Strona korzysta z plikow cookie w celu realizacji uslug zgodnie z Polityka prywatnosci.

Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookie w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.

Forum Weselne miasta Łodzi Strona Główna Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  KalendarzKalendarz  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum
 Ogłoszenie 
Wasze albumy zdjęć ALBUM
Regulamin forum REGULAMIN
Reklama w serwisie REKLAMA

Poprzedni temat «» Następny temat
Smieszne sytuacje
Autor Wiadomość
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Wto Sty 06, 2004 8:34 pm   Smieszne sytuacje

Czy znacie jakieś zabawne momenty, które nieprzewidziane wydarzyły się podczas ślubu, wesela budząc ogólną wesołość? :D Niekoniecznie podczas Waszego (chyba nie są one wtedy zabawne dla Państwa Młodych, może z czasem potrafią się z tego śmiać...).
Czekam na Wasze relacje, oby autentyczne (nie w stylu "kuzynka koleżanki opowiadała...")!
_________________
 
 
Edyta 


Wiek: 42
Dołączyła: 11 Paź 2003
Posty: 1008
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Sty 07, 2004 8:14 pm   

ja osobiscie widzialam jak moj kuzyn w trakcie skladania przysiegi malzenskiej zeslizgnal sie ze schodka (bo stali na schodkach pod oltarzem) :lol:

az pan mlody sam sie zasmial :D no i oczywiscie glosno hahali sie wszyscy mlodzi w kosciele!!!!! :D
_________________

Ostatnio zmieniony przez Edyta Sro Sty 07, 2004 9:51 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
gosia 

Wiek: 46
Dołączyła: 11 Paź 2003
Posty: 1008
Skąd: własnego M.
Wysłany: Sro Sty 07, 2004 8:15 pm   

dobrze że nic mu się nie stało :?
_________________
31 sierpnia 2002
9 stycznia 2006 - Mati
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Sro Sty 07, 2004 8:23 pm   

Byłam na ślubie, gdzie ksiądz zapomniał dać Komunię Sw. (panna młoda przypomniała mu o tym, już po błogosławieństwie), po czym jak szedł z Komunią to przewrócił wielki marmurowy wazon z kwiatami. :monster: Trudno w takiej chwili utrzymać powagę, ale goście zachowali się w porządku.
_________________
 
 
kryszka 
z doskoku ;)


Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 4836
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Sty 07, 2004 9:04 pm   

O, przypomniałaś mi Asiek. :D Byłam na ślubie znajomych w bardzo małym kościółku. Jak przyszło do rozdawania Komunii ksiądz ledwo się przecisnął między młodymi, ołtarzem a pierwszymi ławkami na środek kościoła, a wracając wywalił wazon z kwiatami, który stał zaraz za młodymi a obok pierwszej ławki. :mrgreen:
_________________

"Gdyby nie internet nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów." Stanisław Lem
 
 
Madlen_ 


Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 515
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Sty 08, 2004 10:04 am   

Na moim ślubie podczas składania przysięgi ksiądx do męża:

-powtarzaj za mną...

-mężu...

...my hahaha, przecież powienien powiedzieć żono... :mrgreen:
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Czw Sty 08, 2004 12:30 pm   

Galionko, wygląda na to, że ksiądz był bardzo przejęty :D
Mój ślub przeszedł bez żadnych "potknięć", choć, jak chyba każda panna młoda, obawiałam się, że "coś" nie wypali. Nawet pogodę mieliśmy śliczną! :mrgreen:
_________________
 
 
tweety 


Wiek: 40
Dołączyła: 31 Sty 2004
Posty: 258
Skąd: łódź/londyn
Wysłany: Sro Mar 17, 2004 9:46 pm   

Juz dawno temu w programie "śmiechu warte" pokazywali filmik ze slubu. Byla to przysiega w kosciele. Ksiadz kazal powtarzac ....... i ze cie nie opuszcze az do smierci, a panna mloda powiedziala .... I że cie nie dopuszcze az do smierci... Wyobrazcie sobie jak sie musieli wszyscy smiac. Ci ktorzy sie zorientowali oczywiscie. :lol:
_________________

