Strona korzysta z plikow cookie w celu realizacji uslug zgodnie z Polityka prywatnosci.

Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookie w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.

Forum Weselne miasta Łodzi Strona Główna Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  KalendarzKalendarz  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum
 Ogłoszenie 
Wasze albumy zdjęć ALBUM
Regulamin forum REGULAMIN
Reklama w serwisie REKLAMA

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy wasz przyszly narzeczony...??
Autor Wiadomość
kryszka 
z doskoku ;)


Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 4836
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Cze 17, 2008 8:13 am   

Ale wiedziałaś o tym wcześniej czy zrobił to w totalnej tajemnicy?
_________________

"Gdyby nie internet nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów." Stanisław Lem
 
 
juta79 


Wiek: 44
Dołączyła: 05 Paź 2007
Posty: 394
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Cze 17, 2008 12:43 pm   

U nas tez nie bylo oficjalnych zareczyn. Piotrka rodzice wiedzieli wczesniej ze zamierza mi sie oswiadczyc, pozniej ja sie dowiedzialam :mrgreen: a jakies 30min pozniej oznajmilismy to moim rodzica. Ale o zdanie nikt rodzicow sie nie pytal.
_________________

 
 
 
daga 

Wiek: 38
Dołączyła: 08 Maj 2008
Posty: 102
Skąd: łódź
Wysłany: Wto Cze 17, 2008 1:28 pm   

U nas było tak:
pewnego pieknego letniego dnia mój narzeczony zadzwonił do mnie z pytaniem jaki romiar pierścionka noszę, bo właśnie jedzie ze swoim tatą po pierscionek zaręczynowy:) muszę przyznać, że byłam zaszokowana, mimo, że już wcześniej wspominał, że planuje zaręczyny. i tak tydzień po tej niespodziance (8.07.2007) odbyły się oficjalne zaręczyny:)
_________________

 
 
alter 

Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 6
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Lip 01, 2008 12:09 am   

kryszka napisał/a:
Ciekawe czy jeszcze w dzisiejszych czasach (w Polsce) zdarzają się sytuacje, że najpierw się prosi ojca o rękę córki, a potem samą zainteresowaną...


Oczywiście! Prawdę mówiąc nie bardzo umiem sobie wyobrazić, że mogłoby być inaczej. Poproszenie o rękę córki - czy ze względu choćby na współczesny model rodziny obojga rodziców jest moim zdaniem okazaniem im szacunku a ten wydaje mi się raczej niezbędny jeśli ma dojść do połączenia obu rodzin więzami powinowactwa. W pewnie 95% przypadków jest też zwykłą formalnością ale jakże miłą dla rodziców przyszłej panny młodej a jednocześnie właśnie wyrażającą im szczególny szacunek.

Pozwala też uniknąć niezręczności dwóch pierścionków zaręczynowych jeśli oczywiście prośba o rękę kierowana do rodziców jest wyrażana po uprzednich zaręczynach samych młodych. A jeśli tak już się stało to dwa pierścionki zaręczynowe wydawałyby mi się koniecznością - tylko co wówczas? Dwa pierścionki i podwójne zaręczyny względem tej samej osoby wydają mi się sporą niezręcznością.
 
 
=MiLi= 


Wiek: 37
Dołączyła: 23 Sty 2007
Posty: 897
Skąd: Rtk, ale z Bałut
Wysłany: Wto Lip 01, 2008 7:29 am   

Szczerze mówiąc jeśli mój Facet poprosiłby o rękę najpierw moich Rodziców a dopiero potem mnie to dałabym Mu w łeb i powiedziała "nie". Przecież to ze mną ma się ożenić i spędzić życie, więc to ja pierwsza powinnam wyrazić zgodę...
A po co 2 pierścionki? Przy Rodzicach już się nie prosi drugi raz o rękę Dziewczyny.. to byłoby bez sensu przecież. U nas było tak, że najpierw S. mi sie oświadczył jak byliśmy we dwoje a potem na kolacji z Rodzicami spytało moich Rodziców... i nie było żadnych dwóch pierścionków ani 2 razy proszenia mnie o rękę ;)

Ale co kto lubi ;)
_________________
 
 
Tissaia 
pani stara*


Wiek: 38
Dołączyła: 14 Kwi 2008
Posty: 536
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Lip 01, 2008 12:58 pm   

alter napisał/a:
kryszka napisał/a:
Ciekawe czy jeszcze w dzisiejszych czasach (w Polsce) zdarzają się sytuacje, że najpierw się prosi ojca o rękę córki, a potem samą zainteresowaną...


Oczywiście! Prawdę mówiąc nie bardzo umiem sobie wyobrazić, że mogłoby być inaczej. Poproszenie o rękę córki - czy ze względu choćby na współczesny model rodziny obojga rodziców jest moim zdaniem okazaniem im szacunku a ten wydaje mi się raczej niezbędny jeśli ma dojść do połączenia obu rodzin więzami powinowactwa. W pewnie 95% przypadków jest też zwykłą formalnością ale jakże miłą dla rodziców przyszłej panny młodej a jednocześnie właśnie wyrażającą im szczególny szacunek.


No widzisz, ja mam do tego stosunek zupełnie odwrotny: uważam, że to moja zgoda jest wiążąca, a nie moich rodziców. Moi rodzice, domagający się osobnego proszenia o rękę okazali imho brak szacunku wobec naszych własnych zaręczyn. Nie wiem, jak twoja narzeczona, ale ja poczułam się upokorzona tym, że nikt w mojej rodzinie nie uważa mojej zgody za poważną i dopiero ich zgoda jest "oficjalna".
_________________
*Mój wieczór panieński, etap szaleństw w klubie, przyplątuje się jakiś facet i zwraca do mojej zamężnej już wtedy koleżanki:
-To ty jesteś ta panna młoda?
Koleżanka:
-Nie, ja jestem już pani stara...

Mission accomplished 06.06.09. :)
 
 
alter 

Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 6
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lip 06, 2008 8:37 pm   

wiążące są dopiero obie zgody. Można oczywiście nie pytać rodziców o zgodę i brać ślub w tajemnicy, ew. wyłącznie wobec samych siebie, bez obecności rodziców, czyli cichy. To oczywiście kwestia tradycji i naturalnie, że nie ma obowiązku jej przestrzegania.
Być może Twoi rodzice niepotrzebnie i niesłusznie domagają się od Twojego narzeczonego proszenia ich o rękę - tu się zgodzę. Jeśli jednak są tradycjonalistami to naturalną konsekwencją Waszego postępowania jest okazanie dezaprobaty dla Twojego narzeczonego. Domagać się to faktycznie może trochę za dużo ale z drugiej strony jeśli chcą jednak mimo wszystko utrzymać dobre relacje to się i domagają.

