Strona korzysta z plikow cookie w celu realizacji uslug zgodnie z Polityka prywatnosci.

Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookie w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.

Forum Weselne miasta Łodzi Strona Główna Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  KalendarzKalendarz  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum
 Ogłoszenie 
Wasze albumy zdjęć ALBUM
Regulamin forum REGULAMIN
Reklama w serwisie REKLAMA

Poprzedni temat «» Następny temat
Rozgrzeszenie
Autor Wiadomość
gosiaczek 

Dołączyła: 27 Sie 2004
Posty: 645
Skąd: stąd i z owąd
Wysłany: Czw Lip 13, 2006 12:37 pm   

Fifth! Ależ to najgorsza z możliwych postaw!! Wszystko możesz i wszystko jestes w stanie (tak ogólnie mówię, nie tylko w odniesieniu do rzeczy, o których rozprawiałysmy). Odkryj w sobie moc :hyhy:
 
 
adriannaaa 


Wiek: 44
Dołączyła: 08 Lut 2006
Posty: 659
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Lip 13, 2006 1:10 pm   

powiem tak - zgadzam sie w całej rozciągłości z tym co napisała gosiaczek nt. księzda jako pośrednika. Ja również, w czasach keidy jescze "z przymusu" uczęszczałam do spowiedzi, buntowałam się przeciwko temu pośrednikowi, który nie jest mi potrzebny..ale.... tak jak napisała gosiaczek - same też nie konsekrujecie "chleba i wina", chcecie dziewczyny przysięgać przed Bogiem i KSI?DZEM, kóry jest "urzędnikiem" Boga, miłośc wierność i to, ze nie opuścicie swoich małżonków aż do śmierci - i to jest dla Was ważne, tutaj się nie buntujecie przeciwko obecności księdza, kleru itd... nie che wyjśc na jakąs nawiedzoną babę - zwłąszcza, zę sam anei wierzę w Boga, ale uważam, że nei powinno się wybierać to mi pasuje,a to nie... takie są zasady KK, i skoro uważa się za katolika, to powinno się tych przyjętych zasad przestrzegac.

a co do mieszkania razem- jeśli jest to samo mieszkanie bez współżycia to kościół nie powinien uznawać tego za grzech.... to nie jest łamanie zasad kościoła - natomiast jeśli podczas tego mieszkania współżyjecie ze sobą - to juz jest to gzrech w rozumeiniu KK...
_________________



typ kobiety, co spala kotlety;)
 
 
FifthAvenue 


Wiek: 46
Dołączyła: 23 Lut 2006
Posty: 1028
Skąd: Lodz
Wysłany: Czw Lip 13, 2006 1:21 pm   

Swieta prawda, ze sie tak wyraze :-) Nic dodac nic ujac.
Ale w zyciu jak to w zyciu, nie wszystko jest takie proste.
Ja niestety wlasnie sobie wybieram - co mi pasuje a co nie. Mysle, ze o ile nikomu nie dzieje sie krzywda z tego powodu to nie jest chyba tak tragicznie. Staram sie zyc zgodnie z moim sumieniem, zgodnie z zasadami moralnymi, ktore przeciez jakze gleboko wynikaja z chrzescijanstwa. Staram sie w zyciu czynic dobro, nie zlo.. zdaje sobie sprawe, ze nie zawsze wychodzi, ale wiem, ze sie staram, i ze Bog to widzi. Gleboko wierze rowniez w to, ze bedzie widzial dlaczego w pewnych momentach w zyciu podjelam takie a nie inne decyzje. Jesli nie, wytlumacze i mam nadzieje, ze zrozumie. Bo przeciez taki wlasnie jest nasz Bog - dobry i wyrozumialy. A jesli On sam powie, ze zle robialm, i bedzie potrafil mi wytlumaczyc gdzie i dlaczego - wtedy w pokora i z czystym sumieniem bede zalowac za grzechy i odpokutuje.
_________________
DON'T HATE ME BECAUSE I'M BEAUTIFUL.HATE ME BECAUSE YOUR MAN THINKS I AM !


[/url]
 
 
adriannaaa 


Wiek: 44
Dołączyła: 08 Lut 2006
Posty: 659
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Lip 13, 2006 1:32 pm   

I oby było 5th tak , jak piszesz, kiedy już spotkasz się z Bogiem:))

ps. pamietam taka bardzo nei przyjemną sytuację na lekcji religii - kiedy to pani nam opowiadąla o grzechch itd.. i powiedziął mi, że musze się duużo modlić za tatusia żeby uzuskał bOga w sercu, i przestał być niewierzący - bo jako taki - jest strasznym grzesznikiem i pójdzie do piekła... A ja z żalu się rozpłakałam i powiedziąłam, ze już nigdy nei pójdę do tej pani na lekcje, bo przecież mój tato jest dobrym człowiekiem, lepszym niż niejeden katolik.. i nie widzę powodu dalczego miał by pójść do piekła....
ot jak różne może być podejscie ludzi do sprawy rozgrzeszenia..
_________________



typ kobiety, co spala kotlety;)
 
 
jpuasz 


Dołączyła: 17 Maj 2006
Posty: 1210
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Lip 13, 2006 8:37 pm   

adriannaaa napisał/a:
powiem tak - zgadzam sie w całej rozciągłości z tym co napisała gosiaczek nt. księzda jako pośrednika. Ja również, w czasach keidy jescze "z przymusu" uczęszczałam do spowiedzi, buntowałam się przeciwko temu pośrednikowi, który nie jest mi potrzebny..ale.... tak jak napisała gosiaczek - same też nie konsekrujecie "chleba i wina", chcecie dziewczyny przysięgać przed Bogiem i KSI?DZEM, kóry jest "urzędnikiem" Boga, miłośc wierność i to, ze nie opuścicie swoich małżonków aż do śmierci - i to jest dla Was ważne, tutaj się nie buntujecie przeciwko obecności księdza, kleru itd... nie che wyjśc na jakąs nawiedzoną babę - zwłąszcza, zę sam anei wierzę w Boga, ale uważam, że nei powinno się wybierać to mi pasuje,a to nie... takie są zasady KK, i skoro uważa się za katolika, to powinno się tych przyjętych zasad przestrzegac.