Zeby Tobie Gość slonko ciagle swiecilo :)
 
 
 
marchefka 


Wiek: 47
Dołączyła: 10 Lut 2004
Posty: 152
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Mar 27, 2004 1:18 am   

Opowiadal nam ksiadz na naukach przedmalzenskich:
Udzielal slubu, mlodzi bardzo przejeci. Nadchodzi czas nakladania obraczek, pan mlody tak zdenerwowany, ze nie wie, ktora obraczke ma nalozyc zonie, ale pamieta, ze ma powtarzac za ksiedzem. Ksiadz, widzac jego zdenerwowanie, podpowiada mu szeplem "Mała, mała" - zeby wzial te mniejsza. A pan mlody mowi: "Mała, biore sobie ciebie za zone"
:) )))
marchefka
_________________
Pomarańczowa alternatywa :) a od 1 maja już całkiem mężatka
 
 
niuniab 

Wiek: 48
Dołączyła: 01 Lut 2004
Posty: 121
Skąd: Sopot
Wysłany: Sob Mar 27, 2004 10:25 am   

marchefka napisał/a:
Opowiadal nam ksiadz na naukach przedmalzenskich:
Udzielal slubu, mlodzi bardzo przejeci. Nadchodzi czas nakladania obraczek, pan mlody tak zdenerwowany, ze nie wie, ktora obraczke ma nalozyc zonie, ale pamieta, ze ma powtarzac za ksiedzem. Ksiadz, widzac jego zdenerwowanie, podpowiada mu szeplem "Mała, mała" - zeby wzial te mniejsza. A pan mlody mowi: "Mała, biore sobie ciebie za zone"
:) )))
marchefka

No to było niezłe, mam nadzieję, że z tego stresu nic głupiego nie powiem :D
_________________
Ślub 12.06.2004
 
 
Akla 


Wiek: 44
Dołączyła: 23 Mar 2004
Posty: 115
Skąd: Włocławek
Wysłany: Wto Maj 04, 2004 12:10 pm   

Nam ksiądz na naukach mówił, że nagminnie Pan Młody zamiast małej obrączki (zazwyczaj Panna Młoda ma mniejsze paluszki) bierze tę dużą :lol: Chyba dlatego, że łatwiej ją chwycić :wink:
I ostatnio w śmiechu warte był właśnie taki urywek :lol:
 
 
Kati 


Dołączyła: 23 Lut 2004
Posty: 3262
Skąd: :)
Wysłany: Sro Maj 05, 2004 7:00 am   

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Doobre Marchefko
_________________

 
 
 
marchefka 


Wiek: 47
Dołączyła: 10 Lut 2004
Posty: 152
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Maj 05, 2004 12:53 pm   

Podczas naszego slubu rganista, ktory normalnie nie spiewa zbyt dobrze, dawal z siebie wszystko. Zeby bylo piekniej, spiewal dluuuugo. A ksiadz stal pod oltarzem, juz chcial zaczynac i tylko oczami przewracal, ze tamten tak dlugo spiewa. A my dusilismy sie ze smiechu, patrzac na miny ksiedza :) ))))))))))))))
Musialybysciue to same zobaczyc, zeby dostrzec komizm sytuacji :)
buziaki
marchefka
_________________
Pomarańczowa alternatywa :) a od 1 maja już całkiem mężatka
 
 
pipi 


Wiek: 47
Dołączyła: 11 Lut 2004
Posty: 902
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Maj 05, 2004 1:17 pm   

:brawa: Pierwsza informacja - relacja z Twojego ślubu Marchefko
trzymasz nas w niewiedzy a my tu umieramy z ciekawości.
 
 
marchefka 


Wiek: 47
Dołączyła: 10 Lut 2004
Posty: 152
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Maj 05, 2004 1:24 pm   

Dziewczyny, obiecuje, ze bedzie, juz nawet powoli pisze tego tasiemcowego maila, ale czasu mi strasznie brakuje, bo w domu caly czas sa goscie :)
Ale wszystko bylo naprawde super, lacznie z pogoda (lepszej nie moglam sobie wymarzyc) konikami, naszym wygladem, pierwszym tancem i w ogole wszystkim :) )))
A najcudowniejsze bylo to, ze bardzo duzo pomogli nam calkiem obcy, ale strasznie zyczliwi ludzie. I to naprawde bylo niesamowite :)
troche o organizacji tego wesela jest w watku na temat czasu, kiedy co sie zalatwia :)
buziaki, marchefka
_________________
Pomarańczowa alternatywa :) a od 1 maja już całkiem mężatka
 
