi,ściany-czyli musimy wziąć kredyt :/
_________________

Ostatnio zmieniony przez niesia2708 Czw Cze 26, 2008 11:45 am, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
słonko 
projektant - amator


Wiek: 41
Dołączyła: 19 Kwi 2007
Posty: 2226
Skąd: Łódź/Warszawa
Wysłany: Czw Cze 26, 2008 12:37 pm   

Domy prefabrykowane wcale nie są droższe. Grzebię w tym teraz i troszkę już się w cenach orientuję. My chcemy wziąć kredyt na 250 tyś. i za to spokojnie można postawić i urządzić dom o powierzchni 100-115 m2. Poza tym łatwiej uzyskać kredyty na takie domy, ponieważ stawianie domu trwa krócej i jest tańsze, więc i kredyt mniejszy wystarczy.

Co do rodziców - to już kwestia indywidualna. Ja nie przewiduję przygarnięcia rodziców na starość - mam nadzieję, że nie będą tego potrzebowali :razz: Nie zrozumcie mnie źle, jak będzie taka konieczność, to pewnie, ale jeżeli będą się spokojnie starzeć (tzn. nie spotka ich jakaś drastyczna choroba, czy niedowład), to na pewno będą mieszkać sami - tak będzie na pewno lepiej i im, i nam.
_________________
Ostatnio zmieniony przez słonko Czw Cze 26, 2008 12:41 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Tajgete 
żona swojego męża :)


Wiek: 40
Dołączyła: 24 Mar 2008
Posty: 833
Skąd: Kolumna
Wysłany: Czw Cze 26, 2008 1:16 pm   

Zgadza się... kwestia indywidualna, ponieważ każda sytuacja jest inna. ;)

Rodzice swoje lata mają, ze zdrowiem też nie jest tak, jak byśmy chcieli... Czyli prędzej, czy później i tak któreś z dzieci musiałoby z Nimi zamieszkać. Starsze rodzeństwo ma już pozakładane rodziny, więc tak jakoś naturalnie padło na nas...

Niesia, a liczyliście już w przybliżeniu, ile kosztowałby Was remont tego piętra?
 
 
niesia2708 
Kociara :)


Wiek: 38
Dołączyła: 10 Cze 2008
Posty: 2700
Skąd: Piotrków/Tomaszów
Wysłany: Czw Cze 26, 2008 4:00 pm   

Nie,nie liczyliśmy jeszcze.Mamy w sumie ok.1,5 roku na podjęcie tej decyzji bo ja jeszcze rok będę mieszkała w Łodzi.W następne wakacje będę szukała pracy takiej już na stałe i wtedy się okaże.W sumie przez te 1,5 roku wiele się może zmienić i tylko miejmy nadzieję,że nie na gorsze.
_________________

 
 
 
EwaM 


Wiek: 41
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 2535
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Cze 26, 2008 6:54 pm   

Tajgete, ale weź też pod uwagę, że inflacja zje raty kredytowe. Za 30 lat te dzisiejsze 1,2 tys będzie nic nie warte i zapłacenie takiej raty kredytu to będzie pryszcz. Przy inflacji na poziomie 4% (czyli w przybliżeniu takiej jak teraz) pieniądz traci na wartości około 40% w ciągu 10 lat. To znaczy, że za 10 lat twoja rata 1,2 tyś będzie warta tyle co dzisiaj 720 zł.
Tak z grubsza w przybliżeniu. Więc to obciążenie nie jest aż takie straszne i wieloletnie. ;)
 
 
Tajgete 
żona swojego męża :)


Wiek: 40
Dołączyła: 24 Mar 2008
Posty: 833
Skąd: Kolumna
Wysłany: Czw Cze 26, 2008 8:49 pm   

Ewo, ale przy rosnącej inflacji Rada Polityki Pieniężnej podnosi stopy procentowe i w ten sposób niweluje "zjadanie" rat przez inflację. Ma to na celu "przeniesienie" pieniędzy do obiegu bankowego, tzn. ma zapewnić, że ludzie więcej zostawią bankom, np. na lokacie, niż pożyczą. Widziałam ostatnio wyliczenia, że rata kredytu wynoszącego 100.000 (w złotówkach oczywiście, bo tylko takie kredyty podlegają zmianom ogłaszanym przez RPP) wzrosła w ciągu ostatniego roku o 135 zł, z 550 do 685 czyli około 22% (dane oczywiście w przybliżeniu). Dane te są z kwietnia, czyli przed ostatnią podwyżką stóp.