Wypowiedź Adriannyyy nasunęła mi jedno pytanko. Skoro ksiądz Wam nie jest w pewnym sensie potrzebny do otrzymania rozgrzeszenia i do tego, aby mieć czyste sumienie, to po co Wam ksiądz na ślubie?? Idąc tym tokiem myślenia można złożyć śluby przed Bogiem bez uczestnictwa księdza - bo po co?? Pewnie to skrytykujecie :P ale myślę, że tutaj też przydałaby się konsekwencja...

adriannaaa napisał/a:
a co do mieszkania razem- jeśli jest to samo mieszkanie bez współżycia to kościół nie powinien uznawać tego za grzech.... to nie jest łamanie zasad kościoła - natomiast jeśli podczas tego mieszkania współżyjecie ze sobą - to juz jest to grzech w rozumieniu KK...


Wg mnie mieszkanie ze sobą bez współżycia nie jest grzechem, ale jak się ostatnio dowiedziałam w rozumieniu KK to jest grzech :] Moi rodzice jakiś czas temu dali mi do przeczytania artykuł w "Przewodniku" czy gdzieś na temat mieszkania - czy to w aspekcie wakacji, czy dłuższego mieszkania. Chyba chodziło im o nasz wyjazd do Zakopca, no ale :P W każdym razie tam było napisane, że mieszkanie ze sobą zwiększa prawdopodobieństwo popełnienia grzechu i naraża nas na dylematy moralne czy jakos coś w tym stylu :] Nie mogę sobie przypomnieć jak to było nazwane ale napewno określone jako jakiś grzech :? No cóż można się z tym zgadzać lub nie - po prostu takie coś wyczytałam.

A jeszcze co do rozmowy z księdzem. Chodzi o to Fifth, że jeśli w konfesjonale powiesz, że mieszkasz z narzeczonym ale tego nie żałujesz, to prawdopodobnie ksiądz Ci nie da rozgrzeszenia, bop po prostu nie będzie mógł. I to nie ma znaczenia do jakiego księdza pójdziesz. A jesli wczesniej pójdziesz "na rozmowę" i wyjaśnisz swoje podejście do tej sprawy, ksiądz pewnie zada parę pytań, żeby poznać bliżej sytuację i Twój tok myślenia to być może uzna, że możesz dostać rozgrzeszenie. Bo mimo, że Tobie się wydaje, ze nie żałujesz, to ksiądz uzna, że "coś w Tobie jest", tzn jakiś żal (na jakiejś płaszczyźnie) istnieje. Wiem, że w mojej wypowiedzi jest wiele ogólników typu "jakiś", "być może" ale może zastanów się czy warto?? Może ksiądz zrozumie i wtedy Ty się poczujesz lepiej. A jesli nie?? Do spowiedzi pójdziesz najwyżej do innego księdza (bo do tego samego pewnie nie będziesz miała ochoty). Po prostu rozważ ile masz do stracenia a ile możesz zyskać...
_________________
Pozdrawiam :)
Paulina



 
 
adriannaaa 


Wiek: 44
Dołączyła: 08 Lut 2006
Posty: 659
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Lip 14, 2006 7:40 am   

juasz napisał/a:
adriannaaa napisał/a:
a co do mieszkania razem- jeśli jest to samo mieszkanie bez współżycia to kościół nie powinien uznawać tego za grzech.... to nie jest łamanie zasad kościoła - natomiast jeśli podczas tego mieszkania współżyjecie ze sobą - to juz jest to grzech w rozumieniu KK...


Wg mnie mieszkanie ze sobą bez współżycia nie jest grzechem, ale jak się ostatnio dowiedziałam w rozumieniu KK to jest grzech :] Moi rodzice jakiś czas temu dali mi do przeczytania artykuł w "Przewodniku" czy gdzieś na temat mieszkania - czy to w aspekcie wakacji, czy dłuższego mieszkania. Chyba chodziło im o nasz wyjazd do Zakopca, no ale :P W każdym razie tam było napisane, że mieszkanie ze sobą zwiększa prawdopodobieństwo popełnienia grzechu i naraża nas na dylematy moralne czy jakos coś w tym stylu :] Nie mogę sobie przypomnieć jak to było nazwane ale napewno określone jako jakiś grzech :? No cóż można się z tym zgadzać lub nie - po prostu takie coś wyczytałam.


Matko święta, to tak samo za grzech można uznać wizytę w piątek w wielkim markecie , i zakup szynki -tak samo zwiększa taki zakup prawdopodobieństwo popełnienia grzechu niedotrzymania postu w piątek.... I tak samo moglibyśmy mowić, że prawdopodobieństwo popełnienia grzechu nieczystości zwikszy się, jeśli zostawimy dwoje ludzi samych ze sobą na dłużej niż 30 minut... LITO?CI!! jak ktoś będzie chciał coś zrobić, to i tak to zrobi i nie będzie potrzebował do tego wspólnych wakacji czy mieszkania. A dylematy moralne? wybaczcie, ale jak ktoś ma jasne zasady morane, i ważne jest dla niego zachowanie czystości przed ślubem, to bez względu na wszystko, tej czystości dochowa.

czasami mi się wydaje, że takie traktowanie swoich wiernych przez KK zakrawa na brak szacunku - jak by się klerowi wydawało, że ludzie nie mają zasad i kręgosłupa moralnego, i gdy tylko spuścić ich z oka zaczną broić jak popadnie. Zupełnie jak nadopiekuńczy rodzice....
_________________



typ kobiety, co spala kotlety;)
Ostatnio zmieniony przez adriannaaa Pią Lip 14, 2006 7:41 am, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
fiona83 

Dołączyła: 19 Kwi 2006
Posty: 2952
Skąd: skądinąd
Wysłany: Pią Lip 14, 2006 8:18 am   

adriannaaa napisał/a:
ale jak ktoś ma jasne zasady morane, i ważne jest dla niego zachowanie czystości przed ślubem, to bez względu na wszystko, tej czystości dochowa.


