Strona korzysta z plikow cookie w celu realizacji uslug zgodnie z Polityka prywatnosci.

Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookie w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.

Forum Weselne miasta Łodzi Strona Główna Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  KalendarzKalendarz  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum
 Ogłoszenie 
Wasze albumy zdjęć ALBUM
Regulamin forum REGULAMIN
Reklama w serwisie REKLAMA

Poprzedni temat «» Następny temat
Prowadzenie do ołtarza
Autor Wiadomość
Agguniaa 


Wiek: 38
Dołączyła: 06 Lip 2008
Posty: 714
Skąd: Bełchatów i o-lica
Wysłany: Wto Mar 10, 2009 9:41 am   

Kiedy byłam młodsza chciałam żeby tato prowadził mnie do ołtarza...ostatnio widziałam u mojej przyjaciółki na ślubie obraz taty prowadzącego córkę do ołtarza......
Wydało mi się to sztuczne, wywołało zamieszanie..tym bardziej że wcześniej jechali razem, w domu błogosławieństwo...
Doszłam do wniosku, że pójdziemy razem do ołtarza jako znak nowej wspólnej drogi życia ;)
Tata prowadzący Pannę Młodą do ołtarza lepiej sprawdza się w realiach amerykańskich...ale to jest moje skromne zdanie ;)
_________________

6 czerwiec 2009
Pozdrawiam
Aga
 
 
 
skalimonka 
żona skalimona


Wiek: 38
Dołączyła: 05 Gru 2008
Posty: 2003
Skąd: UK
Wysłany: Wto Mar 10, 2009 12:28 pm   

Wlasnie ja nigdy nie mialam przyjemnosci byc na slubie, gdzie tata prowadzi mloda do oltarza :( szkoda, bo moze gdybym zobaczyla, tez by mi sie nie spodobalo i zmienilabym zdanie, kto wie... ale slubow jeszcze kilka przed moim, wiec moze sie trafi i bede wiedziala, podobalo mi sie, albo nie. Ale z drugiej strony mysle tez, ze inaczej podchodzi sie do czyjegos slubu przeciez, a inaczej, jak to Twoj tata prowadzi Ciebie... :roll:
_________________
 
 
Yoanna 
mamuśka


Wiek: 39
Dołączyła: 12 Lis 2007
Posty: 1441
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Mar 10, 2009 1:36 pm   

A ja byłam, widziałam i uważam że to tylko i wyłącznie kwestia zorganizowania się :razz:
_________________
 
 
EwaM 


Wiek: 41
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 2535
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Mar 15, 2009 2:59 pm   

Ja już się przyzwyczaiłam do Panny Młodej prowadzonej przez tatę do ołtarza. Ale nie wyobrażam sobie tego u siebie. Głupio bym się czuła.
 
 
skalimonka 
żona skalimona


Wiek: 38
Dołączyła: 05 Gru 2008
Posty: 2003
Skąd: UK
Wysłany: Nie Mar 15, 2009 9:00 pm   

Wydaje mi sie, ze duzy wplyw na ta decyzje, czy prowadzi tata czy nie, ma to jakie stosunki sa miedzy corka a ojcem. Oczywistym jest, ze jak nie ma kontaktu z ojcem, badz jest, ale marny, to kazda panna mloda chce isc do oltarza z narzeczonym, bo jest to mezczyzna, ktoremu ufa i czuje sie przy nim bezpiecznie. Oczywiscie sa na pewno dziewczyny, ktore pomimo dobrych stosunkow z tata, mimo to chca byc prowadzone przez narzeczonwgo i bardzo dobrze. Ja jednak, jestem corusia tatusia - i nie wstydze sie tego przyznac, zawsze bylam i od zawsze tata byl moim najlepszym przyjacielem, ktory wspieral mnie w kazdej chwili. Jestesmy bratnimi duszami, zawsze wspaniale sie rozumielismy, z mama nigdy nie bylam tak blisko jak z tata. Chce, zeby tego dnia tez poczul sie wyjatkowo, mogac isc ze mna te pare krokow do oltarza.... a pozniej juz kazdy nastepny krok bede stawiac z moim A. :)
_________________
 
 
myszkatygryska 

Wiek: 40
Dołączyła: 13 Mar 2009
Posty: 16
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Mar 19, 2009 11:51 pm   