Dziwi mnie jedno - dlaczego nie podpytałaś swoich rodziców czy życzyliby sobie by ich córka wychodziła za mąż bez ich zgody? Nie próbowałaś tego wcześniej ustalić? Dlaczego?
Ostatnio zmieniony przez alter Nie Lip 06, 2008 8:46 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Tissaia 
pani stara*


Wiek: 38
Dołączyła: 14 Kwi 2008
Posty: 536
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lip 07, 2008 12:37 pm   

alter napisał/a:
wiążące są dopiero obie zgody. Można oczywiście nie pytać rodziców o zgodę i brać ślub w tajemnicy, ew. wyłącznie wobec samych siebie, bez obecności rodziców, czyli cichy. To oczywiście kwestia tradycji i naturalnie, że nie ma obowiązku jej przestrzegania.


Wiążąca jest zgoda narzeczonej, bo to ona rozporządza swoją osobą, a nie jej rodzice. Narzeczeni mają obowiązek powiadomić rodziców, tu się zgodzę, to wynika z tego, że są rodzicami. Nasi rodzice zostali powiadomieni natychmiast po oświadczynach, po prostu zwyczajnie powiedzieliśmy i o tym, tak samo jak później całej reszcie rodziny i przyjaciół, nikt nie robił z tego tajemnicy. Rodzice traktowali to normalnie do momentu, gdy zaklepaliśmy datę - wtedy nagle pojawił się problem "oficjalnego proszenia", i to tylko ze strony moich rodziców, bo teściowie niczego podobnego się nie domagali (a są rodziną bardziej tradycyjną niż moja).


Cytat:
Być może Twoi rodzice niepotrzebnie i niesłusznie domagają się od Twojego narzeczonego proszenia ich o rękę - tu się zgodzę. Jeśli jednak są tradycjonalistami to naturalną konsekwencją Waszego postępowania jest okazanie dezaprobaty dla Twojego narzeczonego.


Najśmieszniejsze jest to, że nie są tradycjonalistami. Gdyby byli, wiedzielibyśmy o tym i sami wyszli z taką propozycją. Po prostu znam swoich rodziców od tych... x lat :) i wiem, że nigdy nie domagali się podobnych oficjalnych form. Bardziej bałam się, że teściowie, którzy są rodziną dużo bardziej tradycyjną, będą domagać się oficjalnych imprez zaręczynowych itp. Tymczasem z ich strony jest pełne zrozumienie i akceptacja.

Cytat:
Domagać się to faktycznie może trochę za dużo ale z drugiej strony jeśli chcą jednak mimo wszystko utrzymać dobre relacje to się i domagają.


Domagać się, jeśli my sami nie wyszliśmy z taką propozycją, jeśli powiedziałam wprost mojej mamie, że nie uznaję czegoś takiego - to już jest "trochę" za dużo.

Cytat:
Dziwi mnie jedno - dlaczego nie podpytałaś swoich rodziców czy życzyliby sobie by ich córka wychodziła za mąż bez ich zgody? Nie próbowałaś tego wcześniej ustalić? Dlaczego?


Przepraszam, ale czego ustalić? O co podpytywać? Gdyby oficjalna zgoda moich rodziców miała dla mnie jakieś znaczenie, to może bym i podpytywała. Ale nie ma. O to się rozchodzi od samego początku. Oczywiście, zależy nam na dobrych stosunkach, na ich akceptacji naszego małżeństwa itd. Gdyby opór był ze strony narzeczonego, że nie będzie prosił, a ja bym uważała to za ważne - przekonałabym go. Ale jeśli moi rodzice akceptują nasz związek od ponad 4 lat, planują z nami przyszłość (moja mama od lat już planuje, gdzie będzie stała piaskownica dla wnuków albo co zrobimy z mieszkaniem), wszyscy wiedzą, że chcemy się pobrać i traktują to jako oczywisty fakt, w glorii przyklasku całej rodziny - to nagle wyskoczenie z żądaniem oficjalnego proszenia o zgodę wydawało mi się śmieszne i nie na miejscu. Zaznaczam "z żądaniem", bo to nie była delikatna sugestia, to było żądanie wprost. Dopiero pod groźbą szantażu, że bez tego proszenia oni nie przyjdą na nasz ślub - ulegliśmy. Z wielkim niesmakiem, czego zapewne moi rodzice są świadomi. Jednak to im nie przeszkadzało. Chcieli mieć formę i ją mieli.
_________________
*Mój wieczór panieński, etap szaleństw w klubie, przyplątuje się jakiś facet i zwraca do mojej zamężnej już wtedy koleżanki:
-To ty jesteś ta panna młoda?
Koleżanka:
-Nie, ja jestem już pani stara...

Mission accomplished 06.06.09. :)
 
 
alter 

Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 6
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lip 14, 2008 2:21 am   

Hmmm... Dzieki za wyjasnienia. W takej sytuacji jak Twoja, tj. gdy uwazasz, ze wylacznie Twoja zgoda jest wiazaca a zdanie Twoich rodzicow nie ma zadnego znaczenia, w ogole nie zapraszalbym ich na slub. Jesli slub nie jest zwiazaniem dwoch rodzin wiezami powinowactwa a jedynie zwiazaniem dwoch osob, to rodziny te nie sa moim przynajmniej zdaniem potrzebne do stawania w roli "zbiorowego swiadka" takiego slubu. Ja bym ich w ogole nie zapraszal bo i po co? Powiedzcie sobie sami w kosciele czy w USC co tam macie do powiedzenia i tyle.

Jak widac jednak slabo chyba znasz swoich rodzicow. Piszesz, ze ich znasz a jednak zdziwila Cie ich postawa? Ja bym podpytal, gdybym mial watpliwosci (sam nie mialem - jakos nie wyobrazam sobie jak mozna nie zapytac o zgode, ale to juz moj problem). A jakbym mial nie pytac tylko robic po swojemu (czyt. niezgodnie z tradycja) to bym robil tak konsekwentnie, czyli slub bez rodzicow. Ostatnio moj znajomy wzial wlasnie taki. Bez rodzicow z przypadkowymi swiadkami - o zgode nikogo nie pytal bo uwazal ze nie ma potrzeby. No i dobrze! Wyjechali jako para (nawet nie narzeczonych - bo skoro nie pytal to narzeczonymi nie byli) a wrocil (z urlopu) jako maz :)
 
 
Tajgete 
żona swojego męża :)


Wiek: 40
Dołączyła: 24 Mar 2008
Posty: 833
Skąd: Kolumna
Wysłany: Pon Lip 14, 2008 5:47 am   

Alter, dlaczego niechęć do jednej tradycyjnej formy ma od razu skutkować bardzo "odmiennym" ślubem? Ja też uważam, że proszenie rodziców (a w moim przypadku matki) o moją rękę, byłoby czystą formalnością i gestem równie nic nie znaczącym jak rzucanie w parę młodą ryżem. Przecież nie wyobrażasz sobie chyba, że rodzice panny młodej powiedzą nagle "nie", jeśli ona się zgodziła, lub powiedzą "tak", komuś z kim ona nie jest. Te czasy chyba dawno temu się skończyły ;) No chyba, że to rodzice za ślub i wesele płacą, wtedy należy ich zapytać, czy zgodzą się przyjąć na siebie takie zobowiązanie...