Amen.
Co do kleru i traktowania wiernych - różnie bywa.
Osobiście stram się tak żyć, postępować, żeby byćw zgodzie z Bogiem, Jego przykazaniami i ....sobą. Nie odcinam się od przykazań i rozporządzeń KK (jako instytucji) jednak nie do końca do mnie przemawiają :oczami:
 
 
szczako 

Wiek: 44
Dołączyła: 11 Lis 2005
Posty: 2216
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Lip 14, 2006 9:14 am   

adriannaaa napisał/a:
A dylematy moralne? wybaczcie, ale jak ktoś ma jasne zasady morane, i ważne jest dla niego zachowanie czystości przed ślubem, to bez względu na wszystko, tej czystości dochowa.

czasami mi się wydaje, że takie traktowanie swoich wiernych przez KK zakrawa na brak szacunku - jak by się klerowi wydawało, że ludzie nie mają zasad i kręgosłupa moralnego, i gdy tylko spuścić ich z oka zaczną broić jak popadnie. Zupełnie jak nadopiekuńczy rodzice....


święta racja, że się tak wyrażę. świetnie to ujęłaś.
ja wierzę w postawę "leading by example" i tego właśnie oczekuję od ludzi, za którymi mam w jakikolwiek sposób podążać.
_________________
Ostatnio zmieniony przez szczako Pią Lip 14, 2006 9:14 am, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
gosiaczek 

Dołączyła: 27 Sie 2004
Posty: 645
Skąd: stąd i z owąd
Wysłany: Pią Lip 14, 2006 9:51 am   

Racja, Szczako też w to wierzę. Ale interpretuje inaczej - nie oczekuje, tylko sama staram się być przykładem (tylko na razie na mnie nie patrzcie, bo ułomna jestem cholernie).
 
 
szczako 

Wiek: 44
Dołączyła: 11 Lis 2005
Posty: 2216
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Lip 14, 2006 9:57 am   

gosiaczku, słusznie. ja też. staram się być przykładem dla innych. ale sama też takowych potrzebuję. jak każdy.
_________________
 
 
FifthAvenue 


Wiek: 46
Dołączyła: 23 Lut 2006
Posty: 1028
Skąd: Lodz
Wysłany: Pią Lip 14, 2006 10:04 am   

jpuasz napisał/a:


A jeszcze co do rozmowy z księdzem. Chodzi o to Fifth, że jeśli w konfesjonale powiesz, że mieszkasz z narzeczonym ale tego nie żałujesz, to prawdopodobnie ksiądz Ci nie da rozgrzeszenia, bop po prostu nie będzie mógł. I to nie ma znaczenia do jakiego księdza pójdziesz. A jesli wczesniej pójdziesz "na rozmowę" i wyjaśnisz swoje podejście do tej sprawy, ksiądz pewnie zada parę pytań, żeby poznać bliżej sytuację i Twój tok myślenia to być może uzna, że możesz dostać rozgrzeszenie. Bo mimo, że Tobie się wydaje, ze nie żałujesz, to ksiądz uzna, że "coś w Tobie jest", tzn jakiś żal (na jakiejś płaszczyźnie) istnieje. Wiem, że w mojej wypowiedzi jest wiele ogólników typu "jakiś", "być może" ale może zastanów się czy warto?? Może ksiądz zrozumie i wtedy Ty się poczujesz lepiej. A jesli nie?? Do spowiedzi pójdziesz najwyżej do innego księdza (bo do tego samego pewnie nie będziesz miała ochoty). Po prostu rozważ ile masz do stracenia a ile możesz zyskać...


No tak. Najbardziej nie przemawia do mnie niestety "Bo mimo, że Tobie się wydaje, ze nie żałujesz, to ksiądz uzna, że "coś w Tobie jest", tzn jakiś żal (na jakiejś płaszczyźnie) istnieje." Ja nie chce zeby ktos dawal mi rozgrzeszenie za cos, czego nie uwazam za grzech. Trudno, jakos to bedzie. Nie bede sie juz zamartwiac. W swietle tego co wyczytalam, to ta spowiedz jest jeszcze bardziej skonplikowana niz mi sie wydawalo. Uwazalam, ze to kolejna "sprawa", ktora trzeba zalatwic i tyle. Wyglada na to, ze bede chyba musiala "zmodyfikowac" troche moja spowiedz, ale i to przezyje. Ksiadz, ktory bedzie udzielal nam slubu wie, ze juz bardzo dlugo jestesmy razem, wie, ze mieszkamy razem. Jest bardzo dobrym czlowiiekiem, bardzo go lubie i szanuje, dlatego chce, zeby to on udzielil nam sakramentu. Mysle, ze on wiedzac o naszych "grzechach" tez z czystym sumieniem nie moglby udzielic nam slubu... a skoro sie zgodzil, to znaczy, ze moze nie jest tak strasznie. Koniec. Mam nadzieje, ze przebrene przez to wszystko i tyle.

Podziwiam osoby gleboko wierzace i praktykujace. Naprawde. Kazdy w zyciu odnajduje swoja droge. Na mojej nie stoi konfesjonal. Byc moze z jakiegos powodku kiedys to sie zmieni, poczekamy, zobaczymy. Wiem, ze wszystko to ogolnie moze sie wydawac hipokryzja i wielka niekonsekwencja... Slub koscielny odbedzie sie tak czy inaczej, nie tylko ze wzgledu na to, ze ja chce i koniec kropka... Sa jeszcze rodzice, moi i L, a z ich zdaniem w takim momencie zycia tez postanowilismy sie liczyc.
_________________
DON'T HATE ME BECAUSE I'M BEAUTIFUL.HATE ME BECAUSE YOUR MAN THINKS I AM !


[/url]
 
 
jpuasz 


Dołączyła: 17 Maj 2006
Posty: 1210
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Lip 14, 2006 5:54 pm   

Adriannaaa zgadzam się z tym co piszesz w zupełności. Pop prostu wyczytałam takie coś w gazecie i przytoczyłam - może ktoś by się z tym zgodził...