Jestem dokładnie tego samego zdania :) Według mnie to jest tak mocny symbol nowej drogi... Odprowadza cię do ołtarza mężczyzna który troszczył się o każdy twój dzień, zadbał o każdy uśmiech, wzbudzał w tobie ambicje i ducha walki, z dumą przyjmował komplementy od ludzi jaką to piękną i mądrą córkę wychował... Przy ołtarzu czeka na ciebie mężczyzna, który wszystkie te cechy widzi i uwielbia i jest wdzięczny tak cudowną istotę... Hi hi jaka ze mnie romantyczka... Mama we mnie wykształciła prawdziwą niezależną kobietę, pełną szacunku dla samej siebie... Cudownych rodziców mam...
_________________
 
 
 
mietka 
double trouble


Wiek: 46
Dołączyła: 28 Cze 2007
Posty: 1749
Skąd: Łódź/Żabiczki
Wysłany: Pią Mar 20, 2009 10:01 am   

mnie prowadzil tata i bardzo sie z tego ciesze... oboje bylismy szalenie przejeci :)
_________________
 
 
syylwunia 

Wiek: 34
Dołączyła: 11 Mar 2009
Posty: 13
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Mar 20, 2009 3:50 pm   

zgadzam się z dziewczynami z góry!! do ołtarza poprowadzi mnie tata. wiem ile to dla niego znaczy!! i jaki będzie dumny!! chyba każdy tata o tym marzy żeby swoją zawsze małą córeczkę poprowadzić w tym wyjątkowym dniu :)
 
 
owieczka_foto 
Firma


Dołączyła: 28 Paź 2007
Posty: 452
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Mar 20, 2009 8:22 pm   

syylwunia napisał/a:
chyba każdy tata o tym marzy żeby swoją zawsze małą córeczkę poprowadzić w tym wyjątkowym dniu :)

oj... od razu każdy ;) my to jak zwykle dziwni jesteśmy, ale mój Tata był szczęśliwy, że Mu nikt głowy nie zawraca i spokojnie może sobie to wszystko obserwować.
_________________
mynewborn... fotografia od dnia narodzin, ciążowa, noworodkowa, niemowlęca, na chrzest i komunię
 
 
truskawka_ja 

Dołączyła: 26 Lut 2008
Posty: 781
Skąd: ...
Wysłany: Sob Mar 21, 2009 7:40 am   

owieczka napisał/a:
my to jak zwykle dziwni jesteśmy, ale mój Tata był szczęśliwy, że Mu nikt głowy nie zawraca i spokojnie może sobie to wszystko obserwować.

Moj Tato ma dokladnie takie samo podejscie. :mrgreen:
 
 
Majka 

Dołączyła: 24 Wrz 2008
Posty: 15
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Mar 24, 2009 12:35 pm   

A ja chciałam, żeby mój tato mnie prowadził.. jakoś tak od dzieciństwa. Poza tym, byłam druhenką na ślubie kuzynki jakieś 20 lat tamu i to mi się wtedy bardzo spodobało (Ślub był w Anglii). Uważam, że nie jest to sztuczne, jeśli jest sensownie zorganizowane (młodzi przyjeżdżają osobno).

Niestety, mój ukochany nie chce tak... no i cóż... nie będę mu robiła tego na siłę.
:(
_________________
Pozdrowionka,
Maja
 
 
doni_iza 

Wiek: 42
Dołączyła: 29 Paź 2007
Posty: 1974
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Mar 24, 2009 1:22 pm   

truskawka_ja napisał/a:
owieczka napisał/a:
my to jak zwykle dziwni jesteśmy, ale mój Tata był szczęśliwy, że Mu nikt głowy nie zawraca i spokojnie może sobie to wszystko obserwować.

