Strona korzysta z plikow cookie w celu realizacji uslug zgodnie z Polityka prywatnosci.

Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookie w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.

Forum Weselne miasta Łodzi Strona Główna Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  KalendarzKalendarz  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum
 Ogłoszenie 
Wasze albumy zdjęć ALBUM
Regulamin forum REGULAMIN
Reklama w serwisie REKLAMA

Poprzedni temat «» Następny temat
Pierwsze spotkanie z przyszłymi teściami.
Autor Wiadomość
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Czw Mar 25, 2004 10:15 am   Pierwsze spotkanie z przyszłymi teściami.

Jak wspominacie pierwsze spotkanie z rodzicami swojego ukochanego/ukochanej?
Był stresik? :shakeU:
Pewnie nie wiedzieliście jeszcze wtedy, że to będą Wasi przyszli teściowie, ale jakie "emocje Wami targały", jak dowiedzieliście się, że dziś poznacie ICH?
Jakie były pierwsze wrażenia?
A być może wiecie, co ONI pomyśleli na samym początku o Was?


Ja trochę miałam "cykora", bo z opowieści, które słyszałam, moja przyszła teściowa jawiła mi się jako kobieta bardzo samodzielna, niezależna, władcza i na dystans (z czasem okazało się, że się myliłam).
Przy naszym pierwszym spotkaniu pewnie nie przyszło jej przez myśl, że będę w przyszłości żoną jej syna - trochę tak się czułam jak (kolejna) nowa przyjaciółka jej syna.
Trochę zajęło nam czasu "dotarcie do siebie", wyczuwałam pewien dystans, ale wiedziałam że to cecha mojej teściowej, a nie jakoś specjalnie skierowana przeciw mnie.
Natomiast od czasu przygotowań ślubnych wiem, że mam ją po swojej stronie. :D
_________________
 
 
Madlen_ 


Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 515
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Mar 25, 2004 12:17 pm   

Taaaaak....

To temat dla mnie i dla Gosi :wink: :mrgreen:

Przed ślubem było ok /jak już wcześniej wspominałam/.....a po ślubie dosłownie na drugi dzień definitywna zmiana.

A jakie wrażenie wywarła na mnie przyszła teściowa-pozytywne.
A jakie ja na niej-?-nie mam pojęcia. :roll:
 
 
Kati 


Dołączyła: 23 Lut 2004
Posty: 3262
Skąd: :)
Wysłany: Czw Mar 25, 2004 12:20 pm   

Bez stresu... poszły cztery butelki świetnych win i się rozkręciło! Hmmm i ciągle ktoś mówił: to wracając do tematu wesela... bo nie musze mówić że rozmawialiśmy o wszystkim tylko nie o konkretach, więc trzeba było się pilnować tematu :jumpingmrgreen:
 
 
 
Edyta 


Wiek: 42
Dołączyła: 11 Paź 2003
Posty: 1008
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Mar 25, 2004 3:47 pm   

to u Was było troszeczkę inaczej niż u mnie!!!!!!!!!!

nie było czegoś takiego, że "dziś idziemy do R. i ja poznaję teściów" !! !!!!

ja swoich przyszłych teściów poznałam po 3 miesiącach spotykania się z R., no i potem co jakiś czas zaglądałam do nich z wizytą (raczej do R.)

więc wszystko było stopniowo i bez stersów

poznawałam ich powolutku i jestem z tego zadowolona :christmas:
_________________

 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Czw Mar 25, 2004 4:10 pm   

Edyto, chyba większość z nas poznaje przyszłych teściów tak jak Ty : stopniowo.
Rzadko bywa, że nie zna się rodziców ukochanej osoby i dopiero poznaje się przed ślubem. :roll:
Chodziło mi o to pierwsze spotkanie (nawet jeśli nie myślało się jeszcze wtedy, że to będą przyszli teściowie) i pierwsze wrażenia.
_________________
 
 
Kati 


Dołączyła: 23 Lut 2004
Posty: 3262
Skąd: :)
Wysłany: Czw Mar 25, 2004 6:32 pm   

eee źle mnie zrozumiałyście.... ja ich znałam dobrze, co 2 tydzień spędzałam z nimi cały weekend i nie tylko. Mi chodziło o moich rodziców jak ich poznawali :oops:
 
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Czw Mar 25, 2004 6:34 pm   

Kati napisał/a:
eee źle mnie zrozumiałyście....