Fifth a jesli to co napisałam do Ciebie nie przemawia, to już chyba nie wiem co Ci poradzić. Ale wierzę, że przebrniesz przez to wszystko i kiedyś będziesz się śmiała ze swoich obaw :)
_________________
Pozdrawiam :)
Paulina



 
 
bajeczka 


Wiek: 43
Dołączyła: 04 Mar 2005
Posty: 940
Skąd: Łódź
Wysłany: Sob Lip 22, 2006 9:32 pm   

Kot napisał/a:
Alma ja też lękałam się spowiedzi, wprawdzie nie mieszkaliśmy razem przed ślubem ale też święci nie byliśmy i... obie spowiedzi przeszły bezboleśnie, na pierwszej byłam w katedrze a na drugiej w kościele na Olechowie
nikt nie zadawał dociekliwych pytań, nie obrzucał wyzwiskami ani tym bardziej nie odmawiał rogrzeszenia :shock:


Ja tez sie tak bałam, a dzis u Jezuitów bez problemu dostałam rozgrzeszenie :)
_________________


Życzę miłego dnia i pozdrawiam Cię gorąco Gość :)
 
 
 
słonko 
projektant - amator


Wiek: 41
Dołączyła: 19 Kwi 2007
Posty: 2226
Skąd: Łódź/Warszawa
Wysłany: Nie Paź 28, 2007 3:00 pm   

Dziewczyny, wiele z was pisze, że są osobami wierzącymi, ale nie rozumieją, dlaczego miałyby wyznawać swoje grzechy księdzu na ucho. A przecież to akurat jasno ustanowił bóg i jest to w Piśmie ?więtym zapisane: "Weźmijcie Ducha ?więtego, którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymcie, są im zatrzymane" (J 20, 22-23).
_________________
 
 
 
juliazuk 


Wiek: 42
Dołączyła: 13 Lip 2007
Posty: 336
Skąd: Łódź/Warszawa
Wysłany: Sro Lis 14, 2007 11:26 am   

Tak Słonko, tylko weź pod uwagę, ze pierwotnie w Kościele nie było spowiedzi. Powstała po to, by dać Kościołowi władzę nad królami i możnymi tego świata. I wierzę, że pewnego dnia zostanie zniesiona, tak jak została wprowadzona.

Ale póki co, wszystko zależy od księdza przed którym się spowiadamy. Jest duży rozłam w Kościele i są księża (i to nie tak rzadko), którzy nie uważają wspólnego mieszkania i konsumaowania związku za grzech, jeśli dotyczy to dwóch osób, które są tylko ze sobą, które się kochają i chcą w przyszłości się pobrać.
Ja staram się chodzić do księży, którzy są zwolennikami zmian w Kościele i odnowy Kościoła, bo są bliżej człowieka i chcą rozumieć, a nie potępiać.
Najgorsza spowiedź: miałam 9 lat i ksiądz strasznie na mnie nawrzeszczał, ze nie byłam na mszy. A najlepsza: bardzo mądry, subtelny ksiądz, który starał się rozumieć, doradzić. Zadawał bardzo dużo pytań, ale nie był w tym nachalny, tylko chciał rozeznać się w sytuacji. Lubię kiedy ksiądz poświęca mi swój czas i czuć, ze wkłada w to siebie, a nie "odbębnia" spowiedź.
_________________




9.08.2008 r.
 
 
Dosia_Zosia 


Wiek: 43
Dołączyła: 31 Sie 2007
Posty: 931
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Lis 14, 2007 2:48 pm   

Dla mnie osobiście wspólne zamieszkanie przed ślubem jest grzechem(ale nikogo nie potępiam).A dlaczego? Dlatego,że jest to sprzeczne z tym, co mówi Jezus w swoim nauczaniu.
"Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żonę, i będą oboje jednym ciałem" (Mt 19,5-6)
Czyli z tego, co naucza Jezus najpierw powinno być to złaczenie w sakramencie małżeństwa a później jedność. I to "jednym ciałem" nie dotyczy tylko współżycia ale i wspolnego życia razem a więc i także zamieszkania. Tak ja to rozumiem.
_________________
 
 
 
słonko 
projektant - amator


Wiek: 41
Dołączyła: 19 Kwi 2007
Posty: 2226
Skąd: Łódź/Warszawa
Wysłany: Sro Lis 14, 2007 5:04 pm   

Absolutnie się nie zgadzam. Interpretując przytoczony tekst trzeba bowiem wziąć poprawkę na to, że czasy się zmieniły. Kiedyś tak było, że człowiek, nawet już dorosły człowiek, mieszkał z rodzicami aż do ślubu. Nie było czegoś takiego, że jestem już dorosły, chcę się usamodzielnić, wyprowadzam się. Ale od dawna już tak nie jest - dorastający człowiek "wyfruwa" w pewnym momencie swojego życia z rodzinnego gniazda i wcale niekoniecznie po to, aby założyć własną rodzinę. Po prostu chce być samodzielny i nie ma w tym nic złego. Nie uważam, aby w swoim nauczaniu Jezus nakazywał mieszkanie z rodzicami albo do ślubu, albo do śmierci. A skoro tak, to mogę mieszkać z kim chcę i to wcale nie jest grzechem, bo przecież to, że z kimś mieszkam nie oznacza, że z tą osobą uprawiam seks. Pewnie, że najczęściej, gdy ktoś mieszka ze swoim partnerem/partnerką, to sypiają ze sobą, ale co do zasady wspólne mieszkanie nie jest równoznaczne z cudzołóstwem i dlatego grzechem wg mnie nie jest.
_________________
 
 
 
EwaM 


Wiek: 41
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 2535
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Lis 14, 2007 5:13 pm   

Hm, no fakt Słonko.

