Strona korzysta z plikow cookie w celu realizacji uslug zgodnie z Polityka prywatnosci.

Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookie w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.

Forum Weselne miasta Łodzi Strona Główna Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  KalendarzKalendarz  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum
 Ogłoszenie 
Wasze albumy zdjęć ALBUM
Regulamin forum REGULAMIN
Reklama w serwisie REKLAMA

Poprzedni temat «» Następny temat
życie towarzyskie poza związkiem
Autor Wiadomość
Alma_ 


Dołączyła: 03 Paź 2005
Posty: 3531
Skąd: z całkiem bliska
Ostrzeżeń:
 1/3/7
Wysłany: Pon Sty 16, 2006 2:50 pm   życie towarzyskie poza związkiem

Kilka uwag rzuconych w innym wątku skłoniło mnie do zastanowienia się nad tematem - no właśnie - czy poza Waszym związkiem (małżeństwem, ale nie koniecznie) macie osobne życie towarzyskie, przyjaźnie, kontakty? Jak wiele czasu chcecie i jesteście w stanie im poświęcić? Jak reagują na to Wasze drugie połówki?

U nas jest tak, że każde z nas ma swoich przyjaciół, choć oczywiście znamy ich nawzajem - ale oczywistym jest, że ja mam większą potrzebę spotkania się z moimi przyjaciółmi, a Ł. ze swoimi, a na wszystko niestety brak czasu (przez tę naszą nieszczęsną emigrację...) - dlatego zdarza się, że spotykamy się z nimi osobno. Czasem też, z różnych przyczyn, chodzimy osobno na imprezy, itp. Cieszę się, że mamy w tej kwestii identyczną wizję - Ł. bez problemu zaakceptował nawet moje spotkania z przyjacielem, który był moim pierwszym chłopakiem (o czym oczywiście wie) ;) ?le czułabym się, gdyby nasz związek mnie krępował i wiem, że on tez by tego nie zniósł.

Dodam jeszcze, że mamy dość liczne i różnorodne gorno przyjaciół (z premedytacją piszę "przyjaciół" - nie chodzi o zwykłych znajomych), na spotkania z którymi tak bardzo brakuje nam czasu... Dlatego jeśli tylko jesteśmy w Łodzi, to praktycznie całe dnie spędzamy z nimi (albo z naszymi rodzinami) - nie pamiętam, kiedy robiliśmy coś tylko we dwoje w weekend :lol:

A jak jest u Was?
_________________
chez alma |
Ostatnio zmieniony przez Alma_ Pon Sty 16, 2006 11:44 pm, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Kot 


Wiek: 44
Dołączyła: 27 Kwi 2005
Posty: 1423
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Sty 16, 2006 3:21 pm   

:)
_________________
... pamiętasz była jesień....

Ostatnio zmieniony przez Kot Wto Gru 05, 2006 2:49 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
kryszka 
z doskoku ;)


Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 4836
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Sty 16, 2006 3:40 pm   

U nas pełna dowolność. Każdy robi na co ma ochotę, byle tylko druga strona wiedziała gdzie się jest. :wink: Nie ciągam go na babskie spotkania, on mnie na piwo z kolegami, bo i po co? :lol: A do wspólnych znajomych chodzimy razem.

Są takie dni, że widujemy się z mężem pół godziny dziennie, i nawet wtedy nie ma żadnego ciśnienia, że weekend dla nas. Jak mam plany to idę, mąż niech sobie pośpi albo zajmie się komputerkiem - wtedy jest w siódmym niebie. :30:

Jedyne co, to spotkania rodzinne - obowiązkowo razem dla wsparcia duchowego. 8)



A ja mam pytanie do Agatki. W wątku spotkaniowym napisałaś
Agatka_P napisał/a:
chociaż ja sobie wogóle bez niego nie wyobrażam

i naprawdę mnie intryguje dlaczego koniecznie z Twoim facetem, a bez niego w ogóle nie ma mowy. Mi to trudno pojąć... Nie pozwoli? :roll:
 
 
Linka 


Wiek: 45
Dołączyła: 29 Mar 2005
Posty: 334
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Sty 16, 2006 3:41 pm   

My mamy raczej wspólnych znajomych, ale nasze życie towarzyskie raczej ostatnio wegetuje. Oboje pracujemy, dokształcamy się :roll: także brakuje nam czasu nawet dla siebie. Nie pamiętam też kiedy ostatnio byłam na babskich plotach przy kawie :( A wiem że będzie jeszcze trudniej...Zdziczeję zupełnie bez ludzi.
_________________