Moj Tato ma dokladnie takie samo podejscie. :mrgreen:


Mój również :) .
_________________
 
 
wiedzmapat 


Wiek: 38
Dołączyła: 05 Sty 2008
Posty: 161
Skąd: Łódź
Wysłany: Sob Mar 28, 2009 11:23 am   

My do ołtarza szliśmy razem, za nami świadkowie i dzieci z obrączkami.
_________________


 
 
skalimonka 
żona skalimona


Wiek: 38
Dołączyła: 05 Gru 2008
Posty: 2003
Skąd: UK
Wysłany: Sob Mar 28, 2009 4:27 pm   

Gdyby moj tata powiedzial mi, zebym mu nie zawracala glowy prowadzeniem do oltarza, czy innymi wedlug niego bzdurami, poczulabym sie nie malo urazona. Pisze jak ja osobiscie bym sie poczula, nie mowie ze wszyscy. To bedzie moj dzien i uwazam, ze ojciec, jesli corka ma takie zyczenie, moze wysilic sie na te pare krokow do oltarza. Nie przesadzajmy. Oczywiscie nie ma co nikogo do tego zmuszac, jesli sie broni rekami i nogami. Jednak w moim przypadku, gdyby moj tata zaczal krecic nosem, odebralabym to bardzo osobiscie, bo to w koncu jeden tylko taki dzien i powinien wiedziec, ze skoro go o to prosze-znaczy ze chcialabym zeby tak bylo. Zreszta mojemu tacie glupio by bylo odmowic, wiedzialby, ze zrobi mi przykrosc... na szczescie stwierdzil ostatnio, ze zrobi to z rozkosza :)
_________________
 
 
owieczka_foto 
Firma


Dołączyła: 28 Paź 2007
Posty: 452
Skąd: Łódź
Wysłany: Sob Mar 28, 2009 5:23 pm   

Skalimonko, wszystko zależy od tego co kto chce - super, że będzie prowadził Cię Tata.

My chcieliśmy iść sami. Jakoś nie podoba mi się ta wersja z ojcem... dla mnie jest taka "amerykańska".

Wszystkie decyzje dotyczace naszego ślubu podejmowalismy w dwójkę. Nie było rozmowy z Tatą, czy chce, czy nie... natomiast znam Go na tyle i rozmawialiśmy już po fakcie, że każdemu z nas to odpowiadało. Tata gdzie indziej widział swoją rolę.

Najważniejsze, żeby każda z nas miała tak jak sobie wymarzy.
_________________
mynewborn... fotografia od dnia narodzin, ciążowa, noworodkowa, niemowlęca, na chrzest i komunię
 
 
skalimonka 
żona skalimona


Wiek: 38
Dołączyła: 05 Gru 2008
Posty: 2003
Skąd: UK
Wysłany: Sob Mar 28, 2009 8:59 pm   

Dokladnie tak jak piszesz Owieczko :) Ja wolalam sie upewnic, czy tata nie ma nic przeciwko, ucieszylo mnie niezmiernie, ze jest zadowolony. Bo pewnie, jakby mi odmowil i jakos sensownie to uzasadnil, to zrozumialabym, ze mu to nie odpowiada i przyjelabym to do wiadomosci :) Ale tak jak piszesz... dobrze, ze kazdy moze wybrac i zrobic to "po swojemu". Inaczej kazdy slub bylby taki sam, oj jakby bylo nudno. Pozdrawiam wszystkich forumowiczow. Skalimonka
_________________
 
 
Karolka_23 


Wiek: 43
Dołączyła: 28 Kwi 2008
Posty: 162
Skąd: Zgierz
Wysłany: Wto Cze 16, 2009 3:41 pm   

A ja jeszcze nie wiem jak ta kwestia będzie wyglądała na moim ślubie...
Być może poprowadzi mnie mój tato, muszę tylko najpierw z nim to przedyskutować.
Może się okazać, że będzie chciał spojrzeć na to wszystko z boku :)
_________________
 
 
Debussy 
pedagog specjalny


Dołączyła: 16 Lut 2008
Posty: 1712
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Cze 16, 2009 3:56 pm   

My chcemy żeby Ksiądz po nas wyszedł i dalej razem będziemy wchodzić :)
_________________
Są tajemnice, które tylko niebo może ostatecznie odkryć...
 
 
ppola 
Birdwoman


Wiek: 41
Dołączyła: 05 Wrz 2008
Posty: 2189
Skąd: Kanzas
Wysłany: Wto Cze 16, 2009 4:16 pm   

Po nas wychodził ksiądz tak jak jest to w zwyczaju w Klasztorze w którym braliśmy ślub :)
_________________

Obudź się Gość :D
 
 
evelinka 


Wiek: 37
Dołączyła: 06 Lut 2008
Posty: 554
Skąd: ja to mogę wiedzieć?
Wysłany: Wto Cze 16, 2009 7:04 pm   

Dopisuję się do grona kobitek, które do ołtarza szły u boku taty.
 
