Strona korzysta z plikow cookie w celu realizacji uslug zgodnie z Polityka prywatnosci.

Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookie w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.

Forum Weselne miasta Łodzi Strona Główna Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  KalendarzKalendarz  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum
 Ogłoszenie 
Wasze albumy zdjęć ALBUM
Regulamin forum REGULAMIN
Reklama w serwisie REKLAMA

Poprzedni temat «» Następny temat
Mieszkać z teściami/rodzicami (po ślubie).
Autor Wiadomość
Kasiawka 
Żonomama


Wiek: 44
Dołączyła: 17 Lut 2005
Posty: 1150
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Maj 11, 2005 12:45 pm   

Ewela napisał/a:
Co sądziecie o mieszkaniu z teściami we wspólnym domu?Każda z rodzin miałaby osobne wejście, nawet osobny taras itp.
Nie mówie o przeprowadzce zaraz po ślubie, tylko za jakieś 3-4 lata kiedy pomoc babci może być przydatna.
Sama stoję przed takim wyborem i nie wiem czy się zdecydować.....


jeśli to będa dwa osobne domy, to może i jest to jakies rozwiązanie, zwłaszcza jeśli chodzi o pomoc starszej babci czy cioci, bo nigdzie nie trzeba jechać można wpaść zawsze, ale z drugiej strony żeby takie "wpadanie" nie stało sie zbyt częste, bo może stać sie uciążliwe. Odległośc zawsze robi swoje, ale ja też bym się zastanawiała, ...
_________________

Kasiawka szczęśliwa żona swojego męża
 
 
 
gambi 


Wiek: 44
Dołączyła: 05 Sty 2005
Posty: 509
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Maj 11, 2005 4:07 pm   

Ewela napisał/a:
Co sądziecie o mieszkaniu z teściami we wspólnym domu?Każda z rodzin miałaby osobne wejście, nawet osobny taras itp.
Nie mówie o przeprowadzce zaraz po ślubie, tylko za jakieś 3-4 lata kiedy pomoc babci może być przydatna.
Sama stoję przed takim wyborem i nie wiem czy się zdecydować.....


Ewela
ja osobiscie jestem przeciwna mieszkaniu z ktorymikolwiek rodzicami, ale przyznaje, ze jesli chodzi o pomoc przy dziecku to moze to byc na wage zlota.
Opieka nad malym dzieckiem pochlania caly czas, wiec pomoc mamy czy tesciowej moze byc niezastapiona :wink: warto rozwazyc ten pomysl, bo w sumie bedzie mieli swoja prywatnosc, a w razie potrzeby i chetna babcie do pomocy
_________________

Miłego dnia Gość ;)
 
 
 
Kasiawka 
Żonomama


Wiek: 44
Dołączyła: 17 Lut 2005
Posty: 1150
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Maj 12, 2005 8:05 am   

Gambi, pewnie juz gdzies pisałaś, ale nie mogę znaleźć, po slubie zostajesz u nas, czy emigrujesz :wink:
_________________

Kasiawka szczęśliwa żona swojego męża
 
 
 
gambi 


Wiek: 44
Dołączyła: 05 Sty 2005
Posty: 509
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Maj 12, 2005 8:33 am   

KasiaK napisał/a:
Gambi, pewnie juz gdzies pisałaś, ale nie mogę znaleźć, po slubie zostajesz u nas, czy emigrujesz :wink:


Emigruje...
Tzn. narazie wiem tylko ze bede mieszkac na Słowacji, ale wszystko wyjasni sie po slubie.
no nie wiem jedno, ze chociaz mialam to proponowane nie bede mieszkala z tesciami :lol:
_________________

Miłego dnia Gość ;)
 
 
 
pinia_pinia 

Dołączyła: 19 Lip 2005
Posty: 331
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Lip 21, 2005 3:49 pm   

Ewela napisał/a:
Co sądziecie o mieszkaniu z teściami we wspólnym domu?Każda z rodzin miałaby osobne wejście, nawet osobny taras itp.
Nie mówie o przeprowadzce zaraz po ślubie, tylko za jakieś 3-4 lata kiedy pomoc babci może być przydatna.
Sama stoję przed takim wyborem i nie wiem czy się zdecydować.....


Podobna sytuacja mnie czeka może nawet przed slubem. Otóż teść kończy własnie budować dom i "zupełnie niespodziewanie" po info o zaręczynach dostawił w domu jeszcze jedno piętro z osobnym wejściem....Jeszcze nie mówi że dla nas ale tak pewnie będzie. Byłoby to o tyle wygodne że w domku są niższe opłaty niż w mieszkaniu spłódzielczym ( a tym bardziej wynajmowanym). Jeśli bedziemy mieć osobne wejście, własną kuchnię ( lub chociaż mały aneks) i łazienkę to chyba zdecydujemy się na to bo działka jes pieknie położona i blisko łodzi...
 
 
Kasiawka 
Żonomama


Wiek: 44
Dołączyła: 17 Lut 2005
Posty: 1150
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Lip 21, 2005 4:43 pm   

piniu piniu to nie głupie rozwiązanie, jeśli mielibyście osobne wejście, to naparwdę byłoby wam łatwiej wystartowac w dorosłe życie, no bo opłaty na pewno mięlibyście mniejsze i łatwiej by wam było cos odłożyć a wiadomo rodzice blisko, to i jakis obiadek się trafi i inna pomoc ;-)
_________________

Kasiawka szczęśliwa żona swojego męża
 
 
 
strawberrytea 


Wiek: 42
Dołączyła: 19 Lip 2005
Posty: 667
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Lip 21, 2005 7:26 pm   

My będziemy na razie mieszkać z moimi rodzicami. Na razie inaczej się nie da, nie utrzymamy się sami. Moja połówka świetnie się dogaduje z moimi rodzicami. Mam nadzieję że będzie dobrze... Choć własny kąt się marzy...
_________________
W naszej zielonej kuchni
 