Taaa... Kati, to Ty nie doczytałaś o co chodzi. :wink:
Pozdrawiam! :)
_________________
 
 
gosia 

Wiek: 46
Dołączyła: 11 Paź 2003
Posty: 1008
Skąd: własnego M.
Wysłany: Czw Mar 25, 2004 6:47 pm   

:lol: :lol: :lol: mój ulubiony temat Tesciowa

Pierwsze wrażenie moje o tesciowej :dno: a potem dała mi odczuć że ja tez jej nie przypadłam do gustu poprostu wstretna baba, i wcale tego nie będe kryła, bo nawet moja przyjaciółka powiedziała mi, współczuje Ci takiej tesciowej, tuz po weselu, no ale cóż
Męża mozna sobie wybrac, ale teściowej NIE
_________________
31 sierpnia 2002
9 stycznia 2006 - Mati
 
 
tweety 


Wiek: 40
Dołączyła: 31 Sty 2004
Posty: 258
Skąd: łódź/londyn
  Wysłany: Czw Mar 25, 2004 7:44 pm   

Ale nikt chyba nie przebije mojej przyszłej tesciowej...
Ona nawet sie przejmuje tym czy my wogole zyjemy. Ostatnio nawet okradła własnego syna z pieniedzy (ostatnich zresztą!!) Także nie przejmujcie sie swoimi. Ja moglabym opowiadać o tej.... bardzo dlugo ale nie sadze zeby to bylo odpowiednie do tego miejsce.
_________________

Zeby Tobie Gość slonko ciagle swiecilo :)
 
 
 
gosia 

Wiek: 46
Dołączyła: 11 Paź 2003
Posty: 1008
Skąd: własnego M.
Wysłany: Czw Mar 25, 2004 8:01 pm   

Tweety ja o swojej :twisted: to bym mogła księżke w tomach wydac, a jesli chodzi o kase to ...
_________________
31 sierpnia 2002
9 stycznia 2006 - Mati
 
 
Asia 

Wiek: 41
Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 551
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Mar 25, 2004 10:30 pm   

Moje pierwsze spotkanie z teściami było króciutkie i bardzo miłe. Ale na głębokie wody zostałam rzucona po półrocznej znajomosci z moim M. Jego rodzice wypływali na żagle i zaproponowali, byśmy im towarzyszyli. Mocno sie bałam sytuacji, bo to miały byc 2 tygodnie spędzone na jednej niewielkiej przeciez żaglówce. Sytuacja przerosła moje oczekiwania - było wspaniale. Nie było żadnej nieprzyjemnej sytuacji, były wieczory przy ognisku -moj M a także jego ojciec śpiewają i grają na gitarze. Było wspólne przygotowywanie posiłków, co sprzyjało lepszemu poznaniu się. Dobrze nam ten wyjazd zrobił - od tej pory rodzice M. stali mi sie o wiele bliżsi. Bardzo ich lubię, są dla mnie zawsze bardzo dobrzy. Mam nadzieję, że to sie nie zmieni po slubie. Oni mają już jedną synową i, jak widzę , ich wzajemne stosunki są ok.
_________________
Mój najpiekniejszy dzień - 25 września 2004 r.
 
 
Mi 


Wiek: 48
Dołączyła: 11 Gru 2003
Posty: 193
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Mar 26, 2004 9:27 pm   

Ja z moim Miśkiem, miałam po piętnaście lat, w parku spacerowaliśmy wtuleni i wpatrzeni w siebie - gdy nagle przed nami stanęła jego mama, była bardzo miła.
Dopiero następnego dnia dowiedziałam się od Miśka, że jego mama stwierdziła, że jestem fajna tylko taka chuda.
_________________
Szczęśliwy dzień: 26 czerwiec 2004r.
 
 
marchefka 


Wiek: 47
Dołączyła: 10 Lut 2004
Posty: 152
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Mar 27, 2004 12:49 am   

Poznalam rodzicow Marcina praktycznie na poczatku naszej znajomosci. Pierwsza przypadla akurat w momencie, kiedy tata Marcina byl w sanatorium, amama nastepnego dnia rano jechala do swojego taty. My mieszkalismy 320 km od siebie, wiec nasze wizyty nie trwaly po kilka godzin, ale oprzez caly weekend.
W zwiazku z tym, ze uwazam, ze najlepsza forma obrony jest atak, zanim weszlismy do domu Marcina, kupilismy pomarancze i porzyprawy potrzebne do zrobienia herbaty po hawajsku (albo czegos trakiego, juz nie pamietam).
Weszlismy do mieszkania, poznalysmy sie, mama Marcina na poczatku zachowala duzy dystans (bo tak ma z natury), a ja, nie bardzo zastanawiajac sie nad tym, co robie, zaproponowalam, ze jesli pozwoli mi podzialac chwile w kuchni, to zaraz poczestuje ja czyms pysznym. No i zrobilam te herbate zamniast grzecznie siedziec jak gosc przy stole :)
Mama do tej pory wspomina, w jakim byla szoku, kiedy zupelnie obca dziewczyna zaprosila ja podczas pierwszej wizyty w jej mieszkaniu na herbate po hawajsku :) )))))))))