 
Basia.83 

Wiek: 40
Dołączyła: 26 Maj 2009
Posty: 62
Skąd: okolice łodzi
Wysłany: Wto Cze 16, 2009 7:37 pm   

mnie prowadzi tata, bo bardzo mu na tym zależało :)
 
 
KotaBasia 

Dołączyła: 07 Mar 2009
Posty: 81
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Cze 16, 2009 8:05 pm   

Mnie również do ołtarza prowadził Tata i było wspaniale. Szliśmy wolno, a ja patrzyłam jak przy ołtarzu czeka rozpromieniony narzeczony, który wcześniej nie widział mnie w sukni... Było to bardzo piękne i wzruszające.
_________________
 
 
Agguniaa 


Wiek: 38
Dołączyła: 06 Lip 2008
Posty: 714
Skąd: Bełchatów i o-lica
Wysłany: Pią Cze 19, 2009 6:13 am   

Drogę do ołtarza pokonaliśmy wspólnie:) a ksiądz czekał na nas przy ołtarzu:)
_________________

6 czerwiec 2009
Pozdrawiam
Aga
 
 
 
darling 


Wiek: 40
Dołączyła: 14 Kwi 2009
Posty: 181
Skąd: lodz
Wysłany: Pią Cze 19, 2009 8:42 am   

My będziemy szli razem do ołtarza. Mój A. mówi, że nie chce stać po ołtarzem sam jak palec :)
_________________
 
 
Tissaia 
pani stara*


Wiek: 38
Dołączyła: 14 Kwi 2008
Posty: 536
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Cze 19, 2009 12:38 pm   

My szliśmy razem do ołtarza, nie wyobrażam sobie innej wersji: razem otrzymaliśmy błogosławieństwo, wyszliśmy z domu, podjechaliśmy pod kościół i wreszcie razem ruszyliśmy po czerwonym dywanie :) Jakoś do tej wersji jestem bardziej przywiązana, ocena tego, co wygląda ładniej to już oczywiście sprawa gustu. No a symbolika - może jestem nienormalna, ale w kulturze anglosaskiej drażni mnie to przekazywanie kobiety, "who is giving that woman", brrrr. Ostatecznie nie jestem rzeczą, którą jeden mężczyzna oddaje drugiemu. No ale to już moje skojarzenie ;)
_________________
*Mój wieczór panieński, etap szaleństw w klubie, przyplątuje się jakiś facet i zwraca do mojej zamężnej już wtedy koleżanki:
-To ty jesteś ta panna młoda?
Koleżanka:
-Nie, ja jestem już pani stara...

Mission accomplished 06.06.09. :)
 
 
ppola 
Birdwoman


Wiek: 41
Dołączyła: 05 Wrz 2008
Posty: 2189
Skąd: Kanzas
Wysłany: Sob Cze 27, 2009 11:05 am   

My szlismy razem, wyszedł po nas ksiadz i on nas poprowadził do ołtarza.
Co do prowadzenia przez ojca zdania nie zmienie, nie podoba mi sie jest na sile napompowane i dorabiana ideologia. Poza tym zeby bylo faktycznie tak jak byc powinno to z domu wychodziloby sie osobno, bez blogoslawienstwa a mlodzi spotykali sie dopiero przed oltarzem. No coz jak dla mnie to ani wzruszajace ani ładne. W koncu w nowa droge zycia ide z mezem a nie z tatusiem...
No i to co pisala Tissaia ani nie jestem rzecza ani kobieta muzułumanska zebym sama nie mogla sie poruszac, tylko przechodzic z opieki jednego faceta pod opieke drugiego...
_________________

Obudź się Gość :D
 
 
Tissaia 
pani stara*


Wiek: 38
Dołączyła: 14 Kwi 2008
Posty: 536
Skąd: Łódź
Wysłany: Sob Cze 27, 2009 9:13 pm   