W czasie studiów mieszkałam w jednym mieszkaniu z moim kolegą z liceum i dwiema koleżankami. Do pewnego stopnia prowadziliśmy nawet wspólne gospodarstwo. Wg interpretacji Dosi-Zosi popełniłam grzech. Ale co dopiero można powiedzieć o moim koledze? :o Mieszkał z trzema kobietami i żadna z nich nie była jego żoną. Zgroza! :lol:
 
 
Martysia 
mammolina


Wiek: 37
Dołączyła: 23 Sie 2007
Posty: 538
Skąd: Milano
Wysłany: Sro Lis 14, 2007 8:32 pm   

Czy to Biblia czy Koran czy jeszcze inna objawiona księga wszystko to kwestia interpretacji....a interpretacji może być wiele:) pozdro
_________________
 
 
 
jpuasz 


Dołączyła: 17 Maj 2006
Posty: 1210
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Lis 14, 2007 11:40 pm   

No wg mnie mieszkanie przed slubem (pod warunkiem, że para nie współżyje) też nie jest grzechem. Nawet jeśli śpią razem - mam tu na myśli leżenie obok siebie i "grzeczne" ( :D )przespanie całej nocy też grzechem nie jest. Bo ile razy sie zdaża, że np brat z siostra mają wspólny pokój? czasem nawet śpią na łóżku dwuosobowym. W końcu to też kobieta i facet - i co niby grzeszą?? wątpię. Także wydaje mi się, że stwierdzenie, że wspólne mieszkanie jest grzechem jest spowodowane tym, że zazwyczaj para jednak uprawia seks. A to juz jest niezgodne z nauką Kościoła.
_________________
Pozdrawiam :)
Paulina



 
 
juliazuk 


Wiek: 42
Dołączyła: 13 Lip 2007
Posty: 336
Skąd: Łódź/Warszawa
Wysłany: Czw Lis 15, 2007 8:07 pm   

Jeżeli odnosimy się do tekstu Pisma ?więtego, to przypominam, że pierwotnie do zawarcia związku małżeńskiego wystarczało, że para powie sobie, że biorą się za męża i żonę. Nie było przy tym świadków, księży obrączek... Po prostu ludzie łączyli się swoją wolą i miłością. Dopiero po jakimś czasie wprowadzono księdza, jako szafarza, aby mógł potwierdzić ważność zawarcia tego związku. Poza tym Pismo ?więte było tłumaczone dawno temu, a wtedy nie wyobrażano sobie, by nie być "żoną". No i wszystko zależy od tłumaczenia. Sakrament zawiera się między sobą przed Bogiem, cała reszta to tylko aspekty kulturowo-prawne. I co, to, że kocham tego człowieka przed ślubem jest złe, a po nagle staje się dobre? Bo przecież miłość fizyczna to ukoronowanie miłości duchowej, największy dar, jaki można dać z siebie ukochanej osobie. Wmawia się nam, że to jest brudne i złe, ale nie jest. Miłość jest, albo jej nie ma i to nie zmienia się nagle w dniu ślubu.
A mądry ksiądz wiele potrafi zrozumieć i dostrzec...
_________________




9.08.2008 r.
 
 
słonko 
projektant - amator


Wiek: 41
Dołączyła: 19 Kwi 2007
Posty: 2226
Skąd: Łódź/Warszawa
Wysłany: Pią Lis 16, 2007 1:30 pm   

Barwo!!! Dokładnie tak samo myślę! Nie potrafię pogodzić się z ideą jakoby Bóg uważał moją miłość do mężczyzny za brudną i złą i niech mnie Pan Bóg oceni, gdy przyjdzie na to pora.
_________________
 
 
 
Dosia_Zosia 


Wiek: 43
Dołączyła: 31 Sie 2007
Posty: 931
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Lis 16, 2007 2:03 pm   

Chyba każdy zgodzi się ze stwiedzeniem,że miłość to jest pragnienie dobra dla drugiego człowieka bardziej niż dla siebie samego. W takim kontekście pojmowania miłości, osobiście nie zniosłabym faktu że narażam ukochaną osobę na grzech chociażby przez wspólne spanie. Przecież ten mężczyzna jest tylko człowiekiem, istotą z krwi i kości, nie ma więc możliwości, żeby obecność ukochanej kobiety, jej zapach, ciepło itp. go nie ruszało. Więc w imię czego mam go narażać? Według mnie osobiście większym dobrem dla niego będzie jeżeli pójdzie spać do swojego domu i nie zgrzeszy niż mamy spać razem i wtedy prawdopodobieństwo grzechu jest dużo większe. Według mnie zawsze lepiej jest być powściągliwym niż posunąć się za daleko. Bo przecież przykazanie: nie cudzołóż można złamać na wiele sposobów, wcale ze sobą nie współżyjąc.
Wiem,że może mam poglądy ze średniowiecza ale cóż taki mam charakter i taki system wartości.
_________________
 
 
 
juliazuk 


Wiek: 42
Dołączyła: 13 Lip 2007
Posty: 336
Skąd: Łódź/Warszawa
Wysłany: Pią Lis 16, 2007 6:43 pm   

Słonko, dziękuję za poparcie i zgadzam się z Tobą - fajnie, że się zgadzamy.

Dosiu_Zosiu, masz prawo do swoich poglądów i ja je szanuje. Może rozumiemy cudzołożenie zupełnie inaczej, ale to nie ważne. Każdego z nas Bóg osądzi indywidualnie i tylko On zna nasze serca i może uznać coś za grzech lub nie. ?aden człowiek, w tym też ksiądz, nam tego nie powie. Trzeba więc żyć w zgodzie ze swoim sumieniem. I ja tak żyję.
I dobrze, że Ty żyjesz w zgodzie ze swoim.
_________________




9.08.2008 r.
 