 
Basia 


Wiek: 45
Dołączyła: 05 Kwi 2005
Posty: 73
Skąd: Wola Pszczolecka
Wysłany: Wto Lip 26, 2005 1:26 pm   

popatrzcie jeszcze na to z drugiej strony - nie wiem, w jakim wieku macie rodzicow, ale na pewnym etapie to oni beda potrzebowac was! Moze nie tak bardzo, moze beda sie z tym kryli, ale powiesic firanki, umyc okna, wykupic leki, zaopiekowac sie w czasie grypy - pomoc wlasnego dziecka bedzie wtedy nieoceniona... I jest to pewnego rodzaju handel wymienny - babcia zajmie sie wnukami, ugotuje obiad, my, jak bedzie trzeba, zaopiekujemy sie babcia. To jeszcze jeden aspekt zycia w domu wielopokoleniowym. Oczywiscie, ze musza tam byc warunki zycia dla dwoch rodzin, ale posiadanie niezaleznego pietra... ja bym na to poszla...
_________________
 
 
strawberrytea 


Wiek: 42
Dołączyła: 19 Lip 2005
Posty: 667
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Lip 26, 2005 6:41 pm   

Zgadzam się. Własna piętro z odzielną kuchnią to świtna opcja! sama nie miałabym nic przeciwko. Ma się prywatność, tworzy się razem coś wspólnego, we dwoje ale jednocześnie jest się blisko i myślę że jest łatwiej. To zupełnie co innego niż mieszkać w tym samym mieszkaniu.
_________________
W naszej zielonej kuchni
 
 
kryszka 
z doskoku ;)


Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 4836
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Lip 26, 2005 10:17 pm   

My się chcieliśmy nadbudować nad dziadkami mojego męża. Oczywiście byłoby to zupełnie odrębne mieszkanie z własnym wejściem, bo inaczej sobie nie wyobrażam. I oczywiście jeśli by trzeba opiekowalibyśmy się dziadkami, zresztą dla nich też to byłoby dobre, jeśli na miejscu byłby ktoś w razie jakiegoś wypadku/choroby. Dodatkowo z wielką przyjemnością zajęłabym się trochę zaniedbanym ogródkiem, posadziła własne warzywka itp. :mrgreen:
Niestety konstrukcja stropu nie pozwala na taką przeróbkę, a prawie cakowicie rozwalić dziadkom dom to nie jest dobry pomysł. :roll:

Więc ja całym sercem jestem za takim rozwiązaniem. To dużo lepsze jak dla mnie niż mieszkanie w bloku, chociaż też ma się sąsiadów. :wink:
_________________

"Gdyby nie internet nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów." Stanisław Lem
 
 
Kot 


Wiek: 45
Dołączyła: 27 Kwi 2005
Posty: 1423
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lis 07, 2005 10:20 am   

:)
_________________
... pamiętasz była jesień....

Ostatnio zmieniony przez Kot Wto Gru 05, 2006 2:13 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Pusiak 
- Dyktator


Wiek: 42
Dołączyła: 15 Lut 2005
Posty: 3311
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lis 07, 2005 11:10 am   

Wiesz, to też dużo zależy od tego jak sie mieszka z teściami czy z rodzicami :) Gdybyśmy mieli własne piętro do dyspozycji, z dwoma, czy trzema pokojami i osobną łazienką, to też byśmy pewnie nie mieli nic przeciwko mieszkaniu z teściami czy rodzicami, ale ponieważ musimy sie gnieździć w jednym pokoju, to... :roll: no, nie za bardzo Nam to pasuje.... A poza tym też zależy od charakteru teściów czy rodziców. Jak pozwalają żyć własnym życiem, to w porządku, a jak sie wiecznie we wszystko wtrącają :?:
_________________

 
 
 
Alma_ 


Dołączyła: 03 Paź 2005
Posty: 3531
Skąd: z całkiem bliska
Ostrzeżeń:
 1/3/7
Wysłany: Pon Lis 07, 2005 11:44 am   

Dziewczyny, czytam Wasze wypowiedzi i umacniam się tylko w przekonaniu, że podjeliśmy bardzo dobrą decyzję odcinając całkowicie pępowinę łączącą nas z rodzinami dobrych kilka lat temu.

Wyprowadziliśmy się z domów rodzinnych i zamieszkaliśmy razem na 3 roku studiów. Właściwie zrobilibyśmy to już wcześniej, ale dla nas obojga oczywiste było, że nie wyprowadzimy się, dopóki nie będziemy w stanie sami się utrzymać - nie wyobrażam sobie sytuacji mieszkania "na swoim" za pieniądze rodziców ;) Na szczęście tryb studiów, chociaż dziennych, pozwolił nam na zarobkowanie :D

I tak to mieszkamy u siebie i inna sytuacja nie wchodzi w grę. Jest pewnie trochę trudniej, bo nikt nam nie ugotuje ani nie posprząta (no, chyba, że miła Pani Gosposia ;) ), nikt nie pomoże wychować dziecka (z tym mam największy problem, jeszcze co prawda dzieci ie planujemy, ale zupełnie nie mam pomysłu, jak tę sprawę załatwić - obca niania to ostateczność...:|), ale mamy WOLNO?? :D To jest nie do przecenienia.