Jeśli ktoś lubi tego typu formę, dlaczego nie. Nic nie stoi na przeszkodzie, by takie właśnie zaręczyny miał (mój brat prosił swoją narzeczoną na kolanach o rękę, przy całej rodzinie i pytał się o zgodę jej rodziców - co znamienne, dopiero gdy ona się na to zgodziła). Moje zaręczyny (drugie, bo pierwsze miały niestety sztywną, oficjalną formę) zostały zastąpione grilem, na którym obecna była cała najbliższa rodzina Wojtka, moja mama i brat z narzeczoną. Występowaliśmy tam już jako narzeczeni i sprawa ślubu nie była właściwie poruszona... Wesele od a do z organizujemy sami.
_________________
 
 
ava 


Wiek: 39
Dołączyła: 12 Lut 2008
Posty: 3728
Skąd: Bełchatów/Łódź
Wysłany: Pon Lip 14, 2008 5:15 pm   

Dla mnie poproszenie rodziców o rękę narzeczonej jest wyłącznie wyrazem szacunku dla nich. Oczywiście zgodą wiążącą jest zgoda narzeczonej. U nas proszenia moich rodziców o zgodę nie było, szczerze mówiąc trochę tego teraz żałuję, myślę bowiem, że jest to miły gest, taki ukłon w stronę rodziców. Oczywiście sytuacja komplikuje się, gdy rodzice są przeciwni jakiemuś związkowi :roll:
_________________
Nasz ślub - 05.09.2009r.

 
 
marta_s3 

Wiek: 41
Dołączyła: 08 Gru 2007
Posty: 185
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lip 14, 2008 7:32 pm   

U nas też nie było oficjalnego proszenia o zgodę moich rodziców. Co prawda wcześniej powiedzieliśmy, że chcielibyśmy zaręczyć się sami a nie tak tradycyjnie i zapytaliśmy co o tym sądzą. I ani moi rodzice ani rodzice M nie mieli nic przeciwko temu bo stwierdzili, ze to nasze zycie i nasz wybór i mamy postąpić tak jak my sobie to wymarzyliśmy abyśmy później wspominali to jako jeden z piękniejszych dni w życiu.
 
 
 
alter 

Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 6
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Lip 15, 2008 12:10 am   

Tajgete, ależ oczywiście, że proszenie o rękę w dzisiejszych czasach jest przede wszystkim czystą formalnością i może nie tyle nic więcej co niewiele więcej...
No i właśnie dlatego tym bardziej należy to robić o ile takie są oczekiwania rodziców oraz jeśli uznajemy że ślub jest czymś więcej niż tylko związkiem dwóch osób.
Mam tu na myśli, pisząc że czymś więcej, związkiem dwóch rodzin a także swego rodzaju instytucją społeczną czy kulturową. Jeśli uznajemy, że tak nie jest to po pierwsze w ogóle nie trzeba brać ślubu bo on w takim przypadku jest tak samo nic nie znaczącym gestem i zwykłą formalnością - dodajmy że wyłącznie społeczną i kulturową. A jeśli już z decydujemy się na ślub wyłącznie ze względów np. ułatwień prawnych, które są niewątpliwe (np. ze względu np. na prawo spadkowe itp.) a zatem traktujemy go utylitarnie to nie ma sensu angażowanie weń innych osób - no, moim przynajmniej zdaniem. I wtedy można wziąć ślub tak jak to np. ten mój kolega zrobił.
Kardynalnym pytaniem jest PO CO w ogóle chce się wziąć ślub i czym on de facto dla biorących jest. I myślę że dobrze sobie na to pytanie odpowiedzieć zanim się na niego zdecydujemy.

[ Dodano: Wto Lip 15, 2008 1:21 am ]
Tajgete napisał/a:
Przecież nie wyobrażasz sobie chyba, że rodzice panny młodej powiedzą nagle "nie", jeśli ona się zgodziła, lub powiedzą "tak", komuś z kim ona nie jest. Te czasy chyba dawno temu się skończyły ;)


Sorki, że w dwóch odsłonach odpisuję, no ale w jednym to już się zgubiłem do czego jeszcze chciałem się odnieść... ;)
Otóż zaskoczę Cię, ale wyobrażam sobie! Tzn. że rodzice mówią nie. To się pewnie rzadko zdarza, ale się zdarza. Mojej kuzynki rodzice powiedzieli nie - dodam, że był dłuższy konflikt między nimi a jej wybrankiem, nie będę już opisywał o co - zresztą to akurat nie ma większego znaczenia.
Ona zdecydowała jednak go poślubić - tak też zrobiła. Na ślubie nie było prawie nikogo z naszej rodziny, włączając w to jej rodziców. Koniec końców ona była dość nieszczęśliwa w tym małżeństwie - ostatecznie wzięli rozwód po jakichś 3 czy 4 latach. Wielokrotnie przychodziła do własnych rodziców skarżąc się na męża (a było o co!) i za każdym razem oni podkreślali to, że nie zgadzali się na ślub, że zrobiła to na własną rękę wbrew woli rodziców i jedyną osobą która musi ponieść tego konsekwencje jest ona sama.
Pomijam, czy mieli rację odmawiając jakiejkolwiek pomocy - ale chodzi o fakt że brak zgody rodziców i postępowanie wbrew ich woli może rodzić i takie konsekwencje.
Analogicznie, konsekwencją zgody rodziców (która przecież byłaby dana pewnie w 98% przypadków) jest niewtrącanie się w życie młodych a jeśli już się wtrącają to zawsze można im powiedzieć, że przecież wybranka zaakceptowali. Mam i taki przypadek w swej rodzinie :)

[ Dodano: Wto Lip 15, 2008 1:23 am ]
ava napisał/a:
Dla mnie poproszenie rodziców o rękę narzeczonej jest wyłącznie wyrazem szacunku dla nich. Oczywiście zgodą wiążącą jest zgoda narzeczonej. U nas proszenia moich rodziców o zgodę nie było, szczerze mówiąc trochę tego teraz żałuję, myślę bowiem, że jest to miły gest, taki ukłon w stronę rodziców. Oczywiście sytuacja komplikuje się, gdy rodzice są przeciwni jakiemuś związkowi :roll:


Otóż to! Napisałaś to co ja wcześniej tylko zwięźlej i chyba bardziej zrozumiale niż ja :)
Ostatnio zmieniony przez alter Wto Lip 15, 2008 12:26 am, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
EwaM 


Wiek: 41
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 2535
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Lip 15, 2008 7:45 am   