:)
 
 
gosiaczek 

Dołączyła: 27 Sie 2004
Posty: 645
Skąd: stąd i z owąd
Wysłany: Pon Sty 16, 2006 3:43 pm   

Mnie się sprawa zycia towarzystkiego komplikuje o tyle, że mój mąż nie ma bliskich znajomych, z którymi mógłby się ot tak spotykać towarzysko. Tylko rodziców. A mnie są potrzebne różne psiapsiółki na spacer, na zakupy i na ploty wreszcie. A przy tych czynościach - jak wiadomo - chłop jest raczej zbędny.
Poniewaz jednak wiem, że aktualnie jestem jego najbliższa osobą i lubi ze mna pobyc (było nie było mąż), spotkania pozamałżeńskie staram się planować wtedy, kiedy jest w pracy lub na kursach.
?ródło moich znajomości to zupelnie inny temat. Dla kogoś, kto nie korzystał w ten sposób z netu, po drugiej stronie monitora zawsze kryje się co najmniej jakiś wampir.

A, i zgadzam sie z Kotem - niedziela to dzień święty i szczególny, i na pewno tego dnia nie zostawiłabym mojego mężusia samego w domu.
 
 
Agatka_P 


Wiek: 41
Dołączyła: 07 Wrz 2005
Posty: 1093
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Sty 16, 2006 3:46 pm   

Nie no pozwoli, i czasami wybieram się bez niego, ale jakoś nie lubie bez niego
 
 
Alma_ 


Dołączyła: 03 Paź 2005
Posty: 3531
Skąd: z całkiem bliska
Ostrzeżeń:
 1/3/7
Wysłany: Pon Sty 16, 2006 3:50 pm   

kryszka napisał/a:
Są takie dni, że widujemy się z mężem pół godziny dziennie, i nawet wtedy nie ma żadnego ciśnienia, że weekend dla nas. Jak mam plany to idę, mąż niech sobie pośpi albo zajmie się komputerkiem - wtedy jest w siódmym niebie. :30:

O to, to... i z wzajemnością ;)

W ogóle - Kryszko, podpisuję się pod całością Twojej wypowiedzi obiema łapkami :30:
_________________
chez alma |
 
 
szczako 

Wiek: 44
Dołączyła: 11 Lis 2005
Posty: 2216
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Sty 16, 2006 5:16 pm   

zgadzam sie z wypowiedzia Kryszki.

poniewaz jestesmy z M. od 7 lat, a znamy sie od 7 klasy, wiec znajomych sila rzeczy mamy wspolnych. na wiekszosc spotkan chodzimy wiec razem. bo wspolni znajomi szkolni, wspolni z AIESECu, ... przyjaciol tez mamy wspolnych (w wiekszosci).

ale ...
on ma swoje 'dzialeczki' z facetami, a ja swoje spotkania Fresco Teamu (same babeczki) i nie ma mowy, zebysmy sobie 'nie pozwolili' isc na takowe spotkania. no chyba, ze jest jakas rodzinna imprezka.

ogolnie zle bym sie czula organiczajac M. i tak samo zle, jakby on mnie w jakikolwiek sposob ograniczal.

a jezeli chodzi o spotkania Forumowe, to reakcja bylaby taka sama, jak partnera Almy_ :P

mysle, ze te lata, kiedy jestesmy oboje w roznych krajach tez nas wiele nauczyly jezeli chodzi o nas czas. oczywiscie teraz kiedy widzimy sie raz na dwa-trzy miesiace na weekend, to spedzamy czas tylko ze soba, ale nie wyobrazam sobie, ze majac Rodzinki, Przyjaciol i znajomych 'w zasiegu reki' siedzimy tylko razem w domku.
_________________
 
 
strawberrytea 


Wiek: 42
Dołączyła: 19 Lip 2005
Posty: 667
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Sty 16, 2006 9:42 pm   Re: życie towarzyskie poza związkiem

Alma_ napisał/a:

U nas jest tak, że każde z nas ma swoich przyjaciół, choć oczywiście znamy ich nawzajem - ale oczywistym jest, że ja mam większą potrzebę spotkania się z moimi przyjaciółmi, a Ł. ze swoimi, (...)dlatego zdarza się, że spotykamy się z nimi osobno. Czasem też, z różnych przyczyn, chodzimy osobno na imprezy, itp.