Oczywiście, dopuszczam myśl, że w przyszłości zajmiemy się rodzicami, jest to dla mnie naturalne - ale na szczęście nasi rodzice są jeszcze bardzo młodzi i w pełni sił. Ten problem raczje nas nie dotyczy w najbliższej dekadzie ;)

Powiem Wam tylko, że nam tez było ciężko na początku, wyszliśmy z domu z walizką ubrań i rzeczy osobistych, musieliśmy kupić wszystko od przysłowiowej łyżeczki - ale mieliśmy jasny cel - od początku "na swoim". I życzę Wam wszystkim, żeby udało się Wam to samo, bo warto!! :D
_________________
chez alma |
 
 
Żaneta 
Jestem mamusią

Wiek: 39
Dołączyła: 17 Lip 2005
Posty: 925
Skąd: ŁÓDŹ
Wysłany: Pon Lis 07, 2005 5:53 pm   

Pusiak! My się rozumiemy :wink: :wink: To samo mialam na myśli!
U nas jest podobnie tylko Ty i Mefiu już mieszkanko remontujecie,a my niestety na razie nie!
Moje zdanie jest takie,że naprawdę trzeba się poważnie zastanowić się nad mieszkaniem z teściami! Nie ważne jak fajna bylaby teściowa i jak byloby dobrze! Przemyślcie to dobrze!
_________________
 
 
gambi 


Wiek: 44
Dołączyła: 05 Sty 2005
Posty: 509
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lis 07, 2005 6:11 pm   

Sytuacja zyciowa zmusila nas do tego, ze obecnie pomieszkujemy troche u moich rodzicow,a troche u tesciow, rownoczesnie szukajac czegos swojego i bedac do tego zmuszonym np poprzez oczekiwanie na zmiane dokumentow :?
jest to dla mnie dosc ciezki sprawdzian, bo przyzwyczailismy sie juz do mieszkania "na swoim", a teraz albo nie czuje sie calkowicie swobodnie u tesciow, albo wciaz slucham pomocnych rad mamy, ktore choc potrzebne, potrafia zniechecic.
oj oby jak najszybciej zamieszkac samemu, mam nadzieje, ze juz niedlugo sie nam to uda.

a propo rodzinnego, wielopokoleniowego domu mysle ze wiele zalezy rowniez od tego jakim sie jest typerm osoby, nie tylko od tesciow czy rodzicow i ich charakterow. U nas byloby to mozliwe i wykonalne, ale taka Zosia samosia jak ja chyba by nie dala rady :wink:
_________________

Miłego dnia Gość ;)
 
 
 
Mika 


Wiek: 44
Dołączyła: 19 Mar 2005
Posty: 1034
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lis 07, 2005 7:51 pm   

Ja najchętniej zamieszkałabym bardzo blisko rodziców oni w jednym domku my w drugim a teściowie najlepiej na drugim krańcu miasta :lol: Przed ślubem już nie mieszkałam z rodzicami od ponad 5 lat więc nie wyobrażam sobie powrotu, ale niedaleko to byłoby fajnie :D
_________________
http://www.biurotassa.pl
 
 
 
Kot 


Wiek: 45
Dołączyła: 27 Kwi 2005
Posty: 1423
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lis 07, 2005 9:55 pm   

:)
_________________
... pamiętasz była jesień....

Ostatnio zmieniony przez Kot Wto Gru 05, 2006 2:13 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Edi 

Wiek: 40
Dołączyła: 24 Cze 2005
Posty: 430
Skąd: sprzed komputera
Wysłany: Pon Lis 07, 2005 10:42 pm   

Bardzo mi się podoba cytat z twojej wypowiedzi Kotku, zgadzam się z nim.

A co do teściów to już teraz wiem, że bedziemy z nimi mieszkac po ślubie w jednym domu. My bedziemy mieć górę a oni dół ale niestety to samo wejście. P. mnie oczywiście uspokaja, że jego mama się nie wtrąca i w ogóle ale ja czytając wypowiedzi forumek jestem już negatywnie nastawiona i przeczuwam przyszłe napięcia. Ale przekonam się o tym dopiero za 9 miesięcy. :smut:
_________________
Ja chce powtórki z 23 września 2006 !! !

 
 
Żaneta 
Jestem mamusią

Wiek: 39
Dołączyła: 17 Lip 2005
Posty: 925
Skąd: ŁÓDŹ
Wysłany: Pon Lis 07, 2005 10:48 pm   

Nie możesz się negatywnie nastawiać Edi!
Jeżeli Twoja teściowa jest spoko to to jest najwazniejsze!
Nie przejmuj sie tym co my piszemy,bo tak naprawdę to penie nie masz powodu!
Ludzie są różni i tak to jest,że jedni się lubią a inni nie!
_________________
 
 
Kot 


Wiek: 45
Dołączyła: 27 Kwi 2005
Posty: 1423
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lis 07, 2005 10:54 pm   

:)
_________________
... pamiętasz była jesień....

Ostatnio zmieniony przez Kot Wto Gru 05, 2006 2:14 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Filomena 

Dołączyła: 31 Sie 2004
Posty: 365
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Lis 08, 2005 12:01 am   

My mieszkamy w wersji wymarzonej przez Kota - w oddzielnym mieszkaniu nad rodzicami męża. I jest bardzo, bardzo dobrze :D .
 
 
gambi 


Wiek: 44
Dołączyła: 05 Sty 2005
Posty: 509
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Lis 08, 2005 11:06 am   

Kot napisał/a:
Gambi ja też jestem zosia-samosia i na dodatek rogata dusza ale rodzinka jest do tego przyzwyczajona, że ja robię wszystko po swojemu.... a mieszkaćblisko bym chciała by spędzać z nimi więcej czasu, by nie czuli się osamotnieni... no bo ich bardzo bardzo kocham i zdaję sobie sprawę że czas płynie nieubłaganie i ludzie odchodzą.... taka kolej rzeczy

"śpieszmy się kochać innych, tak szybko odchodzą"


Kotku
wlasnie dlatego, ze chce spedzac z rodzicami jak najwiecej czasu jestem teraz w domu. po prostu nie wiem jak wyjechac za granice do naszego nowego domu. Mam wielkie wyrzuty sumienia, ze zostawiam rodzicow, ale tak dziwnie potoczylo sie moje zycie, ze inaczej sie nie da.
ale z drugiej strony wszystko zalezy od osobowosci osob i wiem, ze nie bylabym wstanie mieszkac z mama pietro wyzej, niestety :cry:
_________________