Alter, masz dość radykalne poglądy. To nie rodzice spędzą z moim mężem całe życie i to nie oni powiinni mi męża wybierać. Ich zakceptacja dla związku jest bardzo ważna, ale drugorzędna. Przede wszystkim to JA mam się zgodzić i tego chcieć. Rodziców o akceptację (właśnie nie zgodę tylko akceptację) powinno się prosić później, kiedy dwoje ludzi jest już zdecydowanych się pobrać.
Taka sytuacja, że ktoś najpierw pyta rodziców o zgodę, a potem pędzi do dziewczyny i mówi: Wyjdź za mnie, twój tata już się zgodził! jest wywieraniem presji na kobietę. Bo ktoś już za nią podjął część decyzji. A co jeśli ona nie będzie na to gotowa? We dwójkę mogliby porozmawiać, ustalić wspólną wersję, odsunąć zaręczyny w czasie. A tak stawia się ją w niezręcznej sytuacji nie dając de facto prawa do w pełni swobodnej decyzji.
Proszenie rodziców o zgodę jest wynikiem tradycji , w której ojciec rozporządzał córką. Jakoś trudno się dopatrzyć tradycji proszenia o zgodę na zaręczyny rodziców mężczyzny. Dzisiaj kobiety są niezależne i same mogą rozporządzać swoją ręką. A że czasem podejmą błędną decyzję - no cóż, jest to cena jaką płacimy za naszą samodzielność.
Dlatego uważam, że ze względu na szacunek dla rodziców należy prosić ich o AKCEPTACJ? związku, wszystko jedno jaką formę taka prośba przybierze. A o zgodę prosi się przyszłą żonę (względnie męża :wink: ).
 
 
Tajgete 
żona swojego męża :)


Wiek: 40
Dołączyła: 24 Mar 2008
Posty: 833
Skąd: Kolumna
Wysłany: Wto Lip 15, 2008 8:25 am   

Aboslutnie zgadzam się z Ewą, jeśli zmienimy "zgodę" na "akceptację" to jak najbardziej jest to przejaw szacunku dla rodziców i właśnie sposób jaki wybrał Twój kolega, jest dla mnie brakiem szacunku. Jeśli chodzi o sytuację Twojej kuzynki, przyznam Ci, że nie wyobrażam sobie nie być na ślubie własnej córki, niezależnie od tego, jak bardzo nie zgadzałabym się z tą decyzją. Myślę, że użyłabym wszystkich możliwych argumentów z finansowymi włącznie, namówiła ich na wspólne mieszkanie przed ślubem, cokolwiek, co tylko odsunęłoby w czasie ten związek. Ale jeśli nie udałoby mi się to, na ślubie byłabym na pewno...

Tym bardziej, że nikt z nas nie ma monopolu na wiedzę, szczególnie na wiedzę o drugim człowieku. Przykładem tego jest historia mojego bliskiego przyjaciela. Nasza przyjaźń zaczynała klarować się w związek, a gdy się jednak nie wyklarowała, usłyszałam od mamy, że "nie przepadała za nim, bo wyglądał jak Jezus" (szczupła sylwetka, długie włosy). Powód po prostu absurdalny, ale może być przykładem, że nie zawsze rodzice mają rację.

Cytat:
Kardynalnym pytaniem jest PO CO w ogóle chce się wziąć ślub i czym on de facto dla biorących jest. I myślę że dobrze sobie na to pytanie odpowiedzieć zanim się na niego zdecydujemy.


Po to, by być z drugim człowiekiem, stworzyć z nim rodzinę na dobre i złe. I jeżeli moja rodzina nie będzie tego drugiego człowieka akceptować, a ja będę zupełnie pewna, że to jest ktoś, z kim chcę być... żadne "nie" ze strony rodziców nie mogłoby mnie powstrzymać. To jest moje życie i chyba wolałabym powiedzieć rodzicom po kilku latach "mieliście rację", niż usłyszeć od nich "jednak mogłaś za niego wyjść".

Poza tym, napisałeś o "związku dwóch rodzin", a to może przyjmować naprawdę różne formy. I o ile matka narzeczonej mojego brata mieszka w tym samym mieście co moja mama, spotykają się często, a dzisiaj wyjechały razem z nimi i małoletnim szwagrem brata na wakacje, o tyle rodzice Wojtka mieszkają w innym mieście i spotkali się z moja mamą raz - na bardzo sympatycznym "grilu zaręczynowym". I całkiem możliwe, że pomimo miłej atmosfery, spotkają się drugi raz dopiero na ślubie...
_________________
 
 
kamis 

Wiek: 38
Dołączyła: 14 Lip 2008
Posty: 19
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Lip 15, 2008 2:22 pm   

U mnie moj narzeczony zabral mnie na nasza trzecia rocznice do Wroclawia. Nie wiedzialam, ze bedzie mnie prosil o reke :oops: Wieczorem, gdy szykowalismy sie na kolacje z okazji naszej rocznicy wyszedl na chwile, pod pretekstem, ze konczy mu sie oplata za parking. Wrocil z ogromnym bukietem, wielkich, czerwonych roz i oczywiscie z pierscionkiem, uklekl i poprosil mnie o reke :oops: :oops: pozniej poszlismy na kolacje i oblewalismy zareczyny :P bylo na prawde cudnie. Wiedzial ze Wroclaw jest moim ulubionym polskim miastem.
Do moich rodzicow pojechalismy nastepnego dnia. Mojej mamie wreczyl bukiet kwiatow, tacie jego ulubiony trunek Metaxe-male przekupstwo-i poprosil rodzicow o moja reke. Ale sie stresowal...biedny :razz: ale bylo naprawde super :!: :!:
 
 
=MiLi= 


Wiek: 37
Dołączyła: 23 Sty 2007
Posty: 897
Skąd: Rtk, ale z Bałut
Wysłany: Sro Lip 16, 2008 1:02 pm   

EwaM napisał/a:
To nie rodzice spędzą z moim mężem całe życie i to nie oni powiinni mi męża wybierać. Ich zakceptacja dla związku jest bardzo ważna, ale drugorzędna. Przede wszystkim to JA mam się zgodzić i tego chcieć. Rodziców o akceptację (właśnie nie zgodę tylko akceptację) powinno się prosić później, kiedy dwoje ludzi jest już zdecydowanych się pobrać.