Nawet, jeśli liczyć 10% inflacji w ciągu roku (nasza utrzymuje się chyba nadal poniżej 5%), to za koszyk konsumpcyjny, za który w marcu 2007 płaciliśmy 550 zł, w marcu 2008 zapłacimy 605 zł. Czyli mamy 85 zł podwyżki, która nie została zniwelowana (a przy naszej inflacji - 110 zł). Pocieszające jest to, że kredyty we frankach są stabilniejsze, ponieważ inflacja w Szwajcarii ma się całkiem nisko ;)
Ostatnio zmieniony przez Tajgete Czw Cze 26, 2008 8:51 pm, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
agunia84 


Wiek: 39
Dołączyła: 12 Lip 2007
Posty: 3627
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Cze 26, 2008 10:06 pm   

Nas choć stać na kupno nowego mieszkania to i tak wybieramy wspólny dom :) Szybko go urządzimy i będziemy mogli postarać się o dzidziusia i jechać na wymarzone wakacje ;)
 
 
EwaM 


Wiek: 41
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 2535
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Cze 26, 2008 10:33 pm   

Tajgete, ale RPP musiałaby systematycznie i ciągle podnosić stopy, żeby utrzymać twoje raty kredytowe na względnie tym samym poziomie. ;) Celem podnoszenia stóp procentowych jest zapobieżenie nadmiernej inflacji, ale inflacja na poziomie 3% jest pożądana i jeśli zacznie spadać to wtedy RPP obniży stopy i raty kredytu zmaleją. Podwyżki stóp procentowych mają wpływ na koszt kredytu, czyli oprocentowanie, ale wartość rat które się płaci z roku na rok spada niezależnie od poziomu stóp procentowych.
 
 
evelinka 


Wiek: 37
Dołączyła: 06 Lut 2008
Posty: 554
Skąd: ja to mogę wiedzieć?
Wysłany: Pią Cze 27, 2008 11:12 am   

Ja nie wyobrażam sobie mieszkać z teściami/rodzicami. Nasze rodziny są duże, więc nie ma możliwości. Planujemy na początek wyremontować sobie pokój z kuchnia po dziadkach (tzn. dziadek aktualnie mieszka gdzieś indziej, a babcia nie żyje). A potem jak już się wszystko zacznie ładnie układać to chcemy postawić domek daleko od rodziców :] już teraz wyliczyliśmy, że postawienie takiego 150 metrowego domku będzie nas kosztowało 230 tysięcy, nie mówię tu o umeblowaniu, no i nie mamy jeszcze działki :P
 
 
agunia84 


Wiek: 39
Dołączyła: 12 Lip 2007
Posty: 3627
Skąd: Łódź
Wysłany: Sob Cze 28, 2008 10:21 am   

Evelinko na twoim miejscu też bym nie chciała mieszkać z rodzicami :) U nas jest taka sytuacja, że zostajemy tylko my z rodzicami w jednym domu :) , siostra K. wyprowadziła się do swoich teści.
 
 
Debussy 
pedagog specjalny


Dołączyła: 16 Lut 2008
Posty: 1712
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Lip 01, 2008 10:59 am   

U nas mieszkanie z rodzicami nie wchodzi w grę. Po pierwsze dlatego, ze my tego nie chcemy, a po drugie oni też nie.
Nie wyobrażam sobie być ciągle "pod obstrzałem", młode małżeństwo powinno się docierać samo, bez świadków i to rodziny która zapewne byłaby rozdarta no bo przecież to moje dziecko. Czulibyśmy się skrępowani.
Więc jakbyśmy stanęli przed wyborem : albo mieszkanie z teściami, albo mieszkanie na kredyt, zapewne wybralibyśmy to drugie. Mimo wszystko.
_________________
Są tajemnice, które tylko niebo może ostatecznie odkryć...
 