U nas jest dokładnie tak jak u Almy :)
Jesli chodzi o ploty z przyjaciółką-wiadomo-chodze sama. No chyba że postanawiamy spotkać sie we 3kę czy 4ke (z połówka przyjaciółki) i też jest super.
A co do imprez...przyznam że najbardziej lubie chodzic z moją połóweczką ale różnie bywa, czasem się nie da - z róznych przyczyn
Ostatnio była bardzo zabawna sytuacja u nas :) No więc parę dni temu wyszlismy razem na piwo... ttyle że do innych pubów ;) Mój mąz umówił się po prostu ze znajomymi z pracy a moi znajomi tez uknuli spotkanie :) Wrócilismy do domku prawie o tej samej porze...
_________________
W naszej zielonej kuchni
 
 
Pusiak 
- Dyktator


Wiek: 42
Dołączyła: 15 Lut 2005
Posty: 3311
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Sty 17, 2006 10:03 am   

Mamy wspólnych znajomych i mamy soich znajomych :) Tyle że moi znajomi i przyjaciele siedzą głównie w Wawie, moja jedyna łódzka psiapsióła aktualnie siedzi w Luksemburgu, i już jej nie widziałam szmat czasu, bo nawet na Nasz ślub nie mogła sie stamtąd wyrwać :( Ale oczywiście nie mam nic przeciwko temu, żeby Mefiu sam poszedł na piwo z kumplami, ani On nie ma nic przeciw temu żebym ja gdzies poszła sama, pominąwszy oczywiscie fakt, że wtedy strasznie sie martwi, czy mi sie nic nie stanie :) Natomiast jesli chodzi o spotkania forumowe, to własnie sie ostatnio dowiedziałam, że bez strachu puszcza mnie tylko i wyłącznie dlatego, że zna kryszkę i wie, że nie obracałaby sie w "podejrzanym" towarzystwie :D A poza tym sam nie omieszkał przybyc ze mną na kilka spotkań w charakterze obstawy i w celu wybadania sytuacji :) - uwierzcie mi, że obśmiałam sie jak rzadko :) No i, kryszka, wielkie dzieki, że tu jesteś :)
_________________

 
 
 
kryszka 
z doskoku ;)


Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 4836
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Sty 17, 2006 11:12 am   

Siedzę i kwiczę :lol:

:hahaha: :hahaha:
Pusiak napisał/a:
Natomiast jesli chodzi o spotkania forumowe, to własnie sie ostatnio dowiedziałam, że bez strachu puszcza mnie tylko i wyłącznie dlatego, że zna kryszkę i wie, że nie obracałaby sie w "podejrzanym" towarzystwie :D [...] No i, kryszka, wielkie dzieki, że tu jesteś :)

Pusiaczku :graba:



Gosiaczku - przekaż mężowi co powyżej. 8) Z taką rekomendacją musi cię puścić. :30:
 
 
Pusiak 
- Dyktator


Wiek: 42
Dołączyła: 15 Lut 2005
Posty: 3311
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Sty 17, 2006 11:24 am   

Ja nie kwiczałam i nie spadłam ze stołka tylko i wyłącznie dlatego, że siedziałam w restauracji i troche nie wypadało tarzać sie ze smiechu pod stołem :D Podziwiam siebie za opanowanie :D
_________________

 
 
 
gosiaczek 

Dołączyła: 27 Sie 2004
Posty: 645
Skąd: stąd i z owąd
Wysłany: Sro Sty 18, 2006 9:51 am   

kryszka napisał/a:

Gosiaczku - przekaż mężowi co powyżej. 8) Z taką rekomendacją musi cię puścić. :30:


Problem w tym, że on nie jest Mefiu. No i sa przeszkody natury obiektywnej, o czym napisałam w wątku spotkaniowym
 
 
Filomena 

Dołączyła: 31 Sie 2004
Posty: 365
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Sty 18, 2006 11:36 am   

W naszym związku panuje swoboda co do spotykania się bez asysty współmałżonka. Czasem jest tak, że wolę pobyć z przyjaciółką sama, czasem spotykamy się wszyscy. Ja też nie zawsze mam ochotę asystować przy męskich pogaduszkach o broni, bitwach średniowiecznych i tym podobnych sprawach. Jestem niezależna z charakteru i nie znoszę, kiedy ktoś próbuje mnie ograniczać.

Z męża też niezgorsze ziółko i nawet mam do niego żal o to, że kiedyś w newralgicznym momencie związku wybrał kolegów, a nie mnie. Ale w związku z tym mam alibi na swoje samotne wyjścia :wink: .
 