Dokładnie tak, podpisuje się pod tym wszystkimi kończynami :)
_________________
 
 
izunia_82 

Wiek: 41
Dołączyła: 07 Lis 2007
Posty: 1376
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Lip 16, 2008 1:04 pm   

Ja też się zgadzam w zupełności z tym co napisała EwaM. Bardzo mądrze napisane. :)
_________________


 
 
Tissaia 
pani stara*


Wiek: 38
Dołączyła: 14 Kwi 2008
Posty: 536
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Lip 17, 2008 11:00 pm   

alter napisał/a:
W takej sytuacji jak Twoja, tj. gdy uwazasz, ze wylacznie Twoja zgoda jest wiazaca a zdanie Twoich rodzicow nie ma zadnego znaczenia, w ogole nie zapraszalbym ich na slub. Jesli slub nie jest zwiazaniem dwoch rodzin wiezami powinowactwa a jedynie zwiazaniem dwoch osob, to rodziny te nie sa moim przynajmniej zdaniem potrzebne do stawania w roli "zbiorowego swiadka" takiego slubu. Ja bym ich w ogole nie zapraszal bo i po co? Powiedzcie sobie sami w kosciele czy w USC co tam macie do powiedzenia i tyle.


Odwracasz kota ogonem. Napisałam wyraźnie, że moi rodzice są dla mnie ważnymi osobami i oczywiście bardzo chcę ich mieć na swoim ślubie. Gdyby impreza dotyczyła ICH, oczywiście dopasowałabym się do ICH życzeń. Ale to jest mój ślub i uważam, że w takiej sytuacji to rodzice powinni uszanować wolę młodych - nie stawiać żądań i szantaży. Czy uważasz, że postąpili w 100% słusznie zachowując się w ten sposób?

Skoro stawiasz sprawę na ostrzu noża - to może to odwróćmy. Jeśli nie liczy się moja wola (bo moi rodzice domagając się szantażem proszenia o rękę mojej woli nie uszanowali), to może całość uroczystości powinna wyglądać dokładnie tak, jak chcą tego rodzice - począwszy od koloru sukni czy wyboru świadka, a na menu skończywszy? Bo przecież, jak to stawiasz, moja wola się nie liczy. Czy mojego narzeczonego - bo też nikt nie liczył się z tym, czy on chce kogokolwiek prosić o moją rękę oprócz mnie.

Cytat:
Jak widac jednak slabo chyba znasz swoich rodzicow. Piszesz, ze ich znasz a jednak zdziwila Cie ich postawa?


Tak, bo nigdy nie zachowywali się w ten sposób. Ja też się niemiło rozczarowałam.

Cytat:
Ja bym podpytal, gdybym mial watpliwosci (sam nie mialem - jakos nie wyobrazam sobie jak mozna nie zapytac o zgode, ale to juz moj problem).


Ja też nie miałam wątpliwości, tylko w inną stronę.

Cytat:
A jakbym mial nie pytac tylko robic po swojemu (czyt. niezgodnie z tradycja) to bym robil tak konsekwentnie, czyli slub bez rodzicow.


Przepraszam, w czym konsekwentnie? Co ma POWIADAMIANIE do PROSZENIA O ZGOD?, bo mówimy tu o dwóch różnych rzeczach.
Konsekwentnie to by było, gdyby para młoda po poproszeniu o zgodę na ślub prosiła o zgodę na wybór kościoła, sali, sukienki, garniaka i menu po kolei. Skoro to zgoda rodziców jest najważniejsza.

Cytat:
No i właśnie dlatego tym bardziej należy to robić o ile takie są oczekiwania rodziców oraz jeśli uznajemy że ślub jest czymś więcej niż tylko związkiem dwóch osób.
Mam tu na myśli, pisząc że czymś więcej, związkiem dwóch rodzin a także swego rodzaju instytucją społeczną czy kulturową. Jeśli uznajemy, że tak nie jest to po pierwsze w ogóle nie trzeba brać ślubu bo on w takim przypadku jest tak samo nic nie znaczącym gestem i zwykłą formalnością - dodajmy że wyłącznie społeczną i kulturową.


Związek rodzin związkiem rodzin, ale najpierw jest to związek dwojga dorosłych, kochających się ludzi. Dopiero POTEM rodzin. Dlatego uważam, że jeśli chodzi o sprawy związane ze ślubem i weselem, stawianie rodzin powyżej młodych jest pomieszaniem z poplątaniem. Naturalnie, każde rodzinne przedsięwzięcie jest swoistym tańcem na dyplomatycznej linie, bo trzeba uwzględniać charaktery, poglądy i upodobania bliskich. Na przykład nie organizować wesela, na którym nasze rodziny będą się źle bawić. Ale to wesele. ?lub to jest moment tylko dwojga, bo tylko dwoje mówi sobie TAK, a nie ich rodzice, rodzeństwo i dziadkowie. Dlatego o ile mogę ustąpić w kwestii tak błahej jak kolor serwetek czy menu weselne mojej mamie czy teściowej, to zaręczyny czy przysięga są sprawą dotyczącą tylko i wyłącznie nas.

Cytat:
Proszenie rodziców o zgodę jest wynikiem tradycji , w której ojciec rozporządzał córką.


Dokładnie o to mi chodzi. Rodzice musieli się zgodzić, gdy córką rozporządzali. Zresztą kiedyś, zwłaszcza gdy w grę wchodziły duże fortuny, ślub nie miał w sobie nic z romantycznego związku dusz, tylko właśnie był kalkulacją finansową dwóch rodzin. Może jestem wyemancypowana, ale dla mnie ma to w sobie coś ze sprzedaży krowy. I ta tradycja z niczym pozytywnym się według mnie nie łączy, bo może komuś się ten gest podoba, wtedy ok, ale ja bym się właśnie tak czuła. Jak przedmiot, który zostaje oddany w użytkowanie nowemu właścicielowi.

Cytat:
Dzisiaj kobiety są niezależne i same mogą rozporządzać swoją ręką.


Otóż to. Zachowanie moich rodziców właśnie to oznaczało: że moja zgoda się nie liczy, bo jestem ich własnością i dopóki oni się nie zgodzą, nie jesteśmy narzeczonymi. Trudno się w takiej sytuacji nie czuć potraktowanym przedmiotowo. Bez urazy dla tych, których narzeczeni prosili o zgodę - uważam, że jeśli wszystkie strony tego chcą, to jak najbardziej.
_________________
*Mój wieczór panieński, etap szaleństw w klubie, przyplątuje się jakiś facet i zwraca do mojej zamężnej już wtedy koleżanki:
-To ty jesteś ta panna młoda?
Koleżanka:
-Nie, ja jestem już pani stara...