Miłego dnia Gość ;)
 
 
 
strawberrytea 


Wiek: 42
Dołączyła: 19 Lip 2005
Posty: 667
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Sie 06, 2006 9:00 pm   

Minęło już 9 miesięcy... Jak już pisałam wcześniej mieszkamy z moimi rodzicami.
Jest naprawdę ok, dogadujemy się... Co nie zmienia faktu, że strasznie nam się marzy własny kąt, coś naszego, wspólnego. Dom, który stworzymy we dwoje...
Właśnie rodzice wyjechali na wakacje, zostalismy sami we dwójkę i jest FANTASTYCZNIE :)
Zaczeliśmy się rozglądać za czymś własnym. Od 1,5 miesiąca pracuję więc już nie będzie żadnych problemów z utrzymaniem się :D :D :D Może już niedługo się uda.... Oj nie mogę się doczekać :) Uważam że młodzi ludzie powinni sami tworzyc dom, rodzine. U nas przez ten rok nie bylo wyjscia a nie chcielismy czekac ze ślubem - nie żałuje zupełnie. O wiele lepiej z rodzicami niz osobno :) Ale mozemy się usamodzielnić i się bardzo z tego cieszę.
Powiem tylko że najchętniej zamieszkalibyśmy blisko rodziców - zawsze można sobie pomóc na wzajem a wtrącania się w nasze życie nie mam się co bać na szczęście :)
_________________
W naszej zielonej kuchni
 
 
adriannaaa 


Wiek: 44
Dołączyła: 08 Lut 2006
Posty: 659
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Sie 06, 2006 11:11 pm   

Ja od kilku lat mieszkam bez roziców.. i powiem tak - kocham ich bardzo, ale już nie chciałabym mieszkać z nimi... bardzo za nimi tęsknię i brak mi ich - te 250 km to jednak jest trochę, ale... ale po 3 dniach weekendu spędzonych z nimi, cieszę się, że mieszkamy sami... nie wyobrażam już sobie kogoś w mojej kuchni, czy pokoju mówiących mi co robię dobrze a co źle. Oczywiście pomoc rodziców jest nieoceniona, ale pomoc, a nie wspólne mieszkanie:) dlatego uważam, że kilka ulic, czy dzielnic to odpowiednia odległość od mam i ojców:)
_________________



typ kobiety, co spala kotlety;)
 
 
misia-misia 
Working Mom :)


Wiek: 42
Dołączyła: 04 Sty 2006
Posty: 1643
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Sie 07, 2006 8:33 am   

Mieszkać osobno!!!!
To podstawa. Mieszkanie z rodzicami/teściami nie jest najlepsze dla młodego małżeństwa. Jeżeli nie ma innego rozwiązania to owszem. Ale jak tylko jest możliwość mieszkac osobno...korzystać jak najszybciej.
My niestety bedziemy mieszkali z moją teściową. Nie mamy innego wyjścia. Ale jak za kilka lat uda się zamienic to mieszkanie na dwa mniejsze.... nawet nie będziemy się zastanawiali ani załowali.
_________________
 
 
 
fiona83 

Dołączyła: 19 Kwi 2006
Posty: 2952
Skąd: skądinąd
Wysłany: Pon Sie 07, 2006 9:10 am   

Oczywiście, że najlepiej osobno.
Jednak rzeczywistość jest taka, a nie inna i zamieszkanie na swoim zaraz po ślubie często jest niemożliiwe.
Mam nadzieję, że Nam się uda. Jeśli nie - także nie będę rozpaczać. Najważniejsze, że będzimy mieli gdzie mieszkać.
 
 
FifthAvenue 


Wiek: 46
Dołączyła: 23 Lut 2006
Posty: 1028
Skąd: Lodz
Wysłany: Pon Sie 07, 2006 9:30 am   

Ja mimo tego, ze z moimi rodzicami zyje w bardzo dobrych stosunkach, nie wyobrazam sobie zupelnie, zebysmy mieszkali wszyscy razem. Zaczynamy nasze wspolne zycie razem i chce zebysmy mogli samodzielnie o wszystkim decydowac. Chyba za bardzo cenie sobie niezaleznosc. Obiadki u rodzicow i kontakty jak najczestsze - oczywiscie. Ale chce wiedziec, ze moje mieszkanie to moje mieszkanie, koniec kropka. Chce sobie "po swojemu" ukladac w szafkach, chce zapraszac gosci wtedy kiedy tylko przyjdzie mi na to ochota, jesli mam ochote chodzic po mieszkaniu w samej bieliznie (albo i bez niej hihi) to chce miec taka mozliwosc. Mieszkanie z innymi uczy tolerancji i kompromisow, to prawda, ale w wielu przypadkach prowadzi rowniez do niepotrzebnych konfliktow i zatargow.
Ja trzymam sie twardo mojej zasady - wlasciwie prawie we wszystkich kwestiach zwiazanych ze slubem, wspolnym zyciem razem - czekam na odpowiedni moment. Jesli nie byloby opcji wspolnego mieszkania, ale bez rodzicow - pewnie wynajelibysmy jakies mieszkanie, albo jeszcze troche poczekali. Ja jestem optymistka i wierze, ze zawsze jest jakies wyjscie, jesli sie bardzo chce to i wlasne lokum da rade zalatwic.
_________________
DON'T HATE ME BECAUSE I'M BEAUTIFUL.HATE ME BECAUSE YOUR MAN THINKS I AM !


[/url]
 
 
misia-misia 
Working Mom :)


Wiek: 42
Dołączyła: 04 Sty 2006
Posty: 1643
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Sie 07, 2006 9:35 am   

Czyli mam rozumieć... albo mieszkamy sami, z dala od rodziców, albo nie mieskamy razem wogóle i czekamy ze ślubem aż będziemy miec własne mieszkanie. Tak?czy coś źle zroumiałam :wink:
_________________
 
 
 
miza4 

Wiek: 44
Dołączyła: 31 Paź 2005
Posty: 95
Skąd: łódź
Wysłany: Pon Sie 07, 2006 9:37 am   

OSOBNO!!!!