 
Paula-S 


Wiek: 40
Dołączyła: 25 Sie 2006
Posty: 102
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Lip 13, 2008 8:26 pm   

Ja również nie wyobrażam sobie mieszkania z teściami ani rodzicami. Chyba wylondowałabym szybko w miejscu, gdzie jest pełno pokoi bez klamek :smile: !!
_________________
Mężatka od 09.06.2007r. :]
Ostatnio zmieniony przez Paula-S Nie Lip 13, 2008 8:30 pm, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
szept 

Dołączyła: 20 Sie 2005
Posty: 230
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Lip 23, 2008 3:46 pm   

A my będziemy mieszkać razem z rodzicami. Zobaczymy,jak będzie. Trzeba myśleć pozytywnie. Prawda? :wink:
_________________
 
 
doni_iza 

Wiek: 42
Dołączyła: 29 Paź 2007
Posty: 1974
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Lip 24, 2008 7:57 am   

My mieszkamy teraz, przed ślubem z rodzicami i przyznam się szczerze, że choć moi rodzice to niekonfliktowi, cudowni ludzie to zaczynam mieć totalnie dosyć :smile: . Marzę o własnym mieszkaniu :buja w oblokach:
_________________
 
 
Tajgete 
żona swojego męża :)


Wiek: 40
Dołączyła: 24 Mar 2008
Posty: 833
Skąd: Kolumna
Wysłany: Czw Lip 24, 2008 9:56 am   

Szept, mam to samo... Z jednej strony boję się jak diabli, z drugiej - mówię sobie, że to zależy tylko od organizacji i ludzi! ;)
_________________
 
 
aaniaa 

Wiek: 38
Dołączyła: 23 Kwi 2008
Posty: 136
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Lip 24, 2008 11:16 am   

Niestey ja tez mam w perspektywie mieszkanie po slubie z moimi rodzicami , co powiem szczerze mnie przeraża. Ja teraz czasami mam ich dość i chce troche swobody, nawet myslec nie chce jak to bedzie, bo na sama mysl mnie glowa boli. Jednak na obecna chwile nie mam mozliwosci kupna wlasnego mieszkania i nie wiem czy kiedykolwiek bede miala. Jedyne co mi pozostalo to nadzieja ze jakos sie to wszystko ułozy i pouklada :zalamany: :cry:
_________________
aaniaa

 
 
Agha
[Usunięty]

Wysłany: Pią Sie 29, 2008 1:13 pm   

My pierwszy tydzień przemieszkaliśmy z rodzicami. Do siebie przeniesiemy się dopiero po remoncie, a to pewnie nastąpi po Nowym Roku.
Do tego czasu zamieszkamy z moim dziadkiem. Jest to dla nas idealna opcja, bo jednak różnica dwóch pokoleń miejmy nadzieję uchroni nas od kłótni.
 
 
Magdzik
[Usunięty]

Wysłany: Sob Mar 26, 2011 10:14 am   

My te 3 lata przed ślubem mieszkamy z moimi rodzicami i po ślubie też będziemy tutaj mieszkać. Nie jest tak źle, staramy się nie wchodzić sobie w drogę. Choć z drugiej strony fajnie by było mieszkać tylko we dwoje, robić co się chce i kiedy się chce. Ale damy radę :wink: :D :D :D
 
 
anett.k 


Wiek: 44
Dołączyła: 04 Maj 2010
Posty: 328
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Kwi 05, 2011 3:27 pm   

Najlepiej samemu. Mieszkania z rodzicami nie polecam, a tym bardziej z teściami ;P Amen
 
 
Hatifnatka 


Wiek: 40
Dołączyła: 10 Mar 2007
Posty: 948
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Kwi 05, 2011 3:47 pm   

a my najpierw mieszkaliśmy z moimi Rodzicami... potem, po śmierci Taty, przed ponad dwa lata z moją Mamą... a od początku tego roku w końcu mieszkamy sami. i baaardzo się to nam podoba :smile: czujemy się jak świeżo po ślubie i w końcu mamy pełną swobodę :razz:
_________________
 
 
niesia2708 
Kociara :)


Wiek: 38
Dołączyła: 10 Cze 2008
Posty: 2700
Skąd: Piotrków/Tomaszów
Wysłany: Wto Kwi 05, 2011 3:50 pm   

anett.k napisał/a:
Najlepiej samemu.

Od 1,5 roku mieszkam z teściową i na pewno nie będę wspominała tego okresu jako miły :roll: :roll: Chociaż i tak jest lepiej teraz niż pół roku temu, gdyż sami sobie gotujemy i nikt się w to nie wtrąca :roll: :roll:
_________________

 
 
 
anett.k 


Wiek: 44
Dołączyła: 04 Maj 2010
Posty: 328
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Kwi 06, 2011 1:52 pm   