 
Audiolka 


Wiek: 39
Dołączyła: 25 Kwi 2008
Posty: 2581
Skąd: Uć
Wysłany: Pią Cze 20, 2008 11:04 am   

A dla mnie przestrzeganie tego grzechu jest powodem do rozwodu.Jeżeli dwie osoby chca spedzic ze soba całe zycie na dobrze i złe musza sie poznac.
A sex jak same wiecie jest istotna sprawą w życiu-nie spróbuje przed ślubem, a po slubie jednak stwierdzą, ze nie maja satysfakcji z takiego związku??że nie odpowiadają sobie jako partnerzy-i co wtedy!?Do kończ życia maja udawać rozkosz?Oszukiwać się ?Nie o to chodzi w małżeństwie.
iść do xsiędza żeby poprosić o pomoc?
nie prędzej po kilku kłótniach iść do sędziego, żeby poprosić o rozwód,
Szanuje te pary które zdecydowały się na życie w czystości.
Po kolejne mamy dziecko przed ślubem-grzech śmiertelny(owszem do spowiedzi poszliśmy mnie xsiądz wymaglował na wszystkie strony,natomiast S od razu dostał rozgrzeszenie.)
Ale komunii nie mogliśmy przyjąc,bo dla kocioła nasze dziecko jest gorsze!
 
 
truskawka_ja 

Dołączyła: 26 Lut 2008
Posty: 781
Skąd: ...
Wysłany: Pią Cze 20, 2008 11:08 am   

Audiolka napisał/a:

Ale komunii nie mogliśmy przyjąc,bo dla kocioła nasze dziecko jest gorsze!

Komunii nie mogliście przyjąc nie dlatego, że Wasze dziecko jest gorsze - bo nie jest, tylko dlatego, ze wciąż żyjecie w grzechu. Po ślubie to się zmieni i wtedy nic nie stoi na przeszkodzie żebyście przyjmowali komunię.
 
 
Audiolka 


Wiek: 39
Dołączyła: 25 Kwi 2008
Posty: 2581
Skąd: Uć
Wysłany: Pią Cze 20, 2008 2:15 pm   

truskawka:)
ja wiem,ale o dziwo koleżanka miała tez taka sytuacje i bez problemu do komunii przystąpiła razem ze swoim partnerem..To już wg.mnie zależy od podejścia xsiędza.
 
 
juliazuk 


Wiek: 42
Dołączyła: 13 Lip 2007
Posty: 336
Skąd: Łódź/Warszawa
Wysłany: Pią Cze 20, 2008 2:56 pm   

Całkowity :offtopic:


Ale Wasze dziecko i tak jest przepiękne :)
_________________




9.08.2008 r.
 
 
Martysia 
mammolina


Wiek: 37
Dołączyła: 23 Sie 2007
Posty: 538
Skąd: Milano
Wysłany: Pon Lip 14, 2008 10:48 am   

ja jestem jeszcze przed spowiedzią i się boję jak cholera. olałam trochę, nie byłam jeszcze u pierwszej spowiedzi przedślubnej, a ślub za 12 dni! nie znam fajnych księży, nie wiem gdzie mogę iść. wybieram się dzisiaj, ale co mam udawać, że żałuję, że jestem w ciąży, skoro to nieprawda, bo to przecież najpiękniejsza rzecz jaka mogła mi się przydarzyć? co za bezsens w ogóle. jestem zła bo niepotrzebnie się stresuję. co za głupota w ogóle te karteczki do podpisu, Bóg i tak wie co źle robiłam...
_________________
 
 
 
truskawka_ja 

Dołączyła: 26 Lut 2008
Posty: 781
Skąd: ...
Wysłany: Pon Lip 14, 2008 10:59 am   

Nie wiem w jakim rejonie Łodzi mieszkasz, ale jeśli szukasz normalnego, wyrozumiałego księdza to polecam proboszcza w parafii o. Pasjonistów na Teofilowie. Tylko że on jest dość zajętym człowiekiem i nie zawsze można go zastać. I nie masz się czym stresować. Powodzenia :)
 
 
anuleczkam 

Wiek: 40
Dołączyła: 09 Sie 2007
Posty: 151
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lip 14, 2008 11:34 am   

Martysia, jesteśmy w takiej samej sytuacji. Tyle że ja mam dziecko już dziesięciomiesięczne ;)
I też zlałam sobie spowiedź po zapowiedziach, bo nie uważam, że moja Tola jest grzechem :lol: Pomijając wszystko to my jesteśmy małżeństwem po ślubie cywilnym i już sama nie wiem, jak i z czego się spowiadać. Z mieszkania ze sobą też :?: :!: Przecież to bzdura :!: Idę dziś do spowiedzi na 18:00. Martysia, gdzie mieszkasz :?: Może wybierzemy się razem, będzie hmmm, może nam razem lepiej, odważniej i w ogóle (no i zawsze obie możemy na księdza naskoczyć i wydrapać mu oczy, jak nam jakąś głupotę walnie hehehe).
_________________
 
 
Martysia 
mammolina


Wiek: 37
Dołączyła: 23 Sie 2007
Posty: 538
Skąd: Milano
Wysłany: Pon Lip 14, 2008 11:58 am   

Dziewczyny dzieki za odzew:) Anuleczkam moja parafia to kosciol Najswietszego Serca Jezusowego na Balutach, ale w zasadzie mieszkam juz u Narzeczonego przy Piotrkowskiej, zaraz przy Katedrze, w ktorej tez bierzemy slub, wiec w zasadzie zaraz po napisaniu mojego poprzedniego posta zebralam się i poszlam do Katedry bo przeczytalam, ze jest tam fajna spowiedz od 10.00 do 12-00! No i wszystko gładko i szybko poszło, do ciąży się nawet nie przyczepił, tylko gadka, że mam się więcej modlić, bo się odsunęłam od Boga za bardzo. Naprawdę spoko, Anuleczkam polecam :przytul: a tak się stresowałam, że mi się w pewnym momencie głos załamał...
_________________
 
 
 
anuleczkam 

Wiek: 40
Dołączyła: 09 Sie 2007
Posty: 151
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lip 14, 2008 7:24 pm   

Już po spowiedzi. Nie powiem, łzy mi poleciały, ale powiedziałam księdzu wszystko szczerze, od serca i tak, jak czuję. Miałam chwile, kiedy musiałam przestać mówić, żeby zebrać myśli, ale było dobrze. Czuję się lżejsza tym bardziej, że nawet nie pamiętam, kiedy byłam ostatni raz u spowiedzi. Także wszystko w porządku, nie ma się czego bać, ja byłam w Kościele, w którym będę ślubować, spowiedź jest po Myszy ?w.
_________________
 