Chocby byli najwspanialsi i najlepsi!!!!
Za 33 dni wyprowadzamy sie od rodziców i zaczynamy wić własne gniazdko :rotfl:

[ Dodano: Pon Sie 07, 2006 10:38 am ]
misia-misia napisał/a:
Czyli mam rozumieć... albo mieszkamy sami, z dala od rodziców, albo nie mieskamy razem wogóle i czekamy ze ślubem aż będziemy miec własne mieszkanie. Tak?czy coś źle zroumiałam :wink:

Dobrze zrozumialaś :rotfl:
 
 
evcia84 


Wiek: 39
Dołączyła: 16 Lip 2006
Posty: 124
Skąd: Pabianice
Wysłany: Pon Sie 07, 2006 9:39 am   

Najlepiej sami ale jeśli sytuacja na to pozwala. A jeśli nie to trzeba się troszeczke uzbroić w cierpliwosć i dążyć do tego żeby marzenie o samodzielnym mieszkaniu się spełniło :)
_________________
Pozdrawiam Cię Gość

 
 
misia-misia 
Working Mom :)


Wiek: 42
Dołączyła: 04 Sty 2006
Posty: 1643
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Sie 07, 2006 9:47 am   

miza4 napisał/a:
OSOBNO!!!!

Chocby byli najwspanialsi i najlepsi!!!!
Za 33 dni wyprowadzamy sie od rodziców i zaczynamy wić własne gniazdko :rotfl:

[ Dodano: Pon Sie 07, 2006 10:38 am ]
misia-misia napisał/a:
Czyli mam rozumieć... albo mieszkamy sami, z dala od rodziców, albo nie mieskamy razem wogóle i czekamy ze ślubem aż będziemy miec własne mieszkanie. Tak?czy coś źle zroumiałam :wink:

Dobrze zrozumialaś :rotfl:


Wy akurat macie to szczęście że macie swój własny kąt. Wiele małżeństw by wam pozazdrościło.
Ale pisanie tekstu że albo mieszkać osobno albo wogóle się nie brac ślubu i czekac na własne mieszkanie...hehehe dobre sobie. Dla mnie takie stwierdzenie jest poprostu śmieszne... Normalnie rozbrajacie mnie.Z tego wychodzi że spora część małżeństw w naszym kraju nie pobrałaby się bo od początku nie mają i nie mieli własnego mieszkania.
Czyli co... np. my- nie pobieramy się przez najbliższe kilka-klikanaście lat bo zarabiamy mało i nie stać byłoby nas na mieszkanie.O to chodzi.
Myślenie z klapkami na oczach.Tak to ujmę.
Czyli tak, moja koleżanka tez nie powinna brac ślubu bo mieszkają z rodzicami, mój kuzyn tak samo, moja sąsiadka też...
No fajne macie pomysły nie ma co.
Wiecie kto tylko tak moze pisać? Ktoś kto ma kasę, ma od życia prawie wszystko, nie dostał kopniaka od życia (jeszcze albo kopniak był za mały)
To dobra. Ja mówię S. że odwołujemy ślub i czekamy ze ślubem jakieś... z 10 lat, bo moze wtedy dorobimy się własnego M2.
_________________
 
 
 
fiona83 

Dołączyła: 19 Kwi 2006
Posty: 2952
Skąd: skądinąd
Wysłany: Pon Sie 07, 2006 9:48 am   

Ja się cieszę, że będziemy mieszkać z moimi dziadkami - tyle poświęcenia, miłości i trudu włożyli w opiekę nade mną i wychowanie, że teraz chcę się Nimi zaopiekować. Nie dlatego, że muszę, że wypada. Chcę. A niezależność od rodziców będzie, choć na pewno będą pomagać i My tę pomoc przyjmiemy. Nie jest to nic uwłaczającego - Nasze dzieci też będziemy i finansowo, i "pomocowo" .
 
 
FifthAvenue 


Wiek: 46
Dołączyła: 23 Lut 2006
Posty: 1028
Skąd: Lodz
Wysłany: Pon Sie 07, 2006 9:48 am   

misia-misia napisał/a:
Czyli mam rozumieć... albo mieszkamy sami, z dala od rodziców, albo nie mieskamy razem wogóle i czekamy ze ślubem aż będziemy miec własne mieszkanie. Tak?czy coś źle zroumiałam :wink:


Tak :-) Ale to jest tylko i wylacznie moje zdanie i moj "sposob na zycie".Ja po prostu libie miec wszystko tak jak sobie zaplanowalam, wole poczekac, zeby bylo tak jak ma byc. Nie znosze "polsrodkow". Ale jak juz napisalam wyzej: ja tak mam po prostu.
_________________
DON'T HATE ME BECAUSE I'M BEAUTIFUL.HATE ME BECAUSE YOUR MAN THINKS I AM !