Dobrze, że zwróciłaś uwagę na błogosławieństwo. To prawda, tradycje polskie mają pewną symboliczną spójność: pan młody przychodzi po młodą, są błogosławieni, potem w drogę do ołtarza idą razem, a rodzice ich znowu witają na sali weselnej. Przez okres od wyjścia z domu do dotarcia na salę młodzi są niejako odrębną jednostką, wyruszają w podróż po zmianę stanu cywilnego. Byłoby bardzo dziwne, gdyby pan młody przyjechał po młodą, dostali błogosławieństwo, a potem co, młody stoi z boku, a ojciec prowadzi?
_________________
*Mój wieczór panieński, etap szaleństw w klubie, przyplątuje się jakiś facet i zwraca do mojej zamężnej już wtedy koleżanki:
-To ty jesteś ta panna młoda?
Koleżanka:
-Nie, ja jestem już pani stara...

Mission accomplished 06.06.09. :)
 
 
Yoanna 
mamuśka


Wiek: 39
Dołączyła: 12 Lis 2007
Posty: 1441
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Cze 29, 2009 12:42 pm   

A dla mnie prowadzenie przez tatę do ołtarza ma symboliczne znaczenie i wcale nie uważam że "jest na sile napompowane i dorobiono do tego ideologię".

Jestem z tatą bardzo zżyta i ma to dla nas głębszy sens :razz: Myślę, że chodzi tutaj właśnie bardziej o więź i symbolikę przekazania opieki ;) i w żadnym wypadku nie czuję się ani "rzeczą ani kobietą muzułmańską" :lol:
_________________
 
 
mietka 
double trouble


Wiek: 46
Dołączyła: 28 Cze 2007
Posty: 1749
Skąd: Łódź/Żabiczki
Wysłany: Pon Cze 29, 2009 12:44 pm   

no u nas nie bylo blogoslawienstwa, ale pojechalismy razem. dopiero przed wejsciem do kosciola D. oddal mnie w rece taty , zeby sobie mnie potem z powrotem zabrac :)
_________________
 
 
narka20 


Dołączyła: 18 Lip 2008
Posty: 78
Skąd: łódź
Wysłany: Nie Lip 19, 2009 1:32 pm   

KotaBasia napisał/a:
Mnie również do ołtarza prowadził Tata i było wspaniale. Szliśmy wolno, a ja patrzyłam jak przy ołtarzu czeka rozpromieniony narzeczony, który wcześniej nie widział mnie w sukni... Było to bardzo piękne i wzruszające.



Ja tez planuje taka wrsje tylko powiedz mi jak rozwiazaliscie kwestie blogoslawienstwa?
_________________
AnEtKa :-) )





żona od 15.08.2009 :-)
 
 
mała9364 


Wiek: 40
Dołączyła: 03 Lut 2009
Posty: 458
Skąd: łódź
Wysłany: Nie Lip 19, 2009 8:15 pm   

Ja zawsze marzyłam o tym żeby tatuś poprowadził mnie do ołtarza:).Będzie to dla nas baaardzo wzruszający moment.A znając mojego tatę troszkę się wzruszy.
_________________


 
 
kakonka 
Ptysia


Wiek: 38
Dołączyła: 18 Lut 2008
Posty: 1805
Skąd: Zgierz/Aleksandrów
Wysłany: Pon Lip 20, 2009 7:35 am   

ja z racji nieutrzymywania kontaktów z moim ojcem, i mimo tego ze kiedys bardzo chcailam zeby to on nmie prowadzil do ołtarza... ale siła wyższa.... pomaszeruje z K.
_________________
 
 
Misiak87 
Misiakomamusia:)


Wiek: 36
Dołączyła: 13 Lis 2007
Posty: 1983
Skąd: okolice Łodzi
Wysłany: Pon Lip 20, 2009 1:04 pm   

Do ołtarza pójdę z K. A czy ksiądz po nas wyjdzie czy nie- nie wiem. ;)
_________________
 
 
joannakarolina 


Wiek: 42
Dołączyła: 05 Maj 2008
Posty: 401
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lip 20, 2009 8:20 pm   

Mnie do ołtarza będzie prowadził mój K. :)
_________________
Pozdrawiam
Asia




===> 19.06.2010 r. ;)
 
 
asiulek82 


Dołączyła: 08 Paź 2008
Posty: 257
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Lip 26, 2009 8:32 am   