Potem nie zawsze bylo slodko, ale w tej chwili naprawde fajnie sie dogadujemy, chociaz nie zawsze rozumiemy. Ale w sumie kazdej z was zycze co najmniej takich ukladow z tesciami :)
marchefka
_________________
Pomarańczowa alternatywa :) a od 1 maja już całkiem mężatka
 
 
Anion 

Wiek: 40
Dołączyła: 27 Sie 2004
Posty: 240
Skąd: śląsk
Wysłany: Wto Sie 31, 2004 2:16 pm   

Po jakichś 2 miesiącach znajomości wymysliliśmy sobie z narzeczonym że dzisiaj pójdziemy sobie do niego do domu. Była to bardzo spontaniczna decyzja, wogóle sie nie denerwowałam. Z pierwszego spotkania z teściową pamiętam tylko "dzień dobry" i "dowidzenia" :D . Potem widywaliśmy sie coraz częściej. Jak narazie wszystko jest OK.
_________________
 
 
tynencia 


Wiek: 43
Dołączyła: 17 Sie 2004
Posty: 39
Skąd: Pabianice
Wysłany: Wto Wrz 07, 2004 3:35 pm   

Pierwsze spotkanie z teściową pamiętam dobrze. To było jakieś trzy miesiące od momentu kiedy ja i P. postanowiliśmy być ze sobą. Poszłam wtedy pierwszy raz do ich domu i zostałam poczęstowana jogurtem jagodowym. I wszystko wydawało się takie sympatyczne. niestety teraz po niespełna 6 latach już nie jest tak kolorowo. Kto by się spodziewał.

Natomiast pierwszego spotkania z teściem nie pamiętam. Widocznie nie było to warte zapamiętania.
 
 
suhotnikowa 


Wiek: 43
Dołączyła: 08 Cze 2004
Posty: 97
Skąd: Lubin
Wysłany: Sro Paź 06, 2004 9:50 pm   

Hmmm, moje pierwsze spotkanie z Rodzicami K....
Moi przyszli teściowie są rozwiedzeni. Pamiętam, że I raz spotkałam się z Tatą K. w Nowy Rok-ma na imię Mieczysław i miał imieniny. Przyjechaliśmy prosto z Wrocławia z imprezki sylwestrowej. Było sympatycznie :D
Jeśli chodzi o Mamę K. to nasze pierwsze spotkanie ograniczało się do "dzień dobry" i "dowidzenia" :roll: Coś mi się wydaje, ze na początku traktowała mnie jak kolejną przyjaciółkę K. Kiedy zaczęłam bywać u Nich w domu, gdy spędzilismy wspólnie Sylwestra, i gdy K. zabrał mnie na "zjazd rodzinny" chyba zrozumiała, że to coś poważnego :D :wink: Jest naprawdę wspaniałą kobietą. Wiele przeszła w życiu i to chyba wpłynęło na Jej stosunek do świata i do mnie. Bardzo Ją szanuję i lubię. Myślę, że Ona mnie lubi też - doświadczam z Jej strony dowodów sympatii. Myślę, że raczej po ślubie się nie zmieni, gdyż jak mówią w rodzinie "jest super kobietą" :D :)
_________________
13.08.2005 :) :):)
 
 
Kasia21 


Wiek: 41
Dołączyła: 29 Sie 2004
Posty: 233
Skąd: Łódzkie
Wysłany: Sro Paź 06, 2004 10:22 pm   

Ja niepamietam 1 spotkania(jako dziewczyna ich syna) bo znałam się z nimi już wcześniej. Tak się złożyło, że rodzice moi i mojego męża to znajomi. A ja biedna z mojego P. nie widziałam 18 lat, a mieszkał 3 min drogi odemnie :)
_________________
Nigdy ne jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej....
 