 
Agas 


Dołączyła: 17 Lip 2006
Posty: 115
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Wrz 29, 2006 8:50 am   

my wychodzimy raczej razem na spotkania ze znajomymi , bo mamy ich wspólnych.jednak jesli on mma ochote wyjśc ze swoimi kumplami na piwo to mnie nie ciągnia podobnie jest z mojej strony, ale wiemy gdzie każda strona w danej chwili przebywa tak dla bezpieczeństwa
 
 
FifthAvenue 


Wiek: 46
Dołączyła: 23 Lut 2006
Posty: 1028
Skąd: Lodz
Wysłany: Pią Wrz 29, 2006 11:42 am   

U nas jest troszke inaczej.
Na poczatku znajomości mielismy 2 kręgi znajomych. Najpierw ja poznałam towarzystwo Ł i trochę czasu spędzaliśmy z jego znajomymi. Nie mogę powiedzieć, że jakoś specjalnie przypadli mi do gustu - zupełnie nie moja bajka.
Później Ł stopniowo poznawał moich znajomych i już było łatwiej, bo jakoś wszystko tak naturalnie "zaskoczyło" - on polubił moje kolezanki i kolegów, oni zaakceptowali jego. Ja nie czułam jakiejś strasznej potrzeby, żeby spotykać się z jego znajomymi, więc siła rzeczy często spedzaliśmy trochę czasu "każdy ze swoimi"
Później życie samo zweryfikowało znajomych - wspólnie przy różnych okazjach poznawaliśmy nowych ludzi, juz naszych wspólnych znajomych. Starzy znajomi oczywiście zostali, ale chyba bardziej z mojej strony niż ze strony Ł. Miewałam czasami wyrzuty sumienia, ze przez nasz związek on sie troche "odcina" od swoich, ale szybko mi przeszło kiedy zobaczyłam, ze to tak naprawdę jego świadoma decyzja.... Jakoś bardziej odpowiadalo mu moi. Cieszę się, bo wiem, że z tamtymi ludźmi nigdy nie znalazłabym wspólnego języka... czasami spotykam ich i rozmowa się zwyczajnie nie klei... sam Ł ma już problemy, żeby odnależć się w dawnym gronie.
Dużo czasu spędzamy razem, we dwoje ale mamy wielu znajomych z którymi możemy wyjść na piwko, iść na imprezę, posiedzieć w domku i robić to co się normalnie ze znajomymi robi. Wszystko wyszlo bardzo naturalnie, nikt nikogo na żadną stronę nie przeciągał.. no może czasami ja sie trochę buntowałam, ale myślę, że teraz Ł wie i rozumie doskonale dlaczego. Uwazam, że jest fajnie.
Ale jeśli mam ochotę poszalec w sklepach albo po babsku poplotkowac - zawsze wiem do kogo zadzwonić i z kim się spotkać :-) I nei ma żadnych sprzeciwów ze strony mojej połówki.
Jest dobrze.
_________________
DON'T HATE ME BECAUSE I'M BEAUTIFUL.HATE ME BECAUSE YOUR MAN THINKS I AM !


[/url]
 
 
Agati 


Wiek: 43
Dołączyła: 12 Kwi 2006
Posty: 278
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Wrz 29, 2006 12:12 pm   

My mamy w większości wspólne towarzystwo. I zazwyczaj z nimi spędzamy czas. A dokładniej wygląda to tak: Umawiamy się wszyscy razem. Faceci idą na jakiś bilard, rzutki i piwko. My na kawkę, ploty i zakupy. A potem spotykamy się w jakimś pubie gdzie można potańczyć i pobawić się. Zresztą nawet w takich sytuacjach bawimy się tak, żeby się nie ograniczać. Znamy się w towarzystwie tyle czasu, że prawie każdy rozmawia i bawi się z kim chce. Z przymrużeniem oka patrzymy na pary-bluszcze, które wiszą tylko na sobie :wink:
Ważne jest, że na imprezę przyszlismy razem (mówię tu o naszej ekipie) i razem wychodzimy. Jest to sprawdzone, bezpieczne i cieszę się, że tak to wygląda :)
Jeśli chodzi o takie wyjścia np w tygodniu. M. na piwko z kumplem, albo ja do psiapsiółki na plotki-głupotki to też nie ma problemu.