Ja na początku planowałam kroczyć do ołtarza z narzeczonym, ale kiedy spytałam tatę o zdanie, chociaż mi nie powiedział, ale odniosłam wrażnie, że byłoby mu bardzo miło mnie prowadzić. Mój Łukasz nie miał nic przeciwko. Czekał ze świadkami przed ołtarzem. Uważam, że mimo iż zwyczaj jest przeniesiony ze Stanów i może nie wpisuje się idealnie w nasza tradycję (bo przecież narzeczeni widzą się wczesniej, dostają blogosławieństwo i jadą razem do kościoła) to warto się zdecydować na jego kultywowanie w przypadku, kiedy łączą nas z tatą bliskie stosunki a on sam wyraża na to ochotę. W naszej parafii ksiądz określił to jako bardzo ładny zwyczaj i nikt nie miał problemów "logistycznych" :)
_________________
 
 
yennefer 

Dołączyła: 14 Wrz 2008
Posty: 641
Skąd: nowhere
Wysłany: Nie Lip 26, 2009 2:14 pm   

Mój tato dzisiaj stwierdził, że nawet chętnie by mnie poprowadził. W końcu ma jedną córkę (argument na wszystko). Przyznał jednak, że organizacyjnie kiepsko to wygląda. Zatem pozostaję przy zdaniu, że jeśli się zaczyna coś razem, to należy to razem skończyć. Inaczej wychodzi z tego kiepskie widowisko. Niemniej nie zaprzeczam, że to ma wydźwięk emocjonalny. Pozostałe wydźwięki w ogóle mi się nie podobają.
 
 
temidaaa 
w ciągłym biegu...


Dołączyła: 29 Maj 2008
Posty: 541
Skąd: :)
Wysłany: Nie Lip 26, 2009 4:43 pm   

i pomyśleć, że jeszcze kilka lat temu nie było takiego dylematu - młodzi po prostu szli razem i bardzo rzadko się zdarzało, żeby Młodą prowadził Tato :)
 
 
kryszka 
z doskoku ;)


Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 4836
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lip 27, 2009 10:02 am   

Dziewczyny, ale czemu wy się tak czepiacie tego "amerykańskiego" zwyczaju. Przecież w Polsce tak było, dawno temu, ale było. :wink:
Fakt, że oprawa kiedyś wyglądała zupełnie inaczej, a ojciec przekazywał córkę "we władanie" zięciowi, więc zwalanie wszystkiego na negatywny amerykański wydźwięk jest bez sensu. Czepiajcie się raczej tego rządzenia przez męża. :razz:
_________________

"Gdyby nie internet nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów." Stanisław Lem
 
 
narka20 


Dołączyła: 18 Lip 2008
Posty: 78
Skąd: łódź
Wysłany: Pią Lip 31, 2009 1:50 pm   

U nas kwestia błogosławieństwa jest już rozwiązana-odbędzie się w piątek przed ślubem.bez zbednych swiadkow i bez stresu.
_________________
AnEtKa :-) )





żona od 15.08.2009 :-)
 
 
Tissaia 
pani stara*


Wiek: 38
Dołączyła: 14 Kwi 2008
Posty: 536
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Sie 04, 2009 5:27 pm   

asiulek82 napisał/a:
warto się zdecydować na jego kultywowanie w przypadku, kiedy łączą nas z tatą bliskie stosunki a on sam wyraża na to ochotę.


Wg mnie decydująca jest wola panny młodej, bo to jej dotyczy, a bliskie stosunki z tatą nie mają tu nic do rzeczy - to znaczy mają, ale jeśli ktoś tego chce, bo jak widać są osoby, które o tym marzą, ale nie mogą. Niemniej nie zgadzam się z równaniem "powinien prowadzić mnie tata, bo mam z nim bliskie stosunki". Ja mam bardzo ciepłe relacje z tatą, ale temat nie pojawił się nawet przez minutę - teściowa próbowała coś w tym stylu sugerować, przeszło bez echa.

(Bo jakoś tak nagle wyszło, że do ołtarza są prowadzone te, co się bardzo kochają z ojcami, a my, wyrodna reszta... no cóż :P :P :P)
_________________
*Mój wieczór panieński, etap szaleństw w klubie, przyplątuje się jakiś facet i zwraca do mojej zamężnej już wtedy koleżanki:
-To ty jesteś ta panna młoda?
Koleżanka:
-Nie, ja jestem już pani stara...