 
 
Pusiak 
- Dyktator


Wiek: 43
Dołączyła: 15 Lut 2005
Posty: 3311
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Wrz 07, 2005 11:33 am   

ufff... ja nie za bardzo pamiętam tę pierwszą wizytę, bo zostałam nią zaskoczona dość niespodziewanie... Widziałam sie wtedy z Mefiu po raz pierwszy od powrotu z wakacji na których się poznaliśmy (nie bylismy wtedy jeszcze parą :) ) więc nie wiedziałam, że oto poznaję moich przyszłych teściów. Pamiętam tylko że najlepsze wrażenie zrobił na mnie tata Mefiu, ale mama też była bardzo sympatyczna... a już naprawdę nie wiem co oni sobie wtedy o mnie pomysleli... :)
_________________

 
 
 
fiona83 

Dołączyła: 19 Kwi 2006
Posty: 2952
Skąd: skądinąd
Wysłany: Czw Maj 25, 2006 5:04 pm   

Pierwsze spotkanie z przyszłymi teściami (pamiętam dokładnie) było 9 maja 2004 roku.
Teść urządzał imieniny i zostałam zaproszona. Cykora nie miałam wcale - stwierdziłam, że K. pokochał mnie taką jaką jestem na codzień i postanowiłam nic nie udawać. Na imieninach była cała rodzina (nie tylko babcie ale i ciocie , wujkowie). Wszyscy bardzo ciepło mnie przyjęli, ja od razu znlazłam z nimi wspólnu język i rozmawiałam więcej niż K. :rotfl: Na sam koniec teściowie powiedzieli, że oni się bali jak zostaną przyjęci przeze mnie bo "my jesteśmy taką zwykłą rodziną". Ja zdobyłam ich serca a oni moje. K. z tej radości trzeźwiał 2 dni ;)
 
 
FifthAvenue 


Wiek: 46
Dołączyła: 23 Lut 2006
Posty: 1028
Skąd: Lodz
Wysłany: Czw Maj 25, 2006 5:12 pm   

U nas bylo troszke dziwnie...
Mialam okazje poznac calutka rodzine mojego L lacznie z dziadkami juz po pierwszej randce. Pojechalismy sobie romantycznie motocyklem i po drodze zlapal nas taki okrutny deszcz, ze mielismy wszystko mokre. Byla straszna burza, nie dalo sie jechac, wiec spedzilismy 2 godziny na motocyklu na stacji benzynowej, gdzie nie mozna bylo kupic nawet herbaty. W desperacji moj L zadzwonil do domu i przyjechal po nas jego tata z bratem.. w tym deszczu brat wracal motocyklem (L byl tak zmarzniety, ze nie czul sie juz na silach) a my autkiem pojechalismy na dzialke, gdzie poznalam cala rodzinke.... Do tej pory sie smiejemy, ze mialam niezle wejscie...
Ostatnio jak bylismy w Polsce to tata L mi powiedzial, ze wtedy, jak odebral telefon i po nas jechal, to "czul, ze jedzie po synowa".. bardzo mi sie milutko zrobilo.
_________________
DON'T HATE ME BECAUSE I'M BEAUTIFUL.HATE ME BECAUSE YOUR MAN THINKS I AM !


[/url]
 
 
fiona83 

Dołączyła: 19 Kwi 2006
Posty: 2952
Skąd: skądinąd
Wysłany: Czw Maj 25, 2006 5:37 pm   

Bardzo miłe jest to , że już teraz teściowie traktują mnie jak córkę. Gdy jestem u K. nie ma tematów , których by unikali, krępowali się. Twierdzą, że lepiej od razu grać w otwarte karty - a nie udawać. Chcą, żebym wiedziała jacy są naprawdę i ich takimi zaakceptowała. Podoba mi się także, że mimo iż w wielu kwestiach mamy odmienne zdanie, zawsze wysłuchują naszej argumentacji i naprawdę bardzo często przyznają nam rację.
 
 
emilkaa 
więcej niż mama


Wiek: 41
Dołączyła: 28 Gru 2005
Posty: 674
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Maj 25, 2006 6:15 pm   

czy to dziwne ze ja po prostu nie pamietam??? nie mam pojecia kiedy byl ten "pierwszy raz".... to jakos bez emocji przeszlo.. oczywiscie wtedy jeszcze nie wiedzialam ze to przyszla tesciowa ale nigdy zadnych stresow nie mialam w zwiazku z poznawaniem rodzicow chlopakow :)
 
 
Olusia 


Wiek: 41
Dołączyła: 18 Kwi 2006
Posty: 264
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Maj 25, 2006 9:15 pm   