Generalnie, więc mogę w większości podpisać się pod postami Kryszki i Almy ;)
Tylko powiem szczerze, że tak sytuacja zaczęła wyglądać od momentu kiedy zamieszkaliśmy ze sobą. Wczesniej miałam troszkę takie zapędy jak Agatka :D Nie lubiłam wychodzić nigdzie bez mojego Misia :]
Dlatego Agatka, spokojnie wszystko się wyklaruje z czasem i też dojdziesz do tego, że czasami bez chłopa jest duuuużoooo lepiej :hyhy:
_________________



:serce: Ach... 16.06.2007. :serce:
 
 
 
eir 

Wiek: 38
Dołączyła: 19 Sie 2006
Posty: 34
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Wrz 29, 2006 12:31 pm   

My wszedzie chodzimy razem. Jesli jest impreza, a R. nie ma czasu, albo nie chce na nia isc, ja tez nie ide i na odwrot. Jakos nigdy nie bawily mnie specjalnie te babskie plotki, a R. najwidoczniej nie bawia meskie spotkania przy piwie.
 
 
Kati 


Dołączyła: 23 Lut 2004
Posty: 3262
Skąd: :)
Wysłany: Pią Wrz 29, 2006 1:00 pm   

Hmm

Moje przyjaciółki jeszcze od podstawówki;) mieszkają jedna w Łodzi, a druga w Wieruszowie. Ja w Warszawie. Tak nas rzucił los. Spotykamy się jak tylko możemy, ale spotkania na kawję popołudniu czy wypad w tygodniu na zakupy już racze z przyczyn w/w odpadają :cry: Tu w Warszawie mam tylko znajomych Arka, więc na wszelkie spotkania chodzimy razem (zresztą to mi odpowiada) , no może za wyjątkiem wieczoru kawalerskiego, na którym był ostatnio... :roll: :wink:
Mam jeszcze koleżanki z pracy, ale bliższych z nimi kontaktów nie utrzymuję z różnych względów.
Na spotkania forumowe odkąd jestem na wygnaniu jakoś nie mogę dotrzeć :niepewny:

dobrze, że forum istnieje :niepewny:
 
 
 
Gabro 

Dołączyła: 15 Mar 2007
Posty: 699
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Sie 24, 2007 11:48 am   

Większość znajomych mamy wspólnych. ?adne z nas nie ma jednak nic przeciwko spotkaniom drugiej połówki ze znajomymi bez udziału tej pierwszej :) Wiadomo, że nie będę na siłę brała M. na spotkanie z koleżanką, a tym bardziej nie wyobrażam sobie, żebym siedziała z M. i kolegami na piwie (jako jedyna przedstawicielka płci pięknej). Jeśli jest zaplanowane spotkanie w gronie mieszanym, to z reguły chodzimy razem.
 
 
*lmyszka 
Moderator
EL jak elmyszka :P


Wiek: 40
Dołączyła: 26 Lis 2006
Posty: 2328
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Sie 24, 2007 12:40 pm   

my też mamy wspólnych znjamoych :) no chyba że Marcin idzie na piwko z kolegami z pracy to ja juz się nie wcinam bo po co mi :) sama żadko wychodzę gdyż zawsze jest grono mieszane a zresztą potem nie lubie sama wracać po nocach :)
_________________
 
 
 
gosc
[Usunięty]

Wysłany: Nie Sie 26, 2007 9:02 am   

My też mamy wspólnych znajomych ale ja jednak czasem lubię się spotkać sama z jakąś koleżanką, mam kilka sprawdzonych. Jednak najczęściej na spotkania towarzyskie wybieramy się razem z Crissem. Lubię być z nim, czuję się pewniej i bardziej swobodnie.
 
 
justinaa 


Wiek: 40
Dołączyła: 10 Mar 2008
Posty: 1601
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Gru 30, 2008 10:22 am   

ja znów podbijam wątek, ponieważ jest to dośc ciekawy temat :)

mój mąż na całe szczęście (jak dla mnie oczywiście :) ) nie jest typem faceta, który wychodzi z kolegami na piwo, ale za to ja mam parę serdecznych koleżanek z liceum i nie tylko, z którymi spotykam się na piwko, czy idziemy do kina, w babskim gronie, beż mężów i partnerów :)
poza tym mam też znajomych z pracy, z którymi też spotykam się bez męża, bo mamy swoje kody etc i sądzę, że mąż nie czułby się z nami dobrze

a co do reakcji mojego Małża na moje wyjścia bez niego, to nie jest zachwycony, zwłaszcza, jeśli jest to weekend, więc idziemy na kompromis i umawiam się z moim koleżankimi etc w tygodniu kiedy D. pracuje do 22 albo w jego pracujące weekendy i wówczas i wilk syty i owca cała :)
_________________

www.boatmummy.blogspot.com
www.lodzkiemamy.pl
 
 
izunia_82 

Wiek: 41
Dołączyła: 07 Lis 2007
Posty: 1376
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Gru 30, 2008 10:31 am   