 
Kasia21 


Wiek: 41
Dołączyła: 29 Sie 2004
Posty: 233
Skąd: Łódzkie
Wysłany: Pon Sie 30, 2004 6:58 pm   

U mnie na slubie zdarzyła się pewna sytuacja, która rozsmieszyła także mnie i głównego jej bohatera-mojego męża, gdzy ogladalismy to na kasecie. a sprawa wyglada tak:Mó mąż jest osobą która nie wierzy w księży, ale barzdo wierzy w Boga.Nie chodzi do koscioł, bo uważą że Bóg jest wszędzie. Nie wie dlatego co i kiedy robi się na mszy świętej. Gdy ksiadz po opłatku dawał do popicia wino mszalne.....ja wypiłam z kielicha który trzymał ksiadz. Do mojego męza powiedzial"masz wypij całe"Ten niewiele mysląc wziął od niego kielich i wypił, a potem mu oddał.Gdzybyscie wiedziały jaki był smiech w kościele.Nawet ksiadz się powstrzymywał :graba:
_________________
Nigdy ne jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej....
 
 
 
Agniesia 


Dołączyła: 28 Wrz 2004
Posty: 77
Skąd: Lubin
  Wysłany: Pią Paź 01, 2004 9:16 pm   ?mieszne sytuacje na ślubie

Czy byliście kiedyś świadkami czegoś śmiesznego na ślubie - rodem z "?miechy Warte"?

Ja byłam kiedyś świadkiem jak koleżanka Kamila i jej już mąż Rober zakładali obrączki i ksiądz mówi: "Kamilu weź obrączkę" - więc Kamila chwyta krążek, ale ksiąd jej odsówa poduszeczkę z obrączka i dalej mówi - "Kamilu weź obrączkę" - więc Kamila sobie pomyślała, że ksiądz pomieszał imiona i mówi do Roberta zamiast Robercie to Kamilu, więc Robert chwyta obrączkę, ale ksiądz dalej swoje, bo chyba się zorientował, że coś nie tak i mówi - "Kamilu weź obrączkę" - no i Kamila wzięła i udało się - to o to chodziło ;D
_________________
Kocham Krzysia ;P
Nasz dzień: 16 lipca 2005
 
 
Kasia21 


Wiek: 41
Dołączyła: 29 Sie 2004
Posty: 233
Skąd: Łódzkie
Wysłany: Pią Paź 01, 2004 10:10 pm   

Ja miałam smieszna sytuację na własnym slubie, a nawet 2 :) Otórz kiedy ksiadz daje do wypicia wino mszalne. U nas jest tak, że to ksiadz trzyma kielch. Ja napiłam sie od księdza, a mój maz niewiele mysląc wyrwał mu z ręki kielich i postanowił być samodzielny. Ale starsi sie śmiali.
Druga była przy zakładaniu obraczek. Mój miły nie mógł wcisnąc mi na palec obrączki, i pod nosem zabrzeczał ""pani" nie wejdzie" Ksiądz jak to usłyszał zaczął się smiac i powiedział po cichu "pchaj Piotruś" dpbrze, że to znajmy ksiadz i że proboszcz stał dalej, bo by było.
_________________
Nigdy ne jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej....
 
 
 
Magdzia 


Wiek: 44
Dołączyła: 06 Maj 2004
Posty: 347
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Paź 01, 2004 10:20 pm   

Kasia21 napisał/a:
Mój miły nie mógł wcisnąc mi na palec obrączki, i pod nosem zabrzeczał ""pani" nie wejdzie" Ksiądz jak to usłyszał zaczął się smiac i powiedział po cichu "pchaj Piotruś" dpbrze, że to znajmy ksiadz i że proboszcz stał dalej, bo by było.