Mission accomplished 06.06.09. :)
Ostatnio zmieniony przez Tissaia Czw Lip 17, 2008 11:16 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Alabama 

Dołączyła: 28 Lip 2008
Posty: 11
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Sie 21, 2008 11:54 pm   

Mój już;) mąż oświadczył mi sie kiedy nie spodziewalam sie tego i bylam bardzo szczesliwa ze nie bylo to "zaplanowane". Od razu po tym jak poprosił mnie o rękę, kupił po drodze piekne czerwone róże i pojechalismy do moich rodzicow. Moi rodzice spedzali akurat sobotni wieczor przed telewizorem (mama przysypiala juz na kanapie;-) kiedy weszlismy i narzeczony poprosil rodzicow o moja reke. Byli bardzo zaskoczeni i zdziwieni, ale po krotkiej chwili zaskoczenie zniknelo, bardzo ucieszyli sie i oczywiscie zgodzili. Mysle ze byla to piekna chwila, bo moglam zobaczyc jak usmiechaja sie gdy narzeczony prosil ich o moja ręke i widzialam szczescie na ich buziach. W pewnym sensie taki "gest" sprawia ze rodzice dziewczyny czuja sie docenieni i wazni w naszym zyciu i jest to wyrazenie dla nich szacunku.
Ostatnio zmieniony przez Alabama Czw Sie 21, 2008 11:56 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
kryszka 
z doskoku ;)


Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 4836
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Sie 22, 2008 10:47 am   

Alter - całą dyskusję rozpocząłeś od mojego pytania, ale chyba niezbyt uważnie je przeczytałeś. :roll: Pytałam się o jedną niewinną rzecz:

kryszka napisał/a:
Ciekawe czy jeszcze [...] zdarzają się sytuacje, że najpierw się prosi ojca o rękę córki, a potem samą zainteresowaną...


Bo że trzeba poinformować rodziców to chyba jasne, spytać ojca o rękę córki również jest miło, ale sytuacja, że najpierw się ustala wszystko z ojcem, a potem pyta córkę to w obecnych czasach dziwne zachowanie by było.
_________________

"Gdyby nie internet nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów." Stanisław Lem
 
 
Gumisia 

Wiek: 37
Dołączyła: 20 Gru 2007
Posty: 40
Skąd: z Łodzi
Wysłany: Sro Sie 27, 2008 9:14 pm   

U mnie bylo mniej wiecej tak. poszlismy kupic pierscionek razem<smieje sie ze zareczylismy sie na ulicy przed sklepem z bizuteria jednak o reke mnie nie prosil> w wigilie oswiadczylismy ze 15 stycznia beda zareczyny.w ten dzien moj Ł kupil wodeczke dla mojego taty, kwiaty dla mojej mamy i najpierw prosil o reke moja reke mojego tate , pozniej zapytal sie o zdanie mojej mamy a pozniej ukleknal przede mna i strzeolil mi taka mowe ze zapomnialam co mam powiedziec a pozniej to moje ,,Tak" mowilam ze 3 razy bylo naprawde slodko
_________________
 
 
mysiak88 

Dołączyła: 21 Kwi 2009
Posty: 6
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Kwi 26, 2009 11:28 pm   

Nie wyobrażam sobie, tego aby TZ najpierw poprosił moja mame o moją ręke a dopiero poźniej mnie :? . Własciwie to ciekawa jestem jakbym zareagowała ale raczej nie skończyło by się to happy endem dla niego :wink: . Na szczęscie ani on, ani moja mama(jak ją pożniej po fakcie zapytałam) nie chcieli takiego obrotu sprawy. Jestesmy w pełni dorośli, aby podejmowac tak ważne dla nas decyzje i nie powinno sie w nie ingerowac nawet jak sa to najbliższe osoby. Poza tym, nie kazdy rodzic chciałby aby właśnie tak to wyglądało i nie jest to juz zbyt powszechne. Wążne jest aby razem przeżywać, czekać na ten dzien i rozmawiać. Ale kolejność "proszenia" jak dla mnie jest tylko jedna. Najpierw ja a ew później rodzinka;) W końcu bez mojej zgody to nawet mamy zgoda nie pomoże :lol:
_________________


Życie jest podróżą, nie wlecz sie, tańcz!!
 
 
Hosiole 
żonka i mamusia


Wiek: 40
Dołączyła: 26 Lut 2009
Posty: 968
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Kwi 27, 2009 9:33 am   

Mój K. najpierw zapytał mnie sam na sam, czy chcę spędzić z nim resztę życia, a miesiąc później na kolacji z rodzicami i... dziadkami (!) zapytał moją mamę, czy nie ma nic przeciwko temu abyśmy się pobrali, wręczając przy tym bukiet kwiatów mojej i swojej mamie :smile:
_________________
 
 
France 

Dołączyła: 27 Sty 2009
Posty: 155
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Cze 14, 2009 9:04 am   

Moj narzeczony najpierw zapytal mnie,a w bardzo niedlugim czasie rodzicow,ale pytanie don rodziucow traktowalam bardziej pro forma,wiadomo,ze nic nie staneloby nam na przeszkodzie :)
_________________
 
 
martuchaa25 

Dołączyła: 31 Mar 2009
Posty: 249
Skąd: Aleksandrów
Wysłany: Pią Cze 26, 2009 8:47 pm   

moj R kupil pierscionek owszem przy mnie, ale nie wiedzialam kiedy poprosi mnie o reke. zrobil to w najbardziej nieoczekiwanym, ale zarazem najpiekniejszym momencie. a dopiero ponad rok po naszych zareczynach rodzice sie poznali i wyglosil tez krotka mowe, mimo ze juz mielismy termin, sale itp.
_________________

 
 
Karolka_23 


Wiek: 43
Dołączyła: 28 Kwi 2008
Posty: 162
Skąd: Zgierz
Wysłany: Sob Cze 27, 2009 9:10 am   

Mój narzeczony nie prosił wcześniej rodziców o moją rękę.
Zaręczyny, o których rodzice dowiedzieli się później były dla mnie samej dużym zaskoczeniem.
Oczywiście po fakcie wszyscy zostali poinformowani i byli zadowoleni z takiego obrotu sprawy, dając nam tym samym do zrozumienia, że zaakceptowali naszą decyzję.
_________________
 
 
darling 


Wiek: 40
Dołączyła: 14 Kwi 2009
Posty: 181
Skąd: lodz
Wysłany: Wto Sie 11, 2009 8:53 am   

My rodziców poinformowaliśmy po fakcie. oczywiście były kwiaty i alkohol dla moich rodziców, ale nikt się ich nie pytał czy wyrażają zgodę. oni wychodzą z założenia, że skoro ja go chciałam to nie mają nic do gadania :)
_________________
 
 
Madzik13 


Wiek: 38
Dołączyła: 24 Wrz 2009
Posty: 88
Skąd: Koluszki/ Borowa
Wysłany: Czw Wrz 24, 2009 11:59 am   

po naszych zaręxczynach takich osobistych 4 dni pozniej przeszlismy do czesci powiedzenia rodzicom.. P. kupił kwiaty dla mamy i piwo (z wyzszej polki) dla taty.. ale nie "pytał" się ich tylko powiedzielismy im po prostu.. juz nieraz moja mama wykorzystała to jako zarzut, ze to nie bylo proszenie tylko zakomunikowanie.. ale moja mama nie lubila nigdy P. i on zrobił tak bo się bał ze mu odmówi...a te kwiaty itd to był raczej wyraz szacunku.. chociaz oni moga tego nie docenić.. ja uważam ze "pytanie"ma sens gdy wszysko jest dobrze... tylko to jest jak odgrywanie pewnej scenki.. przeciez oni za mnie nie postanowią... ja bede żyła jako żona mojego męża, oni swoje już przeszli.
_________________
 