Mission accomplished 06.06.09. :)
 
 
Sylwiam 

Dołączyła: 03 Wrz 2008
Posty: 70
Skąd: Konstantynów Łódzki
Wysłany: Czw Sie 06, 2009 12:59 pm   

Ja będę szła z moim przyszłym mężem - jako mała dziewczynka chciałam, żeby prowadził mnie tata, ale teraz zmieniłam zdanie. Będę szła z moim P. - to będzie nasza chwila :DDD
Nasza wspólna droga... Już się nie mogę doczekać.
_________________
Sylwia
 
 
Weira 


Wiek: 38
Dołączyła: 07 Lis 2008
Posty: 649
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Lis 12, 2009 3:33 pm   

Ja będę szła z P. choc kiedys myslalam zeby prowaddzzil mnie tata do oltarza.
I chcialabym aby ksiadz po nas wyszedl.
_________________
 
 
Malena 
dziennikarzynka:)


Wiek: 38
Dołączyła: 12 Maj 2009
Posty: 4130
Skąd: Lódź
Wysłany: Pią Lis 13, 2009 2:51 pm   

Ostatnio rozmawiałam z moim Ł i powiedział, ze nawet jabym utrzymywala kontakt z ojcem i chciała, żeby on mnie prowadzi, to Ł chciałby i tak ze mną iść. Zobaczcie, ślub to jednak bardziej dzień panny młodej, wszyscy jej mowią jak pięknie wyglada itp. Pan mlody też chce być ważny, a w kościele razem robimy wielkie wejście i juz do ołtarza idziemy razem, a nie dopiero po udzieleniu ślubu, jest w tym coś romantycznego...Rozumiem to, że o niego też chodzi podczas tego dnia.
 
 
 
misiao1983 
To sem ja


Wiek: 41
Dołączyła: 12 Lut 2009
Posty: 1365
Skąd: To tu, to tam...
Wysłany: Pią Lis 13, 2009 2:55 pm   

A ja chcę iśc nie po amerykańsku tylko po polsku - więc będę szła z moim M.
_________________


 
 
...martusia.... 

Dołączyła: 20 Lut 2009
Posty: 22
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Lis 18, 2009 10:01 am   

Ja chcę iść do ołtarza z moim Tatusiem. Dotychczas to On mnie ochraniał przed stresującym światem, więc i tego dnia będzie dla mnie podporą :) Jak mu powiedziałam pierwszy raz o tym pomyśle, to nawet nie protestował (choć jest daleki od wszelakich udziwnień), a jak drugi raz była poruszona ta kwestia, to był bardzo dumny z tego, iż może mnie zaprowadzić przed ołtarz. Nie wiem tylko kiedy ma wejść mój narzeczony do kościoła. Na pewno będziemy mieli wcześniej błogosławieństwo, potem razem pojedziemy do kościoła i co dalej? Słyszałam wersję, że matka wprowadza przed muzyką młodego a za nimi idą świadkowie. Jak muzyka się zaczyna, to idzie młoda z Tata. Następnie młody wita młodą, czy młoda staje przy swoim krzesełku i zaczyna się msza?
 
 
Elwirka1 


Wiek: 42
Dołączyła: 22 Wrz 2008
Posty: 645
Skąd: Krk
Wysłany: Czw Lis 19, 2009 8:14 am   

A ja do ołtarzą pójdę z moim Narzeczonym:) Błogosławieństwo w piatek to fajny pomysł i muszę go przedyskutować:)
_________________
 
 
agulka1989 


Wiek: 34
Dołączyła: 06 Paź 2009
Posty: 2973
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Lis 19, 2009 10:28 am   

Ja chciałabym żeby zaprowadził mnie tata i mam nadzieję, że tak właśnie będzie...