Czasami zdarza się, że umawiamy się osobno na jakieś spotkanie, ale jest to rzadkością. Najczęściej jednak wychodzimy razem.
_________________


 
 
EwaM 


Wiek: 41
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 2535
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Gru 30, 2008 3:49 pm   

Mój mąż pracuje specyficznie, często nie ma go przez 24 godziny, często też wyjeżdza na długie tygodnie. I ja mam wtedy czas na balangi :wink: Spotykam się z koleżankami, odwiedzam rodzinę, szwendam się gdzieś z mamą itd. Nawet do teściowej zajrzę, żeby nie była taka samotna, bo mój mąż zawsze z tatą wyjeżdża.
Po prostu nie lubię zbyt długo siedzieć sama w domu.

Dominik w czasie małżeństwa dwa razy wyszedł sam - na spotkanie z klasą z liceum.
 
 
klarysa 

Dołączyła: 01 Lut 2007
Posty: 895
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Sty 27, 2009 9:16 pm   

Jeśli spotkanie ze znajomymi jest ustalone w piątek to wychodzą sama (mąż w pracy). Nie ma nic przeciwko temu, nie ma sensu, żeby jego praca ograniczała nas oboje. On wychodzi beze mnie, kiedy mam dodatkową pracę weekend lub jestem chora.

Nie do końca lubię to wychodzenie oddzielnie (oczywiście nie chodzi mi tu o babskie wieczory). Przez wiele lat byłam sama, zawsze bez pary na imprezie, kiedy koleżanki były z chłopakami. Teraz mam męża, ale często jego i tak nie ma :( Czuję się jak singielka.
 
 
Misiak87 
Misiakomamusia:)


Wiek: 36
Dołączyła: 13 Lis 2007
Posty: 1983
Skąd: okolice Łodzi
Wysłany: Wto Cze 29, 2010 8:44 am   

Ten temat nigdy nie był dla nas żadnym problemem. W sumie zaczęłam się zastanawiać jak to u nas jest dopiero teraz, jak zobaczyłam ten wątek. :smile: Mamy wspólnych znajomych, ale też mamy swoich znajomych, i nie dzielimy dni tygodnia na "spędzamy razem" i "spędzamy ze swoimi znajomymi". Widujemy się z nimi kiedy chcemy, zazwyczaj to jakoś spontanicznie wychodzi. :] K idzie na piwo- OK, ja idę na ploty;) - OK, idziemy razem do wspólnych znajomych- OK. Nie wyobrażam sobie żeby K mnie wyciągał ze sobą na piłkę, albo żebym ja go ciągała do przyjaciółki na winko. :razz:
_________________
 
 
Elaska 

Dołączyła: 13 Lip 2008
Posty: 30
Skąd: Lodz
Wysłany: Pią Sie 06, 2010 8:34 pm   

U nas jest dokladnie tak samo. Zero presji, zebysmy gdzies na sile wzajemnie ciagali sie. Jedynie na doroczny bal karnawalowy w mojej firmie nie moge pojsc sama, skoro jestem mezatka.
_________________
Elaska
 
 
justyncia83 

Wiek: 41
Dołączyła: 19 Wrz 2006
Posty: 55
Skąd: ŁÓDŹ
Wysłany: Czw Lut 05, 2015 9:37 am   potrzebne obiektywne spojrzenie :)