Ja też tego wogóle nie pamiętam musiałam jakoś przyjść z moim T. i tak mne wtedy przedstawił swoim rodzicom, ale z tego co pamiętam to było na samym początku znajomości. A że ja jestem ogólnie wstydliwa to minęło bardzo dużo czasu kiedy powoli zaczęłam się przyzwyczajać do tego, że oni zaczynają mnie powoli traktować jak córkę, choć cały czas czuję, że to jeszcze nie rodzina. W przeciwieństwe do dziewczyny brata mojego T. która potrafi tak bez zapowiedzi wpaść aby z moją przyszłą teściową sobie tak poprostu pogadać i ona raczej od początku żadnych oporów nie miała. Czasem to było nawet moim zdaniem nie taktowne, ale jak mamie T. to nie przeszkadza, to niech tak będzie.
_________________
 
 
MałaMi1 

Dołączyła: 08 Paź 2007
Posty: 5375
Skąd: łódzkie
Wysłany: Pon Lis 05, 2007 5:34 pm   

hmm... moje spotkanie z przyszłymi teściami... gdyby mi wtedy ktoś powiedział , że to będą moi teściowie to chyba bym nie uwierzyła. Rodziców mojego A. poznałam na weselu jego kuzyna. Wtedy byłam tylko jego osobą towarzyszącą :-) ale cieszę się, że to się zmieniło. Z czasem zaczęliśmy ich wspólnie częściej odwiedzać, wtedy juz byłam u nich w domku jako jego dziewczyna. Tak czy inaczej od początku wywarli na mnie bardzo dobre wrażenie, nigdy nie byli nie w porządku w stosunku do mnie, mam nadzieję, że tak pozostanie :-)
 
 
EwaM 


Wiek: 41
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 2535
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Lis 13, 2007 6:33 pm   

Hm, u mnie sprawa jest skomplikowana, bo znaliśmy się wszyscy jeszcze zanim zaczęłam chodzić z D. Powiedziałabym nawet, że prędzej znałam mojego przyszłego teścia niż męża. :D Jestem z rodzicami D na ty. On z moimi też. tak było zawsze, więc głupio było zacząć mówić per Pan i Pani tylko dlatego, że zaczęliśmy się spotykać na trochę innej stopie niż koleżeńska. Na początku było to szokiem dla moich dziadków, ale przyzwyczaili się do tego. Myślę, że po ślubie na pewno będą takie sytuacje, że powiemy do teściów mamo lub tato, ale generalnie nadal będziemy po imieniu. :)
 
 
agniesia22 


Wiek: 38
Dołączyła: 28 Lip 2008
Posty: 268
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Wrz 04, 2008 12:45 am   

Ja z teściami miała okazje pozac sie wcześniej niż zaczelismy byc razem. Najpierw jakos tak nie mówiliśmy im o tym że jesteśmy razem ale jego mama coś podejrzewała i kiedy mój R... chciał jej powiedziec z kim się spotyka ona sama powiedział moje imię, jakby czuła. Także nie było wielkiego stersu.
_________________


 
 
 
Kociadło 


Wiek: 39
Dołączyła: 17 Lut 2008
Posty: 2269
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Wrz 04, 2008 9:11 am   

u nas K. zapowiedział kiedyś swojej mamie że przyprowadzi swoją dziewczyne do domu tego i tego dnia o tej porze a przyszła teściowa stwierdziała że w taki razie zrobi uroczysty objad szit. Ale mimo wszystko że zrobiło sie tak jakoś oficjalnie to pierwsze spotkania było bardzo sympatyczne i miło je wspominam.
_________________
 
 
 
niesia2708 
Kociara :)


Wiek: 38
Dołączyła: 10 Cze 2008
Posty: 2700
Skąd: Piotrków/Tomaszów
Wysłany: Pon Wrz 29, 2008 10:02 pm   

P. tatę poznałam po pond roku bycia razem przypadkiem na pogrzebie,miesiąc później mamę,babcie i brata.Ogólnie stres był.Tyle,że nie było żadnego oficjalnego obiadu,po przedstawieniu nas sobie,rodzinka zostawiła nas samych sobie :lol:
_________________

 
 
 
ava 


Wiek: 39
Dołączyła: 12 Lut 2008
Posty: 3728
Skąd: Bełchatów/Łódź
Wysłany: Pon Wrz 29, 2008 10:43 pm   

Pierwsze spotkanie z teściami dziś wspominam z uśmiechem, ale wtedy byłam baaardzo zestresowana :) Był obiad, można powiedzieć że oficjalny, bo z jakiejś tam okazji, byli tam też brat i siostra S. ze swoimi rodzinami. Prawie wcale się nie odzywałam, no i praktycznie nic nie zjadłam :kwasny: Pewnie pomyśleli, że ze mnie niezły dzikus :mrgreen: No ale ja miałam wtedy tylko 17 lat :) Spotykaliśmy się wówczas od 10 miesięcy.
_________________
Nasz ślub - 05.09.2009r.