A pomysł błogosławieństwa w piątek też mi się bardzo podoba, jednak mój Z nie był zachwycony tą propozycją...
powiedział, że on chce żeby wszyscy to widzieli i wogóle... Więc zapytałam Go czy bierze ślub dla siebie czy pod publikę,żeby rodzina miała na co popatrzeć... Dopiero się wkurzył...
A ja naprawdę nie chcę żeby cała moja i jego rodzina zwalała mi się do mieszkania żeby sobie popatrzeć... a w piątek to by tak na luzie było, bez stresu...
_________________
 
 
skalimonka 
żona skalimona


Wiek: 38
Dołączyła: 05 Gru 2008
Posty: 2003
Skąd: UK
Wysłany: Czw Lis 19, 2009 12:48 pm   

Ja chcialabym zaznaczyc, ze pojscie z ojcem do oltarza, jest tylko symboliczne, nie ma tu nic wspolnego z muzułmankami, przekazywaniem rzeczy itp i uwazam za dziwne interpretowanie tego w taki sposob!
Druga sprawa z tym amerykanizowaniem... :roll: nie gadajcie glupot, ze to amerykanska tradycja, akurat kto jak kto, ale Amerykanie nie maja zbyt duzo tradycji, a jesli juz, to nie maja ich znikąd. To fakt, ze jest to tam praktykowane, zaznaczam jednak, jak juz ktos wczesniej, ze w Polsce tez tak kiedys bylo. Czasy sie zmieniaja, ludzie i tradycje rowniez. Ameryke odkryto nie tak dawno temu, wiec nawet trudno mowic o "amerykanskich tradycjach". I nie ma sie co oburzac, ze "prowadzenie przez ojca jest jak przekazanie rzeczy". Otoz przeciez jeszcze te jakies 150 lat temu u nas w Polsce przekazywano sie panne i to z posagiem, nie pytajac sie jej o zdanie :wink:
U nas nie bedzie błogoslawienstwa, wiec akurat z tym problemu nie ma. Chcialam, zeby prowadzil mnie do oltarza tata, jednak ta kwestia jest ciagle otwarta. Nie wiem dlaczego, ale ciagle sie waham. Moj A. pozostawil mi ta decyzje, jednak wiem, ze na pewno chcialby isc ze mna. Z tata tez nie mialam jeszcze okazji porozmawiac o tym na spokojnie :roll: nie wiem jeszcze na co sie zdecyduje, raz mysle w jedna strone, a raz w druga. Rozwazam to tez pod tym kątem, ze moj tata jest na bakier z kosciolem i nie wiem czy to jest dobry pomysl ze wzgledu na morale... :roll: chyba nie, wiec jestem coraz blizej pokonania drogi do oltarza z moim A. Trzeba rozwazyc za i przeciw i postapic zdodnie z wlasnymi odczuciami i potrzebami :)
_________________
 
 
Bella 
misiowa żona

Wiek: 40
Dołączyła: 04 Maj 2008
Posty: 849
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Lis 19, 2009 4:16 pm   

Ja na pewno będę szła z moim Misiem :) Jakoś nie podoba mi się zbytnio ten zwyczaj prowadzenia przez ojca do ołtarza... Też mam bardzo ciepłe relacje z moim tatą, ale to jest mój dzień i mojego mężczyzny i chcemy iść razem. Zgadzam się również z tym co napisała Malena
Cytat:
Zobaczcie, ślub to jednak bardziej dzień panny młodej, wszyscy jej mowią jak pięknie wyglada itp. Pan młody też chce być ważny, a w kościele razem robimy wielkie wejście i juz do ołtarza idziemy razem, a nie dopiero po udzieleniu ślubu, jest w tym coś romantycznego...Rozumiem to, że o niego też chodzi podczas tego dnia.
_________________
 
 
Geebril 


Wiek: 38
Dołączyła: 14 Mar 2008
Posty: 98
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Lis 19, 2009 5:28 pm   

skalimonka napisał/a:
Rozwazam to tez pod tym kątem, ze moj tata jest na bakier z kosciolem i nie wiem czy to jest dobry pomysl ze wzgledu na morale... :roll:


:D Rozbawiłaś mnie tym zdaniem - ale nie piszę tego złośliwie! Po prostu tak sobie pomyślałam, że mój tata brał ślub kościelny jako niewierzący, ja teraz zrobię tak samo i razem wejdziemy do kościoła...łezka się w oku kręci :wink:
_________________
Ostatnio zmieniony przez Geebril Czw Lis 19, 2009 5:29 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
statystyki odwiedzin z innych stron


Publikowanie w całości lub fragmentach treści zawartych na Łódzkim Forum Weselnym bez zgody administratorów forum jest zabronione.
Reklamy
www.foto-sobieraj.com.pl