witam foremki.
Razem z mężem jestesmy 8 lat. Bardzo go kocham i świata poza nim nie widzę. W naszym wspólnym życiu razem jest wporzadku choć jak w każdym związku są dobre i złe chwile. Mamy wspólnych znajomych z którymi ostatnio rzadko sie widujemy ponieważ dużo czasu spędzamy w pracy. Ja od czasu do czasu spotkam się z przyjaciółka na kawie ale to spotkanie czysto babskie.
Mąż zamiast wyjść gdzies z domu z chłopakami woli ich zaprosić do domu. jednak spotykają się naprawde rzadko.
Generalnie nie jestem jakąś zazdrośnicą. Jednak w grudniu odkryłam tajemnicę mojego męża. Od dobrego roku w tajemnicy przede mną pisał i rozmawiał przez telefon ze swoją byłą dziewczyna z którą był chyba z 14 lat temu. Ogólnie kiedyś jak o niej rozmawialiśmy to mówił, że była to tylko wakacyjna znajomość trwajaca może ze 2 -3 lata.Nic więcej. Więc nie bylam o nią zazdrosna. Sprawa dla mnie była zakończona. Ona ma męża i 2 dzieci i mieszka daleko od nas. Jednak w grudniu odkryłam, że pisali ze sobą i to w czasie gdy byłam w pracy i jej mąż też. Umawiali sie na telefony kiedy nie ma " nas" w domu - żeby nas nie denerwować.
Gdy to odkryłam przez przypadek zrobiłam mu awanturę. Poczułam się strasznie oszukana i zdradzona bo myślałam, że ta znajomość jest już dawno zakończona.
Mąż tłumaczył się że to nic takiego że tylko sobie gadali - ale jeśli faktycznie tak było to czemu to trzymać w tajemnicy i za plecami flirtować sobie. Niby dla naszego dobra, żebym się nie denerwowała. No ale po takim czasie jak to odkryłam wcale lepiej sie nie poczułam. Mąż powiedział że się z nia nie kontaktuje. Wierzę mu, bo chcę wierzyć.
Ale obawiam się, że z czasem ta znajomość się odnowi. Więc zastanawiam się czy mężowi nie pozwolić żeby z nią pisał, wolałabym żeby nie robił tego za moimi plecami. Co mam robić drogie foremki - doradźcie mi coś. Czy ja jestem zołzą i zazdrośnicą? Boję się, że stracę męża przez ta znajomość. Ale też nie chcę mu stawiać zakazów.Bo tym go nie zatrzymam.
_________________
JUSTYNCIA83
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Czw Lut 05, 2015 8:54 pm   Re: potrzebne obiektywne spojrzenie :)

justyncia83 napisał/a:
Umawiali sie na telefony kiedy nie ma " nas" w domu - żeby nas nie denerwować.

Dosyć pokrętne wytłumaczenie :roll: , choć nie wykluczam, że może być prawdziwe.
Tylko, na siłę, takie niewinne to by było jakby sobie "pogadali" raz czy dwa razy, ale przez ROK?! :o
To już nie kontakt na zasadzie "a powspominamy sobie stare dobre czasy, posłucham co tam słychać i koniec", a regularny kontakt w tajemnicy (dlaczego? Jeśli "nic się nie dzieje" to po co to ukrywanie?) przed współmałżonkami.

Nie dziwię się, że zrobiłaś chłopu awanturę. :evil:

justyncia83 napisał/a:
Ale obawiam się, że z czasem ta znajomość się odnowi.

Nawet wysoce prawdopodobne, niestety.
Zakazy, nakazy nic nie dadzą :roll: - jak ma potrzebę kontaktu z eks to po prostu będą się lepiej maskować. :roll:

Trudno tak doradzać w ciemno, ale albo był to "tylko" taki kryzys w Waszych związkach i stąd to zainteresowanie eks (pewnie trochę na zasadzie "co by było gdyby..."), może jak między Wami się poprawi to nie będą mieli potrzeby kombinowania na boku za plecami Twoimi i męża tej eks. Albo, niestety, sprawa jest poważniejsza (w domyśle - zdrada).

Nie zazdroszczę sytuacji, staraj się dowiedzieć co nim kierowało, dlaczego to robił. Nie daj się zbyć byle jakimi tłumaczeniami. Jesteś żoną i masz prawo wiedzieć.
To wiele Ci wyjaśni, będziesz wiedziała na czym stoisz.

Trzymaj się!
_________________
 
 
Juska 


Dołączyła: 10 Mar 2013
Posty: 3084
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Mar 27, 2015 10:37 am   

Mamy duże grono znajomych, wąskie - sprawdzonych przyjaciół. Część z nich wniosłam w posagu ja, część mąż :) Często spotykamy się "stadnie" :) A bardzo często i ja i mąż urządzamy sobie wychodne :) Ja do swoich znajomych, a mąż ze swoimi kumplami, najczęściej na kosza :) Ponieważ jego znajomi pozostali w Warszawie, często jedzie sobie tam na weekend, do mamy, a przy okazji spotyka się z kolegami :)
Nigdy nie usłyszałam od męża narzekania, kiedy oznajmiałam, że na przykład idę na babskie spotkanie z forumkami, albo do kina z przyjaciółką :) Oboje rozumiemy potrzebę takich spotkań i dobrze nam z tym L:)
_________________
 