 
 
karotka 

Wiek: 43
Dołączyła: 06 Sie 2009
Posty: 10
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Wrz 24, 2009 5:08 pm   

My zaręczyliśmy się sami podczas wakacyjnego wyjazdu. Po powrocie poinformowaliśmy rodziców o naszych planach. Byli zaskoczeni, ale zadowoleni.
Zaręczyny, ślub to nasza decyzja. Rodzice mogą jedynie wyrazić swoją opinię, z którą młodzi się zgodzą lub nie...aczkolwiek uważam, że akceptacja rodziców nie jest bez znaczenia.
_________________

 
 
madzik_86 

Wiek: 37
Dołączyła: 28 Lip 2009
Posty: 662
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Wrz 27, 2009 11:36 pm   

a mi najpierw mój R. się oświadczył podczas pysznej kolacji którą dla mnie zrobił a potem dość długo nie było mowy o tym co dalej..później jakoś zaczęliśmy do tego wracać i pewnego dnia postanowił poprosić moich rodziców o moją rękę..tak więc przybył do mnie ze swoimi rodzicami i poprosił o moją rękę, wtedy też wręczył mi piękny pierścionek :) w ogóle było super, śmiesznie, zero sztuczności, rodzice się dogadali, ja się popłakałam..ach było pięknie :) moi rodzice go bardzo lubią traktują jak syna więc strachu nie było że odmówią ale gdyby tak się stało to hmm..no cóż chyba bym to olała hehe to moja i jego decyzja a rodzice mogą tylko radzić a nie decydować :)
_________________
 
 
Szczęsliwa M 

Wiek: 39
Dołączyła: 21 Wrz 2009
Posty: 103
Skąd: Zgierz
Wysłany: Czw Paź 22, 2009 9:21 am   

Mój K. najpier mnie poprosił o rękę na zaręczynach tylko dla nas ( dla mnie była to niespodzianka). Rodzicom pochwaliliśmy się tego samego dnia wieczorem, a oficjalne zareczyny odbyły sie po niecałym miesiącu. Mój K poprosił moich rodziców o zgodę a przy tym powiedział to tak ładnie, że wszyscy byli wzruszeni. Nasi rodzice wczesniej sie znali ale to spotkanie zareczynowe umożliwiło jeszcze lepsze poznanie i podjęcie pierwszych kroków w sprawie ustaleń weselnych.
_________________
Szczęśliwa M
 
 
 
kakonka 
Ptysia


Wiek: 38
Dołączyła: 18 Lut 2008
Posty: 1805
Skąd: Zgierz/Aleksandrów
Wysłany: Czw Lis 05, 2009 6:36 pm   

wcześniejszego proszenia nie było :!: rodzice K. wiedzieli ze oświadczy mi sie on w czasie pobytu nad morzem, moja mam dowiedziała sie przez telefon tego samego wieczora. minął od tego czasu rok i 3 miesiące a oficjalnych nie było. poczekamy aż siostra K. przyjedzie do Polski, żeby mogła być obecna. zresztą to też nie będzie wyglądać tak jak powinno, usiądziemy razem zjemy wypijemy pogadamy o ślubie i tyle. ślub jest nasza decyzją, a rodzice albo zaakceptują ten fakt albo nie. :razz:
_________________
 
 
Weira 


Wiek: 38
Dołączyła: 07 Lis 2008
Posty: 649
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Lis 05, 2009 6:54 pm   

U na to już było zupełnie inaczej... Moi rodzice dowiedzieli się o ślubie jak któregoś wieczoru przyszliśmy do domu i oświadczyliśmy im że oglądaliśmy sale weselne i jedna nam się bardzo spodobała... do dziś pamiętam wyraz twarzy mojej mamy hehe..
_________________
 
 
krufka 


Wiek: 36
Dołączyła: 23 Mar 2010
Posty: 104
Skąd: Potato City
Wysłany: Sro Kwi 07, 2010 7:53 pm   

mój poprosił o moją rękę moją mamę PO oświadczynach :wink:
_________________
Nasza Strona Ślubna
 
 
 
Agata1234 

Wiek: 36
Dołączyła: 21 Cze 2009
Posty: 553
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Kwi 08, 2010 12:14 pm   

U nas z racji tego, ze zaręczyny były dla mnie niespodzianką moi rodzice również nie zostali poinformowani wcześniej, jego wiedzieli, ze wyjeżdżamy w tym celu. :razz:
 
 
diamond 


Wiek: 34
Dołączyła: 07 Kwi 2010
Posty: 1439
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Kwi 13, 2010 10:45 pm   

też miałam zaręczyny niespodziankę, ale miesiąc przed planowanymi zaręczynami przez niego spytał się mojej mamy o zgodę i pokazał pierścionek, efekt był taki że wszyscy wiedzieli w koło prócz mnie!! Ale w dniu zaręczyn spytał mojego brata czy odda mu moją ręke z racji tego, że nasz tata zmarł a mój brat jest jednym którym powiedzmy mógłby go w takim dniu zastąpić...
_________________

moje ślubne wspomnienia :) www.forum.wesele-lodz.pl/...p=622862#622862
 
 
Magdzik
[Usunięty]

Wysłany: Czw Sie 19, 2010 10:07 am   

Mój narzeczony nie pytał się o rękę moich rodziców.U nas to tak było bardziej na luzie z uśmiechem,a nie tak bardzo poważnie :smile: A poza tym uważam,że to do mnie należy decyzja czy chcę z kimś się pobrać czy nie :wink:
 
 
anooleczka 
Szczęśliwa Żona


Wiek: 39
Dołączyła: 23 Mar 2010
Posty: 1040
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Sie 19, 2010 12:12 pm   

Mój B pojechal do moich rodzicow w garniaku (sama prasowalam mu koszule, nie wiedzac po co) z kwiatami dla mamy i whisky dla taty oczywiscie z pierscionek i prosil o moja reke.
2 tygodnie pozniej oswiadczyl mi sie :) ---> niespodzianka :)
_________________
 
 
martula_87 

Wiek: 36
Dołączyła: 06 Maj 2010
Posty: 833
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Sie 19, 2010 2:37 pm   

Ja miałam zaręczyny niespodziankę a rodziców poprostu poinformowaliśmy.
Nie było żadnego pytania o moją rękę :)
_________________

 
 
ART DECO JUBILER 
Firma


Dołączył: 12 Gru 2009
Posty: 286
Skąd: Siedlce
Ostrzeżeń:
 2/3/7
Wysłany: Nie Sie 22, 2010 12:26 pm   