Kasia21, nie posadz mnie, ze sie ciebie czepiam co post, ale dla mnie uzywanie slow uznanych powszechnie za obelzywe w kosciele stojac na wprost oltarza nie jest sytuacja smieszna i ja bym sie wstydzila.
 
 
 
Kasia21 


Wiek: 41
Dołączyła: 29 Sie 2004
Posty: 233
Skąd: Łódzkie
Wysłany: Sob Paź 02, 2004 12:01 pm   

Każdy ma inny pogląd na życie. :twisted:
_________________
Nigdy ne jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej....
 
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Sob Paź 02, 2004 12:09 pm   

Pogląd poglądem, ale są pewne normy, jeśli nie religijne to przynajmniej obyczajowe. :roll:
Zgadzam się z Magdzią.
Bluźnienie w kościele :shock: , podczas własnego ślubu. :shock:
_________________
 
 
Kasia21 


Wiek: 41
Dołączyła: 29 Sie 2004
Posty: 233
Skąd: Łódzkie
Wysłany: Sob Paź 02, 2004 1:07 pm   

Mój mąz ma troszke inne podejście do kościoła i do księży. Jest osobą wierząca, jak najbardziej, ale kościoła jako miejsca świetego nie uznaje. Kiedyś powiedział, że nie uznaje kościoła, bo "w Bibli jest napisane, że Bóg jest wszędzie" i nie potrzeba wcale kościoła żeby sie do niego modlić. A ksiądz?Ksiadz to taki sam człowiek jak każdy inny. Też grzeszy i to nieraz bardziej niż zwykły człowiek. Jedyny kościół jaki uznaje to ten na Jasnej Górze, a jedynym świętym jest dla niego Papież. Był plan, żeby wziąć ślub na Jasnej Górze, ale odpadł w przedbiegach. Tak samo jest ze spowiedzią. Nie chodzi, bo dlaczego ma mówic co zrobił drugiemu człowiekowi? Taki jest mój mąz i inny nie bedzie. Możecie mieć, a napewno macie zupełnie odmienny zdanie na ten temat. No ale cóż.....nic na to nieporadzę.
_________________
Nigdy ne jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej....
 
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Sob Paź 02, 2004 1:18 pm   

Kasia21 napisał/a:
Mój mąz ma troszke inne podejście do kościoła i do księży. Jest osobą wierząca, jak najbardziej, ale kościoła jako miejsca świetego nie uznaje. Kiedyś powiedział, że nie uznaje kościoła, bo "w Bibli jest napisane, że Bóg jest wszędzie" i nie potrzeba wcale kościoła żeby sie do niego modlić. A ksiądz?Ksiadz to taki sam człowiek jak każdy inny. Też grzeszy i to nieraz bardziej niż zwykły człowiek. Jedyny kościół jaki uznaje to ten na Jasnej Górze, a jedynym świętym jest dla niego Papież. Był plan, żeby wziąć ślub na Jasnej Górze, ale odpadł w przedbiegach. Tak samo jest ze spowiedzią. Nie chodzi, bo dlaczego ma mówic co zrobił drugiemu człowiekowi? Taki jest mój mąz i inny nie bedzie. Możecie mieć, a napewno macie zupełnie odmienny zdanie na ten temat. No ale cóż.....nic na to nieporadzę.

Kasiu, jeśli rzeczywiście takie są poglądy Twojego męża to brak w nich konsekwencji i logiki. Ale nie o tym chcę napisać.
Napisałam, że oprócz norm religijnych obowiązują też obyczajowe.
I bluźnienie w kościele łamię tę normę, jakby na to nie spojrzeć. :roll: Czy to że nie wyznajemy jakieś religii upoważnia nas do bluźnienia w meczecie, cerkwi, czy synagodze? Nie. Szanujemy uczucia innych.
Skoro wzięliście ślub kościelny, mimo że mąż nie wyznaje tej religii znaczy, że ważne to było dla drugiej strony, czyli dla Ciebie. I nie okazał w ten sposób szacunku dla twojej wiary. I nie chodzi tu tylko o budynek czy o księdza....
_________________
 
 
Kasia21 


Wiek: 41
Dołączyła: 29 Sie 2004
Posty: 233
Skąd: Łódzkie
Wysłany: Sob Paź 02, 2004 7:34 pm   

Asiek on jest katolikiem,ale ma takie poglądy
_________________
Nigdy ne jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej....
 