 
Catylyn89 


Wiek: 34
Dołączyła: 03 Kwi 2013
Posty: 1836
Skąd: Krk
Wysłany: Pią Mar 27, 2015 11:47 am   

U mnie ostatnio życie towarzyskie podupada, ze względu na pracę, ale w wolnej chwili zdzwaniam się z przyjaciółką na kawę czy na piwo i nie mam problemu, żeby wypuścić mojego męża na jakiś wieczór z kumplami, czy na spotkanie z pracy. Jak się dzieci pojawią, to raz ja będę mieć wychodne, raz on :)
_________________
 
 
Terry 


Dołączyła: 04 Sie 2013
Posty: 1725
Skąd: łódzkie
Wysłany: Pią Mar 27, 2015 11:52 am   

Catylyn89 napisał/a:
U mnie ostatnio życie towarzyskie podupada,


U mnie to samo. Jestem teraz wrakiem. Tylko spotkania rodzinne nam zostały i to rzadko. A do tego góra 3h, bo więcej nie daję rady. Zasypiam ludziom na kanapach.
Ale męża nie ograniczam. Jak kumple się zgrają (jest problem bo się porozjeżdżali), to zawsze idzie. Ja się nie nadaję, ale to nie znaczy, że on musi siedzieć w domu. Z resztą, gdy praca mi kolidowała z spotkaniami, chodził sam. Więc jego znajomi nawet nie podejrzewają nic.
 
 
Juska 


Dołączyła: 10 Mar 2013
Posty: 3084
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Mar 27, 2015 12:07 pm   

Terry napisał/a:
Zasypiam ludziom na kanapach.


:smile: :smile: :smile: :smile:
Można z tego zrobić jakiś nowy challenge :P W stylu Ice Bucket :P
_________________
 
 
Catylyn89 


Wiek: 34
Dołączyła: 03 Kwi 2013
Posty: 1836
Skąd: Krk
Wysłany: Pią Mar 27, 2015 4:05 pm   

Terry napisał/a:
Z resztą, gdy praca mi kolidowała z spotkaniami, chodził sam. Więc jego znajomi nawet nie podejrzewają nic.


Staram się nie dopuszczać do takich sytuacji wyrabiając się z robotą przed weekendami, ale i z tym jest ciężko, więc wtedy mąż idzie sam, a ja zostaję na zdalnym :(
_________________
 
 
Terry 


Dołączyła: 04 Sie 2013
Posty: 1725
Skąd: łódzkie
Wysłany: Pią Mar 27, 2015 5:01 pm   

Pracowałam również w weekendy. Przynajmniej 2 w miesiącu. A nie zawsze wypada iść gdzieś na 22, a tym bardziej na 23.

Juska napisał/a:
Można z tego zrobić jakiś nowy challenge W stylu Ice Bucket


Ja już kilka mam za sobą. Teraz wy.
 
 
Catylyn89 


Wiek: 34
Dołączyła: 03 Kwi 2013
Posty: 1836
Skąd: Krk
Wysłany: Pią Mar 27, 2015 7:57 pm   

Terry napisał/a:
Pracowałam również w weekendy. Przynajmniej 2 w miesiącu. A nie zawsze wypada iść gdzieś na 22, a tym bardziej na 23.


Rozumiem Cię, bo czasem też tak mam.
_________________
 
 
olgaberek 

Dołączyła: 19 Maj 2015
Posty: 11
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Maj 19, 2015 9:43 am   

U nas tez jest duuuzo wolnosci:) Jak nie mamy jakis planow to kazdy robi co chce:)
 
 
kamila12345 

Dołączyła: 15 Maj 2015
Posty: 9
Skąd: Kraków
Ostrzeżeń:
 1/3/7
Wysłany: Czw Lip 23, 2015 10:36 am   

Oczywiście że mamy osobne życie towarzyskie. Mojemu Romualdowi nie przeszkadza jak wyjdę na kawkę czy spacer z przyjaciółką. Żadno z nas się nie ogranicza . :smile:

Usunęłam reklamę u podpisu. Odsyłam do regulaminu forum. Moderatorka Asiek
Ostatnio zmieniony przez Asiek Czw Lip 23, 2015 8:35 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
statystyki odwiedzin z innych stron


Publikowanie w całości lub fragmentach treści zawartych na Łódzkim Forum Weselnym bez zgody administratorów forum jest zabronione.
Reklamy
www.foto-sobieraj.com.pl