Pytanie rodziców o rękę dziewczyny to już raczej formalnść, bo rzeczywiście, nie wyobrażam sobie, żeby najpierw pytać o to moich rodziców a dopiero potem mnie.
 
 
jula 


Wiek: 38
Dołączyła: 05 Wrz 2010
Posty: 17
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Wrz 07, 2010 6:54 pm   

martula_87 napisał/a:
Ja miałam zaręczyny niespodziankę a rodziców poprostu poinformowaliśmy.
Nie było żadnego pytania o moją rękę :)


u nas było tak samo :) bez żadnego pytania o rękę, to ma może jakiś wymiar tradycji ale chyba już raczej zamierającej. Chociaż moi rodzice mieli trochę początkowo żal, że jak to tak bez pytania o rękę :razz: zresztą mama narzeczonego stwierdziła, że zaręczyny powinny odbyć się przy rodzicach....czyli, że ja nic nie wiem co ma nastąpić, organizujemy spotkanie rodziców a ukochany mi się oświadcza. Na szczęście odbyły się tylko między nami a rodzice zostali poinformowani o tym fakcie :-)
 
 
ART DECO JUBILER 
Firma


Dołączył: 12 Gru 2009
Posty: 286
Skąd: Siedlce
Ostrzeżeń:
 2/3/7
Wysłany: Sro Wrz 15, 2010 8:01 pm   

Całe szczęście, że Twój narzeczony ma takie zdanie na ten temat jak Ty i nie podporządkowuje się rodzicom. To dobra wróżba na przyszłość.
 
 
Szarlotka 


Wiek: 36
Dołączyła: 19 Sty 2011
Posty: 28
Skąd: Brunatna Stolica
Wysłany: Wto Sie 23, 2011 2:05 pm   

A mój najpierw zapytał moich rodziców, zapewnił ich o swoim uczuciu do mnie i dopiero potem jak już uzyskał twierdzącą odpowiedź padł przede mną na kolana, nie zapomnę tych chwil do końca życia, uważam że wspaniale jest nie pomijać swoich najbliższych w takiej chwili :)
 
 
wiolancia 


Wiek: 46
Dołączyła: 12 Lut 2011
Posty: 383
Skąd: Lutomiersk
Wysłany: Wto Sie 23, 2011 5:16 pm   

U Nas było mało romantycznie...Ja bardzo chciałam,żebyśmy się zaręczyli wiec mój A. przyjechał do mnie 26 grudnia z pierścionkiem.Był już bardzo późny wieczór,bo dopiero po 20:00 wróciłam z pracy.Usiedliśmy do wspólnej kolacji i wtedy.................zgasło na całym osiedlu światło,więc mój A.bez zbędnego gadania założył mi pierścionek na palec.Oficjalnych zaręczyn nie chcieliśmy...A na ślub zdecydowaliśmy się zaledwie 4 miesiące przed zaplanowaną datą(bo ksiądz przyszedł po kolędzie i spytał kiedy zamierzamy się pobrać-więc po tej wizycie księdza usiedliśmy,pogadaliśmy i doszliśmy do wniosku,że chcemy być ze sobą już zawsze no i trzeba w końcu to wesele zorganizować).I w te 4 miesiące zdążyliśmy z wszystkim bez problemu....A teraz po ślubie kochamy się jeszcze mocniej!!! :smile:
_________________
 
 
 
kingakama 

Dołączyła: 01 Cze 2010
Posty: 56
Skąd: teraz Warszawa
Wysłany: Sro Sie 24, 2011 11:21 am   

czasem lepsze są takie właśnie "nieoficjalne":)
 
 
ewa.krzys 


Dołączyła: 17 Lut 2011
Posty: 2643
Skąd: z niedaleka
Wysłany: Sro Sie 24, 2011 11:36 am   

Poprosił, owszem, ale dopiero, gdy ja się zgodziłam :wink:
_________________


 
 
Wioneczka 

Wiek: 38
Dołączyła: 09 Sie 2011
Posty: 37
Skąd: Łowicz
Wysłany: Czw Sie 25, 2011 9:44 am   

Mój narzeczony zatrącał kilka razy w rozmowie o ślubie, zaręczynach, pojawiały się pytania "a kiedy zostaniesz moją żoną?", także szybko się zorientowałam jakie ma zamiary :lol: W końcu doszło do szczerej rozmowy, podczas której stwierdziliśmy, że chcemy zaręczyn, ślubu, chcemy dzielić wspólnie życie... Przygotowania do zaręczyn w zasadzie czyniliśmy razem (pomagałam Mojemu D. w wyborze pierścionka dla mnie hihi). Ustaliliśmy, że oficjalne zaręczyny połączone z zapoznaniem się rodziców odbędą się w Sylwestra. Przygotowałyśmy z mamą imprezkę, D. przyjechał ze swoimi rodzicami, z kwiatami, z pierścionkiem. Po kolacji wstał i powiedział, że bardzo mnie kocha, że chciałby spędzić ze mną resztę życia i czy rodzice nie mają nic przeciwko temu... Oczywiście rodzice bardzo się ucieszyli, więc D. klęknął przede mną i wypowiedział magiczne "Czy zostaniesz moją żoną?" :smile: Byłam tak bardzo zestresowana, że nie wyjąknęłam nawet "tak"... Przytuliłam tylko mocno mojego narzeczonego :smile:
_________________
 
 
turecik 

Wiek: 37
Dołączyła: 27 Lis 2010
Posty: 625
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Sie 25, 2011 12:20 pm   

ja swojemu narzeczonemu prawie 3 lata wierciłam dziurę w brzuchu żebyśmy w końcu ustalili datę ślubu (ile przy tym kłótni było - masakra).
Z zaręczynami nie było problemu, były moje urodziny, a ja byłam przekonana, że on zapomniał o tym. Kiedy wszedł z bukietem kwiatów pomyślałam sobie (no tak tylko kwiaty, żadnego prezentu :) ) ale po chwili wyciągnął małe pudełeczko, a w nim pierścionek. Popłakałam się ze wzruszenia. Niestety na kolana nie padł :( ale i tak go kocham :) Kiedy zakładał mi pierścionek powiedział "mam nadzieję, że kiedyś zostaniesz moją żoną". Byłam bardzo szczęśliwa, nadal jestem bardzo szczęśliwa.
_________________

 
 
 
Miguela 

Dołączyła: 16 Kwi 2011
Posty: 47
Skąd: łódź
Wysłany: Nie Wrz 04, 2011 7:43 pm   

mój ... prosił o rękę moich rodziców ale nie poczekał na ich odpowiedz bo szybciej podszedł do mnie :smile: :smile: ale stwierdził ze był zestresowany :smile: :smile:
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
statystyki odwiedzin z innych stron


Publikowanie w całości lub fragmentach treści zawartych na Łódzkim Forum Weselnym bez zgody administratorów forum jest zabronione.
Reklamy
www.foto-sobieraj.com.pl