 
 
Asia 

Wiek: 41
Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 551
Skąd: Łódź
Wysłany: Sob Paź 02, 2004 7:55 pm   

Katolicyzm Twojego męża Kasiu kojarzy mi się z taką sytuacją: ktoś zdał egazminy na studia, więc jest studentem. Nie uznaje jednak uczestniczenia w zajęciach, kolokwiach, nie zdaje egzaminów. Czy on faktycznie jest studentem???
Katolicyzm to nie tylko wiara, ale równiez stosowanie się do jej norm, przestrzeganie reguł panujących w kościele. Nie uwazam, że każdy musi być katolkiem. Dziwi mnie jednak, gdy czasem słysze, że ktoś jest "katolkiem niepraktykującym". Mam wówczas ochotę zostać "niepraktykującym studentem".
Myślę, że przekonania Twojego męża nie miały znaczenia w momencie, gdy zabluźnił przy ołtarzu. Pewnie zrobił to odruchowo. I to by mnie jako zonę zaniepokoiło najbardziej. Nie chciałabym, by mój mąż reagował w ten sposób na każdy stresujący moment. Takich zdarza sie wiele w każdym małżeństwie i usłyszenie wówczas z ust męża "k..." na pewno nie pomaga.
_________________
Mój najpiekniejszy dzień - 25 września 2004 r.
 
 
Kasia21 


Wiek: 41
Dołączyła: 29 Sie 2004
Posty: 233
Skąd: Łódzkie
Wysłany: Sob Paź 02, 2004 9:01 pm   

Ile ludzi na świecie tyle pogladów na ten temat. Powrócmy do temetu źródłowego. Co smiesznego naślubie wam sie zarzyło?
_________________
Nigdy ne jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej....
 
 
 
Agniesia 


Dołączyła: 28 Wrz 2004
Posty: 77
Skąd: Lubin
Wysłany: Sob Paź 02, 2004 11:59 pm   

Zaczeliście tu walkę poglądową - na temat księdza i kościoła. Ja chciałam powiedzieć, że to nie to, że ktoś nie szanuje kościoła - tylko stres. A jak ktoś uważa inaczej to jego problem. Kasia nie martw się tymi opiniami. Ja bym też się śmiała z takiej śmiesznej sceny ;D

Ps. Mojej przyjaciółce też mąż nie mógł obrączki założyć (na zbliżeniu widać jak ona sama palcem ją popycha).


Przepraszam za zdublowanie tematu.... Ja tu chyba broić zaczynam :oops:
_________________
Kocham Krzysia ;P
Nasz dzień: 16 lipca 2005
 
 
Magdzia 


Wiek: 44
Dołączyła: 06 Maj 2004
Posty: 347
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Paź 03, 2004 1:07 am   

Agniesia, wystarczy sie troszeczke rozejzec, by nie zdublowac, temat Asiek jest przyklejony, wiec nie trudno bylo go znalesc :wink:
 
 
 
Kati 


Dołączyła: 23 Lut 2004
Posty: 3262
Skąd: :)
Wysłany: Nie Paź 03, 2004 2:13 pm   

Nie martw się - Asiek to fajna babka... hii głowy ci nie urwie za dublowanie - raczej pomoże i naprawi :)
_________________

 
 
 
Agniesia 


Dołączyła: 28 Wrz 2004
Posty: 77
Skąd: Lubin
Wysłany: Wto Paź 05, 2004 1:01 pm   

Kati napisał/a:
Nie martw się - Asiek to fajna babka... hii głowy ci nie urwie za dublowanie - raczej pomoże i naprawi :)


Asiek fjna babko POMÓ? i NAPRAW...

Dzięki z góry ;D
_________________
Kocham Krzysia ;P
Nasz dzień: 16 lipca 2005
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Wto Paź 05, 2004 3:41 pm   

Agniesia napisał/a:
Asiek fjna babko POMÓ? i NAPRAW...