Moja kuzynka mieszka z mężem u swoich rodziców. Oddali im dwa pokoje w mieszkaniu. Młodzi sobie je wyremontowali i planują tam mieszkać, niestety za każdym razem kiedy ciotka odwiedza moją mamę narzeka, ze żałuje tej decyzji. Starsi nie czuja się już swobodnie we własnym mieszkaniu. Najczęściej uciekają na działkę. Zięć ponoć zagraca cale mieszkanie swoimi gratami, ciągle narzeka na jedzenie.
Ja uważam ze młodzi powinni pójść na własna kuchnię, a najlepiej postarać się o kredyt i kupić własne mieszkanie, no ale to zawsze jest wyzwanie.
 
 
ana88 

Wiek: 36
Dołączyła: 19 Paź 2011
Posty: 39
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Wrz 24, 2013 2:43 pm   ehh samo życie

Ja i Mój zamieszkaliśmy z teściami już pół roku przed ślubem (chcieliśmy z Moim być już razem, a że on mieszkał z rodzicami bo mają duży segment, no to nie było wyboru) i to był największy błąd. Rodzice Mojego wtrącali się w nasze życie i całą organizację wesela, marudzili na nasze pomysły, podczas gdy moi rodzice dali nam wolną rękę i pozwalali decydować samemu bo w końcu to nasze wesele. Więc już przed ślubem miałam serdecznie dość "nowych rodziców". Po ślubie było tylko gorzej. Nie mogłam się zupełnie dogadać z teściową, która ciągle narzucała mi swoje zdanie. Mówiła mi nawet co, kiedy i jak mam gotować, chociaż radzę sobie w kuchni nienajgorzej, Mój zawsze sobie chwalił jak gotowałam. Przez teściową stałam się bardzo nerwowa i zamknięta w sobie. Oni żyli naszym życiem i wtrącali się w nasze sprawy. Mieliśmy w planach rozbudowę poddasza, to miał być nasz kątek, tyle tylko że nie było możliwości zrobienia osobnego wejścia. A teściowie rządzili nam jak mamy sobie to poddasze zrobić, i nie dało się im wytłumaczyć że chcemy inaczej. No i stosunki się ciągle pogarszały, afery o byle co, obgadywanie za plecami, obrażanie, zero prywatności. Można by książkę na ten temat napisać. No i w pół roku po ślubie podjęliśmy z mężem decyzję, że tak dalej być nie może bo ja psychicznie się wykończę, no i kupiliśmy własne mieszkanie :D Oczywiście nie obyło się bez kredytu, no ale cóż, i tak jesteśmy najszczęśliwsi na świecie!!!!!!! Uważamy z mężem że to była najlepsza decyzja jaka mogliśmy podjąć i dobrze że uciekliśmy stamtąd nim zaczęliśmy wkładać tam jakiekolwiek swoje pieniądze bo nie byłoby już wtedy odwrotu. I niech to będzie przestrogą dla innych. Nie dajcie się wmanipulować w mieszkanie z teściami choćby byli najukochańsi!!! Moja teściowa to była złota kobieta dopóki razem nie zamieszkałyśmy. Różnica charakterów. Ja spokojna ale i wrażliwa ryba, mam tak że wszystko biorę sobie do serca i jestem pamiętliwa, ona zawzięty rak, pyskata, nie znosi sprzeciwu i do tego straszna maruda. Jeden żywioł, a to nigdy nic dobrego nie wróży. Czułam się jak intruz, nie miałam tam nic do powiedzenia, a jak próbowałam się postawić to była awantura nie z tej ziemi! No i teściowa zawsze podkreślała, że jej syn jest doskonały i ja na niego nie zasługuję. Ile ja nocy przepłakałam, a Mój był między młotem a kowadłem, zawsze trzymał stronę swojej żony którą bezgranicznie kocha, ale nie chciał też urazić rodziców (dobre z niego dziecko) no bo ich też kocha. Mieliśmy już tego dość. Było tylko jedno wyjście. Dziewczyny wiecie jaki był lament i płacz teściów jak się dowiedzieli, że od nich uciekamy i zostają sami w takim wielkim domu? Sami sobie winni bo mogło być inaczej. Odkąd się wyprowadziliśmy, a oni się z tym faktem pogodzili, nasze stosunki nieco się ociepliły. Widujemy się rzadko, chociaż mieszkamy 3 przystanki tramwajowe od siebie. Wreszcie do nich dotarło że nie mogą, nie powinni się w nasze życie wtrącać. Ja odzyskałam spokój duszy. Czas leczy rany. No i jest git :D Wszystkim dobrze radzę żeby mimo wszystko szli na swoje. Szkoda nerwów 8) Pozdrawiam!
_________________
 