[/url]
 
 
evcia84 


Wiek: 39
Dołączyła: 16 Lip 2006
Posty: 124
Skąd: Pabianice
Wysłany: Pon Sie 07, 2006 10:01 am   

Ale misiu nie denerwuj się!!!!! To jest zdanie FifthAvenue. Wcale nie musisz się z nim zgadzac, a już tym bardziej denerwować na nią, że ona tak uważa. Wolny kraj i każdy moze wyrazić swoją opinię i jeśli cos się komuś nie podoba to głośno o tym mówić.
Dodam tylko, że na pewno gdybyśmy z mojm P. nie mieli mieszkania na pewno byśmy jeszcze trochę z tym ślubem poczekali. A że mamy ku temu warunki to nie ma na co czekać :) Po części popieram zdanie FifthAvenue, chociaż w tym momencie nasze mieszkanko jest w remoncie i mieszkam z przyszłymi teściami.
_________________
Pozdrawiam Cię Gość

 
 
Olusia 


Wiek: 41
Dołączyła: 17 Kwi 2006
Posty: 264
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Sie 07, 2006 10:04 am   

Ja nie wiem czy mój Tomek wogóle zdecydował się na oświadczyny jeśli nie wiedziałby że mamy gdzie sami mieszkać, ale ja zgadzam się z misią wolałabym mieszkać z nim i z kimś jeszcze niż bez niego. Moi rodzice mieszkali z tatą mojej mamy i jej bratem przez 11 lat, oczywiście czasem coś zgrzytało, ale ogólnie było OK. Teraz jak sobie przypomnę, że mieszkaliśmy w jednym pokoiku w czwórkę (ja, mama, tata i siostra) to jakoś dziwne mi się to wydaje, ale wtedy było naprawdę fajnie, mam bardzo dobry kontakt z wujkiem dzięki temu i z dziadkiem też miałam. Mojemu tacie chyba czasem było przykro, że nie mógł na zagwarantować własnego mieszkania, choć najważniejsze było to że byliśmy szczęśliwi bo mieliśmy siebie. Później przez 5 lat wynajmowaliśmy mieszkanie i dopiero 16 lat po ślubie rodzice kupili swoje pierwsze mieszkanie.
_________________
 
 
kryszka 
z doskoku ;)


Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 4836
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Sie 07, 2006 10:08 am   

Misia-misia proszę bez personalnych wycieczek i uogólnień. Forumka wyraziła tylko swoje zdanie, nie krytykowała nikogo ani nie podważała cudzego zdania.
_________________

"Gdyby nie internet nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów." Stanisław Lem
 
 
misia-misia 
Working Mom :)


Wiek: 42
Dołączyła: 04 Sty 2006
Posty: 1643
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Sie 07, 2006 10:08 am   

Dobrze, ja rozumiem ze ma takie zdanie i nikt jej tego zdania nie broni.
Tylko zastanówcie się co mają zrobic te małzeństwa a jest ich naprawdę dużo, mają się nie pobierać?
Ja rozumiem gdy ktoś ma warunki, ma pieniądze... jego szczeście. Wam się akurat tak szcześliwie ułożyło ze macie osobne mieszkania.
Ja też bym bardzo chciała mieć osobe nawet M2.Ale nas na to nie stać najzwyczajniej w świecie!
Czyli mamy kolejne lata marnowac na dojazdach, na tesknocie, nam lata uciekają...bo nie mamy własnego lokum? Chyba nie na tym rzecz polega.

Jestem ciekawa jakbyście mówiły gdybyście nie miały perspektyw na własne mieszkanie, czy tez tak entuzjastycznie czekałybyście ze slubem...nie wydaje mi się. A jeśli się jednak mylę to wam nie zazdroszczę....

[ Dodano: Pon Sie 07, 2006 11:09 am ]
kryszka napisał/a:
Misia-misia proszę bez personalnych wycieczek i uogólnień. Forumka wyraziła tylko swoje zdanie, nie krytykowała nikogo ani nie podważała cudzego zdania.


Jakich wycieczek... :zdziwko:

Zresztą piszcie co chcecie, co wam slina na język przyniesie. Ja już głosu nie zabieram :hyhy:
_________________
Ostatnio zmieniony przez misia-misia Pon Sie 07, 2006 10:10 am, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
evcia84 


Wiek: 39
Dołączyła: 16 Lip 2006
Posty: 124
Skąd: Pabianice
Wysłany: Pon Sie 07, 2006 10:12 am   

Najważniejsze żebyś Tyu się czuła szczęśliwa. Obojętnie czy z teściową czy bez. Zrozum to wreszcie. Jeżeli Tobie to odpowiada to w czym problem????!!!!!!! Rób tak jak uważasz!
_________________
Pozdrawiam Cię Gość

 
 
miza4 

Wiek: 44
Dołączyła: 31 Paź 2005
Posty: 95
Skąd: łódź
Wysłany: Pon Sie 07, 2006 10:48 am   

Cytat:
Myślenie z klapkami na oczach.Tak to ujmę.
Czyli tak, moja koleżanka tez nie powinna brac ślubu bo mieszkają z rodzicami, mój kuzyn tak samo, moja sąsiadka też...
No fajne macie pomysły nie ma co.
Wiecie kto tylko tak moze pisać? Ktoś kto ma kasę, ma od życia prawie wszystko, nie dostał kopniaka od życia (jeszcze albo kopniak był za mały)
To dobra. Ja mówię S. że odwołujemy ślub i czekamy ze ślubem jakieś... z 10 lat, bo moze wtedy dorobimy się własnego M2.

Ale ty nerwowa jesteś!!
Akurat nasze małżeństwo wystawione byłoby na ogromna próbę, gdybyśmy musieli mieszkać z którymikolwiek rodzicami.
Jego mama ma przezwisko w rodzinie: "dyrekcja" bo wszystkimi chce rzadzić i organizować życie - zadnych kompromisów! Tata wiecznie obrażony!!
Moja, pani profesor - w szkole powie coś raz i nikt z nia nie dyskutuje, musi byc zrobione!
Wszystko zależy od przyszłych teściów i waszej wytrzymałości. My woleliśmy poczekać i nie 10 lat tylko dwa, dokąd nie skończę studiów i nie podejmę pracy i wcale tego nie żałujemy.
Ciekawa jestem czy za pół roku też bedziesz mówila, że nie warto było poczekać.
Jeśli nie to gratuluje wspaniałych rodziców lub teściów!!
wiesz co, po kopniakach trzeba sie podniesc do gory i isc dalej. Zycie nas tez nie oszczedzało. A kase zarabiamy praca wlasnych rak i dzieki skonczonym szkolom.
i wcale nie bylo kolorowo, bo oboje pracowalismy studiujac dziennie.
 