Dzięki z góry ;D

Hm, niestety moja fajność nie pomoże :wink: Agniesia, nabroiłaś tak, że tylko admin może to naprawić. :lol:
_________________
 
 
@ice 
Administrator
Pan i Władca


Wiek: 45
Dołączył: 08 Paź 2003
Posty: 332
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Paź 06, 2004 12:44 pm   

No to ten admin to dopiero musi byc fajna babka ze tak wszystko ochoczo naprawia :P
_________________

Admin czuwa, Admin radzi , Admin NIGDY Was nie zdradzi :)
Zanim zadasz pytanie skorzystaj z wyszukiwarki - to nic nie boli.
Lekcja używania opcji szukaj
 
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Sro Paź 06, 2004 12:50 pm   

ice napisał/a:
No to ten admin to dopiero musi byc fajna babka ze tak wszystko ochoczo naprawia :P

:lol: :lol: :lol:

Tematy połączone. :graba:
I proszę nie skrzywiać wątku! :mlotek:
_________________
 
 
Agata 


Wiek: 45
Dołączyła: 14 Sty 2004
Posty: 139
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Paź 06, 2004 1:23 pm   

sytuacja na moim ślubie może nie była śmieszna ale oryginalna z pewnością:

czy widziałyście kiedyś, żeby Panna Młoda po swoim weselu wsiadła za kierownicę (miałam problem ze zmieszczeniem się w sukni na przednie siedzenie :) )samochodu i najpierw odwiozła swoich Rodziców do domciu, potem wypakowała (z pomocą męża oczywiście) prezenty w swoim domku. Następnie odprowadziła jeszcze samochód na parking strzeżony i pod rączkę, z mężem o 7 na ranem zrobiła sobie mały spacerek właśnie z parkingu do domku??

No i po poprawinach też odwiozłam, tym razem Teścia, do domciu... a co!
_________________
jestem żoną. I bardzo mi się to podoba :)
 
 
 
Agatka_P 


Wiek: 41
Dołączyła: 07 Wrz 2005
Posty: 1093
Skąd: Łódź
Wysłany: Sob Gru 10, 2005 10:18 pm   

Ostatnio słuchałam jak dzieciaki wypowiadają się co to jest ślub i pan młody według chłopca wypowiadając przysięge mówi i nie zapuszcze cię aż do śmierci :mrgreen: Jak ktoś chce moge mu wysłać całość na maila
 
 
Pusiak 
- Dyktator


Wiek: 42
Dołączyła: 15 Lut 2005
Posty: 3311
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Gru 12, 2005 11:12 am   

Mamy to na Naszej kasecie z filmem ze ślubu :) Jak to usłyszałam pierwszy raz to mało nie umarłam ze śmiechu :) Bardzo mi się też pdobało stwierdzenie, że ślub jest tragiczny i że to ostatnie fajne chwile w ich życiu :) oraz biała suknia jako symbol dzieDZictwa
_________________

 
 
 
sylwia 


Wiek: 43
Dołączyła: 16 Lut 2006
Posty: 507
Skąd: Toruń
Wysłany: Czw Lut 23, 2006 8:53 am   

:) ja byłam na jednym fajnym weselu i kolega Pan Młody na butach mial napis naklejony THE END i jak się schylil do komuni i wszytscy goście to zauważyli to cały kościół w śmiech :D wyglądało to super
We :jumpingmrgreen: sela na wesoło
 
 
Konan 

Wiek: 47
Dołączył: 29 Kwi 2006
Posty: 14
Skąd: Łódź
Wysłany: Sob Wrz 16, 2006 9:22 am   

No, ja z racji mojej pracy widziałem kilka wpadek/śmiesznych sytuacji. Np:

Przed ślubem wchodzę na chór, a tu za mną leci jakiś facet w garniturze i wrzeszczy: "Panie, panie, a panna młoda to powinna być z lewej strony czy z prawej?".

Albo moja wpadka - przychodza do mnie ludzie po 50-tce i pytaja o rozne sprawy, a ja w rozmowie uzylem zwrotu "prosze powiedziec panstwu mlodym" - a oni speszeni "Wie pan... to my bedziemy mlodymi...". Zrobilo mi sie glupio jak nie wiadomo co i juz staram sie uwazac na takie sprawy..