 
 
ppola 
Birdwoman


Wiek: 41
Dołączyła: 05 Wrz 2008
Posty: 2189
Skąd: Kanzas
Wysłany: Pon Wrz 29, 2008 11:30 pm   

Z perspektywy czasu spotkanie z rodzicami a wlasciwie ojcem M. wydaje sie smiesznie a wtedy :oops:
Bylismy na jakiejs objazdowce po zamkach małopolskich, wrocilismy pozna noca i M. zaproponowal zebym nocowala u niego bo i tak nikogo nie ma. Nocowalam wszystko ok. Rano wstalismy, sniadanko super ekstra. Kolo poludnia poszlam pod prysznic wrocilam na gore. M. spal na łózku wiec niewiele myslac polozylam sie tez co ciekawe w poprzek łóżka w jego nogach i usnelam tez... nastepnie uslyszalam nad głowa "Co tu sie dzieje..." i zobaczylam jakiegos obcego faceta z wasami. To bylo moje pierwsze spotkanie z tesciem. Wszystko byloby jeszcze w miare gdyby nie to ze mialam na sobie jedynie krotka koszulke i skape stringi, dotego na boku i udzie mam tatuaz wiec moj przyszly tesc bardzo dlugo opowiadal o tej sytuacji znajomym :oops: dla niego bylo zabawne dla mnie troche mniej
Tesciowa poznalam pare tygodni pozniej kiedy M. postawil ja przed faktem dokonanym i powiedzial ze jezeli chce mnie poznac to musze u nich nocowac, spotkanie M. z moja mama tez laczylo sie z noclegiem - w sumie dzielilo nas 120km a auta wtedy nie mielismy ;)
_________________

Obudź się Gość :D
 
 
=MiLi= 


Wiek: 37
Dołączyła: 23 Sty 2007
Posty: 897
Skąd: Rtk, ale z Bałut
Wysłany: Wto Wrz 30, 2008 8:45 am   

Ja poznałam Rodziców Sebka właściwie na samym początku, byliśmy razem zaledwie od tygodnia chyba... Byłam u Babci na imieninach ... Sebek mieszkał kilka bloków dalej, więc po mnie przyszedł, wyszliśmy na spacer i zaprowadził mnie do siebie. Troszkę się denerwowałam zwłaszcza jak się nasłuchałam o tym, że nie lubili Jego Dziewczyn :roll: a już najbardziej bałam się poznać Babci S. Jak się okazało nie miałam czego się bać, okazali się być bardzo sympatyczni i polubili mnie, do tej pory stają po mojej stronie nawet jak nie mam racji ;) Moja Mama nawet mówi, że tacy Teściowie jakich ja mam zdarzają się rzadko :)
_________________
 
 
Magdzik
[Usunięty]

Wysłany: Sro Cze 15, 2011 10:04 pm   

Moi teściowie nie żyją ale pamiętam jak A zaczął do mnie przyjeżdżać. Na początku przyjeżdżał do swojej ciotki ale mama strasznie chciała go poznać. Kazała go zaprosić do domu. Później jakoś była moja 18tka i zaprosiłam go. Wszyscy się świetnie bawili i zostali na noc. Później mój narzeczony zaczął przyjeżdżać już do mnie a nie do ciotki i tak z czasem po 2 latkach wprowadził się do nas. Na początku byłam bardzo miło zaskoczona, bo bardzo szybko A dogadał się z moimi rodzicami. Polubili go i czasem to nawet mu dokuczam że więcej z nimi przesiedzi niż ze mną. Ma bardzo dobry kontakt z moją rodziną. Ja też mam dobry kontakt z jego rodziną, no może z większością rodziny, bo zdarzają się odrębne jednostki :smile:
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
statystyki odwiedzin z innych stron


Publikowanie w całości lub fragmentach treści zawartych na Łódzkim Forum Weselnym bez zgody administratorów forum jest zabronione.
Reklamy
www.foto-sobieraj.com.pl