 
FifthAvenue 


Wiek: 46
Dołączyła: 23 Lut 2006
Posty: 1028
Skąd: Lodz
Wysłany: Pon Sie 07, 2006 10:49 am   

Ok.. teraz chyba dla odmiany ja sie powinnam wkurzyc.
W zadnym poscie nie napisalam, ze mieszkanie z rodzicami to cos zlego, ze tak sie nie powinno mieszkac, ze TRZEBA miec swoje mieszkanie. napisalam tylko, ze JA nie chce mieszkac z rodzicami, ze wolalam poczekac az bedzie mozliwosc zrobienia wszystkiego tak jak chcemy.
Okazuje sie, ze to dlatego, ze jestem jakims rozkapryszonym bachorem, z kupa kasy, ktory dostal wszystko od zycia za nic i malo tego - jeszcze porzadny kopniak mi sie nalezy.
Guzik. Ja zainwestowalam moj czas w edukacje, bardzo wczesnie zaczelam pracowac, zdobywalam doswiadczenie i dbalam o to, zeby nie stac w miejscu. Moi rodzice byli zawsze niesamowicie pomocni, ale nie dostalam od losu wielkich preentow, na prawie wszystko zapracowalam sama. Zamiast brac slub na szybko postanowilismy z L poczekac, poukladac sobie sprawy finansowe. Skoro mamy przed soba calutkie zycie, 2 czy 3 lata w jedna lub druga strone niewiele zmienia.
Teraz powinnam czuc sie winna, ze wszystko w zyciu uklada sie po mojej mysli, ze wytyczylismy sobie plan, ktorego udalo nam sie trzymac i widzimy tego efekty. Bede czuc sie zle, bo robimy wesele w takim stylu jak chcemy, bo kupie suknie slubna taka, ktora mi sie spodoba nie oszczedzajac na niej ani grosza, bo moj narzeczony kupil mi pierscionek zareczynowy, o jakim normalnie wczesniej nawet bym nie pomyslala i wreszcie - bo nie bedziemy mieszkac w 3 pokojach z rodzicami, a w naszym wlasnym czteropokojowym nowiutko wyremontowanym mieszkaniu. Kazdy uklada sobie zycie wedlug wlasnego uznania.Duzo rzeczy w zyciu kosztowalo mnie wiele wyrzeczen, wiec najzwyczajniej w swiecie NIE ZYCZE sobie szufladkowania mnie jako osoby " z klapkami na oczach" tylko dlatego, ze mam wystarczajaco silnej woli, zeby zrobic wszystko tak jak chce. Poza tym wierze, ze kazdy moze - trzeba tylko chciec. latwiej jest siedziec, narzekac i mowic, ze "innym to z nieba kapie". Nie kapie.
_________________
DON'T HATE ME BECAUSE I'M BEAUTIFUL.HATE ME BECAUSE YOUR MAN THINKS I AM !


[/url]
 
 
miza4 

Wiek: 44
Dołączyła: 31 Paź 2005
Posty: 95
Skąd: łódź
Wysłany: Pon Sie 07, 2006 10:52 am   

:super: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo:
 
 
misia-misia 
Working Mom :)


Wiek: 42
Dołączyła: 04 Sty 2006
Posty: 1643
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Sie 07, 2006 10:54 am   

miza4 napisał/a:

Ciekawa jestem czy za pół roku też bedziesz mówila, że nie warto było poczekać.


Będę mówiła i już mówię... dwa lata w ciągłych rozjazdach, wiecznie odległość dzieląca nas...ciągle łzyi łzy i tęsknota... Nie zycze tgo nawet najgorszemu wrogowi.
Tylko czekamy aż zamieszkamy razem.
Niestety z teściową ale nie mamy wyjścia. I nie sądzę by za dwa lata coś się na tyle zmieniło byśmy kupili sobie mieszkanie.
Pozatym teściowa sama mieszkania tak wielkiego nie utrzyma, a zamienic takie na dwa mniejsze jest strasznie ciężko!
Zresztą to dłuuuga historia :wink:

To teraz niby ja mam czuć się winna ze ani moim rodzicom ani rodzicom S. się nigdy nie przelewało...
Cieszę się że wam tak się wszystko dobrze ułożyło, ze nie musieliście liczyć każdego grosza na co go przeznaczyć.Tylko zyliści i zyjecie naprawdę normalnie :wink:
Może kiedyś i my tak będziemy mieć...nie wiem... bardzo bym tego chciała.
Zazdroszę wam takiego optymizmu ze za rok czy dwa będzie na tyle dobrze że stać nas będzie nawet na własne mieszkanie.
Ja taką optymistką nie jestem.

A ze co...niby ja siedzę na kanapie i narzekam że mam mało pieniędzy, nic nie robię, nie inwestuje w siebie, nie staram się zmienić własnego życia?
Błędne myślenie. Staram się i to wszystkimi siłami... jak tylko mogę

A ty 5th nie obrażaj się bo ja tak samo mogłabym się obrażać czytając swoje słowa.
Owszem poczułam sie gorsza po twoich słowach ale to nie znaczy żeby się kłucić, obrażać.

Miza syty głodnego nie zrozumie...

Do widzenia panno Gienia :rotfl:

-----------------
Pozdraiwam 5th i mizę :haha:
_________________
Ostatnio zmieniony przez misia-misia Pon Sie 07, 2006 11:06 am, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
 
evcia84 


Wiek: 39
Dołączyła: 16 Lip 2006
Posty: 124
Skąd: Pabianice
Wysłany: Pon Sie 07, 2006 10:55 am   

<brawo> FifthAvenue
_________________
Pozdrawiam Cię Gość

 
 
fiona83 

Dołączyła: 19 Kwi 2006
Posty: 2952
Skąd: skądinąd
Wysłany: Pon Sie 07, 2006 10:57 am   

Blagam, dajcie już spokój.
Robi się naprwdę nerwowo i nieprzyjemnie - a po co :roll:

5th, misiu ... podać łapki, buzi-buzi i PEACE :mrgreen:
 
 
misia-misia 
Working Mom :)


Wiek: 42
Dołączyła: 04 Sty 2006
Posty: 1643
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Sie 07, 2006 11:08 am   

Fionka... no przecież ja się już nie kłócę...