 
Juska 


Dołączyła: 10 Mar 2013
Posty: 3084
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Cze 20, 2014 11:53 am   

Ani z rodzicami, ani z teściami :) Nawet nie wiem, jak kochani byliby i jedni i drudzy, wiadomo, że nasza wizja prowadzenia domu będzie (znacznie) odbiegała od tego co za swoje standardy przyjmują nasi rodzice. Więc żeby uniknąć niepotrzebnych spięć i nerwów, jestem absolutnie za mieszkaniem oddzielnie.
Oczywiście (z różnych względów) nie zawsze jest to możliwe, ale i jedna i druga strona dla ogólnego zdrowia psychicznego powinna dążyć do szybkiego przejścia młodych na swoje :)
_________________
 
 
Sisska 


Wiek: 36
Dołączyła: 06 Kwi 2013
Posty: 1153
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Cze 23, 2014 4:26 pm   

na razie mieszkamy w moim pokoju u moich rodzicow, poniewaz mieszkanie jeszcze nie jest gotowe do zamieszkania :/ A. od siebie nie mial co zabierac... wcial tylko laptopa i pare ciuchow.
_________________
 
 
Catylyn89 


Wiek: 34
Dołączyła: 03 Kwi 2013
Posty: 1836
Skąd: Krk
Wysłany: Nie Sie 24, 2014 10:30 pm   

Jestem przeciwna mieszkaniu z rodzicami lub teściami, bo nie lubię, jak ktoś mi mówi jak mam żyć :D Wolę być sam na sam z mężem :P
_________________
 
 
*Dorotka_ 
Moderator


Wiek: 35
Dołączyła: 02 Cze 2012
Posty: 5060
Skąd: Łódź/Wrocław
Wysłany: Pon Sie 25, 2014 5:28 am   

ja też bym wolała sam na sam :) Ale zbieramy na mieszkanie obecnie :( i pomieszkujemy u moich Rodziców. Źle nie jest bo w pracy spędzamy dużo czasu.
_________________


 
 
magda26 
Żona i mama :)


Wiek: 43
Dołączyła: 26 Lut 2007
Posty: 338
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Sie 26, 2014 2:04 pm   

A ja nadal podtrzymuję iż to, że mieszkamy w jednym domu z rodzicami wcale nie jest złe :)
Fakt mamy oddzielne wejścia, rodzice absolutnie do niczego się nie wtrącają, nie mówią jak mamy zrobić to czy tamto.
Mamy za to dużą pomoc przy dziecku i w innych sprawach związanych z domem :)
Z własnego doświadczenia wiem, że to wcale nie jest straszne mieszkać z rodzicami. I czym jestem starsza tym bardziej utwierdzam się w tym przekonaniu.
Oczywiście ogromne znaczenia ma to jakimi ludźmi są moi rodzice :)
_________________


 
 
 
karolina84 


Dołączyła: 10 Sty 2012
Posty: 84
Skąd: Łowicz
Wysłany: Sro Sie 27, 2014 2:06 pm   

Chyba każdy wolałby mieć swoje mieszkanko, jednak nie każdy może sobie na nie pozwolić. My akurat mamy to szczęście i szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie teraz inaczej :roll: Oczywiście mieszkając z rodzicami/teściami też można dojść do jakichś kompromisów i tak ułożyć sobie relacje,aby każdy był zadowolony i nikt nikomu nie przeszkadzał. Wszystko zależy od charakterów..
_________________
 
 
Sisska 


Wiek: 36
Dołączyła: 06 Kwi 2013
Posty: 1153
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Sie 27, 2014 3:04 pm   

po pierwsze, co innego mieszkac razem w jednym domu np na 150 czy 200 m2, a co innego mieszkac razem np na 50 m2; )

no i druga sprawa to tesciowie... my niestety caly czas szykujemy mieszkanie i aktualnie mieszkamy z moimi rodzicami. wszyscy sie smieja, ze sie nie wyprowadzimy, bo mojemu mezowi dobrze u tesciowej, ale cos w tym jest ;) moja mama mozna wrecz powiedziec, ze mu nadskakuje ;)

Ukryta Wiadomość:
Jeśli jesteś *zarejestrowanym użytkownikiem* musisz odpowiedzieć w tym temacie żeby zobaczyć tą wiadomość
--- If you are a *registered user* : you need to post in this topic to see the message ---
_________________
 
 
M4rcysi4 


Wiek: 34
Dołączyła: 30 Wrz 2008
Posty: 4350
Skąd: Bełchatów
Wysłany: Sro Sie 27, 2014 4:24 pm   