 
Martysia 
mammolina


Wiek: 37
Dołączyła: 23 Sie 2007
Posty: 538
Skąd: Milano
Wysłany: Pon Lip 14, 2008 8:46 pm   

to dobrze, że już po:) ja tez sie dzis wzruszylam...
_________________
 
 
 
EwaM 


Wiek: 41
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 2535
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Lip 15, 2008 8:56 am   

A ja się wzruszyłam jak po tylu latach przerwy przyjęłam komunię.
 
 
fiona83 

Dołączyła: 19 Kwi 2006
Posty: 2952
Skąd: skądinąd
Wysłany: Wto Lip 15, 2008 10:07 am   

Mój kochany jak po 11 latach niebytności w konfesjonale dostał rozgrzeszenie, to prawie pod sklepienie mi wyfrunął :lol: Zapomniał jakie to fajne uczucie.
Z kolei ja im dłużej jest od dnia spowiedzi tym czuję się cięższa, więc staram się chodzić co 2 miesiące. :)
 
 
Audiolka 


Wiek: 39
Dołączyła: 25 Kwi 2008
Posty: 2581
Skąd: Uć
Wysłany: Wto Lip 15, 2008 9:23 pm   

anuleczkam napisał/a:
Martysia, jesteśmy w takiej samej sytuacji. Tyle że ja mam dziecko już dziesięciomiesięczne ;)
I też zlałam sobie spowiedź po zapowiedziach, bo nie uważam, że moja Tola jest grzechem :lol:


i ja też jestem w takiej sytuacjii:) po rozmowie z xsiedzem doszliśmy do wniosku że idziemy tylko do jednej spowiedzi przed samym slubem.



edit: poprawiłam cytat
kryszka
Ostatnio zmieniony przez kryszka Pią Lip 18, 2008 8:20 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
skrzypcia 

Wiek: 43
Dołączyła: 17 Lip 2008
Posty: 1
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Lip 17, 2008 8:47 pm   spowiedź przedślubna

Czy jest mi w stanie ktoś powiedzieć czy jest taka możliwość, aby spotkać się z księdzem i wyspowiadać się mu tak "twarz w twarz" bez tej całej regułki i w ogole
_________________
Skrzypcia
 
 
 
truskawka_ja 

Dołączyła: 26 Lut 2008
Posty: 781
Skąd: ...
Wysłany: Czw Lip 17, 2008 11:25 pm   Re: spowiedź przedślubna

skrzypcia napisał/a:
Czy jest mi w stanie ktoś powiedzieć czy jest taka możliwość, aby spotkać się z księdzem i wyspowiadać się mu tak "twarz w twarz" bez tej całej regułki i w ogole

Można. Wystarczy się wcześniej z księdzem umówić. Ale do takiej spowiedzi "twarzą w twarz" nie poszłabym do pierwszego lepszego księdza.
 
 
Audiolka 


Wiek: 39
Dołączyła: 25 Kwi 2008
Posty: 2581
Skąd: Uć
Wysłany: Czw Lip 17, 2008 11:42 pm   Re: spowiedź przedślubna

skrzypcia napisał/a:
Czy jest mi w stanie ktoś powiedzieć czy jest taka możliwość, aby spotkać się z księdzem i wyspowiadać się mu tak "twarz w twarz" bez tej całej regułki i w ogole


JAK NAJBARDZIEJ-SAMA ZNAM XSIEDZA U KTóREGO SIE TAK KIEDYS SPOWIADAłAM...
 
 
Dzesia 


Wiek: 39
Dołączyła: 12 Gru 2006
Posty: 64
Skąd: z Łodzi
Wysłany: Czw Mar 12, 2009 9:14 am   

Przeczytałam, co tu napisałyście, i mam taką sama sytuację, jaką miała Alma. Nie żałuję - ale do końca dobrze sie z tym nie czuję:/ Niestety, załatwiliśmy już wszystko do ślubu cywilnego (1 sierpnia) - salka, opłaty i termin w USC i nawet gdybym chciała, to nie sądzę, żebym znalazła kościół, gdzie trafię na wyrozumiałego księdza z terminem ślubu. Zreszta - jak to zrobić? Najpierw kościelny, a potem wszyscy goście fruuu do usc? Bez sensu. Zaczynam powoli żałować, że nie przemyślałam tego wcześniej. Niestety - sprawa z moją wiara jest baaardzo skomplikowana!
_________________
www.sygnaturka.blox.pl

 
 
EwaM 


Wiek: 41
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 2535
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Mar 12, 2009 10:21 am   

Ja tylko dodam, że u nas nawet nie sprawdzali tych karteczk do spowiedzi. Mój brat zabrał je przed ślubem do zakrystii i chciał je oddać księdzu, ale ksiądz powiedział, że ich nie chce. Czyli teoretycznie nawet gdybyśmy nie poszli do spowiedzi to nikt by nawet o tym nie wiedział.

Natomiast wszystkim, głównie osobom postępującym zgodnie z naukami KK, polecam lekturę Bibilii. Ja przeczytałam ostatnio Księgę Rodzaju (tylko tyle na razie) i w miarę zaglębiania się w lekturę szczęka opadała mi coraz niżej i niżej, a oczy wyszły mi dosłownie z orbit. :o I zrozumiałam, że czasy się zmieniają, Bóg się zmienia razem z czasami, a KK tkwi w starożytności. Nie każdą naukę płynącą z Bibli, od Chrystusa, z KK należy dzisiaj traktować dosłownie i ściśle się jej trzymać.
 
 
truskawka_ja 

Dołączyła: 26 Lut 2008
Posty: 781
Skąd: ...
Wysłany: Czw Mar 12, 2009 1:23 pm   

EwaM napisał/a:
Natomiast wszystkim, głównie osobom postępującym zgodnie z naukami KK, polecam lekturę Bibilii. Ja przeczytałam ostatnio Księgę Rodzaju

Chrzescijanstwo jednak bardziej czerpie z Nowego Testamentu...