Pozdrawiam wszystkich :rotfl:

_________________
 
 
 
FifthAvenue 


Wiek: 46
Dołączyła: 23 Lut 2006
Posty: 1028
Skąd: Lodz
Wysłany: Pon Sie 07, 2006 1:03 pm   

OK, ja wlasnie doszlam do wniosku, chyba nie pierwsza na tym forum, ze nie warto wyglaszac wlasnych opinii. Nie jestem osoba klotliwa, nie mam zapedow do zacietrzewiania sie, czestow niektorych watkach nie pisze zupelnie nic, wlasnie dlatego, zeby nie wywolywac niepotrzebnej "burzy". Ale chyba ogolnie warto przytakiwac i tworzyc jedna wielka zgodna opinie, bo jak napisze, ze to czy tamto DLA MNIE (<---- to wazne) jest nie do przyjecia to okazuje sie, ze sprawiam przykrosc, inni czuja sie gorsi i w ogole jestem do bani.
Zatem adios, przynajmniej w tym temacie.

No i rowniez goraco wszystkich pozdrawiam.
_________________
DON'T HATE ME BECAUSE I'M BEAUTIFUL.HATE ME BECAUSE YOUR MAN THINKS I AM !


[/url]
 
 
miza4 

Wiek: 44
Dołączyła: 31 Paź 2005
Posty: 95
Skąd: łódź
Wysłany: Pon Sie 07, 2006 1:28 pm   

syty głodnego nie zrozumie........
Przeparaszam a kto jest tym sytym? co ty o mnie wiesz, ze takie opinie wygłaszasz?
Cytat:
Wiecie kto tylko tak może pisać? Ktoś kto ma kasę, ma od życia prawie wszystko, nie dostał kopniaka od życia (jeszcze albo kopniak był za mały)

Nie oceniaj innych swoja miara. Ciesz się ze ślubu, wesela i mieszkania z teściową, ale pozwól innym nie cieszyc się z tego że mieliby mieszkać z teściowa lub ze odłożyli wesele o dwa lata bo chcieli zamieszkać po ślubie u SIEBIE!
ojjjj zaprzyjaźnić to bym z tobą się nie mogła.
 
 
kryszka 
z doskoku ;)


Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 4836
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Sie 07, 2006 1:47 pm   

Kolejny raz proszę o zaprzestanie wycieczek osobistych i kontynuację tematu na priv jeśli ktoś jeszcze chce komuś coś przygadać.
_________________

"Gdyby nie internet nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów." Stanisław Lem
 
 
miza4 

Wiek: 44
Dołączyła: 31 Paź 2005
Posty: 95
Skąd: łódź
Wysłany: Pon Sie 07, 2006 2:07 pm   

PRZEPRASZAM :wstyd:
 
 
sylwia 


Wiek: 43
Dołączyła: 16 Lut 2006
Posty: 507
Skąd: Toruń
Wysłany: Pon Sie 07, 2006 5:21 pm   

Jesteśmy ze sobą 10 lat już czyli dość długo i jedyną przeszkodą,że nie pobraliśmy się wcześniej jest brak mieszkania i np dobrej pracy.Teraz wszytsko powoli sie prostuje,studia są pokończone,mój K. ma prace może szczyt jego marzeń finansowych nie jest ale praca jest,ja mam nadziję,że od września też znajdę w szkole.Obydwoje uważamy,że młodzi powinni mieszkać osobno,żeby sami sie dotarli i zyli na własny rachunek samodzielnie i dlatego zwlekalismy z tym ślubem( teraz planujemy na 2007),że by sprawy poukładać i żyć samemu.rodzice nam pomogą i współnymi siłami jakoś to będzie.Nie chcemy mieszkać zjednymi czy drugimy rodzicami,kochamy ich i szanujemy za to ,że są nam oddani i pomocni ale chcemy teraz sami żyć i usamodzilnić się.Wilee razy słyszałam,że jak młodzi mieszkaja zrodzicami to często są jakieś kłotnie i wtrącanie się w życie młodych a my tego chcemy uniknąć,zresztą potrzebujemy i chcemy sami własnego kąta.Moi rodzice mieszkali przez 9 lat z rodzicami mojej mamy i wszytsko było ok,nigdy rodzice nie kłocili się z dziadkami ale to też zależy od charakterów ludzi.Zycie zteściami czasem jest złe aczsem bardzo dobre jak wprzypadku moich rodziców wieć nic nie można przekreślać.My czekaliśmy długo ze slubem ale po to żeby żyć sami i nie mieć tylko jedengo pokoju dla nas np i dziecka.Wiem też jedno,że jak jesteśmy juz razem 10 lat to nam juz tez jest trudno żyć odzdzilenie mimo,że mieszkamy blisko siebie,więc jesli nie byloby widoku na mieszkanie wlanse lub nawet na wynajecie mieszkania to pewnie jakos musielibysmy sie zgodzic zeby mieszkac z rodzicami i miec tylko jeden pokoj dla siebie jelsi nie chcielibysmy zyc koeujne 10 lat oddzielnie ale jesli jest praca to jakos mozna sobie poradzic mam taka nadzije przynajmniej
Ostatnio zmieniony przez sylwia Pon Sie 07, 2006 5:52 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
statystyki odwiedzin z innych stron


Publikowanie w całości lub fragmentach treści zawartych na Łódzkim Forum Weselnym bez zgody administratorów forum jest zabronione.
Reklamy
www.foto-sobieraj.com.pl