Sisska podpisuję się obiema rękami pod tym co napisałaś no może z tą różnicą, że u nas nie mówią, że się nie wyprowadzimy :razz:
_________________
 
 
*Dorotka_ 
Moderator


Wiek: 35
Dołączyła: 02 Cze 2012
Posty: 5060
Skąd: Łódź/Wrocław
Wysłany: Czw Sie 28, 2014 5:54 am   

No my pomieszkujemy u moich Rodziców, bo chcemy jak najwięcej odłożyć. Abstrakcja... Ale dajemy radę i mamy już polowe potrzebnej kwoty, za dwa lata, będziemy mieć na swoje mieszkanko, bez kredytu na 30 lat i to mi poprawia humor :) ))))
_________________


 
 
marthussia 


Dołączyła: 21 Cze 2012
Posty: 445
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Sie 28, 2014 8:23 am   

My na szczęście już na długo przed ślubem zamieszkaliśmy sami. Szczerze powiedziawszy nie wyobrażam sobie aby mogło być inaczej choć zarówno ja jak i mój K mamy świetnych rodziców. Nie mniej jednak zdaję sobie sprawę, że nie każdy jest w stanie pozwolić sobie na zakup własnych czterech kątów i jest zmuszony zamieszkać z rodzicami. Wyboru nie ma i trzeba wypracować kompromisy.
_________________
 
 
szaraczarownica 
zgryźliwy tetryk


Wiek: 39
Dołączyła: 15 Mar 2008
Posty: 1429
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Sie 28, 2014 6:18 pm   

marthussia napisał/a:
Nie mniej jednak zdaję sobie sprawę, że nie każdy jest w stanie pozwolić sobie na zakup własnych czterech kątów i jest zmuszony zamieszkać z rodzicami. Wyboru nie ma i trzeba wypracować kompromisy.

Wybór zawsze jest - nie mieszkać razem. Dla mnie mieszkanie z rodzicami jest kompletnym nieporozumieniem. Tzn. mówię o mieszkaniu w mieszkaniu lub domu, z którego nie da się wydzielić osobnej części. W zasadzie nawet mieszkania po prostu na tym samym podwórku sobie nie wyobrażam, ale tu już zależy od charakterów rodziców i młodych - niektórym taki układ odpowiada, ja sama widzę w nim kilka niezaprzeczalnych zalet.
My zamieszkaliśmy razem w mieszkaniu męża 3 miesiące przed ślubem.
_________________

 
 
paulinkaaMU 


Wiek: 37
Dołączyła: 15 Sie 2009
Posty: 1509
Skąd: Pabianice/Wrocław
Wysłany: Pią Sie 29, 2014 9:30 pm   

Ja myślę, że każda sytuacja jest inna. Jestem w stanie zrozumieć sytuację, gdy para zarabia na tyle mało (albo np. jedna osoba jest bez pracy), że nie stać ich na wynajem ani nawet wzięcie kredytu, wtedy raczej wyjścia nie ma. Aczkolwiek sama nie wyobrażam sobie, by po ślubie mieszkać z rodzicami. Ja wyprowadziłam się z domu mając 19 lat (zaczynając studia w innym mieście), mój mąż miał niewiele więcej, a na długo przed ślubem zamieszkaliśmy razem.
_________________


 
 
 
bambolea 


Dołączyła: 22 Lut 2012
Posty: 397
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Wrz 12, 2014 2:58 pm   

My mieszkamy u rodziców męża, ale myślę, że do końca roku się wyprowadzimy na swoje.
Ukryta Wiadomość:
Jeśli jesteś *zarejestrowanym użytkownikiem* musisz odpowiedzieć w tym temacie żeby zobaczyć tą wiadomość
--- If you are a *registered user* : you need to post in this topic to see the message ---
_________________
 
 
ithanielle 


Wiek: 36
Dołączyła: 07 Wrz 2013
Posty: 1947
Skąd: okolice Łodzi
Wysłany: Wto Wrz 16, 2014 10:58 pm   

Mieszkamy u rodziców męża, ale dwa miesiące przed ślubem zaczęliśmy remont piętra w domu dziadków - myślę, że po nowym roku pójdziemy na swoje :)
_________________

 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
statystyki odwiedzin z innych stron


Publikowanie w całości lub fragmentach treści zawartych na Łódzkim Forum Weselnym bez zgody administratorów forum jest zabronione.
Reklamy
www.foto-sobieraj.com.pl