Czesto mlodzi "uciekaja" nie doczekawszy do konca utworu, ktory gram zaraz po blogoslawienstwie, a przed marszem Mendelssohna. No i tego marsza słysza juz bedąc przed kosciolem. Wiec tez przypominam, aby sie nie spieszyc z tym uciekaniem:-)

[ Dodano: Sob Wrz 16, 2006 10:27 am ]
Agata napisał/a:
czy widziałyście kiedyś, żeby Panna Młoda po swoim weselu wsiadła za kierownicę


a widzieliscie kiedys, zeby po slubie pan mlody wsiadl na miejsce kierowcy do miejskiego autobusu, podstawionego pod kosciol, obok niego żona, a cala rodzina wsiadla do czesci autobusu dla pasazerow i pojechali?:-)). Na tablicy, gdzie zwykle sa numery linii mieli wyswietlone swoje imiona. Bardzo to sympatycznie wygladalo :-) ).
_________________
PiotreK
Organista parafii N.M.P. Matki Odkupicela w Łodzi
 
 
Kati 


Dołączyła: 23 Lut 2004
Posty: 3262
Skąd: :)
Wysłany: Sob Wrz 16, 2006 9:50 am   

Piotrek no pewnie, że fajnie z tym autobusem :) Super :mrgreen:



p.s. Swój numer telefonu podawaj na priv, ok? :wink:
 
 
 
kochecka 
żona i mama


Dołączyła: 16 Mar 2007
Posty: 1652
Skąd: z daleka
Wysłany: Sro Mar 28, 2007 9:54 pm   

A na slubie koleżanki podczas przysięgi ksiądz związał im dłonie stułą na tyle mocno że Pan Mlody nie mógł wyciągnąc dłoni żeby założyć Mlodej obraczkę.Ksiądz się nie zorientował za bardzo, musielii poprosić go o rozplątanie...
_________________
 
 
Maja_Kris 


Wiek: 40
Dołączyła: 05 Mar 2007
Posty: 1020
Skąd: Łódż/Kanzas
Wysłany: Pon Kwi 02, 2007 2:59 pm   

a na slubie mojego brata smiesznie wygladalo jak juz po calej mszy moj brat z zona klekneli przed oltarzem a naszym oczom pokazaly sie super ekstra odblaskowe metki na jego butach!!!!!!! od razu wiedzielismy ile kosztuja i ze na bank sa skorzane :)

pozniej ksiadz podniosl mojego brata i go wziol na strone okazalo sie ze probowal sie upewnic ze organista jest oplacony :) :matrix:
_________________
najszczęśliwsza żona na świecie :)
 
 
dominiqsz 

Wiek: 40
Dołączyła: 21 Sty 2007
Posty: 1224
Skąd: Aleksandrów Ł.
Wysłany: Czw Kwi 05, 2007 8:11 pm   

Na weselu mojej siosrty, a zaznaczam że był to specyficzny śłub i wesele, gdyż mój szwagier jest Cypryjczykiem, Goście ze strony Pana młodego (Cypryjczycy) nie wiedzieli że do talerzy z makaronem będzie jeszcze lany rosól i zaczęli jeść suchy makaron :) wprawiając cała polska częsć gości w gromki smiech:) bnyło zabawnie :)
_________________
 
 
bastia 


Dołączyła: 19 Kwi 2007
Posty: 238
Skąd: Łódź / UK
Wysłany: Sro Lip 18, 2007 10:28 am   

Nam opowiadal nasz kamerzysta, ze byl na slubie na ktorym ksiadz zapomnial kartki z imionami mlodych wertuje ksiege w te i wewte i ni ma, wiec dyskretnie nachyla sie do mlodego i pyta:
- imie pana?
a mlody z powaga
- jezus chrystus

ponoc tez bylo sporo smiechu :)
_________________
 
 
EwaM 


Wiek: 41
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 2535
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Wrz 13, 2007 9:27 pm   