[ Dodano: Czw Mar 12, 2009 1:25 pm ]
EwaM napisał/a:
Bóg się zmienia razem z czasami

Chyba jednak wierzymy, ze Bog jest niezmienny i czas go nie dotyczy, ale moze cos przeoczylam.
 
 
EwaM 


Wiek: 41
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 2535
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Mar 12, 2009 1:40 pm   

truskawka_ja napisał/a:

EwaM napisał/a:
Bóg się zmienia razem z czasami

Chyba jednak wierzymy, ze Bog jest niezmienny i czas go nie dotyczy, ale moze cos przeoczylam.


Też mi się tak wydawało. Ale starotestamentowy Bóg nie jest tym samym Bogiem, o którym naucza Chrystus. Poza tym, nawet w pierwszej księdze Starego Testamentu (bo tylko tyle na razie pzeczytałam), Bóg wielokrotnie zmienia zdanie i modyfikuje swoje decyzje, bo okazuje się, że jego pierwotne założenia nie są do końca słuszne lub też człowiek nie dorasta do boskich oczekiwań. Zmienia więc świat dostosowując go do człowieka.
A najbardziej zszokował mnie jeden akapit gdzie jest wyraźnie napisane, że Bóg pożałował, że stworzył świat, bo nie podobało mu się to co widział.
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Czw Mar 12, 2009 1:42 pm   

EwaM napisał/a:
Nie każdą naukę płynącą z Bibli, od Chrystusa, z KK należy dzisiaj traktować dosłownie i ściśle się jej trzymać.

Zeby nie stosować dosłownie to oczywiste :roll: : rzadko ktoś nadstawia "dosłownie" drugi policzek czy "kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem". Już widzę tych kamieniujących ludzi na polskich ulicach....
Co do ścisłego trzymania to jednak - tak, jeśli chce się być katolikiem.
Moje całe zdanie na ten temat wyraziłam (kilka lat temu, jak widzę) na pierwszej stronie tego tematu, więc nie będę się powtarzać. Wciąż aktualne i nie wycofuję się z niego. Zainteresowanych odsyłam. :)

[ Dodano: Czw Mar 12, 2009 1:43 pm ]
EwaM napisał/a:

A najbardziej zszokował mnie jeden akapit gdzie jest wyraźnie napisane, że Bóg pożałował, że stworzył świat, bo nie podobało mu się to co widział.

Z przymrużeniem oka :wink: - wcale Mu się nie dziwię.
_________________
 
 
Tissaia 
pani stara*


Wiek: 38
Dołączyła: 14 Kwi 2008
Posty: 536
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Mar 19, 2009 12:04 am   

Wiecie co, dziewczyny - z całym szacunkiem, ale jesteśmy wszystkie dorosłe, więc jak się deklarujecie jako katoliczki, to trzeba myśleć o wszystkich tego konsekwencjach.

Dla mnie spowiedź do idea absurdalna, komunia nie ma żadnego znaczenia, a czystość przedmałżeńska to "nie moja kupka herbaty" (jak mawia jeden znajomy)... no ale krucafuks, nie udaję katoliczki i mówię głośno "jestem niewierząca". Nie potrafiłabym iść do spowiedzi i powiedzieć, że żałuję tego, co robiłam z narzeczonym przed ślubem, bo nie żałuję ani sekundy. Ani tym bardziej nie wyobrażam sobie obiecywać poprawy. Jak ktoś się ze swoją religią tak drastycznie nie zgadza, no to niech potem nie marudzi, że mu ciężko u spowiedzi.

Ja traktuję te sprawy poważnie i nie robiłabym ze swojego ślubu szopki pt. "przez jeden dzień będę udawała dobrą katoliczkę". Szanuję prawdziwą wiarę i właśnie dlatego nie będę podobną hipokryzją obrażała ludzi, dla których to naprawdę coś znaczy.

I nie ma co się pocieszać "kiedyś Kościół uzna prezerwatywy i seks przedmałżeński", bo tego nie wiadomo. Podobnie, jeśli uznajecie Katechizm i Biblię za stos starych pierdół, to chociaż nie nazywajcie się katoliczkami.

Przepraszam, jeśli kogoś obraziłam tym postem, ale spójrzcie na siebie uczciwie. Nie podoba wam się nauka Kościoła? Nikt nie każe w nim być.
_________________
*Mój wieczór panieński, etap szaleństw w klubie, przyplątuje się jakiś facet i zwraca do mojej zamężnej już wtedy koleżanki:
-To ty jesteś ta panna młoda?
Koleżanka:
-Nie, ja jestem już pani stara...

Mission accomplished 06.06.09. :)
 
 
truskawka_ja 

Dołączyła: 26 Lut 2008
Posty: 781
Skąd: ...
Wysłany: Pią Mar 20, 2009 9:56 am   

Z calym szacunkiem Tissaia, ale po przeczytaniu Twojego postu bylam pewna, ze bierzesz slub cywilny. A Ty bierzesz slub mieszany. Wiec rozumiem, ze cala ta krytyka hipokryzji katolikow odnosi sie rowniez do Twojego narzeczonego, prawda?
 
 
Tissaia 
pani stara*


Wiek: 38
Dołączyła: 14 Kwi 2008
Posty: 536
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Mar 20, 2009 10:30 am   

Owszem, odnosi i dużo dyskutujemy na ten temat, on też ma postawę "jestem katolikiem, ale nie uznaję..." i prosto w oczy mu mówię, że jest hipokrytą.

Swoją drogą jestem ciekawa, ile z tego katolicyzmu zostanie po ślubie, jak matka mu nie będzie kazała chodzić do kościoła :]
_________________
*Mój wieczór panieński, etap szaleństw w klubie, przyplątuje się jakiś facet i zwraca do mojej zamężnej już wtedy koleżanki:
-To ty jesteś ta panna młoda?
Koleżanka:
-Nie, ja jestem już pani stara...

Mission accomplished 06.06.09. :)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
statystyki odwiedzin z innych stron


Publikowanie w całości lub fragmentach treści zawartych na Łódzkim Forum Weselnym bez zgody administratorów forum jest zabronione.
Reklamy
www.foto-sobieraj.com.pl