Ja kilka lat temu byłam na weselu znajomych. Kiedy przyszła pora oczepin panny bardzo niechętnie wyszły na środek i stanęły grzecznie w kółeczku. Welon leciał dość wolno i widać było gdzie celuje. Panny z tamtej strony po prostu uciekły! Welon upadł na ziemię i nie miał go kto podnieść.
 
 
kochecka 
żona i mama


Dołączyła: 16 Mar 2007
Posty: 1652
Skąd: z daleka
Wysłany: Pią Wrz 14, 2007 2:46 pm   

identyczną sytuację tylko w męskim kółeczku widziałam na weselu na którym byliśmy w sierpniu :) tak więc Młody rzucał musznikiem jeszcze raz :)
_________________
 
 
555 


Dołączyła: 02 Lis 2006
Posty: 1486
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Wrz 14, 2007 2:59 pm   

ja zawsze uciekalam, nie bylo moim marzeniem, zeby zlapac welon.. ;))
_________________
 
 
Koalinha 


Wiek: 38
Dołączyła: 11 Sie 2007
Posty: 212
Skąd: Łódź / Portugalia
Wysłany: Pon Wrz 17, 2007 12:16 pm   

Oj, moim też nie. Niestety raz dosłownie "wpadł" w moje ręce, a miałam wtedy 14 lat :kwasny: Chłopak, któremu przypadła muszka był tak pijany, że ledwo stał na nogach (nie wiem, jak on ją złapał). Mieliśmy wspólnie zatańczyć (namowy orkiesty i gości, ranyyyy), ostatecznie odpuściliśmy sobie ten taniec, ale jakiś niesmak do tego welonu został do dziś... Nie lubię na weselach tego wyciągania do łapania welonu i muszki, chyba jako czternastolatka byłam na to trochę za młoda.
_________________
Monika
9.08.2008.
 
 
Martysia 
mammolina


Wiek: 37
Dołączyła: 23 Sie 2007
Posty: 538
Skąd: Milano
Wysłany: Pon Wrz 17, 2007 2:10 pm   

a ja byłam miesiąc temu na weselu mojej kuzynki i ja złapałam welon a mój ukochany krawat i był to totalny przypadek!!! chyba coś w tym jest jednak bo nasz ślub jest następny...:) zupełnie się nie spodziewałam, taki mieliśmy ubaw, że szok, niektórzy myśleli, że to ukartowane, inni w ogóle nie wiedzieli o co biega bo większości gości nie znaliśmy (szczególnie jak się całowaliśmy jak szaleni), a orkiestra zgłupiała i jeszcze jak się dowiedzieli, że on nie rozumie po polsku i że muszę tłumaczyć co mamy robić to zrobiło się wielkie zamieszanie. . .
_________________
 
 
 
EwaM 


Wiek: 41
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 2535
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Wrz 17, 2007 2:52 pm   

Ja kiedyś dosłownie oberwałam welonem. Upadł mi na nogi. Podobno minę miałam jakby mi ktoś umarł. ALe nie miałam wyjścia - musiałam podnieść. :zly:
 
 
gosc
[Usunięty]

Wysłany: Sro Wrz 19, 2007 4:52 pm   

u mnie na weselu przy oczepinach też byŁo wesoŁe zdarzenie. Najpierw oczepiana byŁam ja - siostra odpięŁa mi welon, ja się podniosŁam, dziewczyny wyszŁy na parkiet, zrobiŁy kóŁeczko i zaczęŁy dookoŁa tańczyć. Jak muzyka ucichŁa jedna z dziewczny (siostra Crissa) po prostu wyrwaŁa mi welon. W pierwszej chwili byŁa bardzo uszczęśliwiona a zaraz potem zawstydzona. Potem Criss rzucaŁ muszką i zŁapaŁ... jego brat (już nie byŁ tak szczęśliwy jak siostra, zresztą Agnieszce też zrzedŁa mina). Ale wszyscy się uśmiali, najpierw tym wyrwaniem a później tym, że rodzeństwo musiaŁo ze sobą odtańczyć :)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
statystyki odwiedzin z innych stron


Publikowanie w całości lub fragmentach treści zawartych na Łódzkim Forum Weselnym bez zgody administratorów forum jest zabronione.
Reklamy
www.foto-sobieraj.com.pl